Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014

Odcinek 10




- Nie powiem ci nawet, jakbyś mnie kroił na kawałki – odparłem. – I ściągnij buty, jak kładziesz się na łóżku. Trochę kultury! – Zasłoniłem się tymi butami z braku innych argumentów.
Zerwał się z łóżka i podszedł do mnie. Staliśmy tak naprzeciwko siebie, hardo na siebie patrząc. Żaden nie zamierzał odpuścić, we mnie też obudziła się jakaś buntownicza natura, bo zwykle to ja się wycofywałem, nie lubiłem konfrontacji zwłaszcza z Tomem, ale tym razem nie zamierzałem ustąpić.
- Co ci wadzi powiedzieć – wyszeptał i dotknął moje twarzy, na co zareagowałem prawie natychmiast, odpychając jego rękę.
Uśmiechnął się tylko.
- Jej pozwoliłeś się dotykać, a mnie swojego bliźniaka, odtrącasz?
Podskoczyło mi ciśnienie, bo po tych słowach, już wiedziałem, że za mną łaził i wszystko widział. Bałem się, że pójdzie do tej dziewczyny, a ja naprawdę ją polubiłem i chciałem utrzymać tą znajomość niezależnie od okoliczności.
- Jeśli się do niej zbliżysz choćby na krok, zabiję cię! – krzyknąłem na niego.
- Lubię, jak się złościsz. Wole cię takiego niż jak mi ustępujesz.
- Odwal się, powiedziałem ci już raz. Coś się mnie tak przyczepił? – starałem się odnaleźć w pamięci, czym go tak sprowokowałem, bo już zdążyłem zauważyć, że jego zachowanie względem mnie zmieniło się w jakimś określonym momencie, tylko, kiedy i co to takiego było? Moja ucieczka? A może choroba? Zrobiłem z siebie wtedy naprawdę straszną ofiarę, a Tom zawsze miał względem mnie opiekuńcze odruchy. Albo może, to po tym, jak zrobiłem mu makijaż. Na upartego było tam kilka dziwnych momentów. Co zrobiłem nie tak, że teraz tak mu odwalało?
- Wciąż mam przed oczami twój wzwód. Miałeś wtedy naprawdę cholerne szczęście, że się powstrzymałem. Miałem taką ochotę się z tobą pobawić. A pamiętasz, jak się bawiliśmy w dzieciństwie? – zmienił temat.
Uniosłem brew, nie wiedząc, co ma dokładnie na myśli.
- To ty wymyśliłeś tą zabawę z dotykaniem się językami, pamiętasz to?
Oczywiście, że pamiętałem.
- Nie – zaprzeczyłem bezczelnie, kłamiąc.
- Pamiętasz. Wiem, że pamiętasz, ale spoko, możesz kłamać. Pamiętam wciąż twoje słowa; „Tom, pokaże ci fajną zabawę, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz” – przytoczył dokładnie słowo w słowo to, co mu wtedy powiedziałem. Już prawie wyleciało mi to z głowy, ale teraz, gdy o tym wspomniał dokładnie sobie przypomniałem tamten moment. – Pamiętasz? Powiedziałeś, że widziałeś to na filmie, który oglądał ojciec i że tak robią dorośli, kiedy chcą sobie okazać uczucia. Kazałeś mi zamknąć oczy i rozchylić lekko wargi. Zaufałem ci i zrobiłem to co chciałeś.
Przełknąłem ślinę, widziałem i czułem to oczami wyobraźni, jakbyśmy to zrobili chwilę temu. Ścisnęło mnie w podbrzuszu. - Chwyciłeś mnie za nadgarstki, żebym ci się nie wyrwał i dotknąłeś ustami moich ust, a potem poczułem, jak wsuwasz mi język do ust, pamiętasz to Bill? Bo ja pamiętam do bardzo dobrze. Byłem tak bardzo szczęśliwy, że ci na mnie zależy, że zrobiłbym wtedy dla ciebie wszystko, nawet dał ci się wyruchać, choć na szczęście jeszcze nie mieliśmy o tym pojęcia – uśmiechnął się na swoje własne słowa. - Od tamtej chwili, postanowiłem, że zrobię dla ciebie wszystko, żebyśmy byli razem.
- To była tylko zabawa Tom, wiele dzieci eksperymentuje, nie wiedząc w ogóle, do czego to prowadzi.
- Ty wiedziałeś, zresztą tak samo jak ja. Powiedz, co czułeś, kiedy tak się lizaliśmy?
Znowu uniosłem brew.
- Przyznaj się, że czułeś to przyjemne uczucie w tym jednym konkretnym miejscu, co z pewnością wytłumaczyłeś sobie usilną chęcią skorzystania z toalety.
Tak, pamiętam to, było dokładnie tak jak mówił, tylko, dlaczego to teraz drążył?
- Od tamtych naszych zabaw nie mogę się pozbyć tego natrętnego uczucia, że oboje moglibyśmy przeżywać coś, czego nie da nam żadna kobieta, właśnie, dlatego, że jesteśmy bliźniakami, ale ty się przestraszyłeś mamy, jak nas wtedy przyłapała i nie chciałeś już nigdy więcej mnie pocałować. Często sobie wspominam tamte nasze zabawy.
Dorastaliśmy, a ja szukałem tego w każdej dziewczynie, którą pieprzyłem. Zawsze się pytasz, czemu to robię, czemu ciągle inna? Teraz już wiesz. Łudziłem się, że znajdę substytut ciebie, ale nic z tego, ciebie się po prostu nie da zastąpić nikim innym. Było mi z nimi zawsze przyjemnie, ale ciągle brakowało mi tego czegoś. Na początku nie wiedziałem, czego, jednak w końcu zrozumiałem, że to ty jesteś tym, czego mi brakuje.
- Nie możesz mnie zmusić, żebym z tobą sypiał tylko dlatego, że tobie się wydaje, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Nie zmuszę, sam do mnie przyjdziesz.
- Po moim trupie! – skwitowałem pewnie.
Tom się zaśmiał.
- Oj Billy, Billy, twoja udawana niewinność mnie rozwala. Jeszcze do mnie przyjdziesz i będziesz mnie błagał, żebym cię rżnął.
- Dlaczego niby to ty masz mnie rżnąć? Może to ja ciebie będę! – odszczekałem się, ale zaraz ugryzłem się w język, zdając sobie sprawę, co właśnie powiedziałem.
Tom parsknął śmiechem. Miałem ochotę mu przyłożyć.
- Kto wie Billy, może pozwolę ci to robić. Wszystko zależy od ciebie.
- Chyba masz coś z głową – stwierdziłem.
- Chcesz sprawdzić? – zaczął do mnie podchodzić, a ja cofnąłem się krok, potem drugi i trzeci, na czwarty zabrakło już miejsca, bo poczułem na nogach brzeg łóżka. A on wykorzystał to, że nie mam gdzie uciec i pchnął mnie na nie.
- Ostatnio ci odpuściłem, bo byłeś po chorobie i nie chciałem cię męczyć, ale dzisiaj nie zamierzam. Zabawimy się trochę tak, jak w dzieciństwie.
- Chyba sobie żartujesz – zaśmiałem się.
Ale zaraz przestało mi być do śmiechu, jak zobaczyłem, że ściąga buty i bluzę.
- No co? – spojrzał na mnie. – Żebyś nie gadał, że na łóżko wchodzę w buciorach – mówiąc to zaczął pakować się na górę. Pospiesznie podsunąłem się do szczytu łóżka, ale zaraz poczułem, jak chwyta mnie za pasek u spodni i ściąga w dół.
- A ty dokąd? - usiadł na mnie okrakiem zupełnie tak samo, jak tamtej nocy.
- Złaź ze mnie - zacząłem go z siebie spychać.
Śmiał się, bawiła go ta cała sytuacja, a ja nie wiedziałem, jak mam na to wszystko reagować. Ciągle nie do końca wiedziałem, czy się wygłupia, czy może mówi to całkiem poważnie. Zrozumiałem, że nie żartuje wtedy, gdy położył mi rękę na kroczu.
- No, co ty! – wrzasnąłem na niego. – Zdurniałeś już do reszty?! – trzepnąłem go po ręce, ale nic sobie z tego nie robił. Położył ją z powrotem, a do tego zaczął mnie uciskać.
- Ciekawe, ile czasu ci trzeba, żeby ci stanął? Ostatnio niewiele ci trzeba było.
- Natychmiast przestań! – zacząłem się wyrywać, zdecydowanie przekroczył moją granice tolerancji. I nawet nie miałem zamiaru brać pod uwagę, że to mój brat, to akurat w tym momencie działało na jego niekorzyść. Ale on rzucił się na mnie, przygniatając mnie całym ciężarem ciała, a lekki nie był.
- Złaź ze mnie zboku! – zacząłem drzeć się na niego.
- Ach! Zamknij się Bill – wysyczał i chwytając mnie za podbródek wpił się w moje usta. Aż mnie sparaliżowało, nie żartował, czułem to, całował mnie bardzo zachłannie. Starałem się go odepchnąć, ale im bardziej stawiałem mu opór, tym więcej mnie krzywdził. Bo bolało, kiedy przygryzał mi usta. Bolało też, kiedy z całej siły zaciskał rękę na moim nadgarstku, ale to i tak było nic w porównaniu z tym, jak poczułem, że rozpina mi pasek, a potem spodnie i wsuwa w nie rękę.
- Przestań wierzgać, bo zrobię ci krzywdę – zacisnął mocniej rękę na moim członku. Zabolało! Kurewsko zabolało.
Znieruchomiałem, przynajmniej z dwóch powodów; jednym bardzo oczywistym był ból, drugim sam fakt, że mój własny brat mnie masturbował.
- Podoba ci się? Zresztą nie musisz odpowiadać, widzę, że tak.
- Jesteś chory! – wydusiłem, starając się nie jęknąć z przyjemności, bo pomijając wszystko inne, to, co mi robił było cholernie przyjemne.
- Ale podoba ci się, no przyznaj to – ścisnął mnie mocno tym razem, wymuszając na mnie odpowiedź.
- Tak.
- Co tak? – zapytał złośliwie.
- Podoba mi się – wyszeptałem, zamykając oczy. Być może byłem do tego zmuszony, ale kiedy przyjemne podniecenie rozeszło się po moim ciele, już nie oponowałem aż tak bardzo. Tylko jedna myśl tłukła mi się po głowie; co ja wyprawiam, przecież to mój brat!
- I tak mogłoby być zawsze – powiedział bardzo łagodnie, jego dotyk też stał się bardziej delikatny. – Kocham cię Billy – spojrzał mi w oczy. – I nie mam na myśli braterskiej miłości, więc nie odtrącaj mnie.
- Tom… – dlaczego musiał mnie obarczać tymi wyznaniami teraz, kiedy byłem już prawie w siódmym niebie. Trzeba było mu przyznać, że wiedział, jak pracować ręką. Czułem, że długo nie dam rady się powstrzymywać. – Tom… przestań, proszę… ja zaraz… dojdę.
- Śmiało, w końcu po to ci to robię.
- Nie możemy… Proszę przestań… Ja tego nie chcę… Tom!
Ale ani moje groźby ani prośby do nie go nie trafiały. Nie przestawał poruszać ręką, a ja byłem już na granicy. I kurwa, doszedłem. Tak po prostu doszedłem w jego ręce. Ale w tym momencie nie to mnie martwiło najbardziej, tylko to, że to mi się podobało. I nawet, jeśli chciałbym zaprzeczać, prawda była taka, że to mi się naprawdę podobało.
Spojrzałem na jego twarz, przyglądał mi się uważnie, na te parę sekund bez słów i bez żadnych ruchów byliśmy względem siebie szczerzy. W jego oczach widziałem pożądanie, patrzył na mnie z tak wielkim pragnieniem i miłością, że aż wyzierało to z jego twarzy. A ja? Ja szczerze mówiąc czułem dokładnie to samo, przynajmniej w tamtej chwili, zanim mój rozsądek nie zapukał do drzwi mojego umysłu.
Otrząsnąłem się i podkulając nogę kopnąłem go z całej siły w brzuch, aż spadł z łóżka, po czym zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do łazienki, zamykając drzwi na klucz.
Byłem przerażony tym, co się stało. Nie wiedziałem, co robić. Zobaczyłem, jak klamka przekręca się, a serce podeszło mi do gardła.
- Billy, otwórz - powiedział cicho.
Nie odezwałem się.
- Wiem, że mnie słyszysz. Otwórz proszę.
Boże, nie spojrzę mu w oczy nigdy więcej, tego jednego byłem pewny.
- Nic ci nie zrobię, otwórz. Chcę porozmawiać o tym, co się stało.
- Spoko, nic się nie stało – odparłem.
- Stało. Otwórz.
Nie odpowiedziałem. Zrobiło się cicho. Nadsłuchiwałem przez chwilę i w końcu usłyszałem, jak siada pod drzwiami najwyraźniej, opierając się o nie plecami.
Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić, spojrzałem na siebie w lustro, miałem dziwny wyraz twarzy. Musiało być naprawdę źle skoro nawet sam nie wiedziałem, jak się czuję.
Postanowiłem wziąć szybki prysznic, zmyć z siebie dotyk, który nie wiedzieć, czemu nadal czułem na swoim kroczu. No i smak śliny Toma w ustach, musiałem się tego pozbyć inaczej chyba bym za chwilę oszalał.
Zimny strumień wody, jaki sobie zafundowałem, trochę mnie otrzeźwił, ochłonąłem w każdym razie.
Cały czas o tym myślałem. W sumie nawet nie byłem na niego o to zły, zawsze nas do siebie ciągnęło, ale… Jezu, nad czym ja w ogóle myślałem?
Chwyciłem szlafrok z wieszaka, ubierając go na siebie i zawiązałem ciasno pasek. Umyłem jeszcze zęby, wytarłem włosy i spojrzałem w stronę drzwi. Nie będę przecież tu wiecznie siedział, spać na podłodze też nie miałem zamiaru.
Podszedłem do drzwi, wsłuchując się.
- Tom? – odezwałem się niepewnie.
- Jestem – odezwał się. - I będę tak długo tu siedział, aż wyjdziesz.
Nie spodobały mi się jego słowa.
- No to wychodzę, tylko odsuń się od drzwi.
Usłyszałem, jak wstaje z podłogi. A ja przełknąłem tylko ślinę i przekręciłem klucz w zamku, otwierając drzwi. Spojrzeliśmy na siebie.
- Bill… – zaczął, ale przerwał, kiedy uniosłem rękę, by zamilkł.
- Idę spać, nie chcę o tym teraz rozmawiać – powiedziałem stanowczo.
Widziałem, że ma poczucie winy i chyba tylko, dlatego odpuścił.
- Okej – zgodził się.
Poszedłem do łóżka i kładąc na środek łóżka dwie mające nas oddzielić poduchy, zakryłem się po czubek nosa. Tom w tym czasie zamknął się w łazience. Słyszałem, jak bierze prysznic, a potem z pod przymrużonych oczu obserwowałem, jak wchodzi do pokoju, robiąc przy tym zbolały wyraz twarzy widząc te poduszki.
Położył się po drugiej stronie łóżka i zgasił lampkę. Ale, pomimo, że i ja i on nie ruszaliśmy się, udając, że śpimy, długo nie mogliśmy zasnąć. To, co się wydarzyło ciągle tkwiło pomiędzy nami, jak nieusunięta drzazga, która będzie bolała przy najmniejszym dotyku, dlatego czułem, że to kwestia czasu, kiedy poruszymy ten temat od nowa. A najgorsze w tym wszystkim było to, że po tym, co już się stało Tom mi nie odpuści. Tego jednego byłem pewny.

3 komentarze:

  1. Już przeczytałem trzeci odcinek i smutnym jest fakt że nikt nie komentuje. Zakochanie się we własnym bracie - bardzo czuły punkt i choć nieważne jak chore się do wydaje to jest przez gejów nierzadko pożądane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarze zostały na onecie. Po przeniesieniu bloga komentarzy niestety nie dało się przenieść razem z teksem :)

      Usuń
  2. W końcu było macanie OwO
    Lol Billy czy ty śpisz w szlafroku? O.o Wot? I ta poduszkowa tama xD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*