Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014
Odcinek 10


Wyszedł w końcu z łazienki, ubierając po drodze bluzkę, w której zwykle sypiał. Przeszedł się jeszcze po całym domu, gasząc wszędzie światło. W pokoju zerknął jeszcze w lustro na drzwiach jego ogromnej szafy. Jego twarz promieniała, oczy błyszczały, z jego ust nie schodził uśmiech. Oczami wyobraźni widział Toma, stał tam koło niego, prawie go dotykał, prawie, bo za chwilę naprawdę go dotknie, a nawet więcej.
Położył się do łóżka. Zerknął jeszcze na wyświetlacz swojego telefonu, dochodziła prawie dwudziesta druga. Nietypowe, jak dla niego tak wcześnie kłaść się spać, normalnie najwcześniej oboje kładli się trzecia, czwarta rano, a tu proszę, ledwo wybija godzina uważana za cisze nocną, a on przykładnie leży już w łóżku. Dobrze, że nikt nie wie, co za chwilę będzie w nim robił. Dobrze, że wszystko to, co robili wczorajszej nocy dzieje się tylko na płaszczyźnie ich umysłów. Zastanawiał się tylko, czy jeśli te doznania są tak bardzo realne, to jak będzie, kiedy zrobią to naprawdę, fizycznie. Uśmiechał się do tych myśli.
Czując, że nadchodzi sen zamknął oczy, czekając na przebudzenie po drugiej stronie.

Tom uśmiechnął się, widząc śpiącego brata, delikatnie odsunął kołdrę, odkrywając go i podwijając bluzkę odsłonił jego nagi brzuch. Nachylił się, składając na nim delikatne pocałunki. Przejechał koniuszkiem języka po tatuażu gwiazdki. Poczuł, jak Bill napina mięśnie i coś mruczy. Powtórzył czynność tym razem oprócz czułych muśnięć, dotknął oburącz jego tali i przesuwając dłonie w górę jego ciała podwijał mu bluzkę coraz wyżej.
Bill poczuł przyjemne podniecające doznania. Czuł ciepłe dłonie na swoich żebrach i język, który zataczał kółka wokół jego pępka. Zaśmiał się.
- Co? – zapytał Tom, podnosząc głowę.
- Łaskocze.
- No wiesz… Ja się tu staram podniecić cię, a ty mi mówisz, że to cię łaskocze.
- Podniecić? – zdziwił się Bill, podnosząc się na łokciach.
- No, tak… chyba – Tom błądził wzrokiem po jego twarzy, nie wiedział, czy najpierw ma ochotę zanurzyć się językiem w jego ustach, czy może possać jego czerwone wargi, które strasznie go kusiły.
- Wcale nie musisz tego robić. Cały dzień chodzę podniecony, szczęśliwy i w ogóle dzisiejszy dzień, to wisienka na torcie.
- No proszę – uśmiechnął się na te słowa. - To opowiadaj – zachęcił go Tom.
- Żartujesz? – oburzył się, wzbudzając zdziwienie na twarzy bliźniaka. - Później. Teraz chcę się z tobą kochać.
Tak niesamowicie serdecznego uśmiechu na twarzy Toma, Bill nie widział już od bardzo dawna.
- Chcesz się kochać? Nie dopieściłem cię wczoraj?
- Wczoraj tak, ale dzisiaj jeszcze nie – usiadł i przekładając przez głowę bluzkę zrzucił ją z siebie.
- Ale się napaliłeś.
- Mało powiedziane – odparł Bill i zaczął rozpinać zamek dresowej bluzy Toma, zsuwając ją z jego ramion.
- I co, teraz już zawsze tak będzie? – zapytał zaskoczony, ale jednocześnie zadowolony obrotem sprawy Tom.
- Na zawsze – odparł Bill, dobierając się do spodni brata.
- Zaczynam żałować, że się nie odważyłem wcześniej powiedzieć ci, co do ciebie czuję – powiedział Tom wcale, nie przejmując się, że właśnie pozbył się dolnej części swojej garderoby.
- No, ja też. Tyle czasu zmarnowaliśmy.
- Trzeba będzie to jakoś nadrobić – stwierdził Tom, przyglądając się, jak Bill ściąga w pośpiechu swoje bokserki.
- Masz pole do popisu, jestem cały twój - powiedział i w formie poddania się rozłożył ręce na boki.
Tom uśmiechnął się, podobała mu się ta gra. Miała proste i jasne zasady i na dodatek prowadziła tylko do jednego upragnionego przez nich obojga celu. Zrzucił z siebie podkoszulek, z którego jeszcze nie zdążył rozebrać go bliźniak i położył się na nim, podpierając się na przedramionach.
- To, od czego mam zacząć?
- Ode mnie.
- Od której części ciebie? Twoich powabnych ust? – zahaczył zębami jego dolną wargę lekko ją przegryzając. – A może od tej długiej szyi, na której tak zachęcająco pulsuje tętno, jakby mówiło, weź mnie, weź mnie – pocałował go w najbardziej odsłonięte miejsce na szyi, po czym przygryzł kawałek skóry, zostawiając czerwony ślad.
- Ach! Nie rób mi malinek.
- Będę je robił. Będę znaczył każdy kawałek twojego ciała.
- Na szczęście, jak się obudzę nie będzie tego widać.
- Acha, to dlatego się nie bronisz.
Bill wyszczerzył rząd białych zębów.
- Nie wiem, jak ty, ale ja mam wrażenie, jakby to działo się naprawdę – sprostował Tom.
- Ja też. Niemniej jednak, kiedy się obudziłem to poza faktem, że miałem wrażenie, że to robiłem, nic się nie stało.
- Masz chyba na myśli, że twoje gacie nie były mokre.
- No, to przede wszystkim.
- Skoro nie doszedłeś, to nie czułeś niedosytu? – Cała ta sytuacja była niedorzeczna i dziwna, Tom nie potrafił zrozumieć, jak to w ogóle możliwe, dlatego drążył temat, próbując to sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć.
- Wiesz, właściwie nie. Pamiętasz, jak mi kiedyś mówiłeś, jak śniło ci się, że skaleczyłeś się w rękę i to było tak realne odczucie, że kiedy się przebudziłeś czułeś to nadal, aż zerknąłeś na dłoń, czy faktycznie się nie skaleczyłeś?
- Pamiętam.
- Ja właśnie tak samo się czuję, kiedy się budzę. Właściwie to nawet nie wiem, czy to jest sen – Bill także nie rozumiał, jak to się działo.
- Też o tym myślałem i uważam, że to nie sen, tylko coś innego. Zobacz, we śnie nie masz wpływu na to, co się dzieje, a w naszym przypadku obaj robimy to, co chcemy.
- Racja – przyznał Bill.
- No, a skoro tak, to… - powiedział z uśmiechem na twarzy Tom.
- To?
- Dzisiaj zrobimy to inaczej.
- To znaczy?
- Po pierwsze: mam coś lepszego niż ślina – chwycił ze stolika tubkę z żelem i rzucił ją Billowi. - A po drugie: dzisiaj chcę ci patrzeć w oczy, jak będziesz dochodzić.
- Nie za wiele, jak na raz?
- Ktoś tu chyba mi mówił, że jest niedopieszczony – przypomniał Tom.
- Wiesz, mimo wszystko trochę się krępuję – wyznał Bill.
- No wiesz… jakbyś miał, kogo.
- No jakoś tak… - zaśmiał się Bill.
Toma ta sytuacja też trochę krępowała, ale nie zamierzał pokazać po sobie, jak bardzo jest podenerwowany. To, co czuł do Billa było, czymś zupełnie innym niż do tej pory odczuwał, wiążąc się z kimś. Oczywiście z każdym kolejnym związkiem sądził, że to jest miłość, coś głębokiego i ważnego, jednak dopiero teraz mógł naprawdę przyznać sam przed sobą, że to były tylko zauroczenia i z prawdziwym uczuciem, to miało to niewiele wspólnego.
- No to, w takim razie musimy popracować nad twoją pewnością siebie – wymyślił, starając się nie wybuchnąć śmiechem na widok skwaszonej miny Billa.
- Ja jestem pewny siebie, Tom. To nie o to chodzi.
- Tak? No to wyciśnij trochę żelu na moje palce – wyciągnął dłoń.
- Jezu, Tom… – na twarzy Billa pojawiły się czerwone plamy. – Nie możesz tak po prostu tego zrobić? Musisz odstawiać tą szopkę? – odkręcił tubkę, robiąc to, o co go prosił bliźniak.
- Tak. A wiesz, dlaczego?
Bill pokręcił głową.
- Bo uwielbiam patrzeć, jak cię to krępuje.
- Co nie zmienia faktu, że i tak tego chcę – powiedział pewny siebie Bill.
- Wiem, widzę – skomentował Tom widząc, jak sama już rozmowa podnieciła bliźniaka.
- Zrób to w końcu – ponaglił go Bill.
- Powoli, nie pali się. Mamy naprawdę mnóstwo czasu – mówiąc to roztarł żel między jego pośladkami. Bill spiął się, czując zimno, a jednocześnie przyjemny dotyk brata. – Spokojnie… na razie to tylko moja ręka.
- Na razie… - powtórzył prawie szeptem, czując jak palce bliźniaka wsuwają się w jego wnętrze.
- Boli?
- Nie.
- To, czemu zamykasz oczy?
- Bo się na mnie gapisz – odparł z lekkim wyrzutem Bill.
- A na kogo mam się gapić?
- Chyba jednak wolałbym, tak jak wczoraj.
Tom już nie wytrzymał i zaśmiał się.
- Nic z tego. Już ci mówiłem, chcę ci patrzeć w oczy, jak będziesz dochodził.
- A co w tym takiego fascynującego?
- Sam fakt. Chcę poznawać twoje reakcje, patrzeć na każdy twój grymas. Czuć każdy skurcz twoich mięśni. Poznawać mapę twoich wrażliwych miejsc, to mnie strasznie nakręca.
- Dziwne masz upodobania.
- Kwestia gustu – odparł Tom. – Jesteś gotowy?
Bill pokiwał głową, czując jak bliźniak w niego wchodzi.
Tom po mimo że starał się przygotować do tego Billa czuł, że wciska się w niego prawie na siłę.
Bill przygryzł dolną wargę, starając się przyzwyczaić. Chciał tego i nie miał do Toma o nic pretensji, ale ten moment zdecydowanie nie należał do jego ulubionych.
- Przepraszam. To zawsze na początku będzie trochę bolało – wyjaśnił Tom.
- Wiem. Daj mi chwilę – poprosił Bill.
- Jasne – odparł i zaczął całować go w szyję, wiedział, że to mu sprawia przyjemność, zwłaszcza te miejsca tuż pod linią szczęki. Bill odchylił głowę ułatwiając bliźniakowi dostęp i chłonął każdy jego pocałunek. Nic się już w tej chwili nie liczyło, ani to, o czym jeszcze przed sekundą rozmawiali, ani przeszłość ani nawet przyszłość, oboje zamknęli się w tej jednej konkretnej chwili – teraźniejszości, przyjemności, którą dawali sobie nawzajem i nic poza tym się nie liczyło.
Kiedy Tom poczuł, że Bill jest już rozluźniony i nie widział na jego twarzy grymasu bólu, kiedy lekko się poruszył, wiedział, że ta chwila należy tylko do niego. Miał zamiar wynieść na wyżyny rozkoszy Billa do tego stopnia, że będzie prosił, by przestał.
I tak, doprowadzał Billa do krawędzi, po czym kiedy czuł, że to już ten właśnie moment zwalniał tempo, spychając bliźniaka ze szczytu rozkoszy i kazał się mu po chwili rozkręcać na nowo. Bill jednak był wytrwały, co prawda nie mógł się poszczycić ilością zaliczonych panienek, za starych dobrych czasów, ale ilość, nadrabiał, jakością i doskonale znosił to, co mu fundował Tom i to mu się nawet podobało.
- Zastanawiam się, jak długo wytrzymasz – odparł po chwili Bill po tym, jak brat kolejny raz nie pozwolił mu skończyć.
Tom spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem.
- Mam zamiar zmusić cię, żebyś mnie błagał bym pozwolił ci dojść.
Bill parsknął śmiechem.
- No, co? – zdziwił się Tom.
- Powodzenia – pożyczył mu z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie doceniasz mnie Billy.
- Tak samo, jak ty mnie, Tommy.
Oboje zaczęli się śmiać. Tom był już zmęczony, było fajnie i w ogóle, ale nawet, jak na jego możliwości to było już ponad siły. Po jego skroniach leniwie zsuwały się kropelki potu, skóra na szyi i torsie połyskiwała od niego. Jego oddech był szybki, zmęczony, a serce biło jak oszalałe. A i Bill chodź nie chciał się przyznać, miał już dosyć, było mu cholernie gorąco, chciało mu się pić i chciał doznać spełnienia, które sprawiało, że płonął od środka, no i tak jak u bliźniaka, serce tłukło mu się w galopującym tempie.
- Poproś mnie, żebym pozwolił ci dojść.
- Nie ma mowy – zawziął się Bill.
- No poproś, wiem, że tego pragniesz.
- Prędzej zejdę tu na zawał z wyczerpania niż to ode mnie usłyszysz.
Tom zmarszczył brwi.
- Ach, więc tak stawiasz sprawę.
Bill uśmiechnął się szeroko, oblizując kusząco usta.
- Dobra, zobaczymy kto dłużej wytrzyma.
Zawsze ze sobą rywalizowali i tym razem nie było inaczej. Każda nawet najdrobniejsza rzecz była dobrym pretekstem do tego by się z tym zmierzyć i udowodnić drugiemu, że jest lepszy od niego. Tym razem na szali postawili swoją silną wolę, a zważywszy na to, że już po paru sekundach oboje byli na granicy spełnienia, nie było łatwo. Jednak Bill nie zamierzał prosić Toma, by ten już w końcu dał ujście im obojgu. Skoro leżał na wznak miał doskonałe pole manewru, więc obejmując nogami w pasie bliźniaka i krzyżując je w kostkach, zacisnął mocniej nogi, uniemożliwiając Tomowi wycofanie się, jednocześnie objął go za szyję i wpił się zachłannie w jego usta, odwracając tym jego uwagę. Tom oczywiście zorientował się, jak już było za późno na cokolwiek, mruknął tylko z dezaprobatą na nieczystą zagrywkę brata i po chwili obaj doszli. Po kilku sekundach ekstazy obaj leżeli już na łóżku ciężko oddychając. Jednak przyjemność, jaką z tego mieli warta była tego zmęczenia, nawet Tom nie był zły za tą nieczystą zagrywkę Billa, w sumie to mu się to nawet podobało.
- Jeśli tak będzie za każdym razem, to ja pierdykam – skomentował Tom, wycierając twarz z potu.
Bill się zaśmiał.
- No, pojechaliśmy tym razem po całości – podsumował, rozglądając się za czymś do picia.
- Mam nadzieję, że czujesz się dopieszczony.
- O, dzisiaj zdecydowanie tak – powiedział Bill, dopadając upatrzoną butelkę z wodą.
- Dzisiaj… - powtórzył z uśmiechem na twarzy Tom.
- Wiesz Tom, to są najlepsze chwile w moim życiu – podsumował, odrywając się od butelki.
Tom zabrał mu ją, dopijając resztę.
- W moim też.
Leżąc obok siebie na łóżku w końcu mieli czas na pogadanie o tych jakże przyziemnych sprawach, jak codzienne życie.
- A właśnie Bill, jak auto?
- Auto? – zapytał zdezorientowany bliźniak. – Aaa… No odebrałem z salonu i…
- I?…- jak Toma wkurzało to stopniowanie napięcia. Już nie raz miał ochotę mu za to przywalić.
- Jest… ekskluzywne… majestatyczne… dynamiczne… drapieżne… monumentalne… wyrafinowane…
- Czekaj, bo straciłem wątek po drapieżne – przerwał mu Tom.
Bill spojrzał na niego, patrzył na niego tak wyczekująco, jakby miał za chwilę usłyszeć od niego coś nieziemskiego.
- Krótko mówiąc… jest… zajebisty! – Podsumował najbardziej konkretnie, jak tylko potrafił.
- Kurwa! – przeklął Tom. - Nawet nie wiesz, jak chciałbym je zobaczyć. Jebana śpiączka.
- Spokojnie Tom, zobaczysz – przekręcił się na bok, podpierając głowę na ręce i kontynuował. - Powiem ci, że w środku jest znacznie więcej miejsca. Pachnie skórą. Wszystkie gadżety są podświetlone na niebiesko i czerwono, a nagłośnienie… - zamilkł na chwilę - … to po prostu odlot, jakbyś tkwił w samym centrum wszechświata, nie da się opisać tego słowami. To, które mieliśmy w tamtym aucie było dobre, ale to ma taki dźwięk, że klękajcie narody, po prostu lecisz.
- Jezu, no – zniecierpliwił się Tom. Już sam wyraz twarzy, kiedy Bill o tym mówił pokazał mu jak jest oczarowany nowym autem, a wiedział, że z ich dwojga to, on ma większego hopla na punkcie samochodów i nagłośnienia.
- Ponadto, jak byś zobaczył te 19 calowe Alu felgi… i linie tych świateł. I te przyciemniane szyby i czarny lakier… Wiesz, że zawsze dziwnie mi się kojarzyły czarne auta, ale to… wygląda naprawdę nieziemsko. Klasa w samej klasie. Właśnie takim autem powinni jeździć Kaulitzowie. Tyle ci powiem - spojrzał na skupioną minę brata. – Spodoba ci się.
- Już mi się podoba, chociaż je nie widziałem.
- Poza tym, pojutrze, właściwe to już jutro, zdejmą ci gips i zacznie się rehabilitacja. Leżysz już ponad miesiąc, zaczynasz mieć przykurcze. Lili obiecała mi, że się tobą zajmie.
- Lili?
- To pielęgniarka, o której ci mówiłem. No i Jin podłączył ci EEG na stałe, takie inne, żeby zorientować się, jak pracuje twój mózg. Ciekawe, co powie po dzisiejszej nocy – zaśmiał się Bill.
- Dzięki… – Tomowi nie było już wcale do śmiechu. – Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ciągle to ja na wszystkim najgorzej wychodzę.
- A to już nie moja wina – pocałował Toma w policzek. – Nie przejmuj się w razie czego, coś wymyśle. Zresztą nawet, jeśli to i tak się nie domyśli, co robimy.
- A powiedziałeś mu, że się kontaktujemy?
- Jeszcze nie. Może wcale nie będę musiał. Wolałbym zostawić to dla siebie.
- Chłopakom powiedziałeś.
- I tak mi nie uwierzyli, więc nie ma problemu.
- A w ogóle, co u nich?
- Dawno się z nimi nie widziałem. Gadaliśmy kilka razy przez telefon. Teraz, kiedy zostałem sam nie mam po prostu czasu na inne rzeczy.
- Przepraszam – Tomowi zrobiło się przykro. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to przez jego śpiączkę wszystkie sprawy zwaliły się na bliźniaka.
- Przecież ja nie mam do ciebie o to pretensji. Przestań mnie ciągle przepraszać.
- Ale ja się czuję winny Bill. Zawsze dzieliliśmy się obowiązkami, a teraz nie dość, że masz swoje sprawy na głowie to, jeszcze moje.
- Żaden problem, naprawdę, przynajmniej nie mam czasu na głupoty, a to ma też dobre strony.
- Rozrywka to nie są głupoty, trzeba się od czasu do czasu zrelaksować i rozładować napięcie, nie możesz ciągle żyć w takim stresie.
- A co my przed chwilą robiliśmy? Mnie się wydawało, że na rozładowanie napięcia nie ma nic lepszego niż seks.
- O Jezu Bill! Ja tu poważnie, a ty żartujesz sobie – Tomowi nie podobała się ta sytuacja. Owszem wiedział, że seks odpręża i nie miał nawet zamiaru zaprzeczać, ale Bill zaniedbywał przyjaciół. Zamykał się między snem i byciem z bratem, a szpitalem i doktorem Hiragą no i jeszcze Lili, pielęgniarką, a to, nie było to, co było potrzebne do prawidłowego funkcjonowania młodemu mężczyźnie i o to był zły.
- Jest dobrze Tom, naprawdę, powoli wszystko ogarniam, jeszcze trochę i tak się zorganizuje, że zacznę się spotykać z naszymi przyjaciółmi, nie martw się. Może nawet nie zdążę się zorganizować, bo ty się wybudzisz i będzie po staremu.
- Tak, wybudzę się, jak mi powiesz, jak mam to zrobić to, z chęcią spróbuję.
- Bądź cierpliwy, będzie dobrze, musisz dać sobie czas. Jin coś wymyśli, to dobry lekarz i naprawdę ma mnóstwo pomysłów.
- Oby.
Minął miesiąc od wypadku, Billowi wydawało się, że zaledwie kilka dni, Tomowi, że całe wieki, a jak na ironię, to akurat w walce ze śpiączką, stali dopiero na starcie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*