Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014


Odcinek 14




Po koncercie Jost zgarnął nas i oznajmił nam, że czekają nas jeszcze tylko dwa występy. Aż ciężko było uwierzyć, że tak szybko przeleciało. Kazał nam się wyspać, bo mieliśmy z samego rana ruszać w dalszą trasę, ale my mieliśmy inne plany. Przynajmniej ja i Tom.
Kiedy tylko wyszedł z naszej garderoby, chłopaki od razu zaczęli rzucać propozycjami wybrania się do kilku klubów.
- Ja podziękuje - odparłem. - Lecę na ryj. Jeszcze po wczorajszym bankiecie mam dosyć.
Gustav się zaśmiał.
-  Nie trza było tyle pić. A ty Tom?
- Ja też pasuje. Głowa mnie napierdala.
- To weź tabletkę i chodź. W tym mieście są najlepsze puby, a ty się przejmujesz głową? Powinieneś walnąć ze dwa piwka, to ci się od razu polepszy.
- Jeszcze nie zapomniałem wczorajszego picia.
- Jak chcesz. Żebyś potem nie marudził, że nie byłeś.
- Nie będę. Zamierzam wrócić do hotelu, wziąć prysznic i się wyspać.
- To co Gustav, wygląda na to, że idziemy sami – stwierdził Geo.
Zaczęli się zbierać, a ja i Tom cały czas czekaliśmy na kierowcę, który miał nas odwieść do hotelu.
- To do rana – powiedział Geo, wychodząc z garderoby.
- Bawcie się dobrze – odparł Tom.
Gus pomachał nam jeszcze na do widzenia i zamknął drzwi.
Spojrzałem na Toma, on na mnie.
- Naprawdę boli cię głowa? – zapytałem.
 Zaśmiał się tylko.
- Nie żartuj.
Uśmiechnąłem się.
- Urządzimy sobie swoją prywatną rozrywkę, bez tych hałaśliwych pubów i całej tej hołoty – powiedział.
Kierowca zawiózł nas do hotelu. Już w windzie Tom zaczął się do mnie dobierać.
- Tom przestań, jestem spocony i śmierdzę.
- Ja też.
- To się powstrzymaj trochę aż wezmę prysznic.
Uśmiechnął się. Dlaczego przemknęło mi przez myśl, że nie wezmę tego prysznica sam?
Weszliśmy do pokoju Toma, bo był od windy pierwszy po drodze. Zabrał mi torbę z ręki, rzucając ją na krzesło i pociągnął za sobą do łazienki, popychając do kabiny. Nigdy nie widziałem go takiego napalonego. Jego oczy aż płonęły z pożądania. Pacnął przycisk od ciepłej wody i natychmiast zmoczyło nas.
- Tom, ubrania… – nie wiem, po co w ogóle to mówiłem skoro i tak już były mokre.
- Heh, wiesz, jaka jest frajda zdejmować mokre ciuchy? Próbowałeś to już kiedyś? To bardzo podniecające.
- Ty swoje zdejmiesz bez problemu, są luźne. A ja?
- Spokojnie, zedrę je z ciebie, bez obaw - chwycił mnie za bluzę pod szyją i przyciągnął do siebie, całując w usta. Zarzuciłem mu ręce na ramiona, wsuwając dłonie pod jego rozpiętą bluzę i zsunąłem ją. Jednej warstwy mokrego ubrania mniej. Powoli rozbieraliśmy się, a każda z naszych rzeczy lądowała pod naszymi nogami. Kiedy w końcu byliśmy już nadzy, Tom chwycił butelkę z żelem pod prysznic i zaczął wylewać na mnie jej zawartość, rozcierając rękami po całym moim ciele.
Kiedy przylgnął do mnie brzuchem zrozumiałem, po co taka ilość żelu. Uczucie ocierających się ciał, które przez taką ilość żelu ślizgały się, była niesamowita.
- Podoba ci się, co? – zapytał z rozbawieniem, kiedy sam zacząłem ocierać się o niego, nie mogąc się nasycić tym odczuciem.
- Skąd wiedziałeś?
- Powiedziałem ci przecież, że dam ci szczęście, o jakim nawet nie śniłeś.
Jeszcze długo pieściliśmy się pod prysznicem, całując się i dotykając. Poznając swoje ciała. Ucząc się mapy najwrażliwszych miejsc, aż w końcu Tom wyciągnął mnie, zaciągając do sypialni na swoje łóżko.
- Kocham cię Billy.
- Ja ciebie też – odpowiedziałem, przyglądając mu się. – Zrobimy to? – zapytałem niepewnie. Nie będę ukrywać, że odkąd zdecydowaliśmy się nie iść z chłopakami na miasto chodziło mi to po głowie, ale nie dlatego, że byłem ciekawy tego doświadczenia tylko, dlatego, że wiedziałem, iż Tom tego chce i zwyczajnie się obawiałem.
- A chcesz? – zapytał, oblizując usta.
- Właściwie… – zacząłem.
- Widzę, że się tego boisz.
- Nie boję się – zaprzeczyłem.
- Bujaj to my, a nie nas, Billy. Wiem, że się boisz, widzę to.
- No dobra – odparłem. – Trochę się boję, ale to nie znaczy, że zamierzam się wycofać. Jeśli zrobisz to delikatnie i powoli, to…
- Nie zamierzam tego robić – odparł. -  Przynajmniej nie dzisiaj – dodał.
Zaskoczył mnie. Podparłem się na łokciach ze zdumienia.
- Żartujesz sobie ze mnie, tak?
- Nie. Będziemy się tylko pieścić i tyle.
- Ale ja chcę to zrobić.
- Może i chcesz, ale wiem, że jeśli doszłoby do tego, potem miałbyś kaca moralnego, a ja musiał bym znowu znosić twoje fochy.
- No wiesz co! – oburzyłem się. – A ty nie masz wyrzutów sumienia?
- Nie, już ci to mówiłem kilka razy, że mam to w dupie. Nie jesteś moją siostrą, żebym się musiał martwić, że zrobię ci dziecko i będzie z tego afera.
- Ty mi? A może ja tobie?
Uśmiechnął się.
- Śmiało – rzucił i wyłożył się na wznak na łóżku, rozkładając ręce na boki.
Spojrzałem na niego, w ogóle się mnie nie krępował, a przecież był nagi.
- Nabijasz się ze mnie, tak?
- Nie.
- Nie wierze, że dałbyś mi się przelecieć.
- Dlaczego? Bo jestem od ciebie silniejszy i teoretycznie, to ja powinienem być na górze?
- Mniej więcej.
- Nie Bill, to tak nie działa. Oboje mamy czerpać z tego związku jak najwięcej.
Usiadłem, patrząc na niego i czułem, jak moje serce szybko bije. Propozycja była cholernie kusząca. Aż się przeraziłem sam siebie, że rozważałem wcielenie jej w życie.
- Robiłeś to już kiedyś? – zapytałem.
- Znaczy, co? Bo wiesz, można to na dwa sposoby zrobić.
Nie mogłem uwierzyć, że w ogóle pytam go o takie intymne rzeczy.
- Wiesz, co mam na myśli – odparłem, czując, jak palą mnie policzki.
Uniósł brwi, obserwując moją reakcję.
- Dla ścisłości. Nigdy nie robiłem tego z facetem. Nikt mi też nie wsadzał, ale robiłem to z dziewczyną – sprostował. - Kilka razy - dodał.
- Jezu – wydusiłem z siebie, nie mogąc uwierzyć. - Kiedy ty miałeś na to czas?
- Seks, to nie ośmiogodzinna praca.
- I jakie to uczucie?
- Przyjemne.
- A… - chciałem zapytać, jakie to uczucie, kiedy ktoś wchodzi w ciebie od tyłu, ale nawet nie musiałem kończyć myśli, bo wszedł mi w słowa.
- Tego akurat nie wiem, ale możemy sprawdzić, chętnie bym doświadczył czegoś takiego.
- I tak po prostu mi to proponujesz?
- Proponuje, bo ci ufam. Nikomu innemu bym swojej dupy nie zaoferował. Więc, jak będzie Bill? Jesteś zainteresowany? Chcesz spróbować nowego doświadczenia?
Poczułem skurcz w podbrzuszu, podnieciła mnie sama rozmowa o tym. Jego zresztą też.
- Chcę to zrobić - powiedziałem w końcu stanowczo, na co się uśmiechnął.
Jeśli on to przeżyje i jutro nie będzie marudził, że boli go dupa, to mu się oddam.
- No dobra braciszku, to poczekaj – wstał z łóżka i podszedł do swojej torby chwilę w niej grzebiąc. – Masz! – rzucił mi jakąś butelkę.
Spojrzałem na napis. Żel intymny.
- Ufam ci, pamiętaj o tym. Mam nadzieję, że wiesz, co z tym zrobić.
- Domyślam się, aż taki cnotliwy nie jestem – stwierdziłem.
- To, jak mam ci się położyć? – zapytał.
- Na brzuchu.
 Rzucił się na środek łóżka, rozsuwając lekko nogi.
Jezu! Oblała mnie fala gorąca.  Wiedziałem, co i jak, ale nigdy jeszcze tego nikomu nie robiłem, a już na pewno nie bratu.
Dotknąłem jego pośladków, napiął mięśnie.
- Tom…
- Łaskoczesz, po prostu łaskoczesz – odparł.
- Nie boisz się?
- Nie.
Przesunąłem ręką po jego udach, mruknął. Kiedy masowałem jego pośladki schował twarz w poduszkę. No tak, nie chciał się zbyt przede mną obnażać ze swoich emocji. Ja pewnie bym już jęczał od takiego dotyku, ale dobrze, niech mu będzie. Wycisnąłem na dłoń sporą ilość żelu i czekałem aż się ogrzeje.  Wiedziałem, że ciepły wywoła zupełnie inny rodzaj odczucia, bo na pewno sądził, że poczuje coś zimnego.
Przejechałem przez środek jego pośladków, nawilżając wiadome okolice.
Stęknął, zaciskając ręce na pościeli.
- Na pewno? – zapytałem jeszcze raz.
- Śmiało – zmotywował mnie. - Tylko wiesz…
Spojrzałem na jego twarz.
- Dla mnie to też w pewnym sensie pierwszy raz, więc zważ na to, okej?
- Spokojnie, nigdy bym cię nie skrzywdził, dobrze o tym wiesz. Tylko Tom…
- Hm?
- Nie rżnij kozaka, jeśli to będzie cię bolało, powiedz. Pamiętaj, co sam powiedziałeś, to ma być przyjemne, a nie bolesne.
- Spoko.
- I ostrzegam, jeśli zapytam, czy cię boli, a będę wiedział, że tak, a ty skłamiesz, koniec zabawy. Czy wyraziłem się jasno?
- Jezu, Bill! Nie rozlecę się na kawałki.
- Tom!
- Dobra powiem! - Coś jeszcze mruczał pod nosem, ale jako, że wsadził głowę w poduszkę nic nie rozumiałem. Najprawdopodobniej wyzywał, że się nad nim trzęsę, jak nad śmierdzącym jajkiem, a on jest napalony i chce już wreszcie zacząć.
Usadowiłem się wygodnie i zacząłem przesuwać palce przez środek jego pośladków, najpierw tylko w górę i w dół. Potem zataczać palcem kółeczka wokół jego wejścia, coraz mocniej naciskając na jego wejście. Zerkałem, co chwilę na jego twarz, leżał spokojnie, miał zamknięte oczy i wydawał się być rozluźniony. Wsunąłem w niego palec. Zmarszczył brwi.
- Boli?
- Nie – odparł natychmiast.
- Co czujesz?
- Nie wiem, ale to nie boli.
- Czy to jest nieprzyjemne? – poruszyłem lekko palcem, wsuwając go i wysuwając.
- Nie, ale to dziwne uczucie – wyjaśnił.
Cały czas go obserwując, zacząłem wsuwać drugi palec, było już znacznie ciężej to zrobić. Zobaczyłem, jak zaciska rękę na pościeli.
- Boli?
- Nie nazwałbym tego bólem – odparł.
Jeszcze chwilę czułem, jak się spina, ale po kilku ruchach moje palce już swobodnie wślizgiwały się w jego wnętrze. Zagiąłem palce, naciskając w jego wnętrzu okolice prostaty, czułem jej wypukłość, kiedy przesunąłem opuszkami palców po ściance. Wzdrygnął się i jęknął.
- Bill!
- Przyjemnie? – zapytałem kolejny raz, uciskając to miejsce.
Przygryzł wargę, a jego oddech przyspieszył.
- Przestań, bo za chwilę zwariuję.
Uśmiechnąłem się.
- Znalazłem twój słaby punkt.
- Kurwa, odwdzięczę się przy pierwszej nadarzającej się okazji – wysyczał.
- Nie denerwuj się, przecież ci się podoba – podobało mu się, jak cholera, ale to było tak bardzo wrażliwe miejsce, że nie potrafił zapanować nad swoimi odruchami. Chyba jeszcze do końca nie chciał się aż tak przede mną otwierać. A ja nie zamierzałem mu pozwolić cokolwiek przede mną ukrywać. Tak go zaabsorbowała walka, aby zapanować nad swoim ciałem, że nawet nie zauważył, jak dołożyłem trzeci palec.
- Zaczekaj Bill! – warknął na mnie.
Spojrzałem na niego. Oddychał strasznie szybko.
– Daj mi chwilę.
Nie zamierzałem go słuchać, wiedziałem, że jest już na granicy. Wsunąłem pod jego brzuch rękę, sięgając do jego członka.
- Bill, nie…
Nie potrzeba było mu wiele, żeby doszedł. Zaśmiałem się zadowolony ze swojego osiągnięcia, a on się wściekł.
- Kurwa, mówiłem, daj mi chwilę! – zaczął swój wywód ze złością, łapiąc przy tym chaotycznie powietrze. – Którego słowa nie zrozumiałeś?
Położyłem się na niego, przygniatając go własnym ciężarem ciała i musnąłem w policzek.
- Kocham cię – wyszeptałem do jego ucha, co zadziałało natychmiast, bo od razu się zamknął, ciężko wzdychając.
Leżeliśmy tak chwilę, czułem, że się już uspokoił.
- Mogę w ciebie wejść? – zapytałem w końcu.
Wzdrygnął się. A ja otarłem się moją męskością o jego pośladki.
- Tak – odpowiedział po chwili.
- Na pewno? Zawahałeś się.
- Bill, proszę cię… Po prostu zrób to.
Przejechałem dłonią wzdłuż jego kręgosłupa, zatrzymując się na pośladkach i znowu wróciłem w górę. Nachyliłem się nad nim i zacząłem składać pocałunki na jego plecach, zaczynając od góry i schodząc wzdłuż kręgosłupa w dół.
Zerkałem na jego twarz, przygryzał dolną wargę, najwyraźniej podobało mu się to.  Nie mniej jednak cały czas zastanawiałem się, jak to będzie. Trochę miałem obawy, co zrobię, jeśli on zacznie krzyczeć. Z jednej strony powątpiewałem w to, wiedząc, że Tom jest o wiele bardziej wytrzymały na ból niż ja. A z drugiej zawsze istniała taka ewentualność, w końcu on sam nie wiedział, jak to będzie, mógł przecenić swoją wytrzymałość.
- Nad czym się tak modlisz? - przerwał mi moją zadumę.
- Nie modlę się.
- Czyżby naszły cię wątpliwości?
- Nie kretynie! Myślę, jak to zrobić, żeby cię nie bolało.
Pacnął się ręką w czoło.
- Jezu! A po co ci dałem ten żel? Nalej ile wlezie i już. I nie przejmuj się, czy mnie to będzie bolało, czy nie.
- Ale…
- Na pewno nie będzie łaskotało – stwierdził. – W końcu będziesz mnie rozdziewiczał, więc chyba to musi boleć.
- Dzięki – odparłem.
- O co ci chodzi?
- Po co mi to powiedziałeś?
- Żebyś wiedział, czego się spodziewać, a po co innego?
- No dobra – nie bardzo mi się podobało to, co powiedział, ale wydawał się być zdecydowany, a skoro on był, to ja też. Wtarłem trochę żelu w swój członek i położyłem się na niego, przywierając do jego pośladków.
Wypiął się lekko, a mnie zrobiło się gorąco, albo może z tą klimatyzacją było coś nie tak.
Położyłem jedną rękę na jego dłoni i przeplotłem nasze palce. Zacisnął moją rękę, teraz przynajmniej będę wiedział, jak bardzo sprawiam mu ból. Nie ukryje tego przede mną.
Drugą ręką nakierowałem swój członek na jego wejście i zacząłem napierać, cały czas, obserwując jego twarz.
Skrzywił się, kiedy wszedłem kawałek. Był bardzo ciasny i cholernie gorący. Widziałem, że go boli, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie napierać. Gdzieś w połowie zacisnął mocno moją rękę, zrobił to instynktownie, chyba nawet,nie zdając sobie z tego sprawę.
- Przepraszam – wyszeptałem.
- Nie żartuj – odparł.
- Strasznie spięty jesteś, rozluźnij się.
- Sam się kurwa rozluźnij!  - warknął.
Było źle. Czułem, jak mimowolnie drży.
- Bardzo boli?
Nie odezwał się, ale po jego zaciętej minie widziałem, że tak.
- Tom?
- Wsadź go całego – wyszeptał.
Pchnąłem do końca, a on tylko jęknął, napinając w obronie przede mną wszystkie mięśnie. Przywarłem do jego pleców tuląc go.
- Przepraszam – wyszeptałem do jego ucha.
- Spoko, przeżyję, tylko nie ruszaj się na razie.
- Nie zamierzam.
Leżeliśmy tak przez dobrą chwilę, chyba się już przyzwyczaił, bo zdecydowanie już nie był taki ciasny. Ruszyłem delikatnie biodrami, na co się znowu spiął.
- Jeszcze cię boli?
- Już nie.
- Jakie to uczucie? – zapytałem ciekawy.
- Cholernie boli, przynajmniej na początku, ale teraz jest już okej. A tobie jak?
- Zajebiście. Strasznie ciasny jesteś, to okropnie podniecające.
Zaśmiał się.
- Wiem.
Teraz, kiedy wiedziałem, że już mu nie sprawiam bólu, zacząłem się poruszać. Nie był tym jakoś specjalnie zachwycony. Widziałem, że chyba, to jednak nie jest takie przyjemne, jak twierdzą inni, ale coś mi zaświtało do głowy i zamierzałem to wypróbować. Musiałem tylko ustawić się pod odpowiednim kontem i nie koniecznie wchodzić w niego w całości. Tom cały czas marszczył brwi, czułem, że jeśli się nie postaram, to o następnym razie, mogę tylko pomarzyć. Pod tym względem go znałem. Wiedziałem, że spróbuje wszystkiego, ale jeśli to mu się nie spodoba, na kolejny raz nie namówię go za żadne skarby. W końcu jednak udało mi się kolejny raz trafić w jego czuły punkt. Wzdrygnął się i zacisnął ręce na pościeli. Bardzo dobrze. Położyłem się na nim, nie byłem dla niego zbyt wielkim ciężarem, a w tej pozycji łatwiej mi było stymulować jego prostatę. Przez pierwszych kilka ruchów, nie reagował, to znaczy znosił to dość dzielnie, ale w końcu nie wytrzymał.
- Uwziąłeś się, co?
- No – odparłem z uśmiechem.
- To daj już spokój, bo zaczynam mieć dosyć.
- Czego się tak boisz?
- Nie boję się. Chcę, żebyś doszedł i kończymy tą zabawę. Zmęczyłem się już.
- Ty? Przecież tylko leżysz.
- Tak ci się tylko wydaje.
- A ja myślę, że to nie o to chodzi.
Odwrócił w moją stronę głowę, patrząc na mnie z niezrozumieniem.
- A o co?
- Odpowiedz mi szczerze, ufasz mi?
- Tak, gdybym ci nie ufał nie leżałbyś teraz na mnie z fiutem w mojej dupie.
- Więc się zamknij i zacznij z tego czerpać przyjemność. I nie dekoncentruj mnie, kiedy próbuję ci dogodzić!
Prychnął i schował twarz w poduszkę.
A ja postawiłem sobie za cel doprowadzić go do szczytowania i to przynajmniej jeszcze ze dwa razy. Przystąpiłem do działania. Wiedziałem już, jak się ustawić i ile mi to czasu zajmie. I wiedziałem, że nie będzie to trwało długo. Miałem tylko nadzieję, że sam zdołam się powstrzymać, bo przyjemność, jaką miałem z tego stosunku była ogromna. Kilka krótkich pchnięć, które pobudziły go. Poruszył się, podciągając kolano do góry.  I dobrze, w ten sposób miałem lepszy dostęp do jego penisa, nie musiałem wciskać, jak ostatnim razem rękę na siłę.
- Bill… - wydusił z siebie, trochę urywanym głosem.
A ja tylko przyspieszyłem, czując jak jego sperma zalewa mi dłoń.
Jęknął i rozluźnił się, a ja nie zwalniając tempa nadal kontynuowałem. To musiało mi się udać. Chciałem, żeby zaczął mnie błagać bym już przestał.
- Bill? Co ty kombinujesz? Ja już więcej nie mogę.
- Zamknij się i leż.
Uśmiechnął się, rozbawiła go moja stanowczość, ale po chwili spiął się, wiedziałem, dlaczego.
- Już ci nie jest do śmiechu, co? – zapytałem.
- To i tak się nie uda.
- Nie?
- Nie dojdę tyle razy pod rząd, to jest a wykonalne. Mogę wiele, ale nie raz za razem.
Jednak ja czułem coś innego. Czułem, że jego mięśnie rytmicznie zaczynają się zaciskać na moim członku i to mi w zupełności wystarczyło.
- Bill, nie! – zaczął szybko oddychać, jęknął wiercąc się i chociaż nie miał już wytrysku, to miał orgazm, i chyba sam był tym faktem zaskoczony. A przez to, że tak bardzo chciałem mu to udowodnić sam już nie wytrzymałem i doszedłem.
Przytuliłem się do niego. Oboje ciężko oddychaliśmy.
- I jak? - zapytałem pierwszy.
- Mam dosyć – wydusił z siebie.
- Ja też – odparłem. – I sorki, ale doszedłem w tobie.
Skrzywił się.
- Mam nadzieje, że nie zaciążę.
- Bardzo śmieszne.
Wyszedłem z niego i opadłem na łóżko obok niego.
- I co, podobało ci się? – zapytał, odgarniając z czoła moje spocone kosmyki.
- Jeszcze się pytasz. A tobie?
- Cóż, początek nie należał do najprzyjemniejszych, ale koniec był zdecydowanie odjechany. Ciekawy tylko jestem, co jutro moja dupa będzie o tym sądzić.
Zaryzykowałem i zadałem to pytanie.
- Zdecydujesz się, jeszcze na taki seks?
- Z tobą?
Pokiwałem głową.
- Myślę, że tak, ale może nie w najbliższym czasie.
 Zaśmiałem się, wiedziałem, do czego pije.
- W każdym razie możesz być z siebie dumny – uniosłem brew, nie wiedząc, o co mu chodzi.  - Jesteś pierwszą osobą, która sprawiła, że mam dosyć seksu. Jeszcze nigdy nie czułem się taki wypompowany.
Zacząłem się śmiać. Ale to było miłe.
Przytuliłem się do niego i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*