Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014

Odcinek 16


Wjechali windą na trzecie piętro.
- Gdzie idziesz? – spytał Gustav, widząc, że Bill wcale nie idzie do gabinetu Hiragi.
- Zajrzę na chwilę do Toma. Poczekaj tu na mnie, to zajmie chwilkę.
- Okej. Zaczekam na ciebie w poczekalni, napiję się przy okazji kawy.
Bill tylko kiwnął głową i skręcił w drugi korytarz. Po chwili wszedł do pokoju bliźniaka, zastając Lili przy rehabilitacji.
- Hej – przywitał się.
- Cześć, Bill.
- Przyjdę później, nie będę przeszkadzał – powiedział, chcąc się już wycofać.
- Możesz wejść, nie przeszkadzasz.
- Na pewno?
- Jasne. Usiądź – kiwnęła mu głową, wskazując krzesło obok łóżka. – Wszystko w porządku? Doktor cię szukał.
- Tak, wiem, zaraz do niego pójdę – usiadł, przyglądając się, jak Lili rozciera każdy mięsień na ciele Toma.
- Chciałbym cię przeprosić za wczorajszą akcję z matką.
- Nie musisz.
- Już drugi raz wyprowadziła mnie z równowagi. Pewnie pomyślisz sobie, że jestem nieźle szurnięty.
- Dlaczego?
- Już chyba wszyscy wiedzą, że znowu nie było ze mną kontaktu.
- Wiesz co myślę?
Spojrzał jej w oczy.
- Że Tom ma naprawdę szczęście, mając takiego brata.
- Dzięki.
- Nie myśl o tym, Bill. Ja wiem, że robisz to dla Toma.
Chwycił dłoń brata, delikatnie gładząc ją.
- Chcesz mi pomóc? – zapytała, odciągając go od przykrych rozmyślań.
- W masażu?
- Tak.
- Nie wiem czy będę potrafił.
- Na pewno. To bardzo proste. Pokaże ci, pomasujesz mu rękę, chcesz? – uśmiechnęła się do niego.
- Mogę spróbować – powiedział, podwijając rękawy bluzy po same łokcie.
- Daj rękę, naleje ci trochę oliwki. Wetrzyj ją teraz w rękę Toma tak, jakbyś chciał ją po prostu posmarować. Śmiało.
- Nie zrobię mu krzywdy? Ja nie wiem czy … - urwał, widząc, że Lili kręci głową.
- Spokojnie, na pewno nie zrobisz. Rozsmaruj dobrze.
Znał ręce Toma ze snów, każdy zakamarek jego skóry, każdy mięsień, ale dotykanie go w rzeczywistości było zupełnie innym odczuciem, bardziej intensywnym, wyrazistym, rzeczywistym.
- Dobrze, a teraz pokażę ci, jak trzeba masować.
Przyglądał się uważnie, po chwili, próbując zrobić dokładnie to samo.
- Bardzo dobrze – pochwaliła go. – Wyczuwasz pod skórą mięśnie?
- Tak.
- Czujesz, które są napięte?
- Nie jestem pewien – spojrzał na nią.
Lili chwyciła go za rękę, kładąc ją na swoim przedramieniu.
- Ściśnij moją rękę, tak jak ci pokazywałam na Tomie. Czujesz pod skórą mięśnie?
- Tak.
- Przesuń teraz palcami w dół. Czujesz?
- Są miękkie.
- Dokładnie. Toma mięśnie też powinny takie być, zwłaszcza, że są w stanie spoczynku. A czujesz je tak, jakby je napinał.
- Zgadza się – potwierdził.
- To są właśnie przykurcze, trzeba je dobrze rozmasowywać, pobudzić krążenie i zmusić mięśnie do pracy. Nie obawiaj się, że zrobisz mu krzywdę, ściskaj mocno, wszystko, co wyczuwasz, jako napięte, musisz rozmasować.
- Nie sądziłem, że masaż to taka ciężka praca.
- Tak ci się wydaje, bo nie jesteś przyzwyczajony i nie znasz techniki. No i pewnie masaż kojarzy ci się z czymś bardziej przyjemnym.
Zaśmiał się.
- Raczej tak.
- Wiem, że to może wygląda z boku jak tortura, ale uwierz mi, gdyby był przytomny sam, by ci powiedział, że to go nie boli.
- Pozostaje mi wierzyć na słowo.
- No dobrze, na dzisiaj wystarczy – powiedziała po chwili. – Ty już chyba też się zmęczyłeś.
- Wstyd się przyznać, ale trochę.
- Przykryjemy go teraz, żeby mu nie było zimno i pójdę przygotować leki, za pół godziny muszę mu je podać.
- To ja nie będę przeszkadzał. Skoczę w między czasie do Hiragi.  
- Idź, on czeka na ciebie.
- Jest zły? – zapytał niepewnie.
- Nie, raczej zaniepokojony.
Bill uniósł brwi do góry nie bardzo, wiedząc jak to rozumieć.
- Idź, sam się dowiesz.
Westchnął i całując Toma w policzek na pożegnanie wyszedł, kierując się do gabinetu doktora. Po drodze zahaczył jeszcze o poczekalnie, miał nadzieję, że Gustav go za to czekanie nie udusi.
- Już jestem.
- Co tak długo. Gadałeś już z doktorkiem?
- No właśnie jeszcze nie. Byłem cały czas u Toma.
- Jezu, coś ty tam robił tyle czasu? – zapytał zdziwiony.
- Masowałem go.
- Co robiłeś?
- Eh, nieważne. Idę do Hiragi – uciął krótko, przypominając sobie, po co między innymi tu przyjechał.
- Idę z tobą – Gustav poderwał się z fotela, przerzucając sobie kurtkę przez ramie.
- Jesteś pewien? Wiesz, nie musisz, jeśli nie chcesz.
- Chcę. Przynajmniej wesprę cię duchowo. Poza tym nie mam zamiaru siedzieć tu sam jak kołek.
- No dobra, to chodźmy.
Zapukał do drzwi i słysząc zaproszenie otworzył je.
- Można? – zapytał niepewnie.
- Bill, wejdź – przywitał go Hiraga.
- Ale nie jestem sam, tylko z Gustavem.
-  W porządku może wejść, jeśli ty oczywiście nie masz przed nim żadnych tajemnic.
Uśmiechnął się do swoich myśli. Jedyna tajemnica, jaką ukrywał, to fakt, że kocha się z własnym bratem, a reszta przy tym była mało istotna.
Usiedli, a Bill od razu zaczął.
- Chciałbym zabrać Toma do domu.
- Słucham? – Jin spojrzał na Billa z niedowierzaniem.
- Chcę zabrać Toma do domu - powtórzył. – Czy to jest wykonalne?
- Posłuchaj Bill, zanim do tego dojdziemy. Rozmawiałem wczoraj, po tym jak uciekłeś z twoją matką i ojczymem.
Bill się tylko skrzywił. Już wiedział, że będą problemy.
- I co ci nagadała, że trzeba mnie, może zamknąć w psychiatryku?
- Nie. Ona nie miała pojęcia, jaki jest stan Toma. Czy ty jej o niczym nie mówiłeś?
- Nie rozmawiałem z nią od… - spojrzał na przyjaciela. – Kiedy to było Gustav? Ach… od czasu, jak chciała go zabić.
Hiraga pokręcił ze zdumienia głową. Widział Billa złość, a raczej rozpacz. Widział, jaki jest rozczarowany decyzjami matki, a to oznaczało, że wcześniej wiele dla niego znaczyła.
- Nie musisz się bać, że odłączy Toma od respiratora, a ciebie pozbawi prawa decydowania o jego życiu. Twoja mama wycofała się.
- Słucham? – Bill w pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał.
- Pokazałem jej wyniki, które do tej pory zgromadziłem. Zobaczyła, że Toma mózg nie jest martwy.  Wie, jakie są szanse na to, że wyjdzie ze śpiączki i powiedziała, że usunie się w cień, dając ci wolną rękę cokolwiek się stanie.
- Żartujesz sobie, tak?
- Nie Bill. Chciała ci to wczoraj osobiście powiedzieć, ale jak do ciebie dzwoniła odrzuciłeś połączenie.
Prychnął. Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie powinieneś tak jej traktować.
- Zasłużyła sobie na takie traktowanie. Kiedy jej tłumaczyłem, że Tom nie umarł, że jego mózg funkcjonuje, że on… – urwał, wiedząc, że nie powinien nic więcej mówić. – W każdym razie nie słuchała mnie. Stwierdziła, że oszalałem.
Hiraga uważnie go słuchał.
- Ale to i tak niczego nie zmienia, chcę zabrać Toma do domu. Czy to jest możliwe?
- Myślę, że tak. Ale to już nie potrzebne, bo twoja mama już mu nie zagraża.
- Nasza matka to można powiedzieć jeden z powodów, drugi to finanse. Powiedziałem ci przedwczoraj, że mam kłopot, ale nie będę na razie robił burzy w szklance wody.
- Pamiętam.
- Otóż ubezpieczenie, które opłaca leczenie Toma, będzie finansować mu pobyt w szpitalu tylko do końca miesiąca. Przejrzałem rachunki, co i ile kosztuje i doszedłem do wniosku, że te koszty zmniejszyłyby się o 70% gdybym go stąd zabrał.
- Jak ty to sobie wyobrażasz, Bill?
- Normalnie. Tom i ty przeniesiecie się do nas do domu. Urządzimy w pokoju na parterze podobną salę jak tutaj. Pokój jest duży, więc nie powinno być problemu.
- Jesteś tego pewien?
- Tak.
Hiraga przetarł twarz rękami, po czym spojrzał na Gustava, który przez całą rozmowę siedział cicho, obserwując ich.
- Czy on tak zawsze? – spytał.
Gustav pokiwał tylko twierdząco głową.
- To nasz front men, zawsze o wszystkim myśli i wszystkim się zajmuje. Teraz to i tak nic – stwierdził Gustav. - Przy Tomie jest jeszcze bardziej wyszczekany.
- Gustav, proszę cię – upomniał go Bill.
- Taka jest prawda. Jak masz przy sobie bliźniaka, to ci się jadaczka nie zamyka.
- No dzięki, naprawdę dziękuję ci bardzo.
Jin się roześmiał.
- A co mam powiedzieć twojej mamie? – zapytał po chwili.
- Nic, sam jej to powiem.
- Porozmawiaj z nią Bill, ona nie chciała źle.
- Pomyślę nad tym. A co z przeprowadzką Toma?
- Zajmę się tym. Muszę pomyśleć, jak to zorganizować i na pewno wcześniej niż w przyszłym tygodniu tego nie zrobimy.
- W porządku, zdążę przynajmniej przygotować pokój.
Po wczorajszym piekle, jaki urządziła mu Simone dzisiejszy dzień zdecydowanie zaliczał się do udanych. Wrócił z Gustavem do domu, zapraszając go na kolację, przy której pośmiali się i powygłupiali, a kiedy dochodziła już prawie dwudziesta i kumpel oznajmił mu, że pora już na niego, odprowadził go do jego auta stojącego przed posesją, dziękując za to, że spędził z nim cały dzień.
Wracając do domu, pierwsze kroki skierował do łazienki. Nalał sobie pełną wannę wody z dużą ilością piany i wpakował się do niej na prawie całą godzinę. Czuł się wreszcie odprężony i czuł, że chyba panuje nad wszystkim, a przynajmniej tak mu się wydawało. Wiedział, że jutro rano musi pomyśleć, jak przygotować nowy pokój dla Toma.
Wyszedł w końcu z kąpieli, zażył po drodze tabletkę na sen i schodząc jeszcze do kuchni po szklankę wody wrócił do swojej sypialni.
Wpakował się do łóżka, ustawiając jak zwykle budzik. Układając się wygodnie zamknął oczy, pogrążając się we śnie, by chwilę później obudzić się w świecie Toma, czując jego delikatne muśnięcia na swojej szyi.
- Um… jeszcze – wyszeptał, odsłaniając szyję jeszcze bardziej.
- Och, ktoś tu jest chyba w dobrym humorze.
Bill uśmiechnął się tylko.
- Znaczy, że dobre wieści.
Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
- To opowiadaj.
- Pocałuj mnie najpierw.
- I ktoś tu jest niedopieszczony.
- Masowałem cię dzisiaj – wypalił, na co Tom popatrzył ze zdziwieniem.
- Masowałeś?
- W szpitalu. Wprawdzie tylko rękę. Lili mi pokazała, jak, ale to było niesamowite uczucie. Poproszę ją, żeby mnie nauczyła i jak zostaniemy sami zrobię ci taki masaż, że będziesz umierał z rozkoszy.
- Zaczynam się już bać – odparł Tom.
- Ale póki co, pocałuj mnie jeszcze.
Tom bez wahania zrobił to. Najpierw całował go w usta, a potem stopniowo zaczął schodzić coraz niżej, w między czasie, pozbywając się jego koszulki i bokserek.
- Już niedługo nie będę musiał się wcześnie zrywać – powiedział między jedną, a drugą pieszczotą.
Tom podniósł głowę i spojrzał na Billa, marszcząc brwi.
- Będę cię miał przy sobie w domu.
- Hiraga się zgodził?
- Tak. W przyszłym tygodniu będziesz już w domu. I wiesz, tak teraz myślę, że może, kiedy twoje ciało będzie w domu będzie ci się łatwiej z nim połączyć i się obudzić.
- Bill, ja chyba nie jestem duchem. Poza tym ten dom widzę tylko z własnej perspektywy, nie z twojej, cokolwiek w nim zmieniasz, ja tego nie widzę i chyba raczej swojego ciała też nie zobaczę.
- Zobaczymy Tom, zobaczymy jak to będzie – objął go za szyję i wpił w usta, zachęcając brata do dalszych pieszczot.
- Optymizm dzisiaj aż od ciebie bije – skomentował, czując jak ciągnie go na siebie.
- Żebyś wiedział – przygryzł wargę, kiedy poczuł Toma palce między swoimi pośladkami. A on się tylko u uśmiechnął. Ulżyło mu, że bliźniak odzyskał radość życia. Nie martwił się o siebie, nie użalał nad swoim losem, ale cholernie bał się o Billa, żeby sobie czegoś nie zrobił. W tej chwili wiedział, że musi walczyć, chociażby dla niego.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*