Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
niedziela, 12 stycznia 2014
01:51
Odcinek 18
Usiadł na pomoście i ściągając buty zamoczył nogi w
wodzie. Patrzył gdzieś na horyzont pogrążony w swoich własnych myślach.
Wydaje mi się, że dopiero teraz dotarło do niego, co tak
naprawdę nas łączy.
Zostawiłem go samego, wiedziałem, że potrzebuje tego. Ja
tym czasem wszedłem do środka i zacząłem wypakowywać bagaże. Domek był
prześliczny, wszystko urządzone w nowoczesnym ciepłym stylu, jednocześnie
idealnie komponującym się z tym rajem na ziemi, bo tak to dla mnie wyglądało,
piękne miejsce, słońce, plaża, krystalicznie czysta oceaniczna woda i osoba,
którą kochałem ponad swoje życie.
Prawie skończyłem wypakowywanie, kiedy wszedł do środka.
- Wszystko fajnie, oprócz
jednej rzeczy – powiedział skrobiąc się po głowie.
- Jakiej?- spojrzałem na niego
z powagą.
- Nie mam żadnych kąpielówek.
- Ja też nie – odparłem.
- No to się zbieraj, idziemy
na zakupy.
Jakby wypowiedział magiczne zaklęcie. Co, jak co, ale
uwielbiałem zakupy z Tomem.
Związałem włosy w kucyk, żeby nie było mi tak gorąco, założyłem
okulary słoneczne i chwytając jedynie torbę, byłem gotowy.
- Już – odparłem, wzbudzając
niemałe zdziwienie w bliźniaku.
- Co już?
- Jestem gotowy – wyjaśniłem.
- Cholera, jak ci powiedzieć,
że idziemy na zakupy, to się zbierzesz w pięć minut, a jak co innego, to godzinę
trzeba na ciebie czekać.
Wzruszyłem ramionami.
- No to teraz czekaj, bo ja
jeszcze nie jestem gotowy. Nie mam pojęcia, w co się ubrać – zaczął grzebać w
torbie. - W tych spodniach się ugotuje.
- Co za różnica, stroić się nie
musimy, nikt nas tu nie zna, to po pierwsze. Po drugie dobrze by było nie ściągać
na siebie uwagi, na wypadek, jakby ktoś tu o nas słyszał. A po trzecie, im
szybciej zrobimy te zakupy, tym szybciej się przebierzemy w coś bardziej
odpowiedniego na tę pogodę.
Spojrzał na mnie.
- Masz rację – przyznał.
Chwycił tylko czapkę z daszkiem, okulary słoneczne,
portfel i wyszliśmy.
Kiedy w końcu dotarliśmy do jakiś sklepów, jedyne, o czym
myśleliśmy to picie, najlepiej dużo picia, całe hektolitry picia.
- Wiesz… - zacząłem, rozglądając
się za jakimś sklepem. – Chyba już wiem, czemu tak mało tu ludzi?
Całą drogę zastanawialiśmy się, czemu tu takie pustki,
nie minęliśmy ani jednej osoby, co było co najmniej dziwne. Owszem, to nie był
sezon, wiedziałem o tym, kiedy organizowałem nam wakacje, ale przecież jedynymi
turystami na tej wyspie nie byliśmy, chodź na pewno jedynymi, którzy w
najgorszy upał łażą po mieście.
- Ja chyba też wiem – odparł,
patrząc na mnie. Nawet na mnie nie psioczył, bo tym razem sam mi te zakupy
zaproponował. – Kto normalny w samo południe, łazi po sklepach i robi zakupy?
- My – odparłem krótko.
- Taa – odbąknął. – Chyba
zaraz zemdleje z tego upału – powiedział, siadając na ławce pod jakimś drzewem.
– Znowu się spale – stwierdził, przecierając twarz ręką.
- Chyba widzę jakiś sklep – powiedziałem.
– Poczekaj tu, sprawdzę.
- Dobra – odparł.
Nie myliłem się. Kupiłem dwie duże butelki wody i wróciłem.
- Masz – podałem mu jedną.
- Nareszcie – odkręcił i czym
prędzej zaczął pić. Ja też ugasiłem w
końcu pragnienie.
- Ach, od razu lepiej – mówiąc
to oblał twarz wodą. – Chyba nie umrę.
Zaśmiałem się.
- A tobie nie gorąco? – zapytał
zdziwiony.
- Nawet nie wiesz jak bardzo,
ale wiesz, że uwielbiam ciepło.
- Dobra, rusz dupę, idziemy kupić
te ubrania, bo za chwilę ugotuję się tu.
Obskoczyliśmy wszystkie sklepy, jakie znaleźliśmy na tej
wyspie, za wielkiego wyboru nie było, ale to akurat nie stanowiło dla nas
problemu. To, po co w głównej mierze tu przyszliśmy, kupiliśmy. Do tego kilka
innych drobiazgów, no i krem z filtrem. Nic nam więcej do szczęścia nie było
potrzebne. Z tego, co zdążyłem się już zorientować, jedzenie czy inne takie przysmaki
można było zamówić w recepcji, więc nie musieliśmy specjalnie wychodzić na
miasto, żeby zrobić jakieś zakupy.
Po jakiś trzech godzinach wróciliśmy do domku.
Tom oczywiście, porozbierał się do samych majtek, rozrzucając
ubrania po całym pokoju. Wypakował wszystko z toreb, szukając kąpielówek.
- Co się tak przyglądasz? – zapytał,
kiedy stałem i patrzyłem się na niego, ogarniając wzrokiem każdy centymetr jego
ciała.
- Patrzę, co robisz – wyjaśniłem.
- Idę się wykąpać w oceanie. Idziesz
ze mną?
- Pewnie.
- Masz – rzucił mi kąpielówki.
- Przebieraj się i idziemy.
Woda była cudownie ciepła. Taplaliśmy się, aż do zachodu słońca.
Ciągle miałem wrażenie, że Tom unika tematu „nas”. Co
więcej, unika bliższego kontaktu ze mną i nijak nie mogłem się pozbyć tego
przeświadczenia. Widziałem kontem oka, że mi się przygląda, kiedy myśli, że tego
nie widzę, ale kiedy tylko zbliżałem się do niego chlapał mnie wodą niby to w
formie zabawy, starając się w ten sposób trzymać dystans. Nie miałem pojęcia, o
co mu znowu chodzi.
Wróciliśmy do domku. Byłem padnięty, zdecydowanie za dużo
wrażeń. Najpierw ta męcząca podróż, do tego upał, pływanie, palnąłem się na łóżko
chcąc chwilkę poleżeć zanim pójdę ogarnąć się do łazienki, a raczej zanim Tom z
niej nie wyjdzie i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
Obudziłem się rano, otwarłem powoli oczy, patrząc na śpiącego
obok mnie bliźniaka. Łóżko było jedno, więc wcale mnie nie zdziwiła w nim jego
obecność. Poruszyłem się delikatnie, czując, że jestem kompletnie nagi. Nie
musiałem się wiele zastanawiać, bo obrazy z wczorajszego wieczoru bardzo szybko
do mnie dotarły, zasnąłem, od co, a Tom musiał mnie pewnie rozebrać i ułożyć w jakieś
normalnej pozycji. Tylko, dlaczego nawet tego nie poczułem? Podniosłem głowę, zerkając
na Toma, jego noga wystawała spod pościeli, powiodłem po niej wzrokiem do góry,
ale nie zatrzymałem go, trafiając na przeszkodę w postaci pościeli, tylko, przejeżdżając
przez nagi pośladek dotarłem do pleców i zakończyłem swoją wędrówkę na jego
policzku. Chwilę trwało zanim uświadomiłem sobie, że oboje jesteśmy nadzy. Czy
ja o czymś nie wiem? Nie sądzę. Aż taki zmęczony nie byłem, żebym nie poczuł,
gdyby coś więcej między nami było. Podnosząc się ostrożnie, żeby go nie zbudzić
rozejrzałem się po pokoju, wypatrując jakiegoś zegarka. Na szafce po jego stronie
łóżka leżała komórka, wyciągnąłem rękę i sięgnąłem po nią zerkając, która godzina.
Dochodziła dwudziesta trzecia czasu europejskiego, westchnąłem, nie mając pojęcia,
która może być tu godzina i odłożyłem telefon na szafkę.
- Dodaj dziewięć godzin i będziesz
wiedział, która godzina – usłyszałem.
- Myślałem, że śpisz –
odparłem, zerkając na niego, wciąż miał zamknięte oczy.
- Już nie.
- Zbudziłem cię?
- Nie – odwrócił się na wznak,
wlepiając w końcu we mnie swoje spojrzenie.
- Dlaczego mnie wczoraj nie zbudziłeś?
- Budziłem. Kazałeś mi się
odwalić.
Spojrzałem na niego kompletnie tego nie pamiętając.
- Co, nie pamiętasz tego?
Pokiwałem głową.
- Tak też myślałem, majaczyłeś
już. Chyba byłeś za bardzo zmęczony.
- Rozebrałeś mnie? – zapytałem,
oczekując wytłumaczenia.
- No wybacz, ale miałeś mokre
gacie, gdybym cię nie rozebrał, spalibyśmy w mokrym łóżku.
Wytłumaczenie było całkiem logiczne.
- Tom?
- Hm?
- Jesteś na mnie zły? – zaryzykowałem.
- Za co?
- Chciałem, żebyśmy spędzili wreszcie
trochę czasu tylko razem.
- Przecież spędzamy.
- Tak, ale ja nie o tym mówię.
- Gnębi cię to, co?
Jakby czytał mi w myślach.
- Trochę – odparłem. – Dziwnie
się zachowujesz – stwierdziłem.
- Dlaczego dziwnie?
- No właśnie nie wiem. Od tej
nocy, no wiesz… dziwnie się zachowujesz i tyle.
Odwrócił głowę w drugą stronę.
- Tom? – chwyciłem go za
podbródek, zmuszając by na mnie spojrzał.
- Jest dobrze, Bill, wszystko
jest dobrze – powiedział, ale w taki sposób jakby na moment był myślami
zupełnie gdzieś indziej.
- Nie, nie jest. Jeśli coś cię
gryzie, to chcę o tym wiedzieć, nawet, jeśli to będzie coś bardzo przykrego.
Westchnął.
- Sądziłeś, że jak mnie tu zaciągniesz,
będziemy całymi dniami leżeć w łóżku i się kochać?
Tak właśnie sądziłem.
- No, nie, ale… – odparłem,
kręcąc.
- Pocałuj mnie – zażądał.
Uniosłem jedną brew, a on przyglądał mi się. Nie, myśląc
dłużej nachyliłem się i musnąłem jego wargi.
- Jeszcze raz – powiedział.
Powtórzyłem czynność, tym razem, całując go dłużej.
- Jeszcze… - wyszeptał, kiedy
tylko oderwałem się od jego ust.
- Tom…
- No dalej – prowokował mnie.
Podparłem się na rękach po obu stronach jego głowy i
zacząłem go całować. Odwzajemniał moje starania, ale nie robił nic poza tym. Oderwałem
się w końcu od jego ust i spojrzałem na niego. Oblizał je i zaczął bawić się
kolczykiem w wardze, wiedział, jak strasznie mnie to intryguję.
- Co? – zapytałem, nie rozumiejąc
tej jego dziwnej miny.
Chwycił mnie za ręce i popychając przewrócił na plecy
jednocześnie, siadając na mnie okrakiem.
- Co robisz?
- Co robisz? – powtórzył za
mną. - Jesteś na mnie zły? Żałujesz?
Dziwnie się zachowujesz… Ciągle te same pytania… słowa. Nawet, jeśli dziwnie
się zachowuje od tamtego razu, a nie przeczę, zachowuje się inaczej, to mam ku
temu powody.
Patrzyłem na niego wielkimi oczami. Nie wiem, dlaczego
bałem się tego, co chciał powiedzieć, bo wszystko ku temu zmierzało. Bałem się,
że powie, iż to koniec, że to była tylko jednorazowa przygoda, chęć zaznania
nowego doświadczenia.
- Nie chcę tego słuchać –
poderwałem się do siadu, ale popchnął mnie z powrotem na poduszkę, chwytając
moje ręce za nadgarstki i rozkładając je na boki zawisł nade mną.
- Nie obchodzi mnie to.
Wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia a później…
- Co później?
- Zobaczymy.
- Powiedziałeś wczoraj, że
zrobisz wszystko, żebym był szczęśliwy, a teraz mówisz mi takie rzeczy. Chyba
cię nie rozumiem.
- Eh Billy…
Wiedziałem, że sprawa jest poważna, kiedy Tom zdrabniał
moje imię, zawsze było poważnie.
- Tamtej nocy – zaczął. –
Kiedy ci się oddałem… było… jakby to ująć… W każdym razie… coś do mnie dotarło.
Serce podeszło mi do gardła. Dukał, a z każdą kolejną
niedokończoną myślą robiło mi się coraz bardziej gorąco.
- Przestań kręcić Tom!
Rozmyśliłeś się!? – wykrzyczałem, próbując się uwolnić z jego uścisku.
- Uspokój się – zacisnął z
całej siły ręce na moich nadgarstkach, zabolało aż syknąłem. - Niczego nie chcę
kończyć. Tylko, że znam siebie i…
- I co chcesz mi powiedzieć?
- Bill, ja naprawdę uwielbiam
seks. Dużo seksu i to pod każdą postacią. Nie chcę cię skrzywdzić, bo jesteś dla
mnie bardzo ważny.
Zamurowało mnie. Całe te dąsy, dziwne zachowanie, unikanie
mojego dotyku, tylko dlatego?
- Żartujesz, prawda? – zapytałem,
chcąc się upewnić.
Pokręcił głową.
- Wiesz, co? Chyba ci wczoraj na
tym upale mózg przegrzało.
Tym razem on na mnie patrzył zaskoczony.
- Myślisz, że ja jestem z
porcelany, czy co? Myślisz, że jesteś w stanie mnie skrzywdzić? A niby, czym? Fiutem?
Myślisz, że ja nie mam potrzeb? Że ja nie lubię seksu?
- Bill…
- Otóż do twojej wiadomości,
mam dosyć walenia sobie w kiblu i udawania, że wszystko jest okej, chodź nie
jest. Ja też mam potrzeby, może nawet większe niż ty, bo ich nie rozładowuje
przy każdej nadarzającej się okazji. Może jestem idiotą, szukając zawsze uczuć,
żeby pójść z kimś do łóżka. Może powinienem tak jak ty, mieć w dupie, co te
wszystkie dziewczyny pomyślą, jak będą się czuły, ale nie potrafię.
Więc, powiem to po raz ostatni i zakoduj to sobie to tej
swoje mózgownicy, że chcę cię! Pragnę czuć cię w sobie, na sobie, jakkolwiek,
rozumiesz to?! I nie zachowuj się tak, jakbyś miał mnie sobą zabić, bo prędzej,
to ja ciebie złamie, niż ty mnie.
- Wiem – przyznał.
- Czym się od siebie różnimy,
że tak bardzo boisz się zrobić mi to o czym marzysz? Jesteśmy tacy sami, no,
może ważysz parę kilo więcej ode mnie, ale to żadna różnica. O moją psychikę
nie musisz się martwić, dobrze wiesz, że jestem silny psychicznie, więc nad
czym się do cholery zastanawiasz? Powiedz mi, bo nie mam pojęcia. Kombinuję na
różne sposoby, nie sądzę, żeby nagle naszedł cię kac moralny, to ostatnia rzecz,
o którą mógłbym cię podejrzewać. Zorganizowałem nawet te wakacje, żebyśmy byli
tylko we dwoje, żeby nikt ani nic nam nie przeszkadzało, a ty nadal się nad
czymś zastanawiasz. Tamtej nocy, kiedy po raz pierwszy do mnie przyszedłeś, pamiętasz
to?
Pokiwał głową.
- Widziałem w twoich oczach pożądanie.
Przeraziłeś mnie, ale nie tym, co mogłeś mi zrobić, ale tym, że wzbudziłeś
takie samo uczucie we mnie, dlatego moje ciało tak zareagowało, podświadomie pragnąłem
tego tak samo, jak ty. Opierałem ci się wtedy i później, bo… eh… rozważałem za
pewne tak samo jak ty, że jeśli na to pójdę będziemy balansować na cienkiej
granicy, chodzi mi przede wszystkim o fakt, że jesteśmy braćmi, ale pomyślałem,
że to nieważne, że w końcu to nasze życie i zasługujemy na to by być
szczęśliwi. Może to pech, że jesteśmy braćmi, a może właśnie nie. Od dnia
zapłodnienia byliśmy jednością i z każdym upływającym dniem oboje mamy świadomość,
jak silna jest więź między nami, czy to coś złego, że się pragniemy trochę bardziej
niż powinniśmy?
- Nie wiem, Bill.
- A ja myślę, że nie. Że to
nawet lepiej. Znamy się lepiej niż ktokolwiek inny. Czasami wydaje mi się, że
czuję twoje zmartwienia i radość. Wystarczy, że spojrzę na ciebie, kiedy jesteś
szczęśliwy i się uśmiechasz i czuję się tak samo. Kiedy widzę, że coś cię martwi,
denerwuję się, wszystko mnie denerwuje, nie potrafię funkcjonować, chcę zdjąć z
ciebie ten ciężar, jaki dźwigasz, żebyś się uśmiechnął, żebyś był szczęśliwy.
- Ja czuję dokładnie to samo,
Bill.
- No, więc sam widzisz. Ufam
ci bezgranicznie, Tom. Jesteś jedyną osobą, która wie o mnie wszystko. Więc
proszę cię, przestań już analizować i…
- I?
- Masz jeszcze ten żel?
Pokiwał głową, uśmiechając się.
- To pokaż mi, z czego słynie
Tom Kaulitz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*