Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 12 stycznia 2014
02:04
Odcinek 22
Oczywiście wyszliśmy wtedy, gdy słońce grzało
najbardziej, ale tym razem to była świadoma decyzja. Mieliśmy, bowiem gwarancje,
że na plaży prócz turystów takich, jak my, których akurat nie było, nikogo więcej
tu nie spotkamy. Tym razem jednak zabraliśmy ze sobą dużo wody. Szliśmy tak
brzegiem oceanu, a Tom ciągle popychał mnie do wody, musieliśmy wyglądać naprawdę
komicznie, ale cieszyłem się jak małe dziecko.
- Daj komórkę, zrobię ci
zdjęcie – powiedział po chwili.
Dałem mu telefon i ustawiłem się do zdjęcia.
- Zrób jakąś fajną minę –
rzucił, a mnie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Uwielbiam pozować do zdjęć,
a jak się już rozkręcę, tak jak stało się to po paru kolejnych minutach,
zaczynam robić rzeczy, które normalnie nie wyszłyby poza mój pokój.
Zrzuciłem koszule i krótkie spodenki. Tom nagle przestał
patrzeć się w komórkę tylko stał, pożerając mnie wzrokiem. Boże, w takim momencie
jego wyraz twarzy był tak oczywisty, że nawet dziecko zorientowałoby się, co mu
chodzi po głowie.
- Majtki też zdejmiesz? –
zapytał.
- A chcesz? – bezczelnie oblizałem
usta.
Rozejrzał się po plaży, ale tu gdzie doszliśmy, to prócz
kilku zwalonych palm, których nikt nawet nie usunął za pewne dlatego, że w te
rejony nikt nie zaglądał, byliśmy zupełnie sami.
- Pewnie – odparł, rzucając
plecak na piasek i już wiedziałem, że nigdzie dalej nie pójdziemy.
- No dobra – zrzuciłem tą ostatnią
rzecz, jaka jeszcze dawała mi poczucie godności i patrzyłem jak Tom walczy ze
sobą. To było nierozsądne z moje strony, ale nie mogłem się powstrzymać. Wiem,
że mnie pragnął i gdyby nie fakt, że wczoraj trochę przesadziliśmy i mój tyłek
boleśnie mi to przypominał, to leżelibyśmy już dawno na piasku i kochali się, mając
gdzieś czy ktoś nas zobaczy, czy nie.
- Co ci jest? - zapytałem widząc,
że jakoś dziwnie mi się przygląda – Czyżbyś miał jakiś problem?
- Problem?- zdziwił się,
strzelając mi kolejną fotkę.
Zerknąłem na jego rozporek, nawet w tych szerokich
spodenkach było widać, że nie było mu w nich zbyt wygodnie.
- Tak, w spodniach – powiedziałem
z rozbawieniem, na co zerknął na swoje krocze.
- Ach! – pokręcił głową – To
twoja wina.
- A co ja takiego zrobiłem?
Nawet cię nie dotknąłem.
- Wystarczy, że tu jesteś, na
wyciągnięcie ręki, gotowy i nagi, i cholernie pociągający.
- Więc to tak – zaśmiałem się.
A on położył telefon na plecaku i zaczął iść w moją stronę,
zrzucając po drodze swoją koszule.
- Nie Tom, nic z tego, miał
być dzisiaj szlaban – złapał mnie, powalając na piasek.
- Do diabła ze szlabanem. Będę
sobie robił szlabany, jak będę miał 80 lat, ale nie teraz. Daj rękę.
Wyciągnąłem dłoń, a on chwycił ją i wcisnął sobie w spodnie,
kierując na swoje krocze.
- Zobacz, co ze mną zrobiłeś i
mówisz mi o szlabanie?
- Och, biedny Tommy –
zironizowałem z rozbawieniem, ale kiedy dotknąłem jego członka, czując w jakim
jest stanie, sam się podnieciłem.
- Jestem cały twój –
powiedział, zamykając oczy.
Pieściłem go delikatnie i widziałem, jak wielką
przyjemność mu tym sprawiam.
- Zdejmij spodnie Tom – poprosiłem,
na co spojrzał na mnie tak zaskoczony, że aż się uśmiechnąłem. Oczywiście, czym
prędzej rozebrał się, ściągając nawet swoją bieliznę, jakby obawiał się, że się
rozmyślę. To naprawdę dziwne, bo chociaż jesteśmy ze sobą tak blisko, od zawsze
byliśmy, można by śmiało powiedzieć, że od poczęcia i znamy się praktycznie na
wylot, to jednak są momenty, że obawiamy się swoich reakcji, głównie tego, na
co nie mamy wpływu, czyli naszych uczuć. Boimy się skrzywdzić się nawzajem, boimy
się, żeby nie przekroczyć granicy, sam nawet nie wiem, jakiej. I wiem, że Tom
też to czuje, widzę to po sposobie, w jaki na mnie patrzy, jakby analizował
każdy mój grymas. Wepchnął mnie w swoje ramiona, ale odnoszę wrażenie, że sam
się nie spodziewał, że to będą tak ogromne emocje i tak silne uczucia. A jednak
mimo wszystko brnęliśmy w to dalej, spalaliśmy się tymi doznaniami i ciągle
było nam siebie mało. Nawet teraz, kiedy położył się na mnie między moimi
nogami, dociskając biodra do moich, kiedy nasze członki ocierały się o siebie i
każdy najdelikatniejszy ruch bioder z jego strony, każdy najdelikatniejszy pocałunek,
sprawiał, że jeszcze bardziej się podniecaliśmy, wciąż nie mogliśmy się sobą nasycić
ciągle, mając wrażenie, że jest coś jeszcze, że możemy być ze sobą jeszcze
bliżej, inaczej, mocniej, dać sobie jeszcze więcej przyjemności, miłości,
siebie. Wiedziałem, że to irracjonalne, bo przecież bliżej już być nie mogliśmy,
ale to uczucie ciągle nas popychało dalej.
Kiedy poczułem jego członek między pośladkami cały się
spiąłem. Poczuł to natychmiast, bo oderwał się od moich ust i spojrzał w oczy.
Czułem się głupio, sam go prowokowałem, sam kazałem mu nawet zdjąć spodnie, a
teraz, co było przecież oczywiste, że będzie chciał więcej, ja się broniłem. I
co mu miałem powiedzieć w tej chwili? Tom nie, bo mnie boli? To by było
naprawdę żałosne. Skoro go kochałem, jak mu to mówiłem setki razy, powinienem
zignorować ból i oddać się mu, ale strach był silniejszy i zrozumiałem, czym
było to uczucie niedosytu, to ciągłe, że jest coś jeszcze ponad to, co już
wiemy, znamy. Tak, zrozumiałem, że znam Toma, jako brata, ale nie kochanka, i właśnie,
to był powód, dla którego tak lgnęliśmy do siebie. Chciałem poznać go od tej
innej strony, chciałem wiedzieć, jaki potrafi być, kiedy podniecenie przejmuje
nad nim kontrole, chciałem wiedzieć, co sprawia mu największą przyjemność, a
czego unika i dlaczego tak jest? Ale
chyba najbardziej chciałem wiedzieć, co zrobi w takiej chwili jak ta.
Przejechał dłonią po mojej twarzy, odgarniając kosmyk
włosów, który wysmyknął się z mojego kucyka.
- Billy…
Patrzyłem na niego tak zachłannie, jakbym obawiał się, że
coś istotnego przeoczę.
- Dałbym naprawdę wiele żeby
wiedzieć, co w tej chwili myślisz.
Zmarszczyłem brwi.
Wydaje mi się, że to samo, co ty, może z tą małą różnicą,
że mam jedną obawę więcej niż ty – wydukałem, starając się jakoś nie całkiem
wprost powiedzieć mu, że boje się bólu.
Ale zrozumiał, zresztą mogłem być tego pewny, zawsze
rozumiał moje dwuznaczne słowa.
- Nie bój się, nie wejdę w
ciebie.
- Boże… - wydusiłem z siebie,
oblewając się rumieńcem. – Nawet nie wiesz, jak mi głupio.
- Dlaczego?
- Dobrze wiesz, dlaczego, więc
po co mnie pytasz?
- Wiesz, co jest kluczem do udanego
związku?
Uniosłem brew, oczekując na jego odpowiedź.
- Szczerość. Musisz mi
otwarcie powiedzieć, że na coś nie masz ochoty lub odwrotnie, że masz.
- Łatwo ci mówić – stwierdziłem
z wyrzutem. – Ty się nigdy nie krępowałeś w takich sprawach.
- Jak to nie? Po prostu się
przemogłem, kiedy zrozumiałem, że mam z tego o wiele więcej satysfakcji.
Zamyśliłem się, odwracając na chwilę wzrok.
- To co teraz zrobimy? – zapytałem,
czując jak ze wstydu palą mnie policzki.
- Z czym?
- No wiesz?
Uśmiechnął się.
- Nie mam pojęcia, o co chodzi
– droczył się, chociaż doskonale wiedział, co mam na myśli.
- Proszę cię Tom.
- I tak ci pomagam, więc wyduś
to z siebie?
Westchnąłem. Szczery bywałem tylko, kiedy się wkurwiłem,
a teraz daleko mi do tego było.
- No? – Ponaglił mnie.
- Nie zrobimy tego?
- Znaczy, czego? – zapytał,
próbując zachować, jak najbardziej neutralny wyraz twarzy.
- Jezu, Tom! – oburzyłem się,
że mnie do tego zmusza. – Skoro we mnie nie wejdziesz to, co dalej? Chyba mi
nie powiesz, że nie masz ochoty dojść.
Teraz jego usta wygięły się w taki uśmiech, że miałem ochotę
mu za to przywalić. Doskonale wiedziałem, co ten uśmiech oznacza, zrobiłem z
siebie kretyna, a jego to bawiło.
- A kto powiedział, że nie
mam. Poradzimy sobie z tym inaczej.
Podniósł się, siadając na piasku i ciągnąc mnie za rękę
bym zrobił to samo.
- Nie! - powstrzymał mnie,
kiedy miałem się już wygodnie rozsiąść naprzeciwko niego – Usiądź mi na nogach.
- Co ty kombinujesz? – Wypaliłem
na głos, chociaż, to miała być tylko moja myśl.
- Zobaczysz.
Usiadłem, kładąc ręce na jego ramiona. Poczułem, jak
przesuwa dłońmi po moich plecach i pośladkach, czule i powoli, składając w
między czasie pocałunki na mojej szyi. Odprężyłem się, zarzucając mu ręce na szyje
i pozwalając mu wedrzeć się językiem w moje usta. Jęknąłem z przyjemności,
kiedy chwycił w dłoń nasze członki razem. Jego dłoń przesuwała się, pobudzając
nas jednocześnie. Brnęliśmy do tego upragnionego momentu w galopującym tempie,
a kiedy położyłem swoją dłoń na jego, zaciskając ją na jego palcach, potęgując
nam doznania, zobaczyłem tylko, jak zaciska mocno powieki, poddając się ekstazie,
zresztą podobnie, jak ja, bo nie zamierzałem walczyć ze sobą. Po wszystkim
opadł na piasek, rozkładając ręce na boki, ciężko oddychał, ja też, ale siedziałem
na nim i go obserwowałem.
- Jesteś wariat, wiesz o tym?
– stwierdziłem.
- Zawsze chciałem tego spróbować,
ale nie było z kim, bo z dziewczyną raczej nie da się tego zrobić. Kiedy
pierwszy raz to zobaczyłem, chyba na jakimś zdjęciu w necie, tak mnie to zaintrygowało,
że prawie się zdecydowałem, żeby ci o tym powiedzieć i zaproponować byśmy spróbowali.
- Żartujesz?
Pokręcił głową.
- Co cię powstrzymało?
- Właściwie nie wiem, jakoś
tak sam odpuściłem. Twoje zachowanie poniekąd, okoliczności, coś tam pewnie
jeszcze by się znalazło – wyjaśnił. – Daj lepiej wody.
Sięgnąłem do plecaka, podając mu butelkę.
- Dlaczego właśnie ze mną chciałeś
tego spróbować? Już wtedy coś do mnie czułeś?
- Nie, wtedy jeszcze nie. A z
tobą, bo tylko tobie ufam. Wiedziałem, że jeśli to zrobimy, to się nikomu nie
wygadasz.
- A gdybym się nie zgodził?
- Billy, oboje wiemy, że ja
cię do wszystkiego przekonam, niezależnie, jak głupi mam pomysł.
Skrzywiłem się, uświadamiając sobie bolesną prawdę.
- Masz jeszcze jakieś fantazję,
które chciałbyś wypróbować? – zapytałem.
Spojrzał na mnie, odrywając się od butelki.
- A co?
- Tak z ciekawości pytam.
- Oczywiście, że mam.
- Jakie?
Uśmiechnął się.
- Wszystko w swoim czasie.
- No powiedz, proszę cię –
zacząłem go błagać.
- A ty masz jakieś fantazje,
które chciałbyś przeżyć?
- Tak, ale nie powiem ci.
- Dlaczego?
- Bo to jest cholernie głupie
i krępujące.
- Żadna fantazja nie jest
głupia. No powiedz, przecież nie będę się śmiał.
- Może innym razem – uciąłem
krótko.
- Ale jesteś – zaczął
marudzić. – Ja ci powiedziałem, co więcej nawet ją przeżyliśmy razem, a ty nie
chcesz nawet powiedzieć.
- Nie nalegaj Tom, bo i tak ci
nie powiem.
- Nie chciałbyś jej przeżyć,
zamiast tylko o tym fantazjować?
- I tak byś jej nie spełnił.
- Dlaczego?
- Bo wiem, że nie.
- Ale dlaczego? – nie
odpuszczał, a im bardziej się zapierałem tym bardziej go to ciekawiło.
- Bo cię znam.
- No teraz, to chyba
ściemniasz.
- I tak wiem, że nie zrobiłbyś
tego.
- Pewnie tak samo byś mówił, gdyby
twoją fantazją było przelecenie mnie, a jednak zrobiliśmy to.
- Tak, ale… nie mogę Tom, za bardzo
się wstydzę.
- Kogo? Przecież tu nikogo nie
ma.
- Jak to, kogo? Ciebie.
Prychnął.
- I tak to z ciebie wyciągnę.
Bo teraz to mnie już naprawdę zaciekawiłeś. Co też może być aż tak krępującego
ponad to, co już zrobiliśmy?
- Domyśl się – odparłem tylko
i przyssałem się do butelki z wodą.
- Sam mi w końcu powiesz.
- Idę popływać, idziesz? – zmieniłem
temat, odstawiając butelkę.
- Jasne – podniósł się.
- Na golasa? – zdziwiłem się.
- A co, potem będziesz wracał
w mokrych gaciach?
Wzruszyłem ramionami.
- To idziemy i tak tu nikogo
nie ma – pierwszy ruszył do wody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*