Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 12 stycznia 2014
02:07
Odcinek 23
Kiedy wróciliśmy do naszego domu,
czułem, że mam palący, a raczej bolący problem na plecach.
- Tom,
możesz zerknąć na moje plecy?
- No pewnie,
a co tam? – zapytał, zapychając się ananasem.
Odwróciłem się do niego tyłem.
- O Jezu… –
usłyszałem, a jeśli brzmiało, to tak, jak brzmiało w tej chwili, wiedziałem, że
nie jest dobrze.
- Bardzo
źle?
- Nie pytaj
– przejechał palcami po moim ramieniu, a ja od razu podskoczyłem, sycząc z
bólu. – Przepraszam – zabrał rękę. – Zjarałeś się na skwarkę. Zejdzie ci skóra,
jak nic.
- A ty? –
zapytałem.
Pokręcił głową.
- Znaczy,
też mnie złapało, ale na pewno nie tak, jak ciebie.
- Boże, jak
to boli, Tom… I co ja mam teraz zrobić?
- Odwróć się
jeszcze raz.
- Tylko mnie
nie dotykaj – zastrzegłem sobie.
- Dobra, nie
bój się.
- I co?
- Hm. Nie
znam się na oparzeniach, ale to nie wygląda dobrze.
- Nie dołuj
mnie.
- Może
podejdę do recepcji i zapytam się, czy nie mają czegoś na oparzenia słoneczne?
– zaproponował.
Spojrzałem na niego.
- Jak się
meldowaliśmy widziałem w gablotce, że mieli jakieś różne specyfiki, może coś
się znajdzie.
- Kurde, jak
to możliwe. Dlaczego to zawsze ja jestem najbardziej poszkodowany?
- Ty? A
przypomnij sobie, komu się ryj spalił, jak kręciliśmy teledysk na pustyni –
zrobił przy tym zbolałą minę.
Uśmiechnąłem się, przypominając to
sobie i to jak go pudrowałem wtedy w łazience, jak mieliśmy wyjść do klubu.
- No, więc
nie narzekaj, że to tylko tobie zawsze przytrafiają się przykre rzeczy. Zrób
lepiej coś do jedzenia, a ja skocze i zapytam.
- No dobra –
zgodziłem się. – Tylko wracaj szybko.
- Jasne.
Wyszedł, a ja w tym czasie zrobiłem
górę kanapek. Wrócił jakiś czas później z jakąś niewielką reklamówką i rogalem
na gębie.
- Jestem –
oznajmił, kładąc torbę na stole.
- Co ci tak
wesoło? – nie wiedziałem, co go tak bawi, podczas, gdy mnie chciało się płakać
z bólu.
- A nic,
jestem po prostu szczęśliwy – powiedział i chwytając mnie za podbródek
pocałował w usta.
- Um… Ja też,
szkoda tylko, że przy okazji muszę tak cierpieć.
- Ach… –
chwycił torbę i wszystko z niej wyciągnął. – Zjemy i zajmę się tobą. Wyobraź
sobie, że jest tam lekarz.
- Lekarz? –
zdziwiłem się, bo jakoś nie zauważyłem, ani nawet w informatorze nic o tym nie
pisano.
- No. Jak
tylko zacząłem, że potrzebuję coś na oparzenia słoneczne i czy mogłaby mi pomóc
albo skierować gdzieś, gdzie mógłbym coś kupić, to zadzwoniła od razu i po
chwili przyszła lekarka. Na początku myślała, że chodzi o mnie.
- No, też
masz czerwone ramiona.
- No
właśnie, ale je wyjaśniłem, że mnie nic nie jest, że to tylko mój brat się
strasznie spalił. Więc przechodząc do sedna, nadawała mi tu trochę tego i
powiedziała, że jeśli źle się poczujesz, będzie cię mdliło albo dostaniesz
gorączkę, to musisz się u niej pokazać, bo możesz mieć udar słoneczny.
Skrzywiłem się.
- Nic mi nie
jest, prócz tego, że mnie pieką plecy, ramiona i… – urwałem.
- I?
- Nieważne.
- Nie, no
teraz to już musisz powiedzieć, co se jeszcze przysmażyłeś, tyłek?
- No.
Parsknął śmiechem, dostając za to
ode mnie ścierką.
- To nie
jest śmieszne, Tom!
- Wybacz,
ale jak można było sobie tyłek przysmażyć?
- Normalnie.
To ja siedziałem na tobie tyłem do słońca.
- Dobra, nie
wnikajmy, zjedzmy i zajmę się tobą.
Po jedzeniu wziąłem jeszcze zimny
prysznic i okręcając się tylko ręcznikiem w pasie wróciłem do pokoju, rzucając
się przodem na łóżko.
- Już! –
krzyknąłem do Toma, który układał jeszcze pomyte naczynia.
- Idę,
chwila! – odkrzyknął.
Czekałem na niego, leżąc tak z
rozłożonymi rękami i czułem się dosłownie, jak ofiara losu. Po chwili poczułem,
jak ugina się materac, a zaraz po tym, jego rękę, którą rozwiązywał mi ręcznik.
- Co robisz?
– spytałem rozdrażniony.
- Jak to,
co? Będę cię smarował.
- Smarował…
– wymamrotałem pod nosem, a do tego oczywiście musiał mnie pozbawić ostatniego
okrycia.
- O co ci
chodzi? – zapytał, nachylając się nade mną.
- O nic –
uciąłem, ale po chwili nie wytrzymałem i dodałem, co mi leżało na wątrobie –
Najbardziej pieką mnie plecy i ramiona, ale oczywiście ty najwięcej
interesujesz się moim tyłkiem.
Słyszałem, jak westchnął. Tak, wiem,
że potrafię każdego wyprowadzić z równowagi, nawet kogoś takiego, jak Tom,
który zna mnie od zawsze i naprawdę wiele mu trzeba żebym go wkurzył.
- Sam
mówiłeś, że cię piecze, więc chciałem zobaczyć, w jakim jest stanie.
- Oczywiście
– odburknąłem ,zerkając na niego kontem oka, kręcił z podziwu głową. Nie wiem
skąd on do mnie miał tyle cierpliwości, ja na jego miejscu pewnie bym się już
wydarł albo nawet doszłoby do rękoczynu.
- Leż spokojnie.
Popsikam cię najpierw pianką, a jak zniknie posmaruję tym drugim, cokolwiek to
jest.
Mruknąłem na znak, że się zgadzam.
Kiedy popsikał mnie, najpierw
czułem, że jest mi jeszcze bardziej gorąco, a po paru minutach przestało mnie
piec.
- I jak?-
zapytał.
-
Zdecydowanie lepiej – i zdecydowanie poprawił mi się humor.
- Daj
komórkę?
- Po co?
- Zrobię ci
zdjęcie twojego czerwonego tyłka.
- Wariat –
skomentowałem, ale dałem mu.
- Masz –
rzucił mi po chwili. – Będziesz miał pamiątkę.
Natychmiast zacząłem przeglądać, co
na cykał. Mój tyłek faktycznie wyglądał tragicznie, dobrze, że przestało mnie
piec. Przekręciłem się na plecy, ale poczułem się niezręcznie, reflektując się,
że jestem zupełnie nagi, a Tom dziwnie mi się przygląda.
- Co tak
patrzysz? – zapytałem, nie spuszczając z niego wzroku.
Oblizał usta.
- Jesteś
dzisiaj taki poszkodowany, że chyba zrobię ci dzień dobroci i pozwolę, żebyś
poprosił mnie o coś, cokolwiek, może być najbardziej głupie, czy odjechane,
nieważne, masz jedno życzenie, które spełnię.
- Tak?
- Aha. Tylko
namyśli się szybko, bo się mogę rozmyślić.
- To nie
fair – zacząłem gorączkowo myśleć, ale jak to w takich sytuacjach bywa, nic mi
konkretnego nie przychodziło do głowy, co najwyżej rzeczy, które i bez
konkretnego powodu zrobiłby dla mnie. – Jezu, nie wiem Tom, zawsze mi to
robisz, nigdy nie dajesz czasu do namysłu, tylko już, teraz, zaraz, jak mam coś
odjechanego wymyślić, jak nie mam czasu się nawet zastanowić.
Uśmiechnął się.
- To ci
pomogę.
Aż uniosłem brew.
- Spełnię
twoją najbardziej głupią fantazje erotyczną.
Zastygłem w bezruchu, z szoku,
zdziwienia, zdumienia i tego, o czym pomyślałem. Miałem od jakiegoś czasu taką myśl,
chciałem czegoś spróbować i chciałem, żeby to był właśnie Tom, ale nie miałem
odwagi mu nawet o tym powiedzieć, a co dopiero poprosić.
- Nie mogę –
wydusiłem z siebie.
- Dlaczego?
- Bo wiem,
że tej jednej rzeczy nie zrobisz. Nie pytaj mnie znowu, dlaczego? Po prostu to
wiem i koniec kropka.
- Wiesz, że
to mnie intryguje? Nie odpuszczę ci!
- Będziesz
musiał, bo ci nie powiem.
- Mam sam
zgadnąć?
- Zgaduj,
ale nie sądzę, żebyś trafił.
- Ale jeśli
trafię, powiesz?
- Jeśli
trafisz…
- No dobra –
usiadł po turecku.
Podobała mu się ta zabawa, a ja się
obawiałem, że jak zacznie o wszystko wypytywać, to w końcu trafi i spalę się ze
wstydu i żadna pianka na poparzenia mi już nie pomoże.
- Pomyślmy, czy jest coś, czego bym
na pewno nie zrobił? – zaczął bacznie mnie obserwując. – Na pewno nie oddałbym
się innemu mężczyźnie, nawet jakbyś mnie błagał.
- To nie to
– odparłem.
- Hm… Co by
tu jeszcze mogło być? Czy to ma związek z jakimiś gadżetami?
- Nie.
- Nie? Hm…
- Żeby ci
trochę ułatwić, to nie jest nic wymyślnego, ani nie jest to żaden dziwny
fetysz, i ma to związek tylko i wyłącznie ze mną.
- Z tobą?
Czyli chcesz, żebym coś ci zrobił, tak?
- Tak –
odpowiedziałem krótko, ale po jego minie widziałem, że chyba się domyślił, a
jeśli nie, to był od zgadnięcia dosłownie o krok.
- Jeśli, to
jest, to o czym myślę, naprawdę byś tego chciał?
- Tak.
- Jeśli
myślimy o tym samym, to dla mnie, to nie jest coś czego bym nie zrobił,
zwłaszcza tobie.
- To może
myślimy o czymś zupełnie innym – stwierdziłem.
- Nigdy nie
przeżyłeś czegoś takiego, że chciałbyś tego spróbować?
- Przeżyłem,
ale nie z tobą.
- I kręci
cię sama myśl…, że to właśnie ja…?
- Nawet nie
wiesz, jak bardzo.
Uśmiechnął się, ale w taki sposób,
że aż ciarki przeszły mi po plecach.
- I jesteś
pewny, że właśnie tego chcesz?
- Tak.
- A więc
dobrze, zrobię to, nawet więcej, pozwolę ci to nagrać komórką, żebyś mógł to
sobie obejrzeć tyle razy, ile przyjdzie ci na coś ochota, a będziesz się
wstydził mnie o to poprosić.
Oblała mnie fala gorąca, aż
przełknąłem ślinę.
A Tom podał mi telefon, który
zdążyłem odłożyć już na stolik obok łóżka.
- Jesteś
gotowy? – zapytał.
- Zaczekaj
Tom, ja nie wiem, czy myślimy o tym samym – spanikowałem, a on pokręcił tylko
głową i…
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*