Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014

Odcinek 23



- Zadzwonię do Japonii, niech wyślą kurierem potrzebne preparaty – powiedział Jin, dopijając kawę.
- To ja zadzwonię do chłopaków dowiedzieć się, czemu tak natrętnie do mnie wydzwaniają – Bill także ruszył na górę do swojego pokoju.
Aż uniósł brwi, kiedy zobaczył na wyświetlaczu siedemnaście nieodebranych połączeń. W sumie nie raz było ich znacznie więcej, ale fakt, że po mimo włączonego dźwięku nie usłyszał ani jednego dzwonka, uświadomił mu tylko, jak głęboko spał.
Wybrał numer do Gustava i wcisnął połączenie.
- Cześć Gustav.
- No nareszcie – odparł kumpel. – Próbujemy się z tobą skontaktować od kilku godzin.
- Ach wybaczcie, ale zupełnie zapomniałem, że mam wyciszony telefon – skłamał, bo nie zamierzał przyznawać się, co było prawdziwym powodem braku z nim jakiegokolwiek kontaktu.
- Wszystko u ciebie w porządku? – zapytał.
- Tak, nie martw się.
- A u Toma?
- Też. Znaczy, no wiesz…
- Wiem, rozumiem. Słuchaj Bill, nie chcemy cię naciskać, ale miałeś nam dać znać, co robimy z płytą.  Minęło już prawie trzy tygodnie, a ty milczysz.
- Ah – wciągnął głęboko powietrze. – Posłuchaj Gustav, możecie jutro spotkać się ze mną w studiu?
- Możemy, tylko po co?
- To nie jest rozmowa na telefon. Bądź jutro z Geo, powiedzmy o czternastej. Pasuje wam?
- No ostatecznie.
- No to do jutra - pożegnał się.
Razem z Tomem zdążyli w ciągu tego czasu napisać pełne trzy piosenki, właściwie prawie cztery, ale te trzy mógłby spokojnie pokazać chłopakom. Tylko, jak on im powie, że napisali to razem z bratem, znowu będą na niego dziwnie patrzeć albo jeszcze gorzej, bo stwierdzą, że mu odbiło. Może zamiast w studiu powinien umówić się z nimi w domu. Teraz, mając Jina po swojej stronie wytłumaczyłby im, w końcu to lekarz. Przetarł twarz rękami. Tom pewnie strasznie się denerwuje, nie wiedząc, co się stało, a tu takie nowiny.
Zerknął na zegarek.
- Fuck! – przeklął pod nosem, zbiegając schodami na dół prosto do Toma. – Już cię przekręcam, tylko się nie złość – powiedział, jakby Tom naprawdę to słyszał.
Jin stanął w drzwiach, obserwując Billa.
- Mówiłeś, że on tego nie słyszy – odezwał się w końcu, przysłuchując się monologowi Billa.
- Wiem, ale ja lubię dużo gadać, a on lubi słuchać, znaczy przynajmniej nigdy się nie skarżył, że za dużo paplam. Właściwie, to my normalnie dość dużo gadamy.
Hiraga się zaśmiał.
- A co tam u chłopaków?
- No właśnie, chyba będę musiał ich przekonać, że kontaktuję się z Tomem. Chłopaki czekają na moją decyzję odnośnie tych brakujących piosenek. Zdążyliśmy z Tomem opracować trzy, właściwie prawie cztery, ale …
- Obawiasz się, że ci nie uwierzą?
- Wiesz, oni wiedzą, że między mną, a Tomem jest tak silna więź, że potrafimy wyczuwać nawet to, że coś złego się dzieje, ale wiem, że oni nie spojrzą na to, tak jak ty i po prostu nie uwierzą.
- A gra na gitarze?
- Zawsze mogłem się tego nauczyć sam. Wiedzą, że unikam tego, ale to akurat nie jest coś, czego nie potrafiłbym zrobić.
- Nie wiem, co ci doradzić. Może odeślij ich do mnie, postaram się im to jakoś wytłumaczyć.
- To nic nie da. Nawet, jeśli ci przytakną i powiedzą, że wierzą, a nie będą do tego naprawdę przekonani, to będzie tylko strata czasu. Muszę wymyślić coś, co naprawdę ich przekona, zwłaszcza Georga, on chyba najbardziej sceptycznie nastawiony jest do tego typu rzeczy. Muszę pogadać z Tomem.
- A właśnie, odnośnie tych tabletek dla ciebie – podszedł do torby chwilę w niej grzebiąc. – Masz – podał Billowi opakowanie. – Co prawda nie działają tak szybko, jak to, co zażywałeś i będziesz musiał wziąć poprawkę i zażyć je dwie, a nawet trzy godziny przed snem, ale po pierwsze będziesz na pewno spał głęboko i najważniejsze, że to ci nie zaszkodzi.
Bill wziął tabletki.
- Dzięki. Dzisiaj będę musiał położyć się wcześniej. Tom się na pewno strasznie denerwuje, nie wie, co się dzieje.
- Tak. Widać to po jego falach mózgowych, że nie jest spokojny – potwierdził Jin.
- No i potrzebujemy dużo czasu, żeby pogadać i wymyślić, jak przekonać chłopaków, o tym naszym dziwnym kontakcie.
- Będzie zaskoczony, jak mu powiesz, co się wydarzyło.
- O tak. I zadowolony. Od początku bolał nad tym, że jestem z tym sam, że nie mam po swojej stronie nikogo, komu mógłbym zaufać i nie odesłałby mnie po tej rewelacji do wariatkowa.
- Szkoda, że od początku mi nie powiedziałeś.
- Chciałem, naprawdę uwierz mi.
- Wierzę i domyślam się, czym się kierowałeś, zatajając taką informacje.
- Przez to, że zostałem sam z tym wszystkim, narobiłem tyle głupot, że to cud, że mnie samemu nic się nie stało.
Hiraga spojrzał na Billa z obawą.
- Spokojnie. Nie ćpałem ani się nie ciąłem. Raz się upiłem i to tak na maksa, ale to jeszcze zanim udało mi się skontaktować pierwszy raz z Tomem. Tego mega kaca, nie zapomnę do końca życia. Ale w ogóle miotałem się ze skrajności w skrajność. Zupełnie nie wiedziałem, co robić. I do tego jeszcze nasza mama…
- Wiem.
- No właśnie. A wszystko przez to, że się uparłem utrzymać Toma przy życiu.
- Ale przecież wtedy jeszcze się z nim nie kontaktowałeś, więc dlaczego, skąd taki upór?
- Nie upór, tylko złość. Byłem na Toma wściekły, że mnie zostawił samego.  Zawsze byliśmy razem, wszystko praktycznie robiliśmy razem. Jest dla mnie, nie tylko bratem, ale i przyjacielem. Ufam mu i wiem, że jemu mogę powiedzieć najgorszą rzecz i się na mnie nie wypnie. Nagle, to wszystko zniknęło, zostałem sam i nie miałem się nawet, komu wypłakać na ramieniu. Byłem na niego wściekły. Powiedziałem, że nie pozwolę mu odejść, że będzie się męczył razem ze mną, tak długo dopóki jego serce wytrzyma.
Hiraga pokiwał głową.
- Potem był ten incydent w szpitalu i pierwszy kontakt z Tomem. Wtedy dopiero pozbierałem się do kupy, bo wiedziałem, że on żyje, a skoro on żyje, to ja mam, dla kogo walczyć.
- Wyciągniemy go z tej śpiączki, obiecuję ci to Bill.
Bill tylko się uśmiechnął i spojrzał na zegarek.
- No dobra pomęczę go trochę myciem.
Hiraga się zaśmiał.
- Zaraz przyjdzie Lili, to ci pomoże.
Bill tego wieczoru położył się spać dużo wcześniej. Nowe leki, po mimo, że trzeba było je wcześniej zażywać, ścięły go z nóg wyjątkowo szybko.  Kładąc się do łóżka zasypiał z uśmiechem na twarzy, by po chwili tym samym uśmiechem przywitać bliźniaka.
- O Boże, Billy – Tom mocno przytulił go do siebie. - Tak bardzo się bałem, że cię już więcej nie zobaczę.
- Wszystko w porządku, Tom - wtulił się w jego ramiona samemu, zaciskając ręce wokół jego szyi.
- Co się stało? Opowiadaj.
Uśmiechnął się i ujmując twarz bliźniaka pocałował go w usta.
- Hiraga wie, że się kontaktujemy przez sen – powiedział, patrząc mu głęboko w oczy. – Wie i jest po naszej stronie.
Tom aż głęboko odetchnął.
- Ale jutro mam spotkanie z chłopakami i muszę im podrzucić te trzy piosenki, bo czas goni, a oni są cholernie podenerwowani. Nie wiedzą, na czym stoją. Obiecałem, że się do nich odezwę na dniach. Minęło prawie trzy tygodnie, a ja milczałem.
- Rozumiem – powiedział Tom.
- Nie wiem, czy dam radę im to zagrać.
- Dasz – powiedział krótko Tom. Jak się pomylisz, nie przejmuj się i graj dalej. Nawet ja się mylę, chociaż gram tyle lat.
- Wiem – przytaknął Bill. – Problem w tym, że oni mi nie uwierzą, że napisaliśmy to razem, a jeśli zacznę znowu im wciskać, że się z tobą kontaktuję, to pomyślą, że mi odjebało.
Tom podrapał się po brodzie i spojrzał w okno, pogrążył się gdzieś we własnych myślach.
- Wiem co zrobić, by ci uwierzyli. Geo może będzie na mnie zły, ale przynajmniej uwierzy.
Bill uniósł brew, nie wiedząc, co wymyślił bliźniak.
- Riffy masz już rozpisane? – zapytał.
- Tak.
- Dasz je Georgowi i powiesz mu, żeby zmienił tonacje w czwartym biciu.
- A o co chodzi? – spytał Bill nic nie rozumiejąc.
- On będzie wiedział o co. Będzie miał głupią minę, jak mu to powiesz, ale powiedz mu ode mnie, że nie miałem innego wyjścia, bo musi uwierzyć.
- To jakaś tajemnica między wami? – Bill się dopytywał.
- Zapytaj o to Georga.
- A ty mi nie możesz powiedzieć?
- Nie.
- Super – fochnął się Bill.
- Nie gniewaj się. I tak zdradziłem ci połowę tajemnicy. Drugą połowę powinieneś usłyszeć od Georga, jeśli ci oczywiście uwierzy. Będziesz wtedy wiedział na sto procent, że masz go po swojej stronie. Dobrze, że doktorek ci uwierzył.
- Nie było łatwo. Znaczy, on się domyślał, ale mnie nie było łatwo zdecydować, czy mogę mu zaufać czy nie. Tak cholernie się bałem, ale jak podsunął mi przed nos dowody, nie miałem, jak ich obalić i musiałem się przyznać.
- Znowu zostałeś z tym sam – stwierdził Tom, krzywiąc się przy tym. - Jestem na siebie zły.
- Nie potrzebnie. Ja naprawdę nie mam do ciebie o to żalu. Dopóki się spotykamy we śnie i mogę z tobą przedyskutować wszystko, to jakoś sobie poradzę.
- Wolałbym, żebyś miał mnie przy sobie cały czas, a nie tylko we śnie.
- Niedługo będziesz miał. Hiraga zmienia sposób leczenia. Skupiamy się teraz na tym, żebyś zaczął samodzielnie oddychać.
Tomowi ciężko było uwierzyć, że leży kompletnie bezwładny na łóżku pod stertą aparatury, która pompuje na siłę powietrze do jego płuc. To było dla niego bardziej nierealne niż fakt, że żyje w jakimś wyimaginowanym przez jego umysł świecie, do którego wpuścił tylko Billa.

Na drugi dzień z segregatorem w ręku Bill wszedł do studia. Chłopaki już na niego czekali.
- Cześć - przywitał się.
Obaj spojrzeli na niego podejrzliwie, ten jego zadowolony wyraz twarzy w zupełności zbił ich z tropu, coś ewidentnie było nie tak, albo z nim było coś nie tak.
- Jak tam Tom? – zapytał Gustav.
- Bez zmian – odparł krótko. – Przynajmniej po tej stronię – dodał. – Ale nie o tym chciałem z wami rozmawiać.
- A o czym? – zapytał Georg.
- O piosenkach, których nam brakuje.
- Właśnie. Miałeś nam dać wcześniej znać – powiedział z wyrzutem Georg.
- Wybaczcie, ale ja naprawdę nie olałem tematu, wręcz przeciwnie – mówiąc to usiadł na stołku, który zwykle zajmował Tom. – Mam dla was dobre wieści. Napisaliśmy z Tomem trzy piosenki, prawie cztery, ale trzy są kompletne – mówiąc to zaczął grzebać w segregatorze, wyciągając z niego potrzebne kartki. Spojrzał po chwili na chłopaków, obaj dziwnie się na niego patrzyli. Ich miny mówiły same za siebie, mieli go za czubka. Zastanawiał się, ile czasu jeszcze z nim tu wytrzymają zanim uciekną albo palną mu kazanie. Bo, że jakoś zareagują był pewny. – Możesz mi podać gitarę Geo?
- Przecież ty nie potrafisz grać.
Bill się uśmiechnął.
- Muzykiem raczej nie zostanę, ale trochę mnie Tom nauczył.
Chłopaki spojrzeli na siebie.
- Nic nie mówił, że uczy cię grać.
- A niby, jak miał wam powiedzieć, jak jest w śpiączce? Tylko ja mam z nim kontakt, mówiłem wam w szpitalu, pamiętacie?
- Posłuchaj, Bill – zaczął Georg. Jego granica tolerancji dla dziwactwa Billa właśnie została przekroczona.
- Nie Geo, to ty posłuchaj i nie wyciągaj pochopnych wniosków, tylko dlatego, że czegoś nie rozumiesz – wszedł mu w słowa, zanim zostanie powiedziane coś czego później nie da się już odkręcić. – Ja wiem, jak w tej chwili wyglądam w waszych oczach. I jestem całkowicie przekonany, że na waszym miejscu miałbym takie same wątpliwości, jak wy teraz, ale ja naprawdę kontaktuję się z Tomem, jakkolwiek dziwnie to brzmi.
Chłopaki znowu spojrzeli na siebie.
- Wiesz Bill – wtrącił Gustav. – To nie tak, że nie chcemy ci uwierzyć, tylko… Sam nie wiem, jak to powiedzieć.
- Rozumiem. Wiem, że bez jakichkolwiek dowodów jestem mało wiarygodny. Tom mnie uprzedzał, że tak zareagujecie.
- Każdy, by tak zareagował, więc to żadna nowość – stwierdził Gustav.
- Dobra, może zacznijmy inaczej. Spotkaliśmy się tu, bo mamy na celu wydać płytę i zanim mnie wyślecie do psychiatry, może posłuchacie, z czym do was przyjechałem.
Obaj wzruszyli ramionami.
- W porządku. To w takim razie, to dla ciebie Geo – podał mu plik kartek z rozpisanymi riffami – A to dla ciebie Gus.
- Sam to pisałeś? – spytał Georg.
- Jeśli myślisz, że ja coś z tego rozumiem, to od razu ci powiem, że nie. Nie znam się na basie. Mogę spróbować zagrać coś na gitarze klasycznej, ale nie jestem Tomem i nie oczekuj ode mnie, że rzucisz mi kartkę z riffami, a ja zagram ci z niej. Zapisałem to dla ciebie, ale to Tom mi dyktował wszystko i to naprawdę nie było proste, bo wiele razy się pomyliłem i musiałem poprawiać.
Chłopaki znowu na siebie spojrzeli.
Georg mimo wszystko starał się zachować zimną krew. Chwycił gitarę i przekładając pasek przez głowę zaczął próbować tego, co miał na kartce. Był zaskoczony, znał doskonale styl Toma i to ewidentnie brzmiało, jakby układał to Tom.
- Ach! I mam ci przekazać od Toma, żebyś zmienił tonacje w czwartym biciu. Cokolwiek to oznacza – dodał już od siebie.
- Coś jeszcze mówił? – zapytał Geo, robiąc się blady.
- Że będziesz miał głupią minę. I się nie pomylił. W każdym razie powiedział, żebyś mu wybaczył, bo nie miał innego wyjścia, żeby ci udowodnić, że on żyje i że ma ze mną kontakt, chociaż to brzmi dziwnie.
Geo przełożył pasek przez głowę i postawił gitarę pod ścianą. Czuł, że kręci się mu w głowie.
- Przepraszam na chwilę – powiedział i wyszedł szybko z pokoju.
Na korytarzu dopadł okna, szamocząc się z nim, by je otworzyć. Czuł, że jeszcze chwilę i zemdleje. Jak to było w ogóle możliwe? Bill nie mógł wiedzieć o ich małej, ale istotnej tajemnicy, to właśnie przed nim ją mieli i to Tom najbardziej obstawał za tym, żeby Bill nigdy się o niej nie dowiedział. Czyżby naprawdę się kontaktowali? To był najbardziej oczywisty dowód. Drugi to fakt, że Bill jeszcze się nie wściekł, więc widocznie nie zna całej prawdy. Zrozumiał, co chciał tym osiągnąć Tom, on także chciał mieć gwarancje, że uwierzy, a dowodem ma być powiedzenie Billowi tego, czego jeszcze nie wie. Tylko do cholery, dlaczego Tom powiedział mu akurat to, czego Bill nie rozumie, bał się reakcji swojego bliźniaka? Mój Boże – Geo nabrał w płuca powietrza, czuł jak do oczu cisną mu się łzy. Przypomniał sobie, jak Bill powiedział im, że się kontaktuje z Tomem, a on tak po prostu mu nie uwierzył, a przecież oni zawsze byli na swoim punkcie przeczuleni. Dlaczego mu nie uwierzył? Może Bill był czasami ekscentryczny, ale z całą pewnością, jeśli w ich paczce miałoby komuś odbić, Billowi odbiłoby, jako ostatniemu.
Tymczasem Bill, widząc jak zareagował Georg postanowił pójść i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Widział, że opuszczał pokój w pośpiechu i że był bardzo blady. Dał mu chwilę pobyć sam na sam, ale Geo zbyt długo nie wracał, więc postanowił się upewnić, że nic mu nie jest.
- Zaraz wracam – odezwał się do Gustava. – Sprawdzę, gdzie jest Geo.
- Okej – odparł Gustav.
Wyszedł na korytarz. Od razu zobaczył przyjaciela stojącego przed otwartym oknem. Podszedł do niego, nadal wydawał się być zszokowany, ale przynajmniej nie był już taki blady.
- Dobrze się czujesz? Spytał, siadając na parapecie.
- Nie – odparł szczerze Georg.
- Przepraszam, jeśli czymś cię uraziłem. I nie miej za złe Tomowi, że wyjawił mi wasz sekret. Kazał mi to zrobić. Powiedział, że nie dałeś mu wyboru, a musisz uwierzyć, po prostu musisz – przytoczył słowa Toma.
Geo popatrzył na Billa.
- Uważasz, że Tom powiedział ci wszystko odnośnie tej tajemnicy?
- Nie. Powiedział, że ty, jeśli naprawdę uwierzysz, że on się ze mną kontaktuje powiesz mi resztę.
- Tak myślałem – powiedział, przeczesując ręką włosy. - Najgorsze zwalił na mnie, jak zwykle. Cholerny dupek. Możesz mu powiedzieć, że jak się w końcu obudzi, zapłaci mi za to.
- Powiem, ale może w końcu dowiem się, o co chodzi. Co to za wielki sekret?
- Wiesz, o co chodzi ze zmianą tej tonacji?
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Tom zorientował się, że zmieniając w pewnych momentach tonacje, ty jesteś zmuszony inaczej śpiewać.
- Nie rozumiem – stwierdził Bill, marszcząc brwi.
- Przyzwyczaiłeś się już do tego i pewnie robisz to instynktownie, ale podnieśliśmy ci poprzeczkę Bill, celowo. Chcieliśmy, żebyś śpiewał, tak jak my tego chcemy.
- Słucham?
- Pokaże ci w studiu, jak brzmi normalna wersja każdej piosenki, a jak przez zmianę tonacji ty jesteś zmuszany inaczej ją zaśpiewać.
- Chyba sobie żartujesz.
Georg pokręcił głową.
- Ale pretensję miej do Toma. To był jego pomysł.
- Zabije go i to jeszcze dzisiaj w nocy – powiedział Bill, ale nie był bardzo zły. – Nie rozumiem, dlaczego to zrobił?
- Żeby nasze piosenki brzmiały niepowtarzalnie. Masz naprawdę bardzo elastyczny głos i potrafisz wyciągnąć takie dźwięki, że niejedna kobieta mogłaby być o to zazdrosna. Wiedzieliśmy, że jeśli powiemy ci o tym wprost, zaczniesz się buntować, więc Tom wpadł na ten pomysł.
- Oj będzie mi się musiał z tego wytłumaczyć.
Geo pokręcił ze zdumienia głową. Po jego policzkach popłynęły łzy, które szybko wytarł. Zawsze Tom mu dogadywał, wiele razy robił na złość, ale wiedział, że po prostu taki jest Tom i tak okazuje swoją sympatie. Co prawda wyrośli już z pewnych zachowań, ale i tak mu go strasznie brakowało.
- Jak mi go strasznie brakuje – powiedział w końcu.
- Jemu was też.
- Jak mu tam jest?
- Trochę samotnie, dlatego staram się spędzać z nim, jak najwięcej czasu, a nikt mi tego ostatnio nie ułatwiał.
- Boże, Bill – objął go mocno przytulając. – Przepraszam, że ci nie wierzyłem.
- W porządku, ja to wszystko rozumiem, nie przejmuj się Geo.
- Czy on nas słyszy, kiedy do niego przychodzimy?
- Niestety nie, ale mówię mu, że byliście i co gadaliście.
- Strasznie mi głupio, naprawdę sądziłem, że ci odwala.
Bill się zaśmiał.
- Kurwa, poza tym zostawiliśmy cię z tym wszystkim samego. Co z nas za przyjaciele?
- Nie przejmuj się, nie jestem taki słaby, na jakiego wyglądam.
- Wiem, zawsze to wiedzieliśmy, ale mimo wszystko, jako przyjaciele powinniśmy cię wspierać niezależnie od sytuacji, a my… No… po prostu cię olaliśmy.
Bill poklepał go po ramieniu.
- Ale w końcu uwierzyłeś.
- Trudno było nie uwierzyć po takich faktach.
- Wracamy? – zapytał Bill. – Gustav pewnie się niepokoi.
- Pogadam z nim o tym.
- Nie trzeba, dla niego Tom też zostawił niespodziankę - zaśmiał się. – Mam tylko nadzieję, że tam nie zemdlał.
Georg parsknął śmiechem.
- Gustav jest bardziej otwarty na tego typu rzeczy, co najwyżej będzie siedział pogrążony w głębokiej zadumie.
- To chodźmy, zagram wam te piosenki, przy okazji pochwalę się moją grą.
- Pokaż lepiej swoje palce – zaśmiał się Geo.
Bill wyciągnął lewą dłoń w jego kierunku.
- Nieźle – skomentował, widząc jego opuszki. - Odzyskałeś już czucie?
- Częściowo.
- Na, której gitarze uczył cię grać?
- Na Gibsonie.
- To cię oszczędził.
- Nie miał wyjścia, jak mu zacząłem narzekać, że bolą mnie palce.
Georg zaniósł się śmiechem, znał mentalność Toma i narzekanie Billa. Żałował, że nie mógł zobaczyć, jak wyglądały pierwsze lekcje gry. Tom, jako nauczyciel ten, który raczej nie grzeszy cierpliwością. I Bill, jako uczeń ten, który potrafi naprawdę szybko wynaleźć powód, dla którego coś jest bez sensu albo mało efektywne. Naprawdę żałował, że nie miał okazji tego wszystkiego zobaczyć.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*