Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014

Odcinek 24


…położył się między moimi nogami, ale kiedy chwycił mój członek w dłoń i przejechał językiem po główce, jęknąłem. Moje serce nagle przyśpieszyło. Ten jeden gest wywołał lawinę doznań, która opanowała całe moje ciało. Patrzyłem na niego, a on się uśmiechał.
- Co to za mina? – zapytał. – Tego właśnie chciałeś, prawda?
Jasne, że tak, ale gdybym wiedział, jak cholernie krępujące to będzie, nigdy bym się na to nie zgodził. Nigdy też nie sądziłem, że on to zrobi. Co więcej, nie wyglądał wcale, jakby go to, chociaż trochę brzydziło. Naprawdę tak bardzo mnie kochał, że każda część mojego ciała była dla niego tak samo ważna? Nie brzydziła go, a dawanie mi przyjemności sprawiało mu aż taką satysfakcję? Czułem, że pieką mnie policzki, moje serce już dawno przeniosło się z moje klatki piersiowej i ulokowało się w gardle. W uszach czułem bijące tętno, a w moim podbrzuszu kumulowało się tak wielkie napięcie, że bałem się, że za chwilę przez to oszaleję.
- Co ci jest Bill? – wyrwał mnie z zamyślenia.
Pokręciłem szybko głową, że nic.
- Nagrywasz?
- Tom…
- Co, nie spodziewałeś się, że się do tego posunę?
- Właściwie… chyba nie.
 Oczywiście chciałem tego. Parę razy wyobrażałem sobie, jakby to było, ale znając Toma, nigdy bym nie przypuszczał, że tak po prostu się zgodzi. Nie byłem na coś takiego przygotowany. Prędzej to ja leżałbym między jego nogami, niż on między moimi, a jednak.
- W porządku, rozumiem – powiedział.
- Co rozumiesz?
- To nawet zabawne, że takie zdanie sobie o mnie wyrobiłeś.
- Jakie?
 Dlaczego nie miałem pojęcia, o czym on mówił?
- Znaczy wiesz… właściwie twoje zdanie w tej sprawie jest, jak najbardziej trafne, ale jest jedna osoba, która stanowi wyjątek od reguły, rozumiesz?
Wiedziałem, że chodzi mu o mnie. Zrozumiałem, że jestem mu tak bliski, że posunie się do każdej rzeczy, żeby mi to pokazać. A to jak daleko jest w stanie się posunąć, miałem się dopiero przekonać. A póki co musiałem się natychmiast otrząsnąć.
- Tom,… to… Znaczy, ja…
Może, gdyby jego dłoń, nie pieściła w tym momencie mojego penisa, sprawiając, że już chyba twardszy nie mógł się stać, to zabrzmiałbym bardziej elokwentnie i wydukał coś bardziej składnego i sensownego, ale jemu chyba właśnie o to chodziło, żebym tam zwariował.
- Nagrywasz?
Pokręciłem głową.
- To zacznij.
- Ale ja…
- Później, powstydzisz się później. No chyba, że chcesz dalej tkwić w takim stanie.
 Znowu przejechał koniuszkiem języka po główce mojego penisa.
Boże, pomyślałem, jeśli istniejesz, to czuję się, jak w niebie. Jeśli istniejesz, to wybacz, że na to pozwalam, ale nie mogę, nie chcę przestać, tak bardzo tego pragnę, że nie chcę by przestał. Przycisnąłem guzik w komórce, a czerwony napis REC zaczął migać na wyświetlaczu. Podparłem rękę na klatce piersiowej, bo nie byłem wstanie utrzymać nieruchomo komórki i patrzyłem na wpół przytomny z przyjemności, jak mój własny brat robi mi loda. Co jakiś czas zerkał na mnie, świdrując mnie swoim spojrzeniem, a ja czułem, że zbliżam się coraz szybciej do końca.
Jego język… Jego usta… On… fakt, że to mój brat, bliźniak, to wszystko sprawiało, że moje zmysły szalały. Czułem to wszystko każdym milimetrem ciała, jakbym nagle nabawił się jakieś niezwykłej wrażliwości, nawet jego palce, które błądziły po moim brzuchu w górę i w dół, odczuwałem jakoś inaczej, intensywniej.
- Zaraz dojdę – ostrzegłem go, ale jakoś nie przejął się tym specjalnie. – Tom? – patrzyłem na niego, jak jeszcze bardziej stara się doprowadzić mnie do szaleństwa. Czułem, jak od wytrysku dzielą mnie sekundy i zrozumiałem w jednej chwili, co on chce zrobić. Poderwałem się do siadu, odpychając go od siebie i kończąc na jego dłoni.
Na kilka chwil zapadła między nami totalna cisza, tylko mój przyspieszony oddech świadczył o tym, co chwilę temu zrobiliśmy. Spojrzałem mu w oczy, on cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku, był zaskoczony moją reakcją, tego jednego byłem pewny.
- Dlaczego nie chciałeś skończyć w moich ustach? – zapytał w końcu.
- Bo jesteś moim bratem. Tak trudno to zrozumieć? – wydarłem się na niego, próbując wyrównać oddech.
- I co z tego? – odparł, wycierając usta wierzchem dłoni.
Naprawdę miał wszelkie zasady gdzieś. O moralnych już nawet nie myślałem, bo dawno poszły leżeć.
- Robiliśmy już takie rzeczy, że taka drobnostka nie powinna mieć dla ciebie żadnego znaczenia.
- Jezu… – wyjęczałem. -  Ty nic nie rozumiesz.
- Istotnie, nie rozumiem, o co ci chodzi.
- O ciebie mi chodzi, teraz rozumiesz?
Uniósł tylko brwi, kręcąc głową.
- Coś ze mną nie tak?
- Owszem.
- Co?
- Nie zachowujesz się, jak ty – wydusiłem to w końcu z siebie.
- Ach, więc o to chodzi. Nie podoba ci się to, że jestem dla ciebie czuły i delikatny, że chcę sprawić ci przyjemność?
- Podoba, ale znam cię i nigdy taki nie byłeś i nie potrafię się w tym odnaleźć.
- Nigdy taki nie byłem dla tych wszystkich lasek, które przeleciałem, bo nigdy mi na nich nie zależało. Ile razy jeszcze mam ci o tym mówić? – Westchnął.
Wiedziałem i on chyba też to wiedział, że jeszcze nie raz będzie mi to tłumaczył i wcale nie chodziło o to, że czegoś nie rozumiałem, ja po prostu potrzebowałem to usłyszeć.
- Bill… posłuchaj, tworzymy związek bardzo nietypowy, wiesz, co mam na myśli?
Pokiwałem głową.
- Właśnie. I dla mnie, to też jest nowa sytuacja. Nie będę cię okłamywał, wiesz o tym? Kiwnąłem głową.
- No, nie będę ci ściemniał, że znam odpowiedzi na wszystkie dręczące cię pytania, bo nie znam. Wiem jedno i powiem ci to po raz kolejny i zapewne jeszcze nie raz ci to powtórzę – wziął głęboki oddech. -  Chcę być z tobą i nie obchodzi mnie to, że jesteś moim bratem, dla mnie jesteś najważniejszą osobą na świecie. Wiele razy słyszałeś, jak mówiłem, że się zakochałem.
Znowu pokiwałem głową.
– Ale teraz dopiero wiem, co to tak naprawdę oznacza. I tak bardzo chcę cię uszczęśliwić, że zrobiłbym dla ciebie najbardziej obrzydliwą rzecz, jaką jesteś w stanie sobie wyobrazić. Oczywiście, pomijając oddanie się innemu facetowi. O to mnie nie proś.
Zaśmiałem się.
- Nie mam zamiaru się tobą z nikim dzielić.
 Rzuciłem komórkę na łóżko i wyciągnąłem ręce w jego kierunku. 
- Chodź tu do mnie.
Zrobił to natychmiast, a ja objąłem go za szyje.
- A teraz pocałuj mnie, ale wiesz jak?
Uniósł brew.
- Żeby zabrakło mi tchu.
- Jak sobie życzysz.
Uwielbiałem się z nim całować, mógłbym to robić godzinami, nigdy nie miałem dość. Był w tym dobry, zresztą nie tylko w tym. Kiedyś w jakimś wywiadzie zażartował, że chciałby, żeby go uważano za boga seksu, dla mnie był bogiem seksu, dawał mi to, czego nigdy jeszcze nie zaznałem, chociaż miałem okazje spędzić noc, czy dwie z kilkoma dziewczynami. On jednak dawał mi tak ogromną dawkę wszystkiego, czego w danej chwili pragnąłem, że to, co przeżyłem do tej pory miało się nijak do tego, co przeżywałem w tej chwili. Po każdym naszym nawet dłuższym pocałunku, takim jak teraz, czułem się, jakbym był na haju. Zastanawiałem się już wiele razy, czy można przedawkować uczucia? Czy można zaznać tak wiele miłości, żeby się nią w końcu nasycić i nie chcieć już więcej? Sądzę, że to niemożliwe i myślę, że im więcej sobie dawaliśmy, tym więcej od siebie oczekiwaliśmy i tym samym podsycaliśmy jeszcze bardziej nasze uczucia, a kolejne doświadczenia, tylko cementowały nasz nowy, inny, bo już nie tylko braterski, związek.
Jeszcze długo się pieściliśmy i całowaliśmy, aż w końcu oboje zmęczeni usnęliśmy w swoich objęciach. To naprawdę fascynujące, że tak wygodnie spało mi się w jego objęciach, kiedy czasami nawet fałd na prześcieradle potrafił sprawić, że nie mogłem spać w własnym łóżku. Mój własny bliźniak, mój partner, mój ukochany…

Kilka dni później w kuchni, stałem tyłem do Toma, kolejny raz dzisiaj prosząc go o to samo.
- Tom, proszę podrap mnie! Tu wyżej, no pośpiesz się! Zaraz się wścieknę – krzyczałem do niego, a on już prawie płakał ze śmiechu.
- Wystarczy Bill.
- Proszę cię, jeszcze trochę. Nawet nie masz pojęcia, jak to swędzi.
- Szkoda, że nie widzisz swoich pleców – powiedział, zapychając się kanapką, podczas gdy ja stałem tam przed nim z miną męczennika i wręcz błagalnym spojrzeniem katowałem go, by się mną zajął.
- To poskub mnie trochę.
- Nie będę cię skubał. Co ja baba jestem, żeby cię skubać?
- Proszę cię… Tak bardzo cię kocham, Tom, zrób to dla mnie, tylko trochę.
Westchnął.
- Dobra kładź się.
Wyłożyłem się na środku łóżka z poduszką pod brodą, a on usiadł obok mnie, krzyżując nogi po turecku.
- Matko – marudził, ale obdzierał mnie z kolejnego odchodzącego kawałka skóry, która zaczęła mi schodzić płatami po tym, jak zjarałem się na plaży podczas naszej nie tak dawnej wycieczki.
Naszych wakacji zostało nam niecałe pięć dni, zleciało naprawdę szybko, szkoda, że miłe rzeczy zawsze tak szybko mijają. Oboje zaczęliśmy nerwowo zaglądać w kalendarz i z niesmakiem myśleć o tym, co będzie, kiedy wrócimy do Niemczech. Tu, teraz, żyliśmy, jak zupełnie inni ludzie, nikt o nas nic nie wiedział, zwłaszcza o tym, co robiliśmy razem w łóżku, no i nie tylko w łóżku, a wątpliwości, z jakimi mimo wszystko tu przyjechałem, poszły daleko w niepamięć, ale teraz coraz częściej nachodziła mnie wizja tego, jak przyjdzie nam uważać i się pilnować by nasza tajemnica została tylko nasza i przeczuwałem, że nie będzie łatwo.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*