Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 20 stycznia 2014
Witajcie moi kochani
Na wstępie chce Wam podziękować za komentarze. Fajnie, że komuś w końcu chciało się skrobnąć kilka zdań. Liczę na to, że w przyszłości znacznie więcej osób zostawi tu jakiś komentarz.
Przepraszam, że dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowo krótki, zwyczajnie go nie dokończyłam, bo znowu zdycham (grypa) i nie mam siły dokończyć. W każdym razie stwierdziłam, że to by było nie fair gdybym nie wrzuciła Wam, chociaż tego co mam, więc wrzucam. Na kolejny odcinek zapraszam Was we środę, mam nadzieję, że do tego czasu zdołam się jakoś zebrać do kupy.
Dziękuję, że jesteście i zapraszam na odcinek.
Wasza Niki


Odcinek 25






- Posłuchaj Bill – Jin zmienił temat. – Kiedy cię nie było, przyszła przesyłka z preparatami.
Bill spojrzał na Hiragę szeroko otwartymi oczami. Dokładnie wiedział o co chodzi.
- Podałeś je Tomowi?
- Jeszcze nie, czekałem na ciebie. Nie chcę robić nic bez twojej zgody.
Bill kiwnął tylko głową na znak, że rozumie. Bardzo cenił sobie to, że Jin, jako jedyny szanuje jego zdanie i nie robi niczego na własną rękę, tylko o wszystkim z nim rozmawia.
- Kiedy możemy zacząć?
- Decyzja należy do ciebie. Jeśli o mnie chodzi mogę mu je podać nawet zaraz.
- Zrób to, nie ma na co czekać.
- Jesteś tego całkowicie pewien? Nie chcę, żebyś miał złudne nadzieje, że po tym Tom nagle odzyska przytomność i wszystko wróci do normy. Równie dobrze może nie zareagować wcale – uprzedził go, nie chciał mu robić nadziei. Widział, jak Bill się miota, jak stara się poskładać swoje życie do kupy i jakkolwiek się starał, Jin dostrzegał dziury w jego życiu, prawdopodobnie spowodowane brakiem bliźniaka, który idealnie je wypełniał, stanowiąc dla Billa swojego rodzaju asystę.
- Jestem tego świadomy. Jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy.
-  W takim razie pójdę przygotować preparat.
Bill ruszył za Hiragą, był podekscytowany i czuł, że to będzie przełom. Ciężko to było wyjaśnić, ale jego przeczucia zwłaszcza, kiedy dotyczyły Toma zawsze się sprawdzały, podobnie też miał Tom względem Billa.
- To ten preparat? – zapytał, spoglądając na butelkę z białym płynem.
- Tak. Będziemy mu go podawać co sześć godzin – wyjaśnił Jin.
- Tak często?
Hiraga tylko kiwnął głową.
- Jak szybko można się spodziewać jakiś efektów? – to była jedyna rzecz, jaka najbardziej interesowała Billa.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział szczerze. – Wszystko zależy od tego, w jakim stanie tak naprawdę jest jego mózg, a tego niestety nie jestem w stanie zbadać żadnym urządzeniem. Ale nie spodziewaj się, że to nastąpi z dnia na dzień, jeśli w ogóle zadziała.
- Rozumiem. Nie robię sobie nadziei, nie martw się. Czy to wpłynie jakoś na to, że się kontaktujemy?
- Nie, nie obawiaj się. To w jaki sposób się kontaktujecie wykracza poza normalną medycynę. Nawet ja nie jestem w stanie tego całkowicie pojąć, mimo że jestem świadkiem. W każdym razie zapytaj Toma, czy czuje jakąś różnicę. Podam mu teraz pierwszą dawkę, nie sądzę, żeby to jakoś odczuł, ale kolejną być może tak. Chciałbym wiedzieć, czy on to w jakikolwiek sposób odczuwa.
- Rozumiem, zapytam i będę go też obserwował.
- No to… - Jin zerknął na zegarek, była punkt dwudziesta trzecia. – Wstrzykuję pierwszą dawkę – dokończył myśl i wbił igłę w rurkę od kroplówki, natychmiast zabarwiając jeszcze chwilę temu płynący w niej przezroczysty płyn na biało.
Obaj obserwowali aparaturę, ale wszystko wydawało się być w porządku. Nie nastąpiła żadna reakcja alergiczna na nieznaną substancję.
- Jest dobrze, jego organizm przyjął to.
- Na pewno? – upewnił się Bill, zerkając na doktorka.
- Tak. Lek został podany dożylnie, przeszedł już prze z serce i mózg, gdyby coś miało się zacząć dziać, już by się zaczęło.
- Czyli mogę spokojnie położyć się spać?
- Tak. I nie denerwuj się, wszystko jest w porządku.
Pani Elena obserwowała wszystko z boku. Była pełna podziwu dla Billa, jego determinację i mimo wszystko spokój.
- No to okej. Przekręcę go tylko i uciekam. Pewnie czeka już i na pewno się denerwuje. Zwykle o wiele wcześniej się kładę.
Hiraga zerknął na komputer rejestrujący fale mózgowe Toma.
- Jest pobudzony – rzucił, widząc dość znaczne odchylenia. – Na pewno jest podenerwowany, że cię jeszcze nie ma. Nie wie, co się dzieje.
- Dziać to się będzie, jak będzie musiał się wytłumaczyć z tego sekretu, który przede mną ukrywał cały zespół.
Jin i Elena zaśmiali się. A Bill przekręciwszy Toma na bok odgarnął palcami kosmyki jego włosów za ucho i pocałował go w policzek.
- Zawsze się rozczulam, jak patrzę jak się nim zajmuje – powiedziała Elena do doktora.
- Są naprawdę zżyci ze sobą – rzucił Hiraga.
Bill się tylko uśmiechnął. Zawsze byli zżyci, a teraz łączyło ich do tego coś jeszcze, sto razy silniejszego i głębszego niż zwykłe przywiązanie.
- No już uciekaj do niego, nie każ mu dłużej czekać – pogonił go.
Bill posłał mu tylko serdeczny uśmiech i podchodząc do Eleny pocałował ją w policzek.
- Dobranoc pani Eleno.
- Dobranoc.
Kiedy szedł do swojej sypialni, czuł ogarniający go już sen, tabletka zaczęła działać, więc doskonale zdawał sobie sprawę, że zaśnie bardzo szybko. Zanim jednak ułożył się do snu wziął szybki, dosłownie pięciominutowy prysznic i już po chwili leżał w swoim łóżku.  Po dosłownie kilku kolejnych minutach zasnął.

- Nareszcie jesteś – szepnął mu do ucha Tom, leżąc za jego plecami i obejmując go.
Bill poczuł to, ale zamierzał trochę podenerwować bliźniaka. To co zrobił nawet jeśli robił to w dobrej wierze zrobił za jego plecami, a za to należała się mu nauczka.
- Gdyby to było możliwe w ogóle bym dzisiaj do ciebie nie przyszedł – udał powagę w głosie.
Tom poderwał się jak oparzony, chwytając za ramie brata i zmuszając go do przekręcenia się na plecy.
- O czym ty mówisz?
- Dobrze wiesz, o czym.
- Nie mam pojęcia – zaskoczenie Toma sięgało niemalże zenitu. Oczywiście przemknęło mu przez myśl, że może być zły o tą małą tajemnicę zespołu, ale nie sądził, że Bill poczuje się tym taki urażony.
- Zapytaj Georga, na pewno ci wyjaśni skoro nie potrafisz się domyślić. Jak mogłeś, Tom?
- Powiedział ci drugą część sekretu?
- Nie miał wyjścia, skoro go postawiłeś w takiej sytuacji.
I już wiedział, o co ten cały foch bliźniaka.
- Bill, posłuchaj. Nie zrobiłbym tego gdybym wiedział, że sobie nie poradzisz.
- Co nie zmienia faktu, że zrobiłeś i do tego tyle czasu to przede mną ukrywałeś - ukrywaliście – poprawił się. Spojrzał w oczy Toma, widział w nich zmieszanie i obawę. W ogóle już mu przeszła ochota ciągnięcia tego, o co w gruncie rzeczy nie był zły. Tom w końcu spuścił głowę, sądził, że Geo mu to jakoś wytłumaczył, ale chyba jednak nie, skoro brat był na niego zły.
- Przepraszam – wydusił z siebie, nawet nie patrząc na Billa. Czuł się winny, chociaż nie rozumiał, o co on się tak strasznie boczył.
- I tylko tyle masz mi do powiedzenia? – zapytał Bill. Nie potrafił spokojnie patrzeć na twarz Toma, widać było, jak na dłoni, że czuje się winny, a przecież on mu tego wcale nie miał za złe.
- Co mam więcej powiedzieć?
- Ja z pewnością bym coś wymyślił. Miałeś na to cały dzień, doskonale zdawałeś sobie sprawę, że się dowiem i na co liczyłeś, Tom? Że będę zachwycony waszym, przepraszam twoim pomysłem?
- Nie. Wiedziałem, że będziesz zaskoczony, ale szczerze mówiąc nie sądziłem, że tak cię to wkurzy – w końcu spojrzał mu w oczy i zaraz uniósł ze zdziwienia brwi, bo na twarzy Billa malował się tak wielki uśmiech, że Tom kompletnie zgłupiał.
- Co tak patrzysz? Pocałuj mnie lepiej – wypalił Bill, śmiejąc się już w głos.
- Bill…
- Eh… - westchnął. – Mam gdzieś to, co zrobiliście. Wiem, że chcieliście, ty chciałeś dobrze. Powinienem chyba wam za to podziękować, bo w ten sposób byłem zmuszony pracować więcej nad swoim głosem, a w efekcie dzięki temu osiągnęliśmy sukces.
- Tak i wylądowałeś w szpitalu z cystą na strunach głosowych.
- To nie była wasza wina. Przestań już tamto wspominać.
- Tylko, że ja ciągle uważam, że poniekąd przyczyniłem się do tego.
- Wiesz co?
Tom uniósł brwi, czekając co mu powie.
- Zamierzasz marnować czas na takie pierdolenie?
- To nie jest pierdolenie.
- Istotnie nie jest, a w takim tempie zanim do niego dojdziemy będę musiał wstać – mówiąc to, Bill pchnął Toma na łóżko i wdrapując się na niego usiadł na nim okrakiem.
- Kiedy wracałem dziś ze studia do domu, pomyślałem sobie, że dzisiaj to ja zajmę się tobą. Zawsze to ty mnie pieścisz i dajesz mi tyle przyjemności, a ja właściwie nic nie robię dla ciebie.
- Mnie to nie przeszkadza – wtrącił od razu Tom.
- Ale to nie jest uczciwe. Chcę znać twoje ciało tak samo, jak ty znasz moje. Chcę zobaczyć, jak napinasz mięśnie, kiedy sprawiam ci przyjemność.
- Bill, ja…
Nie dokończył, bo bliźniak położył mu palce na ustach.
- Wiem, o czym myślisz i co chcesz wiedzieć. I nie Tom, jeszcze nie, nie dzisiaj, kiedyś może, kiedy sam zdecydujesz, ale zanim to się stanie pozwól mi, chociaż poznać każdy fragment twojego ciała, tak jak ty znasz moje. Proszę.
Tom zamknął na moment oczy, poczuł jak przez jego ciało przetacza się fala gorąca. Dlaczego jego brat musiał znać jego myśli, chociaż może nie tyle je znał, co może miał tak sugestywną minę, że się zwyczajnie domyślił.
- Bill, to nie tak, że się boję.
- Wiem, że się nie boisz, rozumiem.
- Nie, nie rozumiesz. Jezu, czemu czuję się jak kretyn?
- Nie mam pojęcia – stwierdził Bill.
- Powinienem się liczyć z tym, że wcześniej czy później będziesz chciał być na górze, to chyba naturalne, ale…
- Ale, wszystko w swoim czasie, Tom – uciął krótko i złączył ich usta w pocałunku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*