Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014


Odcinek 7




- Tom, co ty robisz? – wpakował się na mnie, siadając okrakiem na moich nogach. – Idź spać, jutro znowu będziesz narzekał, że się nie wyspałeś.
- Bill… - dotknął mojego ramienia, przesuwając opuszkami palców w górę.
Włączyła mi się czerwona lampka. Nie rozumiałem, co się z nim dzieje, o co mu chodzi. Przez myśl mi przeszło jego zachowanie z ostatnich kilku dni. A teraz zachowywał się tak, jakby to nie był on. Może coś wziął? Nie wiem, nie pilnuje go, choć wiem, że to nie w jego stylu, to przecież ręki sobie uciąć nie dam.
- Tom? -  Kiedy dotknął kciukiem moich ust, sparaliżowało mnie.
- Przepraszam Bill, już dłużej nie dam rady z tym walczyć.
- Z czym? – Nie wiedziałem, o czym on mówi. Miał taki dziwny wyraz twarzy.
Chwycił oburącz moją twarz i wpił się zachłannie w moje usta. W pierwszej chwili znieruchomiałem. Nie docierało do mnie, czy to, co się dzieje jest realne, czy może, to jakiś dziwny sen. Ale, czując jego język wdzierający się w moje usta, otrzeźwiałem i zacząłem z nim walczyć.
Oderwał się ode mnie, jego oddech był przyśpieszony, źrenice rozszerzone.
- Co ty Tom… brałeś coś? – tylko takie racjonalne wytłumaczenie przyszło mi do głowy. Nie byłem na niego zły, bardziej zaniepokojony, co się z nim dzieje.
- Nie musiałem – wyszeptał. – Ty działasz na mnie, jak narkotyk.
- Przestań się wygłupiać! To nie jest śmieszne! – podniosłem głos. Zaczynałem się już bać.
- Bądź cicho, bo jeszcze ktoś usłyszy.
Znowu zaczął mnie całować, ale już nie tak zachłannie, robił to bardzo delikatnie i nie przeszkadzało mu nawet to, że cały czas starałem się go od siebie odepchnąć. Kiedy zszedł na szyję, po moim ciele przeszedł dreszcz. Dziwnie się poczułem, kocham Toma, jak brata, nigdy nie przeszkadzało mi, że mnie obejmuje, czy łaskocze albo, kiedy byliśmy mali całuje, żebym przestał płakać, ale zdecydowanie teraz, to już nie było braterskie uczucie z jego strony, czułem to wyraźnie. A on zszedł pocałunkami po mojej klatce piersiowej, zatrzymując się na jednym z sutków i zwilżając go najpierw językiem, przygryzł delikatnie. Moje zmysły w tym momencie oszalały. Poczułem skurcz w moim podbrzuszu, dobrze znałem to uczucie, prowadziło prosto do podniecenia, a to oznaczało, że jeśli natychmiast go nie powstrzymam, za chwilę się skompromituję.
- Kurwa, Tom, przestań! – odepchnąłem go, unosząc się na łokciach, jednak on chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął, sprawiając, że upadłem na poduszkę i nadal trzymając mnie mocno za ręce kontynuował, wcale nie przejmując się moimi krzykami ani przekleństwami.
- Tom! – walczyłem.
Przestał na chwilę i spojrzał na mnie.
- Nie mogę Bill, przepraszam, nie potrafię.
- Kretynie, czy ty wiesz, co robisz? – zamierzałem palnąć mu kazanie. – Pomijając już fakt, że jesteśmy facetami, jestem twoim bratem!
- Wiem o tym – odpowiedział, patrząc na mnie takim smutnym wyrazem twarzy, jakby żałował tego, ale jednocześnie jego oczy wyrażały zupełnie co innego - pożądanie.
- Złaź ze mnie!
- Pragnę cię Billy…
- Puść moje ręce, bo zacznę krzyczeć! – nawet nie zamierzałem, chociaż serce waliło mi jak młotem. Z jednej strony wiedziałem, że Tom nie zrobi mi krzywdy, a z drugiej przerażało mnie jego zachowanie.
- To krzycz, mam to w dupie, najwyżej nas zobaczą.
- Pojebało cię?
- Tak. Odjebało mi na twoim punkcie – wysyczał, zbliżając się znowu do moich ust.
- Kurwa! Przestań natychmiast!
- Nie mogę. Przecież ci się podoba – powiedział, świdrując mnie spojrzeniem.
- Nie podoba mi się – zaprzeczyłem.
- Nie? – uniósł jedną brew. To nie wróżyło nic dobrego. Puścił w końcu moje ręce, tylko co z tego, kiedy jednym ruchem chwycił za moje bokserki i po prostu zsunął je ze mnie.
- Tom! – krzyknąłem, starając się jednocześnie zasłonić.
Uśmiechnął się.
- Pięknie… Wygląda mi na to, że nie jestem ci znowu całkiem taki obojętny – patrzył na moje kroczę, jak staram się zasłonić, jak nieudolnie walczę z własnym ciałem, które zdradziło mnie w tak perfidny sposób.
- Kurwa Tom, wypierdalaj stąd! Słyszysz! – puściły mi już nerwy.
- I mam cię zostawić w takim stanie? – uśmiechnął się.
- Poradzę sobie, a teraz wypierdalaj!
Chyba zauważył, że jestem przerażony jego zachowaniem, położył się na mnie, tuląc do siebie i zasłaniając sobą to, co wcześniej próbowałem przed nim ukryć.
- Przepraszam Billy. Nie bój się mnie, nie zrobię ci nic złego.
- Nie boję się, tylko nie chcę, żebyś mnie dotykał w taki sposób – odparłem natychmiast.  Czułem jednak, że mi nie odpuści, za bardzo się nakręcił. Jego serce szybko biło. Oddech był płytki.
- Wiesz? - odezwał się po chwili, ale ani trochę nie zwolnił swojego uścisku. – Powiem ci coś, co cię na pewno ucieszy.
No ciekawe; pomyślałem, jaką też sensacje zaraz usłyszę.
- Kiedy się wkurzysz jesteś naprawdę silny.
Fuknąłem.
- Tak, tak Billy, gdybyś chciał mógłbyś mnie nawet pokonać.
- Nie mam zamiaru się z tobą bić.
- Nie wiem, czy nie będziesz musiał… – podniósł głowę, patrząc mi prosto w oczy. – Ja nie zamierzam ustąpić. Pragnę cię i chcę się z tobą kochać.
Serce waliło mi jak oszalałe, spanikowałem, nie można tego inaczej nazwać. Moja wyobraźnia podsuwała mi takie wizję, że najlepszy reżyser nie wymyśliłby czegoś lepszego od tego, co się w niej przewijało.
- Tom, proszę cię, to boli – już od dawna zaciskał ręce na moich nadgarstkach zbyt mocno.
- To i tak nic w porównaniu z bólem, jaki będziesz odczuwał, kiedy w ciebie wejdę.
- Ty chyba nie myślisz zrobić tego naprawdę!?
- Myślę.
- Nie!
- Tak Bill. Pragnę cię, a ty jesteś odpowiedzialny za to, jakie uczucia we mnie wznieciłeś.
- Słucham? – co to miało niby znaczyć, odpowiedzialny?
- Ostatnio na koncercie śpiewałeś dla mnie, prawda?
Faktycznie był moment, kiedy tak to wyglądało, śpiewałem, patrząc mu głęboko w oczy, widząc w nich swoje własne odbicie, ale nie zrobiłem tego po to, żeby go popchnąć do takiego czynu. Chciałem, żeby widział, jaki jest dla mnie ważny, ale jako brat bliźniak.
- Źle to zrozumiałeś – wyjaśniłem.
- Tak? A ja myślę, że dobrze. Zresztą to nie jedyna sytuacja, kiedy mnie prowokowałeś. Twoje siadanie mi na kolanach.
- Siadam ci na kolanach, bo zwykle nie mam gdzie – wyjaśniłem pospiesznie. – Przecież nie wpakuje się Geo, czy Gustavowi na kolana.
- A dlaczego nie?
- Bo oni nie są moimi braćmi, żeby to zrozumieć.
- A co tu jest do zrozumienia? Sądzisz, że skoro jesteśmy bliźniakami, to pewne zachowania można potraktować za normalne nawet, jeśli w innych przypadkach wyglądają dwuznacznie?
- Tak – potwierdziłem.
- Otóż nie Bill. Ile ty masz lat, żeby tak się zachowywać?
- Tyle samo, co ty – odbiłem.
Zamyślił się, puszczając moje ręce, ale nadal siedział okrakiem na moich nogach, uniemożliwiając mi ucieczkę.
Oczywiście, Tom bardzo precyzyjnie odczytywał sygnały, jakie dawałem wtedy mimowolnie. Ja sam jeszcze nie zdawałem sobie sprawę, że pragnę go, ciągle kierowałem się tym, co wpojono mi w dzieciństwie, że on jest chłopakiem, bratem i pewnych rzeczy nie wolno nam robić, nawet dotykania się językami, na którym przyłapała nas mama. Nie pamiętam, ile mieliśmy wtedy lat, ale pamiętam, że to było coś, co cholernie mi się podobało.
Westchnął głęboko, wyrywając mnie także z chwilowej zadumy.
Patrzyłem, jak wstaje i zarzuca na mój brzuch rąbek pościeli, zasłaniając tym wiadome miejsce.
- Tom? – nie żebym poczuł się rozczarowany, ale to było nietypowe, jak dla niego zachowanie. Jeśli czegoś naprawdę chciał, pragnął, to nie było możliwości, żeby tego nie dostał, nawet, jeśli wielokrotnie używał do tego siły.
Odwrócił się w moją stronę, będąc już przy drzwiach.
- Dzisiaj ci odpuszczę, a ty przemyśl sobie to wszystko, moje i twoje reakcje, jakie względem siebie w ostatnim czasie robimy. Wyciągnij wnioski i zacznij żyć. Oboje mamy swoje potrzeby, chciałeś, żebym przestał zabawiać się z laskami, no to przestałem, ale nie będę żył w celibacie, potrzebuję uczuć, ciepła drugiej osoby i seksu. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz.
- Jakich uczuć? –  zapytałem. To chyba najbardziej do mnie trafiło.
- Twoich – odpowiedział krótko, ale jego mina wyrażała o wiele więcej niż słowa. On mówił naprawdę poważnie i to mnie przeraziło najbardziej.
Zamknął za sobą drzwi zostawiając mnie tam z tą burzą myśli. Wiedział, że będę nad tym dumał, bardzo dobrze mnie znał, z nas dwojga, to ja zawsze nad wszystkim myślałem, analizowałem, tworzyłem w umyśle wizje i symulacje sytuacji, które on pod wpływem impulsu wcielał w życie.
Nie mogłem zasnąć gdzieś do rana, ciągle czułem jego smak w ustach, ten krótki, ale zachłanny pocałunek ciągle tkwił na moich i w moich ustach. Dopiero, kiedy pierwsze promienie wpadły przez okno do pokoju, w końcu przysnąłem. Długo jednak niedane mi było odpocząć, bo koło dziewiątej, czyli jakieś niecałe trzy godziny mojego snu później, do pokoju wpadł Geo, oznajmiając, że idą na scenę stroić instrumenty i jeśli mam ochotę zrobić małą próbę, żebym do nich przyszedł.
- Dobra, przyjdę – wybełkotałem, nawet nie podnosząc głowy z poduszki.
Na korytarzu było słychać chłopaków, jak idą do windy, śmiali się, jak zwykle, przekrzykując jeden drugiego. Toma też tam słyszałem. Nie rozumiałem go, zrobił, co zrobił i nazajutrz zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, gdzie tym czasem ja mam w głowie gonitwę myśli, chociaż to mało powiedziane, ja mam w głowie wojnę stulecia. Tak, to najlepsze określenie stanu mojego umysłu.
Wstałem, bo i tak wiedziałem, że nawet gdybym chciał, to i tak nie zasnę, zbyt wiele działo się w moje głowie. Przemyłem twarz, ubrałem na siebie dresy i czarną bluzę z logiem Tokio Hotel i wyciągając telefon zadzwoniłem do naszego ochroniarza, prosząc go, żeby mnie zawiózł na scenę.
Kiedy dotarłem na miejsce, chłopaki grali, co chwilę jednak, przerywając i poprawiając coś.
- Hej Bill! – przywitał się Gustav. - Jak samopoczucie? Wieczorem gramy.
- Spoko, dzisiaj się nie rozchoruję – zaśmiałem się. Przynajmniej nie na żołądek; dodałem w myślach. Prędzej mój mózg eksploduje od natłoku myśli przez tego kretyna mojego brata bliźniaka.
Przywitałem się też z Georgiem, zamieniając kilka zdań odnośnie piosenek, jakie mieliśmy grać.
- A co zagramy w naszym specjalnym numerze? – zapytał Tom, podchodząc do nas.
- Ostatnio było In die nacht – przypomniał Geo.
Spojrzałem na Toma, patrzył mi prosto w oczy. Kurwa! Co to ma być? Będzie się teraz tak na mnie gapić?
- To może Phantomrider? - rzuciłem.
- Spoko, może być – zgodził się Tom.
Spojrzałem na Geo.
- Jasne – pokiwał głową.
- Gus, gramy Schrei! Niech się młody trochę wykrzyczy, to się rozluźni, bo jakiś spięty dzisiaj – krzyknął Tom.
- Nie jestem spięty! – co za dupek! Miałem ochotę podejść i przyłożyć mu, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały oblizał tylko wargi natrętnie, świdrując mnie tym swoim spojrzeniem, jakby upewniał się, czy zrozumiałem. A jak ja miałem nie rozumieć, kiedy cały czas krążyłem w myślach wokół tego tematu.

1 komentarz:

  1. Ten mętlik w głowie Billa~ Polecał macanie swojego brata 😏😏😏
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*