Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 12 stycznia 2014
01:08
Odcinek 7
- Tom, co ty robisz? – wpakował
się na mnie, siadając okrakiem na moich nogach. – Idź spać, jutro znowu będziesz
narzekał, że się nie wyspałeś.
- Bill… - dotknął mojego
ramienia, przesuwając opuszkami palców w górę.
Włączyła mi się czerwona lampka. Nie rozumiałem, co się z
nim dzieje, o co mu chodzi. Przez myśl mi przeszło jego zachowanie z ostatnich
kilku dni. A teraz zachowywał się tak, jakby to nie był on. Może coś wziął? Nie
wiem, nie pilnuje go, choć wiem, że to nie w jego stylu, to przecież ręki sobie
uciąć nie dam.
- Tom? - Kiedy dotknął kciukiem moich ust,
sparaliżowało mnie.
- Przepraszam Bill, już dłużej
nie dam rady z tym walczyć.
- Z czym? – Nie wiedziałem, o
czym on mówi. Miał taki dziwny wyraz twarzy.
Chwycił oburącz moją twarz i wpił się zachłannie w moje
usta. W pierwszej chwili znieruchomiałem. Nie docierało do mnie, czy to, co się
dzieje jest realne, czy może, to jakiś dziwny sen. Ale, czując jego język wdzierający
się w moje usta, otrzeźwiałem i zacząłem z nim walczyć.
Oderwał się ode mnie, jego oddech był przyśpieszony, źrenice
rozszerzone.
- Co ty Tom… brałeś coś? – tylko
takie racjonalne wytłumaczenie przyszło mi do głowy. Nie byłem na niego zły, bardziej
zaniepokojony, co się z nim dzieje.
- Nie musiałem – wyszeptał. –
Ty działasz na mnie, jak narkotyk.
- Przestań się wygłupiać! To
nie jest śmieszne! – podniosłem głos. Zaczynałem się już bać.
- Bądź cicho, bo jeszcze ktoś
usłyszy.
Znowu zaczął mnie całować, ale już nie tak zachłannie,
robił to bardzo delikatnie i nie przeszkadzało mu nawet to, że cały czas starałem
się go od siebie odepchnąć. Kiedy zszedł na szyję, po moim ciele przeszedł
dreszcz. Dziwnie się poczułem, kocham Toma, jak brata, nigdy nie przeszkadzało mi,
że mnie obejmuje, czy łaskocze albo, kiedy byliśmy mali całuje, żebym przestał płakać,
ale zdecydowanie teraz, to już nie było braterskie uczucie z jego strony, czułem
to wyraźnie. A on zszedł pocałunkami po mojej klatce piersiowej, zatrzymując
się na jednym z sutków i zwilżając go najpierw językiem, przygryzł delikatnie. Moje
zmysły w tym momencie oszalały. Poczułem skurcz w moim podbrzuszu, dobrze
znałem to uczucie, prowadziło prosto do podniecenia, a to oznaczało, że jeśli
natychmiast go nie powstrzymam, za chwilę się skompromituję.
- Kurwa, Tom, przestań! – odepchnąłem
go, unosząc się na łokciach, jednak on chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął, sprawiając,
że upadłem na poduszkę i nadal trzymając mnie mocno za ręce kontynuował, wcale
nie przejmując się moimi krzykami ani przekleństwami.
- Tom! – walczyłem.
Przestał na chwilę i spojrzał na mnie.
- Nie mogę Bill, przepraszam,
nie potrafię.
- Kretynie, czy ty wiesz, co
robisz? – zamierzałem palnąć mu kazanie. – Pomijając już fakt, że jesteśmy
facetami, jestem twoim bratem!
- Wiem o tym – odpowiedział,
patrząc na mnie takim smutnym wyrazem twarzy, jakby żałował tego, ale
jednocześnie jego oczy wyrażały zupełnie co innego - pożądanie.
- Złaź ze mnie!
- Pragnę cię Billy…
- Puść moje ręce, bo zacznę
krzyczeć! – nawet nie zamierzałem, chociaż serce waliło mi jak młotem. Z jednej
strony wiedziałem, że Tom nie zrobi mi krzywdy, a z drugiej przerażało mnie
jego zachowanie.
- To krzycz, mam to w dupie,
najwyżej nas zobaczą.
- Pojebało cię?
- Tak. Odjebało mi na twoim
punkcie – wysyczał, zbliżając się znowu do moich ust.
- Kurwa! Przestań natychmiast!
- Nie mogę. Przecież ci się
podoba – powiedział, świdrując mnie spojrzeniem.
- Nie podoba mi się –
zaprzeczyłem.
- Nie? – uniósł jedną brew. To
nie wróżyło nic dobrego. Puścił w końcu moje ręce, tylko co z tego, kiedy
jednym ruchem chwycił za moje bokserki i po prostu zsunął je ze mnie.
- Tom! – krzyknąłem, starając
się jednocześnie zasłonić.
Uśmiechnął się.
- Pięknie… Wygląda mi na to,
że nie jestem ci znowu całkiem taki obojętny – patrzył na moje kroczę, jak
staram się zasłonić, jak nieudolnie walczę z własnym ciałem, które zdradziło
mnie w tak perfidny sposób.
- Kurwa Tom, wypierdalaj stąd!
Słyszysz! – puściły mi już nerwy.
- I mam cię zostawić w takim
stanie? – uśmiechnął się.
- Poradzę sobie, a teraz wypierdalaj!
Chyba zauważył, że jestem przerażony jego zachowaniem, położył
się na mnie, tuląc do siebie i zasłaniając sobą to, co wcześniej próbowałem
przed nim ukryć.
- Przepraszam Billy. Nie bój
się mnie, nie zrobię ci nic złego.
- Nie boję się, tylko nie chcę,
żebyś mnie dotykał w taki sposób – odparłem natychmiast. Czułem jednak, że mi nie odpuści, za bardzo
się nakręcił. Jego serce szybko biło. Oddech był płytki.
- Wiesz? - odezwał się po chwili,
ale ani trochę nie zwolnił swojego uścisku. – Powiem ci coś, co cię na pewno
ucieszy.
No ciekawe; pomyślałem, jaką też sensacje zaraz usłyszę.
- Kiedy się wkurzysz jesteś
naprawdę silny.
Fuknąłem.
- Tak, tak Billy, gdybyś chciał
mógłbyś mnie nawet pokonać.
- Nie mam zamiaru się z tobą
bić.
- Nie wiem, czy nie będziesz
musiał… – podniósł głowę, patrząc mi prosto w oczy. – Ja nie zamierzam ustąpić.
Pragnę cię i chcę się z tobą kochać.
Serce waliło mi jak oszalałe, spanikowałem, nie można
tego inaczej nazwać. Moja wyobraźnia podsuwała mi takie wizję, że najlepszy
reżyser nie wymyśliłby czegoś lepszego od tego, co się w niej przewijało.
- Tom, proszę cię, to boli –
już od dawna zaciskał ręce na moich nadgarstkach zbyt mocno.
- To i tak nic w porównaniu z bólem,
jaki będziesz odczuwał, kiedy w ciebie wejdę.
- Ty chyba nie myślisz zrobić
tego naprawdę!?
- Myślę.
- Nie!
- Tak Bill. Pragnę cię, a ty
jesteś odpowiedzialny za to, jakie uczucia we mnie wznieciłeś.
- Słucham? – co to miało niby znaczyć,
odpowiedzialny?
- Ostatnio na koncercie
śpiewałeś dla mnie, prawda?
Faktycznie był moment, kiedy tak to wyglądało, śpiewałem,
patrząc mu głęboko w oczy, widząc w nich swoje własne odbicie, ale nie zrobiłem
tego po to, żeby go popchnąć do takiego czynu. Chciałem, żeby widział, jaki
jest dla mnie ważny, ale jako brat bliźniak.
- Źle to zrozumiałeś – wyjaśniłem.
- Tak? A ja myślę, że dobrze.
Zresztą to nie jedyna sytuacja, kiedy mnie prowokowałeś. Twoje siadanie mi na
kolanach.
- Siadam ci na kolanach, bo
zwykle nie mam gdzie – wyjaśniłem pospiesznie. – Przecież nie wpakuje się Geo,
czy Gustavowi na kolana.
- A dlaczego nie?
- Bo oni nie są moimi braćmi,
żeby to zrozumieć.
- A co tu jest do zrozumienia?
Sądzisz, że skoro jesteśmy bliźniakami, to pewne zachowania można potraktować
za normalne nawet, jeśli w innych przypadkach wyglądają dwuznacznie?
- Tak – potwierdziłem.
- Otóż nie Bill. Ile ty masz
lat, żeby tak się zachowywać?
- Tyle samo, co ty – odbiłem.
Zamyślił się, puszczając moje ręce, ale nadal siedział
okrakiem na moich nogach, uniemożliwiając mi ucieczkę.
Oczywiście, Tom bardzo precyzyjnie odczytywał sygnały,
jakie dawałem wtedy mimowolnie. Ja sam jeszcze nie zdawałem sobie sprawę, że pragnę
go, ciągle kierowałem się tym, co wpojono mi w dzieciństwie, że on jest
chłopakiem, bratem i pewnych rzeczy nie wolno nam robić, nawet dotykania się językami,
na którym przyłapała nas mama. Nie pamiętam, ile mieliśmy wtedy lat, ale pamiętam,
że to było coś, co cholernie mi się podobało.
Westchnął głęboko, wyrywając mnie także z chwilowej
zadumy.
Patrzyłem, jak wstaje i zarzuca na mój brzuch rąbek
pościeli, zasłaniając tym wiadome miejsce.
- Tom? – nie żebym poczuł się
rozczarowany, ale to było nietypowe, jak dla niego zachowanie. Jeśli czegoś
naprawdę chciał, pragnął, to nie było możliwości, żeby tego nie dostał, nawet,
jeśli wielokrotnie używał do tego siły.
Odwrócił się w moją stronę, będąc już przy drzwiach.
- Dzisiaj ci odpuszczę, a ty przemyśl
sobie to wszystko, moje i twoje reakcje, jakie względem siebie w ostatnim
czasie robimy. Wyciągnij wnioski i zacznij żyć. Oboje mamy swoje potrzeby, chciałeś,
żebym przestał zabawiać się z laskami, no to przestałem, ale nie będę żył w
celibacie, potrzebuję uczuć, ciepła drugiej osoby i seksu. Mam nadzieje, że mnie
rozumiesz.
- Jakich uczuć? – zapytałem. To chyba najbardziej do mnie
trafiło.
- Twoich – odpowiedział
krótko, ale jego mina wyrażała o wiele więcej niż słowa. On mówił naprawdę
poważnie i to mnie przeraziło najbardziej.
Zamknął za sobą drzwi zostawiając mnie tam z tą burzą
myśli. Wiedział, że będę nad tym dumał, bardzo dobrze mnie znał, z nas dwojga,
to ja zawsze nad wszystkim myślałem, analizowałem, tworzyłem w umyśle wizje i symulacje
sytuacji, które on pod wpływem impulsu wcielał w życie.
Nie mogłem zasnąć gdzieś do rana, ciągle czułem jego smak
w ustach, ten krótki, ale zachłanny pocałunek ciągle tkwił na moich i w moich
ustach. Dopiero, kiedy pierwsze promienie wpadły przez okno do pokoju, w końcu przysnąłem.
Długo jednak niedane mi było odpocząć, bo koło dziewiątej, czyli jakieś niecałe
trzy godziny mojego snu później, do pokoju wpadł Geo, oznajmiając, że idą na scenę
stroić instrumenty i jeśli mam ochotę zrobić małą próbę, żebym do nich
przyszedł.
- Dobra, przyjdę –
wybełkotałem, nawet nie podnosząc głowy z poduszki.
Na korytarzu było słychać chłopaków, jak idą do windy, śmiali
się, jak zwykle, przekrzykując jeden drugiego. Toma też tam słyszałem. Nie rozumiałem
go, zrobił, co zrobił i nazajutrz zachowywał się tak, jakby nic się nie stało,
gdzie tym czasem ja mam w głowie gonitwę myśli, chociaż to mało powiedziane, ja
mam w głowie wojnę stulecia. Tak, to najlepsze określenie stanu mojego umysłu.
Wstałem, bo i tak wiedziałem, że nawet gdybym chciał, to
i tak nie zasnę, zbyt wiele działo się w moje głowie. Przemyłem twarz, ubrałem
na siebie dresy i czarną bluzę z logiem Tokio Hotel i wyciągając telefon zadzwoniłem
do naszego ochroniarza, prosząc go, żeby mnie zawiózł na scenę.
Kiedy dotarłem na miejsce, chłopaki grali, co chwilę
jednak, przerywając i poprawiając coś.
- Hej Bill! – przywitał się
Gustav. - Jak samopoczucie? Wieczorem gramy.
- Spoko, dzisiaj się nie rozchoruję
– zaśmiałem się. Przynajmniej nie na żołądek; dodałem w myślach. Prędzej mój
mózg eksploduje od natłoku myśli przez tego kretyna mojego brata bliźniaka.
Przywitałem się też z Georgiem, zamieniając kilka zdań odnośnie
piosenek, jakie mieliśmy grać.
- A co zagramy w naszym
specjalnym numerze? – zapytał Tom, podchodząc do nas.
- Ostatnio było In die nacht –
przypomniał Geo.
Spojrzałem na Toma, patrzył mi prosto w oczy. Kurwa! Co
to ma być? Będzie się teraz tak na mnie gapić?
- To może Phantomrider? - rzuciłem.
- Spoko, może być – zgodził
się Tom.
Spojrzałem na Geo.
- Jasne – pokiwał głową.
- Gus, gramy Schrei! Niech się młody trochę wykrzyczy,
to się rozluźni, bo jakiś spięty dzisiaj – krzyknął Tom.
- Nie jestem spięty! – co za
dupek! Miałem ochotę podejść i przyłożyć mu, ale kiedy nasze spojrzenia się
spotkały oblizał tylko wargi natrętnie, świdrując mnie tym swoim spojrzeniem,
jakby upewniał się, czy zrozumiałem. A jak ja miałem nie rozumieć, kiedy cały
czas krążyłem w myślach wokół tego tematu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ten mętlik w głowie Billa~ Polecał macanie swojego brata 😏😏😏
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~