Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 12 stycznia 2014
13:06
Odcinek 8
Kiedy dojechał do domu i wszedł do środka, wcale nie spieszył
się, by szybko położyć się spać. Chciał zobaczyć Toma, ale jednocześnie bał się
tego spotkania. Zdecydował się mu wyznać coś bardzo dla niego ważnego, ale tak
bardzo bał się reakcji bliźniaka, że odwlekał moment położenia się spać, ile
tylko mógł.
Włączył telewizor. Zamówił, jak dzień wcześniej, pizzę. W
tym czasie zaparzył sobie herbaty i przyniósł ją do salonu, stawiając na stolik
obok kanapy. Poszedł jeszcze do hallu po torbę, szukając w niej tabletek, które
kupił dzień wcześniej. Znalazł. Wrócił na kanapę i wyciągnął ulotkę, dokładnie
czytając, jak powinien je zażywać i jakich efektów oczekiwać. Nie chciał przesadzić
z dawkowaniem, jeszcze nie miał zamiaru umierać. Póki co jedna miała mu w
zupełności wystarczyć, więc łyknął ją. To będzie długa noc, tego jednego był
pewny. Nawet, jeśli Tom go pośle w diabły, będzie tam musiał tkwić i znosić
jego obelgi, aż przestanie działać tabletka i właśnie o to mu chodziło, może to
wybije mu z głowy myśli tego typu.
Usłyszał dzwonek. Podszedł do drzwi. Odebrał swoje
zamówienie, dając dostawcy dość pokaźny napiwek i zaniósł pizzę do kuchni. Tym
razem przełożył ją na talerz i z całą zawartością powędrował do salonu.
W telewizji leciały wiadomości. Przysłuchiwał się uważnie
wydarzeniom, w między czasie, pochłaniając kolejny kawałek pizzy.
Kiedy skończył, poszedł do łazienki i napuścił całą wannę
wody. Wchodząc do niej, trochę się odprężył. Powoli zaczynał odczuwać działanie
leku, zrobił się śpiący i obojętny, a to oznaczało, że musi, jak najszybciej
wyjść z wanny, bo jeszcze chwilę, a w niej zaśnie i się utopi. Zerwał się, jak
poparzony, opuszczając ją. Wytarł się pośpiesznie i paradując po całym domu
tylko w samych bokserkach, zszedł na dół do salonu wyłączyć telewizor. Zabrał
ze sobą telefon, który zostawił na kanapie i ruszył z powrotem na górę do
swojej sypialni. Zerknął jeszcze na wyświetlacz, sprawdzając godzinę. Dochodziła
dwudziesta druga. Jak dobrze pójdzie będzie spał przynajmniej dwanaście godzin,
a może i dłużej, taką miał przynajmniej nadzieję. Odłożył telefon na szafkę i
gasząc lampkę usadowił się wygodnie na łóżku, przykrywając się po sam czubek
nosa.
- Idę do ciebie Tom –
powiedział na głos i zamknął oczy, czekając na sen.
Znowu poczuł dotyk na swoim
policzku. Tom klęczał przed łóżkiem, delikatnie gładząc jego twarz.
Poruszył się, niepewnie, otwierając oczy.
- Hej – przywitał go z
uśmiechem.
- Hej – odpowiedział Bill.
- Udało ci się szybciej
położyć - stwierdził Tom.
- Tak, starałem się – ale nie
powiedział mu, że mógł już dużo wcześniej do niego przyjść.
- Co tam nowego? Jak doktorek?
- Doktorek wydaję się w
porządku – powiedział Bill, podnosząc się z łóżka. – Zabrał całą dokumentację
ze sobą do hotelu, żeby na spokojnie wszystko przeanalizować i podjąć
odpowiednie działania. Jutro chce zlecić
jakieś dodatkowe badanie dla ciebie.
Tom tylko pokiwał głową. Czuł się tak, jakby to nie
tyczyło się jego osoby, jakby właśnie oglądał film w telewizji. Wszystko było
takie nierealne. W tej rzeczywistości, był zdrowy i sprawny i naprawdę czuł się
dobrze, tym bardziej ciężko było mu zaakceptować fakt, że to, co właśnie przeżywa
dzieje się tylko w jego głowie, chociaż to było tak cholerynie realne.
- Cóż, pozostaje mi cierpliwie
czekać.
Bill westchnął.
- Chodź, mam coś dla ciebie – powiedział
tajemniczo Tom i pociągnął brata za rękę, prowadząc go do kuchni. – Siadaj.
- Co ty kombinujesz? – zapytał,
sadowiąc się na barowym krześle.
- Proszę – Tom postawił przed
nim miskę owoców z ryżem posypanych cynamonem, które Bill uwielbiał.
- Umm – Aż mruknął na ten
widok.
- Ha, wiedziałem, że będziesz
zachwycony. Jedz.
Właściwie to już jadł tuż przed snem, ale chyba nie można
się przejeść, jedząc coś niefizycznie, więc dorwał się do tego, zachwycając się
każdym kęsem.
- Ale mi tego brakowało –
stwierdził, odsuwając pustą miskę.
- Wiem, że to lubisz. Jak się obudzę
ze śpiączki obiecuję ci, że będę ci to tak często robił aż ci się obrzydzi.
- Nie ma takiej opcji. Uwielbiam
to, zwłaszcza jak ty robisz – stwierdził.
Na chwilę zapadła cisza. Bill jeszcze chwilę zbierał się
w sobie, aż w końcu zaczął.
- Tom? – nagle spoważniał.
Musiał powiedzieć mu to, co sobie obiecał. Nastawiał się na tą rozmowę cały
dzień, nie chciał już dłużej tego odwlekać.
- Hm? – odezwał się, skupiając
na nim całą swoją uwagę. Odkąd się spotkali wydawał się mu jakoś nieobecny.
Niby uśmiechał się, ale jakby coś wisiało w powietrzu.
- Nie wiem, jak ci to powiedzieć
– zaczął w końcu Bill.
- Co takiego? Wyduś to w końcu
z siebie. Widzę, że coś cię gryzie.
- Eh, żeby to było takie
proste – stwierdził. - A obiecasz mi coś w ciemno?
Oho! – Pomyślał Tom. Już wiedział, że to będzie coś naprawdę
powalającego. W całym ich życiu, Bill prosił go o to dokładnie dwa razy. I po
tych dwóch razach doskonale wiedział, że teraz to na pewno będzie coś ekstra.
- No – odparł, nie do końca
przekonany, że dobrze robi.
- Nie wiem, od czego zacząć – powiedział
Bill, skrobiąc się po głowie.
- Najlepiej od początku. Bo
coś czuję, że mogę nie zrozumieć jak ostatnim razem.
- To byś zrozumiał, ale
postaram się, bo też przy okazji może trochę się wytłumaczę.
Tom uniósł brwi.
- Chciałbym, żebyś wiedział,
że to nie jest jakieś widzi mi się, kaprys, czy może udzieliła mi się atmosfera
okoliczności i w ogóle… To już trwa jakiś czas.
Tom nie przerywał mu uważnie słuchając. Widział, jak Bill
usilnie męczy mózg, żeby dobrać odpowiednie słowa.
- Moje zachowanie, wiesz to, że
tak bardzo nie chciałem żebyśmy zamieszkali z powrotem z rodzicami, co tak na
prawdę nie miało aż takiego znaczenia, było z konkretnego powodu.
- Zaczynasz mnie przerażać –
powiedział Tom i usiadł na drugim krześle.
- Sam siebie przerażam, więc
siedź cicho i słuchaj. Chciałbym, żebyś mi obiecał, że cokolwiek bym nie zrobił,
lub powiedział, ty się ode mnie nie odwrócisz ani nie poślesz mnie do diabła.
Tym razem Tom zmarszczył brwi kompletnie nic nie rozumiejąc.
- A czemu miałbym to zrobić?
- Bo dam ci powód. Co prawda,
mógłbym to jeszcze długo przed tobą ukrywać, ale po tym, co się stało nie chcę
już dłużej tego tak ciągnąć.
- Poczekaj – powstrzymał go
przed kontynuacją swojego monologu – Może sam zgadnę.
Tym razem to Bill uniósł brwi.
- Zrobiłeś jakieś lasce
dziecko?
- Nie – pokiwał głową.
- Zabiłeś kogoś?
- Nie.
- Ćpasz?
- Nie.
- No to, co może być aż takie
złe, że prosisz mnie, żebym się od ciebie nie odwrócił?
- Domyśl się – rzucił krótko.
- Myślę, ale to chyba
wszystkie najgorsze rzeczy, jakie przyszłymi do głowy.
Bill się uśmiechnął.
- To jest tak odjechane, że
pewnie nigdy by ci to nawet przez myśl nie przeszło.
- No to śmiało. Obiecuję, że
bez względu, co to będzie, nie obrażę się na ciebie. Co najwyżej będę zły przez
kilka dni, ale mam do tego prawo - zastrzegł sobie.
Bill zszedł z krzesła i podszedł do bliźniaka.
- Kocham cię Tom – powiedział,
na co ten się uśmiechnął.
- Ja ciebie też, Bill – nie zrozumiał.
Bill się zaśmiał.
- Mówiłem, że nie zrozumiesz –
ujął oburącz jego twarz i pocałował go w usta, ale tak, że od razu Tom zrozumiał
– odsunął się od niego i spojrzał w jego zaskoczone oczy.
- Pragnę cię Tommy. Teraz już
rozumiesz? Nie jak brata – dodał.
Chwilę się do siebie nie odzywali. Bill w końcu spuścił głowę
w dół. Już wiedział, że to był błąd, nie powinien był o tym nawet wspominać, ale
było już za późno. Emocje opadły. Strach w jednej chwili odpłynął, co mu
jedynie pozostało? Chyba jedynie żal, że zniszczył to, co było między nimi, ich
silną braterską więź, bo po tym wyznaniu nie było mowy, żeby Tom był w stosunku
do niego taki, jak kiedyś, nawet, jeśli się na niego nie wścieknie. Nawet,
jeśli obróci to w żart, bo często tak robił, to to będzie tkwiło między nimi i
Bill doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Chwila, w której się do siebie nie odzywali, wydawała się
trwać wieki, przynajmniej z perspektywy Billa. Tom w tym czasie starał się ogarnąć
wszystkie swoje kłębiące się myśli. Czy był na brata zły? – Nie. Czy to wywołało
w nim szok? – oczywiście. Ale nie wyznanie brata wprawiło go w taki stan, tylko
coś zupełnie innego.
- Bill? – odezwał się w końcu
do niego. – Długo to już trwa?
- Moja inna miłość do ciebie?
– zapytał, podnosząc głowę do góry i starając się spojrzeć mu w oczy.
Tom pokiwał głową.
- Ze dwa lata. Jakoś tak.
- To się nieźle maskowałeś.
- Nie było mi łatwo -
przyznał.
- Powiedz mi, dlaczego właśnie
teraz zdecydowałeś się to powiedzieć?
- Bo prawię cię straciłem i
nie chcę już wszystkiego odkładać.
Zdałem sobie sprawę, ile tracę, odkładając wiecznie wszystko na później.
- O tak – odparł enigmatycznie
Tom i oblizał instynktownie usta. – Dwa lata… – powtórzył zamyślając się.
- Mniej więcej.
- To po tej imprezie z okazji
rozdania nagród? Wtedy, jak oboje się schlaliśmy,
a ja wyjebałem się na hotelowym korytarzu?
Bill pokiwał głową. Tom doskonale to pamiętał. Nogi
całkowicie odmówiły mu posłuszeństwa. Jeszcze nigdy się tak nie narąbał. Korytarz
wydawał się huśtać zupełnie tak, jakby był na statku podczas sztormu.
- Widzisz, ty może nie
pamiętasz tego, ale całowaliśmy się w twoim pokoju. Kiedy zaciągnąłem cię w
końcu na łóżko i chciałem pomóc ci się porozbierać, to… jakoś… tak samo wyszło…
- dukał Bill, czując się winny. Ciągle sądził, że to on sprowokował tamtą
sytuację, a przecież, to Tom objął go za szyję i zainicjował tamten pocałunek.
Tom westchnął.
- Obiecałeś, że się nie
obrazisz – przypomniał mu Bill.
- Nie obrażę się, nie martw
się.
- Więc, co teraz?
- Zastanawiam się – powiedział,
świdrując natrętnie Billa swoim spojrzeniem. – Zastanawiam się, skąd ty masz w
sobie tyle siły i odwagi. Znam cię, a i tak ciągle mnie zaskakujesz. Ciągle
dowiaduję się o tobie czegoś nowego.
- Przepraszam. Moje uczucia do
ciebie, do niczego cię nie zobowiązują. Chciałem tylko, żebyś wiedział, że jesteś
dla mnie najważniejszy na świecie pod każdym względem.
- Chodź tu! – Tom chwycił
brata i przytulił go mocno do siebie.
Bill wtulił się w niego. Już wiedział, że Tom mimo wszystko
to zaakceptował. Poczuł ogromną ulgę, ale tego, co chwilę później zrobił bliźniak
nie spodziewał się.
Tom puścił go i odsunął, zerkając mu głęboko w oczy.
- Tom…? – Bill nie wiedział,
co się dzieje.
A Tom ujął mocno jego twarz i nachylając się wpił
zachłannie w jego usta, całując go bardzo namiętnie, tak jakby chciał nadrobić
zaległości z ostatnich dwóch lat.
Bill zaskoczony, przez chwilę nie reagował, był totalnie zdezorientowany.
Wiedział doskonale, jaki ma wpływ na brata. Wiedział, że jeśli dostatecznie
długo o coś będzie mu zawracał głowę albo wywali się mu z odpowiednimi
argumentami, to Tom mu ulegnie, doskonale o tym wiedział. Dla niego, Toma „nie”
nigdy nie oznaczało „nie”, to była raczej kwestia czasu, by przeciągnąć go na
swoją stronę, ale teraz? Teraz przecież nie zmuszał go do niczego, tylko mu wyznał,
co do niego czuje i w żadnym razie nie chciał go do niczego zmuszać. Doskonale wiedział,
że uczucia, to nie jakieś durne przekonanie czy kaprys. To było dla Billa, jak
świętość, relikwia, którą celebrował. Każda godzina, chwila, kiedy mógł
przebywać w towarzystwie bliźniaka, była dla niego błogosławieństwem, dlatego
teraz był zszokowany reakcją Toma.
- Jesteś zaskoczony? – zapytał
Tom, odrywając się od niego i zlizując z ust ślady ich pocałunku.
- Jestem, bo nie chcę, żebyś
się do czegoś zmuszał, a wiem, że potrafisz.
- O nie mój drogi, do tego byś
mnie nigdy nie zmusił. Żaden twój argument, dąsy, czy inne tego typu zagrywki,
nie przekonałyby mnie.
- Chyba nie rozumiem –
stwierdził Bill. Pogubił się.
- Ja też cię kocham. Teraz
rozumiesz? I to nie jak brat brata – dodał dla ścisłości. – Co więcej,
doskonale pamiętam tamten wieczór w hotelu. I pamiętam też, co ci mówiłem i
robiłem. Byłem pijany, owszem, ale alkohol nie odbiera mi na szczęście pamięci.
Doskonale o tym wiedziałem, dlatego tak się schlałem. Tylko wtedy byłem w
stanie zebrać się na odwagę i cię pocałować. Wiedziałem, że w razie, czego
powiem, że niczego nie pamiętam, a ty puścisz to w niepamięć.
- Tom..
- Wiem, tchórz jestem –
wzruszył bezradnie ramionami.
Po policzkach Billa popłynęła jedna zabłąkana łza, ale nie
płakał, bo było mu przykro, tylko ze szczęścia.
- Ech, kretyn z ciebie, wiesz?
– pociągnął nosem i otarł wierzchem dłoni policzek.
- A ty, to nie? – odbił Tom.
- Ale w końcu ci powiedziałem
i jak widzisz jestem trzeźwy. A ty, ile byś się jeszcze zbierał?
- No może w końcu bym ci
powiedział. Trochę było to już uciążliwe. Zwłaszcza, to trzymanie się na
dystans i uważanie, żebyś się czasem nie zorientował, jak się na ciebie gapie,
nie mówiąc już o tym, co myślałem.
Bill pokręcił ze zdumienia głową, bo zachowywał się
dokładnie tak samo.
- Myślałeś… i nie miałeś ochoty
mnie pocałować albo zrobić ze mną coś więcej?
- Cały czas miałem. Nawet nie
będę zliczał, ile razy przez te twoje wygłupy i siłowanie się, kiedy nie raz
miałem cię w ramionach tak blisko, czując twoje ciepło i zapach, musiałem potem
iść do łazienki i sobie… - urwał z uśmiechem na twarzy. – No domyśl się, co –
dopowiedział.
- Aż tak na ciebie działam?
Tom wzruszył bezradnie ramionami. Przepadł tak samo jak
Bill. Obaj wpadli po uszy, obaj się kochali i pragnęli siebie i swoich ciał. Jak
to było możliwe? Sami nie wiedzieli. Uśmiechali się do siebie. To było niesamowite,
tak bardzo, że ciągle nie mogli w to uwierzyć. Patrzyli na siebie, ale już
inaczej niż do tej pory, zupełnie tak, jakby poznali się chwilę temu i
zakochali w sobie od pierwszego wejrzenia.
Tom zeskoczył z krzesła i stając twarzą w twarz z bratem
musnął jego wargi.
- Tom…
Ale on nie zwracał na nic uwagi. Zaczął całować jego
policzek, brodę, szyję tuż za uchem Billa, który poczuł dreszcze na całym
ciele.
- Tyle razy to sobie
wyobrażałem – wydusił z siebie Tom, zaciągając się jego zapachem. – Boże… Bill…
pragnę cię tak bardzo, że za chwilę oszaleję.
- Ja ciebie też – wyszeptał,
nie mogąc zapanować nad swoim drżącym z podniecenia głosem.
Tom już dłużej nie zamierzał czekać, chwycił bliźniaka za
rękę i zaczął ciągnąć do swojego pokoju.
Teraz, kiedy wszystko zostało powiedziane, kiedy Bill
odwalił najgorszą robotę i przyznał się, Tom przejął pałeczkę. Zawsze tak było,
Tom wolał wcielać wszystko w życie, a od gadania i tych innych merytorycznych spraw,
miał Billa. Uzupełniali się idealnie i teraz było dokładnie tak samo.
Pchnął go na łóżko i rozkładając jego ręce na boki,
zawisł nad nim, przyglądając się mu.
- Co? – odezwał się niepewnie
Bill.
- Nic… Kocham cię… po prostu.
- Tommy…
Tom, nadal trzymając jego ręce zaczął całować jego szyję,
obojczyk, tors.
Bill reagował na każde jego muśnięcie. Jego zmysły
szalały. Czuł, że za chwilę serce wyskoczy mu z klatki piersiowej. Nigdy w
życiu jeszcze nie czuł tak silnego uczucia podniecenia i pragnienia zaspokojenia
go. Tom wydawał się dla niego zbyt delikatny, zbyt subtelny albo tylko tak mu
się zdawało, bo po każdym pocałunku bliźniaka na jego skórze pozostawały
czerwone ślady, który z pewnością bolały, a czego nawet nie czuł.
- Drżysz… - powiedział Tom,
odrywając się od jego szyi, zostawiając na niej ogromną malinkę.
- Nic mi nie jest – odparł,
patrząc mu prosto w oczy.
Pożądanie, jakie zobaczył w jego oczach, wprawiło go w
osłupienie.
- Billy…
- Nie wahaj się. Śmiało.
- To będzie bolało –
powiedział Tom, nie do końca pewny, czy brat zdaje sobie z tego sprawę.
- Wiem. Chcę tego.
Tom wsunął palce pod gumkę bokserek Billa i zsunął je z
niego, oblizując się nieświadomie na widok jego erekcji. Na co Bill uniósł
jedną brew, jakby chciał powiedzieć „ No co?”
A Tom jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę. Bliźniak
instynktownie położył rękę na jego klatce piersiowej. Każdy mięsień na jego
torsie i brzuchu odznaczał się, zachęcał, wręcz kusił, żeby go dotknąć i Bill
nie mógł się przed tym powstrzymać.
Tom zamknął oczy, czując ciepłą dłoń brata na swoim
brzuchu. Wciągnął gwałtownie powietrze przez usta, miał wrażenie, że ten dotyk
go parzy, dosłownie. Czuł, jak przesuwa się przez środek jego klatki piersiowej
ku górze i owija się mu na szyi, ramionach, po czym tą samą drogą schodzi na
jego brzuch i wciska się pod gumkę jego dresowych spodni i zaciska na jednym z
pośladków.
To było zbyt wiele, jak dla Toma. Pospiesznie ściągnął
spodnie razem z bielizną i rozsuwając nogi brata położył się między nimi. Otarł
się swoim przyrodzeniem o jego erekcję, na co Bill jęknął z zadowolenia,
zachłannie przyciągając bliźniaka do siebie. Tom wsunął mu rękę pod plecy,
zacieśniając uścisk i poruszył biodrami, imitując stosunek, ocierając się swoim
członkiem o członek brata, który wypchnął naprzeciw swoje biodra, chcąc zaznać
jeszcze większej przyjemności. Ciągle był nienasycony, ciągle popychał Toma do
dalszego działania, a doskonale widział i czuł zniecierpliwienie bliźniaka.
Poślinił palce i przejechał nimi między pośladkami Billa, na co ten tylko
mruknął i rozłożył jeszcze bardziej nogi. W tym momencie posuwali się już w
galopującym tempie do tego jednego upragnionego celu. Tom popatrzył na Billa, miał
rozchylone usta, wargi czerwone i nabrzmiałe od pocałunków, które nie
koniecznie ze strony Toma były delikatne. Włosy na jego grzywce i skroniach
były posklejane od potu. Jego twarz i tors mokre połyskiwały w świetle nocnej
lampki. Na szyi rytmicznie pulsowało tętno, zdradzając, jak bardzo wyjątkowa
jest dla Billa ta sytuacja. Toma serce też od dobrych paru minut rzucało się w
jego klatce piersiowej zupełnie, jakby biegło w maratonie. Jego zmysły szalały.
Błądził dłońmi po ciele Billa, nie mogąc nasycić się fakturą jego skóry. Ssał i
przygryzał jego sutki, nasycając się dźwiękiem jego jęków. Wdzierał się
językiem w głąb jego ust, wciąż, nie mogąc zaspokoić pragnienia smaku jego
warg. Aż w końcu dobrnęli do momentu, że to podniecenie, które w sobie rozniecili
było boleśnie nieznośne. Wsunął ręce pod kolana Billa, przysuwając go do siebie
bliżej. Spojrzał jeszcze raz w oczy bliźniaka, jego źrenice zakrywały prawię
całą tęczówkę oka. Jeszcze nigdy nie widział brata tak podnieconego. Jeszcze
raz poślinił palce i przetarł wejście Billa, chcąc w ten sposób maksymalnie
zmniejszyć ból, jaki za chwilę mu zada.
- Jesteś gotowy? – zapytał,
upewniając się.
- Tak, tylko powoli…
- Jasne.
Przywarł główką penisa do wejścia Billa i zaczął napierać.
Kiedy pokonał ciasny pierścieni mięśni Bill syknął.
- Przepraszam – wydusił z
siebie Tom i pchnął gwałtownie do końca, wiedząc doskonale, że musi tak zrobić.
Bill jęknął, przygryzając z bólu dolną wargę. Rękę instynktownie
oparł o klatkę piersiową Toma, odpychając go od siebie. Cierpiał. Tom wiedział
to, ale nawet gdyby chciał, to nie byłby w stanie tego zmienić. Tak po prostu
musiało być. Jedyne, co mógł dla Billa w tej chwili zrobić to nie poruszać się,
chociaż mięśnie, które spazmatycznie zaciskały się na jego członku kusiły go do
ruchu. Chwycił dłoń brata i pocałował jej wewnętrzną stronę, przejeżdżając
językiem między jego palcami. Bill otworzył oczy, przyglądając się temu. A Tom,
nie spuszczając ani na moment wzroku z jego twarzy drażnił językiem każde
zagłębienie między jego palcami. Drugą rękę położył na jego członku,
przesuwając ją po całej długości, pobudzając go. Bill tylko stęknął i kolejny
raz zagryzł dolną wargę. Po jego ciele rozeszła się fala rozkoszy. Jeszcze
nigdy nikt go nie dotykał w taki sposób, a fakt, że to właśnie bliźniak robi,
tylko potęgowało doznanie. Nawet nie zauważył, jak Tom zaczął się w nim powoli
poruszać. Zanim zdążył się zorientować sam instynktownie wypychał biodra, wychodząc
na przeciw pchnięciom brata. Obaj zatracili się. Tom poruszał się mocno, pewnie
i głęboko, nasycając się doznaniami, jakich jeszcze nigdy nie zaznał, a Bill
jęczał za każdym pchnięciem, pobudzany w tym jednym strategicznym miejscu.
Czuł, że nie do końca jest świadomy tego, co się z nim dzieje. Było mu tak
przyjemnie, że w tej chwili mógłby nawet umrzeć. Tom go całował, ale nie miał
siły odwzajemniać mu pocałunków z takim zapałem, jak brat, jeśli można być
naćpanym podnieceniem, to Bill właśnie tak się w tej chwili czuł. Balansował na
granicy osiągnięcia orgazmu, a powstrzymaniem się przed nim, a raczej to Tom go
powstrzymywał. Kiedy tylko czuł, że członek brata zaczyna pulsować, zmniejszał
mu doznania, w ten sposób kolejny raz po chwili mógł rozniecać w nim nową fale ekstazy.
Kiedy poczuł, że uda Billa drżą, a on wydaję się już tylko połowicznie obecny
wiedział, że ma już dosyć. Potarł kciukiem główkę penisa bliźniaka kolejny raz,
wpychając go na szczyt podniecenia, z tym, że teraz pozwolił mu dojść, samemu, także
zaznając spełnienia. Bill zacisnął ramiona wokół jego szyi ciągnąc go na siebie
i mocno się w niego wtulając. Tom nie protestował, opadł na niego, był
nieziemsko zmęczony, choć to mało powiedziane, on był po prostu skonany. Ledwo
łapał powietrze. Po jego skroni spływały
krople potu, a Bill zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał
dysząc.
- Nie wiem… ze szczęścia – wymamrotał
urywanym zdaniem, samemu starając się wyrównać oddech.
Tom podniósł głowę, zerkając w twarz brata. Uśmiechał
się, był szczęśliwy i zadowolony, nie było co do tego wątpliwości. Wytarł mu wierzchem
dłoni kropelki potu, które leniwie zsuwały się po jego czole.
- Żebym wcześniej wiedział, że
będzie tak niesamowicie, już wtedy w hotelu byśmy to zrobili – stwierdził Tom.
- A oddałbym ci się na pewno –
powiedział Bill.
- Wiesz, może późno o tym
mówię – zaczął Tom. - Ale tak się
zastanawiam, jeśli to, co teraz zrobiliśmy dzieje się tylko w naszych głowach
to, jakie będą doznania, kiedy zrobimy to fizycznie?
Bill się zastanowił.
- Ja się zastanawiam, nad
czymś zupełnie innym. Jeśli obaj doszliśmy w śnie to, czy doszliśmy też
fizycznie?
Tom spoważniał nagle, uświadamiając sobie, jakby to
wyglądało. Nocne polucje ma już za sobą, trochę głupio, by było gdyby okazało
się, że przez sen doszedł.
- Szkoda, że wcześniej o tym
nie pomyślałeś – powiedział z zniesmaczoną miną, na co Bill parsknął śmiechem.
- Co cię tak śmieszy? Ty się
obudzisz i co najwyżej zmienisz gacie, a ja?
- Przepraszam Tommy, ale
wyobraźnia mnie poniosła. Wyobraziłem sobie minę pielęgniarki, kiedy odkryje tą
jakże niecodzienną sprawę.
No dzięki. Naprawdę
dziękuję ci bardzo! – oburzył się Tom.
- Ale tak serio mówiąc, to
jutro ci powiem, czy mamy powód do zmartwień czy nie.
- Eh – westchnął tylko,
wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
Leżeli tak w ciszy, szczęśliwi, zaspokojeni i zmęczeni,
nawet się nie zorientowali, jak oboje przysnęli. Dla Billa to było naprawdę
niecodzienne doznanie, pierwszy raz spał w śnie, czy to było możliwe? Najwyraźniej
tak. Spali tak do południa, tabletka, którą zażył Bill wydawała się spełnić
swoje zadanie, obudził się, czując czułe dotyk na swoim udzie. Spojrzał na Toma
i musnął na dzień dobry w usta.
- Jak się spało w śnie?
- Dobrze, bo z tobą – odparł.
Po chwili jednak usłyszeli w tle telefon Billa.
- Moja komórka – stwierdził. -
To pewnie dealer. Miał zadzwonić, jak auto będzie już w salonie.
- Bill, tylko błagam cię
uważaj – poprosił Tom.
- Będę, nie martw się. Pocałuj
mnie jeszcze – zażądał.
Tom wsunął rękę w jego włosy i przyciągając go do siebie
pocałował.
Bill oblizał wargi, zlizując resztkę śliny.
- Kocham cię. Będę za kilka
godzin – powiedział.
- Będę czekał. Też cię kocham
– oznajmił Tom.
Ocknął się w swoim łóżku. Komórka nadal natrętnie
dzwoniła, więc odebrał ją.
- Pan Bill Kaulitz?
- Tak – odparł na wpół
przytomny i odrzucił kołdrę z zamiarem sprawdzenia, jak się mają nocne
przeżycia do faktycznego stanu.
- Dzwonię z salonu Audi,
pańskie auto już na pana czeka.
- Dziękuję. Niedługo będę.
- Zapraszamy. Do widzenia.
- Do widzenia - odparł Bill i
przyglądając się nadal swoim bokserkom rzucił komórkę na łóżko, uśmiechając się
przy tym bardzo szeroko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*