Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 12 stycznia 2014

Odcinek 9





                Weszliśmy do pokoju. Był niewielki, ale łóżko niczego sobie, z powodzeniem mogłoby spać na nim nawet trzy osoby. Rzuciłem torby na ziemie.
- Co, nie na rękę ci to? – zapytał Tom.
- Żebyś wiedział.
- A wiesz, jak się nazywa to, co właśnie się stało?
- Jak? – spojrzałem na niego.
- Ironia losu.
- Chyba złośliwość losu.
- Wszystko pcha nas ku sobie, a ty nadal udajesz, że tego nie widzisz.
Spojrzałem na niego, jak na idiotę.
- Przestań pieprzyć.  Śpisz na podłodze.
Parsknął śmiechem.
- Chyba ty.
- Ty! Młodszemu się ustępuje – wypaliłem.
- Phi, wielce mi młodszy, zasrane dziesięć minut. Jak chcesz spać sam, to kładź się na podłodze, bo ja nie zamierzam.
Ja oczywiście też nie zamierzałem.
- Jeszcze czego – odparłem.
- No to będzie wesoło – zaśmiał się Tom.
- Idę do chłopaków, może któryś się zgodzi zamienić, nie mam zamiaru z tobą spać w jednym łóżku.
- Powodzenia – życzył mi, bo doskonale wiedział, że nikt się nie zgodzi.
Ale ja mimo to poszedłem, nie zawadzi spróbować.
Zapukałem.
- Hej, mogę na chwilę? – uchyliłem drzwi do ich pokoju.
- Jasne.
- Słuchajcie, nie zamieniłby się ktoś ze mną? Nie chcę spać z Tomem.
Chłopaki spojrzeli na siebie.
- Dlaczego? – zapytał Geo.
- Trochę się pokłóciliśmy w busie i mam nerwa na niego, nie chcę się wkurzać jeszcze bardziej, a i tak już w pokoju doszło do wymiany zdań – trochę nakłamałem, ale przecież nikt im o tym nie powie.
- E tam, nie przejmuj się. Tom nie ma ci przecież tego za złe. Nawet sam zgodził się na pokój z tobą – odparł Geo.
- No tak, ale, wolałbym jakiś czas nie mieć z nim kontaktu. Chodź na jedną noc, zgódź się Geo.
Chłopak pokiwał przecząco głową.
- No to ty Gus – spojrzałem na niego.
- Zapomnij, nie sypiam z facetami w jednym łóżku.
- Dzięki – wkurzył mnie tym zdaniem. – A ja będę musiał!
- To twój brat, to zupełnie zmienia postać rzeczy – powiedział Georg. - Zresztą ostatnio, jak byłeś chory, spaliście razem w busie. Jak wróciliśmy, to tak słodko wyglądaliście, że Gus zrobił wam nawet zdjęcie.
Spojrzałem na Gustava.
- Żartujesz?
- Nie – pokiwał głową, wyciągając komórkę z kieszenie i zaczął szukać zdjęcia.
Podał mi po chwili aparat. Kiedy spojrzałem na zdjęcie nie byłem nawet zły, naprawdę wyglądaliśmy razem tak… hmm… Słodko? Dobrze? Uroczo? Kurwa! Jakby nie patrzeć tuliłem się do Toma, a on mnie do siebie i żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Czy ja jestem zboczony? Bo Tom na pewno tak. Ale czy… hmm…, dlaczego, kiedy patrzyłem na to zdjęcie czułem taki spokój i radość? Czyżbym naprawdę się oszukiwał? Bądź, co bądź jego pocałunek był przyjemny, gdyby tylko nie był taki natarczywy… Chyba mi odwala, że rozważam takie głupoty!
- Skasuj to Gus – poprosiłem przyjaciela.
- Nie martw się, nie roześle tego po sieci.
- Mam nadzieje – odparłem. - Więc, jak będzie, zamieni się ktoś?
- Sorry Bill, ale w tym pokoju nie ma takiej osoby – powiedział Gus. - Może Jost?
Prychnąłem.
- To już wolę spać z Tomem.
- No i po sprawie - podsumował Geo.
- Wiedziałem, że mogę na was liczyć – odparłem ironicznie.
- Zawsze do usług – zaśmiał się Geo.
- Bill, nie miej nam tego za złe. W każdej innej sprawie moglibyśmy ponegocjować, ale jeśli chodzi o spanie w jednym łóżku z facetem, jakimkolwiek facetem, żeby nie było, że mam coś do ciebie, czy Toma albo Georga, po prostu odpada – powiedział Gustav.
- A ja będę musiał, tak?
- Przecież to twój brat.
- Ale też facet i teraz wyjdziemy na jakiś zboków, bo będziemy spać w jednym łóżku.
- Przestań Bill, my tak nie myślimy, więc wyluzuj.
- Dobra zapomnijcie, nie było rozmowy – wyszedłem z ich pokoju.
Kiedy wróciłem widziałem już szeroki uśmiech na twarzy Toma, chyba po mojej minie domyślił się, że nic z tego nie wyszło.
- Wolisz po lewej, czy po prawej? Dam ci wybór, w końcu jesteś młodszy i powinienem ci ustąpić.
- Wal się! – chwyciłem tylko torbę i wyszedłem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Słyszałem jeszcze przez chwilę jego durnowaty śmiech.
Połaziłem trochę po okolicy, na szczęście było mało ludzi. A tych, co spotykałem raczej z uwagi na swój wiek nie interesowała nasza muzyka, więc i pewnie nie wiedzieli, kim jestem. To mi przypominało nasze życie zanim założyliśmy zespół, mogliśmy łazić gdzie chcieliśmy bez ochrony, nikt nie wiedział, kim jesteśmy, to było fajne, ale cóż… doskonale wiedzieliśmy, na co się decydujemy i jaką cenę ma sława. Nie mniej jednak w tej mieścinie raczej tłumu fanów nie musiałem się obawiać.
- Bill? – usłyszałem za plecami kobiecy głos. Przeszedł mnie zimny dreszcz i w jednej sekundzie przeleciało mi tysiące myśli, zaczynając od tej, żeby udawać, że to nie ja, do tej, że jestem tu całkiem sam, bez chłopaków i bez ochrony. Jednak powoli odwróciłem się, spoglądając z przerażeniem w oczach, którego dzięki okularom przeciwsłonecznym nie mogła zobaczyć.
- Bill Kaulitz? – zapytała jeszcze raz.
Stała sama, więc chyba nic mi nie groziło.
- Tak – odparłem, uśmiechając się.
- Jesteś tu sam?
Kolejne pytanie, nad którym znowu zastanawiałem się, jak odpowiedzieć. Jeśli powiem, że sam, żuci się na mnie i już po mnie, ale jeśli skłamie i powiem, że z całą paczką, moje szanse na wyjście z tego w jednym kawałku, diametralnie wzrosną. A jednak nie potrafiłem skłamać.
- Tak.
- Nie boisz się tak sam chodzić bez ochrony?  
Nie wiem, dlaczego odniosłem wrażenie, że jest równie speszona i zdenerwowana, co ja, tylko pewnie z innego powodu.
- Prawdę mówiąc boję, ale nie zamierzam całego życia chować się, czasami trzeba zaryzykować.
Uśmiechnęła się, a ja właśnie zdałem sobie sprawę z tego, co powiedziałem i dziwnie skojarzyłem to z sytuacją między mną, a Tomem.
- Tak, masz rację. Jestem Angela – wyciągnęła do mnie rękę.
- Bill – uścisnąłem jej dłoń.
- Jestem tu z tatą, na sympozjum. Wieczorem jedziemy na wakacje. Strasznie się nudziłam, więc wyszłam na spacer, nie przepadam za tymi odczytami, bo niewiele z tego rozumiem, ale ciebie nie spodziewałam się tu spotkać. Myślałam, że macie teraz trasę, mówili coś o tym w telewizji.
- Tak, mamy, ale nasz autokar ma awarie i zatrzymaliśmy się, żeby ją usunąć. Tak, więc też tu utknęliśmy – zaśmiałem się.
- Wyglądasz inaczej niż na teledyskach – odparła, przyglądając mi się uważnie.
- Ach no tak, nie mam makijażu – przez tego kretyna mojego brata nawet o tym nie pomyślałem. – Tylko nie mów nikomu, że mnie widziałaś w takim stanie – uśmiechnąłem się.
- Dobrze wyglądasz, to znaczy inaczej, ale tak, nie wiem, jak to ująć; tak przyjacielsko.
Poczułem jakąś dziwną więź z tą dziewczyną. Zerknąłem na drugą stronę ulicy, stało tam kilka pustych stolików, za pewne to jakaś cukiernia, czy coś w tym stylu.
- Masz ochotę napić się czegoś, albo może zjeść ze mną jakiś deser?
Speszyła się.
- Nie chcę ci sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot i tak nie mam, dokąd iść. Pożarłem się z bratem i muszę trochę ochłonąć.
Zdziwiła się.
- Wy się kłócicie? Zawsze myślałam, że jesteście idealnym rodzeństwem.
- Nie wierz we wszystko, co piszą i mówią w telewizji.  My się nie raz kłócimy i to porządnie. Pięści też idą w ruch – dziewczyna zaśmiała się. - To jak, idziemy?
Pokiwała głową. Objąłem ją ramieniem. Była o głowę ode mnie niższa, taka drobniutka blondyneczka z długimi prostymi do pasa włosami i niesamowicie niebieskimi oczami.
Zamówiłem nam po Coli i deserze, kierując się jedynie ich widokiem, zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli jakiś deser jest kolorowy, to nie może być zły i jeszcze nigdy się nie pomyliłem, w każdym razie Angela zdała się na mój wybór.
Siedzieliśmy tam już ze dwie godziny, całkowicie się przy niej rozluźniłem. Była inna niż te wszystkie piszczące i rzucające się na nas fanki. Ona się mnie krępowała, co mnie okropnie urzekło.
Kiedy usłyszałem, że mój telefon dzwoni, dokładnie wiedziałem, kto to, zanim go jeszcze wyciągnąłem. Przyglądałem się dłuższą chwilę na wyświetlacz, zastanawiając się, czy odebrać.
- Nie odbierzesz? – zapytała.
- Nie. To Tom, niech się pomartwi trochę, dobrze mu to zrobi, może doceni, że mnie ma - odrzuciłem połączenie, wrzucając telefon do kieszeni.
Szkoda, że nie miałem pojęcia, że stoi po drugiej stronie ulicy oparty o drzewo i cały czas nas obserwuje.
- Zimno ci? – zapytałem, widząc, że dziewczyna rozciera dłonie.
- Nie, tylko jakoś mi dłonie zmarzły – zaśmiała się, bo zważywszy, że na dworze świeciło słonko i było naprawdę ciepło, to było rzeczywiście dziwne.
- Daj ręce, rozgrzeję ci je - wyciągnąłem do niej dłonie, zachęcając, by zrobiła to samo. Kiedy niepewnie zrobiła to, a ja zamknąłem jej drobniutkie rączki w swoich dłoniach, rozcierając i chuchając na nie, speszyła się jeszcze bardziej, uciekając wzrokiem.
- Denerwujesz się? – zapytałem.
- Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz?
- To z emocji, moje ręce są takie zimne. Bardzo się cieszę, że mogłam cię poznać no i to, że tu siedzimy tak sobie i że ze mną rozmawiasz.
- Och Angela, ja nie jestem nikim wyjątkowym.
- Jesteś.
- Jestem zwykłym chłopakiem, który śpiewa w zespole. Nic poza tym, naprawdę.
- Jesteś miły, ale dla mnie to coś zupełnie innego. Tysiące dziewczyn marzy byś, chociaż na nie spojrzał.
- A ja patrzę na ciebie - zdjąłem okulary, odkładając je na stolik. -  I to cię tak krępuje?
Łypnęła na mnie przelotnie, rumieniąc się.
- Spójrz na mnie – poprosiłem. - Spójrz mi w oczy.
Zrobiła to bardzo niepewnie.
- Dotknij teraz mojej twarzy. Śmiało.
Wahała się, ale wyciągnęła rękę i dotknęła opuszkami palców mojego policzka. Uchwyciłem jej dłoń i przycisnąłem mocno do swojej twarzy.
- Widzisz, nie jestem nikim szczególnym. To ty jesteś wyjątkowa, bo miałaś odwagę do mnie podejść i mnie zaczepić. Chodź chyba dobrze wiesz, że unikam takich spotkań.
Pokiwała głową, zgadzając się ze mną.
- Nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś od kogoś gorsza. Każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób.
- Dziękuję.
- To ja powinienem ci podziękować.
- Za co?
- Że mnie zaczepiłaś, fajnie mi się z tobą rozmawia.
- Mnie z tobą też.
Dziewczyna była zupełnie inna niż te, które poznałem do tej pory. Nie narzucała się i umiała słuchać. Rozmawialiśmy jeszcze dość długo, pomyślałem, że fajnie by było się jeszcze kiedyś spotkać. Wymieniliśmy się adresami mailowymi i pewnie jeszcze byśmy siedzieli gdyby nie jej telefon.
- Przepraszam – zerknęła na wyświetlacz – To mój tato.
- Odbierz – powiedziałem.
Odebrała.
- Tak tato. Jestem na mieście. Dobrze, już wracam. Papa. - Rozłączyła się, chowając telefon.
- Właśnie zakończyło się sympozjum, muszę wracać do hotelu. Nie długo wyjeżdżamy.
- Ja też powinienem wracać. Mieszkamy chyba w tym samym hotelu. Zresztą, to chyba jedyny w tym mieście. Jeśli chcesz możemy wrócić razem. Oczywiście, jak nie masz nic przeciwko.
- Jasne, będzie mi miło.
Kiedy byliśmy już w pobliży hotelu, mój telefon znowu się rozdzwonił.
- Odbierz - tym razem, to ona się odezwała.
- Wyciągnąłem aparat z kieszeni, patrząc, kto tym razem. Byłem pewny, że to Tom, ale na wyświetlaczu pojawiło się imię Georga. Odebrałem.
- No, co tam?
- Masz mnie, a przygruchałeś sobie jakąś panienkę? Nieźle braciszku, naprawdę nieź… - więcej nie słyszałem, bo się rozłączyłem.
- Złe wieści? – zauważyła po mojej minie.
- Nie, wszystko w porządku. Mojemu bratu po prostu się nudzi – wyjaśniłem, ale już się we mnie gotowało.
Doszliśmy do hotelu i nadszedł czas pożegnania.
- No to, co powinnam ci życzyć? Chyba udanej trasy koncertowej.
- Dziękuję, a ja tobie udanych wakacji.
- Dziękuję. I dziękuję za to spotkanie – objąłem ją i mocno przytuliłem.
Kiedy rozstaliśmy się, susami po dwa stopnie wbiegłem na trzecie piętro i z mordem w oczach wparowałem do pokoju.
Tom leżał na łóżku. Nawet nie ściągnął buciorów, bo i kiedy miał to zrobić, jak pewnie sam tu wparował może kilka sekund wcześniej.
- Jak randka? – zapytał złośliwie.
- Żal ci dupę ściska? – wysyczałem.
- Chciałbym tylko zauważyć, że to ty masz zawsze wonty, jak się spotykam z panienkami.
- Nie miałbym, gdybyś się z nimi spotykał, a nie je pieprzył!
- Może ty też powinieneś zacząć, ta była naprawdę śliczna. Trzeba ci przyznać, że masz gust. Przyleciałeś ją? Jak ma na imię? W którym pokoju mieszka?

1 komentarz:

  1. Tom ty zazdrośniku .-. Czyżby targały tobą hormony? XDD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*