Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 23 lutego 2014



Witajcie kochani
Dzisiaj króciutko napisze. Obiecałam, że postaram się wrzucić wcześniej i wrzucam. Na kolejny odcinek zapraszam we wtorek.

 Wasza Niki


Odcinek 32




- No to masz jakieś dwie godziny, żeby się psychicznie nastawić na mamy płacz – rzucił Bill.
- Dzięki – odparł z ironią Tom. – Dopiero się obudziłem, a mam więcej stresu niż przez ostatnie pół roku z tobą.
Zanim jednak Bill zdążył coś jeszcze powiedzieć usłyszeli dzwonek do drzwi. Bill odruchowo zerknął na zegarek. Ten nawyk pozostanie mu chyba do końca życia.
- Radzę ci się przyzwyczajać, bo właśnie przyszła Lili na rehabilitację i jeszcze nie wie, że się przebudziłeś.
Tom tylko spojrzał z przerażeniem na brata.
- Otworze! – krzyknął do Hiragi, który już się ruszył do drzwi.
- Chcesz jej zrobić niespodziankę?  – powiedział doktorek, śmiejąc się i kręcąc przy tym głową.
- Tylko się nie wygadaj zanim go nie zobaczy.
- Jasne.
Zamaszystym ruchem otworzył drzwi.
- Cześć Bill – przywitała się. – Ale duchota, pewnie będzie burza - przyjrzała się Billowi, wyglądał inaczej i od razu to zauważyła. – A tobie, jak widzę upał wcale nie przeszkadza.
- Nie. Lubię ciepło.
- Nie będzie ci tak wesoło, jak ci dzisiaj narzucę tempo – powiedziała, mając na myśli dzisiejszy masaż Toma.
- O siebie się nie martwię, ale zastanawiam się, jak Tom to zniesie – powiedział, czego oczywiście Lili nie zrozumiała.
- Tak jak zwykle, co najwyżej się spoci. Bo wiesz, że nawet, jeśli człowiek jest nieprzytomny, to można go tak zmęczyć, że będzie cały mokry i będziesz miał znowu zajęcie, żeby go umyć i przebrać.
- Lubię to robić, więc nie ma problemu – odparł z uśmiechem na twarzy.
Odwiesiła swoją torbę na wieszak w hallu.
- Lili, chciałbym ci coś powiedzieć.
- No słucham – spojrzała na niego trochę podejrzliwie.
- Zdaje się, że te masaże, trzeba będzie zmienić.
- Dlaczego? – zdziwiła się, wydawało się jej, że są dobre. – Doktor tak zalecił? Jest w domu?
- Tak jest, ale w sumie to nie o to chodzi.
- Przykurcze postępują, tak? – zmartwiła się. Od jakiegoś czasu nagminnie z tym oboje walczyli.
- Sama to musisz zobaczyć, bo… zresztą… - uciął, obejmując ją ramieniem i prowadząc do pokoju.
Kiedy stanęli w drzwiach, a spojrzenia Lili i Toma spotkały się, nie wiedziała w pierwszej chwili, czy ma przewidzenia, czy to dzieje się naprawdę.
- Tom? – odezwała się niepewnie, robiąc krok w przód.
- Hej – przywitał się Tom.
- Ty nie śpisz… - była chyba bardziej zaskoczona niż rodzice.
- Bill mi nie dał – odparł z aluzją, ale ta aluzja była niezwykle słodka.
- Boże – zasłoniła twarz rękami, powstrzymując się, żeby się nie rozpłakać. Był dla niej obcą osobą, znała tylko jego ciało, nie jego, ale przez ostatnie pół roku tak się zżyła i z nim i Billem, że traktowała ich, jak swoich najlepszych przyjaciół. Podeszła w końcu do łóżka i przytuliła się mocno do chłopaka.
Bill się zaśmiał, kiedy Tom uniósł brwi. Nawet nie pamięta, kiedy ostatni raz jakaś dziewczyna rzuciła się tak Tomowi na szyję.
- Przepraszam, to ze wzruszenia, nawet nie wiesz, jak się cieszę.
- No, ja też.
- Pewnie wszystko cię boli.
- Lepiej nie będę mówić, jak się czuję fizycznie.
Hiraga stanął w drzwiach.
- Niezła niespodzianka, co? – zapytał.
Lili aż pokręciła ze zdumienia głową.
- Czułam, że coś jest nie tak, od Billa aż bije szczęście. Teraz wiem, dlaczego.
Zaśmiali się.
- Ale powiedzcie mi jak, kiedy? – nadal nie mogła w to uwierzyć. Codziennie tu była i codziennie powtarzała Billowi, żeby nie tracił nadziei, że się uda, a tu taka niespodzianka.
- Znalazłeś wyjście? – zapytała, patrząc na Toma.
Pokręcił głową.
- Bill mnie wyciągnął. Gdyby nie to, co zrobił, nadal bym tam tkwił – wyjaśnił, patrząc teraz na brata. Lili też spojrzała na Billa.
- Gdzie było wyjście? – zapytała, będąc obeznana w temacie.
- Za bramą naszej posesji – powiedział Bill.
- Jak się domyśliłeś?
- Przez przypadek, właściwie to przez Gustava.
Nawet Tom się zdziwił, nie wiedział jak Gustav na to wpadł.
- To był dziwny dzień – powiedział Bill. – Ledwo wstałem, a wstałem tylko dlatego, że się umówiłem z chłopakami w studiu. Wiecie, że mieliśmy dzisiaj myśleć nad okładką do płyty, bo to już najwyższy czas. W ogóle nam nie szło, nie wiem, czy przez upał, czy po prostu to nie był na to odpowiedni dzień. Już miałem dosyć, ale Geo stwierdził, że musimy to dzisiaj wymyślić i najlepiej, żeby połączyć wszystkie pomysły w jedną całość, bo w życiu nie dojdziemy do porozumienia, czyj pomysł lepszy. W każdym razie, po burzy mózgów powstał rysunek. Poszedłem po Josta, żeby mu pokazać co wymyśliliśmy i jak najszybciej jechać do domu, miałem dosyć i spać mi się chciało. Oczywiście, jak tylko Jost zerknął na nasze bazgroły miał wonty.
- Jak zwykle – dodał Tom.
- Właśnie – przytaknął Bill i kontynuował dalej. – Powiedział, że tej grafice brakuje tła, że jeśli wstawimy zwykłe, to zepsuje to koncepcje rysunku. Już miałem powiedzieć, że jeszcze się zastanowimy nad tym rysunkiem i ulotnić się stamtąd, kiedy Gustav rzucił, żeby zrobić rysunek, jakby był zamknięty w szklanej kuli, a tłem, żeby był jakby świat, tak jakby rysunek był odizolowany od  reszty świata. Jost stwierdził, że to nawet dobry pomysł i będzie pasowało do naszej płyty i kilku naszych piosenek, i wtedy mnie olśniło.
- Ale skąd wiedziałeś, że wyjście jest za bramą? – zapytała.
- Nie byłem pewny na sto procent, ale kiedy pierwszy raz połączyłem się z Tomem, obudziłem się przed bramą naszej posesji. Nie w domu ani nawet nie na podwórku, tylko właśnie przed bramą. Pomyślałem, że prawdopodobnie dlatego, że jeszcze Tom nie wiedział, że tam jestem, co okazało się prawdą, bo był zdziwiony, jak mnie zobaczył pierwszy raz.  W każdym razie z pomocą doktorka, wyciągnąłem go, chociaż musiałem użyć podstępu, bo się trochę wahał.
- Nie wahałem się, tylko się bałem. W jednej sekundzie zniszczyłeś mój azyl. Masz pojęcie, co ja czułem?
- Jego tętno wzrosło do 140, był przerażony – powiedział Hiraga.
- Wyobraź sobie, że mam. Myślisz, że ja się nie bałem? Gdyby to jednak nie było wyjście, gdybym się pomylił i stracił z tobą kontakt albo coś by ci się stało, chyba bym się zabił.
- Billa tętno zanim go uśpiłem, sięgało 123 uderzeń na minutę. Kazałem mu się uspokoić, bo Tom od razu by się zorientował, że coś jest na rzeczy.
- Czułem, że coś jest nie tak. Tylko nie wiedziałem co, a wytłumaczenia Billa wydały mi się zbyt logiczne, żeby dopatrywać się podstępu.
- To cię musiało kosztować naprawdę wiele – stwierdziła, patrząc na Billa.
- Dla Toma jestem w stanie zrobić o wiele więcej.
- Teraz będzie już z górki. Raz dwa przywrócimy ci całkowitą sprawność. Od jutra zaczniemy.
- A od dzisiaj nie można? – zapytał Tom.
- A chcesz?
- Chcę, jak najszybciej wstać z tego łóżka, a póki co nawet przewrócenie się na bok to dla mnie ogromny wysiłek.
Lili spojrzała na Hiragę, ten tylko wzruszył ramionami.
- Jeśli Tom czuje się na siłach, to ja nie widzę żadnych przeciwwskazań.
- No dobra, to przebiorę się tylko i zaczynamy – mówiąc to spojrzała na Billa.
- Ja jestem już gotowy.
- Przeżyje to? – zapytał Tom, patrząc raz na Hiragę raz na Billa.
- Będzie ciężko, ale jeśli nie będziesz mógł już wytrzymać to powiedz  – wyjaśnił doktorek.
- On w życiu się nie odezwie, nawet jakby się zwijał z bólu – rzucił Bill.
Tom tylko łypnął na brata.
- Nie przesadzaj.
- Znam cię. Ale będę wiedział, kiedy masz dosyć.
- Wydaje ci się, że znasz moje granice?
- Oczywiście, że znam.
Znowu zaczęli się licytować, kiedy w między czasie wróciła Lili.
- Co się stało? – zapytała. – Już się kłócicie?
- Dyskutujemy – sprostował Bill.
Lili spojrzała na Hiragę.
- Na mnie nie patrz, idę zaparzyć sobie jeszcze jeden kubek melisy, może i tobie zrobić? – zapytał.
Zaśmiała się.
- Chłopaki chyba świetnie się rozumieją. Trzeba będzie się po prostu przyzwyczaić do ich sposobu bycia.
- Tak, tylko zanim ja się przyzwyczaję moje nerwy będą w strzępach. Słyszysz jak oni się do siebie odzywają? Tylko czekam aż dojdzie do rękoczynu.
- Ty może nie wiesz – sprostowała Lili - ale oglądałam kilka ich wywiadów i naprawdę oni świetnie się dogadują, a te ich słowne potyczki są uroczę.
Wszyscy znowu się zaczęli śmiać, tym razem z doktorka.
- No dobrze – powiedziała Lili. – Jesteś gotowy na torturę?
- A to będzie tortura? Myślałem, że masaż.
- Tak, masaż izometryczny, w cudzysłowie tortura. Pamiętasz Bill, uczyłam cię.
- Pamiętam – odparł.
- Mam się bać? – zapytał niepewnie Tom, próbując się podciągnąć nieco wyżej na łóżku.
- Sam ocenisz, ile wytrzymasz.
- Zaczynamy? – zapytała.
Bill kiwnął tylko głową.
- Tom, kiedy ci powiem będziesz napinał mięśnie tak mocno, jak tylko potrafisz, okej? – powiedziała.
- Postaram się.
Zaczęli od rąk. Co prawda nie było najgorzej i Tom skrzywił się zaledwie dwa razy i to pod koniec, ale kiedy przeszli na nogi zaczęły się schody.
Bill tylko zerkał, jak bliźniak zaciska zęby.
- Masz już dość? – zapytał po chwili.
- Spoko, wytrzymam.
- Tom, nie chodzi o to, żebyś wytrzymał – powiedziała Lili. - Zdaję sobie sprawę, że to cię boli, a jutro to dopiero będziesz obolały, ale nie chcę, żebyś znosił coś na siłę, bo to nie ma sensu. 
- Dam radę.
Lili spojrzała na Billa, a ten kiwnął tylko głową. Wiedział dokładnie, kiedy Toma granica tolerancji na ból jest przekroczona, a w tym wypadku jeszcze trochę mu do niej brakowało, więc masowali dalej.
- Dobrze, a teraz tył – powiedziała Lili.
Tom tylko spojrzał z lekkim przerażeniem na nią, myślał, że to już koniec. Chciał się przekręcić, ale nie miał siły.
- Cholera – przeklął. Zirytowany, że jego własne ciało jest dla niego takim balastem.
- Pomogę ci – powiedział Bill.
- Bill ja jestem ciężki.
- Wiem o tym – zaśmiał się. – Mam specjalny sposób na ciebie. Musiałem się nauczyć, bo by mi kręgosłup wysiadł.
Chwycił go za rękę, układając w odpowiedniej pozycji.
- Nie pomagaj mi Tom – zastrzegł sobie. Nogę przełożył mu przez drugą nogę i wsuwając dłoń pod jego biodro lekko przeturlał. Tom sam nie mógł uwierzyć, że tak łatwo poszło. Chciał się podeprzeć na rękach, ale czując, że mu drżą, więc zrezygnował. Przyłożył tylko policzek do poduszki i starał się cierpliwie znieść koleiną turę masażu.
Jednak po mimo że walczył ze wszystkich sił, nie tylko z bólem, ale i sennością, w pewnym momencie  przysnął.
Bill spojrzał na niego.
- Tom, napnij mięśnie – powiedział, ale ten nie zareagował.
Lili przestała masować.
- Zmęczyliśmy go. Niech śpi, na dzisiaj wystarczy – przykryła go kocem.
Dzisiejszy masaż trwał wyjątkowo krótko, ale i tak to wystarczyło, żeby zafundować Tomowi jutro ogromne zakwasy.
Ledwo wyszła, a na podjazd zajechali rodzice.
Simone wyszła pierwsza z samochodu i wyciągając przed siebie ręce przywitała syna, tak jak zwykle to robiła.
- Billy – objęła go.
- Spodziewałem się was wcześniej.
- Był wypadek i musieliśmy jechać objazdem – wyjaśnił Gordon, zabierając z samochodu torbę z wałówką.
- Masz, to dla was – wcisnął Billowi torbę, kiedy Simona w końcu przestała go obściskiwać.
- Mamo, przecież Tom ci mówił, żebyś nic nie szykowała.
- Dobrze, dobrze.
- Traktujesz nas jak dzieci.
- Jesteście moimi dziećmi i zawsze tak będę was traktować. Lepiej mi powiedz, jak on się czuje?
- W tej chwili śpi.
- Jak to śpi? – Simona się zdziwiła.
- Nie martw się nie jest w śpiączce, po prostu zmęczył się masażem. Przez jakiś czas będzie często przysypiał, tak powiedział Jin.
- Jak to się stało? – zapytał Gordon.
I kolejny raz Bill opowiedział krótką, ale treściwą historię wyciągnięcia brata ze śpiączki.
- W podziękowaniu zrobię Gustavowi najlepsze steki na świecie.
- Nie rozpędzaj się tak, bo będziesz go miała częściej niż byś chciała.
- Nie przeszkadza mi to. Kocham was wszystkich tak samo, ciebie, Toma, Gustava i Georga. Wszyscy jesteście, jak moje dzieci.
- Chodźcie do domu, bo zaraz tu padniecie w tym upale – wpuścił rodziców do środka.
Simona, nie zastanawiając się wiele poszła prosto do pokoju Toma. Spojrzała na niego, spał. Cały czas leżał na brzuchu, obejmował tak słodko poduszkę, że się rozczuliła na ten widok.
Już go miała dotknąć, kiedy Gordon chwycił ją za rękę.
- Nie budź go – wyszeptał.
Westchnęła.
- Niech się pani nie martwi – wtrącił szeptem Hiraga. – Nie będzie spał długo, góra godzinę. Po prostu się zmęczył masażem, musi chwilę zregenerować organizm.
- Chodźmy do kuchni, dajmy mu pospać – wyciągną żonę z pokoju.
Rodzice długo rozmawiali z doktorem. Jin wyjaśnił im wszystko, począwszy od tego, jaki przebieg będzie miała rehabilitacja, poprzez samodzielną prace Toma nad kondycją, skończywszy na całkowitym powrocie do zdrowia. Wiedzieli, że najbliższy miesiąc będzie najbardziej wyczerpujący dla Toma.
- O to się już nie martwię, wiem, że Bill będzie go motywował nawet, jeśli Tom będzie miał dosyć.
W pewnym momencie rozdzwoniła się komórka Billa.
- Przepraszam – powiedział, sięgając do kieszeni po telefon. – To Gustav – odebrał. - No co tam?
- W wszystko w porządku Bill?
- Tak.
- A z Tomem?
- Też.
- Okej. Martwiliśmy się o ciebie, wybiegłeś tak nagle.
- Jesteś z Georgiem?
- Tak, jesteśmy nadal w studiu.
- Moglibyście dzisiaj do nas przyjechać?
- A co, masz koncepcje co do rysunku?
- Rysunek też możecie zabrać.
- No dobra, wpadniemy tak koło dwudziestej, pasuje ci, czy już za późno? – wiedzieli, że Bill kładzie się wcześniej, żeby dotrzymać towarzystwa Tomowi.
- Idealnie.
- No to, do zobaczenia.
- Trzymaj się Bill.
- No – zaśmiał się Bill - Chłopakom też trzeba zrobić niespodziankę.
- Nie za dużo tych wrażeń fundujesz Tomowi? – zapytał Hiraga.
- Narzekał na samotność, więc teraz powinien być zadowolony. Poza tym na wizytę chłopaków bardzo się ucieszy. Brakowało mu ich.
Nagle usłyszeli jakiś hałas z pokoju Toma.
- Chyba się obudził – stwierdził Bill i ruszył do pokoju.
Na podłodze leżała rozbita szklanka, Tom ją niechcący strącił, próbując samemu się jakoś przekręcić na plecy.
- Ledwie się obudziłeś, a już rozrabiasz – stwierdził Bill i podszedł do brata.
- Pomóż mi usiąść. To jakiś koszmar, nie mogę uwierzyć, że jestem taki słaby. Nie potrafię się nawet sam przewrócić.
- Spokojnie, wrócisz do formy, to kwestia czasu – pocieszył go.
Kiedy w końcu przekręcił brata i podparł go poduszkami, do pokoju weszła Simona. Przez chwilę stała, przyglądając się Tomowi, a on jej. W końcu podeszła do niego i mocno zaczęła tulić.
- Przepraszam Tom, synku, tak bardzo cię przepraszam – rozpłakała się.
- Za co mnie przepraszasz?
- Bill ci nie powiedział? – zapytała, zerkając na Billa.
- Powiedziałem mu – odparł, na co teraz spojrzała na Toma.
- Nieważne mamo – domyślił się, o co chodzi. - Wiem, że chciałaś dla Billa jak najlepiej. Nie mam ci tego za złe. Proszę przestań płakać, bo zaraz ja zacznę. Wiesz, że tego nie znoszę. Nie wiem, co w takich sytuacjach robić.
Otarła łzy.
- Już dobrze, ja płacze ze szczęścia.
Długo jeszcze rozmawiali. Simona rozpłakała się jeszcze kilka raz, na co Tom szukał wzrokiem pomocy u bliźniaka. W końcu Gordon powiedział, że czas się zbierać. Obiecał, że odwiedzą ich w weekend, a tymczasem Tom powinien odpocząć, bo na pewno ma dosyć wrażeń, jak na jeden dzień, a przecież jeszcze czekała go wizyta chłopaków. Przynajmniej jednego był pewny, nie będą płakać.

2 komentarze:

  1. Znowu: "nieważne", a nie "nie ważne".
    Poza tym odmiana czasowników kuleje: ona płacze, ale już ja płaczę(!)
    Word nie podkreśla "otworze" ponieważ domniema, że piszesz o otworze w czymś tam... Tutaj jest ważna końcówka: Ja otworzę drzwi. (!)
    Jest też trochę interpunkcyjnych błędów rozsianych po tekście (najczęściej nie rozdzielone zdania równorzędne i podrzędne). Jednak tekst jest bardzo dobry i wybija się znacznie ponad średni poziom blogów. Naprawdę zastanów się nad forum. ^^
    Treściowo - rozpływam się nad rozdziałami, jak wosk pod wpływem ciepła. One są... ach!, jak balsam na moją duszę. Kochani i zabawni. Ech! Aż żal myśleć, że tylko jeszcze jeden rozdział mam dziś do przeczytania...

    :*
    Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana za wszystkie uwagi, są dla mnie bardzo cenne, bo będę teraz bardziej zwracać uwagę na to, jak pisze, a nie tylko, co piszę :)
      Za link na Twojego bloga też dziękuję, z przyjemnością poczytam. Forum znalazłam, ale to chyba nie był dobry pomysł, bo jak zobaczyłem, ile na nim opowiadań, których nie czytałam, to nie wróży to nic dobrego dla Was czytelników, bo zamiast pisać będę czytać i teraz naprawdę staje pod znakiem zapytania terminowość dodawanych przeze mnie odcinków.
      Oczywiście żartuje, będą, jak mają być, nie zawiodę Was, najwyżej nie będę spać po nocach, zresztą i tak nie śpię. Na razie żyję w trybie nocnym, jak tylko na dworze zrobi się w miarę zielono przestawię się na tryb dzienny, bo kocham ciepełko, zieleń, słoneczko i szkoda mi marnować dnia na spanie, nie to, co teraz.

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*