Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

czwartek, 13 lutego 2014


Witajcie moi kochani.
Tego się pewnie nie spodziewaliście, bo odcinek miał być dopiero jutro, ale jest dzisiaj, taki bonusik dla Was, za pewne narzekać nie będziecie z tego powodu.
Tak w ogóle to miałam dylemat czy dorzucić Wam odcinek „Poza granicami umysłów”, bo jak ujęła to jedna z komentujących osób , której serdecznie dziękuje za komentarz, kimkolwiek jesteś anonimowa  czytelniczko, skończyłam w taaaaakim momencie, co oczywiście było zamierzonym  manewrem, czy może dodać kolejny odcinek z „Przeznaczeni sobie”. Myślałam cały wczorajszy wieczór, bo oba odcinki mam napisane i właściwie to jest mi bez różnicy, który dodam i w końcu zadałam mojej przyjaciółce pytanie, na które dostałam jednoznaczną odpowiedz, a mianowicie, które dodać? Po przedstawieniu jej ogólnego zarysu sytuacji, odpowiedziała mi bardzo krótko; „Niech czekają”  Więc kochani wybaczcie, że jeszcze sobie poczekacie, żeby dowiedzieć się co się stało z Tomem, czy się wybudził? A może nie i kończę to opowiadanie niezbyt miłym i pewnie wcale niechcianym przez Was akcentem i wrzucam wam odcinek z „Przeznaczonych sobie”, gdzie tu także zaczynają się obiecane przeze mnie schody. Założę się, że i tak nie zgadniecie, co dla nich przyszykowałam, chociaż może ktoś się pokusi i napisze, co według niego się szykuje, a zapewniam Was, że krążę już wokół tego tematu od jakiegoś czasu i nawet wprost o tym napisałam.
No dobrze… Na następną część „Przeznaczonych sobie” zapraszam w poniedziałek, ale zaglądajcie wcześniej, kto wie, może dodam odcinek przed poniedziałkiem. :)
Wasza Niki
 

 Odcinek 34  




Po obiedzie ewakuowałem się do swojego pokoju. Jakoś zdenerwowała mnie ta cała nagonka na moją osobę i ewentualnie moją dziewczynę, której przecież w ogóle nie było.
Tom przyszedł do mnie po chwili, zamykając drzwi, chociaż wcale go o to nie prosiłem.
- Jesteś na mnie zły? – zapytał, siadając na brzegu mojego łóżka.
- Jestem. Po co jej powiedziałeś o Angeli?
- To chyba oczywiste.
- Nie chcę jej w to mieszać. Masz pojęcie, jak daleko idące konsekwencje mogą z tego wyniknąć?
- Jakie konsekwencje? – zdziwił się.
Prychnąłem, najwyraźniej tylko ja potrafiłem przelecieć myślami po możliwych scenariuszach tego z pozoru niewinnego kłamstwa.
- Będzie teraz naciskać, żebym ją przyprowadził – rzuciłem, patrząc mu w twarz.
- I co z tego? To przyprowadzisz, zobaczy ją, pozachwyca się i będzie spokój.
- Nie kurwa! Nie będzie spokoju.
- No chyba trochę przesadzasz Bill, przecież mama nie będzie się wtrącać do twojego związku.
- No właśnie, związku! W tym jest problem. Jeśli nawet okłamiemy mamę pozostanie kwestia samej Angeli. Pomyślałeś, że ona, może to potraktować, że chcę z nią chodzić?
- Przesadzasz.
- Nie, nie przesadzam i dobrze o tym wiesz. Dlaczego ty nie przyprowadzisz jakieś dziewczyny i nie przedstawisz jej mamie, jako swojej ukochanej?
- Bo ja żadnej nie mam.
Kolejny raz prychnąłem.
- To ją sobie znajdź i sam się narażaj przed mamą, ale mnie i Angeli więcej w to nie mieszaj.
- Robię to dla nas. Angela, to dobry pretekst, czy ty tego nie widzisz Bill?
- Widzę, doskonale to widzę, ale lubię ją i nie chcę jej wykorzystywać.
- To z nią o tym porozmawiaj.
- O czym? – nie zrozumiałem, co ma na myśli.
- Czy nie zgodziłaby się udawać twojej dziewczyny – powiedział.
Na co ja aż się poderwałem z krzesła, patrząc na niego teraz z góry.
- Nigdy w życiu! – odparłem krótko i wyszedłem do łazienki za potrzebą.
Miałem nadzieje, że jak z niej wrócę Toma już nie będzie, ale moje nadzieje szybko się rozwiały, bo kiedy wróciłem nie tylko nie wyszedł, co bezczelnie rozłożył się na moim łóżku. Jego szczęście, że ściągnął buciory.
- Nie gniewaj się Bill. Jeśli nie chcesz nie ma sprawy, załatwimy to inaczej.
- Nie gniewam się. Chcę tylko, żebyś zrozumiał, że poznałem fajną osobę, która nie patrzy na mnie przez pryzmat gwiazdy muzycznej, tylko zwykłego chłopaka. Dobrze mi się z nią pisze i chciałbym, żeby ta przyjaźń się utrzymała.
Spuścił głowę, wlepiając wzrok w swoje ręce. Ciągle drążył temat Angeli, jakby się obawiał, że to właśnie ona stanie między nami. I może faktycznie wiele na to wskazywało, gdybym nie czuł do niego tego, co czuję, a o niej myślałbym kategoriami takimi, jakimi teraz myślałem o bliźniaku. Obawiałem się, że, czy później Tom, jeśli nie sam zniszczy przyjaźni, którą nawiązałem z tą dziewczyną, to zażąda tego ode mnie. Taki właśnie był Tom, sam skupiał się tylko na jednej partnerce w tym przypadku partnerze, czyli mnie i odizolowywał się od całej reszty tak, bym czuł się dla niego wyjątkowy, ale tego samego oczekiwał teraz ode mnie, tylko nie miał odwagi zażądać tego ode mnie wprost.
- Bill ja się tylko o ciebie boję. Wiesz, jakie potrafią być fanki. Ucz się na moich błędach, nie doświadczaj ich na własnej skórze.
- Ona nie jest fanką.
Westchnął.
- Chodź do mnie – wyciągnął zachęcająco rękę.
- Nie mam ochoty – odparłem.
- Nawet się przytulić?
- Nawet! A wiesz, dlaczego?
Uniósł brwi w oczekiwaniu, co mu powiem.
- Bo zawsze to robisz.
- Co takiego?
- Zachowujesz się właśnie w ten sam sposób. Kiedy wiesz, że nie możesz mnie do czegoś przekonać, udajesz, że cię to nie obchodzi i próbujesz mnie udobruchać czułościami, ale ja za dobrze cię znam i widzę, że jesteś zazdrosny o Angele.
Tym razem to on parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że jestem o nią zazdrosny, przecież ci to nawet powiedziałem na Malediwach, pamiętasz?
- A ja ci powiedziałem, że to dla mnie tylko koleżanka, pamiętasz?
- No to, o co ci chodzi? – zapytał, chociaż wydawało mi się, że doskonale wiedział.
- Zastanawiam się, czy jesteś zazdrosny o mnie, czy o nią.
- Słucham? – aż usiadł z wrażenia. Trafiłem w samo sedno.
- To co słyszałeś.
- Wiesz co? – spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. – Wal się! I rób sobie, co chcesz z tą swoją koleżanką Angelą, tylko, żebyś potem nie płakał i nie mówił, że cię nie ostrzegałem – mówiąc to, wstał z łóżka i chwytając buty w rękę wyszedł z mojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Do wieczora go nie widziałem, nie wychodził ze swojego pokoju, a kiedy się ściemniło widziałem przez okno, że wsiada do swojego samochodu i gdzieś jedzie, domyśliłem się, że pewnie do Andiego.
Czy można powiedzieć, że zaliczyliśmy pierwszą kłótnie w naszym związku? Nie! Zdecydowanie nie. Tu nie chodziło o to, że któryś z nas w czymś się nie zgadzał, chodziło o Angele i wiedziałem, że muszę tą sprawę, jak najszybciej rozwiązać, zanim ta dziewczyna naprawdę stanie pomiędzy nami.
Problem polegał na tym, że nie miałem żadnego dobrego pomysłu jak to zrobić. Jedyny, jaki wydawał się rozsądny i z pewnością wszystko by rozwiązał, to zerwanie kontaktu z dziewczyną i tego pewnie oczekiwał Tom, ale tym razem nie zamierzałem się poświęcać, za wiele razy już to zrobiłem. Zerwanie kontaktu z Angelą nie wchodziło w grę. Tom będzie musiał się z tym w końcu wcześniej, czy później pogodzić. Tym razem, jeśli ktoś miał się poświęcić dla tego związku, będzie to Tom i to właśnie zamierzałem mu oświadczyć, jak tylko wróci ze swoje nocnej wyprawy.
Kiedy już trochę ochłonąłem, włączyłem komputer i sprawdziłem pocztę. Uśmiechnąłem się, widząc wiadomość od Angeli. Przeczytałem ją błyskawicznie.

Cześć Bill
Nie wiem, czy przeczytasz to jeszcze dzisiaj, jeśli nie, to nic nie szkodzi, ale jutro popołudniu będę z tatą w Magdeburgu załatwić formalności związane z wynajęciem domu. Jeśli masz jeszcze wolne i chciałoby Ci się ze mną spotkać, to daj znać.
Pozdrawiam Angela.

Poczułem, jak moje serce szybko bije.
Pewnie, że miałem zamiar się z nią spotkać. Jak już wspominałem do Magdeburga było raptem 25 kilometrów, to jakby żadna odległość. Natychmiast odpisałem.

 Hej Angela.
Oczywiście, że chcę. Nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłem.  Napisz, o której i gdzie, a będę.
Pozdrawiam Bill.

Na jej odpowiedź nie musiałem długo czekać, najwyraźniej miała cały czas włączoną pocztę, bo po pięciu minutach dostałem odpowiedź.

Teraz to ja się ucieszyłam, byłam pewna, że nie odczytasz na czas tej wiadomości, a nie miałam się, jak w inny sposób z Tobą skontaktować. Tato umówił się z agentem nieruchomości o 16:00, a ja oczywiście nie będę mu potrzebna przy zawieraniu tej umowy, więc mam jakieś dwie godziny dla siebie. Co prawda nie znam Magdeburga, ale jeśli polecisz mi jakieś fajne miejsce, dostanę się tam na czas.
Angela

Odpisałem.

W ścisłym centrum będzie pewnie pełno ludzi i ciężko będzie znaleźć jakieś przestronne miejsce, żeby spokojnie pogadać, ale jest taka jedna fajna kawiarnia, do której chodziłem z Tomem po szkole na lody.  
Podałem jej adres
Powinnaś trafić tam bez problemu.
Bill

Znowu szybko odpisała.

Dzięki za adres. W takim razie będę tam o 15:00. A tu masz mój numer telefonu na wszelki wypadek. Mam nadzieje, że nie pożałuję, że ci go dałam. Bardzo cię polubiłam.
Pozdrawiam jeszcze raz. Angela

Nawet sekundy się nie wahałem, wklepałem numer do swojej komórki i napisałem jej tym razem sms’a,  chcąc, żeby miała także mój.

Cześć Angela, to ja Bill. Twój numer jest u mnie bezpieczny, jak w bankowym sejfie. Do jutra do 15:00 J

Wysłałem

Otrzymałem odpowiedź, której się nie spodziewałem.

Dziękuję, że mi zaufałeś. Twój u mnie też.

Wiedziałem, że chodzi je o mój numer komórki.

Odpisałem jej.

To Ty zaufałaś mi pierwsza.

Poczułem się jakiś szczęśliwy, a przecież nadal miałem dylemat, co zrobić z Tomem. Było już koło trzeciej w nocy, kiedy wrócił do domu. Wszedł cicho po schodach, liczyłem na to, że zahaczy mój pokój, ale przeszedł koło niego i poszedł do swojego.
A więc jednak ma focha, nie źle. Wstałem z łóżka, zamykając laptopa i poszedłem do jego pokoju.
Stając przed jego drzwiami delikatnie zaskrobałem.
- Otwarte – usłyszałem, więc wszedłem. Królestwo Toma. Rozejrzałem się po pokoju, zastanawiając się za każdym razem, kiedy tu byłem, kiedy on miał czas tu sprzątać. Miał tyle rzeczy, a każda wydawała się leżeć w wyznaczonym dla niej miejscu, cholerny pedant.
- Byłeś u Andreasa? – spytałem, zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku.
- Byłem, a co? – zapytał, ignorując mnie jednak, bo nawet nie spojrzał na mnie, a przecież stałem tam właściwie tylko w samych bokserkach.
- Ach, to jednak się na mnie pogniewałeś – rzuciłem, na co łypnął na mnie przelotnie i zaczął się rozbierać.
- Nie pogniewałem się, jestem zmęczony.  Idę pod prysznic i kładę się spać – oznajmił i ruszył do łazienki, a ja za nim.
- Przecież widzę, że tak – rzuciłem, patrząc jak zdejmuje swoje bokserki i wchodzi do kabiny, której nawet nie raczył zamknąć. Wiedziałem, że robi to specjalnie. Gapiłem się na jego twarz, ale ciągle kątem oka zerkałem na jego krocze.
Boże, jestem naprawdę zboczony, że nie potrafię się powstrzymać od gapienia się na genitalia swojego bliźniaka. Zachowuję się, co najmniej jak dziewica, która nigdy w życiu nie widziała nagiego faceta.
Zakręcił wodę i spojrzał w końcu na mnie. Podałem mu ręcznik.
- Chciałeś czegoś?
Stałem przez chwilę. zastanawiając się, co zrobić, a przede wszystkim ciągle, mając na myśli fakt, że on chcę doprowadzić do tego, żebym zerwał kontakt z Angelą, nie mając nawet pojęcia, że nasza znajomość w czasie, kiedy jego nie było, przeszła na wyższy poziom.
- Masz jakieś plany jutro popołudniu? – zapytałem.
- Nie, a co?
- Pojedziesz ze mną do Magdeburga?
- Po co?
- To niespodzianka – rzuciłem i w jednej sekundzie postanowiłem, że poznam go z Angelą. Wiedziałem, że ryzykuję i to wiele. Tom może się w niej zauroczyć, była naprawdę śliczna i miała to coś w sobie, co przyciągało. Jeśli się w niej zadurzy przestanę być dla niego tym, kim jeszcze jestem. Albo może zrozumie, że ona nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia i że darze ją wyłącznie uczuciem czysto koleżeńskim. Tak czy siak, wielkiego wyboru nie miałem. Chciałem, żeby wiedział, że jest dla mnie jedyny i nie mam zamiaru wymieniać go na nikogo innego, ale przyjaźni z tą dziewczyną nie zakończę, a jeśli będzie chciał to i on może się przecież z Angelą zaprzyjaźnić.
- Jaka niespodzianka? – zmarszczył brwi.
- Jak ci powiem, to nie będzie niespodzianki.
- Chcesz jechać do Magdeburga w środku dnia, bez ochrony?
- Z tobą – wyjaśniłem.
- Ja mam być twoją ochroną?  A, kto mnie ochroni?
- O Jezu!  Szlajasz się z Andym Bóg wie gdzie bez ochrony i jakoś nic ci się nie stało. Myślisz, że nie wiem, że byłeś z nim w mieście w jakimś klubie. Tam, gdzie pojedziemy jest mało ludzi, a we dwóch będziemy bezpieczni.
Tym razem uniósł brwi. Już go właściwie przekonałem, pozostała tylko kwestia dopieszczenia tego przekonania.
- A o której konkretnie?
- O 14:30 – rzuciłem, chcąc mieć, jako taki zapas z czasem.
Westchnął.
- To znaczy, że się zgadzasz?
Kręcił nosem. Widziałem, że tak, ale chciał, żebym się bardziej postarał. W porządku pomyślałem, wiedziałem doskonale, wchodząc tu i zamykając nie bez przyczyny jego drzwi na klucz, że tak to się może skończyć. Kiedy oblizał nieświadomie usta, byłem już pewny na 100%, że zrobi, co zechcę. A jednak psychika mojego bliźniaka jest prosta jak budowa cepa. I pomyśleć, że pokonała go jego własna biologia.

3 komentarze:

  1. Przepięknie piszesz uwielbiam cię <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Jaka miła niespodzianka. Coś mnie tknęło, ażeby wejść tutaj i proszę. Milutko.
    Mam obawy, co do tego spotkania we trójkę. Tom jest nieobliczalny, a i Angela może mieć niecne plany. W każdym razie, odcinek świetny. Zgadzam się z autorem poprzedniego komentarza!
    I czekam, czekam niecierpliwie na 'Poza granicami umysłów'. ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia, co mogłabyś wymyślić, ale po głowie lata mi wszystko od: nakryją ich rodzice, wypadek, paparazzi ich przyłapią, Tom doskoczy do dziewczyny i wygada, że są z Billem razem albo zrobi jej krzywdę albo zacznie ją zarywać albo... nie wiem. W każdym razie "coś" Tom, po czym "coś" urośnie do rozmiaru wielkiego problemu nie do przejścia. Jeszcze poza tym znajduje się jakaś inwazja alienów i tym podobne... ;)
    Dywagacje skończone. :D

    Ri :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*