Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
czwartek, 13 lutego 2014
18:44
Witajcie moi kochani.
Tego się pewnie nie spodziewaliście, bo odcinek miał być
dopiero jutro, ale jest dzisiaj, taki bonusik dla Was, za pewne narzekać nie będziecie
z tego powodu.
Tak w ogóle to miałam dylemat czy dorzucić Wam odcinek „Poza
granicami umysłów”, bo jak ujęła to jedna z komentujących osób , której
serdecznie dziękuje za komentarz, kimkolwiek jesteś anonimowa czytelniczko, skończyłam w taaaaakim
momencie, co oczywiście było zamierzonym
manewrem, czy może dodać kolejny odcinek z „Przeznaczeni sobie”. Myślałam
cały wczorajszy wieczór, bo oba odcinki mam napisane i właściwie to jest mi bez
różnicy, który dodam i w końcu zadałam mojej przyjaciółce pytanie, na które dostałam
jednoznaczną odpowiedz, a mianowicie, które dodać? Po przedstawieniu jej ogólnego
zarysu sytuacji, odpowiedziała mi bardzo krótko; „Niech czekają” Więc kochani wybaczcie, że jeszcze sobie poczekacie,
żeby dowiedzieć się co się stało z Tomem, czy się wybudził? A może nie i kończę
to opowiadanie niezbyt miłym i pewnie wcale niechcianym przez Was akcentem i
wrzucam wam odcinek z „Przeznaczonych sobie”, gdzie tu także zaczynają się obiecane
przeze mnie schody. Założę się, że i tak nie zgadniecie, co dla nich
przyszykowałam, chociaż może ktoś się pokusi i napisze, co według niego się szykuje,
a zapewniam Was, że krążę już wokół tego tematu od jakiegoś czasu i nawet
wprost o tym napisałam.
No dobrze… Na następną część „Przeznaczonych sobie” zapraszam
w poniedziałek, ale zaglądajcie wcześniej, kto wie, może dodam odcinek przed poniedziałkiem. :)
Wasza Niki
Odcinek 34
Po obiedzie ewakuowałem się do swojego pokoju. Jakoś
zdenerwowała mnie ta cała nagonka na moją osobę i ewentualnie moją dziewczynę,
której przecież w ogóle nie było.
Tom przyszedł do mnie po chwili, zamykając drzwi, chociaż
wcale go o to nie prosiłem.
- Jesteś na mnie zły? –
zapytał, siadając na brzegu mojego łóżka.
- Jestem. Po co jej powiedziałeś
o Angeli?
- To chyba oczywiste.
- Nie chcę jej w to mieszać.
Masz pojęcie, jak daleko idące konsekwencje mogą z tego wyniknąć?
- Jakie konsekwencje? – zdziwił
się.
Prychnąłem, najwyraźniej tylko ja potrafiłem przelecieć
myślami po możliwych scenariuszach tego z pozoru niewinnego kłamstwa.
- Będzie teraz naciskać, żebym
ją przyprowadził – rzuciłem, patrząc mu w twarz.
- I co z tego? To przyprowadzisz,
zobaczy ją, pozachwyca się i będzie spokój.
- Nie kurwa! Nie będzie spokoju.
- No chyba trochę przesadzasz
Bill, przecież mama nie będzie się wtrącać do twojego związku.
- No właśnie, związku! W tym
jest problem. Jeśli nawet okłamiemy mamę pozostanie kwestia samej Angeli. Pomyślałeś,
że ona, może to potraktować, że chcę z nią chodzić?
- Przesadzasz.
- Nie, nie przesadzam i dobrze
o tym wiesz. Dlaczego ty nie przyprowadzisz jakieś dziewczyny i nie
przedstawisz jej mamie, jako swojej ukochanej?
- Bo ja żadnej nie mam.
Kolejny raz prychnąłem.
- To ją sobie znajdź i sam się
narażaj przed mamą, ale mnie i Angeli więcej w to nie mieszaj.
- Robię to dla nas. Angela, to
dobry pretekst, czy ty tego nie widzisz Bill?
- Widzę, doskonale to widzę,
ale lubię ją i nie chcę jej wykorzystywać.
- To z nią o tym porozmawiaj.
- O czym? – nie zrozumiałem,
co ma na myśli.
- Czy nie zgodziłaby się
udawać twojej dziewczyny – powiedział.
Na co ja aż się poderwałem z krzesła, patrząc na niego
teraz z góry.
- Nigdy w życiu! – odparłem
krótko i wyszedłem do łazienki za potrzebą.
Miałem nadzieje, że jak z niej wrócę Toma już nie będzie,
ale moje nadzieje szybko się rozwiały, bo kiedy wróciłem nie tylko nie wyszedł,
co bezczelnie rozłożył się na moim łóżku. Jego szczęście, że ściągnął buciory.
- Nie gniewaj się Bill. Jeśli
nie chcesz nie ma sprawy, załatwimy to inaczej.
- Nie gniewam się. Chcę tylko,
żebyś zrozumiał, że poznałem fajną osobę, która nie patrzy na mnie przez pryzmat
gwiazdy muzycznej, tylko zwykłego chłopaka. Dobrze mi się z nią pisze i chciałbym,
żeby ta przyjaźń się utrzymała.
Spuścił głowę, wlepiając wzrok w swoje ręce. Ciągle drążył
temat Angeli, jakby się obawiał, że to właśnie ona stanie między nami. I może
faktycznie wiele na to wskazywało, gdybym nie czuł do niego tego, co czuję, a o
niej myślałbym kategoriami takimi, jakimi teraz myślałem o bliźniaku. Obawiałem
się, że, czy później Tom, jeśli nie sam zniszczy przyjaźni, którą nawiązałem z
tą dziewczyną, to zażąda tego ode mnie. Taki właśnie był Tom, sam skupiał się
tylko na jednej partnerce w tym przypadku partnerze, czyli mnie i odizolowywał
się od całej reszty tak, bym czuł się dla niego wyjątkowy, ale tego samego
oczekiwał teraz ode mnie, tylko nie miał odwagi zażądać tego ode mnie wprost.
- Bill ja się tylko o ciebie
boję. Wiesz, jakie potrafią być fanki. Ucz się na moich błędach, nie doświadczaj
ich na własnej skórze.
- Ona nie jest fanką.
Westchnął.
- Chodź do mnie – wyciągnął zachęcająco
rękę.
- Nie mam ochoty – odparłem.
- Nawet się przytulić?
- Nawet! A wiesz, dlaczego?
Uniósł brwi w oczekiwaniu, co mu powiem.
- Bo zawsze to robisz.
- Co takiego?
- Zachowujesz się właśnie w
ten sam sposób. Kiedy wiesz, że nie możesz mnie do czegoś przekonać, udajesz, że
cię to nie obchodzi i próbujesz mnie udobruchać czułościami, ale ja za dobrze cię
znam i widzę, że jesteś zazdrosny o Angele.
Tym razem to on parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że jestem o nią zazdrosny,
przecież ci to nawet powiedziałem na Malediwach, pamiętasz?
- A ja ci powiedziałem, że to
dla mnie tylko koleżanka, pamiętasz?
- No to, o co ci chodzi? – zapytał,
chociaż wydawało mi się, że doskonale wiedział.
- Zastanawiam się, czy jesteś
zazdrosny o mnie, czy o nią.
- Słucham? – aż usiadł z wrażenia.
Trafiłem w samo sedno.
- To co słyszałeś.
- Wiesz co? – spojrzał na mnie
wściekłym wzrokiem. – Wal się! I rób sobie, co chcesz z tą swoją koleżanką
Angelą, tylko, żebyś potem nie płakał i nie mówił, że cię nie ostrzegałem – mówiąc
to, wstał z łóżka i chwytając buty w rękę wyszedł z mojego pokoju, trzaskając
za sobą drzwiami.
Do wieczora go nie widziałem, nie wychodził ze swojego
pokoju, a kiedy się ściemniło widziałem przez okno, że wsiada do swojego
samochodu i gdzieś jedzie, domyśliłem się, że pewnie do Andiego.
Czy można powiedzieć, że zaliczyliśmy pierwszą kłótnie w
naszym związku? Nie! Zdecydowanie nie. Tu nie chodziło o to, że któryś z nas w czymś
się nie zgadzał, chodziło o Angele i wiedziałem, że muszę tą sprawę, jak
najszybciej rozwiązać, zanim ta dziewczyna naprawdę stanie pomiędzy nami.
Problem polegał na tym, że nie miałem żadnego dobrego
pomysłu jak to zrobić. Jedyny, jaki wydawał się rozsądny i z pewnością wszystko
by rozwiązał, to zerwanie kontaktu z dziewczyną i tego pewnie oczekiwał Tom, ale
tym razem nie zamierzałem się poświęcać, za wiele razy już to zrobiłem.
Zerwanie kontaktu z Angelą nie wchodziło w grę. Tom będzie musiał się z tym w
końcu wcześniej, czy później pogodzić. Tym razem, jeśli ktoś miał się poświęcić
dla tego związku, będzie to Tom i to właśnie zamierzałem mu oświadczyć, jak
tylko wróci ze swoje nocnej wyprawy.
Kiedy już trochę ochłonąłem, włączyłem komputer i sprawdziłem
pocztę. Uśmiechnąłem się, widząc wiadomość od Angeli. Przeczytałem ją
błyskawicznie.
Cześć Bill
Nie wiem, czy
przeczytasz to jeszcze dzisiaj, jeśli nie, to nic nie szkodzi, ale jutro
popołudniu będę z tatą w Magdeburgu załatwić formalności związane z wynajęciem
domu. Jeśli masz jeszcze wolne i chciałoby Ci się ze mną spotkać, to daj znać.
Pozdrawiam Angela.
Poczułem, jak moje serce szybko bije.
Pewnie, że miałem zamiar się z nią spotkać. Jak już
wspominałem do Magdeburga było raptem 25 kilometrów, to jakby żadna odległość.
Natychmiast odpisałem.
Hej Angela.
Oczywiście, że chcę.
Nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłem.
Napisz, o której i gdzie, a będę.
Pozdrawiam Bill.
Na jej odpowiedź nie musiałem długo czekać, najwyraźniej
miała cały czas włączoną pocztę, bo po pięciu minutach dostałem odpowiedź.
Teraz to ja się
ucieszyłam, byłam pewna, że nie odczytasz na czas tej wiadomości, a nie miałam
się, jak w inny sposób z Tobą skontaktować. Tato umówił się z agentem
nieruchomości o 16:00, a ja oczywiście nie będę mu potrzebna przy zawieraniu
tej umowy, więc mam jakieś dwie godziny dla siebie. Co prawda nie znam Magdeburga,
ale jeśli polecisz mi jakieś fajne miejsce, dostanę się tam na czas.
Angela
Odpisałem.
W ścisłym centrum
będzie pewnie pełno ludzi i ciężko będzie znaleźć jakieś przestronne miejsce,
żeby spokojnie pogadać, ale jest taka jedna fajna kawiarnia, do której chodziłem
z Tomem po szkole na lody.
Podałem jej adres
Powinnaś trafić tam
bez problemu.
Bill
Znowu szybko odpisała.
Dzięki za adres. W
takim razie będę tam o 15:00. A tu masz mój numer telefonu na wszelki wypadek.
Mam nadzieje, że nie pożałuję, że ci go dałam. Bardzo cię polubiłam.
Pozdrawiam jeszcze
raz. Angela
Nawet sekundy się nie wahałem, wklepałem numer do swojej komórki
i napisałem jej tym razem sms’a, chcąc,
żeby miała także mój.
Cześć Angela, to ja
Bill. Twój numer jest u mnie bezpieczny, jak w bankowym sejfie. Do jutra do 15:00
J
Wysłałem
Otrzymałem odpowiedź, której się nie spodziewałem.
Dziękuję, że mi
zaufałeś. Twój u mnie też.
Wiedziałem, że chodzi je o mój numer komórki.
Odpisałem jej.
To Ty zaufałaś mi
pierwsza.
Poczułem się jakiś szczęśliwy, a przecież nadal miałem dylemat,
co zrobić z Tomem. Było już koło trzeciej w nocy, kiedy wrócił do domu. Wszedł cicho
po schodach, liczyłem na to, że zahaczy mój pokój, ale przeszedł koło niego i
poszedł do swojego.
A więc jednak ma focha, nie źle. Wstałem z łóżka, zamykając
laptopa i poszedłem do jego pokoju.
Stając przed jego drzwiami delikatnie zaskrobałem.
- Otwarte – usłyszałem, więc
wszedłem. Królestwo Toma. Rozejrzałem się po pokoju, zastanawiając się za
każdym razem, kiedy tu byłem, kiedy on miał czas tu sprzątać. Miał tyle rzeczy,
a każda wydawała się leżeć w wyznaczonym dla niej miejscu, cholerny pedant.
- Byłeś u Andreasa? – spytałem,
zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku.
- Byłem, a co? – zapytał, ignorując
mnie jednak, bo nawet nie spojrzał na mnie, a przecież stałem tam właściwie
tylko w samych bokserkach.
- Ach, to jednak się na mnie
pogniewałeś – rzuciłem, na co łypnął na mnie przelotnie i zaczął się rozbierać.
- Nie pogniewałem się, jestem zmęczony. Idę pod prysznic i kładę się spać – oznajmił
i ruszył do łazienki, a ja za nim.
- Przecież widzę, że tak – rzuciłem,
patrząc jak zdejmuje swoje bokserki i wchodzi do kabiny, której nawet nie
raczył zamknąć. Wiedziałem, że robi to specjalnie. Gapiłem się na jego twarz,
ale ciągle kątem oka zerkałem na jego krocze.
Boże, jestem naprawdę zboczony, że nie potrafię się powstrzymać
od gapienia się na genitalia swojego bliźniaka. Zachowuję się, co najmniej jak
dziewica, która nigdy w życiu nie widziała nagiego faceta.
Zakręcił wodę i spojrzał w końcu na mnie. Podałem mu ręcznik.
- Chciałeś czegoś?
Stałem przez chwilę. zastanawiając się, co zrobić, a
przede wszystkim ciągle, mając na myśli fakt, że on chcę doprowadzić do tego, żebym
zerwał kontakt z Angelą, nie mając nawet pojęcia, że nasza znajomość w czasie,
kiedy jego nie było, przeszła na wyższy poziom.
- Masz jakieś plany jutro
popołudniu? – zapytałem.
- Nie, a co?
- Pojedziesz ze mną do Magdeburga?
- Po co?
- To niespodzianka – rzuciłem i
w jednej sekundzie postanowiłem, że poznam go z Angelą. Wiedziałem, że ryzykuję
i to wiele. Tom może się w niej zauroczyć, była naprawdę śliczna i miała to coś
w sobie, co przyciągało. Jeśli się w niej zadurzy przestanę być dla niego tym,
kim jeszcze jestem. Albo może zrozumie, że ona nie stanowi dla niego żadnego
zagrożenia i że darze ją wyłącznie uczuciem czysto koleżeńskim. Tak czy siak,
wielkiego wyboru nie miałem. Chciałem, żeby wiedział, że jest dla mnie jedyny i
nie mam zamiaru wymieniać go na nikogo innego, ale przyjaźni z tą dziewczyną nie
zakończę, a jeśli będzie chciał to i on może się przecież z Angelą zaprzyjaźnić.
- Jaka niespodzianka? – zmarszczył
brwi.
- Jak ci powiem, to nie będzie
niespodzianki.
- Chcesz jechać do Magdeburga
w środku dnia, bez ochrony?
- Z tobą – wyjaśniłem.
- Ja mam być twoją ochroną? A, kto mnie ochroni?
- O Jezu! Szlajasz się z Andym Bóg wie gdzie bez
ochrony i jakoś nic ci się nie stało. Myślisz, że nie wiem, że byłeś z nim w mieście
w jakimś klubie. Tam, gdzie pojedziemy jest mało ludzi, a we dwóch będziemy bezpieczni.
Tym razem uniósł brwi. Już go właściwie przekonałem,
pozostała tylko kwestia dopieszczenia tego przekonania.
- A o której konkretnie?
- O 14:30 – rzuciłem, chcąc mieć,
jako taki zapas z czasem.
Westchnął.
- To znaczy, że się zgadzasz?
Kręcił nosem. Widziałem, że tak, ale chciał, żebym się bardziej
postarał. W porządku pomyślałem, wiedziałem doskonale, wchodząc tu i zamykając
nie bez przyczyny jego drzwi na klucz, że tak to się może skończyć. Kiedy
oblizał nieświadomie usta, byłem już pewny na 100%, że zrobi, co zechcę. A
jednak psychika mojego bliźniaka jest prosta jak budowa cepa. I pomyśleć, że pokonała
go jego własna biologia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Przepięknie piszesz uwielbiam cię <3<3<3
OdpowiedzUsuńOjej! Jaka miła niespodzianka. Coś mnie tknęło, ażeby wejść tutaj i proszę. Milutko.
OdpowiedzUsuńMam obawy, co do tego spotkania we trójkę. Tom jest nieobliczalny, a i Angela może mieć niecne plany. W każdym razie, odcinek świetny. Zgadzam się z autorem poprzedniego komentarza!
I czekam, czekam niecierpliwie na 'Poza granicami umysłów'. ; )
Nie mam pojęcia, co mogłabyś wymyślić, ale po głowie lata mi wszystko od: nakryją ich rodzice, wypadek, paparazzi ich przyłapią, Tom doskoczy do dziewczyny i wygada, że są z Billem razem albo zrobi jej krzywdę albo zacznie ją zarywać albo... nie wiem. W każdym razie "coś" Tom, po czym "coś" urośnie do rozmiaru wielkiego problemu nie do przejścia. Jeszcze poza tym znajduje się jakaś inwazja alienów i tym podobne... ;)
OdpowiedzUsuńDywagacje skończone. :D
Ri :)