Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 19 lutego 2014
05:22
Przyznam, że spodziewałam się, że po ostatnim odcinku Wasze nastawienie
do Angeli delikatnie mówiąc będzie negatywne. Właściwie to trochę dziwne, bo
przecież ona nic takiego nie zrobiła, więc skąd u Was ta niechęć? Ale, kochani, trochę Wam dzisiaj ostudzę Waszą
antypatie do tej dziewczyny. W każdym razie nie spodziewajcie się, że ona zniknie
nagle z życia bliźniaków, nic z tych rzeczy. Ona stanie się ważną częścią ich życia,
niedługo się przekonacie dlaczego, no i który bliźniak narozrabia :P
Na następny odcinek tym razem opowiadania „Poza granicami
umysłów” zapraszam w piątek.
Wasza Niki
Odcinek 36
Kiedy zajechaliśmy pod dom nawet nie zaczekałem aż
zaparkuje, jak tylko stanął i wrzucił wsteczny wyskoczyłem z auta, znikając w
drzwiach domu.
- Bill? - zawołała mnie mama.
Zajrzałem do kuchni, z której dobiegł mnie głos.
- Byliście w studiu?
- Nie.
- Pokłóciliście się? –
standardowe pytanie.
- Nie.
- A, gdzie Tom?
- Parkuje. Zaraz przyjdzie.
- Jedliście coś?
- Nie, ale ja nie jestem
głodny – odparłem. Chciałem się zamknąć w swoim pokoju i ochłonąć.
- A Tom?
- Nie wiem mamo, zapytaj go. Idę
do siebie – rzuciłem tylko i wyciągając z lodówki puszkę Redbulla uciekłem na piętro.
Zamknąłem się w łazience, bo tylko tu nikt się do mnie
nie dostanie. Otwarłem puszkę i siadając na dywaniku oparłem się o kafelki.
Zastanawiałem się, o co mi chodzi. Zdenerwowałem się,
tylko właściwie, czym? Albo raczej, dlaczego? To, że Tom się zachowywał, jak
zwykle? Bo tak się zachowywał, dobrze to przecież znałem. Nie było co się
oszukiwać wiedziałem, że mam do niego, jakiś nieuzasadniony żal, bo na pewno
nie do Angeli. Chciałem, żeby ją poznał,
a teraz żałowałem tego. Kurwa! Jestem o niego bardziej zazdrosny niż sądziłem.
Serce waliło mi w tej chwili, jak oszalałe, miałem ochotę krzyczeć albo
przywalić w coś z całej siły i czekałem… czekałem, kiedy przylezie, bo tego, że
przylezie byłem więcej niż pewny. Dźwignąłem się z podłogi i stawiając puszkę
na szafce spojrzałem w lustro. Pomyślałem, że może, jak wsadzę głowę pod zimną wodę
trochę ochłonę, w każdym razie, jeśli zaraz coś nie zrobię wybuchnę z
frustracji. Odkręciłem kran i wsadziłem głowę pod zimną wodę, nie pomogło.
Wiele się nie, namyślając porozbierałem się i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem
zimną wodę i stanąłem pod strumieniem, aż zaparło mi dech. Woda była lodowata,
ale przynajmniej przestałem skupiać się na swojej nieuzasadnionej frustracji i
starałem się zapanować nad odruchem ucieczki. Jednak długo nie nacieszyłem się
prywatnością, bo usłyszałem pukanie do drzwi.
- Bill?
Przylazł tak, jak myślałem.
- Kąpie się – odparłem,
ignorując jego stukania.
- Otwórz, chcę pogadać.
- Później. Nie słyszałeś, co powiedziałem?!
Nastała cisza. Chociaż raz zrozumiał, co do niego mówię. Podparłem
się o ścianę kabiny i trzęsąc się już z zimna gasiłem w sobie resztę złości. Zamyśliłem
się tak, że nawet nie usłyszałem, jak Tom wszedł.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknął
na mnie, aż się wzdrygnąłem.
- Jak tu wlazłeś?
- Otworzyłem zamek nożem –
wyjaśnił, ale dopiero się wściekł, jak zorientował się, że stoję pod
strumieniem zimnej wody. – Czyś ty oszalał?!
– wrzasnął na mnie i jednym ruchem zakręcił wodę. Drżałem, właściwie to już dzwoniłem
zębami. Usta zsiniały mi z zimna. Patrzyłem na niego chyba dość dziwnie, bo
zmienił swoje nastawienie. – Bill, co się dzieje? – zaczął łagodnie. – Co ci
jest?
- Zostaw mnie, co cię to
obchodzi?
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie i miałem wrażenie, że
on lepiej ode mnie wie, co się ze mną dzieje, a raczej, co się przewala w mojej
głowie. Odkręcił ciepłą, która otuliła mnie swoim strumieniem i wszedł do kabiny,
ignorując fakt, że jest w ubraniu i będzie mokry. Zaczął mnie obejmować.
- Billy… - szepnął mi do ucha,
aż zadrżałem – Kocham cię, rozumiesz?- zapytał, po czym mocno zacisnął ramiona.
- Tom, to boli – zaprotestowałem,
czując, że zaczyna mi brakować tchu, a on coraz mocniej mnie obejmował. – Boli,
słyszysz?!
- Chcę, żeby bolało –
powiedział spokojnie, ale w ogóle nie zwalniał uścisku. – Chcę, żebyś zapamiętał
to uczucie.
- Przestań, nie mogę oddychać
– zacząłem się wyrywać, ale na darmo.
- Czuję dokładnie to samo,
rozumiesz? Tak się właśnie czuję, kiedy traktujesz mnie w ten sposób. Twoja
ignorancja i złość boli mnie. Brakuje mi powietrza, kiedy mnie odtrącasz.
Czujesz to?
Poczułem, nie tylko fizycznie, ale bolało mnie także w
środku. Czyżbym coś sobie ubzdurał?
Jedno było oczywiste, nie ufałem Tomowi tak, jak sądziłem. Za dużo się wydarzyło, właściwie sam był
sobie winien, że miałem wątpliwości. Przez to, jaki tryb życia prowadził do tej
pory doprowadził do tego, że po mimo jego gorliwych zapewnień, że mnie kocha,
że tylko ja się dla niego liczę, miałem wątpliwości.
- Odpowiedz Billy… Czujesz mój
ból?
- Nie mogę oddychać, Tom. Przestań
proszę – spanikowałem, teraz już sam nie wiedziałem, który z nas ma bardziej najebane
w głowie.
W końcu mnie puścił, ale zaraz chwycił mnie oburącz za
twarz i wpił w moje usta. Całował mnie bardzo zachłannie, nie wiem co chciał mi
przez to udowodnić, ale w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że on poczuł się zagrożony
zupełnie tak samo, jak ja. Dotarło to do mnie tak nieoczekiwanie, że aż nie
mogłem w to uwierzyć, a to, w jaki sposób mnie teraz całował i dotykał tylko utwierdzało
mnie w moich domysłach. Mruknąłem, dając mu do zrozumienia, żeby przestał. Odsunął
się ode mnie, ale nadal trzymał dłonie na mojej twarzy, zmuszając mnie do
patrzenia mu w twarz.
- Wierzysz mi? – zapytał.
- W co? – już się pogubiłem
albo za dużo myśli naraz miałem w głowie, a może nie usłyszałem, o czym mówił,
tak się skupiłem na swojej złości i zazdrości, że chyba nie wszystko do mnie
dotarło.
- Kocham cię i tylko ciebie,
słyszysz?
- Tak, wiem – powiedziałem.
- Nie ufasz mi – stwierdził.
- To nie tak Tom.
- Nie ufasz mi, dlatego tak
się wściekłeś, kiedy zacząłem z nią flirtować.
- A zacząłeś?
- Owszem.
Moje oczy aż się szerzej otworzyły na te słowa.
- Ale powiem ci o trzech
ważnych rzeczach.
- No słucham.
- Po pierwsze, to jednak ufasz
mi bardziej niż sądzisz, a wiesz dlaczego?
Pokręciłem głową.
- Bo mnie z nią poznałeś. Po drugie
strasznie mi się podoba, że jesteś o mnie zazdrosny. A po trzecie, ta dziewczyna,
to świetna kandydatka na przyjaciółkę od serca, a ja się znam na laskach możesz
mi uwierzyć na słowo. Podrywałem ją, a dobrze wiesz, że żadna mi się nie oprze,
nawet najtwardsza sztuka w końcu ulegnie mojemu osobistemu urokowi, a ona
potraktowała mnie po prostu jak kolegę, była bardzo lojalna względem ciebie. Miałeś
racje, co do niej, ona jest inna niż wszystkie te laski, które do tej pory
poznaliśmy.
Gapiłem się na niego, jak na wariata. Mało powiedziane, gapiłem
się tak, bo zdałem sobie sprawę, jaki ze mnie idiota.
Zamknąłem oczy, nie mogąc przez jego ręce spuścić głowy. Chciałem
zapaść się pod ziemie.
- Nic nie powiesz? – zapytał.
Spojrzałem mu w oczy.
- Co mam powiedzieć, że czuję
się, jak kretyn?
- Wiesz, myślę, że pora zacząć
sobie mówić o tym, co nas w sobie denerwuje i o obawach, jakie mamy względem
siebie.
- Przecież rozmawiamy.
- Tak owszem, jak bracia. Billy
my nie jesteśmy dla siebie już tylko braćmi.
- Wiem o tym - przyznałem.
- Dzisiaj mieliśmy dobrą
lekcję. Nic się nie stało, a oboje poczuliśmy zazdrość.
Aż otwarłem szerzej oczy.
- Nie patrz tak na mnie, czuję
dokładnie to samo co ty, ale ci ufam i mam nadzieję, że w pewnym momencie nie
wymienisz mnie na nią.
Westchnąłem. Myślałem, że to ja więcej w sprawach uczuć jestem
obeznany, ale najwyraźniej mój bliźniak po prostu nigdy się z tym nie zdradzał.
Widział coś, czego ja nie dostrzegałem, być może dlatego, że w jego życiu laski
przewiały się taborami. I znowu poczułem się, jak młodszy nic niewiedzący
braciszek. To się już chyba nigdy nie zmieni.
Przytuliłem się do niego.
- Przepraszam Tom, nie
zasługuję na ciebie.
- Przestań pieprzyć, to ja nie
zasługuję na ciebie.
Zacząłem się śmiać, Tom patrzył na mnie, ale minę miał
dziwną, pewnie pomyślał, że mi odbiło.
- Co? – zapytał w końcu, marszcząc
brwi.
- To żeśmy się dogadali –
stwierdziłem, na co w końcu i on wybuchł śmiechem.
Jeszcze dobrą chwilę śmialiśmy się z siebie, a ja poczułem
tak ogromną ulgę, że aż mnie rozpierała radość od środka. Jeśli do tej pory myślałem,
że go mocno kocham, to w tej chwili czułem, że moje uczucie jest jeszcze
głębsze niż dotychczas i nadal rosło.
- Dosyć już tej kąpieli – zakręcił
wodę i chwycił ręcznik z wieszaka, okrywając mnie nim. To zabawne, bo sam stał
w mokrych ciuchach, które nadal ociekały, a on zajmował się mną.
- Tom, zdejmij to, chyba nie
chcesz tak iść do pokoju.
- Mam pójść do swojego pokoju
nago?
- Nie głupku, dam ci swój
szlafrok – westchnąłem i sięgnąłem do paska jego spodni. Z resztą nie musiałem
się szarpać, sam zdjął.
- Nie teraz Bill – skarcił mnie,
kiedy nieświadomie oblizałem usta na widok jego nagiego ciała. - Na dole czeka
nas kolacja, jeśli tam zaraz nie zejdziemy, to mama wejdzie po nas na górę.
- Nie jestem głodny, przecież mówiłem
mamie.
- Mało mnie to obchodzi! Powiedziałem,
że zjesz, więc zjesz. Nie po to męczyłem się przez dwa tygodnie, żeby cię
odkarmić, żebyś teraz to zaprzepaścił.
- Wypraszam sobie, nie chcę wyglądać
tak, jak ty.
- Ja nie jestem gruby tylko umięśniony
– poklepał się po brzuchu, napinając mięśnie. – Widzisz tu gdzieś tłuszcz, co?
Zobacz, to są same mięśnie – chwycił mnie za rękę, kładąc ją na swoim brzuchu,
ja jednak zsunąłem ją znacznie niżej, patrząc mu przy tym bezczelnie w twarz.
Wstrzymał na chwilę powietrze.
- Ze wszystkich twoich mięśni,
najlepiej lubię ten – przesunąłem ręką po jego członku.
- Tylko, że to akurat nie jest
mięsień – odparł, chwytając mnie za dłoń. Wiedział, kiedy mnie powstrzymać.
- No dobra – wcisnąłem mu
szlafrok. – Idź się ubrać, bo nam jedzenie wystygnie przez te twoje mięśnie.
Stał nieruchomo, patrząc mi w oczy, ale nie patrzył na mnie
ze złością tylko z jakimś rozmarzeniem, za nim się zorientowałem poczułem jego
usta na swoich.
- Kocham cię – powiedział, odsuwając
się ode mnie.
- Ja ciebie też Tom.
- No – mruknął tylko pod nosem
i ubierając na siebie mój szlafrok, zabrał swoje mokre ubrania i wyszedł z
pokoju.
Zostałem sam ze sobą i swoimi myślami. Kiedy był obok
mnie nie myślałem o głupotach, nie potrafiłem się nawet dołować, on dawał mi
poczucie bezpieczeństwa i energie do działania. Przy nim wszystko było takie
proste i oczywiste. Nie wyobrażam sobie, jakbym żył, nie mając go gdzieś w zasięgu
ręki. On jest moją siłą i sensem życia.
Kolacje zjadłem za dwóch, a to
dlatego, że przeszły mi nerwy i zrobiłem się strasznie głodny. Jutro z rana mieliśmy
jechać do studia. W między czasie dostałem sms’a od Josta, że oczekuje nas rano
o 8:00 i ani minuty później, także oczywiste było, że się nie wyśpimy. Czasami
zastanawiam się, jak długo to jeszcze pociągniemy. Muzyka jest naszym życiem,
robimy to, co chcemy, o czym marzyliśmy, ale trochę inaczej to sobie wyobrażałem.
Show-biznes, to jednak więcej wyrzeczeń niż przyjemności. Co z tego, że mamy kasę,
kiedy nawet w spokoju nie możemy jej wydać, żeby ludzie nie patrzyli nam na ręce.
Wystarczy, że Tom kupił sobie auto, a już cały świat o tym wiedział, można powiedzieć,
że to jest zabawne, ale jak się nad tym zastanowić, to staje się to
przytłaczające. Cóż, zaszliśmy już tak daleko, że nawet jeślibyśmy się wycofali
w tej chwili, to i tak staliśmy się już osobami publicznymi i będą o nas pisać
i plotkować, więc pozostaje po prostu pchać ten wózek dalej, tworzyć coraz
leprze kawałki, dawać koncerty i nie dać się pochłonąć rutynie, to jedyna rzecz,
której obawiam się w tym wszystkim najbardziej.
Nazajutrz przestawiałem budzik
w komórce aż trzy razy, aż w końcu do mojego pokoju wparował Tom.
- Bill, kurwa, ty jeszcze w łóżku!?
– wrzasnął tak głośno, że aż podskoczyłem i natychmiast usiadłem kompletnie zdezorientowany
tym, co się dzieje. – Wiesz, która godzina? Nie zdążymy, a ja się nie będę tłumaczył
Jostowi.
Chwyciłem komórkę, sprawdzając godzinę. Nie powiem, aż
mnie ścisnęło, jak zobaczyłem, że dochodzi 7:30, spóźnimy się na bank, to już było
nie tylko przesądzone co oczywiste.
- Chyba nie sądzisz, że on
liczył na to, że się nie spóźnimy – odparłem.
- Coś ty robił w nocy, że taki
nieprzytomny jesteś?
Nie przyznałem się, że pół nocy pisałem sms’y z Angelą,
bo mi łeb urwał, nie za Angele, tylko za to, że nie spałem.
- Nic – uciąłem krótko.
- Zbieraj się raz dwa. Idę do
kuchni i chcę cię tam zobaczyć za góra dziesięć minut, ubranego i gotowego do
wyjścia.
Prychnąłem tylko, chyba śnił, że zdążę w dziesięć minut,
umyć się, ubrać i zrobić sobie choćby lekki makijaż.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Hahahaha... O mój Billoszu... Oni są nieprzewidywalni. A liczyłam na porządną awanturę. :D Ale tak jest lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńCzyli na razie dostanie im się od managera, bo Tom okazał się o wiele mądrzejszy niż ktokolwiek się spodziewał...
^^
Ri