Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

środa, 5 marca 2014

Odcinek 34






- Będzie teraz dziwnie. Przyzwyczaiłem się, że kiedy zasypiam budzę się w twoim świecie – powiedział Bill.
- To teraz obudzisz się w moich ramionach.
- Tak, ale ja nie o tym… - podniósł się do siadu, patrząc natrętnie Tomowi w oczy.
I znowu zapadła ta niezręczna cisza. Tom doskonale wiedział, o czym bliźniak myśli i to wcale nie było trudne do odgadnięcia, bo sam też o tym myślał.
- Chcesz spróbować? – zapytał w końcu, przyglądając się ustom Billa. Był ogromnie ciekawy jak smakują w rzeczywistości. W ogóle był ciekawy tego wszystkiego, doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie inaczej, chociaż już raz się całowali, ale wtedy był tak pijany, że właściwie, oprócz tego, że serce waliło mu, jak oszalałe, nie pamiętał nic więcej, nie pamięta smaku Billa, a właśnie tego był w tej chwili najbardziej ciekawy i wcale się z tym nie krył.
- A ty? – Bill odbił pytanie.
Tom oderwał wzrok od jego ust i popatrzył mu w oczy.
- Tak – pokiwał głową.
Bill się uśmiechnął, ale zaraz przyznał się do czegoś, co od razu wywołało uśmiech na twarzy bliźniaka.
- Denerwuję się.
-  A ja czuję się tak, jakby to był nasz pierwszy raz.
- Drugi – sprostował Bill.
- Tamtego razu nie ma nawet, co liczyć. Byłem tak pijany, zdenerwowany i podjarany, że jedyne, co pamiętam, to sam fakt, że się całowaliśmy.
Bill parsknął śmiechem.
- Ja też – przyznał się.
- Czyli właściwie, to będzie nasz pierwszy raz.
- Realny pierwszy raz. Boże, Tom nawet nie wiesz, jak się bałem, że o niczym nie będziesz pamiętał.
- Też się bałem.
- Myślałem wiele razy, co zrobię, jak się obudzisz i ostatnie pół roku będzie dla ciebie czarną dziurą. Wyobrażałem sobie różne sceny, w których mówię ci, że cię kocham, inaczej niż powinienem.
- Nie wiem, czemu się bałeś. Nawet, jeśli bym nie pamiętał, to przecież wiedziałeś, jakie są moje uczucia, przecież ci powiedziałem, że ja do ciebie czuję dokładnie to samo. Tyle, że tchórz jestem i nie miałem odwagi powiedzieć ci o tym wcześniej.
- Wiem, ale to mnie i tak wcale nie pocieszało. Boże, nawet nie wiesz, jaką odczułem ulgę, jak się okazało, że wszystko pamiętasz.
- Na pewno bym od tego nie uciekał, tylko zachował się podobnie, jak we śnie, tego jednego mogłeś być pewny.
- To nie takie proste, jak ci się wydaje. Ja to wszystko wiedziałem, ale i tak przerażała mnie ta myśl. Chciałem, żebyś pamiętał to wszystko, co było między nami przez ten czas. Dla mnie to najpiękniejsze wspomnienia, ciężko byłoby mi się pogodzić z tym, że czegoś nie pamiętasz, tych naszych wspólnych chwil, naszego pierwszego razu. Nie masz pojęcia, ile razy myłem się w pośpiechu, żeby się już położyć spać i znaleźć przy tobie.
- I szlak trafił kładzenie się o piątej nad ranem – skomentował Tom fakt, że zanim zdarzył się wypadek kładli się spać nad ranem i spali do popołudnia.
- No tak, przestawiłem się ze spaniem, ale wiesz, że to może ulec zmianie i to bardzo szybko.
- O tak, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że ulegnie i to szybciej niż myślisz.
- A wiesz, co jest najfajniejsze?
- Hm?
- Że póki co, jesteś ode mnie słabszy, a co za tym idzie, nie będziesz się nawet potrafił obronić.
- Pewnie jeszcze jakiś czas nie będę, więc wykorzystaj okazję, póki możesz – zażartował Tom.
- I to ma być zabawne?
- To, jest zabawne - wzruszył ramionami. - Ja na twoim miejscu wykorzystałbym taką okazję.
- Nie wątpię. Czyli chcesz, żebym cię wykorzystał?
- Nie mnie, tylko okazję.
- Ale jesteś taki bezbronny, że to będzie, jak…
- Nie mam nic przeciwko – wszedł mu w słowa.
Droczyli się, ale im więcej czasu mijało, tym bardziej się denerwowali. Kto by pomyślał, że to będzie takie trudne. Od pół roku całowali się i pieścili, zresztą, co tam pocałunki i pieszczoty, oni robili ze sobą takie rzeczy, że trudno byłoby je nawet opisać słowami, a teraz zachowywali się zupełnie tak, jakby to, co między nimi było, to były tylko ich fantazje.
Bill dotknął opuszkami ust bliźniaka, dotykał ich już wcześniej, zwykle, kiedy się nim zajmował, gdy był w śpiączce, ale już sam fakt, że Tom reagował na jego dotyk sprawiał, że czuł się strasznie podekscytowany tą sytuacją.
- Czuję się, jak dziecko odpakowujące gwiazdkowy prezent – wyszeptał.
- Zacznij go szybciej odpakowywać, bo za chwilę z tych emocji dostane tu zawału.
Bill chwycił Toma za nadgarstek, czując jego przyspieszone tętno.
Zaśmiał się.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał Tom.
- W tej chwili moje serce bije tak samo szybko, jak twoje. Czy my czasem nie przesadzamy?
- Może trochę, ale okropnie podoba mi się ta sytuacja. Ostatni raz czułem się tak… - zamyślił się.  – W każdym razie, dawno.
- Tak to sobie wyobrażałeś?
- Nie.
- A jak?
- Nie wiem, nie miałem jakiejś konkretnej wizji, ale na pewno nie myślałem, że dzisiaj będziemy leżeć legalnie w jednym łóżku, kiedy w sąsiednim pokoju jest doktorek i, że będziemy się przymierzać do pocałunku, jak para nastolatków.
Bill podparł się po obu stronach głowy brata i nachylił się, Tom natychmiast zamilkł. To były, zaledwie sekundy, kiedy ich usta zetknęły się. Sekundy, które wydawały się dla nich wiecznością. Ciepło swoich warg, jakie odczuli, ich fakturę, miękkość, delektowali się tym bardzo powoli. Każde muśnięcie było wręcz celebrowane przez każde kolejne. Ta chwila była jedyna w swoim rodzaju i nigdy już drugiej takiej samej nie przeżyją, doskonale o tym wiedzieli, dlatego nie spieszyli się nie brnęli ślepo dalej i dalej, spalając się w namiętności, tak jak zrobili to we śnie. Właśnie, dlatego, że wiedzieli, jak to było wcześniej, teraz chcieli zrobić to inaczej, ale już sama rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż to, co czuli we śnie. Wszystko wydawało się wyraźniejsze, głębsze, mocniejsze. Oderwali się od siebie, mierząc się nawzajem wzrokiem, nie potrzebne były im żadne słowa, obaj to wiedzieli, obaj też to czuli, to ogromne szczęście, że mieli się nawzajem plus to, że byli bliźniakami, no i jeszcze to, że kochali się i potrafili obdarować siebie nawzajem tym uczuciem.
- Kocham cię Billy. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Ty dla mnie też. Każdego dnia kocham cię coraz mocniej. Oddałbym za ciebie nawet życie, gdyby to było konieczne.
- Ja też oddałbym za ciebie życie – mówiąc to chwycił oburącz twarz Billa i wpił się zachłannie w jego usta. Kolejny raz zatracili się w pocałunku, obaj czuli rozpierającą ich miłość. To ona pomogła im przetrwać ten zły okres w ich życiu. To właśnie ona połączyła ich we śnie, tylko dzięki niej mogli przeżyć coś tak niesamowitego, że właściwie nierealnego. To dzięki niej mogą się teraz cieszyć swoją bliskością już poza granicami swoich umysłów.
Stali w tej chwili na starcie swojej nowej drogi życia, obaj, ramie w ramie, jednojajowi bliźniacy, którzy już od dnia poczęcia stali się dla siebie jedyną miłością. Teraz, kiedy przeżyli tak ciężki wypadek zrozumieli, że tak miało być. Gdyby nie to pechowe wydarzenie, nadal bez sensu szukaliby miłości, potrafiąc o niej tylko pięknie śpiewać, a nigdy nie mając szansy na zaznanie jej w pełni. Ktoś ich jednak kochał tam na górze, że w końcu wysłuchał ich wołanie i połączył ich. Teraz będzie już tylko lepiej. Żadnych frustracji, żadnych nieuzasadnionych pretensji, żadnych zranionych uczuć, ponieważ ich uczucie było wyjątkowe już od dnia poczęcia.
Bill mruknął, czując język brata zachęcający go do kolejnego etapu pocałunku, nie stawiał oporów, rozchylił wargi, czując w tym samym momencie, jak na jego ciele stają wszystkie włoski. Język Toma, jego smak, w jednej chwili wyniosły go na wyżyny podniecenia, nie pozostał bierny, oddał ten pocałunek. Teraz ich języki tańczyły, ocierając się o siebie, nasycając się bliżej nieokreśloną wzajemną fakturą i znowu ta sama myśl, która krążyła w ich głowach; sen to tylko cień tego, co czuli w tej chwili.
Tom opuścił dłonie, nie był w stanie ich dłużej trzymać na twarzy brata, był zbyt słaby. Bill natychmiast zareagował, odrywając się od niego.
- Co ci jest?
- Nie przestawaj – powiedział z wyrzutem, powoli otwierając oczy. – Nic mi nie jest, nie mam tylko siły utrzymać dłużej rąk w górze.
- Chcesz mnie dotykać? – chwycił dłoń Toma i przyłożył ją do swojego policzka. – Nie długo będziesz to robił, kiedy zechcesz. Już niedługo Tom.
- Wiem.
Zmęczenie jednak pokonało Toma. Bill widział, że po mimo że bardzo chciał jeszcze wytrzymać, to same zamykały mu się oczy.
- Nie walcz ze snem – wyszeptał, całując go w usta.
- Nawet nie wiesz, jakie to wkurzające – powiedział z wyrzutem Tom.
- Wszystko przed nami, a w ogóle to podobają mi się nasze małe kroczki do…
- Do?
- Domyśl się.
Tom się uśmiechnął.
- Przytulisz mnie? – zapytał Bill, układając się obok brata.
- Co za pytanie.
Więc bez zastanowienia wtulił się w jego klatkę piersiową, gasząc uprzednio lampkę koło łóżka. Obaj zasnęli bardzo szybko, Tom z wiadomych powodów, a Bill po dniu pełnym wyrażeń.
Jednak gdzieś po trzeciej w nocy Tom przebudził się, może nawet spał by dalej, ale obudziła go zbliżająca się burza. Cały dzień było parno i to, że przyjdzie było więcej niż pewne i najwyraźniej zmierzała w ich kierunku.
Zerknął na bliźniaka, który jak gdyby, nigdy nic spał wtulony w jego bok, nawet się nie zamierzał poruszyć, żeby go tylko nie obudzić. Wpatrywał się w okno i błyskawice, które raz za razem rozświetlały pokój. To przypomniało mu ich pierwszą piosenkę, od której wszystko się zaczęło. Słowa, które napisał Bill idealnie oddawały obecną rzeczywistość:

Biegnę przez wiatr,
Poza światem,
Na koniec czasu,
Gdzie deszcz nie rani.

Walczę z burzą,
Aż do błękitu,
I kiedy zatracam siebie, myślę o Tobie,
Razem pobiegniemy do nowych miejsc,
I nic mnie nie powstrzyma od powrotu do ciebie.

Ta piosenka jest ponadczasowa albo Bill ukrył w tekście prawdziwe znaczenie tych słów, bo jakkolwiek o niej nie myślał odnosił nieodparte wrażenie, że dokładnie przedstawiała ich życie i to kim dla siebie byli.
Nagle piorun uderzył tak blisko, że Bill się obudził, nie wiedząc w pierwszej chwili, co się dzieje.
- Spokojnie – szepnął Tom, tuląc go do siebie. – To tylko burza.
- Burza? – zdziwił się, był kompletnie zdezorientowany. – Muszę zamknąć okno – wymamrotał.
- Zostaw, jest takie fajne powietrze, czujesz?
- Czuć deszcz.
Tom zaciągnął się głęboko powietrzem.
- Jak ja uwielbiam ten zapach tuż przed deszczem.
Bill podniósł się, siadając na łóżku.
- Boże, Tom jesteś cały mokry – dotknął jego koszulki.
- Mocno grzejesz – odparł. – Poza tym tu jest naprawdę gorąco, twoja koszulka też jest mokra.
Bill jednym ruchem zrzucił ją z siebie.
- Pójdę przynieść ci coś suchego na przebranie.
- Zostaw, nie potrzeba. Pomóż mi się tylko rozebrać.
- Wiesz, że jesteś jeszcze osłabiony, nie chcę, żebyś się przeziębił.
- W tej chwili, to raczej grozi mi przegrzanie niż przeziębienie.
- To nakryję cię, chociaż kocem.
Tom chwycił brata za rękę.
- Billy, już nie musisz się o mnie martwić.
Przez chwilę patrzyli na siebie.
- Każdego dnia będę ciężko pracował, by jak najszybciej wstać z tego łóżka i dojść do sprawności z przed wypadku, a może nawet poprawić swoją dotychczasową kondycję.
- Nie gniewaj się.
Tom pokręcił głową.
- Za co mam się gniewać, że tak się o mnie troszczysz?
- Moja troska może ci działać na nerwy, nie pomyślałem o tym.
- Powiem ci wprost, kiedy zacznie mi to naprawdę działać na nerwy, okej?
Bill skinął głową.
- To daj mi rękę i pomóż usiąść, żebym mógł zdjąć tą koszulkę.
Tom dziwnie się czuł, będąc na łasce bliźniaka, najpierw jedzenie, teraz nawet usiąść nie potrafi sam. Z jednej strony wiedział, że przez kilka dni musi schować dumę do kieszeni i zwyczajnie prosić Billa o pomoc. A z drugiej był zdruzgotany, jak bardzo jest słaby i obolały, bo już zaczął odczuwać skutki ostatniego masażu. Jedyne pocieszenie dawała mu myśl, że przed Billem nie musi udawać, że jest herosem i sam sobie ze wszystkim poradzi.
Kiedy ułożyli się z powrotem, nakrywając się kocem, lunął w końcu deszcz. Błyskawice coraz rzadziej rozświetlały niebo i pokój. Bill w końcu zasną wtulony w bok brata, a Tom nadal leżał delikatnie, gładząc Billa po ramieniu, dopiero gdzieś nad ranem, kiedy zaczęło powoli świtać, zasnął.

5 komentarzy:

  1. Ojej! Jak uroczo! :3 To opowiadanie jest w tym momencie jak miód w opozycji do losów chłopców w "Przeznaczonych..."

    W oczy rzuciło mi się kilka spraw. Masz tendencję do skakania po czasach w narracji. Wciąż umykają ci ogonki przy odmianie czasowników. (Jeden gdzieś na początku tego rozdziału.) Z tym jednak jest znacznie lepiej. ;) "Ponadczasowy" to przymiotnik - przemy go łącznie.

    Dziękuję również ślicznie za poświęcenie się i przeczytanie całego naszego bloga za jednym zamachem (podziw - nawet ja nie mam takiej cierpliwości do naszych wypocin ;) ). Twój komentarz był po prostu piękny. :D Dziękujemy!

    Pozdrawiam!
    Ri :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No staram się staram, ale pewnie nie raz jeszcze znajdą się jakieś błędy, literówki i cuda na kiju, do tego też mam talent, więc...coś na pewno będzie nie tak :D W każdym razie, dziękuję za zwrócenie uwagi.
      Jeśli chodzi o to, że w tym opowiadaniu na razie wszystko jest dobrze i tak bardzo różni się od tego drugiego, to zapewniam, że tylko na razie. Tak jak w tamtym drugim opowiadaniu i w tym zaczęłam już podkopywać dołki pod ich idealnym światem we dwoje. Ale tu na bank nie zgadniecie co się może wydarzyć.
      Co do waszego bloga, to tak mnie wciągnęło, że tego się nie dało podzielić. Nie zasnęłabym z takim natłokiem myśli wiedząc że reszta jest i czeka na przeczytanie.

      Usuń
    2. Do błędów każdy ma talent. :D Ale idzie się nauczyć poprawności... ;)

      Lubię być zaskakiwana, więc dla mnie to dobrze, że będą niespodzianki. :D

      Hahaha... :D Biedactwo! Aż się boję pomyśleć, jak będziesz przeżywać, kiedy będzie przerwa między sezonami i/lub przerwa wymuszona brakiem naszego czasu na pisanie drugiego bloga... Mam nadzieję jednak, że to nie nastąpi... Chociaż nigdy nie wiadomo. ;)

      :*
      Ri

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*