Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 8 marca 2014
18:19
Witajcie Moi Kochani!
Jako że zdaję sobie sprawę, że większość odwiedzających tego
bloga, to kobietki, jak nie wszystkie… no, ale jeśli znajduje się w śród Was jakiś
rodzynek, to niech nie chowa teraz urazy i po prostu pominie czytanie tego
wywodu i przejdzie od razu do czytania rozdziału. No, ale… Właśnie mamy dzisiaj
8 marca, nasze święto kochane panie. Nie wiem jak każda z Was je obchodzi, czy w
ogóle obchodzi, w każdym razie z okazji tego święta wrzucam kolejny odcineczek,
który powinien się Wam podobać z uwagi na zaistniałą w nim rzecz, jak najbardziej
oczywistą, ale to sobie przeczytacie. :)
Chciałam Wam dziewczyny życzyć wszystkiego najlepszego,
fajnych facetów albo dziewczyn, osiągnięcia wszystkich wytyczonych celów i
przede wszystkim wiele miłości, bo przecież, co warte jest życie bez miłości?
Tak, poza tym, dziękuję za Wasze komentarze, chociaż nie
ukrywam, że trochę mi przykro, że tak niewiele osób komentuje i jakoś nie chcę
się jawnie zintegrować z blogiem, no cóż… chyba muszę to po prostu jakoś
przeboleć. Nie mniej jednak bardzo dziękuje wszystkim tym, którzy jednak naskrobią,
chociaż króciutki komentarz. Bo chyba wiecie, jak to jest z tym brakiem
komentarzy? Każdy autor myśli, że skoro nikt nie komentuje, to znaczy, że się nie
podoba, a to z kolei oznacza, że nie ma sensu starać się. Tak kochani, to dla Was
się staramy wymyślać kolejne przygody naszych ulubieńców, zarywamy nocki -
przynajmniej ja. Zamiast uważnie słuchać na lekcji piszemy w brudnopisie kolejny
epizod. Sytuacji, w których piszemy kolejną część opowiadania zamiast skupić
się na czymś zupełnie innym, jest wiele. Wiadomo, nikt nas do tego nie zmusza,
to jest tylko i wyłącznie nasz wybór, ale pomyślcie też w ten sposób, że
dzielimy się z Wami tymi naszymi wypocinami i na pewno fajnie się je czyta - bo
ja uwielbiam czytać prace innych autorów, nie raz nie mogę się ich wręcz doczekać.
Bądźcie świadomi, że każdy Wasz wpis motywuje nas do wymyślania nowych przygód
i pracy nad swoim tekstem, żeby każdy kolejny odcinek czytało się lepiej i żebyście
byli ciekawi, co będzie dalej.
No dobra, bo dzisiaj to się naprawdę rozpisałam. (Nasz „rodzynek”
pewnie już w połowie czytania odcinka, a ja Wam tu dalej truję) No, ale ostatnio
nic Wam nie pisałam na wstępie, bo co tu pisać jak nie ma, do kogo. :(
A tak już naprawdę na koniec, to Kiro Billi i Anonimkowi dziękuje
za doping. Wena u mnie jest, jak widać po częstotliwości dodawania odcinków.
Było trochę słodziuchno i może mało drastycznie i erotycznie, ale uwierzcie mi,
że to tylko cisza przed burzą. Ci, którzy czytali moje inne blogi znają mnie pod
tym względem, a Wam pozostaje tylko uwierzyć na słowo. No i tymże akcentem, kończę
mój monolog i zapraszam do czytania.
Na kolejny odcinek, tym razem „Przeznaczonych sobie”
zapraszam Was we wtorek.
Całuje Was mocno. Wasza Niki.
Odcinek 36
Tej nocy Tom nie spał dobrze. Najpierw nie mógł zasnąć i
przewracał się z boku na bok, a kiedy w końcu udało mu się usnąć, śnił mu się
wypadek. Jakby, to wszystko przeżywał od początku, tyle że tym razem widział,
to z perspektywy Billa. Czuł nawet jego strach i ból, a przynajmniej tak to
odebrał. Patrzył na siebie oczami brata i odczuwał tak dotkliwe poczucie straty,
że wydawało mu się, że za chwile pęknie mu serce.
- Tom, Tom! – Bill zaczął go
budzić.
Bill usłyszał wołanie brata, siedząc w kuchni przed
laptopem. Na początku sądził, że Tom po prostu pyta go, kiedy zamierza się w
końcu położyć spać, ale, kiedy odpowiedział mu dwa razy, a ten go nadal wołał, postanowił
zobaczyć, o co mu chodzi. Widząc jednak, jak się rzuca na łóżku domyślił się, że
coś mu się śni i zdecydowanie nie jest to nic miłego, bo strasznie szybko
oddychał i wiercił się, jakby z czymś lub kimś walczył.
I walczył, będąc w śnie Billem. Nie potrafił wyjść z
samochodu. Wszędzie wokoło była krew, nawet w powietrzu czuł jej zapach. Ręce ślizgały
się mu po białej masce samochodu, nie mógł uwolnić przyciśniętych nóg i strasznie
szczypała go twarz. Czuł, że ma w niej drobinki rozbitej szyby. Mroźne
powietrze owiewało go, przyprawiając o dreszcze i ten irracjonalny,
przyprawiający go prawie o histerie lęk, bojaźń, że jeśli czegoś nie zrobi
zostanie sam. To było tak przerażające uczucie, że aż czuł ogromny ból w
okolicy żołądka i było mu strasznie niedobrze.
- Tom! – Bill, kolejny raz
szturchnął go w ramie, tym razem, przerywając mu sen.
Tom wzdrygnął się, podrywając się natychmiast do siadu.
Spojrzał jeszcze nie całkiem przytomnie na bliźniaka, jakby w tym momencie nie
potrafił ocenić, co jest jawą, a co snem.
- To ja. Miałeś zły sen.
Tom przetarł twarz rękami, był cały mokry od potu.
- Co ci się śniło? – zapytał
Bill.
Bliźniak chwilę się zastanowił, dokładnie pamiętał każdy
detal tego koszmaru, ale nie chciał mu o tym mówić.
- Nie pamiętam – odparł.
- Wołałeś mnie przez sen.
- Tak? – sam był zaskoczony, nigdy
wcześniej przez sen nie mówił. – Która godzina?
- Dochodzi druga w nocy.
- Połóż się już spać Bill.
- Zaraz pójdę.
- Ale ze mną – dodał, patrząc
bardzo wymownie na brata.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
- Przyznaj się lepiej, co ci się
śniło.
- Naprawdę nie pamiętam.
- No dobra – odpuścił, ale
czuł, że Tom kłamie. Nie wiedział tylko, dlaczego. - Przyniosę sobie poduszkę i
zaraz wracam.
Tom zrobił miejsce bratu i czekał na niego, ciągle jednak
przed oczami miał obrazy ze snu i te zdjęcia. Niepotrzebnie otwierał ten
folder, czuł, że oglądając te zdjęcia chyba otworzył puszkę Pandory. Nie rozumiał,
dlaczego wciąż czuje się taki winny. Nawet obiektywnie oceniając to co się wydarzyło,
sam był w stanie przyznać, że nikt tu nie zawinił, po prostu mieli pecha i tyle,
ale poczucie winy i tak nie znikało.
Uśmiechnął się lekko, widząc stojącego w drzwiach Billa. Trzymał
pod pachą poduszkę i koc. Wyraźnie nad czymś się zastanawiał.
- Bill? – zawołał go,
przerywając mu kontemplację.
- Łap! – powiedział do brata i
rzucił mu najpierw swoją poduszkę, a potem koc. – Za minutkę wracam – odparł
dość tajemniczo i zniknął Tomowi z pola widzenia.
Po chwili wrócił z dwiema szklankami ciepłego mleka.
- Masz – podał jedną
bliźniakowi.
Tom tylko uniósł brwi i łypnął na brata.
- Nie przesadzasz trochę? Nie
mam już pięciu lat.
- Pij! – rzucił krótko Bill i
przyssał się do swojej szklanki.
Kiedy byli mali i któremuś śnił się jakiś koszmar, to
mama przynosiła im szklankę ciepłego mleka. Tom już dawno o tym zapomniał, ale
najwyraźniej Billowi włączyły się jakieś odruchy macierzyńskie.
- Wiesz, że z tym mlekiem na
złe sny, to nie prawda – rzucił Tom, odstawiając pustą szklankę na stolik.
- Nie?
- To tylko taki psychologiczny
trik – sprostował Tom.
- To, po co je piłeś?
Teraz mina Toma wyrażała jawne „Zaraz cię zabiję”
- Bo mi kazałeś!
- Jak każe ci skoczyć do
studni też to zrobisz? – zaśmiał się Bill.
Tom chwycił bliźniaka za bluzkę i pociągnął na łóżko.
- Przestań, wyleje mleko! –
zaczął krzyczeć.
- Dawaj tą szklankę – zabrał
mu i odstawił na szafkę obok swojej. – Doigrałeś się. Zresztą, grabisz sobie
już od wczoraj. Jestem tolerancyjny i bardzo cierpliwy, ale nawet ja mam swoje
granice.
- Och – jęknął teatralnie
Bill.
- Pora się zemścić.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- Mam na ciebie taki jeden sposób
i wiem, że go nie znosisz.
- Nie! Tylko nie łaskotki! –
tym razem Bill zaczął się wyrywać, ale Tom położył się na nim. Ich siły były
już prawie wyrównane, dlatego szarpiący się Bill szybko zrezygnował i zamiast
używać siły zaczął głośno krzyczeć. - Przestań! Proszę cię Tom, przestań, już
nie wytrzymam - wiedział, że Tom tego nie cierpi i miał szczerą nadzieję, że go
za chwilę puści i zasłoni sobie rękami uszy, nie chcąc dłużej znosić jego
wrzasków, ale tym razem się przeliczył, bo Tom wydawał się dzielnie to znosić i
wcale nie zamierzał mu odpuścić.
- Przeproś mnie, to przestanę.
- Nie ma mowy!
Tom jeszcze bardziej zaczął go łaskotać.
- Nie! Ratunku! Dobra, przepraszam.
Słyszysz ? Przepraszam, więcej nie będę!
- Nie słyszę – drażnił się z
nim. – Powtórz to jeszcze raz, bo niedosłyszałem.
- Przepraszam…
Przestał go łaskotać, ale nadal na nim leżał i przyglądał
się mu. Dawno nie byli ze sobą tak blisko. Cały czas musieli się pilnować ze
względu na doktorka. Może Hiraga był tolerancyjny i może nawet, by to
zrozumiał, ale nie chcieli ryzykować. Utrzymywanie ich związku w tajemnicy było
prostsze niż pielęgnowanie stosunków między ludzkich tylko z uwagi na
powierzoną tajemnice.
- Tom?
- Hm?
- Przeprosiłem cię.
- I co z tego?
- Możesz ze mnie już zejść?
Nagle zrobiło się bardzo poważnie. Bill poczuł, jak
bliźniak wplata palce w jego palce i przyciska mu ręce do materaca. W jednej
chwili przez jego ciało przebiegł dreszcz podniecenia. Doskonale wiedział, co
się za chwilę stanie. Byli sami w domu, był środek nocy, do tego od ich
ostatniego razu, który był we śnie minęło ponad dwa tygodnie, to prawie jak
wieczność. Pragnęli się, swojej bliskości w każdy możliwy sposób i właśnie w
tej chwili wszystko ku temu zmierzało.
Tom delikatnie musnął wargi brata. Bardzo delikatnie i powoli obdarowywał jego
usta kolejnymi pocałunkami, jakby chciał Billa doprowadzić tym do szaleństwa i
doprowadzał.
Podniecenie Billa w jednej chwili sięgnęło zenitu. W tym
momencie dosłownie się spalał.
- Tom… - jęknął Bill. Chciał
więcej. Wiedział, że dostanie, ale chciał więcej już! Teraz! Natychmiast! Ciągle
pamiętał ich zbliżenia we śnie, przyzwyczaił się do gwałtowności Toma, a teraz czuł
nieustający niedosyt, bo bliźniak albo nie wiedział, jak się zabrać do rzeczy z
obawy przed realnym zbliżeniem albo celowo doprowadzał go do takiego stanu, w
każdym razie Bill, nie wytrzymał i łapiąc krótki oddech wyszeptał. – No dalej… - popychając go tym do kolejnego
etapu.
- Spokojnie Billy… spokojnie –
puścił jego ręce i wsunął pod koszulkę. Zaczął przesuwać dłonie w górę po jego nagim
brzuchu.
Bill na chwilę wstrzymał oddech. Uczucie, jakie dawały mu
dłonie Toma było niesamowite. Reagował na nie bardziej niż sądził, że
będzie. To było naprawdę dziwne, nie
spodziewał się, że w rzeczywistości, to będzie takie ekscytujące. Zamknął na
chwilę oczy, starając się, chociaż trochę opanować.
Tom podsunął mu koszulkę pod samą szyję, po czym
przełożył mu ją przez głowę i rzucił na podłogę, mając teraz tors bliźniaka
wreszcie odsłonięty.
- Pamiętasz nasz pierwszy raz?
– zapytał Tom.
Bill spojrzał na niego, kiwając twierdząco głową.
- Drżałeś.
- Byłem tak nakręcony, że mało
nie oszalałem z podniecenia.
- Teraz też drżysz…
- Naprawdę? – zapytał Bill z
ironią w głosie.
W tym momencie dokładnie czuł się tak samo, jak wtedy, a
może nawet teraz był bardziej podniecony, bo czuł, jak jego krocze zaczyna
boleśnie dawać o sobie znać.
- Boisz się?
- Nie.
- A ja tak – przyznał się Tom.
- Dlaczego?
- Boję się, że zrobię ci
krzywdę, że to nie będzie już takie przyjemne jak we śnie.
Bill się tylko uśmiechnął.
- A ja myślę, że to będzie
jeszcze bardziej przyjemne niż we śnie.
- Skąd wiesz?
- Czuję to.
Tom zrzucił z siebie podkoszulek. Emocje Billa i jemu się
udzieliły, bo czuł, jak trzęsą mu się ręce.
Położył pewnie dłoń na krocze brata, na co ten aż jęknął
z przyjemności. Wsunął palce pod gumkę jego bokserek i zsunął mu je do kolan,
przyglądając się jego nabrzmiałej męskości.
- Tom… - odezwał się Bill,
oblewając się rumieńcem. To, w jaki sposób Tom przyglądał się jego penisowi
peszyło go.
Ale on nawet nie spojrzał bliźniakowi w oczy, położył
dłoń na jego członku, przesuwając nią po całej jego długości.
Bill zacisnął dłonie na pościeli, czuł jak szybko bije mu
serce z podniecenia. Wiedział, że to będzie niesamowite uczucie, ale nie spodziewał
się, że doznania będą tak wyraziste.
Tom w tym czasie zaczął intensywnie poruszać dłonią,
zaciskając palce na jego penisie.
Bill jęknął, to go tak podnieciło, że czuł, iż za chwilę
dojdzie, ale Tom także poczuł to w dłoni. Członek brata w jednej chwili zrobił
się tak bardzo twardy, że wystarczyłoby jeszcze dwa, może trzy ruchy ręką, żeby
doprowadzić go do wytrysku, więc zabrał rękę i nachylił się nad nim, zajmując
się teraz jego ustami, szyją, obojczykiem, sutkami, które kilkukrotnie
przygryzał i ssał na przemian, sprawiając, że Bill wiercił się i naprężał,
czerpiąc całymi garściami każdą najdrobniejszą pieszczotę brata.
- Odwróć się na brzuch –
wyszeptał mu do ucha.
Bill otworzył oczy, patrząc w takie same oczy bliźniaka.
Nie musiał pytać, o co chodzi ani, czy Tom tego też chcę tak samo bardzo, jak
on. Wystarczyło, że zerknął na jego bokserki, by otrzymać odpowiedź na każde ze
swoich pytań.
Odwrócił się, rozsuwając od razu nogi.
Tom ściągnął całkowicie bokserki Billa, pozbywając się po
chwili także swoich. Położył się na bliźniaku, ale nie kładł się na niego całym
ciężarem ciała, tylko starał się podpierać na łokciach, co przy jego jeszcze
słabej kondycji było nie lada wysiłkiem.
Ciepło klatki piersiowej brata, jakie poczuł Bill na
swoich plecach, jak i jego gorący nabrzmiały penis, którym ocierał się o jego
pośladki, doprowadzały go do ekstazy. Wszystkie zmysły Billa szalały, a Tom
powoli brnął dalej i dalej. Całując jego kark zaczął przesuwać się po linii kręgosłupa
w dół, zostawiając mokry ślad po języku. Bill mocno zacisnął dłonie na
pościeli. Jęknął jednak zbyt głośno, kiedy poczuł, jak język Toma zawędrował już
w okolice jego kości ogonowej.
- O Boże, Tom… – wyjęczał, czując
w podbrzuszu kilka mocnych skurczy.
Tom jednak nie przestawał. Sunął dłońmi od pośladków, ku górze,
po bokach klatki piersiowej Billa. Doskonale znał, każde jego wrażliwe miejsce.
- Wejdź we mnie, Tom –
wyszeptał błagalnie Bill. Czuł, że jeśli za chwilę nie poczuje, choćby odrobiny
bólu, zemdleje z niezaspokojonego podniecenia.
Tom się tylko uśmiechnął pod nosem i sięgnął po oliwkę,
która stała na szafce. Zwykle służyła do jego masażu, ale świetnie nadawała się
też, do czegoś zupełnie innego.
Otworzył zatyczkę i polał nią pośladki i rowek między
nimi. Zaczął je masować i Billa, rozcierając i wcierając olejek. Raz za razem przesuwał
palcami przez środek jego pośladków. Bill za każdym razem, czując Toma palce w
tej okolicy wypinał się, chcąc, żeby Tom wsunął w niego, chociaż palce, ale Tom
nie zamierzał zwracać uwagi na zachcianki brata. Chciał to zrobić po swojemu i
robił, ignorując pojękiwania bliźniaka.
Powoli jednak coraz intensywniej, pieszcząc to konkretne miejsce
wsunął w Billa jeden palec.
Bill jęknął z rozkoszy. Był ciasny, ale olejek dawał tak
doskonały poślizg, że poruszanie palcem nie stanowiło żadnego problemu, a
Billowi najwyraźniej sprawiało to ogromną przyjemność. Kiedy dołożył drugi, sam
już nie wytrzymał i zaczął się dotykać drugą ręką. Miał ochotę nie bawić się
już w rozciąganie tylko po prostu wejść w tą ciasnotę, ale doskonale wiedział,
że to byłoby dla Billa bardzo bolesne. Kiedy dołożył trzeci palec, wyczuwając
przy okazji prostatę brata, nie mógł się powstrzymać, żeby ją trochę postymulować.
- Jezu Tom, co robisz? – Bill
od razu zareagował.
- Przyjemnie?
- Już nie mogę. Proszę przestań,
bo za chwilę oszaleję.
Tom wysunął palce. Bill wydawał się już dostatecznie
przygotowany, przynajmniej teoretycznie.
- Włóż go już – odezwał się.
- Będzie bolało. Mój członek
jest znacznie grubszy niż palce.
- Chuj z bólem! Jeśli zaraz go
we mnie nie włożysz, to oszaleję tu z podniecenia. Ból powinien to trochę
złagodzić.
- Mówisz o tym tak, jakby to przyjemność
cię bolała.
Tom przysunął się do niego bliżej, chwycił za swój członek
i przesunął kilka razy główką między jego pośladkami, rozprowadzając kolejną
porcję oliwki, którą właśnie go polał. Nie zamierzał bawić się w stopniowe
wchodzenie, zrobi to szybko i do końca, a potem pozwoli Billowi przyzwyczaić
się. Odstawił oliwkę i nakierowując główkę na wejście brata, naparł. Odczekał
chwilkę, po czym wepchnął jednym ruchem cały członek.
Bill krzyknął.
- O Jezu!!! Tom!
- Przepraszam – objął go mocno,
przywierając do jego pleców, teraz przygniatał go swoim ciężarem i czuł, jak
Bill spazmatycznie oddycha. Czuł też, jak mięśnie jego zwieraczy rytmicznie zaciskają
się na jego penisie, wiedział, że to go boli, jak cholera. – Przepraszam –
powtarzał w kółko, jakby te słowa miały złagodzić ból. Leżeli tak w kompletnym
bezruchu ze dwie, może trzy minuty. Billa oddech stał się spokojniejszy. Tom
poruszył lekko biodrami, ale czując, że mięśnie bliźniaka już nie trzymają go
kurczowo w sobie, zaczął wykonywać powolne ruchy, za każdym kolejnym pchnięciem
głębsze i pewniejsze. A kiedy Bill wypiął się, pokazując tym, że chce ostrej
jazdy, tak jak robili to podczas śpiączki Toma, ten mu tego nie zamierzał
żałować. Narzucił takie tempo, że w pokoju było słychać jedynie jęki
przyjemności Billa, ciężki oddech Toma i odgłosy uderzających o siebie ciał,
coraz szybciej, coraz mocniej aż do samego obopólnego zaspokojenia.
Bill wykończony opadł bezwładnie na poduszki. Tom powoli,
wychodząc z niego położył się obok, przyglądając się zadowolonej twarzy
bliźniaka.
- I jak było?- zapytał.
- Lepiej niż myślałem.
- Bardzo bolało?
- Tylko przez chwilę. A tobie
się podobało?
- Jeszcze się pytasz?
- Jest zupełnie inaczej niż we
śnie.
- INTENSYWNIEJ – powiedzieli jednocześnie,
wybuchając na to śmiechem.
- Kocham cię, Bill.
- Ja ciebie też, Tom. Nawet
nie wiesz, jak bardzo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
:D
OdpowiedzUsuńUwielbiałem twoje opka
OdpowiedzUsuńweny kochana ;*
O...! *o*
OdpowiedzUsuńTylko znowu literówki... ;) Ale mniej, niż poprzednio.
Dziękuję też ślicznie za życzenia i nawzajem. :)
Ri
Ach no jak zwykle coś się musi znaleźć :)
Usuńkiedy new rozdział?
OdpowiedzUsuń