Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 8 marca 2014


Witajcie Moi Kochani!


Jako że zdaję sobie sprawę, że większość odwiedzających tego bloga, to kobietki, jak nie wszystkie… no, ale jeśli znajduje się w śród Was jakiś rodzynek, to niech nie chowa teraz urazy i po prostu pominie czytanie tego wywodu i przejdzie od razu do czytania rozdziału. No, ale… Właśnie mamy dzisiaj 8 marca, nasze święto kochane panie. Nie wiem jak każda z Was je obchodzi, czy w ogóle obchodzi, w każdym razie z okazji tego święta wrzucam kolejny odcineczek, który powinien się Wam podobać z uwagi na zaistniałą w nim rzecz, jak najbardziej oczywistą, ale to sobie przeczytacie.  :)

Chciałam Wam dziewczyny życzyć wszystkiego najlepszego, fajnych facetów albo dziewczyn, osiągnięcia wszystkich wytyczonych celów i przede wszystkim wiele miłości, bo przecież, co warte jest życie bez miłości?

Tak, poza tym, dziękuję za Wasze komentarze, chociaż nie ukrywam, że trochę mi przykro, że tak niewiele osób komentuje i jakoś nie chcę się jawnie zintegrować z blogiem, no cóż… chyba muszę to po prostu jakoś przeboleć. Nie mniej jednak bardzo dziękuje wszystkim tym, którzy jednak naskrobią, chociaż króciutki komentarz. Bo chyba wiecie, jak to jest z tym brakiem komentarzy? Każdy autor myśli, że skoro nikt nie komentuje, to znaczy, że się nie podoba, a to z kolei oznacza, że nie ma sensu starać się. Tak kochani, to dla Was się staramy wymyślać kolejne przygody naszych ulubieńców, zarywamy nocki - przynajmniej ja. Zamiast uważnie słuchać na lekcji piszemy w brudnopisie kolejny epizod. Sytuacji, w których piszemy kolejną część opowiadania zamiast skupić się na czymś zupełnie innym, jest wiele. Wiadomo, nikt nas do tego nie zmusza, to jest tylko i wyłącznie nasz wybór, ale pomyślcie też w ten sposób, że dzielimy się z Wami tymi naszymi wypocinami i na pewno fajnie się je czyta - bo ja uwielbiam czytać prace innych autorów, nie raz nie mogę się ich wręcz doczekać. Bądźcie świadomi, że każdy Wasz wpis motywuje nas do wymyślania nowych przygód i pracy nad swoim tekstem, żeby każdy kolejny odcinek czytało się lepiej i żebyście byli ciekawi, co będzie dalej.

No dobra, bo dzisiaj to się naprawdę rozpisałam. (Nasz „rodzynek” pewnie już w połowie czytania odcinka, a ja Wam tu dalej truję) No, ale ostatnio nic Wam nie pisałam na wstępie, bo co tu pisać jak nie ma, do kogo. :(

A tak już naprawdę na koniec, to Kiro Billi i Anonimkowi dziękuje za doping. Wena u mnie jest, jak widać po częstotliwości dodawania odcinków. Było trochę słodziuchno i może mało drastycznie i erotycznie, ale uwierzcie mi, że to tylko cisza przed burzą. Ci, którzy czytali moje inne blogi znają mnie pod tym względem, a Wam pozostaje tylko uwierzyć na słowo. No i tymże akcentem, kończę mój monolog i zapraszam do czytania.

Na kolejny odcinek, tym razem „Przeznaczonych sobie” zapraszam Was we wtorek.

Całuje Was mocno. Wasza Niki.





Odcinek 36




Tej nocy Tom nie spał dobrze. Najpierw nie mógł zasnąć i przewracał się z boku na bok, a kiedy w końcu udało mu się usnąć, śnił mu się wypadek. Jakby, to wszystko przeżywał od początku, tyle że tym razem widział, to z perspektywy Billa. Czuł nawet jego strach i ból, a przynajmniej tak to odebrał. Patrzył na siebie oczami brata i odczuwał tak dotkliwe poczucie straty, że wydawało mu się, że za chwile pęknie mu serce.
- Tom, Tom! – Bill zaczął go budzić.
Bill usłyszał wołanie brata, siedząc w kuchni przed laptopem. Na początku sądził, że Tom po prostu pyta go, kiedy zamierza się w końcu położyć spać, ale, kiedy odpowiedział mu dwa razy, a ten go nadal wołał, postanowił zobaczyć, o co mu chodzi. Widząc jednak, jak się rzuca na łóżku domyślił się, że coś mu się śni i zdecydowanie nie jest to nic miłego, bo strasznie szybko oddychał i wiercił się, jakby z czymś lub kimś walczył.
I walczył, będąc w śnie Billem. Nie potrafił wyjść z samochodu. Wszędzie wokoło była krew, nawet w powietrzu czuł jej zapach. Ręce ślizgały się mu po białej masce samochodu, nie mógł uwolnić przyciśniętych nóg i strasznie szczypała go twarz. Czuł, że ma w niej drobinki rozbitej szyby. Mroźne powietrze owiewało go, przyprawiając o dreszcze i ten irracjonalny, przyprawiający go prawie o histerie lęk, bojaźń, że jeśli czegoś nie zrobi zostanie sam. To było tak przerażające uczucie, że aż czuł ogromny ból w okolicy żołądka i było mu strasznie niedobrze.
- Tom! – Bill, kolejny raz szturchnął go w ramie, tym razem, przerywając mu sen.
Tom wzdrygnął się, podrywając się natychmiast do siadu. Spojrzał jeszcze nie całkiem przytomnie na bliźniaka, jakby w tym momencie nie potrafił ocenić, co jest jawą, a co snem.
- To ja. Miałeś zły sen.
Tom przetarł twarz rękami, był cały mokry od potu.
- Co ci się śniło? – zapytał Bill.
Bliźniak chwilę się zastanowił, dokładnie pamiętał każdy detal tego koszmaru, ale nie chciał mu o tym mówić.
- Nie pamiętam – odparł.
- Wołałeś mnie przez sen.
- Tak? – sam był zaskoczony, nigdy wcześniej przez sen nie mówił. – Która godzina?
- Dochodzi druga w nocy.
- Połóż się już spać Bill.
- Zaraz pójdę.
- Ale ze mną – dodał, patrząc bardzo wymownie na brata.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
- Przyznaj się lepiej, co ci się śniło.
- Naprawdę nie pamiętam.
- No dobra – odpuścił, ale czuł, że Tom kłamie. Nie wiedział tylko, dlaczego. - Przyniosę sobie poduszkę i zaraz wracam.
Tom zrobił miejsce bratu i czekał na niego, ciągle jednak przed oczami miał obrazy ze snu i te zdjęcia. Niepotrzebnie otwierał ten folder, czuł, że oglądając te zdjęcia chyba otworzył puszkę Pandory. Nie rozumiał, dlaczego wciąż czuje się taki winny. Nawet obiektywnie oceniając to co się wydarzyło, sam był w stanie przyznać, że nikt tu nie zawinił, po prostu mieli pecha i tyle, ale poczucie winy i tak nie znikało.
Uśmiechnął się lekko, widząc stojącego w drzwiach Billa. Trzymał pod pachą poduszkę i koc. Wyraźnie nad czymś się zastanawiał.
- Bill? – zawołał go, przerywając mu kontemplację.
- Łap! – powiedział do brata i rzucił mu najpierw swoją poduszkę, a potem koc. – Za minutkę wracam – odparł dość tajemniczo i zniknął Tomowi z pola widzenia.
Po chwili wrócił z dwiema szklankami ciepłego mleka.
- Masz – podał jedną bliźniakowi.
Tom tylko uniósł brwi i łypnął na brata.
- Nie przesadzasz trochę? Nie mam już pięciu lat.
- Pij! – rzucił krótko Bill i przyssał się do swojej szklanki.
Kiedy byli mali i któremuś śnił się jakiś koszmar, to mama przynosiła im szklankę ciepłego mleka. Tom już dawno o tym zapomniał, ale najwyraźniej Billowi włączyły się jakieś odruchy macierzyńskie.
- Wiesz, że z tym mlekiem na złe sny, to nie prawda – rzucił Tom, odstawiając pustą szklankę na stolik.
- Nie?
- To tylko taki psychologiczny trik – sprostował Tom.
- To, po co je piłeś?
Teraz mina Toma wyrażała jawne „Zaraz cię zabiję”
- Bo mi kazałeś!
- Jak każe ci skoczyć do studni też to zrobisz? – zaśmiał się Bill.
Tom chwycił bliźniaka za bluzkę i pociągnął na łóżko.
- Przestań, wyleje mleko! – zaczął krzyczeć.
- Dawaj tą szklankę – zabrał mu i odstawił na szafkę obok swojej. – Doigrałeś się. Zresztą, grabisz sobie już od wczoraj. Jestem tolerancyjny i bardzo cierpliwy, ale nawet ja mam swoje granice.
- Och – jęknął teatralnie Bill.
- Pora się zemścić.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- Mam na ciebie taki jeden sposób i wiem, że go nie znosisz.
- Nie! Tylko nie łaskotki! – tym razem Bill zaczął się wyrywać, ale Tom położył się na nim. Ich siły były już prawie wyrównane, dlatego szarpiący się Bill szybko zrezygnował i zamiast używać siły zaczął głośno krzyczeć. - Przestań! Proszę cię Tom, przestań, już nie wytrzymam - wiedział, że Tom tego nie cierpi i miał szczerą nadzieję, że go za chwilę puści i zasłoni sobie rękami uszy, nie chcąc dłużej znosić jego wrzasków, ale tym razem się przeliczył, bo Tom wydawał się dzielnie to znosić i wcale nie zamierzał mu odpuścić.
- Przeproś mnie, to przestanę.
- Nie ma mowy!
Tom jeszcze bardziej zaczął go łaskotać.
- Nie! Ratunku! Dobra, przepraszam. Słyszysz ? Przepraszam, więcej nie będę!
- Nie słyszę – drażnił się z nim. – Powtórz to jeszcze raz, bo niedosłyszałem.
- Przepraszam…
Przestał go łaskotać, ale nadal na nim leżał i przyglądał się mu. Dawno nie byli ze sobą tak blisko. Cały czas musieli się pilnować ze względu na doktorka. Może Hiraga był tolerancyjny i może nawet, by to zrozumiał, ale nie chcieli ryzykować. Utrzymywanie ich związku w tajemnicy było prostsze niż pielęgnowanie stosunków między ludzkich tylko z uwagi na powierzoną tajemnice.
- Tom?
- Hm?
- Przeprosiłem cię.
- I co z tego?
- Możesz ze mnie już zejść?
Nagle zrobiło się bardzo poważnie. Bill poczuł, jak bliźniak wplata palce w jego palce i przyciska mu ręce do materaca. W jednej chwili przez jego ciało przebiegł dreszcz podniecenia. Doskonale wiedział, co się za chwilę stanie. Byli sami w domu, był środek nocy, do tego od ich ostatniego razu, który był we śnie minęło ponad dwa tygodnie, to prawie jak wieczność. Pragnęli się, swojej bliskości w każdy możliwy sposób i właśnie w tej chwili wszystko ku temu zmierzało.
Tom delikatnie musnął wargi brata.  Bardzo delikatnie i powoli obdarowywał jego usta kolejnymi pocałunkami, jakby chciał Billa doprowadzić tym do szaleństwa i doprowadzał.
Podniecenie Billa w jednej chwili sięgnęło zenitu. W tym momencie dosłownie się spalał.
- Tom… - jęknął Bill. Chciał więcej. Wiedział, że dostanie, ale chciał więcej już! Teraz! Natychmiast! Ciągle pamiętał ich zbliżenia we śnie, przyzwyczaił się do gwałtowności Toma, a teraz czuł nieustający niedosyt, bo bliźniak albo nie wiedział, jak się zabrać do rzeczy z obawy przed realnym zbliżeniem albo celowo doprowadzał go do takiego stanu, w każdym razie Bill, nie wytrzymał i łapiąc krótki oddech wyszeptał. –  No dalej… - popychając go tym do kolejnego etapu.
- Spokojnie Billy… spokojnie – puścił jego ręce i wsunął pod koszulkę. Zaczął przesuwać dłonie w górę po jego nagim brzuchu.
Bill na chwilę wstrzymał oddech. Uczucie, jakie dawały mu dłonie Toma było niesamowite. Reagował na nie bardziej niż sądził, że będzie.  To było naprawdę dziwne, nie spodziewał się, że w rzeczywistości, to będzie takie ekscytujące. Zamknął na chwilę oczy, starając się, chociaż trochę opanować.
Tom podsunął mu koszulkę pod samą szyję, po czym przełożył mu ją przez głowę i rzucił na podłogę, mając teraz tors bliźniaka wreszcie odsłonięty.
- Pamiętasz nasz pierwszy raz? – zapytał Tom.
Bill spojrzał na niego, kiwając twierdząco głową.
- Drżałeś.
- Byłem tak nakręcony, że mało nie oszalałem z podniecenia.
- Teraz też drżysz…
- Naprawdę? – zapytał Bill z ironią w głosie.
W tym momencie dokładnie czuł się tak samo, jak wtedy, a może nawet teraz był bardziej podniecony, bo czuł, jak jego krocze zaczyna boleśnie dawać o sobie znać.
- Boisz się?
- Nie.
- A ja tak – przyznał się Tom.
- Dlaczego?
- Boję się, że zrobię ci krzywdę, że to nie będzie już takie przyjemne jak we śnie.
Bill się tylko uśmiechnął.
- A ja myślę, że to będzie jeszcze bardziej przyjemne niż we śnie.
- Skąd wiesz?
- Czuję to.
Tom zrzucił z siebie podkoszulek. Emocje Billa i jemu się udzieliły, bo czuł, jak trzęsą mu się ręce.
Położył pewnie dłoń na krocze brata, na co ten aż jęknął z przyjemności. Wsunął palce pod gumkę jego bokserek i zsunął mu je do kolan, przyglądając się jego nabrzmiałej męskości.
- Tom… - odezwał się Bill, oblewając się rumieńcem. To, w jaki sposób Tom przyglądał się jego penisowi peszyło go.
Ale on nawet nie spojrzał bliźniakowi w oczy, położył dłoń na jego członku, przesuwając nią po całej jego długości.
Bill zacisnął dłonie na pościeli, czuł jak szybko bije mu serce z podniecenia. Wiedział, że to będzie niesamowite uczucie, ale nie spodziewał się, że doznania będą tak wyraziste.
Tom w tym czasie zaczął intensywnie poruszać dłonią, zaciskając palce na jego penisie.
Bill jęknął, to go tak podnieciło, że czuł, iż za chwilę dojdzie, ale Tom także poczuł to w dłoni. Członek brata w jednej chwili zrobił się tak bardzo twardy, że wystarczyłoby jeszcze dwa, może trzy ruchy ręką, żeby doprowadzić go do wytrysku, więc zabrał rękę i nachylił się nad nim, zajmując się teraz jego ustami, szyją, obojczykiem, sutkami, które kilkukrotnie przygryzał i ssał na przemian, sprawiając, że Bill wiercił się i naprężał, czerpiąc całymi garściami każdą najdrobniejszą pieszczotę brata.
- Odwróć się na brzuch – wyszeptał mu do ucha.
Bill otworzył oczy, patrząc w takie same oczy bliźniaka. Nie musiał pytać, o co chodzi ani, czy Tom tego też chcę tak samo bardzo, jak on. Wystarczyło, że zerknął na jego bokserki, by otrzymać odpowiedź na każde ze swoich pytań.
Odwrócił się, rozsuwając od razu nogi.
Tom ściągnął całkowicie bokserki Billa, pozbywając się po chwili także swoich. Położył się na bliźniaku, ale nie kładł się na niego całym ciężarem ciała, tylko starał się podpierać na łokciach, co przy jego jeszcze słabej kondycji było nie lada wysiłkiem.
Ciepło klatki piersiowej brata, jakie poczuł Bill na swoich plecach, jak i jego gorący nabrzmiały penis, którym ocierał się o jego pośladki, doprowadzały go do ekstazy. Wszystkie zmysły Billa szalały, a Tom powoli brnął dalej i dalej. Całując jego kark zaczął przesuwać się po linii kręgosłupa w dół, zostawiając mokry ślad po języku. Bill mocno zacisnął dłonie na pościeli. Jęknął jednak zbyt głośno, kiedy poczuł, jak język Toma zawędrował już w okolice jego kości ogonowej.
- O Boże, Tom… – wyjęczał, czując w podbrzuszu kilka mocnych skurczy.
Tom jednak nie przestawał. Sunął dłońmi od pośladków, ku górze, po bokach klatki piersiowej Billa. Doskonale znał, każde jego wrażliwe miejsce.
- Wejdź we mnie, Tom – wyszeptał błagalnie Bill. Czuł, że jeśli za chwilę nie poczuje, choćby odrobiny bólu, zemdleje z niezaspokojonego podniecenia.
Tom się tylko uśmiechnął pod nosem i sięgnął po oliwkę, która stała na szafce. Zwykle służyła do jego masażu, ale świetnie nadawała się też, do czegoś zupełnie innego.
Otworzył zatyczkę i polał nią pośladki i rowek między nimi. Zaczął je masować i Billa, rozcierając i wcierając olejek. Raz za razem przesuwał palcami przez środek jego pośladków. Bill za każdym razem, czując Toma palce w tej okolicy wypinał się, chcąc, żeby Tom wsunął w niego, chociaż palce, ale Tom nie zamierzał zwracać uwagi na zachcianki brata. Chciał to zrobić po swojemu i robił, ignorując pojękiwania bliźniaka.
Powoli jednak coraz intensywniej, pieszcząc to konkretne miejsce wsunął w Billa jeden palec.
Bill jęknął z rozkoszy. Był ciasny, ale olejek dawał tak doskonały poślizg, że poruszanie palcem nie stanowiło żadnego problemu, a Billowi najwyraźniej sprawiało to ogromną przyjemność. Kiedy dołożył drugi, sam już nie wytrzymał i zaczął się dotykać drugą ręką. Miał ochotę nie bawić się już w rozciąganie tylko po prostu wejść w tą ciasnotę, ale doskonale wiedział, że to byłoby dla Billa bardzo bolesne. Kiedy dołożył trzeci palec, wyczuwając przy okazji prostatę brata, nie mógł się powstrzymać, żeby ją trochę postymulować.
- Jezu Tom, co robisz? – Bill od razu zareagował.
- Przyjemnie?
- Już nie mogę. Proszę przestań, bo za chwilę oszaleję.
Tom wysunął palce. Bill wydawał się już dostatecznie przygotowany, przynajmniej teoretycznie.
- Włóż go już – odezwał się.
- Będzie bolało. Mój członek jest znacznie grubszy niż palce.
- Chuj z bólem! Jeśli zaraz go we mnie nie włożysz, to oszaleję tu z podniecenia. Ból powinien to trochę złagodzić.
- Mówisz o tym tak, jakby to przyjemność cię bolała.
Tom przysunął się do niego bliżej, chwycił za swój członek i przesunął kilka razy główką między jego pośladkami, rozprowadzając kolejną porcję oliwki, którą właśnie go polał. Nie zamierzał bawić się w stopniowe wchodzenie, zrobi to szybko i do końca, a potem pozwoli Billowi przyzwyczaić się. Odstawił oliwkę i nakierowując główkę na wejście brata, naparł. Odczekał chwilkę, po czym wepchnął jednym ruchem cały członek.
Bill krzyknął.
- O Jezu!!! Tom!
- Przepraszam – objął go mocno, przywierając do jego pleców, teraz przygniatał go swoim ciężarem i czuł, jak Bill spazmatycznie oddycha. Czuł też, jak mięśnie jego zwieraczy rytmicznie zaciskają się na jego penisie, wiedział, że to go boli, jak cholera. – Przepraszam – powtarzał w kółko, jakby te słowa miały złagodzić ból. Leżeli tak w kompletnym bezruchu ze dwie, może trzy minuty. Billa oddech stał się spokojniejszy. Tom poruszył lekko biodrami, ale czując, że mięśnie bliźniaka już nie trzymają go kurczowo w sobie, zaczął wykonywać powolne ruchy, za każdym kolejnym pchnięciem głębsze i pewniejsze. A kiedy Bill wypiął się, pokazując tym, że chce ostrej jazdy, tak jak robili to podczas śpiączki Toma, ten mu tego nie zamierzał żałować. Narzucił takie tempo, że w pokoju było słychać jedynie jęki przyjemności Billa, ciężki oddech Toma i odgłosy uderzających o siebie ciał, coraz szybciej, coraz mocniej aż do samego obopólnego zaspokojenia.
Bill wykończony opadł bezwładnie na poduszki. Tom powoli, wychodząc z niego położył się obok, przyglądając się zadowolonej twarzy bliźniaka.
- I jak było?- zapytał.
- Lepiej niż myślałem.
- Bardzo bolało?
- Tylko przez chwilę. A tobie się podobało?
- Jeszcze się pytasz?
- Jest zupełnie inaczej niż we śnie.
- INTENSYWNIEJ – powiedzieli jednocześnie, wybuchając na to śmiechem.
- Kocham cię, Bill.
- Ja ciebie też, Tom. Nawet nie wiesz, jak bardzo.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiałem twoje opka
    weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O...! *o*

    Tylko znowu literówki... ;) Ale mniej, niż poprzednio.

    Dziękuję też ślicznie za życzenia i nawzajem. :)

    Ri

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*