Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 30 marca 2014
21:13
Witajcie kochanie.
Wybaczcie, że dzisiaj tak późno wrzucam wam kolejny odcinek,
ale jestem chora, mam grypę jeliówkę i od piątku wieczorem większość swojego
czasu spędzam przed albo na kiblu, czuję się… właściwie w ogóle się nie czuję,
szczypie mnie tylna część ciała i jest do bani.
No dobra nie będę wam marudzić. Dzisiaj dalsza cześć życia
bliźniaków i kolejny element układanki koszmarów Toma i to tylko póki co wierzchołek
góry lodowej, ale o tym się przekonacie z czasem.
Wasza Niki.
PS. KOCHANI ZROBIŁAM NOWĄ ANKIETĘ, PO ILE ODCINKÓW POD RZĄD Z KAŻDEGO OPOWIADANIA CHCECIE BY PUBLIKOWAĆ. MOŻE WOLICIE BY NA PRZYKŁAD BYŁY NA PRZEMIAN ALBO PO WIĘCEJ ODCINKÓW LUB MNIEJ, A MOŻNE OBECNY SYSTEM WAM ODPOWIADA? WYPOWIECIE SIĘ PROSZĘ.
Odcinek 40
Nazajutrz Tom zerwał się pierwszy. Spodziewał się, że
będzie czuł się poobijany po tej kilkukrotnej wspinaczce na piętro, ale ku jego
zaskoczeniu nic go nie bolało. Spojrzał na śpiącego bliźniaka. Bill, kiedy spał
był taki uroczy, że trudno było oderwać od niego wzrok. Powoli podniósł się, starając
się go nie obudzić i nakrył go kocem.
Zszedł na dół i zahaczając kuchnie, by czegoś się napić,
udał się prosto na basen.
Wskoczył do wody, nurkując do samego dna i przepłynął tak
pod wodą jedną całą długość basenu. Nie tylko poprawiła się jego kondycja
fizyczna, ale od czasu, kiedy był podłączony do respiratora potrafił znacznie
dłużej wytrzymać pod wodą na jednym wdechu, to było całkiem fajne, przynajmniej
jakaś korzyść.
Dziś postanowił zrobić o dwie długości więcej. Kiedy
jednak kończył ostatnią rundę natknął się na nogi bliźniaka, które dyndały do
połowy łydek w wodzie. Wynurzył się między nimi, zerkając mu w oczy.
- Obudziłem się, a ciebie nie
było obok mnie – oznajmił z wyrzutem Bill, wpychając do buzi kolejny kęs
kanapki.
- Chciałem, żebyś sobie pospał
– powiedział Tom, odgarniając włosy do góry.
- Zgłodniałem – stwierdził.
- Widzę, a ja nie zdążyłem zrobić
śniadania. Nie sądziłem, że tak wcześnie wstaniesz. Myślałem, że zdążę popływać
i zrobić coś dla nas, ale za szybko wstałeś.
- Chcesz gryza?- zapytał Bill,
machając ostatnim kawałkiem kanapki.
- Pewnie – pozwolił się mu nakarmić.
- Um – mruknął. – Dobre, tylko
mało – stwierdził Tom.
- Idę zrobić więcej, idziesz?
– zapytał Bill.
Tom wyskoczył z basenu, już nie musiał iść na schody albo
do drabinki, żeby wydostać się z basenu, jak jeszcze kilka dni temu, bez
większego wysiłku potrafił wyjść z niego w każdym miejscu – nareszcie. Zgarniając
z wieszaka ręcznik ruszył za bratem.
Po południu Bill zawiózł go na siłownie, sam zaś udał się
do agencji reklamowej dowiedzieć się o oferty. Kiedy w drodze do domu zajechał
pod siłownie, by zabrać Toma, zdziwił się, wchodząc na salę i widząc leżącego
na podłodze bliźniaka.
- Co się stało?- zapytał
trenera, który akurat stał przy barku.
- Zmęczenie materiału –
zaśmiał się. - Będziesz miał problem, żeby zabrać go do domu.
- Tom? – Bill zawołał go, ale kiedy
Tom podniósł rękę, że nic mu nie jest, trochę odetchnął.
- Jutro się nie podniesie z łóżka.
Mówiłem mu, żeby zaczął od czegoś łatwiejszego, to spojrzał na mnie takim
wzrokiem, że się już więcej nie odzywałem. Gdyby, chociaż dał sobie fory z
dzień lub dwa, ale jest uparty jak osioł. Do tego stwierdził, że jutro też się
tu pokaże, a ja szczerze wątpię, czy on jutro będzie w stanie podnieść się z
łóżka, a co dopiero poćwiczyć – powiedział, patrząc na Billa.
- A ja nie mam żadnych
wątpliwości. Nie znasz go, jak się uprze, to nawet, jakby zwijał się z bólu, to
przyjdzie.
- Obyś miał rację, ale póki
co, leży tak od prawie pół godziny.
- Pójdę do niego.
- Jakbyś potrzebował pomocy,
żeby go podnieść zawołaj mnie.
Bill tylko westchnął, już wiedział, że Tom przesadził z
tymi ćwiczeniami, skoro już sam Christopher o tym mówił, a zawsze cisnął
każdego do ostatniej kropli potu, wiedząc, że ma jeszcze siłę, że stać go na
więcej, to tym razem Tom nawet w ocenie trenera przesadził. Podszedł do brata.
Tak czy siak, będzie go musiał zebrać z tej podłogi. Chwilę stał nad nim.
- Wstaniesz sam, czy mam zamówić
dźwig?
Nawet, jeśli miał ochotę trochę się nad nim porozczulać,
nie robił tego, wiedział, że to była ostatnia rzecz, jaka w tej chwili była
potrzebna Tomowi.
- Wstanę, daj mi chwilę.
- Podobno leżysz tak od pół
godziny.
- I jeszcze z pół i dojdę do
siebie.
- Nie żartuj, a co ja mam robić
w tym czasie?
- Może poćwiczyć?
Bill prychnął.
- Mowy nie ma – skwitował
krótko, wzbudzając tym tylko uśmiech na twarzy bliźniaka, pod tym względem nic
się nie zmieniło.
- Jak w agencji? – zapytał
Tom.
- A, właśnie – zaczął
rozentuzjazmowany, siadając od razu na podłodze obok brata. - Mają fajną ofertę
na jesienną kolekcje. Pytali, czy ty byś się też na to nie pisał.
Tom dźwignął się, podpierając na łokciach.
- A co to za ubrania?
- Swetry, spodnie, kurtki,
kolekcja na jesień, pokażę ci, w aucie mam kilka zdjęć. Fajnie by było gdybyś
się zgodził. Lubię nasze wspólne sesje.
- Zobaczymy. A kiedy ta sesja?
- Po wakacjach, więc to jeszcze
trochę czasu.
- Trzy miesiące. Może zdążę
wyrzeźbić mięśnie.
- Trzy miesiące, to masa czasu,
na pewno zdążysz.
- Tak ci się tylko wydaje. No dobra
- usiadł. – Wracamy?
- Dasz radę?
- Tak – wstał. Bill przyjrzał
mu się uważnie.
- Co tak patrzysz, mówiłem, że
wstanę. Idę się przebrać, mówiąc to skierował się w stronę szatni, Bill jednak zauważył,
że znowu kuleje. Kiedy czekał na brata pogadał jeszcze z kilkoma osobami, które
doskonale znał za czasów, jak przychodził tu od czasu do czasu z Tomem udając,
że ćwiczy.
Gdy już szli na parking do auta Bill nie wytrzymał.
- Boli cię noga?
- Tak. Ale nie przejmuj się,
po prostu przeforsowałem ją, odpocznę i przejdzie.
Wsiedli do samochodu, a Bill już nie wytrzymał.
- Tom, wiem, że powrót do
dawnej sprawności jest dla ciebie bardzo ważny, ale wyluzuj trochę, robisz i
tak ogromne postępy i to z dnia na dzień. Jak Hiraga cię zobaczy będzie w
szoku.
- A mnie się wydaje, że ciągle
stoję w miejscu. Jeszcze wiele mi brakuje do tego, co było z przed wypadku.
- Wcale nie tak wiele. Wiem,
że dla ciebie musi być strasznie frustrujące, że zrobienie czegoś sprawia ci
trudność, choć kiedyś było normalną rzeczą, ale zrozum Tom, byłeś pół roku w
śpiączce, miałeś ciężki wypadek. Proszę cię odpuść trochę, bo zaczyna mnie
przerażać to, co robisz.
Tom położył dłoń na ręce brata.
- Przepraszam, zwolnię trochę,
nie denerwuj się. Ja naprawdę nie robię tego ponad swoje siły.
- Widziałem na siłowni.
- No leżałem, zmęczyłem się,
więc leżałem, ale doszedłem do siebie i jak widzisz sam nawet dotarłem do
samochodu, a pewnie Christopher sugerował ci pomoc w doholowaniu mnie do samochodu.
Bill odetchnął głęboko.
- Strasznie się o ciebie boję -
przyznał.
- Ja o ciebie też. Nie mogę
sobie darować, że przez pół roku męczyłeś się ze wszystkim sam.
- To nie twoja wina. Pomagałeś
mi we śnie jak mogłeś.
- Ale to było za mało. Powinienem
być i wspierać cię przez cały czas, tak jak zawsze to robiłem, a nie było mnie wtedy,
kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś.
- Nie zadręczaj się tym, na co
i tak nie miałeś wpływu. Było - minęło. Teraz jesteś tu ze mną i to jest
najważniejsze. Wracasz do zdrowia, nabierasz formy, jeszcze parę tygodni i wszystko,
co nas złego spotkało będzie tylko wspomnieniem.
Tom pokiwał głową, zaciskając mocno dłoń na ręce Billa.
- Wracamy? – zapytał,
uśmiechając się do Toma.
- Tak. Strasznie głodny jestem
– przyznał.
- To dobrze, bo dzisiaj na
kolację będzie coś ekstra.
- Tak, a co takiego?
- Zobaczysz, to niespodzianka.
Dojechali do domu. Tom udał się do łazienki pod prysznic,
a Bill wziął się za przygotowywanie kolacji.
Po prysznicu Tom zakotwiczył przed telewizorem. Nie
chciał przeszkadzać Billowi zwłaszcza, że ten od razu zaprotestował, wręcz
wyrzucił, każąc się mu czymś zająć, jak tylko Tom pojawił się w drzwiach
kuchni, więc usiadł, właściwie rozwalił się na całej kanapie, dopiero teraz, czując
zmęczenie, bo oczy same mu się zamykały i nawet głód nie był w stanie
powstrzymać go przed ucięciem sobie drzemki.
Ale, jak tylko przysnął znowu miał ten sam sen. Był uwięziony
w ich samochodzie, czuł potworny ból na nogach, chłód, który coraz dotkliwiej
owiewał jego ciało i ten strach. Zdecydowanie widział to z perspektywy Billa.
Patrzył na siebie jego oczami, widział swoją twarz całą zakrwawioną, dotykał jej,
ciepła krew nadal spływała, kapiąc na bluzę, po mimo że nie wyczuwał na szyi
tętna, nie oddychał, nadal był ciepły. Tym razem słyszał rozpaczliwe wołanie
Billa krzyczał, błagając, żeby go nie zostawiał, żeby nie umierał, żeby zaczął
oddychać. Wyraźnie to słyszał, przez ułamek sekundy pogrążył się w ciemności i czuł,
jak Bill go szarpie.
- Tom, Tom! – Bill zaczął go
budzić.
Tom ocknął się, czując, jak szybko bije mu serce. Spojrzał
na bliźniaka, nie był pewny, czy Bill się zorientował, że znowu miał ten sam
sen, bo jakoś tak dziwnie mu się przyglądał.
- W porządku? Dobrze się
czujesz?
Przetarł twarz rękami.
- Tak, chyba zasnąłem.
- A ja się wydzieram z kuchni
od dobrych pięciu minut.
- Przepraszam, nie słyszałem.
Odetchnął, Bill się niczego nie domyślił.
- Chodź na kolacje, już
gotowa.
Wstał.
- Coś bardzo smakowicie
pachnie – powiedział i objął brata za szyję, całując go w policzek.
- A jeszcze lepiej smakuje –
zaśmiał się Bill.
Tom czuł się ciągle nieswój po tym śnie, ale starał się
udawać, żeby bliźniak niczego się nie domyślił. I tak się już wszystkim
zamartwiał, a na jego punkcie był szczególnie przewrażliwiony. Musiał sobie sam
poradzić z tymi dziwnymi snami. Do póki nie będzie budził się z krzykiem,
powinno się mu udać utrzymać to w tajemnicy, ale zastanawiał się, czy poczuł,
że Bill go szarpie, dlatego, że faktycznie go szarpał, próbując obudzić, czy czuł
to, co miało naprawdę miejsce podczas wypadku.
Weszli do kuchni. Na stole stały świeczki, dwa kieliszki
i butelka czerwonego wina oraz sałatka, którą Tom uwielbiał i kilka innych
przysmaków.
- Wow – wydusił z siebie Tom.
- To tylko kolacja.
Nie taka znowu zwykła kolacja.
- Najzwyklejsza. Od dzisiaj zawsze
będziemy tak jadać – powiedział Bill.
Tom popatrzył na brata, nie wiedząc, co mu się stało.
- Nie patrz tak, mamy za co dziękować
i każdy dzień tak właśnie powinniśmy kończyć, dziękując za to, że żyjemy, że wszystko
układa się po naszej myśli i że mamy siebie.
- Tak, mamy siebie, to warto
uczcić – przyznał Tom.
Bill podszedł do stołu i chwytając butelkę wina podał ją
bliźniakowi.
- Otworzysz?
- Daj korkociąg.
Celebrowanie każdego dnia, dziękując za to, że mogli go spędzić
razem, to stało się dla nich teraz nową tradycją.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.
Bill siedział na terminalu, oczekując na przylot Hiragi.
Po chwili dołączył do niego bliźniak, siadając obok niego.
- Będzie planowo – powiedział
Tom.
- No to czekamy. Denerwujesz
się? – zapytał, zerkając na brata.
- Nie, dlaczego?
- A ja tak. Jestem ciekawy,
jakie zrobi oczy, jak cię zobaczy.
- To tylko dwa tygodnie, nie zrobiłem
aż takich postępów.
- Właśnie, że zrobiłeś. Zobaczysz,
jak się Hiraga zdziwi.
Nagle ogłoszono, że samolot, którym leciał ich doktorek wylądował.
- No nareszcie - wypalił Bil,l
podrywając się z siedzenia jak poparzony.
- Wiesz co – zaczął Tom. – Zrobimy
doktorkowi niespodziankę? – zapytał, na co Bill od razu się zgodził.
Bill wystawił się na pierwszy odstrzał, a Tom miał zamiar
pokazać się Hiradze trochę później.
- Idzie – powiedział Bill,
wypatrując doktorka w tłumie ludzi.
- Widzę - odezwał się Tom i cofnął
na tyle, by Hiraga go nie poznał, a czapka i okulary przeciwsłoneczne tylko
dopełniły dzieła.
- Dzień dobry Bill – przywitał
się, obejmując go.
- Witaj. Jak podróż?
- Dobrze. Macie tu ładniejszą pogodę niż w Japonii.
- Chociaż raz, to chyba też przez to, że
wyjątkowo zimna zima w tym roku była. Chodźmy – powiedział, biorąc jedną z jego
toreb i ruszyli w stronie wyjścia, a Tom tuż za nimi.
- A jak tam Tom? – zapytał w
drodze na parking.
- Dobrze – odparł enigmatycznie
Bill.
- Ćwiczy? Lili mówiła, że
zrezygnował z rehabilitacji.
- Nie jest już potrzebna,
pływanie okazało się o wiele lepszym rozwiązaniem.
- No tak, zapomniałem, że
macie basen. Faktycznie to zdecydowanie lepszy sposób. A jak jego noga, kuleje?
- Tylko jak ją przeforsuje,
ale coraz rzadziej się skarży, więc myślę, że niedługo o tym zapomni. Doszli do
auta.
- Nie mogę się już doczekać,
jak go zobaczę.
- To się odwróć nie będziesz musiał
dłużej czekać – odezwał się w końcu Tom. Całą drogę szedł za nimi i
przysłuchiwał się rozmowie.
Hiraga odwrócił się i przez chwilę przyglądał się, nie
mogąc uwierzyć w to, co widzi.
- To ja – powiedział Tom i ściągnął
okulary, bo Jin patrzył na niego tak, jakby go nie poznał.
- Mój Boże – wydusił z siebie,
omiatając go wzrokiem. – Nie wierze w to, co widzę.
- Niespodzianka – zaśmiał się
Bill.
Dwa tygodnie… Z jednej strony to ogromny odstęp czasu, a
z drugiej, to zaledwie chwila, a to co widział, to jak bardzo zmienił się Tom, wprawiło
go w osłupienie. Na jego rękach i ramionach wyraźnie odznaczały się już mięśnie,
nawet opalił się trochę, a to zasługa tego, że przez pół dnia kosił trawę na
ich podwórku. Stał teraz wyprostowany pełen energii, kompletnie nie przypominał
Toma, którego widział dwa tygodnie temu.
- Prosiłem Billa, żeby cię
motywował do ćwiczeń i dbał o ciebie. Zapewnił mnie, że ty sam będziesz nad
formą pracował, ale nie sądziłem, że zrobiłeś aż takie postępy, po prostu nie
mogę w to uwierzyć.
- To i tak jeszcze nie jest to,
co być powinno – podsumował Tom. Ale
jeszcze ze dwa, może trzy tygodnie i powinienem przynajmniej dobić do
wyjściowej formy.
Bill w tym czasie zapakował walizki doktora do bagażnika.
- Wsiadajcie, bo za chwilę się
tu zapalimy z tego gorąca – ponaglił ich, przerywając im dyskusję.
Wrócili do domu. Do wieczora dyskutowali nad wynikami
badań i innymi medycznymi sprawami związanymi z Toma zdrowiem. W pewnym momencie
Bill zostawił ich samych, żeby zrobić kolację, a Tom postanowił powiedzieć
doktorkowi o swoich snach.
- Jin, mam problem – zaczął
upewniać się, że Bill niczego nie słyszy.
- Co się stało?
- Jakiś czas temu, znalazłem w
komputerze brata zdjęcia z wypadku i od tego czasu mam sny z nim związane.
- Co ci się dokładnie śni?
- To nie są jakieś normalne sny,
widzę wszystko jakby z perspektywy Billa, nie chcę przy nim o tym mówić, bo na
początku te sny były tak bolesne, że wołałem go przez sen i on strasznie się
tym przejął.
- Jak często ci się to śni?
- Prawie codziennie. Teraz bardziej
już nad tym panuję, ale za każdym razem jakby dochodzi kolejny element. Mam wrażenie,
że Bill przekazał mi podczas śpiączki wtedy, jak się kontaktowaliśmy swoje emocje,
a przez te zdjęcia, które niepotrzebnie zobaczyłem odblokowałem się i przeżywam
to co on w tamtym momencie. Czasami czuję, jak on mnie szarpie w tym
samochodzie, chociaż ja na tamtą chwilę byłem martwy, to czuję to i słyszę jak
krzyczy. Za każdym razem wszystko przeżywam od początku, czuję chłód, który
wpada przez rozbitą szybę. Czuję dłonie Billa na twarzy i szyi, kiedy próbuje
wyczuć mój puls, to nie jest coś, co sobie wymyślam. Czuję jego strach.
- Mówiłeś mu o tym?
- Tak, ale on nie chce o tym
rozmawiać, a ja go do tego zmuszać, bo jeśli to jest to, co czuł podczas
wypadku, to nie dziwię się, że nie chce o tym pamiętać.
Jak wiele pamiętasz z samego wypadku?
- Do chwili, kiedy ciężarówka
uderzyła w samochód, pamiętam wszystko, nawet ten huk, potem resztę jestem
w stanie odczuć w śnie, chociaż wiem, że to niemożliwe, bo przecież ja tam zginąłem
na miejscu.
- Zatrzymanie akcji serca nie
oznacza, natychmiastowej śmierci, zwłaszcza dla mózgu. Czy te odczucia, wzbudzają u ciebie strach?
- Nie. Strach odczuwam tylko,
kiedy patrzę na siebie jakby oczami Billa, wtedy czuję ból, jaki on prawdopodobnie
czuł w tamtym momencie. Czuję nawet smak krwi w ustach i to pewnie jego krew.
- Rozumiem. Myślę, że trzeba
będzie powiedzieć o tym Billowi. Musicie to skonfrontować, łączy was jakaś
naprawdę niespotykana więź i prawdopodobnie jest tak, jak sądzisz, że on ci te emocje
przekazał i do póki on nie przeżyje ich na nowo, istnieje prawdopodobieństwo, że
nadal będą cię nawiedzać te sny. Przede wszystkim on musi, że tak to ujmę to przeboleć,
dla niego to było okropne przeżycie. Ty byłeś nieprzytomny, niczego nie pamiętasz,
dla ciebie dramat zakończył się w chwili, kiedy uderzyła w was ciężarówka, dla
niego dopiero się zaczął. Wszystko, co się w tamtym momencie działo, ból
fizyczny, który z pewnością odczuwał po mimo szoku, lęk przed utratą ciebie, to
cud, że on nie miewa koszmarów, no chyba, że ma.
- Nie, na pewno nie, powiedziałby
mi o tym albo sam bym zauważył, że budzi się jakiś nieswój, więc na pewno jemu
się to nie śni.
- Czyli może być tak, że to ty
mierzysz się z jego lękami, przekazał ci to w jakiś sposób, nie pogodził się z
tym co się wydarzyło, w pewien sposób, może nawet czuje się winny.
- O co winny? To ja
prowadziłem, ja zdecydowałem, żeby zjechać na stację.
- Nie, nie Tom, winny tego, że
stała ci się krzywda, że cierpiałeś, a on wyszedł z tego praktycznie bez szwanku.
Tom prychnął.
- To niedorzeczne.
- Tak działa mózg, Tom. To co
wydaje się najbardziej błahe i niedorzeczne często bywa problemem. On musi to
przeżyć jeszcze raz, razem z tobą. Wtedy, może skończy ci się to śnić.
- On nie chce o tym nawet
wspominać, a co dopiero przeżyć.
- Spokojnie – położył Tomowi rękę
na kolanie. – Porozmawiam z Billem, obaj jesteście poranieni psychicznie. Rany
fizyczne pogoiły się nawet nie zostały po nich ślady, ale psychicznie nadal
jesteście ranni. Pomogłem wam fizycznie odzyskać zdrowie, postaram się pomóc
wam teraz uporać się z tym, czego nie widać.
Tom pokiwał głową. Bał się o Billa. Wtedy, gdy był w
śpiączce i Bill przyszedł do niego kompletnie roztrzęsiony, zrezygnowany i
załamany, był przerażony jego stanem. Bill nie jest w stanie funkcjonować sam. Nawet,
jeśli sam podejmuje wszystkie decyzje. Nawet, jeśli wiele razy podejmuje
decyzje za niego i resztę zespołu, musi czuć, że ma kogoś za plecami. Mieć
ciągłą świadomość, że ma się, do kogo odwrócić, kiedy tylko tego potrzebuje. Jest
silną osobą i wiele zniesie, ale tylko wtedy, gdy ma, dla kogo, a tym kimś w
tym momencie był Tom i z całą pewnością do Billa musiała dotrzeć świadomość,
jak niewiele trzeba, żeby został sam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Bardzo dobry rozdział XD
OdpowiedzUsuńukazałaś w nim uczucia Toma jego lęk oraz strach przed stratą ;.;
wychaczłam w notce parę błędów podczas dialogów w niektórych momentach zapominamś o pauzach przy wypowiedziach postaci XD
tyle ode mnie , życzę zdrowia i weny ~
ale przede wszystkim zdrowia <3
można widzieć kiedy kolejny odcinek? ^~^
Dzięki kochana. Następny odcinek 2 kwietnia tak jak na rozkładnie jazdy :)
OdpowiedzUsuń