Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 25 marca 2014
04:58
Witajcie kochani
Widzę, że ostatni odcinek wywołał spore emocje, zresztą podobnie,
jak przedostatni. Bardzo wam wszystkim dziękuję za komentarze. Irytuje was postępowanie
Billa, współczujecie Tomowi i chcecie, żeby Angela zniknęła, ale ona nie
zniknie. Chcecie wiedzieć, czy oni jeszcze będą ze sobą? Żeby się tego dowiedzieć
będziecie musieli dotrwać do końca opowiadania, bo mam nadzieję, że dotrwacie.
No nic, ja uciekam spać, znowu 5:00 mnie złapała.
Bawcie się dobrze i do następnego.
Wasza Niki
Odcinek 44
Dotarłem pod jej
dom. Jak tylko usłyszała, że parkuję, wyszła mnie przywitać.
- Hej, jesteś gotowa? –
zapytałem, wysiadając z auta.
- Wejdziesz na chwilę?
- Jasne – zamknąłem samochód i
podążyłem za nią do domu.
Jej ojciec siedział na kanapie w salonie.
- Dzień dobry - przywitałem się,
kiedy na mnie spojrzał.
- Dzień dobry – odparł i
poderwał się ze swojego miejsca, podchodząc do mnie z wyciągniętą ku mnie ręką
na przywitanie. Uścisnąłem mu dłoń, trochę
dziwnie się przy tym czując. Nie byłem przyzwyczajony do takiego zachowania,
chociaż najwyraźniej traktował mnie poważnie i z szacunkiem.
- Mój tata chciał z tobą porozmawiać
– wyjaśniła, a ja poczułem, jak przez moje ciało przetacza się lodowaty
dreszcz.
- Skarbie – odezwał się do
niej, obejmując ją ramieniem. – Przynieś Billowi coś do picia.
- Nie trzeba – podziękowałem. Czułem,
że urządzi mi pogawędkę, miałem tylko nadzieję, że nie wyjedzie mi z tym, jak
się trzeba zabezpieczać. Właściwie, to nawet nie wiem, dlaczego od razu
wybiegłem myślami w tym kierunku. W jednej sekundzie przeanalizowałem wszystkie
opcje i ta chyba była najbliższa temu, jak to wszystko wyglądało z boku.
Tym czasem jej ojciec wskazał mi ręką na miejsce na
kanapie, a kiedy usiadłem na niej, on usiadł obok mnie.
- Przepraszam, że tak na
ciebie patrzę – zaczął. Faktycznie dziwnie mi się przyglądał, ale już się przyzwyczaiłem,
więc nawet tego nie wyłapałem. - Pierwszy raz mam okazję rozmawiać z idolem
nastolatek.
Uniosłem brwi.
- Nigdy nie myślałem, że moja
córka zaprzyjaźni się z kimś, a już na pewno nie z gwiazdą muzyczną.
- Nie jestem żadną gwiazdą,
tylko wokalistą zespołu i tłumaczyłem to już Angeli kilka razy.
Po chwili pojawiła się Angela ze szklanką soku.
- Proszę - podała mi ją.
- Twój przyjaciel jest bardzo
oryginalny i skromny.
- Tato! – upomniała go.
Pomyślałem, że chodzi mu o mój wizerunek, miałem dzisiaj
makijaż, a wczoraj wyglądałem trochę inaczej.
- Jeśli chodzi o ten makijaż –
zacząłem się tłumaczyć, chociaż nie wiem dlaczego.
- Ach nie, nie. Choć przyznam,
że wyglądasz inaczej niż w wczoraj, ale ja nie o tym chciałem z tobą
porozmawiać. Chciałem ci bardzo podziękować, że dotrzymałeś moje córce wczoraj
towarzystwa. Chciałem ci podziękować wczoraj, ale byłem bardzo skupiony przed
operacją.
- Wiem, Angela mi mówiła.
- No właśnie. Przez moją pracę
nie dość, że ciągle jest sama, to nie ma w ogóle przyjaciół. Bardzo nad tym
ubolewam, jest już w sumie dorosła i może robić, co zechce, a mnie nic do tego,
ale jako ojciec bardzo martwię się, że nie ma w ogóle przyjaciół.
- Już ma – powiedziałem. –
Nawet dwoje – dodałem, na co Angela spojrzała na mnie, ściągając brwi.
- Tak? – zdziwił się jej
ojciec.
- Mnie i Toma, mojego brata bliźniaka
– nie wiem, po jaką cholerę to powiedziałem, ale zrobiłem to odruchowo, dopiero
po minie Angeli, reflektując się, że przecież jestem na Toma obrażony.
- Ach, to nie wiedziałem.
- Angela ma w nas przyjaciół.
Co prawda nie mogę jej obiecać, że będę zawsze na miejscu, bo za pół roku
wyruszamy w kolejną trasę, ale dopóki zostaniemy w Magdeburgu, poświęcę jej
tyle czasu, ile będę mógł, ale nawet, jeśli nie będziemy na miejscu, mamy ze
sobą kontakt.
- No to się cieszę – odetchnął.
Chyba mu ulżyło, a ja ze zdenerwowania upiłem soku, chociaż wcale pić mi się nie
chciało.
Ciekawy byłem, czy Tom czuł się tak samo, kiedy miał dziewczynę
i przychodził po nią do domu, na pewno nie raz, natykając się na jej rodziców,
czy on też się tak denerwował? Może to trochę inna sytuacja, bo nie traktowałem
Angeli, jak swojej dziewczyny, ale czułem się tak, jakby w jakimś sensie nią
była i przez to, jakoś się stresowałem, a najśmieszniejsze było to, że w tym
właśnie momencie dojrzałem pozytywną stronę związku z Tomem.
- No dobrze, bo chyba
mieliście gdzieś jechać, a ja tu truję.
- Tato! – upomniała go znowu.
- No co tato?
Uśmiechnąłem się. Dlaczego nasza mama nie mogła być taka wyrozumiała?
Zobaczyła, co zobaczyła i od razu nas skreśliła, nawet nie chciała zrozumieć,
co ja mówię, nawet nie chciała spróbować zrozumieć. Nawet nie chciała ze mną porozmawiać.
A co najbardziej mnie irytowało w tej sytuacji, to, że
ona najwyraźniej postanowiła udawać, że się nic nie stało i żyć dalej, zresztą
zachowywała się podobnie jak Tom.
- Jedziemy? – zapytała, chcąc już
zakończyć moją mękę.
- Odwiozę Angele przed
wieczorem – zapewniłem jej ojca i odstawiając szklankę na stolik wstałem,
żegnając się z nim.
Wyjechaliśmy w końcu.
- Dokąd
jedziemy? – zapytała.
- Pojedziemy kawałek za
miasto. Mamy z Tomem takie miejsce, gdzie robimy zakupy i nikt nas nie
zaczepia.
- Pogodziłeś się z nim?
- Nie.
- Bardzo był zły, że nie było
cię całą noc?
- To bez znaczenia. Nie potrzebuję
jego pozwolenia, kiedy chcę spędzić noc poza domem, a on swoje nerwy może se
wsadzić głęboko – nie dokończyłem, nie chcąc się wyrażać przy niej.
Kiedy zajechaliśmy pod galerie handlową, sięgnąłem na
tylne siedzenie po czapkę z daszkiem.
- I jak? – zapytałem. – Zawsze
mniej będę zwracał na siebie uwagi.
- Ja i tak bym cię poznała.
- Ach – jęknąłem.
- Zwiąż włosy - zaproponowała.
- Nie wziąłem gumki, chociaż
poczekaj – sięgnąłem do schowka. – Powinno się tu coś znaleźć, Tom zawsze upycha
takie rzeczy, kiedy miał dredy trochę się tych gumek walało.
Zaśmiała się.
- No i proszę, a nie mówiłem –
znalazłem czarną frotkę oczywiście obczepioną w jego kłaki, ale już nie
chciałem jej skubać, po prostu nie wypadało.
Związałem włosy i teraz, nakładając czapkę spojrzałem na
Angele.
- A teraz?
- No lepiej.
- Mam jeszcze okulary, więc nie
powinno być źle.
- To musi być uciążliwe –
stwierdziła, mając na myśli to kamuflowanie się, żeby nikt mnie nie poznał.
- Już się przyzwyczaiłem. To
co, idziemy?
Kiwnęła głową.
Łaziliśmy prawie cztery godziny. To były najprzyjemniejsze
cztery godziny od czasu tego piekła z bliźniakiem. Zaprosiłem ją jeszcze na
kolacje, po której odwiozłem ją do domu.
- Dziękuję Bill za wspólne
zakupy. Dawno nie bawiłam się tak dobrze.
- Ja też. Może znowu się
wybierzemy?
- Z przyjemnością.
- Mam coś dla ciebie – powiedziałem
i sięgnąłem na tylne siedzenie, podając jej małą torebkę.
- Co to jest? – zapytała.
- Zobacz – uśmiechnąłem się.
Otworzyła i wyciągnęła apaszkę.
- Bill…
- Podoba ci się?
- Tak, ale nie mogę jej
przyjąć – speszyła się.
- Możesz, możesz – powiedziałem
rozbawiony jej słodkimi rumieńcami. – Daj – zabrałem jej ją z ręki i zawiązałem
na jej szyi. – Ślicznie ci w niej.
- Boże Bill, nie wiem, co mam powiedzieć,
jest piękna, dziękuję – objęła mnie za szyje i pocałowała w policzek. – Ale ja nie
mam nic dla ciebie – powiedziała.
- Nie musisz mi nic dawać,
wystarczy, że jesteś, to dla mnie najlepszy prezent.
Zobaczyłem, że jej tata otworzył drzwi domu, najwyraźniej
zaniepokoił się, że jeszcze nie wróciła skoro słyszał, jak podjechaliśmy, a ona
do tej pory nie pojawiła się w domu.
- Twój tata się chyba niepokoi
– powiedziałem.
- Pójdę już. Jeszcze raz dziękuję
ci za wspaniałe popołudnie i za prezent.
- Nie ma, za co.
- To, do zobaczenia – powiedziała
wysiadając.
- Do zobaczenia – pożegnałem
się z nią i ruszyłem do domu.
W drodze zerknąłem na swój telefon, nie powiem, zdziwiłem
się, że Tom do mnie nie wydzwaniał, nawet wiadomości żadnej nie wysłał, to było
coś nietypowego, może w końcu dotarło do niego, że między nami koniec?
Gdy
wszedłem do domu usłyszałem, jak Tom robi coś w kuchni. Skierowałem się do
swojego pokoju, ale w połowie drogi stwierdziłem, że jednak powiem mu, że wróciłem.
Zajrzałem do kuchni, ściągając od razu na siebie jego
wzrok, nie żeby nie słyszał, jak wróciłem, ale chyba się mnie nie spodziewał
ujrzeć w kuchni.
- Wróciłem – powiedziałem krótko.
- Za pół godziny będzie kolacja
– odparł, zmieniając temat.
- Już jadłem.
Tylko czekałem, jak zacznie zadawać pytania, ale on nie powiedział
nic, odwracając jedynie ode mnie wzrok.
- Idę do siebie.
- Porozmawiajmy – rzucił,
kiedy miałem już odchodzić.
- O czym? – zapytałem, chociaż
doskonale wiedziałem.
- O nas.
Westchnąłem.
- Jakich nas? Jesteś ty i
jestem ja.
- My – wszedł mi w słowa. -
Nie ty, nie ja, tylko my.
- Nie Tom, już nie ma nas,
skończyło się, pamiętasz?
- Powiedz mi Bill, co się
zmieniło w ciągu tych dwóch ostatnich dni?
Odkąd się tu przeprowadziliśmy odtrącasz mnie, wmawiasz sobie, że mnie
nie kochasz,
- Nie kocham cię.
- Ale pierdolisz! – wrzasnął
na mnie i zacisnął pięści.
I już wiedziałem, że nie odpuści. Już wiedziałem, czemu
do mnie nie dzwonił, ani nawet nie wysłał sms’a, od początku miał w planach tą rozmowę.
Wiedział, że jeśli w jakiś sposób mnie sprowokuje, to nie wrócę na noc do domu,
wczoraj nie wróciłem, więc dzisiaj też mogłem tak zrobić, nieźle braciszku,
naprawdę nieźle.
- Gdzie byłeś wczoraj popołudniu?
– zapytał.
- A co cię to obchodzi? – w
pierwszym momencie nie chciałem mu powiedzieć, ale po chwili namysłu
stwierdziłem, że w sumie powinien się męczyć razem zemną, i tak mu zaoszczędziłem
pogardliwego wzroku mamy i tego uczucia, kiedy trzasnęła mi drzwiami przed nosem,
traktując mnie, jak powietrze.
- Płakałeś, widziałem ślady
łez na twojej twarzy.
No tak, Tom zawsze takie rzeczy zauważał.
- Właściwie, to ci powiem – zacząłem.
– Męcz się z tym, tak samo jak ja – powiedziałem, zauważając, jak jego oczy rozszerzyły
się. – Byłem u mamy – aż wciągnął głębiej powietrze na moje słowa, czyżby
dokładnie wiedział, jak mnie potraktowała?
- Po co?
- A jak myślisz? Porozmawiać z
nią, obiecać jej, że nigdy więcej się do siebie tak nie zbliżymy.
- O czym ty mówisz? – nie mógł
uwierzyć, że to zrobiłem, a chyba jeszcze bardziej, że to powiedziałem.
- Ale nie chciała mnie nawet
wysłuchać, a co dopiero porozmawiać – zacząłem. – Otworzyła drzwi, spojrzała mi
z pogardą w oczy i pierdolnęła mi nimi przed nosem – wyrzuciłem to w końcu z
siebie, starając się, żeby chociaż w minimalnym stopniu był wstanie poczuć ból,
jaki ja wtedy poczułem.
- Billy…
- Przestań tak do mnie mówić!
– krzyknąłem. Irytowało mnie, jak starał się mnie tym zdrobnieniem rozmiękczyć.
Miałem w dupie to, że w tej chwili było mu przykro, jak potraktowała mnie nasza
mama.
- Po co do niej pojechałeś? Mówiłem
ci, że ona potrzebuje czasu, żeby to przetrawić.
- To nie jest kwestia czasu,
Tom. Ona nigdy nam tego nie wybaczy.
- Wybaczy.
- Skąd wiesz?
- Wiem. Zaufaj mi.
Pokręciłem głową, nigdy więcej mu nie zaufam. Zaufałem,
kiedy obiecywał mi, że nasz związek będzie najcudowniejszą rzeczą na świecie, a
tym czasem straciłem więcej niż zyskałem przez to, że dałem się mu omamić.
Zupełnie nie wiem, co ja sobie myślałem, wchodząc w ten chory układ. Miałem
brata bliźniaka, z którym rozumiałem się, jak z nikim, a teraz nie mam nic, bo
to co się między nami wydarzyło przekreśliło relację, jakie mieliśmy jako
bracia. To już zawsze będzie stało między nami, nie wrócimy do tego, co było.
- Chcę, żebyś porozmawiał z
mamą – zażądałem.
Spojrzał na mnie, jak na wariata.
- Nie – odpowiedział prawie
natychmiast.
- Masz z nią porozmawiać, przeprosić
i błagać o wybaczenie.
- Nie, Bill. Nie mam ją za co przepraszać,
a już na pewno nie będę prosił o wybaczenie za coś czego nie żałuję.
- No to, dopóki nie załatwisz
tej sprawy, relacje między nami, będą czysto formalnie – mówiąc to wykręciłem
się na pięcie i udałem do swojego pokoju.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ja pitole...
OdpowiedzUsuńona mnie już wkur***. Nie.. nie "wkurza" , tylko wkur***.
Ale Bill tez nie lepszy. Mam nadzieje ze w końcu się ogarnie.
I jeśli najdzie ten moment gdzie będzie chciał wrócić do Toma. To niech ten go wezwie! Niech kur** Bill się poczuje jak śmieć
a Angeli wyrwe klaki... -.-
Pozdrawiam i życzę weny! ♡
Dokladnie, ale lepiej zeby sie pogodzili, a nie ze Tom go zgwalci...' niech znowu beda razem <3
UsuńAngela jest tak miła, że aż mi się niedobrze robi...bo Bill w końcu na nią poleci i wtedy dopiero będzie...ehh..
OdpowiedzUsuńbosz, Bill, wyluzuj. po co Ci matka, która Cię nie akceptuje? mniejsza, to jeszcze rozumiem, ale nie ma prawa kazać Tomowi, żeby z nią pogadał. pff, kretyn. ._.
ile rozdziałów do końca?
pozdrawiam i życzę weny ;)
...
OdpowiedzUsuńsmutam :-(
jeszcze tylko brakuje żeby Tom popełnił samobójstwo :-|
mam nadzieję i to wielką że Bill się ogarnie .
Bo jak narazie to Bill zachowuje się jakby mu wogóle na Tomie nie należało :-C
A co do tego że go matka nie akceptuje to powiem tyle jeżeli kocha to zaakceptuje a jeżeli nie to nie i koniec kropka
ile rodziłów do końca ?
ile jeszcze masz zamiar nas trzymać w takim stresie? :D i ile jeszcze do końca? czekam na kolejny !! :P
OdpowiedzUsuń