Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 25 marca 2014


Witajcie kochani

Widzę, że ostatni odcinek wywołał spore emocje, zresztą podobnie, jak przedostatni. Bardzo wam wszystkim dziękuję za komentarze. Irytuje was postępowanie Billa, współczujecie Tomowi i chcecie, żeby Angela zniknęła, ale ona nie zniknie. Chcecie wiedzieć, czy oni jeszcze będą ze sobą? Żeby się tego dowiedzieć będziecie musieli dotrwać do końca opowiadania, bo mam nadzieję, że dotrwacie.
No nic, ja uciekam spać, znowu 5:00 mnie złapała.
Bawcie się dobrze i do następnego.

Wasza Niki



Odcinek 44





 Dotarłem pod jej dom. Jak tylko usłyszała, że parkuję, wyszła mnie przywitać.
- Hej, jesteś gotowa? – zapytałem, wysiadając z auta.
- Wejdziesz na chwilę?
- Jasne – zamknąłem samochód i podążyłem za nią do domu.
Jej ojciec siedział na kanapie w salonie.
- Dzień dobry - przywitałem się, kiedy na mnie spojrzał.
- Dzień dobry – odparł i poderwał się ze swojego miejsca, podchodząc do mnie z wyciągniętą ku mnie ręką na przywitanie.  Uścisnąłem mu dłoń, trochę dziwnie się przy tym czując. Nie byłem przyzwyczajony do takiego zachowania, chociaż najwyraźniej traktował mnie poważnie i z szacunkiem.
- Mój tata chciał z tobą porozmawiać – wyjaśniła, a ja poczułem, jak przez moje ciało przetacza się lodowaty dreszcz.
- Skarbie – odezwał się do niej, obejmując ją ramieniem. – Przynieś Billowi coś do picia.
- Nie trzeba – podziękowałem. Czułem, że urządzi mi pogawędkę, miałem tylko nadzieję, że nie wyjedzie mi z tym, jak się trzeba zabezpieczać. Właściwie, to nawet nie wiem, dlaczego od razu wybiegłem myślami w tym kierunku. W jednej sekundzie przeanalizowałem wszystkie opcje i ta chyba była najbliższa temu, jak to wszystko wyglądało z boku.
Tym czasem jej ojciec wskazał mi ręką na miejsce na kanapie, a kiedy usiadłem na niej, on usiadł obok mnie.
- Przepraszam, że tak na ciebie patrzę – zaczął. Faktycznie dziwnie mi się przyglądał, ale już się przyzwyczaiłem, więc nawet tego nie wyłapałem. - Pierwszy raz mam okazję rozmawiać z idolem nastolatek.
Uniosłem brwi.
- Nigdy nie myślałem, że moja córka zaprzyjaźni się z kimś, a już na pewno nie z gwiazdą muzyczną.
- Nie jestem żadną gwiazdą, tylko wokalistą zespołu i tłumaczyłem to już Angeli kilka razy.
Po chwili pojawiła się Angela ze szklanką soku.
- Proszę - podała mi ją.
- Twój przyjaciel jest bardzo oryginalny i skromny.
- Tato! – upomniała go.
Pomyślałem, że chodzi mu o mój wizerunek, miałem dzisiaj makijaż, a wczoraj wyglądałem trochę inaczej.
- Jeśli chodzi o ten makijaż – zacząłem się tłumaczyć, chociaż nie wiem dlaczego.
- Ach nie, nie. Choć przyznam, że wyglądasz inaczej niż w wczoraj, ale ja nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Chciałem ci bardzo podziękować, że dotrzymałeś moje córce wczoraj towarzystwa. Chciałem ci podziękować wczoraj, ale byłem bardzo skupiony przed operacją.
- Wiem, Angela mi mówiła.
- No właśnie. Przez moją pracę nie dość, że ciągle jest sama, to nie ma w ogóle przyjaciół. Bardzo nad tym ubolewam, jest już w sumie dorosła i może robić, co zechce, a mnie nic do tego, ale jako ojciec bardzo martwię się, że nie ma w ogóle przyjaciół.
- Już ma – powiedziałem. – Nawet dwoje – dodałem, na co Angela spojrzała na mnie, ściągając brwi.
- Tak? – zdziwił się jej ojciec.
- Mnie i Toma, mojego brata bliźniaka – nie wiem, po jaką cholerę to powiedziałem, ale zrobiłem to odruchowo, dopiero po minie Angeli, reflektując się, że przecież jestem na Toma obrażony.
- Ach, to nie wiedziałem.
- Angela ma w nas przyjaciół. Co prawda nie mogę jej obiecać, że będę zawsze na miejscu, bo za pół roku wyruszamy w kolejną trasę, ale dopóki zostaniemy w Magdeburgu, poświęcę jej tyle czasu, ile będę mógł, ale nawet, jeśli nie będziemy na miejscu, mamy ze sobą kontakt.
- No to się cieszę – odetchnął. Chyba mu ulżyło, a ja ze zdenerwowania upiłem soku, chociaż wcale pić mi się nie chciało.
Ciekawy byłem, czy Tom czuł się tak samo, kiedy miał dziewczynę i przychodził po nią do domu, na pewno nie raz, natykając się na jej rodziców, czy on też się tak denerwował? Może to trochę inna sytuacja, bo nie traktowałem Angeli, jak swojej dziewczyny, ale czułem się tak, jakby w jakimś sensie nią była i przez to, jakoś się stresowałem, a najśmieszniejsze było to, że w tym właśnie momencie dojrzałem pozytywną stronę związku z Tomem.
- No dobrze, bo chyba mieliście gdzieś jechać, a ja tu truję.
- Tato! – upomniała go znowu.
- No co tato?
Uśmiechnąłem się. Dlaczego nasza mama nie mogła być taka wyrozumiała? Zobaczyła, co zobaczyła i od razu nas skreśliła, nawet nie chciała zrozumieć, co ja mówię, nawet nie chciała spróbować zrozumieć. Nawet nie chciała ze mną porozmawiać.
A co najbardziej mnie irytowało w tej sytuacji, to, że ona najwyraźniej postanowiła udawać, że się nic nie stało i żyć dalej, zresztą zachowywała się podobnie jak Tom.
- Jedziemy? – zapytała, chcąc już zakończyć moją mękę.
- Odwiozę Angele przed wieczorem – zapewniłem jej ojca i odstawiając szklankę na stolik wstałem, żegnając się z nim.
Wyjechaliśmy w końcu.
                - Dokąd jedziemy? – zapytała.
- Pojedziemy kawałek za miasto. Mamy z Tomem takie miejsce, gdzie robimy zakupy i nikt nas nie zaczepia.
- Pogodziłeś się z nim?
- Nie.
- Bardzo był zły, że nie było cię całą noc?
- To bez znaczenia. Nie potrzebuję jego pozwolenia, kiedy chcę spędzić noc poza domem, a on swoje nerwy może se wsadzić głęboko – nie dokończyłem, nie chcąc się wyrażać przy niej.
Kiedy zajechaliśmy pod galerie handlową, sięgnąłem na tylne siedzenie po czapkę z daszkiem.
- I jak? – zapytałem. – Zawsze mniej będę zwracał na siebie uwagi.
- Ja i tak bym cię poznała.
- Ach – jęknąłem.
- Zwiąż włosy - zaproponowała.
- Nie wziąłem gumki, chociaż poczekaj – sięgnąłem do schowka. – Powinno się tu coś znaleźć, Tom zawsze upycha takie rzeczy, kiedy miał dredy trochę się tych gumek walało.
Zaśmiała się.
- No i proszę, a nie mówiłem – znalazłem czarną frotkę oczywiście obczepioną w jego kłaki, ale już nie chciałem jej skubać, po prostu nie wypadało.
Związałem włosy i teraz, nakładając czapkę spojrzałem na Angele.
- A teraz?
- No lepiej.
- Mam jeszcze okulary, więc nie powinno być źle.
- To musi być uciążliwe – stwierdziła, mając na myśli to kamuflowanie się, żeby nikt mnie nie poznał.
- Już się przyzwyczaiłem. To co, idziemy?
Kiwnęła głową.
Łaziliśmy prawie cztery godziny. To były najprzyjemniejsze cztery godziny od czasu tego piekła z bliźniakiem. Zaprosiłem ją jeszcze na kolacje, po której odwiozłem ją do domu.
- Dziękuję Bill za wspólne zakupy. Dawno nie bawiłam się tak dobrze.
- Ja też. Może znowu się wybierzemy?
- Z przyjemnością.
- Mam coś dla ciebie – powiedziałem i sięgnąłem na tylne siedzenie, podając jej małą torebkę.
- Co to jest? – zapytała.
- Zobacz – uśmiechnąłem się.
Otworzyła i wyciągnęła apaszkę.
- Bill…
- Podoba ci się?
- Tak, ale nie mogę jej przyjąć – speszyła się.
- Możesz, możesz – powiedziałem rozbawiony jej słodkimi rumieńcami. – Daj – zabrałem jej ją z ręki i zawiązałem na jej szyi. – Ślicznie ci w niej.
- Boże Bill, nie wiem, co mam powiedzieć, jest piękna, dziękuję – objęła mnie za szyje i pocałowała w policzek. – Ale ja nie mam nic dla ciebie – powiedziała.
- Nie musisz mi nic dawać, wystarczy, że jesteś, to dla mnie najlepszy prezent.
Zobaczyłem, że jej tata otworzył drzwi domu, najwyraźniej zaniepokoił się, że jeszcze nie wróciła skoro słyszał, jak podjechaliśmy, a ona do tej pory nie pojawiła się w domu.
- Twój tata się chyba niepokoi – powiedziałem.
- Pójdę już. Jeszcze raz dziękuję ci za wspaniałe popołudnie i za prezent.
- Nie ma, za co.
- To, do zobaczenia – powiedziała wysiadając.
- Do zobaczenia – pożegnałem się z nią i ruszyłem do domu.
W drodze zerknąłem na swój telefon, nie powiem, zdziwiłem się, że Tom do mnie nie wydzwaniał, nawet wiadomości żadnej nie wysłał, to było coś nietypowego, może w końcu dotarło do niego, że między nami koniec?
                Gdy wszedłem do domu usłyszałem, jak Tom robi coś w kuchni. Skierowałem się do swojego pokoju, ale w połowie drogi stwierdziłem, że jednak powiem mu, że wróciłem.
Zajrzałem do kuchni, ściągając od razu na siebie jego wzrok, nie żeby nie słyszał, jak wróciłem, ale chyba się mnie nie spodziewał ujrzeć w kuchni.
- Wróciłem – powiedziałem krótko.
- Za pół godziny będzie kolacja – odparł, zmieniając temat.
- Już jadłem.
Tylko czekałem, jak zacznie zadawać pytania, ale on nie powiedział nic, odwracając jedynie ode mnie wzrok.
- Idę do siebie.
- Porozmawiajmy – rzucił, kiedy miałem już odchodzić.
- O czym? – zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem.
- O nas.
Westchnąłem.
- Jakich nas? Jesteś ty i jestem ja.
- My – wszedł mi w słowa. - Nie ty, nie ja, tylko my.
- Nie Tom, już nie ma nas, skończyło się, pamiętasz?
- Powiedz mi Bill, co się zmieniło w ciągu tych dwóch ostatnich dni?  Odkąd się tu przeprowadziliśmy odtrącasz mnie, wmawiasz sobie, że mnie nie kochasz,
- Nie kocham cię.
- Ale pierdolisz! – wrzasnął na mnie i zacisnął pięści.
I już wiedziałem, że nie odpuści. Już wiedziałem, czemu do mnie nie dzwonił, ani nawet nie wysłał sms’a, od początku miał w planach tą rozmowę. Wiedział, że jeśli w jakiś sposób mnie sprowokuje, to nie wrócę na noc do domu, wczoraj nie wróciłem, więc dzisiaj też mogłem tak zrobić, nieźle braciszku, naprawdę nieźle.
- Gdzie byłeś wczoraj popołudniu? – zapytał.
- A co cię to obchodzi? – w pierwszym momencie nie chciałem mu powiedzieć, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że w sumie powinien się męczyć razem zemną, i tak mu zaoszczędziłem pogardliwego wzroku mamy i tego uczucia, kiedy trzasnęła mi drzwiami przed nosem, traktując mnie, jak powietrze.
- Płakałeś, widziałem ślady łez na twojej twarzy.
No tak, Tom zawsze takie rzeczy zauważał.
- Właściwie, to ci powiem – zacząłem. – Męcz się z tym, tak samo jak ja – powiedziałem, zauważając, jak jego oczy rozszerzyły się. – Byłem u mamy – aż wciągnął głębiej powietrze na moje słowa, czyżby dokładnie wiedział, jak mnie potraktowała?
- Po co?
- A jak myślisz? Porozmawiać z nią, obiecać jej, że nigdy więcej się do siebie tak nie zbliżymy.
- O czym ty mówisz? – nie mógł uwierzyć, że to zrobiłem, a chyba jeszcze bardziej, że to powiedziałem.
- Ale nie chciała mnie nawet wysłuchać, a co dopiero porozmawiać – zacząłem. – Otworzyła drzwi, spojrzała mi z pogardą w oczy i pierdolnęła mi nimi przed nosem – wyrzuciłem to w końcu z siebie, starając się, żeby chociaż w minimalnym stopniu był wstanie poczuć ból, jaki ja wtedy poczułem.
- Billy…
- Przestań tak do mnie mówić! – krzyknąłem. Irytowało mnie, jak starał się mnie tym zdrobnieniem rozmiękczyć. Miałem w dupie to, że w tej chwili było mu przykro, jak potraktowała mnie nasza mama.
- Po co do niej pojechałeś? Mówiłem ci, że ona potrzebuje czasu, żeby to przetrawić.
- To nie jest kwestia czasu, Tom. Ona nigdy nam tego nie wybaczy.
- Wybaczy.
- Skąd wiesz?
- Wiem. Zaufaj mi.
Pokręciłem głową, nigdy więcej mu nie zaufam. Zaufałem, kiedy obiecywał mi, że nasz związek będzie najcudowniejszą rzeczą na świecie, a tym czasem straciłem więcej niż zyskałem przez to, że dałem się mu omamić. Zupełnie nie wiem, co ja sobie myślałem, wchodząc w ten chory układ. Miałem brata bliźniaka, z którym rozumiałem się, jak z nikim, a teraz nie mam nic, bo to co się między nami wydarzyło przekreśliło relację, jakie mieliśmy jako bracia. To już zawsze będzie stało między nami, nie wrócimy do tego, co było.
- Chcę, żebyś porozmawiał z mamą – zażądałem.
Spojrzał na mnie, jak na wariata.
- Nie – odpowiedział prawie natychmiast.
- Masz z nią porozmawiać, przeprosić i błagać o wybaczenie.
- Nie, Bill. Nie mam ją za co przepraszać, a już na pewno nie będę prosił o wybaczenie za coś czego nie żałuję.
- No to, dopóki nie załatwisz tej sprawy, relacje między nami, będą czysto formalnie – mówiąc to wykręciłem się na pięcie i udałem do swojego pokoju.

5 komentarzy:

  1. Ja pitole...
    ona mnie już wkur***. Nie.. nie "wkurza" , tylko wkur***.
    Ale Bill tez nie lepszy. Mam nadzieje ze w końcu się ogarnie.
    I jeśli najdzie ten moment gdzie będzie chciał wrócić do Toma. To niech ten go wezwie! Niech kur** Bill się poczuje jak śmieć
    a Angeli wyrwe klaki... -.-

    Pozdrawiam i życzę weny! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, ale lepiej zeby sie pogodzili, a nie ze Tom go zgwalci...' niech znowu beda razem <3

      Usuń
  2. Angela jest tak miła, że aż mi się niedobrze robi...bo Bill w końcu na nią poleci i wtedy dopiero będzie...ehh..
    bosz, Bill, wyluzuj. po co Ci matka, która Cię nie akceptuje? mniejsza, to jeszcze rozumiem, ale nie ma prawa kazać Tomowi, żeby z nią pogadał. pff, kretyn. ._.
    ile rozdziałów do końca?
    pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...
    smutam :-(
    jeszcze tylko brakuje żeby Tom popełnił samobójstwo :-|
    mam nadzieję i to wielką że Bill się ogarnie .
    Bo jak narazie to Bill zachowuje się jakby mu wogóle na Tomie nie należało :-C
    A co do tego że go matka nie akceptuje to powiem tyle jeżeli kocha to zaakceptuje a jeżeli nie to nie i koniec kropka
    ile rodziłów do końca ?

    OdpowiedzUsuń
  4. ile jeszcze masz zamiar nas trzymać w takim stresie? :D i ile jeszcze do końca? czekam na kolejny !! :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*