Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

środa, 23 kwietnia 2014


Witajcie kochani
Podsumowując ostatnie wasze komentarze, najbardziej zastanawia mnie tylko jedna kwestia, a mianowicie skąd się wam wziął pomysł na zaręczyny Billa z Angelą? Kombinowałam na różne sposoby, ale nic logicznego nie przyszło mi do głowy. Poza tym… cóż, wiedziałam, że odcinek zrobi na was wrażenie, ciekawe co powiecie po dzisiejszym :)
Życzę wam miłego czytania.

Wasza Niki



Odcinek 50




Po próbie, uciekłem szybko ze studia. Nie miałem ochoty na pogawędki z chłopakami, a już w szczególności na konfrontację z Tomem. Rano nie rozmawialiśmy wiele, właściwie to prawie w ogóle, bo zaraz po śniadaniu, które mi zrobił zamknąłem się w łazience, starając się doprowadzić do stanu używalności, a później w pośpiechu zabrałem tylko komórkę z pokoju i wybiegłem z domu, nie mając odwagi zamienić z nim nawet jednego słowa, nie mówiąc już o spojrzeniu mu w oczy i przeproszeniu.
No właśnie, przeprosić… Powinienem go chyba błagać o wybaczenie albo zniknąć z jego życia. Nie wiem, czemu zawracał sobie jeszcze mną głowę. Ja na jego miejscu nie chciałbym mieć już z sobą nic wspólnego. Pokazałem się mu z najgorszej strony, nawet nie wiem, czy zdawał sobie sprawę, że taki potrafię być. Na pewno nie. Zawsze byłem uważany za synonim spokoju, tolerancji i dobra, i do wczoraj też się za takiego uważałem, ale po tym, co zrobiłem, przestałem się już w ogóle uważać za człowieka.
Jeździłem po mieście, kręcąc się bez jakiegoś konkretnego celu. Nie wiedziałem, co robić, nie miałem się gdzie podziać. Bałem się wrócić do domu i spojrzeć Tomowi w oczy i kolejny raz zobaczyć w nich tą troskę i zrozumienie, nie tego oczekiwałem, nie tak to miało być. Z Angelą też nie chciałem się widzieć. Nawet, jeśli nie zadawałaby mi pytań, patrzyła by na mnie ze współczuciem, a to nie ja go potrzebowałem tylko Tom, którego skrzywdziłem. Do Georga czy Gustava też nie było, po co jechać, powiedzieliby od razu, że wyolbrzymiam wszystko i mam wracać do domu, bo przecież o tym, co robiłem z Tomem nawet nie mógłbym wspomnieć, więc to było by bez sensu. Jeszcze nigdy nie byłem w tak beznadziejnym położeniu. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, ale żadna nie była na tyle konkretna, żeby chodź na chwilę zatrzymać się przy niej i rozważyć jej sensowność. Zrobiło się już ciemno, jeździłem tak już dobre cztery godziny. Zaparkowałem w końcu na jakimś parkingu i po prostu siedziałem.
Po chwili mój telefon rozdzwonił się. Zerknąłem na wyświetlacz i poczułem w jednej chwili, jak skręcają mi się wnętrzności, to był Tom. Gapiłem się na jego zdjęcie na wyświetlaczu, ale nie miałem odwagi odebrać. Telefon w końcu umilkł. Westchnąłem. Już miałem go odłożyć, kiedy przyszła wiadomość. Zerknąłem.

Proszę Cię wróć do domu, martwię się.

Poleciały mi łzy.
Nie odpisałem. Zresztą, co miałem mu odpisać, chyba jedynie to, żeby sobie lepiej zorganizował ochronę przede mną, bo jak wrócę i znowu mi odwali, to jeszcze większą krzywdę mu wyrządzę. Jakieś piętnaście minut później przyszła kolejna wiadomość.

O nic nie będę pytał ani robił ci wyrzutów. Wróć do domu.

Dlaczego tak się na mnie uwziął, dlaczego nie mógł mnie zostawić w spokoju? Rzuciłem ze złością telefon za siebie. Wyszedłem z auta i w jednej z budek kupiłem sobie gofra z bitą śmietaną. Nie smakował nawet w połowie, jak te, które robił Tom, ale przynajmniej przestało mi burczeć w brzuchu. Z kubkiem Coli wróciłem do samochodu. Ledwie się usadowiłem, a usłyszałem, że przyszła kolejna wiadomość. Odwróciłem się chcąc sięgnąć na tylne siedzenie po komórkę, ale nie mogłem jej tam znaleźć.
- Kurwa! – zakląłem. Musiała spaść pod siedzenie, tylko jak ja ją teraz znajdę w tych ciemnościach? Zapaliłem światło w aucie i zacząłem szukać. Im więcej czasu mijało i nie mogłem jej znaleźć tym się bardziej denerwowałem, jakby moje życie zależało właśnie od tego sms’a, chociaż może właśnie tak było. Wysiadłem z auta i otwierając tylne drzwi zacząłem szukać.   Odetchnąłem, kiedy ją znalazłem.
Odczytałem wiadomość.


Jeśli jest ci naprawdę przykro za to, co się stało, to przynajmniej się odezwij, o nic więcej cię nie proszę.

Zanim zdążyłem doczytać, przyszedł jeszcze jeden sms.

Więcej nie będę cię nękał sms’ami, chcę tylko żebyś wiedział, że nadal cię kocham.

Nie wytrzymałem już, łzy przysłoniły mi całkowicie widoczność, wsiadłem do auta i kolejny raz rozpłakałem się na całego.
Kiedy trochę się uspokoiłem, odpisałem mu.

Będę za pół godziny, ale żadnych rozmów.

Zastrzegłem sobie.
Po paru sekundach otrzymałem odpowiedź.

Obiecuję.

Odpaliłem silnik i ruszyłem do domu. Nie wiem, dlaczego liczyłem na to, że Tom dotrzyma słowa, rzadko, kiedy dotrzymywał. Może w związku z okolicznościami miałem nadzieję, że po wejściu do domu nie zobaczę go i tych jego oczu, identycznych jak moje, a jednak innych, dobrych. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi, już miałem zapalić światło, kiedy zrobiło się jasno. Spojrzałem na drugi koniec korytarza, stał tam z ręką na włączniku.
- Nie rób tak więcej - odezwał się.
Wiedziałem, a obiecał mi przecież, miało nie być żadnych rozmów.
- Nie chcę, żebyś się szwendał gdzieś po mieście, sam bez ochrony w dodatku. Tu jest twój dom Bill. Jeśli ktoś się z niego wyprowadzi, to będę to ja – oznajmił.
- Słucham?
Aż otworzyłem ze zdziwienia szerzej oczy.
- Jeśli mieszkanie ze mną jest dla ciebie tak ciężkie do zniesienia, wyprowadzę się. Chcę, żebyś był bezpieczny.
- Chyba masz coś z głową! – podniosłem głos i podszedłem bliżej. – To ty potrzebujesz ochrony i bezpiecznego miejsca, z dala ode mnie.
Zmarszczył brwi.
- Akurat ty jesteś ostatnią osobą, przed którą bym uciekał.
- A powinieneś. Powinieneś mnie teraz zabić za to, co ci zrobiłem.
Pokręcił głową.
- No dalej, uderz mnie – kolejny raz zacząłem go prowokować. Może, kiedy mi przyłoży poczuję się chodź odrobinę lepiej. -  Zasłużyłem na to, nie patrz na mnie z tą litością w oczach, tylko uderz mnie! Ja na twoim miejscu nie zawahałbym się ani sekundy.
- Nie? No to śmiało, pokarz mi, w jaki sposób mam się odwdzięczyć za to co mi zrobiłeś – odezwał się, a mnie wmurowało. – No dalej, pokaż mi, sam wiesz najlepiej, co najbardziej by cię bolało, więc pokaż mi – prowokował mnie, tylko po co?
Stałem i gapiłem się na niego, prosto w jego oczy, zawsze w takich chwilach aż wyzierała z nich ta pewność siebie. I zawsze się zastanawiałem, co on takiego wiedział o mnie, czego ja sam w sobie nie dostrzegałem?
Prychnąłem ironicznie.
- Widzisz – odparł. - To nie takie proste, prawda?
Nie, nie było, cała ta sytuacja nie była prosta, przynajmniej dla mnie. A co gorsze nic z tego nie rozumiałem, nawet tej zagrywki.
- Nie potrafisz tego zrobić, bo nadal mnie kochasz – powiedział, a mnie aż ścisnął się żołądek.
- Już raz cię skrzywdziłem, zapomniałeś?  – wycedziłem ze złością.
- Zrobiłeś to, bo cię do tego sprowokowałem i nie jesteś tym, za kogo się uważasz.
- Co ty tam wiesz – odparłem i odwróciłem się z zamiarem pójścia do swojego pokoju. Nie chciałem ciągnąć tej dyskusji dalej. Zresztą, w ogóle nie chciałem rozmawiać i tak już dałem się wciągnąć w tę dziwną dla mnie bezsensowną debatę, której nie rozumiałem, ale jak tylko się wykręciłem na pięcie, on chwycił nie za ramię.
- Nie dotykaj mnie! – krzyknąłem na niego, wyrywając się z jego uścisku. – Nigdy więcej mnie nie dotykaj ani nie podchodź do mnie, bo nie ręczę za siebie. I radzę ci zamykać w nocy drzwi na zamek, bo mogę faktycznie podciąć ci gardło – mówiąc to uciekłem do swojego pokoju.
To były ostatnie słowa, jakie ze sobą zamieniliśmy.

Od tamtego wieczoru minęło trzy dni. Mijaliśmy się w korytarzu, jak dwoje obcych sobie ludzi, to znaczy, ja mijałem jego. On nadal próbował nawiązać ze mną jakiś kontakt, zostawiał w kuchni moje ulubione dania, pisał mi sms’y, nie licząc na odpis. A ja milczałem. Od trzech dni, jak tylko wracałem ze studia zamykałem się w swoim pokoju i potrafiłem godzinami siedzieć na parapecie swojego okna, obserwując ludzi. Teraz, to nawet ten bezdomny, który codziennie o tej samej porze grzebał w śmietniku wydawał mi się mieć leprze życie od mojego.
Angela wysłała mi kilka sms’ów z pytaniem, co u mnie? Ale napisałem jej, że jestem bardzo zajęty próbami, które są do późna i dlatego się nie odzywam. Miałem tylko nadzieję, że mi uwierzyła, ale naprawdę nie potrzebowałem teraz nikogo, kto by mi zaczął mówić, co powinienem zrobić, a czego nie.
Nazajutrz, nie jechaliśmy do studia, więc obudziłem się przed południem i leżałem nadal w łóżku, chodź już od dobrych dwóch godzin nie spałem.
Zlałem ostatnio wszystko, na czym mi do tej pory zależało. Fanów, którym zawsze starałem się odpisywać na maile, chociaż krótko. Aktualizacje naszych stron internetowych i portali społecznościowych, na które często wrzucałem jakiś zdjęcia lub krótkie notki, kompletnie miałem to wszystko gdzieś, łącznie z planowaną trasą. Co mnie tak gnębiło? Oczywiście relacja z Tomem. Pogubiłem się w tym wszystkim. Na dobrą sprawę, chcąc samemu sobie szczerze odpowiedzieć, a potrafiłem być bezlitosny dla samego siebie, tym razem nie wiedziałem, co robić i czego tak właściwie chcę.
Moją zadumę przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Wiedziałem, że to nie Tom, bo był w domu, słyszałem jak się krzątał. Zerknąłem, od kogo. Angela. Westchnąłem, jeszcze tylko tego brakowało. Oczywiście sam jej mówiłem, że ma się nie krępować i pisać, kiedy będzie chciała, ale teraz miałem takiego doła, że nie chciałem kontaktu nawet z własnym odbiciem w lustrze, a co dopiero z ludźmi spoza mojego pokoju. Leżałem jeszcze chwilę z komórką w ręce, zastanawiając się czy na pewno chcę przeczytać tę wiadomość, ale w końcu zerknąłem.

Cześć Bill, wiem, że jesteś zajęty, ale muszę się z tobą zobaczyć,najlepiej dzisiaj, to pilne!

Zdziwiłem się. Nigdy w taki sposób do mnie nie pisała. Ta wiadomość dla mnie zabrzmiała, jakby coś się stało, coś bardzo złego i potrzebowała mojej pomocy. Przynajmniej tak to odebrałem.
Odpisałem.

Coś się stało?

Odpisała

Tak, ale to nie jest rozmowa na telefon.

No to teraz dopiero się zaniepokoiłem. Może ktoś nas wypatrzył razem i zrobił nam zdjęcie i ją szantażował, to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy. Paparazzi są zdolni do różnych rzeczy byle tylko zdobyć jakieś informacje i sprzedać je do gazety. Wiedziałem, że tak właśnie może być, tym bardziej nie mogłem jej zostawić z problemem samej.

Rozumiem. Możemy się spotkać, a o której?

16:00?

Pasuje mi, przyjadę do ciebie.

Nie, nie jestem obecnie w Magdeburgu, spotkajmy się w restauracji – podała mi adres.

Okej, będę.

Dzięki, do zobaczenia.

Dziwna sprawa. Była na mnie zła? Bo takie odniosłem wrażenie.
W każdym razie wstałem w końcu z łóżka, moje plany związane z całodniowym koczowaniem w łóżku i sięgnięciu dna mojego doła, właśnie się zakończyły. Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i ubrałem się. Zajrzałem też do kuchni zaraz po tym, jak usłyszałem, że Tom zamknął drzwi do swojego pokoju i gra na gitarze. Zawsze tak robił, nie chciał mi przeszkadzać, więc zamykał drzwi, żebym niczego nie słyszał, a przynajmniej nie wszystko. W kuchni na stole, czekało na mnie śniadanie. Westchnąłem. On chyba nigdy nie zrezygnuje, co za bez sens. Mimo tego zjadłem.
Po piętnastej wyszedłem z domu, oczywiście, nie mówiąc mu nawet, że wychodzę. Ruszyłem do restauracji pod podany w sms’ie adres. Zajechałem na czas. Kiedy wszedłem trochę się zdziwiłem, że w środku nikogo nie było, oprócz obsługi, która najwyraźniej szykowała się do przyjęcia gości. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, dostrzegając ją, siedzącą przy jednym ze stolików.
Podszedłem.
- Hej – przywitałem się. – Nie wiem czy to był dobry pomysł z tą restauracją, to dość publiczne miejsce, nie chcę żebyś miała przeze mnie potem jakieś nieprzyjemności.
- Nie obawiaj się. To lokal mojego wujka. Dzisiaj jest wynajęty na uroczystość weselną, która się zacznie za dwie godziny, więc nikt obcy tu nie wejdzie, no i mamy trochę czasu, żeby porozmawiać.
Nadal zdziwiony usiadłem naprzeciwko niej.
- Coś się stało Angela? – zapytałem w końcu.
Wzięła głęboki oddech.
- To delikatna sprawa, Bill – zaczęła, a ja uniosłem tylko brew. – Nie chcę, żebyś się poczuł urażony czy coś.
- Czym mnie masz urazić?
- Chodzi o Toma - powiedziała. Słyszałem to już tyle razy, że oczywiście moje myśli pobiegły w wiadomym kierunku.
- Podoba ci się, tak? – spytałem, chcąc skrócić jej męki.
- Nie o to chodzi – odpowiedziała, kręcąc głową. – Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Prosto z mostu, nie obrażę się.
- W porządku – zaczęła. – Rozmawiałam z Tomem.
Trochę mnie tym zaskoczyła, ale domyślałem się, że Tom mógł się z nią umówić za moimi plecami. Cóż… cały Tom, jak to się mówi, wilk może zmienić sierść, ale nie obyczaje i to idealnie tyczyło się Toma. Angela była po prostu zbyt ładna, żeby jej odpuścił, mogłem się tego spodziewać, że jak tylko zacznie się psuć między nami, wykorzysta sytuację i zrobi to, co leży w jego naturze.
- W porządku, przecież nie jesteśmy parą – oznajmiłem. - Jeśli Tom ci się podoba, to ja nie mam nic przeciwko.
Pokręciła głową, a ja zmarszczyłem brwi.
- My, znaczy Ty i ja może nie jesteśmy parą, ale wy, znaczy ty i Tom tak – i tym jednym tylko zdaniem sprawiła, że zamarłem z przerażenia, zastygając dosłownie w bezruchu, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami, kompletnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. W tym momencie poczułem się dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy wszedłem do pokoju i zobaczyłem, jak nasza mama ogląda filmik.
- Spotkałam się z twoim bratem, właściwie, to poprosił mnie o to spotkanie. Powiedział mi, co was łączy.
Moje wnętrzności boleśnie się skręciły, a zaraz potem poczułem uczucie przypominające mdłości.
Patrzyłem na nią, nie wiedząc, co teraz powiedzieć, co myśleć, jednocześnie, nie mogąc uwierzyć, jak on mógł jej o tym powiedzieć, kiedy to właśnie on, tak zaborczo ukrywał naszą tajemnicę.
- Ach tak – wydusiłem w końcu z siebie – No to super – uśmiechnąłem się ironicznie. – Kim teraz jestem dla ciebie? Kazirodczym pedałem? - zapytałem złośliwie, ale tak naprawdę to była tylko nieudolna próba uratowania resztek godności.  – Tylko po to chciałaś się ze mną spotkać, żeby mi to powiedzieć?  – wstałem z zamiarem wyjścia stamtąd, ale chwyciła mnie za rękę.
- Zaczekaj!
Spojrzałem jej w oczy.
- To ty mi powiedz Bill, kim ja jestem w twoich oczach, skoro przeraził cię fakt, że wiem o waszym sekrecie?
- Co za różnica? – zapytałem.
- Dla mnie wielka. Myślałam, że na tyle mnie już znasz i ufasz mi, a tym czasem widzę, że jest wręcz odwrotnie. Nie ufasz nikomu, mówisz jedno, a robisz dokładnie, co innego.
Tom miał rację, nie kochasz go tak, jak go o tym zapewniałeś. Był dla ciebie tylko zabawką.
Wkurwiony tym, co usłyszałem aż usiadłem na krzesło i pochylając się do niej przez stolik spokojnie powiedziałem.
- Wiesz co robiliśmy? Mówił ci? Mówił ci, że wywiozłem go na wakacje na drugi koniec świata, żebyśmy mogli się pieprzyć i nikt nas na tym nie przyłapał? Mówił ci o tym?
- Nie, ale nie jestem dzieckiem, żebym się nie domyśliła, że skoro jesteście parą, to uprawiacie seks.
- Seks – prychnąłem. – Tego, co robiliśmy nie można nazwać nawet mianem seksu, ale co ty tam wiesz. Zresztą to i tak już nie istotne, bo z tym już koniec.
-  Chyba jednak nie, skoro tak cię to gryzie. Teraz rozumiem, co miałeś na myśli, mówiąc, że twój problem jest bardziej złożony niż mi się wydaje.
- Nom – bąknąłem. – Wydało się, jak zawsze takie rzeczy. Ja wyniosłem z tego naukę, Tom nie.
- I dlatego go odtrąciłeś?
- Odtrąciłem? Tak ci powiedział? – nie mogłem uwierzyć, że prosił ją o pomoc, po prostu byłem zdumiony.
- Wiesz, co się stało? Nasza mama zobaczyła filmik, na którym Tom robi mi loda – powiedziałem to wprost, chciałem poniekąd, żeby i ona poczuła do mnie odrazę, ale nawet się nie skrzywiła, co gorsze, miała taki sam wyraz twarzy jak Tom, zrozumienie i współczucie.
- Rozumiem.
- Nie rozumiesz. Nazwała mnie kazirodczym zwyrodnialcem. Była dla mnie najważniejszą osobą w życiu, mogłem jej powiedzieć o wszystkim, nawet o najbardziej intymnych sprawach.
- Chyba jednak nie do końca o wszystkim, skoro o tym, co cię łączy z Tomem nie powiedziałeś jej.
Tak, tu miała rację i gdzieś tam gryzło mnie to, Tom chyba to widział i dlatego tak upierał się przy przeprowadzce, a ja zamiast go posłuchać uparłem się przy pozostaniu w rodzinnym domu i stało się to co było do przewidzenia od samego początku, wpadliśmy.
- Przez to, że dałem się ponieść jakieś durnej fantazji, straciłem ją – odparłem.
- Tom jest dla ciebie durną fantazją?
- To nigdy nie powinno się było zdarzyć – podsumowałem.
- Na litość Boską, Bill! On cię kocha, czy ty tego nie widzisz?
- Kocha, seks ze mną. Tego, co mógł ze mną robić, nie będzie miał już nigdy więcej.
- Tomowi nie chodzi o seks, tylko o ciebie. Czuje się winny tego, co się stało. Wie, ile znaczy dla ciebie wasza mama, ale, Bill, dlaczego z nim o tym nie porozmawiasz?
- Nie znasz Toma tak dobrze jak ja. Nie masz pojęcia, do czego jest zdolny, żeby dostać to, co chce. A ja nie tego chciałem Angela. Tom doskonale o tym wiedział. Mówiłem mu, że to się źle dla nas skończy i miałem rację.
- O czym ty mówisz Bill, co się skończyło? O tym, co się stało wie tylko wasza mama.
- I ty – dodałem.
- Martwi cię to, prawda?
- Nie, zastanawiam się tylko, co z tym teraz zrobisz.
Spuściła na chwilę głowę, najwyraźniej zaskoczyły ją moje słowa. Jednak po chwili spojrzała mi w oczy.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
Przyjaciele? Kiedyś miałem kilku, ale odkąd staliśmy się sławni i bogaci bardzo szybko okazało się, jakimi byli przyjaciółmi.
- Tak myślałam – skomentowała moje milczenie. – Może kiedyś mi zaufasz, tak jak zrobił to Tom.
Prychnąłem.
- Powiem ci coś jeszcze. Dzisiaj widzę, jak bardzo jesteś rozbity tym, co się stało. Robisz złośliwe uwagi, starasz się mnie zrazić do siebie i nawet wiem, dlaczego, ale nie zamierzam w ogóle brać sobie tego do serca. To ty mi powiedziałeś, że bycie prawdziwym przyjacielem, to ogromna odpowiedzialność i wytrwałość. Przyjaciel to ktoś, kto jest po twojej stronie niezależnie gdzie leży prawda i ja jestem po twojej stronie.
- Chyba czegoś nie rozumiesz – odparłem.
- Mianowicie?
- To, co zrobiliśmy z Tomem jest karalne. Masz tego świadomość?
- I co z tego?
- Skoro o tym wiesz, jesteś współwinna. Powinnaś zgłosić to na Policje.
- Nie obchodzi mnie strona prawna, tylko wy.
- Dlaczego? Kręci cię ta sytuacja czy co? Bo nie rozumiem.
- Lubię cię. Jesteś pierwszą osobą, która mnie nie wykorzystała, a miałeś wiele okazji.
Spojrzałem na nią, nie wiedząc jak mam to zrozumieć.
- Nie rozumiem.
- Nigdy się nie zastanawiałeś, dlaczego nie mam chłopaka? Niczego mi przecież nie brakuje, dobrze o tym wiem i doskonale wiem, że mogłabym mieć każdego, nawet ciebie czy Toma.
Mnie może nie przeszło to przez myśl, jak zwykle skupiłem się na tysiącu innych spraw, ale Tomowi pewnie tak, tylko jakoś się nie złożyło o tym pogadać, z wiadomych powodów.
- Może ci kiedyś opowiem, o ile starczy mi siły, żeby rozgrzebywać stare rany, ale to teraz nieważne, nie chodzi tu przecież o mnie, tylko o was. Jak już powiedziałam polubiłam ciebie i Toma, chociaż właściwie tylko ten jeden raz miałam okazję z nim porozmawiać sam na sam. Jedno do mnie w tej rozmowie trafiło, że on kocha cię ponad wszystko i żeby to uczucie ratować gotowy jest na wszystko. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. Chciałabym, żeby i mnie tak ktoś kiedyś pokochał. Więc nie odwracaj się od niego, nie udawaj, że to był tylko krótki epizod w waszym życiu, bo nie był!
- Nie kocham go Angela – wszedłem jej w słowa.
Tym razem ona prychnęła.
- A ja ci nie wierze. I możesz to powtarzać nawet sto razy. Możesz to nawet mówić Tomowi, ale sam dobrze wiesz, że to nie prawda. Wy jesteście sobie przeznaczeni i ty sam też to czujesz – położyła rękę na moim sercu i spojrzała mi głęboko w oczy. – Powiedz, kiedy coraz bardziej odsuwasz się od Toma, czy nie czujesz tu bólu?
Jednym zdaniem sprawiła, że popłynęły mi łzy. Odetchnąłem głęboko natychmiast je wycierając.
- Nie musisz mi nawet odpowiadać, twoje łzy mówią wszystko.
- Co ci jeszcze powiedział? – zapytałem.
- Że macie ostatnio ciężkie dni.
- On zwłaszcza – sprostowałem.
- Pobiliście się? – zapytała, mając pewnie na uwadze jego szwy na wardze.
- Nie, ale to moja wina, że tak wygląda.
- Nie chcesz o tym mówić?
- Nie chcę o tym nawet myśleć, a co dopiero mówić.
- W porządku, nie będę pytać. Więc, jak będzie, dasz Tomowi szanse?
- Jest moim bratem, tego przecież nie zmienię.
- Nie o to pytam.
- Nie wiem Angela. Nie mogę mu nawet spojrzeć w oczy. Boję się, kiedy mijamy się w przedpokoju, że się do mnie odezwie, boję się, chociaż właściwie nie wiem, czego.
- Nadal z nim jednak mieszkasz.
- Obiecałem mu to.
- Oboje dobrze wiemy, że ta obietnica, to tylko pretekst, gdybyś tak naprawdę nie chciał nie miałaby dla ciebie żadnego znaczenia.
Nie wiem skąd tak dobrze rozumiała, co działo się w mojej głowie. Momentami przerażały mnie jej słowa.
- Angela, ja go skrzywdziłem… Fizycznie – dodałem, żeby zrozumiała, co mam na myśli. – Myślisz, że po czymś takim on będzie na mnie patrzył jak kiedyś?
- Bill, Tom się nie czuje skrzywdzony, tylko odrzucony.
- Niczego nie rozumiesz.
- Rozumiem więcej niż ci się wydaje. A Tom bierze za wszystko odpowiedzialność.
- A kto go o to prosił, do cholery! – krzyknąłem, ściągając na siebie spojrzenia kilku krążących po sali kelnerów.
- Tak już jest, jak się kogoś kocha, chce się go chronić za wszelką cenę.
Zamilkłem. Sam już nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jeśli Tom poprosił ją o pomoc, to dokładnie wiedział, co robi. Ta dziewczyna rozbiła moją skorupkę, którą od prawie miesiąca otaczałem się. Nagle w jednej chwili poczułem, że chciałbym się teraz przytulić do niego i poczuć jego mocny uścisk, poczuć jego zapach i usłyszeć od niego, że wszystko jest dobrze, i że mnie kocha.
Odetchnąłem głęboko.
- Proszę cię Bill, porozmawiaj z Tomem, tylko o to cię proszę. To tylko rozmowa. Chyba możecie szczerze sobie powiedzieć, co komu leży na sercu, przecież potraficie ze sobą szczerze rozmawiać.
- Boję się Angela.
- Czego?
- Że on mi nigdy nie wybaczy tego, co mu zrobiłem.
Pokręciła ze zdumienia głową.
- A on się boi, że mu znikniesz i więcej cię nie zobaczy.
Prychnąłem.
- Idiota, a niby gdzie miałbym zniknąć?
- Jego o to zapytaj. Więc jak będzie Bill, porozmawiasz z Tomem?
- Dobrze, ale nawet nie wiesz, o co mnie prosisz.
- Jeśli czujesz się teraz tak samo, jak ja, kiedy Tom mnie prosił o to, żebym porozmawiała z tobą, to wiem.
- Przepraszam – odparłem.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za niego.
Uśmiechnęła się i położyła dłoń na mojej ręce.
- Po to się ma przyjaciół – powiedziała.
Westchnąłem.
- Więc dobrze, jeśli ty miałaś tyle odwagi, żeby poddać się takiej rozmowie ze mną, to chyba nie mam innego wyjścia, jak porozmawiać z Tomem.
- Zrób to jak najszybciej. Oboje się miotacie, potrzebujecie swojego wsparcia.
Tak, co do tego miała całkowitą rację, bez Toma czułem się zagubiony, wiedziałem to doskonale. Widziałem, ile razy robię głupoty, które mogły się źle skończyć, kompletnie bezmyślnie. Oboje razem też je robiliśmy, ale razem mogliśmy się nawzajem pilnować, a osobno każdy musiał liczyć tylko na siebie.
W pewnym momencie do stolika podszedł jeden z kelnerów.
- Przepraszam, ale pani wujek prosił przekazać, że zaczynają schodzić się goście – powiedział do Angeli.
- Dziękuję, już idziemy.
Nawet nie zauważyłem, jak siedzieliśmy tam prawie dwie godziny.
- Odwieść cię do domu? – zapytałem.
- Jeśli to nie problem.
            - Żaden.

12 komentarzy:

  1. PIĘKNY ROZDZIAŁ !
    aż mi się łezka w oku zakręciła :'(
    cieszę się że Bill się wkońcu obudził i porozmawia z naszym Tomem ... i wszystko będzie dobrze XD
    ale ... znając ciebie to w następnym odcinku coś się stanie Tomowi albo coś się wydarzy(też ofiara będzie Tom)
    niewiem ... już chce kolejny odcinek ...
    pamiętasz jak Obiecałaś mi że się nie popłacze ... złamałaś ja !
    jak mogłas ?
    Odcinek cudo , miód i maliny + parę łezek XD
    pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera no! Toć nikt nie zginął, dlaczego mi tu płakusiasz? (Mocno tule do siebie i głaszcze po główce) :)

      Usuń
  2. Wzruszający był ten rozdział, prawie płakałam podczas czytania,
    Cudowna jesteś, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny, wzruszający rozdział, a nie łatwo sprawić, żebym się wzruszyła :-)
    mówiłam, że Angela się dowie? mówiłam :-) tylko nie spodziewałam się, że Tom jej powie... ale dobrze, że tak zrobił, dobrze, że chociaż on walczy, bo Bill, przynajmniej do tej pory, oszukiwał sam siebie, a Angela w końcu sprawiła, że przejrzał na oczy :-) i wiedziałam, że jak się dziewczyna dowie, to nadal będzie się chciała z Billem przyjaźnić :-)
    powiem ci, że masz cholernie wielką wenę, że co 2 dni nowy rozdział dodajesz :-) zazdroszcze ci tego, bo ja czasem napisz od razu cały rozdział, a czasem się męcze i nic mi nie wychodzi... gratuluje wielkiej weny i super pomysłów :-)
    a propo mojego pisania: właśnie dodałam nowy rozdział na Koncertową miłość :-) dołączam link, pozdrawiam i zaprzaszm do lektury :-)
    http://koncertowa-milosc.blogspot.com/2014/04/rozdzia-2-szczescie-w-nieszczesciu.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że dobrze kombinujesz :)
      Co do samego pisania, to na wenę na razie nie narzekam, ale czasami z czasem może być ciasno i wtedy gorzej już z pisaniem. Na razie, nie mam nic innego na głowie, do szkoły już nie chodzę, a pracę mam na szczęście taką, że mi absolutnie nie koliguje z pisaniem, wręcz przeciwnie, więc na razie macie odcinki co drugi ewentualnie trzeci dzień.

      Usuń
    2. jestem jasnowidzem :-D
      a ja mam bardzo dużo na głowie... szkoła (egzaminy gimnazjalne...), pisze 2 opowiadania, które są już na blogach, gdzieś tam powształ jeszcze zarys 3 następnch + książka. którą niedawno zaczęłam pisać... troche tego dużo jak na jedną osobę...

      Usuń
    3. Ja też już pisze dla was kolejne opowiadanie, po skończeniu tych dwóch, które obecnie czytacie będzie kolejne ale się już nie wkopie tak, że będę pisać na zmianę dwa rożne. No i swoją książkę też skrobię, ale jakoś nie mam ostatnio ochoty poświęcać jej czas.

      Usuń
  4. Leży na łóżku z telefonem w rece i czyta...czyta...czyta i nagle... jeb! z wyrka z wrażenia.
    Dwie godziny później:
    -Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam...!-skacze po łóżku jak głupia z niemiłosiernym piskiem, aż wszyscy się zlatują sprawdzić co odstawia... XD
    DOBRA, A TERAZ NA SERIO...
    O BOŻE..1 ZATKAŁO MNIE
    ROZDZIAŁ BOSKI, JAK ZAWSZE ZRESZTĄ.
    BOJĘ SIĘ ROZMOWY CHŁOPAKÓW.
    JAK PRZECZYTAŁAM
    "Cześć Bill, wiem, że jesteś zajęty, ale muszę się z tobą zobaczyć najlepiej dzisiaj, to pilne!' TO WIEDZIAŁA, ŻE ANGELA WIE!
    DUŻO WENY ŻYCZĘ
    KOTEK
    PS.PRZEPRASZAM, ŻE KOM KRÓTKI, ALE BRAK CZASU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział mam już praktycznie napisany, tak że jutro po 24 wrzucę i zobaczysz co to się będzie działo :)

      Usuń
  5. o boze wiedzialam ! cos czuej ,że to nie bd prosta rozmowa blizniakow. napewno sie cos wydarzy! życze ci duzo weny./Alex483

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję. Jeśli chodzi o ich rozmowę,to cóż... wypadało by zadać pytanie, czy między nimi cokolwiek jest proste? Ale masz rację, łatwo nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*