Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 31 maja 2014
00:46
Witajcie kochani
Dzisiaj kolejna tura problemów. Ciekawe, czy wyłapiecie kolejny problem Toma, pewnie nie, ale może po następnym odcinku coś się wam nasunie.
Jak widać na stronie nowy banerek, nudziłam się :) Szablon też mam ochotę zmienić, ale zobaczy się jeszcze, narazie brak mi do tego cierpliwości, muszę mieć na dzierganie czegoś tak misternego dzień, a na razie nie mam.
Dobra, zapraszam do czytania.
Wasza Niki
Odcinek 52
- Wiesz, lubię burzę – wyznał
Tom, podchodząc do łóżka i kładąc się obok siedzącego bliźniaka.
- Ty zawsze masz dziwne
upodobania.
- Ta atmosfera, aż ciarki przechodzą
po plecach. Czujesz to Bill?
- Co?
- Podniecenie.
- No wiesz co – w jednej sekundzie
załapał, do czego właśnie zmierzał Tom. – Jak to może cię podniecać?
- Kochałeś się kiedyś podczas
burzy?
- No co ty. A ty?
- Raz, może dwa.
Bill tylko mruknął. Cóż, tego, że przez łóżko Toma
przewinęło się trochę dziewczyn nie mógł nie pamiętać, ale nie miał mu tego za
złe, sam szukał miłości, chcąc przez jakiś czas zagłuszyć uczucie, jakie żywił
do Toma, to uczucie, z którego doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinno w
ogóle mieć miejsca, ale w końcu dał sobie spokój, stwierdzając, że co ma być to
będzie.
Wypadek, chociaż sprawił, że część jego życia zamienił w piekło,
dał mu też ogromne szczęście, siłę i to, o czym tak bardzo marzył, miłość osoby,
na której najbardziej mu zależało.
- One nic dla mnie nie
znaczyły – dodał od razu Tom, widząc zmieszanie na twarzy brata.
- Wiem – odparł Bill.
- Czasami, kiedy poruszam
temat dziewczyn uciekasz myślami i nie wiem, co myślisz, czy sprawiam ci tym
przykrość?
Bill pokręcił głową.
- Nie sprawiasz. Przecież w
moim życiu też przewinęło się trochę dziewczyn.
- Ale nie tyle co w moim. Może
masz do mnie o to żal.
- O co, Tom? Obaj jeszcze nic
do siebie nie czuliśmy. Obaj wierzyliśmy w miłość.
- Ty wierzyłeś – poprawił go
Tom.
- No tak, ja wierzyłem, ale
tylko do pewnego momentu.
- No cóż, uświadomienie sobie
tego, że kocham własnego brata było dla mnie druzgoczące – przyznał się Tom. - Wiedziałem,
że nie mogę tak o tobie myśleć, a ty mnie przyciągałeś. Szukałem okazji, żeby
być z tobą w każdym możliwym momencie. Kiedy patrzę na niektóre nasze zdjęcia z
sesji – uciekł myślami do tamtych chwil. – Tak, na tamtych chyba najbardziej
było to widać, aż się dziwie, że nigdy nie zorientowałeś się, w jaki sposób na ciebie
patrzę. Nawet nasi fani wyłapali to.
- Chyba właśnie, dlatego nie zwróciłem
na to uwagi. Kiedyś przeglądałem te zdjęcia naszych fanów – Bill uśmiechnął się
na to wspomnienie. - I marzyłem, żeby stały się rzeczywistością, żeby te
przypadkowe spojrzenia okazały się czymś więcej.
- Ale z nas debile –
stwierdził Tom. - Wszystko sobie mówimy, a o tym, co do siebie czujemy nawet
słowem nie pisnęliśmy.
- No właśnie, dlaczego nigdy
mi nie powiedziałeś?
- A ty, dlaczego?
- Ty pierwszy – rzucił Bill, kładąc
się na boku i podpierając głowę na ręce.
- Bałem się jak zareagujesz.
Już słyszałem twoje; Mój Boże, Tom, nie możesz, nie wolno ci nawet tak myśleć. Też
cię kocham, ale tylko jak brata i nigdy nie odwzajemnię twojego uczucia.
Bill się uśmiechnął. Gdyby nie czuł do bliźniaka tego samego,
dokładnie tak brzmiałyby właśnie jego słowa.
- A ty? – zapytał Tom.
- Też się bałem twojej
reakcji. Zaraz byś mnie pewnie zwyzywał od pedałów.
Tom przetarł twarz ręką.
- Ale się porobiło, Tom
Kaulitz, homofob, pieprzy się z własnym bratem.
- Przeszkadza ci to?
- Nie.
- Ale jest coś, co cię martwi,
prawda? – Bill zawsze był dobrym obserwatorem, a jeśli chodziło o Toma,
potrafił wyłapać każdy jego pojedynczy grymas i wiedział, że teraz jest coś, o
czym myślał.
- Pewnie to samo, co i ciebie.
Bill się uśmiechnął.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba,
to wyjedziemy. I nie ważne gdzie, byle razem.
- Wiesz?
- Hm?
- Mam wszystko, o czym marzyłem
– rzucił znienacka Tom.
- To znaczy?
- Sławę, pieniądze, bliźniaka,
z którym rozumiem się bez słów i miłość, w którą do tej pory nie wierzyłem. Niczego
więcej mi w życiu nie potrzeba.
- Dobrze powiedziane. Czuję
dokładnie to samo.
Tom dotknął policzka brata, a ten zaczął przybliżać się
do niego, by po chwili złączyć ich usta w pocałunku.
Reszta potoczyła się już bardzo szybko. Zbędne ubranie
znalazło się na podłodze, rozgrzane i spragnione dotyku ciała złączyły się.
Pokój wypełnił się echem chaotycznych oddechów. Wszystko zaczęło wirować i
pchało ich dalej i dalej, aż dobrnęli do upragnionego celu i zmęczeni dziką
namiętnością, zasnęli zupełnie nadzy w swoich objęciach.
Nad ranem obudziło ich dobijanie
się kogoś do drzwi.
Bill mruknął i nakrył głowę poduszką.
- Ciekawe, kogo znowu niesie? -
powiedział zaspanym głosem Tom.
- Olać to – burknął niezrozumiale
Bill. Gdyby Tom go nie znał, nie zrozumiałby go z całą pewnością.
Stukanie do drzwi ponowiło się.
Tom westchnął i wstał kompletnie nagi podszedł do okna, zerkając
za firanki. Przed ich domem stało pogotowie energetyczne.
- To z elektrowni – rzucił. – Zejdę
zapytać, o co chodzi – chwycił spodnie dresowe i zakładając je pospiesznie na
tyłek, bez ubierania uprzednio bielizny, zszedł na dół i otworzył drzwi.
- Dzień dobry, przepraszam, że
zakłócam spokój. W nocy burza uszkodziła transformator, pozbawiając całą ulice prądu.
Chciałem poinformować, że awaria została już usunięta.
Tom chwile stał, przyglądając się mu, nie mógł uwierzyć w
to, że tylko po to dobijał się, od co najmniej dziesięciu minut, żeby oznajmić,
że awaria została już usunięta? Czasami sumienność Niemców nawet jego Niemca z
krwi i kości zaskakiwała go.
- Dziękuję za informacje.
- Proszę bardzo. Życzę miłego
dnia. Do widzenia.
- Do widzenia – odparł i
zamknął drzwi. Udając się susami po dwa schodki z powrotem do sypialni.
- Czego chciał? – zapytał Bill,
przeciągając się na łóżku.
- Powiedzieć, że awaria
została już usunięta.
Bill tylko prychnął.
- Chodź tu do mnie – wyciągnął
rękę w stronę Toma, zachęcając go.
Ten tylko uśmiechnął się i wdrapał na łóżko, siadając
okrakiem na biodrach bliźniaka.
- Tak mu otworzyłeś? – zapytał,
mając na uwadze, że nie ma w ogóle bluzki.
- No.
- Robię się zazdrosny.
- Nie masz o kogo, ten gość
miał koło pięćdziesiątki i nie był w moim typie.
- A kto jest w twoim typie?
- Niech pomyślę – zmarszczył
brwi, uciekając na chwilę wzrokiem w bok. – No, więc tak; Wysoki, szczupły,
farbowany blondyn, o brązowych oczach.
Bill przygryzł wargę, próbując się nie roześmiać.
- No i koniecznie musi mieć
mnóstwo kolczyków i tatuaży, bez tego ani rusz.
- Tom?
- Hm?
- Co ci się we mnie najbardziej
podoba?
Tym razem Tom uniósł brwi i znowu uciekł spojrzeniem w
bok, zastanawiając się przez chwilę, co odpowiedzieć.
- Tom? – ponaglił go Bill.
- Nie wiem. Wszystko.
- Czyli nic.
- Nie nic. Po prostu ciężko mi
to wyjaśnić.
- Spróbuj.
- Co mam ci powiedzieć? Jeśli
powiem ci, że uwielbiam twój zapach i smak, zabrzmię jak narcyz, bo przecież
pachniemy tak samo. Smak ciężko mi ocenić, ale pewnie skoro jesteśmy bliźniakami,
to jest identyczny.
- No i co jeszcze?
- Hmm… lubię w tobie twoją charyzmę,
sposób bycia, a twoje dziwactwa inspirują mnie, wiesz o tym?
Tym razem Bill uniósł jedną brew.
- Nie wiedziałeś?
Pokręcił głową.
- Co jeszcze?
- To, że nigdy mnie nie oceniasz,
nawet jak jesteś na mnie zły i się z czymś nie zgadzasz, to przed innymi stajesz
po mojej stronie.
- A za co mnie kochasz?
Tom zastygł na chwilę w bezruchu, nie potrafił odpowiedzieć
na to pytanie, po prostu go kochał.
- Nie wiem. Nie potrafię powiedzieć.
- Spróbuj.
- Boże Bill, co to, egzamin jakiś?
Gdyby się wiedziało, za co się kogoś kocha, to by nie była prawdziwa miłość.
Nie kocha się kogoś za coś, po prostu się chcę być z tą osobą i tyle.
- Pięknie to powiedziałeś.
Gdyby wiedziało się, za co się kocha, to by nie była prawdziwa miłość. Masz
rację.
Tom wzruszył ramionami.
- Pocałuj mnie – powiedział, a
Tom bez zastanowienia nachylił się i zaczął go całować.
Billa dłoń zsunęła się przez środek pleców aż na sam dół.
Wsunął palce pod gumkę jego dresowych spodni, kierując dłoń prosto na jego
pośladki i zatrzymał się nagle, przerywając także ich namiętny pocałunek.
- Nie masz bokserek? – zapytał
zdziwiony.
Tom się uśmiechnął i pokręcił głową.
- Nie było czasu szukać.
Billa dłoń zsunęła się na krocze bliźniaka.
- Jesteś zboczony –
stwierdził.
- Och – jęknął teatralnie Tom.
– Tylko, że to ty trzymasz rękę na moich klejnotach.
- Twoje klejnoty rosną mi w dłoni.
Masz chyba ochotę.
- Pytasz czy stwierdzasz?
Bill się zaśmiał.
- No
wiesz…
- No dobra, w obu przypadkach
odpowiedź brzmi; Tak – odparł Tom. W ciągu kilku sekund nabrał takiej ochoty,
że ciężko by mu teraz było powtrzymać się. I pomyśleć, że to tylko dłoń Billa
doprowadziła go do takiego stanu.
- Zejdź ze mnie – powiedział,
a kiedy Tom to zrobił, Bill ugiął nogi w kolanach, rozsuwając je.
- Teraz możesz.
Tom rzucił z siebie spodnie dresowe i przesuwając dłońmi
po ciele brata położył się między jego nogami, by po chwili zanurzyć się w jego
wnętrzu, i tak jak w nocy sprawić, żeby wił się z rozkoszy pod jego ciężarem, prosząc
go o więcej.
Kiedy wyszli w końcu z łóżka
dochodziła już piętnasta. Śniadania nie było sensu już robić, co do obiadu, chyba,
że jakiegoś późnego i to Tom główkował się dobre parę minut zanim coś wymyślił,
a na liście zakupów widniały kolejne pozycje do kupienia.
- Takimi pustkami, to już dawno
nasza lodówka nie świeciła – stwierdził Tom, a Bill tylko zajrzał do niej, zamykając
po chwili drzwi.
- Jeszcze jest kupę jedzenia.
- Jakie kupę? Nie ma pomidorów,
sałaty, mleka, cebuli – rozpędził się Tom.
- Pustki, to w niej były, jak
leżałeś w szpitalu w śpiączce. Nie było w niej dosłownie niczego – przyznał się
Bill.
- Żartujesz? – przerwał swoje
wyliczanie i spojrzał na brata.
- Nie.
- To, co ty jadłeś?
- Nic.
- Bill!
- Nie złość się. Zamawiałem
kilka razy pizzę. Co tak patrzysz? Nie miałem samochodu, jak miałem zrobić
zakupy?
- Mogłeś poprosić chłopaków,
żeby ci pożyczyli auto albo z tobą pojechali.
Bill się skrzywił, nie lubił angażować chłopaków do tego
typu rzeczy. Tom za dobrze znał ten grymas.
- No to mogłeś przecież
pojechać taksówką.
- Oszalałeś?
- Albo mogłeś zamówić coś
przez Internet z dostawą do domu.
- A o tym nawet nie pomyślałem
– przyznał Bill.
- No dobra, to trzeba było
wziąć samochód z wypożyczalni.
- Ty byś tak pewnie zrobił.
- Owszem, a jak nie to coś
jeszcze bym wymyślił, ale na pewno nie głodował.
- Nie głodowałem.
- A ja ci nie wierze. Bolała cię
głowa?
- Oj, raz może dwa.
Tom westchnął.
- Moje życie straciło sens bez
ciebie. Gdybyś umarł… - zaczął się usprawiedliwiać.
- Ale nie umarłem, na litość
Boską, Bill! – powiedział podniesionym tonem Tom.
- Gdybyś umarł zagłodziłbym
się na śmierć i dołączył do ciebie – pomimo złości bliźniaka Bill dokończył
swoją myśl.
- Obaj wiemy, że kiedyś nadejdzie
taki dzień, że któryś z nas umrze pierwszy – stwierdził Tom.
Bill spojrzał Tomowi w oczy.
- Długo samego cię nie
zostawię, jeśli odejdziesz pierwszy.
- NIE! – krzyknął Tom.
- Tak.
- NIE! – coraz bardziej się
denerwował. – Masz mi obiecać, że bez względu
na to, co się stanie, jeśli umrę pierwszy, ty będziesz żył dalej.
- Nigdy ci tego nie obiecam.
Już raz to wałkowaliśmy, chcesz znowu o tym dyskutować?
- Owszem, bo przerażasz mnie. Jesteś
młody, przystojny, bogaty.
- I tylko twój – uciął krótko
Bill.
- Pomijając to, gdyby coś mi
się stało, gdybym umarł wcześniej niż ze starości, musisz mi obiecać, że
ułożysz sobie życie z kimś innym.
Po policzkach Billa popłynęły łzy.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie chcę. Zrobię wszystko, o
co mnie poprosisz, oprócz złożenia ci takiej obietnicy.
- Chcesz mnie wkurzyć, tak?
- A ty mi złożysz taką samą
obietnice?
- To zupełnie inna sprawa – zaparł
się Tom.
- Złóż mi taką obietnicę, Tom.
Jeśli umrę pierwszy wcześniej niż ze starości, ty ułożysz sobie życie z kimś
innym.
Na chwilę nastała cisza, patrzyli sobie w oczy.
- Nie mogę – powiedział Tom.
- Czego nie możesz, złożyć mi
takiej obietnicy, czy związać się z kimś innym?
- Boję się samej tej myśli, że
któregoś dnia ty pierwszy mnie zostawisz, nie przeżyję tego. Jesteśmy ze sobą
tak blisko i to od dnia poczęcia, zwariowałbym gdybym cię stracił.
- Więc skoro wiesz co czuję,
nie karz mi składać obietnicy, której ty sam nie możesz złożyć mnie – uśmiechnął
się po chwili. – Mam nadzieję, że umrzemy razem, w jakimś wypadku, czy coś w
tym stylu.
Tom uchwycił się tej myśli samemu się uśmiechając.
- To by było coś. Wspólny
początek i koniec.
- No, ale my tu o śmierci, a
tymczasem nasza doczesność – spojrzał wymownie na lodówkę. - Świeci pustkami –
stwierdził.
- Taaa – skrzywił się Tom. – Zbieramy
się.
Po zaledwie pół godzinie obaj się wyszykowali.
Tom wyprowadził samochód z garażu, sprawdzając jak zwykle
poziom oleju i czy wszystkie koła są równo napompowane. Wrócił jeszcze do domu
po komórkę, którą zostawił w pokoju pod ładowarką.
Bill wyszedł na dwór i wrócił się, chwytając z wieszaka
swoją bluzę, może Tomowi było gorąco, ale jemu niespecjalnie.
Wyszli z domu, zamykając drzwi i wklepując kod alarmu.
- Masz – Tom wcisnął kluczyki
do auta Billowi, który spojrzał na niego zaskoczony. – Ty prowadzisz.
- Ale dlaczego? To przecież
niedaleko.
- Dopóki z moją głową nie
będzie wszystko w porządku, nie siądę za kółkiem, bo naprawdę któryś z nas
zginie.
- Przesadzasz.
- Teraz chcesz o tym
dyskutować?
- Nie.
- To wsiadaj i jedziemy.
Wsiedli.
Tom przemyślał sobie wszystkie okoliczności, jakie
zaistniały, kiedy miał ataki paniki i stwierdził, że prawdopodobnie dzieje się
tak dlatego, że to właśnie on prowadzi. Że gdzieś w jego podświadomości tkwi
uraz, że czuje się w jakiś irracjonalny sposób winny za tamten wypadek. I
chociaż wiedział, że to głupie nie chciał ryzykować i kolejny raz zagrażać życiu
brata. Postanowił trzymać się swojego postanowienia. I dopóki nie wyleczy się z
tych ataków paniki, nie usiądzie za kółkiem.
Ruszyli w końcu do marketu, ujechali może z pięć minut,
zatrzymując się po drodze na światłach i ruszyli, skręcając na skrzyżowaniu,
gdy Tom nagle poczuł, że będzie miął kolejny atak. Serce podeszło mu do gardła
i zaczynało mu brakować powietrza.
- Stój! Natychmiast się
zatrzymaj! – krzyknął do brata.
Bill spojrzał na niego z przerażeniem w oczach i
zatrzymał na poboczu auto.
- Tom, oddychaj spokojnie, nie
rób głębokich wdechów, bo będzie jeszcze gorzej.
- Ekspert się kurwa odezwał – warknął
zdenerwowany Tom i chwycił za klamkę, chcąc wysiąść, ale drzwi były zablokowane.
- Spokojnie, Tom – Bill zaczął
nerwowo szukać papierowej torebki, był pewny, że jakąś widział w schowku. Znalazł.
– Masz – podał ją Tomowi.
Tom od razu domyślił się, po co ta torebka.
- Co ty mi tu z tą torbą, nie zwariowałem
jeszcze.
- Chcę ci pomóc.
Tom rzucił torebkę na tylne siedzenie i wyciągając
kluczyk ze stacyjki, przy okazji, gasząc silnik, odblokował pasy i wysiadł z
auta, Bill zaraz za nim. Był tak wkurzony na siebie, że na tyle to odwróciło
jego uwagę od ataku, że mu przeszło.
- Tom?
- Już mi lepiej – powiedział, widząc
przerażonego Billa. – Kurwa! – uderzył pięścią w samochód. - Mam tego dosyć!
Niedługo nie będę mógł wyjść z domu, a potem pewnie z pokoju i z łóżka, aż w
końcu będziesz mnie musiał zamknąć u czubków.
- Poradzimy sobie z tym, nie przejmuj
się.
- Jak mam się nie przejmować,
Bill? Ile jest do tego pieprzonego sklepu, dwa kilometry? A ja nie jestem
w stanie pojechać z tobą na durne zakupy.
- Nic się nie stało, wsiądź do
samochodu, jest zimno.
- Nigdzie nie wsiadam. Wracam
do domu.
- Odwiozę cię.
- Nie trzeba, sam wrócę, to
niecałe piętnaście minut piechotą, jeszcze trafię do domu – odparł
sfrustrowany.
- Proszę cię, Tom. Odwiozę
cię, to żaden problem.
- Nie trzeba. Jedź sam do tego
sklepu, ja się przejdę.
Bill się nie odezwał więcej, nie chcąc wszczynać kłótni,
a widział, że Tom był tak na siebie zły, że wystarczyłoby teraz jedno
nieprzemyślane słowo za dużo, żeby rozpętała się na środku ulicy awantura.
Rozpiął swoją bluzę i zdjął ją.
- Załóż chociaż moją bluzę,
nie chcę żebyś się przeziębił – rzucił ją bratu.
Tom tylko westchnął i założył ciuch, zapinając zamek pod
samą szyję.
- Jedź już, bo sam zmarzniesz.
Jak dojdę do domu zadzwonię, żebyś się nie martwił.
Bill pokiwał głową i wsiadł do auta. Już mu się ode chciało
tych zakupów, ale nie chciał drażnić bliźniaka, zapalił silnik i odjechał zostawiając
go.
Tom jeszcze
patrzył za znikającym na końcu ulicy autem i wkładając ręce do kieszeni
natrafił w niej na papierosy.
- A więc tu je ukrywasz –
powiedział na głos, uśmiechając się przy tym do znaleziska. – Oj Billy, Billy chyba
będziemy musieli poważnie porozmawiać. Miałeś rzucić palenie, ciekawe, jak się
z tego wytłumaczysz - mimo wszystko poczęstował się jednym i odpalając go
ruszył żwawym krokiem do domu.
Bill tymczasem dojechał na
parking marketu, ale nie wysiadał z auta, zamierzał dotąd w nim siedzieć aż
bliźniak zadzwoni, że jest już w domu, dopiero wtedy się uspokoi i będzie
w stanie skupić się na zakupach.
Po jakiś dziesięciu minutach Tom dotarł do domu, jeszcze
nie wszedł do środka, ale wyciągnął już komórkę, wybierając połączenie do Billa.
- Tom? - usłyszał po dosłownie
pierwszym sygnale.
- Tak, to ja. Wyjdź już wreszcie
z tego auta i idź na te zakupy – powiedział, wprowadzając Billa w lekki szok niedowierzania.
– Jestem już w domu – zatrzasnął drzwi tak głośno, że Bill to usłyszał. – Cały
i zdrowy, ale jak wrócisz porozmawiamy sobie o czymś. Okłamałeś mnie.
- Ja? W czym? – zdziwienie
Billa sięgnęło w tym momencie zenitu.
- Powiedziałeś, że już nie
masz fajek i że rzucisz palenie.
- No, bo rzucam.
- Nie ładnie tak kłamać bratu
i to do tego tak wprost. Znalazłem fajki w kieszeni twoje bluzy – oznajmił
krótko.
- Kurwa - przeklął Bill,
reflektując się, że powiedział to właśnie na głos. – Tom, posłuchaj… - nie
dokończył myśli, bo usłyszał, że ten się z niego śmieje.
- Śmiejesz się ze mnie?
- Tak – przyznał. – Domyślałem
się, że tak szybko nie rzucisz. Poza tym, jak wychodziliśmy czułem od ciebie
papierosy, nawet perfumy tego nie zamaskowały, ale nie miałem pojęcia gdzie je
chowasz. Trzeba przyznać, że schowek miałeś naprawdę pomysłowy, to byłoby
ostatnie miejsce, gdzie bym szukał.
- Cóż, jak to się mówi, pod
latarnią zawsze najciemniej.
- O tak. Dobra, rób te zakupy
i wracaj szybko. I weź jakieś czerwone wino, mam ochotę się napić, albo weź dwa.
- Nie przesadzasz?
- Nie prowadzę, więc chyba
mogę się napić. Napiłbym się whisky, ale jak sam wiesz już go nie mam – rzucił
aluzję do wydarzenia, z którego Bill nie był dumny.
- Jakie chcesz to wino?
- Najlepiej słodkie, szybko
wchodzi.
- Mam nadzieję, że nie chcesz
teraz pić z powodu tego, co się stało.
- Po prostu mam, ochotę się napić.
- No dobrze, to idę. Do godziny
wrócę, mniej więcej. Jakby ci się coś jeszcze przypomniało, to dzwoń.
- Okej. To miłych zakupów i uważaj,
jak będziesz wracał.
- Jasne – pożegnał się i rozłączył.
Odetchnął głęboko. Czuł, że jeszcze trochę i on z całą pewnością
także nabawi się ataków paniki. Zaraz po wypadku miał nerwowy okres, potem kilka
incydentów w szpitalu, problemy z ubezpieczeniem, no i mama, to wszystko
zafundowało mu ogromny stres, wydawało mu się, że się już uodpornił na różne
nieprzewidziane wydarzenia, ale to nie prawda. To zdarzenie z Tomem sprzed kilku
minut, tak go przeraziło, że ciągle trzęsły mu się ze zdenerwowania ręce, a
nogi uginały, jak tylko wysiadł z auta, a co gorsze nie miał nawet fajek, żeby
sobie zapalić i się odstresować, bo oczywiście bluzę ze swoim skarbem oddał
bratu, pomijając już, że z zimna wyszła mu na rękach gęsia skórka. Zamknął auto
i zgarniając po drodze duży wózek na zakupy, wszedł czym prędzej do środka,
czując wewnątrz przyjemne ciepło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
no cóż... nudny troszkę ale to nic :D nie w każdym odcinku muszą być jakieś wypadki czy rozwiązanie jakiejś zagadki. Dzięki temu opowiadanie staje się bardzo realne, takie życowe :D taka nuda aż korci żeby zaczekać do rozwoju akcji :D świetnie napisane czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńCzasami odcinku muszą być nudnawe, znaczy zupełnie inaczej się to odczuwa, kiedy czyta się opowiadanie w całości, a nie na części, wtedy ma to zupełnie inny sens, no ale do czego zmierzam; Takie czasami smętny mają na celu głębsze zżycie się z bohaterami, poznanie ich mentalności, ich uczuć, myśli, czym się kierują, jakie mają obawy itd. dlatego niektóre odcinki mogą być mniej lub bardziej atrakcyjne.
UsuńWedlug mnie wcale nie nudne, a bardzo przyjemny kawalek ich zycia. Az czuje niedosyt ; )
OdpowiedzUsuńOdcinek dopracowany kazdym szczegolem.
A problem Toma moze miec zwiazek z Billem, mysle.
Tak Bill to jeden z głównych problemów, ale Tom będzie miał, znaczy będzie na dobrej drodze żeby mieć jeszcze jeden :)
UsuńODCINEK CAŁKIEM FAJNY
OdpowiedzUsuńTAKA ODSKOCZNIA JEST CZASEM POTRZEBNA. PÓŹNIEJ JEST LEPSZY EFEKT JAK SIĘ WPROWADZI JAKIEŚ BUM!
POZA TYM JAK NA OKRĄGŁO SIĘ COŚ DZIEJE, TO PÓXNIEJ MOŻE POMYSŁÓW ZABRAKNĄĆ, WIĘC CZASEM LEPIEJ NAPISAĆ PARE TAKICH LUŹNIEJSZYCH ODCINKÓW.
FAJNY BANNER
DUŻO WENY ŻYCZĘ I POZDRAWIAM
KOTEK
Dzięki. Co do samych pomysłów, to z tym nie ma u mnie problemu. Niektórzy dziwią się, jak ja jestem wstanie tak szybko pisać i dodawać odcinki, praktycznie co drugi - trzeci dzień. Pojawiła się nawet sugestia, że pewnie mam już napisane i tylko dzielę to na części, otóż nie kochani, wszystko piszę na bieżąco. A moja tajemnica tkwi w tym, że zaczynając pisać jakieś opowiadanie mam już całą jego wizję. Początek, środek i koniec. Zwykle w zeszycie, bo akurat zeszyt mogę wszędzie ze sobą zabrać, rozpisuje sobie rożne fragmenty, które i tak po przepisaniu nigdy nie są dokładnie tym co miałam napisane w zeszycie, ale mam już zarys, więc jest mi szybciej posklecać całość w kolejny odcinek. W między czasie, czasami oczywiście wrzucę coś czego nie było w pierwotnym moim zamyślę tak, jak ma to miejsce w oponowaniu Przeznaczeni sobie, gdzie chcieliście, żeby chłopaki dowiedzieli się o związku bliźniaków, pierwotnie nie miałam w ogóle poruszać tego tematu, ale skoro chcieliście, przemyślałam sprawę i będzie, tak jak tego oczekujecie. No i jeszcze raz powiem, że w czytając to opowiadanie w całości w ogóle nie odczuwa się, że są jakieś luźniejsze odcinki. :)
UsuńPo pierwsze podoba mi się ten obrazek ! Jest świetnyyyy ! ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie, moim zdaniem z mózgu Toma coś się dzieje złego i samo to podejście Toma do Billa jest dziwne. Nigdy przecież na niego nie krzyczał,a teraz ? Martwię się, że Tom może mieć pretensje do Billa, ale jeszcze o tym nie wiem, tzn w jego mózgu może cos się dziać, przez co własnie ma takie podejście do Billa. Myśle też, że Tom może przesadzić z alkoholem, że będzie częściej pił .. No ale ogólnie odcinek fajny, nie uważam go za nudny ;) Taki luźny ;)
Ps. U mnie 4 odcinek ;)
Heh, czytasz mi chyba w myślach, trefiłaś w dziesiątkę, brawo. :D
Usuńtak jest zawsze . . . jak jest dobrze to musi ( po prostu musi ! ) sie cos spieprzyc . nie wiem czemu tak komplikujesz zycie blizniakow . jeszcze powiedz ze Tom bedzie bil Billa bo bedzie pil . pieknie k***a , po prostu pieknie . . . to bedzie katastrofa ! ! !
OdpowiedzUsuńWiesz, ja ich tak kocham, że po prostu muszę ich pomęczyć :D
UsuńCoz, agresja jest pierwszorzedna konsekwencja naduzywania alkoholu. Aczkolwiek nie zawsze.
OdpowiedzUsuńW przypadku Toma, na jego agresje złoży się kilka czynników, ale o tym się niedługo przekonasz.
Usuń