Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 13 maja 2014
00:01
Witajcie kochani.
Po ostatnim odcinku większości z was opadły ręce, tudzież
może nawet inne części ciała, oczywiście w związku z przemyśleniami naszego
kochanego Billa. Jak już wspomniałam w ostatniej przedmowie, miałam się wam do
czegoś przyznać, no i nadszedł czas by to powiedzieć. Otóż, przez kilka ostatnich
dni miałam stres, który nie wpływa na moje pisanie zbyt korzystnie, a to za
sprawą matury, którą ja osobiście mam już dawno za sobą, ale przygotowywałam do
niej pewną osóbkę, i jak się okaże, że nie zdała, to przysięgam, że ją zabije i
to w biały dzień w centrum miasta na oczach tysięcy ludzi. W każdym razie przez
tą o to osóbkę trochę się zamotałam w tym opowiadaniu i odbiegło ono ciutkę od pierwowzoru
mojego zamysłu, co oczywiście nie jest złe, bo przez to opowiadanie będzie trochę
dłuższe i więcej was podręczę, ale oznajmiam, że dzisiejszy odcinek nakierowuje
już jego fabułę na właściwy tor mojego planu. Jestem pewna, że dzisiejsza
rewelacja myślowa Billa znowu podniesie wam ciśnienie, tak samo jak Tomowi, ale
jeśli Tom potrafił powstrzymać się od wybuchnięcia, to może i wam uda się zachować
zimną krew.
Zapraszam do czytania.
Odcinek 54
Przenieśliśmy się z kawą do mojego pokoju. Angela usadowiła
się na fotelu, siadając po turecku z poduszką na kolanach, a ja ległem na
brzuchu na łóżku. Na początku rozmawialiśmy o różnych rzeczach, śmialiśmy się i
było bardzo wesoło, dopóki Tom nie przysłał kolejnego sms’a
Właśnie zjedliśmy i
wracamy do hotelu. Jestem taki padnięty, że jak tylko przyłożę głowę do
poduszki natychmiast zasnę, a ty jak się bawisz w towarzystwie Angeli?
Dopiero po tej wiadomości zorientowałem się, że dochodzi północ.
- Coś się stało? – zapytała,
kiedy trzymając nadal komórkę w dłoni odpłynąłem myślami.
- Nic. To od Toma.
- Złe wieści? Wydajesz się
jakiś zaniepokojony.
- Nie, po prostu coś mi się
przypomniało.
- Rozumiem – nie dopytywała,
przynajmniej na razie, ale coś czułem, że tylko szuka momentu, żeby zagaić mnie
o Toma, a jego pytanie o nią tylko mnie przy tym utwierdzało. – Pójdę
skorzystać z toalety – powiedziała i wstała z fotela, kierując się do łazienki.
Zostając przez chwilę sam, odpisałem mu.
Bardzo miło, gdybyś
nie napisał nawet nie wiedziałbym, że jest już tak późno. Jak będziecie wracać
daj mi znać.
Napisał:
Chcemy wyjechać
wcześnie rano, mieliśmy się trochę pokręcić po mieście, ale okazało się, że będzie
tu z okazji dnia miasta, czy coś, impreza, więc może być problem z wyjazdem,
dlatego wyjedziemy wcześniej, także będę w domu przed południem.
Odpisałem:
Nie szkodzi,
najwyżej zastaniesz jeszcze Angele.
Napisał:
Chyba, że mam się
stracić jeszcze na parę godzin, to najwyżej posiedzę u Andreasa.
Odpisałem:
Nie ma takiej
potrzeby. Wracaj do domu, tylko uważaj na drodze.
Napisał:
Okej.
I to była ostatnia wiadomość, jaką tego dnia od niego
otrzymałem. Odkładałem właśnie komórkę na stolik, kiedy wróciła Angela.
- W porządku? – zapytała.
- Tak.
- A jak ci się układa z Tomem,
rozmawialiście? – wiedziałem, że w końcu o to zapyta.
- Cóż, rozmawiamy ze sobą, jak
widać jest jak dawniej.
- Ale ja nie o to pytam – wtrąciła,
na co tylko westchnąłem. - Czyli, nie rozmawialiście.
- Właściwie, to myślałem nad
tym i nie wiem, o czy miałbym z nim porozmawiać.
- Jak to, o czym? O waszym
związku.
Skrzywiłem się na te słowa.
- To żaden związek, jeśli nie
mogę nikomu o nim powiedzieć.
- A to dla ciebie aż takie ważne,
obnoszenie się z tym, co masz najcenniejszego?
Spojrzałem na nią.
- Kocham Toma, to się nigdy nie
zmieni, ale myślę, że ta miłość zrobiłaby więcej złego niż dobrego.
- Złego? – zmarszczyła brwi.
- Wiesz, co się stanie, jeśli będziemy
to ciągnąć dalej, a nasi najbliżsi się o tym dowiedzą?
- Przecież wasza mama już wie.
- Właśnie, mama, to nasza rodzina.
Dzisiaj była u nas babcia, rzadko do nas przyjeżdża, bo ma już swoje lata i
ciężko się jej przemieszczać, a jednak zjawiła się u nas, a nas tam nie było.
- Zawsze to wy możecie
pojechać do niej. To chyba nie problem.
- Niczego nie rozumiesz. Naszej
mamie ciężko to zaakceptować, a jak myślisz, jak by zareagowała reszta naszej
rodziny?
- Zrozumieliby.
Pokręciłem głową.
- Nigdy w życiu. Są
konserwatystami, takie wybryki, jak my w oka mgnieniu zamknęliby w zakładzie dla
psychicznie chorych albo w więzieniu, a z całą pewnością rozdzieliliby nas. To
byłby koniec, rozumiesz? Nie tylko mnie i Toma, ale i zespołu. I jeśli nie ze
względu na nas, to ze względu na chłopaków, trzeba to przerwać.
- Tom też tak uważa?
- Nie wiem.
- Wydaje mi się, że
dramatyzujesz.
- Jestem romantykiem i nigdy
nie zaprzeczałem temu, ale jestem też realistą i trochę zdążyłem już poznać ludzką
mentalność. A rodzina mimo wszystko to jedyne, co mamy.
- Mówisz tak, jakbyś niczego innego
w życiu poza rodziną nie posiadał.
- Posiadam, ale rodzina jest
bez cenna, nie zastąpię jej ani muzyką ani sławą, a już na pewno pieniędzmi.
- A Tom?
- Tom… - zamyśliłem się. – Tom
wcześniej czy później, pogodzi się z tym.
- Coś ci powiem Bill. Z mojej
rodziny, został mi tylko tata i ciocia plus kilkoro kuzynostwa, z którymi
wymieniam się życzeniami na święta, i z żadną z tych osób nie jestem jakoś
bliżej związana, po mimo że to moja rodzina, ale gdybym miała jedną jedyną osobę,
tak jak ty masz Toma i wiedziałabym, że mnie kocha, i ja bym ją kochała, postawiłabym
na miłość i szczęście.
- To mój brat, Angela. Pomijając
już fakt, że to mężczyzna, to jest mój rodzony brat, czy ty tego nie rozumiesz?
- I co z tego? Czy to nawet nie
lepiej?
- Wiesz, czasami mówisz jak
Tom.
Uśmiechnęła się.
- Być może, dlatego tak mnie
lubisz – rzuciła. – Ciągnie cię do niego pod każdym względem, a ty bronisz się
i zupełnie tego nie rozumiem.
Tak, to była prawda, lubiłem ją i to bardzo, zresztą to i
tak mało powiedziane, bo wręcz mnie do niej ciągnęło, lubiłem z nią spędzać czas,
zupełnie jak z Tomem.
- Posłuchaj Bill, nie będę drążyć
tego tematu, bo uważam, że mimo wszystko o relacji między wami i obawach
związanych z rodziną powinieneś porozmawiać z Tomem.
- Nie będę z nim o tym
rozmawiał. Doskonale wiem co powie.
- Znaczy?
- Że ma w dupie rodzinę i że
ja jestem dla niego ważniejszy niż rodzina, przyjaciele, i cała reszta świata.
- Boże – jęknęła. – Nawet nie
wiesz Bill, jak ja ci zazdroszczę tej miłości.
- Co z tego, kiedy nie może być
spełniona.
- To ty tak uważasz. Ja myślę,
że pomimo iż według prawa i innych tych duperel, jak moralność, nieważne,
myślę, że człowiek stworzony jest do miłości i to ona powinna być dla niego
celem w życiu. Pomyśl nad tym albo będziesz żałował swojej decyzji do końca życia.
- A jeśli właśnie tego, że nie
skończyłem będę żałować?
- Lepiej grzeszyć i żałować,
że się grzeszyło, niż nie grzeszyć i żałować, że się nie grzeszyło.
Zapadła cisza. Angela najwidoczniej nie zamierzała nic
więcej na ten temat powiedzieć. Pod tym względem była przeciwnością Toma, który
w takich sytuacjach potrafił zaciekle walczyć o to, by mnie do czegoś przekonać.
Ona, jako kobieta pozostawiła mnie z burzą myśli, co było chyba jeszcze gorsze
niż gderanie Toma w takich sytuacjach.
- Masz ochotę na sałatkę owocową?
– zapytałem, zmieniając temat i przerywając w końcu, tę niezręczną ciszę.
Pokiwała głową.
- No to idę zrobić.
Poderwała się z fotela, idąc za mną.
- Pomogę ci.
Kiedy zajęliśmy się robieniem sałatki, atmosfera zrobiła
się luźniejsza i zaczęliśmy się śmiać, jak gdyby rozmowy, która najwyraźniej obojgu
nam ciążyła w ogóle nie było.
Zjedliśmy i posiedzieliśmy jeszcze trochę w kuchni, bo Angela
stwierdziła, że bardzo podoba się jej nasza kuchnia. Mówiła, że czuć w niej taką
przyjemną aurę. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, może dla tego, że mało w
niej siedziałem, ale faktycznie było tu coś pozytywnego.
Wróciliśmy do mojego pokoju i tym razem oboje wyłożyliśmy
się na łóżku. Przez kilka godzin oglądaliśmy zdjęcia, mam ich całe mnóstwo na
komputerze.
Ani się obejrzeliśmy, jak zrobiło
się jasno na dworze. Po raz drugi poszliśmy do kuchni, a ja zrobiłem tym razem
bez jej pomocy śniadanie i kawę. Oboje zaczęliśmy odczuwać skutek nieprzespania
całej nocy, ale przynajmniej nie siedziałem i nie myślałem Bóg jeden wie, o
czym.
Dostałem w między czasie sms’a od Toma, że właśnie wyjeżdżają
z Brema, więc wiedziałem, że mam jakieś trzy godziny, które minęły tak szybko,
że aż się zdziwiłem, że już jest. Kiedy usłyszałem szczęk otwieranego zamka w drzwiach,
poczułem się, co najmniej jakbym robił coś zakazanego i właśnie został
przyłapany na gorącym uczynku.
Angela spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, słysząc, że Tom
idzie prosto do kuchni.
- Jestem – powiedział. – Cześć
Angela - przywitał ją.
- Cześć Tom.
- Bill cię nie zanudził swoją
paplaniną? – zapytał z rozbawieniem i podkradł mi kanapkę z talerza.
- Nie. Z nim się fajnie
rozmawia, oczywiście, jak wiesz o czym.
- No tak – przyznał,
uśmiechając się przy tym w taki sposób, że pierwsza moja myśl, to taka, że on
zamiast rozmów przystąpiłby do czynów. Natychmiast otrząsnąłem się z tej chorej
myśli i spojrzałem na niego wymownie i z całym przekonaniem mógłbym powiedzieć,
że doskonale zrozumiał to spojrzenie.
- Chcesz kawy? - zapytałem go.
Kiwnął głową i usiadł przy stole, a ja wstałem ze swojego
miejsca i nalałem kawy do filiżanki, dolewając do niej trochę mleka i dosypując
cukru postawiłem przed nim. Dorobiłem w między czasie jeszcze kanapek, bo coś
czułem, że śniadania pewnie dzisiaj, to też jeszcze nie jadł.
- Dzięki – odparł, dopadając
jedzenia, kiedy tylko postawiłem talerz z górą kanapek na stole.
- To ja pójdę się ogarnąć,
jeśli mam cię odwieść do domu – powiedziałem, mając zamiar za chwilę opuścić to
towarzystwo.
- Odwiozę ją, jeśli oczywiście
Angela nie ma nic przeciwko.
- Nie mam – odpowiedziała.
- Bo wiesz, Bill jak wejdzie
do łazienki, to będziesz czekać jeszcze przynajmniej godzinę.
- Nie przesadzaj – wtrąciłem
się, a ona się zaśmiała.
- Pojadę z Tomem. Ty chyba powinieneś
się przespać.
- Ty też nie spałaś – stwierdziłem.
- Zapewniam cię, że jak wrócę do domu, to idę prosto
do łóżka.
- Ale z ciebie dupa Bill. Trzeba
było pozwolić dziewczynie się przespać, przecież mamy tu jeszcze jeden pokój z
dużym łóżkiem. Pokazywał ci?
Pokręciła głową.
Nie oprowadzałem jej po domu, bo nie uważałem, żeby to
było istotą tego, że ją tu zaprosiłem. Poza tym to nasza prywatna przestrzeń i
nie chcę, żeby każdy widział, jak mieszkamy, nawet Angela. A pokój, o którym
mówił… Tylko spojrzałem na niego i dokładnie wiedział, co oznacza moje spojrzenie.
Ten pokój i łóżko, które miało być naszym wspólnym miłosnym łożem, było
przeznaczone tylko dla nas. Aż się wzdrygnąłem, kiedy zorientowałem się, że
jestem podenerwowany tym, co powiedział.
- Nie pomyślałem – odparłem, ale
oboje dobrze wiedzieliśmy, że nie o to chodzi.
- Cały Bill – zaśmiał się, udając,
że nie zauważył mojej kwaśnej miny.
- No dobrze, to będę się zbierać
– powiedziała. - Na pewno macie sobie wiele do opowiedzenia, a ja i tak ledwo patrzę
na oczy i kiepska już ze mnie towarzyszka - spojrzała na mnie. - Bardzo ci dziękuję Bill za zaproszenie i jak
zwykle cudownie spędzony czas – wstała i podeszła do mnie, wspinając się na
palce i pocałowała mnie w policzek.
- Nie ma za co. To ja ci dziękuję,
że dotrzymałaś mi towarzystwa.
Tom wstał i poszedł do przedpokoju ubrać buty i kurtkę, a
ja odprowadziłem ją do drzwi, przy których mój bliźniak już na nią czekał.
- Do zobaczenia Bill – pożegnała
się.
- Do zobaczeni Angela. Odezwę
się na dniach – uścisnąłem ją na pożegnanie.
- Będę czekała.
- Zaraz wrócę – rzucił Tom na
wychodne i zamknął za sobą drzwi.
Odetchnąłem.
Bardziej niż śpiący, czułem się rozdarty i czułem, że mam
doła.
Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic, po którym
fizycznie poczułem się o niebo lepiej, ale z moją głową nadal nie było dobrze.
Im więcej czasu mijało, tym bardziej narastał we mnie lęk, zupełnie nie wiedziałem,
z jakiego powodu, chociaż… chyba wiedziałem, czego się obawiałem.
Byłem pewien, że Tom celowo chciał ją odwieść, żeby mieć
okazję wypytać jej, jak się mają sprawy. W związku z tym obawiałem się, tego co
będzie jak wróci.
Wyszedłem z łazienki i poszedłem do swojego pokoju. Zanim
zdążyłem podłączyć komórkę do ładowania, usłyszałem jak otwierają się drzwi
wejściowe. Serce podskoczyło mi do gardła i zaczęło tak szybko bić, jakbym właśnie
przebiegł maraton.
- Wróciłem! – krzyknął.
Przełknąłem ślinę i odpowiedziałem.
- Jestem u siebie – usłyszałem,
jak zbliża się do mojego pokoju. Stanął w drzwiach, opierając się o futrynę.
- Wglądasz jak z krzyża zdjęty
– stwierdził. – Dobrze, że dzisiaj nie idziemy do studia.
Skrzywiłem się.
- Jestem po prostu śpiący. A
ty się wyspałeś?
- Nie do końca, ale kilka
godzin snu złapałem. Z Andym nie da się spać w jednym pokoju.
Spojrzałem na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Strasznie chrapie –
wyjaśnił.
- Ty też chrapiesz – stwierdziłem.
- Jak leżę na wznak i to tylko
jak jestem bardzo zmęczony, a on chrapie w każdej możliwej pozycji – powiedział
to z takim wyrzutem, że aż się zaśmiałem.
- Cóż, sam chciałeś z nim
jechać.
- Owszem – mówiąc to wszedł do
środka i podszedł do mnie, stając za moimi plecami. Dotknął palcami mojej szyi,
a mnie przeszły ciarki.
- Zauważyłem, że nie nosisz
łańcuszka, który ci dałem.
Aż ścisnęły mi się wszystkie wnętrzności, kiedy to
usłyszałem.
- Jest dla mnie zbyt cenny. Boję
się, że go zgubię – skłamałem, ale tylko w połowie.
- To tylko łańcuszek, powinieneś
go nosić, pasował ci.
Podniosłem go z blatu biurka, na którym leżał od kilku
dni i przesunąłem palcami po fikuśnie wykręconych ogniwach.
- Tak uważasz? – zapytałem.
- Jasne, a jeśli nawet go
zgubisz, to kupię ci inny.
Odwróciłem głowę w jego stronę i wyciągnąłem rękę z
łańcuszkiem, podając mu go.
- W takim razie, możesz mi go zapiąć?
Uśmiechnął się i zabrał go ode mnie.
Zrobiło się dziwnie. Serce z wrażenia mało nie wyskoczyło
mi z klatki piersiowej. Zastanawiałem się, czy jego serce w tym momencie bije tak
samo szybko jak moje. Kiedy zapiął mi łańcuszek, odgarnął moje włosy i poczułem
jego ciepły oddech na karku, owiewał mnie nim, sprawiając, że moje zmysły
zaczynały szaleć. Delikatnie położył dłonie na moich ramionach i zsunął po nich
rękami w tym samym momencie, całując mnie w kark.
W jednej chwili poczułem ukłucie w podbrzuszu i wiedziałem,
że on doskonale zdawał sobie sprawę, co teraz czuję.
- Kocham cię Billy – wyszeptał
tuż do mojego ucha, a ja zadrżałem. Czułem to, każdą komórką mojego ciała. Do
oczu napłynęły mi łzy, pragnąłem go, ale nie wolno mi było go pragnąć w ten sposób.
- Nie możemy Tom – odezwałem
się i odwróciłem do niego przodem.
- Dlaczego nie możemy? –
zapytał nie, rozumiejąc mnie.
- Wiesz, że to zniszczy naszą
rodzinę?
- Mam w dupie rodzinę! Ty
jesteś dla mnie rodziną, bratem, miłością, wszystkim! Rozumiesz?
- Ty dla mnie też, ale jest
jeszcze mama, tata, Gordon, babcia i kilka innych bliskich nam osób, nie możemy
im tego zrobić.
- Mama… Ciągle o niej myślisz?
- To nasza mama, tego nie
zmienimy.
Widziałem, że już się zdenerwował. Zacisnął zęby, a mięśnie
na jego twarzy zaczęły rytmicznie drgać.
- Matka powinna wspierać swoje
dzieci bez względu na to, co robią, a my się tylko kochamy, nikomu nie wyrządzamy
tym krzywdy. Jeśli ona tego nie potrafi zaakceptować, to nie potrzebna nam taka
matka.
- Tom! – krzyknąłem.
Wziął oddech, chcąc mnie zasypać kolejną falą argumentów,
ale wstrzymał go w sobie, jakby w jednej chwili coś sobie przemyślał i rezygnując,
odwrócił się i wyszedł bez słowa z mojego pokoju.
Coś się w nim zmieniło, widziałem to wyraźnie, nie wiedziałem
tylko, co i dlaczego. Czy sam do tego doszedł, czy może Angela podsunęła mu tą myśl,
ale po prostu zostawił to, co w tej chwili było między nami nierozstrzygnięte,
jakby się bał, że kategorycznie powiem nie i już nie będzie pretekstu, żeby wrócić
do tego tematu. Jednak po chwili wrócił, stając w drzwiach.
- Powiedz mi Bill, czy gdybym
porozmawiał z mamą, a ona dałaby przyzwolenie na nasz związek, wrócilibyśmy do tego,
co było?
Patrzyłem na niego zszokowany, był zdeterminowany i wiedziałem,
że jeśli powiedziałbym tak, to w jednej chwili, właśnie teraz, tak jak stał,
zebrałby się i pojechał do Loitsche i porozmawiał z mamą. Wiedziałem też,
jakich argumentów by użył, żeby wymóc na niej pozorną akceptację, był do tego
zdolny, swój upór udowodnił mi podczas trasy, z nią postąpiłby pewnie podobnie,
mając o wiele większe pole do popisu. I chociaż do tej pory chciałem, żeby z
nią porozmawiał, teraz zastanawiałem się nad argumentem, który odwiódłby go od
tej rozmowy.
- Nie – odparłem krótko. – I to
nie ma nic wspólnego z jej zdaniem. Przemyślałem sobie pewne sprawy i doszedłem
do wniosku, że tak będzie dla nas lepiej.
- Dla nas? Masz na myśli
siebie czy mnie?
- Nas.
- Ani dla ciebie ani dla mnie
i dobrze o tym wiesz. W ogóle, to nie rozumiem cię, reagujesz na każdy mój
dotyk i potrafisz mi teraz w oczy powiedzieć, że już nigdy więcej między nami
nic poza braterskimi gestami nie będzie?
Wzruszyłem ramionami.
- Ale pierdolisz – stwierdził.
– Lepiej się prześpij, bo brak snu źle na ciebie działa. Idę do siebie – mówiąc to ruszył do swojego pokoju, trzaskając
po chwili drzwiami z dość znaczną siłą.
Cóż, nie dało się nie zauważyć, że był zły.
To właśnie był jeden z powodów, dla których nie chciałem
z nim rozmawiać na temat dotyczący naszego związku. Doskonale wiedziałem, że
tak właśnie zareaguje. Nie mógł mnie do niczego zmusić, więc się wściekał.
Zamknąłem swoje drzwi i położyłem się spać.
Przebudziłem się gdzieś w środku nocy. Wyszedłem ze swojego
pokoju po drodze w przedpokoju, zerkając na szafkę. Toma klucze od mieszkania leżały
na niej, więc był w domu. Podszedłem pod drzwi jego pokoju, nadsłuchując chwilę,
niczego jednak, nie słysząc po cichu przekręciłem klamkę i uchyliłem drzwi, zaglądając
do środka. Był. Spał. Ostrożnie, żeby go nie zbudzić, wszedłem do środka i
podszedłem do jego łóżka. Leżał akurat twarzą w stronę okna, przez które padało
światło księżyca, oświetlając prawie cały pokój i przy okazji jego twarz.
Usiadłem na podłodze obok łóżka i przyglądałem mu się.
Boże, co miałem robić? Czułem się zagubiony, wszystko w
mojej głowie ze sobą walczyło, dlaczego nie potrafiłem, jak Tom wybrać jedną właściwą
drogę, nawet, jeśli prowadziła do piekła?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
No nie wytrzymam z tobą! :D
OdpowiedzUsuńMoja kochana Niki!!
OdpowiedzUsuńNo weź !
Bill za dużo myśli za dużo !
Niech przestanie myślenie nie zawsze jest dobre!!
Podziwiamm Toma za jego upór i to że nie daje za wygraną <3
To dobrze ale Bill powinien przestać myśleć nad osobami trzecimi , a skupić się na Tomie i tylko i wyłącznie na nim!!
Życzę weny<3 oraz dużo szczęścia XD
Mam nadzieję że nie zostaniesz mordercą :D
Jak będę szła do matury to poproszę ci o pomoc :)
Chociaż bliżej mi do egzaminu gimnazjalego <33
TRZY SPRAWY:
OdpowiedzUsuń1. SPAĆ NIE MOGŁAM PRZEZ TEN ODCINEK. CHYBA MAM JAK BILL, ŻE ZA DUŻO MYSLĘ.
2.POPIERAM PRZEDMÓWCĘ- MŁODSZY BLIŹNIAK ZDECYDOWANIE ZA DUŻO MYŚLI
3. CZEMU JA WCZEŚNIEJ NIE WIEDZIAŁAM, ŻE DAJESZ KORKI? T.T NP. TAK PRZED POCZĄTKIEM KWIETNIA. NO TRUDNO, W RAZIE CZEGO JUŻ WIEM, GDZIE SIĘ ZGŁOSIĆ XD.
DUŻO WENY ŻYCZĘ
KOTEK
tamtego odcinka nie skomentowałam, bo nie wiedziałam jak, a na ten mam 4 słowa:
OdpowiedzUsuńBill za dużo myśli... Angela dobrze mówi, że życie ludzkie nakierunkowane jest na miłość, a że jego spotkała taka a nie inna, to i tak nie może się przed nią bronić...
Tom niech dalej walczy, w końcu Bill to jego miłość :-)
pozdrawiam i życzę weny :-)
Bill zdecydowanie zbyt duzo myslo. niech orzestanie myslec i zajmnie sie Tomem. podziwiam Toma za jego upor., I Troche polubila Angele. Najchetniej to bym wizela i mlodszym Kaulitzem potrzasnela mocno zeby wybic mu z glowy te jego durnowate myslenie/ Alex483
OdpowiedzUsuńNiech Bill sie zdecyduuje no ! Ja wiem, ze oni sie kochaja jak szaleni, więc czemu Bill sie od tego wykręca nooo ! Czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńA ja ponownie powróciłam i nowy odcinek się pojawił ;)
Zapraszam ;)