Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 10 maja 2014

Witajcie kochani
Dzisiaj tradycyjnie przed snem wrzucam wam odcineczek. Jeśli sądziliście, że między bliźniakami wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku, to jesteście w będzie :)
Dlaczego? Po przeczytaniu, przekonacie się.
Wasza Niki.

Odcinek 53

- Dobranoc – powiedziałem cicho.
- Dobranoc.
Leżałem tak wtulony w niego ciągle, słysząc jak szybko bije mu serce, minęło naprawdę dobre parę minut, zanim trochę się uspokoił. Co jakiś czas wywoływałem u siebie dreszcze, prowokując go, żeby mocniej mnie przytulił, miałem tylko nadzieję, że się nie zorientował, że udaję.  Pod tą kołdrą w końcu zrobiło się tak gorąco, że kiedy podsunąłem rękę do góry, układając dłoń na jego niezakrytym przez koszulkę dekolcie, poczułem, jaki jest mokry, aż się uśmiechnąłem, ale nawet nie drgnął. Po mimo że i mnie było gorąco, jakoś zasnąłem.
Rano, a raczej tuż przed południem obudziłem się mokry i czymś ciężkim przyciśnięty. Minęła chwila zanim dotarło do mnie, że to ciężkie coś, to obejmujący mnie i leżący na mnie Tom. Spał ze mną, a sądziłem, że mi jednak ucieknie, a on spał i to jak dziecko. Dotknąłem delikatnie jego policzka, a on poderwał się, był kompletnie zaspany, ale wydawało mi się, że dokładnie wiedział gdzie jest.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Już dobrze.
- Boli cię gardło?
- Nie – pokręciłem głową.
Odetchnął i opadł z powrotem, tym razem na poduszkę obok mnie.
W tym samym momencie rozdzwonił się mój telefon. Sięgnąłem na stolik po komórkę i odebrałem.
                - Halo.
- Cześć Bill. Jest tam gdzieś twoja kopia?
To Andreas.
- Jest, a co?
- To czemu nie odbiera telefonu?
- Sam go o to zapytaj – powiedziałem. – Do ciebie – zwróciłem się do brata, podając mu komórkę.
Spojrzał na wyświetlacz, kto to.
                - No co tam Andy? – zaczął, rozcierając zaspaną twarz drugą ręką.
A ja odrzuciłem kołdrę i wstałem, kierując się prosto do łazienki. Byłem przepocony i jedyne, o czym marzyłem w tym momencie, to gorący prysznic.
Kiedy wyszedłem z łazienki z ręcznikiem na głowie, poczułem aromat parzonej kawy. Skierowałem się do kuchni, Tom stał pół nagi, bo tylko w samych bokserkach i pakował do tostera kromki chleba.
Spojrzał na mnie jak tylko wszedłem.
- Tak grzałeś, że cały się spociłem – starał się wyjaśnić, czemu stoi w kuchni w połowie nagi.
Uśmiechnąłem się.
- Ja też. Idź wziąć prysznic, dokończę – powiedziałem.
- Okej.
Kiedy wrócił był już ubrany.
- Zjem i zmywam się – powiedział, siadając przy stole.
Usiadłem naprzeciwko, smarując tost dżemem. Korciło mnie, jak diabli zasypać go potokiem pytań, ale zapchałem buzie tostem i tylko patrzyłem na niego, starając się robić to na tyle natrętnie, że się zacznie sam spowiadać. Zadziałało.
- Andreas prosił mnie o pomoc – powiedział, upijając łyk kawy.- Okazało się, że rozrusznik trzeba wymienić całkiem, a do tego modelu strasznie ciężko go dostać. Andy znalazł w Internecie jakiegoś gościa, co ma na sprzedaż, tylko trzeba się tam kulnąć. No i jadę.
- Gdzie?
- Do Brema.
- Sam?
- Z Andreasem.
- Tylko we dwóch?
- No tak. Co tak dziwnie pytasz? – zmarszczył brwi.
- Do Brema jest kawałek drogi.
- Nie tak daleko, to tylko 250 km
- No i też nie blisko.
- Przenocujemy w hotelu i jutro wrócimy.
- Nie podoba mi się to – zdenerwowałem się.
- Dlaczego?
- Nie zapominaj, że jesteś osobą publiczną. Andy może sobie swobodnie chodzić gdzie chce, ty nie.
- Ach, nie martw się tym. Nałożę kaptur i będę na siebie uważał.
- I tak mi się to nie podoba, ale rób jak chcesz.
- Jesteś zły?
- Boję się, że coś ci się stanie.
- Jeśli chcesz, zadzwonię do niego i powiem mu, że nie pojadę z nim – patrzył mi w oczy, nie znosiłem, kiedy tak robił, czułem się w tym momencie, jak ostatnia świnia, która myśli wyłącznie o sobie, a resztę świata, a w szczególności przyjaciół, ma w dupie. -  Chcesz tego? – zapytał.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Nie możesz poprosić Michaela, żeby z wami pojechał?
- Jest sobota, ma wolne. Będę uważał Bill, nie martw się.
Zastanawiałem się, czy gdybym powiedział mu nie jedź, to by nie pojechał. Andy wiele dla niego znaczył, dla mnie też, ale to najlepszy przyjaciel Toma, zawsze mogli na siebie liczyć. Wiedziałem, że gdybym postawił Toma przed takim wyborem byłbym świnią, nawet nie chodziło to, czy wybrałby mnie czy jego, bo to było oczywiste, że wygrałbym. Chodziło o sam fakt.
- Nie podoba mi się to, ale przyjaciół nie zostawia się w biedzie – powiedziałem, przełykając ostatni kęs tostu. – Boję się tylko, że coś się stanie.
- Będę dzwonił i pisał sms’y, co godzinę – palnął.
Popatrzyłem na niego jak na wariata.
- Naprawdę.
- Jasne, bo będziesz patrzył co chwilę, która jest godzina, żeby nie zapomnieć wysłać mi sms’a. Nie przesadzaj już.
- Wiesz, że jestem do tego zdolny, nastawie sobie powiadomienia co godzinę i nie zapomnę ani tym bardziej, nie przegapię.
Wiedziałem, że może to zrobić.
- Nie trzeba. Wiem, że jesteś do tego zdolny.
- Będę uważał na siebie. I będę się często odzywał, żebyś się nie denerwował.
- Tylko nie co godzinę – zastrzegłem sobie.
Uśmiechną się.
- Nie co godzinę, ale co dwie, tak? – rzucił, powstrzymując się od śmiechu.
A ja tylko spojrzałem na niego wymownie.
- Żartuję.
- Mam nadzieje – dodałem. - O której jedziecie?
- Za godzinę się zmywam. Muszę pojechać jeszcze po Andiego do Loitsche, a potem dopiero jedziemy do Brema.
Zamyśliłem się. Wiedziałem, że jeśli pojedzie do Andreasa, będzie przejeżdżał koło naszego domu. Widziałem, że patrzy na mnie i na sto procent domyśla się, że o tym myślę, ale nie powiedział nic.
- Dobra, idę się spakować – poderwał się z miejsca, sprzątając ze stołu brudne naczynia.
- Zostaw, ja posprzątam – powiedziałem, na co na chwilę znieruchomiał, przyglądając mi się.
Po jakieś godzinie był już gotowy do wyjścia. Miałem mieszane uczucia, było mi trochę przykro, ale starałem się tego nie pokazać.
- No nic, to jadę – powiedział, stając w drzwiach kuchni, w której akurat byłem.
Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Był ubrany i gotowy do wyjścia.
- Uważaj na siebie Tom.
Postawił torbę na ziemi i podszedł do mnie.
- Będę ostrożny, obiecuję. Jutro przed wieczorem wrócę – objął mnie, mocno do siebie tuląc. Znowu poczułem, jak szybko bije mu serce.
- Tom… - wtuliłem się, zaciągając jego zapachem.
- Nie siedź sam w domu, wyjdź gdzieś, może spotkaj się z Angelą – zasugerował.- Możesz ją nawet zaprosić do nas na noc, nie będę miał nic przeciwko.
Popatrzyłem na niego. Co jeszcze powiedziała mu Angela, że nagle tak jej ufał, a może, to mnie tak ufał, że niczego głupiego nie zrobię?
- Zastanowię się jeszcze - odparłem.
- W porządku. No to na mnie już czas – powiedział.
- Zaczekaj – zatrzymałem go, chwytając za rękaw bluzy.
Popatrzył na mnie.
- Weź mój samochód. Fani znają twoje auto, jeśli się zorientują, zrobi się niebezpiecznie, nie chcę, żebyś bez sensu ryzykował. Wyciągnąłem rękę z kluczykami i dokumentami auta.
Spojrzał na nią, potem na mnie.
- Jesteś tego pewien?
- Tak – pokiwałem głową.
Zastanowił się, ale wiedziałem, że nie ma nad czym dumać, w tej kwestii miałem po prostu rację.
- No dobrze, może masz rację – wziął kluczyki i dokumenty po chwili, wciskając mi w rękę kluczyki i dokumenty od swojego auta. – Skoro oddajesz mi swój samochód, to masz mój na ten czas. - Nie chcę żebyś przeze mnie siedział w domu, ale ty także uważaj.
Uśmiechnąłem się.
- No to jadę – powiedział i skierował się do drzwi, łapiąc po drodze swoją torbę.
No i zostałem sam. Dziwnie się czułem. Zwłaszcza ze świadomością, że do jutra wieczorem go nie zobaczę. Przez tyle czasu byłem wściekły na niego i nie mogłem nawet patrzeć w jego stronę, a teraz ledwie wyszedł, a już czułem się nieswój, zostając tu kompletnie sam.

Przez pierwsze dwie godziny kręciłem się bez celu. Zajrzałem nawet do jego pokoju, ale niczego nie dotykałem, chociaż nawet, gdybym to zrobił wiem, że nie miał by mi tego za złe. Kiedy usłyszałem, że przyszedł mi sms, rzuciłem się biegiem do swojego pokoju, czym prędzej go odczytując.

Jestem już w Loitsche. Droga dobra. Auto zajebiście się prowadzi J Andy cię pozdrawia. Zaraz ruszamy do Brema. Ps. Babcia jest u nas.

Teraz to się zastanowiłem. Ciekawe, co mama powiedziała babci na to, że nas nie ma w domu. Czy powiedziała jej, co się stało?

Napisałem mu:
Widziałeś się z nią?

Po chwili dostałem odpowiedź:
Nie, ale jej samochód stoi przed domem. Zrobiłem zdjęcie, wysłać ci?

Jakby wiedział, że chciałbym zobaczyć. Odpisałem:
Tak!

Po chwili dostałem mms’a.
Przerzuciłem sobie zdjęcie do komputera i gapiłem się na nie przez dobre parę minut. W końcu napisałem mu sms’a.

Myślisz, że jej powiedziała?

Po chwili dostałem odpowiedź.
Nie sądzę.

Hmm… skąd w nim była taka pewność?

Skąd wiesz?

Odpisał:
Bo gdyby to zrobiła, babcia już dawno by do nas wydzwaniała, prosząc żebyśmy się opamiętali.

No tak. Zawsze, kiedy coś głupiego robiliśmy, rozmawiała z nami i prosiła nas o rozsądek.

Postanowiłem już nie odpisywać, jeśli prowadził, nie chciałem, żeby się rozpraszał. O ile jeszcze parę minut temu nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, to teraz moje myśli całkowicie skupiły się na rodzinnym domu, na mamie, babci, na całej naszej rodzinie. Jeśli to, co robiliśmy wyjdzie na jaw, rozbijemy naszą rodzinę. Kochałem Toma, ale ta miłość pochłonęłaby zbyt wiele ofiar, a na to nie mogłem pozwolić. I o ile jeszcze wczoraj rozważałem powrót do relacji, jakie mieliśmy na Malediwach, symulując nawet chorobę, tylko po to by z nim spać, to teraz zrozumiałem, że po prostu nie mogę z nim być w takiej relacji.
Musiałem natychmiast zająć głowę czymś innym. Napisałem sms’a do Angeli.

Hej, Co porabiasz, jesteś zajęta?

Po chwili odpisała:
Cześć Bill. Nic konkretnego, właśnie skończyłam robić porządki i zaczynam się nudzić przed komputerem.

Napisałem:
Może miałabyś ochotę spotkać się ze mną?  - dopisałem w nawiasie - (na plotki J)

Odpisała:
Bardzo chętnie. A gdzie?

Napisałem:
U mnie?

Odpisała:
U ciebie, a Tom?

Napisałem:
Nie ma go. Wróci dopiero jutro, ale pozwolenie dostałem, więc…
To jak, mam się zbierać i przyjechać po ciebie?

Odpisała:
Hmm…

Uśmiechnąłem się na tego sms’a, drażniła się ze mną, podobnie jak Tom, ale znałem te formę pisania, więc poleciałem znanym sobie torem. I wysłałem jej tylko znak zapytania. Na co odpisała:

No to czekam.

Napisałem:
Będę za pół godzinki.

Odpisała:
Okej.

Zamknąłem laptopa i zaścieliłem łóżko, które nadal było rozbebeszone po nocy z Tomem, w której o dziwo nie zrobiliśmy nic więcej poza przytulaniem się, a raczej leżeniem Toma na mnie, a przecież to ja miałem być chory. No chyba, że sądził, iż on lepiej zastąpi mi kołdrę, co w sumie nie było najgorszym pomysłem, szkoda tylko, że był taki ciężki. Omiotłem jeszcze wzrokiem pokój, czy coś jeszcze nie wymaga uprzątnięcia, ale było okej, więc zabierając telefon ze sobą, ubrałem buty i kurtkę, i już po chwili wsiadałem do samochodu.
Drogę do Angeli znałem już tak dobrze, że nawet nie włączałem GPS’u. Nawet nie martwiłem się, ile czasu zajmie mi przejazd. W weekend Niemcy pustoszały, mało, kto się kręcił na drodze, wszyscy odpoczywali albo zajmowali się czymś w swoim domu.
Kiedy zajechałem pod jej dom, wyszła przywitać mnie.
- Cześć Bill – wtuliła się w moje ramiona, jak tylko wysiadłem z auta. Trochę mnie zaskoczyła, bo po tym, co wiedziała o nas sądziłem, że może się mnie brzydzić, a ona zachowywała się zupełnie normalnie.
- Cześć – przywitałem się i objąłem ją.
- Znowu zmieniłeś auto? – zauważyła.
- Zamieniłem się z Tomem. Pojechał z Andym do Brema. Wiesz, nasi fani znają ten samochód, nie chciałem, żeby Tom niepotrzebnie ryzykował, zwłaszcza, że pojechał bez ochrony. W Magdeburgu jesteśmy raczej w miarę bezpieczni, znamy go, jak własną kieszeń, więc umknięcie fanom nie jest większym problemem, ale inne miasta, to co innego.
- Rozumiem. Pogodziliście się? – obawiałem się tego pytania.
- To bardziej skomplikowane, ale w pewnym sensie, tak.
- W pewnym sensie?
- Później ci powiem.
- No dobrze. Wejdziesz? – zapytała.
- Twój tata jest w domu?
- Jest.
- To wejdę.  Wypadałoby się, chociaż przywitać.
Zaśmiała się.
- No to chodź.
Z jej ojcem rozmawiało się naprawdę dobrze, chociaż mężczyzna miał swoje lata, to nie wyczuwało się tej przepaści wiekowej. Nie filozofował, jak większość starszych osób, pokazując tym, jak bardzo są doświadczeni życiowo i to było miłe.
- Będzie miał pan coś przeciwko, jeśli Angela zostanie u mnie na noc? – zapytałem, wzbudzając przede wszystkim zaskoczenie u niej.
- Jest dorosła, może robić, co chce.
Spojrzałem na Angele, zasłaniała się rękami, powstrzymując śmiech.
- Śmiejesz się ze mnie? – zapytałem trochę zdezorientowany.
- Nie. Z taty.
- Ze mnie? – zdziwił się jej ojciec.
- Twój wyraz twarzy jest powalający tato.
- Och, jedźcie już lepiej, bo czuję, że robię z siebie głupka.
Podeszła do niego, obejmując go za szyje i pocałowała w policzek.
- Z Billem jestem bezpieczna, nie martw się.
- Ja się wcale nie martwię.
- Tato…
- No dobrze, martwię, ale skoro ty mu ufasz, to ja chyba też powinienem.
- Dziękuję – wtrąciłem się. – Włos z głowy jej nie spadnie. - Jesteś gotowa? – zwróciłem się do Angeli.
- Tak.
- No to jedziemy.
Dotarliśmy do apartamentu w niecałe dwadzieścia minut.
Zaprosiłem ją do środka i kazałem czuć się, jak u siebie w domu.
- Czego się napijesz? – zapytałem.
- A co proponujesz?
- Cóż… - podrapałem się po głowie, zastanawiając się.
- Może być kawa – podrzuciła mi pomysł.
- Kawa – powtórzyłem, uśmiechając się i nastawiając ekspres.
Usiadła w kuchni, dotrzymując mi towarzystwa.
W między czasie dostałem kolejnego sms’a od Toma. Czekając na kawę przeczytałem.

Jesteśmy już w Brema. Rozrusznik kupiony, jedziemy teraz poszukać jakiegoś hotelu i coś zjeść, a ty jak się bawisz?

Uśmiechnąłem się, co nie uszło jej uwadze.
- Dobre wieści?- zapytała.
- To od Toma, już kupili rozrusznik, teraz jadą szukać jakiegoś hotelu i coś zjeść.
Uśmiechnęła się, a ja mu odpisałem:
Zaprosiłem Angele, właśnie siedzimy w kuchni i czekamy na kawę.

Odpisał:
Cieszę się, że nie siedzisz sam. Bawcie się dobrze, odezwę się później.

Odpisałem:
Dzięki, wy też. Tylko nie narozrabiaj.

Odpisał:
Postaram się. Pozdrów ode mnie Angele.

Spojrzałem na nią.
- Tom cię pozdrawia.
Uśmiechnęła się.
- Podziękuj mu i też go ode mnie pozdrów.

Napisałem mu:
Dziękuję ci i też cię pozdrawia.

W odpowiedzi otrzymałem tylko emotikonkę z uśmiechniętą buźką, poruszającą brwiami.
Jezu, jakbym widział teraz jego twarz zamiast tej mordki, chyba mam jakąś obsesję.

11 komentarzy:

  1. jesteś okrutna :c już naprawdę myślałam że bedzie miedzy nimi coraz lepiej, aż tu nagle taka refleksja Billa że nici z tego : cccccc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ma coś z sadysty :D Oj, no nie może być za kolorowo bo by było nudno.

      Usuń
  2. Bill za dużo kombinuje... szuka dziury w całym... nie podoba mi się jego postawa.... Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bill po prostu myśli całościowo, ignorując własne uczucia, czy dobrze? pewnie powiesz, że nie no ale pozostaje ci poczekać i zobaczyć co na to Tom.

      Usuń
  3. Jak tak możesz?!?!
    A było tak dobrze !
    Bill za dużo myśli i do tego kombinuje
    Mam jakieś dziwne przeczucia że podczas drogi powrotnej Toma coś się wydarzy... Tylko nie wiem co
    Teraz ufam Angeli i wiem że Bill niczego głupiego poza rozmowa z nic nie zrobi ;)
    Trochę mi smutno że Bill się tak zachował ale czekam na kolejny i mam nadzieję że za kilkanaście odcinków będą szczęśliwi...chociaż ty jesteś bardzo złośliwia więc nie wiem kiedy to będzie ale kibicuje mojemu Tomowi żeby się trzymał <3


    P.S nominowałam cię <3
    http://bl-love-is-like-fire-and-ash-by-mito.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może niech Tom sobie kogoś znajdzie i Bill będzie zazdrosny...
      To by było ciekawe ale wolę żeby coś się stało...innego :)

      Usuń
    2. Dziękuje bardzo za nominację. Jutro coś wymyślę i też nominuję, dzisiaj jestem, że tak powiem na % i nie całkiem kontaktuje :) Co do odcinka i tego co się w nim dzieje, napiszę w następnej przedmowie w odcinku 54

      Usuń
  4. BILL... TY DZIADU! JA SIĘ JUŻ NAKRĘCIŁAM, ZE MOŻE MIĘDZY NIMI COŚ TEN TEGO, A TEN WYSKAKUJE Z JAKIMŚ STWIERDZENIEM Z KOSMOSU I ZADOWOLONY Z SIEBIE. FOCH NA BILL FOREVER
    CIEKAWE, CO TOM MIAŁ NA MYŚLI, MÓWIĄC, ŻEBY BILL ZAPROSIAŁ ANGELĘ NA NOC...
    DZIĘKUJĘ ZA TEN ROZDZIAŁ, HUMOR MI NIM POPRAWIŁAŚ. MOŻE NIE SZCZERZE SIĘ CAŁY CZAS DO MONITORA, ALE JEST LEPIEJ.
    WIELKIE DZIĘKI CI!
    ŻYCZĘ DUŻO WENY
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, a Bill u Ciebie nie nie narozrabiał? Szczeka mi opadła, jak to przeczytałam.

      Usuń
  5. jak to mozliwe? myslalam ze bd w koncu razme jak dawnije. Nadal nie lubie Angeli. Mam andzieje ze w koncu bd razem. Bill zdecydowanie za duzo mysli./ Alex483

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Został sam to myśli :) Ale tak myłam, że będziecie pewni, że już z górki, a tu nie :D

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*