Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 7 lipca 2014

Witajcie kochani
Pierwszy odcinek mamy za sobą, pora na drugi, no i pora na kolejną dawkę mieszania Wam w głowach. Jak teraz myślicie, któremu według Was pierwszemu odwali?


Wasza Niki

Odcinek 2



Pozbierałem swoje rzeczy do torby. Zabrałem też rzeczy z pokoju Billa. Pakując w końcu torby i rakiety do bagażnika, ruszyłem po niego.
Na korcie tak mnie nosiło, że po pół godzinie Bill skapitulował.
- Co się z tobą dzieję, walczysz ze mną, czy co?
- Gram – odparłem, ale prawda była taka, że uderzałem w tą piłkę z całej siły, sądząc na początku, że mi przejdą nerwy, a nie ustąpiły nawet odrobiny.
- To nie jest gra, tylko wyżywanie się na mnie.
- Graj, a nie marudź. I przyłóż się, bo przegrywasz.
Prychnął, wiedziałem, że słowo przegrywasz działa na Billa, jak kilka innych na mnie, często je używaliśmy względem siebie, motywując się tym, ale kiedy trafiłem w niego piłką, rzucił rakietę na kort.
- Nie gram z tobą.
- Sorki, to przypadek.
- Jasne, przypadek – zaczął rozcierać miejsce, w które dostał. Cóż, naprawdę nie celowałem specjalnie, sądziłem, że to podanie bez problemu odbierze, a on zamiast to zrobić, odsłonił się jeszcze i dostał.
- No dalej Bill, oddasz rundę walkowerem?
- Pić mi się chce – podszedł do ławki, na której stała butelka z wodą i usiadł na niej najwyraźniej naprawdę, mając gdzieś dalszą grę. Westchnąłem i podszedłem do niego, siadając obok.
- Chyba się nie obraziłeś?
Prychnął.
- Też bym miał za co, ale zrobiłeś mi siniaka.
- Pokaż - zacząłem podwijać mu koszulkę, chyba go przy okazji łaskocząc, bo wydzierał się i bronił, że chyba pół kortu go słyszało.
- Trochę czerwone, nic ci nie będzie – stwierdziłem.
- Zrobi się sine.
- Na szczęście pod ubraniem nie będzie widać, a do wesela się zagoi.
- Czyjego wesela, twojego?
Spojrzałem na niego jak na wariata.
- Mam nadzieję, że to był żart – odparłem poważnie.
Zapadła cisza, wyciągnąłem drugą butelkę z piciem.
- Gniewasz się za tamto w redakcji? – zapytał.
- Nie – odpowiedziałem krótko. - A ty za to, co ci tam powiedziałem?
Prychnął, co miało oznaczać, żebym go nie rozśmieszał.
- Tom, powiedz, co się ostatnio dzieje między tobą, a Rią?
Wzruszyłem ramionami, bo co miałem mu powiedzieć? Kryzys, początek końca, a może po prostu tak już jest, że czasem nie można się ze sobą dogadać.
- Może powinniście trochę od siebie odpocząć – zasugerował.
- Może powinniśmy w ogóle ten związek zakończyć – rzuciłem. Takiego zaskoczonego wyrazu twarzy u niego już dawno nie widziałem, a ja tylko powiedziałem to, co już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie.
- O czym ty mówisz? Przecież ją kochasz.
- To nie ma nic wspólnego z miłością. Można kogoś kochać, ale nie można z nim żyć, rozumiesz?
- Nie bardzo. My się też kochamy i jakoś żyjemy ze sobą w zgodzie.
- Jesteśmy braćmi, to co innego, łączy nas zupełnie inny rodzaj miłości. Jeśli chodzi o Rię, to ciągnie mnie do niej, uwielbiam z nią być, kochać się, wychodzić gdzieś razem, kocham jej ciało, piękne zmysłowe usta, uwielbiam, jak mnie dotyka, ale… - zamyśliłem się, chyba zbyt długo, bo Bill mnie ponaglił.
- Ale?
- Sam nie wiem… Coś jest nie tak, ale sam nie wiem co.
- Myślę, że naprawdę powinniście trochę od siebie odpocząć. Dzwoniła do mnie, jak mnie przywiozłeś do studia, nawet miałem cię zawołać, ale powiedziała, że nie trzeba. Ona boi się, że ją zostawisz.
Nawet nie chciałem mu mówić, jak wyglądała nasza rozmowa, jak do niej przyjechałem.
- Jeśli to zrobię, to będzie sama sobie winna – odparłem krótko i szturchnąłem go łokciem w bok.  – Rusz się, bo przegrywasz pięcioma punktami.
- Och – jęknął, ale wstał.
Trochę mi już nerwy przeszły i pograliśmy jeszcze z godzinę, już się nie wyżywałem na bracie, nawet zapomniałem o tym incydencie pod domem Rii.
Wieczorem wyciągnąłem Billa do klubu. Nie zamierzałem spędzić tego dnia, siedząc w domu, tylko dlatego, że moja kobieta wypięła się na mnie.
Był piątek, więc było pełno ludzi, jak tylko dostrzegliśmy przy jednej z loży naszych znajomych, od razu ruszyliśmy w ich kierunku.
- A gdzie Ria? – zapytał Geo.
Machnąłem tylko ręką. Nie chciałem nawet o tym wspominać.
- Co jest, zerwaliście? – jednak on drążył dalej.
- Nie! No co ty?! Przyjaciółka złożyła jej niezapowiedzianą wizytę – wyjaśniłem.
- To co ty tu robisz?
- Jak to co? – nie zrozumiałem.
- No chyba mi nie powiesz, że dwie na raz, to dla ciebie wyzwanie nie do ogarnięcia.
Skrzywiłem się.
- Przestań Geo, to wcale nie jest zabawne – wkurwił mnie tym tekstem.
- Dobra, sorki. Masz napij się to wyluzujesz trochę – podsunął mi drinka, którego właśnie przyniosła kelnerka, prosząc ją o przyniesienie drugiego.
- Tom! – Bill chwycił mnie za rękę, powstrzymując przed wypiciem. – Jesteśmy tu autem – przypomniał mi.
- To ty poprowadzisz, ja się muszę napić, chyba rozumiesz – spojrzałem mu w oczy. Odpuścił.
Wypiłem jeszcze trzy. Zaczęło mi szumieć w głowie i zdecydowanie poprawił mi się nastrój, ale nie byłem pijany, można powiedzieć, że to był moment, który mnie właśnie dzielił od przekroczenia granicy, w której zwalało mnie z nóg.
Pełno dziewczyn kręciło się koło naszej loży, doskonale wiedząc, kim jesteśmy. Zaprosiliśmy dwie najładniejsze, fundując im drinki no i zaszczyt przebywania w naszym towarzystwie. Już dawno nie czułem się taki odprężony. Nie musiałem uważać na to co mówię, ani na to, co robię. Dziewczyny wydawały się wniebowzięte, kiedy obejmowałem je, ale nie przekraczałem granicy, tylko je obejmowałem, chociaż w tym wypadku spokojnie mogłem posunąć się znacznie dalej. Jednak kochałem Rię i nawet, jeśli czułem się urażony dzisiejszą sytuacją, nie zrobiłbym jej tego. Jednak, kiedy brunetka szepnęła mi na ucho, żebym poszedł z nią do toalety, nie mogłem jej odmówić. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła, pomagając wstać z kanapy.
- Dokąd idziesz? – usłyszałem Billa i poczułem, jak chwyta mnie za drugą rękę.
- Zaraz wrócę – odparłem, pozwalając się ciągnąć dziewczynie prosto ku źródłu mojego wyzwolenia.
Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi, docierając w końcu do toalet. Cóż, wejście do damskiej toalety okazało się praktycznie niemożliwe, ale w męskiej znalazło się kilka wolnych kabin, więc wciągnąłem ją do jednej z nich, każąc jej usiąść na muszli, a samemu oparłem się o drzwi. I zaczęło robić się ciekawie. Dziewczyna dotykała mnie, oblizując się przy tym bardzo lubieżnie. Nie będę kłamał, że mnie to wcale nie ruszało. Ruszało i to bardzo. Rozpięła mi koszulę i zaczęła rozpinać pasek u spodni. Spojrzała mi w oczy, a ja się tylko do niej uśmiechnąłem, dając jej znak, żeby robiła swoje. Jej zgrabne paluszki odpięły mój rozporek i wsunęły się do środka. Boże, już czułem, że jestem nieźle podniecony, a ona rozpalała mnie jeszcze bardziej, przejeżdżając paznokciami po moim brzuchu i klatce piersiowej.
- Chcesz, żebym wzięła go do ust? – zapytała. – Jest taki duży i twardy…
Ruszyłem brwiami, a ona uklękła przede mną, wpychając mi dłoń pod bieliznę i zaciskając palce na moim członku.
Poczułem, że odlatuję. Oczywiście ciągle miałem na uwadze, że przecież jestem w związku, ale robienie zakazanych rzeczy, tak cholernie podnieca, że kiedy jesteś już w takim stanie, w jakim ja byłem w tej chwili, zaczyna się myśleć tylko o przyjemności, jaką daje ci ta drobna istotka klęcząca przed tobą, zdana na twoją łaskę, licząca, że coś dla ciebie znaczy, skoro pozwalasz się dotykać i pieścić. Jej zielone oczy hipnotyzowały mnie, wprowadzając w stan euforii. Odchyliłem głowę, opierając ją i usłyszałem walenie do drzwi.
- Czego?! - wrzasnąłem.
- Tom, wyłaź, słyszysz! – usłyszałem bliźniaka.
Nabrałem powietrza, kiedy zaczął kolejny raz stukać w drzwi, przestałem opierać się o nie i odsunąłem się, otwierając je i mając ochotę puścić mu soczystą wiązankę.
- Wybaczcie - odezwał się, ogarniając spojrzeniem sytuację.
- Czego tu chcesz!? – zapytałem ze złością. W tym momencie miałem ochotę mu przywalić.
- Ubieraj spodnie Tom i chodź na parking. Mamy problem z autem – rzucił.
- Jaki problem? – w jednej sekundzie przeszła mi ochota na seks. – Już dwa razy ktoś nam zarysował auto, a skoro Bill powiedział, że mamy problem z autem, pewnie znowu ktoś to zrobił. No szlak mnie w tym momencie trafił.
Spojrzałem na dziewczynę, klęczała przede mną, patrząc na mnie.
- Wybacz maleńka, może innym razem – powiedziałem do niej, gładząc delikatnie jej buzie i przejeżdżając kciukiem po jej czerwonych ustach, tych ustach, które miały mi dać rozkosz, ale nie dadzą, bo jakiś chuj coś najwyraźniej cierpiał do nas i wyładowywał swoją frustrację na naszym aucie. Podciągnąłem spodnie i zapiąłem pasek, wychodząc po chwili za Billem.
- Co znowu, kurwa?! –  zapytałem, kiedy opuściliśmy klub i szliśmy przez parking. Byłem wkurwiony na maksa. Bill się nie odzywał. A kiedy doszliśmy i obszedłem auto wokoło, niczego nie zauważając, spojrzałem na brata.
- O co chodzi? - spytałem, patrząc na niego.
On podszedł do samochodu od strony pasażera i otworzył drzwi.
- Wsiadaj – powiedział krótko.
- Po co?
- Wsiadaj – powtórzył.
Trzasnąłem drzwiami.
- Kurwa, może mi powiesz, o co ci chodzi?! – krzyknąłem na niego, a on kolejny raz otworzył drzwi i spojrzał mi w oczy.
- Wsiadaj, jedziemy do domu.
- No chyba sobie żartujesz – parsknąłem. - Nigdzie nie jadę.
- Owszem jedziesz. Jesteś pijany, a ja zmęczony i chcę wracać do domu – oznajmił spokojnie.
- To wracaj, ja zostaję.
- Wracamy razem, nie będę po ciebie tu drugi raz przyjeżdżał.
- To mnie ktoś odwiezie – buntowałem się, ciągle w myślach miałem tą brunetkę w kiblu, była niezła, a ja miałem ochotę na małe co nieco.
- Nie denerwuj mnie, Tom. Wsiadaj! – podniósł głos. Wsiadłem. Dobrze, że zdążyłem zabrać nogi na czas, bo trzasnął z taką siłą drzwiami, że aż się samochód zatrząsł. Nie wiem, który z nas w tym momencie był bardziej wkurwiony. Patrzyłem, jak obchodzi go i wsiada na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy do domu.
- Myślisz, że chciałem ją przelecieć? – zapytałem zaraz po tym, jak wyjechaliśmy z parkingu.
- Nie wiem. Chciałeś?
Prychnąłem.
- Gdyby Ria się o tym dowiedziała – zaczął.
- To co? – wszedłem mu w słowa.
Spojrzał na mnie.
- Jeśli chcesz jej zrobić na złość, to zrób to, jak mężczyzna, a nie jak gówniarz, zdradzając ją z jakąś małolatą w kiblu.
- O Jezu! – jęknąłem, przecierając twarz rękami. – Nawet nie była w moim typie.
- A to do numerka, musi być w twoim typie?
- Nie miałem zamiaru się z nią kochać – wyjaśniłem.
- Ale miałeś zamiar pozwolić jej zrobić sobie loda.
- I co z tego? To jeszcze nie zdrada.
- Nie zdrada – bąknął pod nosem i pokręcił tylko głową.
- Ta druga też była niezła, jak ci tak szkoda było, trzeba było dać się jej wyciągnąć do kibla. Miała na ciebie ochotę, nie spuszczała z ciebie oka.
- Może i bym poszedł, gdybym nie musiał pilnować twojej dupy.
- Sam się pilnuję.
- Jesteś pijany, Tom!
- Nie jestem pijany, tylko wstawiony, a to wielka różnica. Wypiłem tylko cztery drinki.
- I przynajmniej o dwa za dużo, jak na taką zabawę.
- Powiedz mi Bill, bo czegoś nie rozumiem. O co ci właściwie chodzi? Żal ci tego, że panna chciała zrobić mi loda, czy żal ci Rii?
- Ani jedno ani drugie. Chodzi mi przede wszystkim o ciebie. Widzę, że ostatnio ciągle chodzisz wkurzony, zastanawiam się, co lub kto jest powodem.
- Może ty – rzuciłem zupełnie bez namysłu, no i bez sensu.
Nic nie odpowiedział. Do samego domu nie odezwał się już do mnie ani jednym słowem.
Kiedy wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu nadal milczał. Poczułem jakieś wyrzuty sumienia, nie chodziło mi wcale o niego, sam nie wiedziałem, o co chodziło, ale na pewno nie chodziło mi o niego, a palnąłem mu w aucie najgłupiej jak mogłem.
- Obraziłeś się na mnie? – zapytałem, wchodząc za nim do kuchni.
- Nie.
- To dlaczego się do mnie nie odzywasz?
- Przecież ci odpowiedziałem.
- Wiesz, o co mi chodzi.
Odwrócił się do mnie przodem.
- Jeśli cię wkurzam, to się wyprowadzę, zwolni się pokój dla Rii i będziecie mogli zamieszkać razem. Ja sobie poradzę.
Spojrzałem na niego, jakbym zobaczył ducha. W życiu nie słyszałem w jego wykonaniu większych bzdur.
- Przestań pierdolić, Bill. Przepraszam za to, co powiedziałem w samochodzie, to nie przez ciebie się denerwuję. Nie wiem, przez kogo albo, przez co. Może po prostu… zresztą sam już nie wiem…, ale to nie ty jesteś powodem – objąłem go mocno. – Nigdy więcej nie mów mi, że się wyprowadzisz i mnie zostawisz.
- Tom…
- Jesteś moim młodszym braciszkiem i nie potrafię żyć bez ciebie.
- Tom, masz Rię, a kiedy się ożenisz, i tak będę musiał się wyprowadzić.
- To się nie będę żenił.
- Przestań pleść takie głupoty. Taka jest kolej rzeczy.
Odsunąłem go od siebie, trzymając nadal ręce na jego ramionach.
- Spójrz mi w oczy Bill – spojrzał. Patrzyłem w jego oczy, jakbym patrzył na swoje odbicie. - Chcesz odejść? – zapytałem. – Odpowiedz szczerze. Na prawdę chcesz odejść? – nawet, gdyby mi w tym momencie powiedział, że tak, to bym go nie puścił. Nie było nawet takiej opcji, że Bill, kiedyś zniknie z mojego życia, tylko dlatego, że ja czy on ożenimy się. Nie! Po prostu nie i koniec!
Chwilę milczał, patrzył mi w oczy ani na moment, nie odwracając wzroku, był chyba jedyną osobą, która potrafiła patrzeć mi w oczy bez ustanku.
- Nie chcę, ale… - pokręciłem głową, żeby nie kończył.
- To nigdy więcej nawet o tym nie wspominaj. Potrzebuję cię, rozumiesz? Nie zwracaj uwagi na moje durne gadanie, dzisiaj faktycznie wypiłem trochę za dużo i chyba mi odbiło. Nie tak planowałem spędzić ten dzień, wszystko się rozpieprzyło i w ogóle.
Wiedział, że mówię teraz o Rii.
- Bardzo ci na niej zależy.
Westchnąłem, bo co miałem powiedzieć, zależało mi.
- Wszystko się ułoży Tom. Prawda jest taka, że nie raz, ty sam Rię zlewałeś.
Przewróciłem oczami, nie chcąc już przyznać mu na głos racji.
- Jak Diana pojedzie, Ria przybiegnie do ciebie i będzie cię przepraszać, zobaczysz. Raz dwa zapomnisz o tym, co było.
- Nie zależy mi już na niej, ani na jej przeprosinach.
- Jasne – zironizował. – Powiedz mi to jeszcze raz, ale patrząc mi w oczy.
- Co?
- Że ci już nie zależy na Rii.
Znowu westchnąłem.
- Przecież wiesz, że mi na niej zależy – przyznałem. - Chyba, dlatego tak mnie dziś wkurwiła.
- Nie przejmuj się. Na pewno nie zrobiła tego celowo.
- Dzięki – odparłem. Bill zawsze potrafił dodać mi otuchy. Nawet, jeśli nie mógł mi pomóc, to już sam fakt, że mnie wysłuchał wiele dla mnie znaczył.
- Idź spać Tom, ja też się zaraz kładę – mówiąc to objął mnie jeszcze. – Jutro na wszystko spojrzysz inaczej. Zobaczysz.
Uśmiechnąłem się.

Faktycznie na drugi dzień, czułem się zupełnie inaczej. Jak pomyślałem sobie o wczorajszym zdarzeniu z Rią, nie czułem już takiej złości i patrzyłem na to z zupełnie innej perspektywy. Ona w końcu też miała swoich znajomych, nie miałem prawa kazać jej wybierać między mną a przyjaciółką. To zupełnie, tak jak gdyby ona kazała mi wybierać między sobą a Billem. Zachowałem się jak dupek, zwłaszcza, że tyle razy ciągnąłem Billa ze sobą, kiedy wyraźnie widziałem, że chciała ten czas spędzić tylko ze mną, a nie z nami.

19 komentarzy:

  1. Okej...

    Więc tak po pierwsze : Tom ty idioto! Powiedzieć coś takiego Billowi !
    Po drugie : uważam że to Bill pierwszy się zakochał chociaż Tom też ma takie sytuację podświadomie chce go mieć przy sobie !zawsze!

    Po trzecie: nie lubie Rii., niech Tom z nią zerwie albo niech coś tam się popsuje itp. Nie wiem ale niech moim już zaczyna swoje "podchody" one zawsze są najlepsze.

    Po czwarte.. Odcinek super, bardzo szybko się czyta :D
    Jestem bardzo ciekawa kolejnego, powiem szczerze że narazie to opo zajmuje drugie miejsce w rankingu moich ulubionych opo typu Twincest <3

    Życzę dużo weny~~




    P.S kocham opowiadania pisane z punktu widzenia Toma, ale ty chyba już o tym wiesz ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana nie martw się, nie raz, to Bill powie Tomowi taką rewelacje że Toma zamuruje, ale to jeszcze będzie. A zastanawiam mnie, po czym woskujesz, że to Bill się pierwszy zakochał?

      Usuń
    2. Sama nie wiem...ale mam równie silne jak nie silniejsze wrażenie że to Tom się pierwszy zakocha...
      A to że Bill mu jakaś rewelacje powie to się domyślam :)
      I że tym zamuruje Toma też ;)
      Czekam co wymyślisz w kolejnym



      P.S i napewno(zawsze ale to zawsze to robisz) nas czymś zaskoczysz :D
      Albo sprawisz że będę w nocy płakać (ale to pewnie później chociaż w 'Poza granicami umysłów' płakałam już na samym początku...

      Usuń
  2. stawiam na Billa! :D od pierwszego odcinka jego podejrzewam :) jeju już sie nie moge doczekać, aż między nimi zacznie się coś dziać hihihi ];-DD

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja stawiam na Toma, mam wrażenie, że jemu odwali ;P
    Ale to tylko takie domysłu heh.

    Kochana, rzadko komentuję, lecz to opowiadanie jest tak świetne, że aż trzeba!
    Naprawdę mi się podoba, i czekam niecierpliwie na nowe odcinki :3

    Pozdrawiam i weny życzę! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się dlaczego typujesz Toma, przecież on ma dziewczynę, no dobra pokłócili się trochę, ale on ją nadal kocha.

      Usuń
  4. Wreszcie powrót do cywilizacji !! :D Już sie nie mogłam doczekać . Siedziałam na weselu i mimo tego, iż było naprawde wspaniale , nie mogłam się doczekać aż sie skończy. Naprawdę czekałam z niecierpliwością i to na jeden odcinek, a tymczasem są aż 2 !! :D
    Po pierwsze, jak zwykle jestem zachwycona , Odcinki mi się podobają i to bardzo;)
    A po drugie.. no więc tak, chyba już nie lubię Rii .. po co te awantury o nieodebrany telefon ? Mogłaby zadzwonić do Billa żeby przekazał Tomowi .. Nie wiem, jakoś mi nie podeszła ta dziewczyna.. Hmmm .. a więc, Tom kocha Billa, ale nie tak jak brata, ale jeszcze nie jest tego świadomy .. Czekam na nowy odcinek !! :)

    Całuski ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu właśnie Tom? Rii to chyba nikt tak ogólnie nie lubi, może dlatego, że w rzeczywistości jest w sercu Toma, a przynajmniej tak to wygląda i każdy ma nadzieje, że to się jednak rozpadnie. W każdym razie, u mnie, to się jeszcze trochę zamiesza zanim wydarzy się, to na co wszyscy czekają.

      Usuń
    2. Czemu Tom ? Hmm.. takie mam przeczucie, choć i tak wydaje mi się, że dla Billa nie jest on tylko bratem, lecz jednak Bill to zrozumiał.. Oj uwierz mi, już się nie mogę doczekać rozwoju akcji , ale wiem, że jeszcze nie raz nas zaskoczysz ;)

      Usuń
  5. CORAZ BARDZIEJ MI W GŁOWIE MIESZASZ.
    JUŻ MIAŁAM TEORIĘ WYMYSLONA, TO ZNOWU MI NIC Z NIEJ NIE WYSZŁO.
    NIE WIEM, JAK TY TO ROBISZ.
    MAM WRAŻENIE, ZE JEDNAK BILL JUŻ COŚ DO NIEGO CZUJE, A TOMA JAKOŚ WYCZUĆ NIE MOGĘ.
    ALE KTÓRY PIERWSZY ZACZNIE COS DZIAŁAĆ, TO NIE WIEM.
    ZOBACZYMY CO BĘDZIE DALEJ.
    WENY
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam nie mam nic do Rii. xD I podoba mi się podejście Billa. Niby jest to twincest i chociaż na razie nie czuję tego klimatu, to cieszę się, że Bill w każdej chwili będzie wspierać brata. I muszę przyznać, że Twój blog, opowiadanie, jak i styl Twojego pisania coraz bardziej mi się podobają. I nie mam pojęcia, któremu teraz może odbić, bo jak na razie, to Tom jest na prowadzeniu. xD No i dalej on przypomina mi mnie... O.O
    No, to ja niecierpliwie czekam na dalszą część. :D
    Weny!

    Pozdrawiam,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D To ciekawe co powiesz po trzecim odcinku :D W tej chwili może do Twincestu z waszego punku widzenia daleko, ale to tylko tak z boku wygląda.

      Usuń
    2. czyli będzie się działo :D hi hi

      Usuń
  7. Kochana u mnie nowość a zarazem niespodzianka ! :)
    Zapraszam i czekam na opinię !
    Całuski ;) ;* :*

    OdpowiedzUsuń
  8. czy odcinek 3 pojawi się tak jak ten zaraz po 00;00? :D <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra: obstawiam Toma, a Bill powie mu, coś typu: kocham Rię i nie mogę patrzeć, jak ją męczysz swoim zachowaniem... xD
    Zobaczymy czy zgadłam. ^^

    Ri :D

    PS. I like it! xD

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*