Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 15 lipca 2014
20:59
Odcinek 5
Nie poszedłem z nią na ten
bankiet, co więcej, nie pojechałem z nią nawet na zakupy. Oczywiście zapłaciłem
za sukienkę, ale to Bill jeździł z nią po sklepach i to on poszedł z nią na tą uroczystość. Znowu między nami zaczęło się psuć. Czułem się
zmęczony tym związkiem, głównie przez jej nagminne wytykanie mi moich
niedoskonałości. Jestem, jaki jestem, doskonale wiedziała, na co się decyduje, wiążąc
się ze mną. Ja też mógłbym wiele jej zarzucić, chociażby jej sztuczny biust. Mówiłem
jej, żeby nie robiła sobie operacji, ale zrobiła ją wbrew mojej woli, w ogóle nie
licząc się w tym momencie z moim zdaniem, a potem wpierając mi, że zrobiła to
dla mnie.
Zacząłem unikać z nią kontaktu. Kiedy dzwoniła odbierałem,
ale mówiłem, że jestem zajęty albo, że właśnie jadę samochodem i nie mogę rozmawiać,
bo się dekoncentruję na drodze. Kilka razy przychodziła do mnie, zostając na
noc, kończyło się to zawsze seksem, pod tym jednym względem byliśmy zgodni,
jednak to i tak w naszym związku niczego nie zmieniało. Nie tak wyobrażałem sobie
nasze wspólne życie. Co gorsze obarczyłem nią brata, który co prawda nic nie
mówił, ale jego spojrzenia, kiedy po raz kolejny prosiłem go o coś, co było z Rią
związane, mówiły same za siebie. Szczerze mówiąc tylko czekałem, kiedy mi powie;
mam dosyć, radź sobie sam.
Od dwóch dni tak mi głowę zawracała, żebym do niej
przyjechał, że dla świętego spokoju zgodziłem się, nawet nie sądząc, że tego
dnia widzimy się po raz ostatni, jako para.
- Cześć, wejdź – przywitała
mnie, jak tylko podjechałem pod jej dom.
- Nie mam czasu. Mów szybko o
co chodzi, bo muszę wrócić jeszcze do domu po Billa i jechać do studia.
- Studio i studio, czy ty masz
inne zainteresowania oprócz muzyki?
Oparłem się o samochód i wyciągając papierosy odpaliłem
jednego. Postanowiłem, że nie dam się tak łatwo sprowokować.
- Miałeś rzucić palenie.
- Miałem, ale nie rzuciłem.
Może przejdziemy do konkretów, bo czas leci.
Westchnęła.
- Dlaczego tak mnie
traktujesz?
- Jak? – zapytałem.
- Jakbym cię już nie obchodziła.
- Wcale cię tak nie traktuję.
- Owszem traktujesz. Nawet w
łóżku odnoszę wrażenie, że kochasz się ze mną tylko dlatego, żeby mieć z tego
przyjemność.
Prychnąłem.
- Uwierz mi, znam prostsze
sposoby na rozładowanie napięcia.
- Tak wiem, wyrwanie jakieś
siksy w klubie i zaciągnięcie jej do kibla, żeby ci zrobiła loda. Zmroziło
mnie. Jedyną osobą, która o tym wiedziała był Bill, nie możliwe, żeby jej o tym
powiedział. Co, jak co, za to mogłem ręczyć nawet głową, więc kto? Może ta
lalunia poczuła się urażona, że ją wtedy zostawiłem?
- O czym ty mówisz? –
zaryzykowałem jednak blef. Nawet, jeśli znała prawdę nie miałem zamiaru
przyznać się.
- Wiem, że cię na to stać. Nie
powiesz mi chyba, że na przestrzeni kilku lat nagle zmieniłeś się.
Więc jednak po prostu pocelowała. Nieźle, trzeba
przyznać, że kobiety mają tak cholerną intuicję, że czasami aż strach pomyśleć.
- O co ci właściwie chodzi?
- O nas, Tom. Nie widzisz, jak
wygląda ostatnio nasz związek?
Przewróciłem oczami, oczywiście, że widziałem.
- No i? – zapytałem, zaciągając
się kolejny raz dymem.
- Masz mnie już dosyć?
- Ria, mamy teraz gorący
okres, przecież wiesz, że wydajemy nową płytę – zacząłem jej tłumaczyć, ale
oboje doskonale wiedzieliśmy, że to nie to.
Pokręciła głową.
- Nie kochasz mnie już – powiedziała
wprost, i poczułem się dziwnie, bo z jednej strony w jakiś sposób przez to
poczułem się wolny, a z drugiej, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek usłyszę
to z jej ust.
- To nie tak jak myślisz –
rzuciłem.
- Ah! Nie cierpię tego zdania.
I ty dobrze wiesz, że jest właśnie tak jak myślę, oboje to wiemy – powiedziała.
Nie wiem, po jaką cholerę w tym momencie poczułem potrzebę
ratowania tego związku.
- Przestań sobie wkręcać.
Jesteś dla mnie ważna.
- W łóżku.
- Nie. Nie tylko w łóżku. O co
ci chodzi?
- Udowodnij mi, ile dla ciebie
znaczę – zgłupiałem, nie wiedziałem, o co jej chodzi.
- Co mam zrobić?
- Oświadcz mi się. Pobierzmy
się.
Prychnąłem.
- Oszalałaś?! Nigdy w życiu! –
odparłem, zupełnie nie myśląc nad tym co mówię, dopiero po chwili zorientowałem
się co powiedziałem.
- Więc jednak – pokiwała głową.
– Kiedyś byś tak nie powiedział. Masz kogoś innego! – zaczęła na mnie krzyczeć.
- Nie mam i nigdy więcej nie chcę
mieć! – puściły mi już nerwy. Wywaliłem peta i popatrzyłem jej w oczy. – Sama
jesteś sobie winna, że tak cię traktuję. Znosiłem wiele, bo cię naprawdę
kochałem, ale koniec z tym. Nie będziesz mną pomiatać ani mi ubliżać. Nie
podoba ci się, co robię, jaki jestem, jak wyglądam, to znajdź sobie kogoś, kto
będzie taki jak chcesz, bo z nami koniec – otwarłem drzwi samochodu i wsiadłem.
Odpaliłem silnik, ale ona stanęła mi przed maską, nie pozwalając wyjechać.
- Nie wywiniesz się tak łatwo.
- Odsuń się, bo cię przejadę –
ostrzegłem ją.
- Śmiało. Wiem, że cię na to
stać.
Cofnąłem, chciałem, jak najszybciej się stamtąd wynieść,
ale ona nie rezygnowała, a przez to, że nie byłem wstanie wycofać się już
bardziej autem zapędziła mnie w kozi róg i podeszła bliżej, znowu stając mi na
drodze.
- Kompromitujesz się tylko –
rzuciłem.
- Ty też - odparła. – Jesteś
tchórzem, Tom. Uciekasz, jak sprawy idą nie po twojej myśli.
Wrzuciłem bieg i ruszyłem powoli, sądząc, że jak podjadę trochę
bliżej, to zejdzie mi z drogi, ale ona była zawzięta, do tego, chcąc mnie
jeszcze bardziej wkurzyć przejechała bransoletką po masce samochodu, rysując ją.
Tego się po niej nie spodziewałem. Patrzyła mi w oczy zadowolona z tego co
zrobiła, a mnie szlak trafił i przestałem już nad sobą panować. Zaciągnąłem ręczny
i wysiadłem z auta, podchodząc do niej złapałem ją za nadgarstek.
- No uderz mnie! Dalej Tom! Pobij
mnie, tak jak tą dziewczynę na stacji benzynowej – dobrze, że to powiedziała, i
to z dwóch powodów. Po pierwsze; dowiedziałem się, kim dla niej jestem i jak
mnie przez cały ten czas postrzegała, a po drugie; tak bardzo byłem
zniesmaczony swoim zachowaniem wtedy, że do dziś w jakiś sposób nie pogodziłem
się z tym, co wtedy zrobiłem i to mnie wyrwało z amoku, w jaki już wpadłem ze
złości.
- Ile ze sobą byliśmy? – zapytałem
się jej, ściskając z całej siły jej nadgarstek, wiedziałem, że to ją boli, bo
się krzywiła, ale nie zamierzałem jej puścić. – Trzy lata? A ile się znamy? Cztery?
– ciągnąłem swój monolog. – Czy kiedykolwiek podniosłem na ciebie rękę? Czy
skrzywdziłem cię?
Zaniemówiła.
- Odpowiedz! – krzyknąłem na nią.
- Nie.
- A jednak wypominasz mi to. Właśnie
to, czego żałuję. Jesteś naprawdę perfidna. Nie wiem, jak ja mogłem się w tobie
zakochać. Jak w ogóle mogłem myśleć, żeby założyć z tobą rodzinę.
- Tom…
Zmiękła, już to widziałem, ale było już za późno, zbyt
wiele zostało powiedziane, zbyt mocno oboje nawzajem skrzywdziliśmy się, by
puścić to wszystko w niepamięć i ciągnąć związek dalej.
- Ani słowa! – nie chciałem, żeby
mówiła już cokolwiek więcej. To, co powiedziała i tak mi już wystarczyło.
- Gdybyś zachowała się z klasą,
może jeszcze dałoby się ten związek uratować. Pomijając już to, że masz mnie za
menela, a moje granie za dziecinadę, byłem ci w stanie nawet to wybaczyć, ale tego,
że wyciągasz rzeczy, z których dobrze wiesz, że nie jestem dumny, bo sam ci o
tym powiedziałem, nigdy ci nie wybaczę – odepchnąłem ją tak mocno, że upadła na
trawnik. Nic się jej nie stało, ale nie wstawała, patrząc jak wsiadam do auta i
odjeżdżam z piskiem opon.
Nie wiem, jak szybko jechałem,
ale zdecydowanie za szybko. Dobrze, że w Niemczech na autostradach nie ma
ograniczenia prędkości, bo zapłaciłbym już kilkanaście mandatów i z całą pewnością
stracił prawo jazdy. Uspokoiłem się dopiero, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Zerknąłem
na wyświetlacz, to Bill. Zjechałem na pobocze, odbierając połączenie.
- Co tam Bill?
- Gdzie jesteś?
- Na autostradzie.
- Tom, wszystko w porządku? Mam
jakieś dziwne przeczucia – powiedział, a w jego głosie wyraźnie wyczułem
niepokój.
Zamknąłem oczy, uzmysławiając sobie jak jechałem. Bill
musiał to w jakiś sposób czuć, moją złość i to, że jadąc jak wariat kompletnie
nie myślałem o swoim bezpieczeństwie.
- Nic mi nie jest. Wracam już do
domu.
- Uważaj na siebie Tom.
- Okej – rozłączyłem się,
rzucając telefon na siedzenie. Wygrzebałem z kieszeni papierosy i odpaliłem
jednego, wysiadając z auta i podchodząc do miejsca na masce, który zarysowała.
Przejechałem palcami po rysie, lakier zdarła do samej blachy,
kurwa! Zajebać takiej, to za mało. Suka jebana! Tylko to cisnęło mi się w tym
momencie po głowie. Tak jak ją kochałem, tak w tym momencie czułem taką złość,
że gdyby nie wspomnienia z przeszłości wpierdoliłbym jej, tak samo jak tamtej
lasce na parkingu. Nie rozumiem kobiet, czemu one wszystkie myślą, że niszcząc
samochód skrzywdzą mnie? Oczywiście jestem przywiązany do swoich zabawek, bo
tak zawsze nazywam te wszystkie gadżety, ale wkurwiam się nie dlatego, że są dla
mnie bezcenne i szanuje je bardziej niż ludzi, tylko dlatego, że nie cierpię
wywalać pieniędzy w błoto, a polakierowanie tej rysy będzie mnie kosztowało ładnych
parę tysięcy euro.
Wciąż pamiętam, że kiedyś, byliśmy przeciętną Niemiecką
rodziną, która nie opływała w jakieś mega luksusy i nie mogła mieć wszystkiego,
co dusza zapragnie. Mama uczyła nas poszanowania dla rzeczy i pieniędzy. Powtarzała
nam, że pieniędzy nie należy wydawać bez sensu, dlatego właśnie tak się wkurzyłem.
Nadal mam przed oczami, jak siedziała w kuchni przy stole nad stertą rachunków,
licząc żeby nam na wszystko wystarczyło. Nie wiem, ile mieliśmy wtedy lat, ale
to było zaraz po tym, jak ojciec nas opuścił. Obiecaliśmy sobie na początku
kariery z Billem, że jeśli uda się nam, nasza mama nigdy więcej nie będzie
musiała zastanawiać się nad każdym wydawanym centem.
Wróciłem do domu, po tym jak
tkwiłem na tym poboczu jeszcze ładny kawałek czasu, musiałem ochłonąć i zastanowić
się, jak powiedzieć bratu o tym, że zerwałem z Rią. Bądź co bądź byli przyjaciółmi,
i to, że ja nie chciałem mieć z nią nic wspólnego nie oznaczało, że Bill miał z
nią zerwać wszelkie kontakty. W końcu lubili się i dość dobrze ze sobą
dogadywali i nawet, jeśli wolałbym, żeby Bill zerwał z nią znajomość, nie
mogłem od niego tego żądać.
- Już jestem – odezwałem się,
kiedy zobaczyłem go wychodzącego z łazienki i kierującego się do swojego
pokoju, ale on zignorował mnie i trzasną tylko drzwiami swojego pokoju, a tuż za
nimi usłyszałem, jak rzuca przekleństwami, chyba pod moim adresem. – Jeśli masz
mi coś do powiedzenia, to wyjdź i powiedz mi to w twarz, a nie pierdolniesz
drzwiami i myślisz, że ja będę wiedział, o co ci chodzi – teraz na dokładkę on
mnie wkurwił.
Otwarł jednak drzwi i spojrzał na mnie z tak wydawało mi
się wściekłą miną, że aż się cofnąłem, przepuszczając go w przejściu.
- O co chodzi? O co chodzi? – powtarzał
w kółko pod nosem, a z każdym kolejnym razem brzmiało to bardziej ironicznie.
- Co znowu zrobiłem? – zapytałem
w końcu, stając w drzwiach kuchni, do której wszedł.
- Masz mnie za idiotę Tom?
Zmarszczyłem brwi. Nie powiem, przez myśl mi przeleciało,
że może on już wie, że zerwałem z Rią. Może ona już mu dzwoniła, żaląc się mu,
że nie chce tego rozstania.
Cokolwiek jednak by powiedziała Billowi, moja decyzja
była nieodwołalna. Miałem dosyć, zwłaszcza, że już kilka razy ją ostrzegałem,
żeby mnie nie traktowała, jak swojego manekina na ubrania i liczyła się z moimi
uczuciami. Może i potrafię zachować się jak cham, ale potrafię też być romantyczny
i czuły, ale wtedy, gdy widzę, że jestem dla kogoś ważną osobą, a nie drogą do
sukcesu, a takie niestety zacząłem mieć od jakiegoś czasu odczucia przy boku
Rii.
- Nie mam, ale trochę przeceniasz
naszą więź. W myślach nie potrafię ci czytać, więc nie wiem o co się na mnie wściekasz
– stwierdziłem ze spokojem, próbując w ten sposób przekazać go trochę
bliźniakowi, zwykle działało.
- Więc to koniec? – zapytał w
końcu i już wiedziałem, że wie.
Westchnąłem.
- I o to tak się wściekasz? -
zapytałem.
- Ty chyba jesteś nie z pełna
rozumu – powiedział.
- Dlaczego?
- Myślałem, że ją kochasz.
- Kochałem, ale to już
zamknięty rozdział.
- Tak po prostu?
Wzruszyłem ramionami.
- Dla ciebie nic się nie
zmienia, przecież nie zabraniam ci się z nią przyjaźnić. Po prostu, nie jesteśmy
już parą i tyle w tym temacie.
Nie odpowiedział mi tylko wszedł do swojego pokoju, trzaskając
z całej siły drzwiami, i znowu za nimi usłyszałem to, co już słyszałem nie raz
z jego ust, że jestem dziwkarzem, a wszystkie moje dziewczyny powinny mnie
wykastrować, bo prócz mojego fiuta nie obchodzą mnie w ogóle ich uczucia. Cóż,
to nie tak, że ciągłe zmienianie partnerek sprawia mi przyjemność, po prostu każdej
coś brakuje, w każdej coś jest nie tak, coś co wychodzi dopiero po czasie. Bill
zawsze był w tej kwestii inny, wszystkie swoje byłe partnerki traktował, tak
jakby były te jedyne. Tyle razy mu mówiłem, że jesteśmy jeszcze za młodzi i nie
musimy wiązać się na stałe, ale on podchodzi do tego inaczej. Czy głupio? Nie
wiem. Nie mnie to osądzać. W każdym razie, ja robię to inaczej i to go właśnie
wkurza.
Po jakiejś pół godzinie ciszy,
która zapanowała odkąd Bill znikł za drzwiami swojego pokoju, po tym, jak sam
już ochłonąłem, zapukałem do niego. Wiedziałem, że przeszła mu już złość, a
teraz, co najwyżej będzie na mnie obrażony, chodź nigdy nie wiedziałem tak do
końca o co, a zważywszy na to, że mieliśmy za chwilę jechać do studia, chciałem
się z nim pogodzić.
- Mogę wejść? - zapytałem.
Oczywiście nie odpowiedział, jak zwykle w takich sytuacjach, więc po prostu wszedłem.
Szykował się, pakując rzeczy do torby. - Pukałem – odezwałem się, widząc, że
mnie ignoruje.
- Słyszałem. Nie mam teraz
czasu Tom. Przez to, że musiałem przez ostatnie pół godziny pocieszać Rię, nie
jestem jeszcze gotowy.
No tak, mogłem to przewidzieć, że Ria będzie mu płakać do
słuchawki. Wszystkie moje byłe zachowywały się tak samo, jak z nimi zerwałem,
oczekując od Billa, że wpłynie na mnie i znowu będziemy razem, ale on nigdy,
nawet jednym słowem nie zasugerował mi, żebym zmienił zdanie.
- Nie musiałeś z nią rozmawiać
– stwierdziłem fakt.
- Ale rozmawiałem – spojrzał
na mnie. – Nigdy więcej nie dawaj im mojego numeru telefonu. Mam już dosyć
tego. Sam po sobie sprzątaj.
To było coś nowego, ale nie chciałem teraz poruszać tego
tematu.
- Za ile będziesz gotowy? –
zapytałem.
- Za dwadzieścia, może
piętnaście minut. Nie wiem Tom. Staram się – odwarknął, pospiesznie nakładając
na siebie sweter.
- Poczekam w kuchni - odparłem
i zostawiłem go samego.
Zdążyłem wypić puszkę Coli, kiedy Bill stanął w drzwiach
kuchni.
- Możemy jechać – rzucił tylko
i nawet nie czekając na mnie wyszedł z domu, wsiadając do samochodu.
Zamknąłem dom. Obszedłem samochód, patrząc z niesmakiem
na rysę na masce i usiadłem za kierownicą, odpalając silnik i ruszając do
studia.
- Spójrz na to z innej strony
– odezwałem się, na co tylko łypnął na mnie przelotnie. – Teraz będę tylko twój
– odparłem z uśmiechem na twarzy, zerkając na jego nadal wkurwiony wyraz
twarzy.
- Nigdy nie będziesz do końca
mój.
- Jak to? Zawsze jestem twój. Przecież
wiesz, że dla ciebie zawsze znajdę czas.
- Oczywiście – odparł.
- I wiesz? Przez najbliższy
czas nie będziesz musiał znosić panienek w naszym domu – powiedziałem, na co aż
spojrzał na mnie. – Robię sobie szlaban. Muszę odpocząć i zdystansować się.
- Chciałbym w to wierzyć –
nadal był kąśliwy, ale przynajmniej patrzył na mnie.
- Poważnie. Jeśli wyrwę jakąś pannę
na jedną noc, to zrobię to poza domem – zerknąłem na niego. - Żebyśmy się
dobrze zrozumieli, nie mam zamiaru tkwić w celibacie.
- Może to by ci dobrze
zrobiło, przestałbyś myśleć fiutem.
- W tej kwestii nigdy się nie
zgodzimy, więc może zmieńmy temat – powiedziałem, czując, że wchodzę na śliski
grunt.
- Sam go zacząłeś.
- Bo widzę, że jesteś nie w
sosie, więc chciałem cię pocieszyć.
- Mnie?! – uniósł się. – To
Rię powinieneś pocieszać.
- Proszę cię, przestań już. Ja
i ona to skończony temat. Zresztą sam wiesz, że już od jakiegoś czasu między
nami się psuło.
- Nic dziwnego skoro oglądasz
się za innymi – zapił do tej małolaty z klubu i zajścia w kiblu, ale puściłem
to mimo uszu.
- Oglądanie, to jeszcze nic
złego.
- Oglądanie może nie, ale… -
nie dokończył, doskonale wiedząc, że wiem, o czym myśli. – Wiesz Tom, jeśli
jesteś z kimś w związku, to powinieneś poświęcać tej osobie całą swoją uwagę, a
nie być z nią tylko wtedy, kiedy tak ci jest wygodnie.
- Znowu zaczynasz?
- Co tym razem ci nie
pasowało, chodzi o te sztuczne cycki?
- Nie. Nie chodzi mi o wygląd,
Bill. Ria mi się podobała, ale przy niej nie mogłem być sobą. Ciągle mnie
naciskała, a to o styl mojego ubioru, co chyba nie raz słyszałeś, a to o to jak
się odżywiam, albo oczekiwała, że będę się zachowywał, tak jak ona tego
chciała. Wiesz, że jestem dość elastyczny i jeśli ktoś naprawdę poda mi
argumenty, dla których warto coś w sobie zmienić, to posłucham jego rady – kiwnął
mi głową, przyznając rację. – Ale ona w pewnym momencie chciała mnie
przemodelować całego po swojemu, powiedziałem jej w końcu dość i się zaczęło
psuć. Bill, dobrze wiesz, że mi na niej zależało, ja naprawdę sądziłem, że to
ta jedyna i że założę z nią rodzinę.
- Związek Tom, to niestety
kompromisy.
- Owszem, zgadzam się z tobą i
dobrze wiesz, że jestem wstanie znieść wiele, ale kiedy zacząłem się zastanawiać
na tych wszystkich bankietach, na których z nią byłem, po której stronie jej osoby
mam stanąć, żeby znowu nie miała pretensji, że jak zwykle chcę ją przysłonić,
powiedziałem koniec.
Bill spojrzał na mnie, a w jego oczach było widać
zdumienie.
- Tak ci powiedziała? Że ją przysłaniasz?
– był zaskoczony, nie miał o tym pojęcia. Zresztą o wielu kłótniach pomiędzy
mną a Rią mu nie mówiłem.
- I to nie raz.
- Nie wiedziałem.
- Dlatego nie wściekaj się na
mnie braciszku, że kolejny raz zrywam z dziewczyną. Nie robię tego, bo się
zabawiłem i mi się znudziło. Zbyt wiele zainwestowałem w ten związek, ale to naprawdę
nie miało sensu.
Westchnął. Chyba dotarło coś do niego, bo już przestał najeżdżać
na mnie i prawić mi kazania, tylko odwrócił głowę w drugą stronę, skupiając
wzrok na czymś za szybą.
- Wiesz, teraz przynajmniej wiem,
kogo naprawdę szukam.
Spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
- Kogo? – zapytał.
- Kogoś takiego jak ty.
Uniósł brwi, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Zatrzymałem się na światłach i spojrzałem na niego.
- Ktoś taki, jak ty byłby dla
mnie idealny. Nie narzucasz mi swojej woli, nie każesz mi zmienić mojego stylu,
czy nawyków żywieniowych, a nawet, jeśli to robisz, to w tak subtelny sposób,
że tego nie wyłapuję i ulegam ci. Co więcej, mamy praktycznie te same pasje. Wiesz,
to cholernie ważne w związku. Do tej pory sądziłem, że nie, ale myliłem się. Moja
dziewczyna musi przynajmniej w połowie kochać muzykę, tak jak ja. No i zawsze
stać po mojej stronie, tak jak ty, nawet wtedy, gdy się nie zgadza z moimi poglądami,
czy tym co robię. Poza tym, opiekować się mną i wspierać mnie, tak jak ty to
robisz.
Był zaskoczony, nie odzywał się, a to mi w zupełności wystarczyło,
żeby wiedzieć, że go zaskoczyłem.
- Nie patrz na mnie takim zaskoczonym
wzrokiem, ja wiele widzę Bill, nawet jeśli ci tego nie mówię, to widzę. Ale, do
czego to ja zmierzałem? A! No, więc tylko taka osoba zdobędzie moje serce,
żadnych więcej kompromisów.
- Będzie ciężko ci znaleźć
taką osobę – powiedział po chwili.
- Nie tracę nadziei. Ale nie
martw się nie zamierzam szukać od razu, na razie chcę odpocząć od związków.
Bill byłby idealnym kandydatem. Ta, która zdobędzie jego
serce, będzie miała przy nim jak w raju. Gdyby nie był mężczyzną i moim bratem,
sam bym się koło niego zakręcił. Miał charyzmę, styl, dobry gust, ładne ciało,
uwielbiałem jego barwę głosu i lubiłem patrzeć na niego, zwłaszcza jak się
poruszał, jest w tym coś magicznego, jego ruchy wydają się takie lekkie, pod tym
względem diametralnie się od siebie różnimy i cholernie mi się to w nim podobało.
Ruszyłem na zielonym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
powoli zmierzamy w dobrym kierunku :D ale i tak troszkę za wolno :D
OdpowiedzUsuńWow! Genialny odcinek! Tak długo na niego czekałam, aż się w końcu doczekałam! Uwielbiam Cię czytać, naprawdę. Piszesz genialne, chociaż przydałaby Ci się beta, bo robisz drobne błędy. Ale okej. Teraz parę słów do odcinka: Cieszę się, że Tom zerwał z Rią. Na początku nie miałam nic do niej, ale faktycznie z następnymi odcinkami było można zobaczyć, że źle go traktuje i dlatego nie jest mi jej teraz żal. A Bill w końcu wybuchł! :D Chociaż ja tam uważam, że nie powinien być zły za to na Toma. Jednak z drugiej strony, to chyba sama bym się wkurwiła, gdybym musiała tak wyręczać swoją np. młodszą siostrę. ;-; I po tym odcinku mogłabym powiedzieć, że pierwszy ruch w stronę twc może zrobić właśnie Tom, ale z tego, co już zdążyłam zauważyć, to z Tobą nigdy nic nie wiadomo! Więc zostaje mi tylko życzyć weny i czekać na kolejną część, także pisz szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Joll.
JA CIĘ KOCHAM!
OdpowiedzUsuńPO PROSTU GENIALNE!
I OCZYWIŚCIE ZNOWU NIE WIEM, KTÓREMU PIERWSZEMU ODWALI. WCZEŚNIEJ STAWIŁAM NA BILLA, ALE PO TEJ KOŃCÓWCE TO JUŻ NIC NIE WIEM.
WENY ŻYCZĘ
KOTEK
Dziękuję ! Dziękuję ! Wreszcie Tom zostawił te wywłokę ! Od razu powinien to zrobić . Ahh jak ja jej nie cierpię !
OdpowiedzUsuńHmmm .. Tom mąci w głowie Billowi . Wydaje mi się, że Bill ukrywa swe uczucia do brata, ale teraz zacznie się chyba rozkręcać .
Ahh już się nie moge doczekać nowego odcinka ! Cudownyy !
Buziaczki :* :*