Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
środa, 6 sierpnia 2014
00:11
Kochani, chciałam Wam tylko napisać, że w panelu INFORMACJE tym gdzie pojawią się informacje kiedy będzie kolejny odcinek, będę Wam zostawiać krótkie wiadomości. Czasami będę je dodawać z dnia na dzień, więc sobie zaglądajcie.
Wasza Niki
Odcinek 14
W tym momencie wszystkie moje wnętrzności boleśnie
skurczyły się. Poczułem, jak oblewa mnie fala gorąca i robi mi się niedobrze.
To było niemożliwe! Zawsze się zabezpieczaliśmy.
- Chyba sobie żartujesz –
odparłem.
- Przykro mi, ale nie. Dla
mnie, to też było zaskoczenie.
- Jesteś tego całkowicie pewna?
– nie mogłem uwierzyć. To się nie działo naprawdę.
- Czego? Że jestem w ciąży, czy
że to twoje dziecko? – wydarła się na mnie. Była zdenerwowana, a to oznaczało,
że sama jest tym faktem przerażona.
- To niemożliwe, zawsze się
zabezpieczaliśmy.
- Dziecko jesteś Tom, czy co?
Kondom nie daje ci 100% gwarancji, a sam przyznaj, że seksu sobie nie
żałowaliśmy.
I w tym momencie zrozumiałem swój sen. To nie mama była w
ciąży, tylko Ria. Boże! Co ja teraz zrobię, jak ja to wszystkim powiem?
- Ale jesteś pewna, byłaś u
lekarza? – zapytałem.
- Oczywiście. Nie dostałam
okresu, więc poszłam, stąd wiem.
Nie miałem pojęcia, co zrobić. W jednej chwili miałem
tysiące pomysłów.
- Który to miesiąc?
- Trzeci, dziewiąty tydzień
Tom.
Cóż, zastanawianie się teraz, w którym momencie machnąłem
jej dziecko, kiedy robiliśmy to praktycznie codziennie, było bezsensowne.
- Czego ode mnie oczekujesz?
Nie jesteśmy już razem.
- Ale mamy dziecko. Mam nadzieję,
że weźmiesz za to odpowiedzialność.
- Znaczy co?
- Nie chcę zostać panną z
dzieckiem, właśnie to Tom.
- Mam się z tobą ożenić? – zapytałem
głupio, kompletnie przestałem myśleć, jak dorosła osoba, za którą się uważałem.
W tym momencie miałem ochotę rozłączyć się, spakować manatki i uciekać gdzieś,
gdzie nikt mnie nie znajdzie, a w pierwszej kolejności pobiec do Billa i mu się
wyżalić. Kurwa! Właśnie Bill! Jak ja mu to powiem?
- Dobrze, posłuchaj – odetchnąłem
głęboko. – Daj mi kilka dni, muszę to ogarnąć.
- Trochę już za późno na
ogarnianie, dziecko w drodze.
- Kurwa wiem! Nie musisz mi
przypominać. Mam tu jakieś zobowiązania, nie jestem tu na wakacjach, jeśli
jeszcze nie wiesz, o czym mówię! – zacząłem na nią krzyczeć. – Odezwę się do
ciebie za parę dni. A tym czasem wstrzymaj się z ogłaszaniem wszem i wobec, że
spodziewasz się dziecka.
- My się spodziewamy – poprawiła
mnie, ale puściłem to mimo uszu.
- Parę dni – powtórzyłem.
- Nie wiem, co to zmieni, ale
okej. Więc czekam na twój telefon – ucięła krótko i rozłączyła się.
Co czułem w tym momencie? Zawalił mi się cały świat.
Dosłownie wszystko się skończyło. Byłem wściekły, na nią, na to, co się stało,
a przede wszystkim na siebie. Zacząłem rzucać wszystkim, co mi wpadło w ręce.
Do pokoju wparował Bill, słysząc ten potworny rumor.
- Co ty wyprawiasz?
- Zejdź mi z drogi Bill, bo
nie ręczę za siebie.
- Co się stało?
- Wszystko! Rozumiesz? Wszystko
się stało. Kurwa! Koniec! Koniec wszystkiego.
- Jaki koniec wszystkiego? O
czym ty mówisz?
Kompletnie nie rozumiał, o co chodzi, zresztą skąd miał wiedzieć?
Jego życie też się zmieni i to przeze mnie.
Chwyciłem tylko telefon i trącając go z całej siły ramieniem,
bo stał mi akurat na drodze, wyszedłem z pokoju. Zgarniając jedynie po drodze
klucze w holu wyszedłem z domu, trzaskając za sobą drzwiami.
Zniszczyłem sobie życie, wiedziałem to. Ria jest
konserwatywna, jeśli się na coś uprze, dopnie tego. Zostanę przykładnym
tatusiem, już ona się o to postara, a jeśli tylko wpadnie mi do głowy pomysł
zostawienia jej, urządzi mi piekło na ziemi, nie odpuści mi. Jak ja mogłem tak
się dać wkopać. Co ja mam teraz zrobić?
Kolejny raz rozdzwonił się mój telefon, wyciągnąłem go z
kieszeni i zerknąłem na wyświetlacz, to Bill. Kurwa, czego on jeszcze ode mnie
chciał? Odebrałem.
- Czego chcesz?
- Co się stało Tom?
Teraz będzie mi dziurę w brzuchu wiercił, zamiast się
cieszyć z życia i z niego korzystać. Zawsze marzyła mu się jakaś wielka miłość.
Po chuj mu ona? Miłość, to tylko problemy. Jak byłem młodszy jakoś rozsądniej
myślałem, liczyła się tylko przyjemność i dobra zabawa bez żadnych zobowiązań i
durnych uczuć, które wszystko komplikują. Czy czułem się z tego powodu źle?
Nie. Czy byłem gorszy od innych, od tych, którzy mieli stałe partnerki? Też
nie. Więc nie wiem, co mi odwaliło, że zapragnąłem być z kimś na stałe, bo na
kryzys wieku średniego nie mogłem tego zwalić.
- Odpierdol się ode mnie Bill,
dobra?
Zignorował oczywiście moje słowa.
- Gdzie jesteś?
- Nie szukaj mnie, chcę zostać
sam.
- A ja chcę ci pomóc, przecież
jesteśmy braćmi, mnie możesz zwierzyć się ze wszystkiego.
- No i co z tego kurwa! Daj mi
spokój – mówiąc to rozłączyłem się.
Musiałem się napić i to dużo. Czułem, że jeśli się nie zaleje
i to natychmiast, za chwilę zwariuję.
Zadekowałem się w pierwszej knajpce przy plaży, jaką
miałem po drodze, usiadłem w najciemniejszym koncie tego lokalu i zamówiłem od
razu pięć setek, prosząc kelnerkę, żeby mi donosiła kolejne, tak co dziesięć
minut. Trochę kręciła nosem, ale jak jej wcisnąłem w kieszeń sto dolców, jakoś
się zgodziła.
Nie wiem, ile tam już siedziałem? Dwie, trzy godziny,
chyba długo, bo na dworze zrobiło się już ciemno.
- Przepraszam, nie chcę pana
wyganiać, ale za pół godziny zamykamy – oznajmiła mi kelnerka, zabierając puste
kieliszki z mojego stolika.
Wyciągnąłem z kieszeni komórkę, zerkając na godzinę,
dochodził północ, siedziałem tu przez pół dnia. Spojrzałem na kelnerkę,
patrzyła na mnie z jakimś pożądaniem w oczach albo tak mi się tylko wydawało.
Być może poznała mnie, ale miałem to w dupie.
- Nie marnuj życia dla takich
jak ja – powiedziałem, czego oczywiście nie zrozumiała, ale jak już mówiłem,
miałem to w dupie.
- Może w czymś panu pomóc?
Pokręciłem głową, w czym niby mogłaby mi pomóc?
- Zamówić panu taksówkę?
No tak, pora wrócić do domu i zmierzyć się z
rzeczywistością, o której po mimo sporej dawki alkoholu nie mogłem zapomnieć, ale,
pod jakim właściwie adresem mieszkałem? Po głowie chodził mi tylko ten z Hamburga,
a doskonale zdawałem sobie sprawę, że jestem teraz w Stanach, tylko za cholerę nie
mogłem przypomnieć sobie adresu.
- Poradzę sobie – odparłem. –
Przynieś proszę rachunek.
- Zaraz przyniosę -
powiedziała i zostawiła mnie samego.
W tym czasie wybrałem numer do brata. Jeśli ktoś miał
mnie zajebać, to lepiej, żeby to było on.
- Tom? – odebrał po pierwszym
sygnale.
- Nie pamiętam adresu – wybełkotałem
nieskładnie, ale zrozumiał mnie i co więcej, dokładnie wiedział, o co mi
chodzi.
- Gdzie jesteś? Przyjadę po
ciebie – to zaleta naszej bliźniaczej więzi, słyszał, że jestem pijany i nie
zadawał zbędnych pytań.
Do stolika podeszła kelnerka, przynosząc rachunek. Spojrzałem
na nią.
- Tom? Podaj mi adres gdzie
jesteś? – ponaglił mnie.
Chwyciłem rachunek, próbując odczytać adres z paragonu,
ale wszystko mi się rozmazywało.
- Nie wiem, kurwa Bill, domyśl
się, chyba na piechotę daleko od domu nie odszedłem.
Westchnął.
- Co widzisz przez okno? – zapytał.
- Ocean – odpowiedziałem
krótko.
Jęknął.
- Wiesz, ile knajp stoi przy
plaży? Mam sprawdzać każdą?
Spojrzałem na dziewczynę.
- Poczekaj - odezwałem się do
niego i zwróciłem do dziewczyny. – Możesz mu podać adres tej knajpy? – zapytałem,
jednocześnie wyciągając w jej stronę telefon. Zmieszała się trochę, ale wzięła
ode mnie aparat.
- Halo? Dobry wieczór – chwilę
nic nie mówiła, za pewne Bill zasypał ją pytaniami. - Trochę za dużo wypił. Nie,
wszystko w porządku, tylko, że o dwunastej zamykamy i… Tak. To jest… - podała
mu adres. – Taki z bambusowym dachem. Tak. Dobrze. Proszę bardzo. Nie ma za co.
Oddała mi telefon.
- Dzięki – odparłem, uśmiechając
się do niej i położyłem na rachunku kolejne dwie stówki. – Reszta dla ciebie.
- Ale to za dużo.
- Bierz jak dają. Dziś jest
twój szczęśliwy dzień – rzuciłem.
Chyba się zorientowała, że mam problem, zresztą chyba nie
trudno się było domyślić.
- Wszystko się ułoży, proszę nie
martwić.
Uśmiechnąłem się do niej, żeby tylko wiedziała jak mam
przesrane. Co z tego, że jestem sławny i bogaty, co mi po tym jak straciłem to,
co uważałem za najcenniejsze – wolność.
- Przynieś mi jeszcze jedną setkę
na drogę zanim mój brat po mnie przyjedzie – poprosiłem, ale zamiast setki
przyniosła mi szklankę zimnej wody z cytryną.
Pokręciłem głową.
- Po tym i tak nie
wytrzeźwieję, zresztą nawet nie chcę. Jak mój brat tu przyjedzie, daj mu
największy nóż, jaki tu macie.
Uśmiechnęła się, łapiąc aluzję, chwilę później, orientując
się, że właśnie wszedł do lokalu i patrzy na mnie z politowaniem.
- To mam przynieść ten nóż? – zapytała
Billa, wiedząc, że słyszał tą aluzję.
- Nie, niech cierpi, to będzie
dla niego najlepsza nauczka. Dziękuję ci bardzo, że go nie wyrzuciłaś za drzwi.
- Nie ma za co. Pana brat
siedział tu sobie cichutko i nikomu nie wadził, więc nie był powodu go
wyrzucać.
- Tak, siedział i chlał, bo
piciem to już tego nazwać nie można. Rusz dupę – tym razem zwrócił się do mnie,
kopiąc mnie w nogę i zabierając do swojej kieszeni moją komórkę, portfel i klucze.
Dźwignąłem się, ale jak tylko wstałem zakręcił mi się w głowie i usiadłem z powrotem.
- Jezu! – jęknął. – Co ci
znowu odwaliło? Wstań, pomogę ci – przełożył sobie moją rękę przez ramię i w
końcu z jego pomocą wyszliśmy. Na dworze uderzyło mnie ciepłe powietrze, jeszcze
bardziej sprawiając, że czułem procenty krążące w moich żyłach.
- Gorąco – powiedziałem, ale
nie skomentował tego, tylko otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł mi wsiąść
do auta, a potem zapiąć pasy. Właściwie, to sam mi je zapiął, ja nie mogłem ich
nawet sięgnąć, bo chociaż wydaje mi się, że starałem się ze wszystkich sił, to jakoś
ręka mi się zgiąć nie chciała, a on nic nie mówił, tylko trzepnął drzwiami, aż
się skrzywiłem i obszedł samochód, wsiadając z drugiej strony.
- Gdzie jedziemy? – zapytałem.
- Do domu, a gdzie? – nadal nie
mogłem sobie przypomnieć adresu.
- To znaczy?
Bąknął pod nosem nazwę ulicy i numer domu, ale i tak
niewiele mi to mówiło, wybitnie czułem się tu teraz obco.
Po paru minutach dotarliśmy do domu, znowu pomógł mi
wysiąść z samochodu i wejść po schodach na werandę naszego domu. Oparł mnie o
ścianę.
- Dasz radę ustać?
Kiwnąłem głową, a on pospiesznie wyciągnął klucze i
otworzył drzwi. Po chwili leżałem już na środku swojego łóżka. Kręciło mi się w
głowie i straciłem kompletnie orientację, gdzie dokładnie jestem, jedynie głos
Billa i jego dotyk, kiedy starał się mnie porozbierać upewniał mnie, że jestem
tu bezpieczny, a on wszystkim się zajmie.
Tak, jak ostatnim razem, kiedy się upiłem, porozbierał mnie
do naga, miałem nie pić i się pilnować przy nim, żeby go nie prowokować, ale
chuj z tym. Tym razem nie zamierzałem się opierać, przynajmniej tyle mogłem mu dać
zanim zmienię jego życie w piekło, które sam nam zgotowałem.
- Pocałuj mnie Billy – powiedziałem,
chwytając go za koszulę i przyciągając do siebie.
- Tom… - był zaskoczony, aż
wyzierało to z jego twarzy.
- No dalej, przecież tego
chcesz.
- A ty po tym, co ostatnio mi
powiedziałeś od tak zmieniłeś zdanie i też tego chcesz?
- Nie ważne, czego ja chcę i
tak już zniszczyłem nam życie. Miej, chociaż odrobine przyjemność na koniec.
Wyszarpnął się z mojego uścisku, gwałtownie ode mnie
odsuwając, a już czułem na ustach ciepło wydychanego przez niego powietrza.
- O czym ty mówisz? – zapytał,
a ja zamknąłem oczy. – Tom?
- No dalej pocałuj mnie i
jeśli naprawdę tego chcesz, to mnie przeleć, nie będę miał ci tego za złe.
- Słucham?
- Zrób to, bo nigdy więcej nie
będziesz miał takiej okazji.
Aż usiadł z wrażenia.
- No, co jest? – zapytałem,
otwierając oczy i patrząc na jego zaskoczony wyraz twarzy. – Jak ci się oddaje,
to nie chcesz?
- Może mi w końcu powiesz, co
się stało?
Nabrałem w płuca powietrza, nie było sensu dłużej tego
ukrywać.
- Zrobiłem Rii dziecko –
powiedziałem, zanosząc się śmiechem, chociaż nie mam pojęcia z czego się śmiałem,
chyba z własnej głupoty.
- Co takiego!? – Bill nie mógł
w to uwierzyć.
- No. Będziesz wujkiem Bill.
- Ocipiałeś, czy może naprawdę
za dużo wypiłeś?
- Chciałbym, ale mówię prawdę.
- Nie możliwe, nie używasz
gumek?
- Używam, ale chyba coś poszło
nie tak.
Zerwał się z łóżka, zostawiając mnie samego.
- Dokąd idziesz, Bill?
Nie odpowiedział. Odetchnąłem głęboko i zamknąłem oczy, czując
się strasznie senny, jednak on po chwili wrócił i usiadł na łóżku. Wsuwając mi rękę
pod głowę uniósł mnie i oparł o siebie.
- Pij – powiedział,
przykładając mi szklankę do ust.
Odepchnąłem jego rękę, czując zapach tego czegoś.
- Nie chcę.
- Pij, bo jutro łeb ci pęknie,
a mamy do pogadania, chyba wiesz, na jaki temat.
Wmusił to świństwo we mnie, a potem położył na poduszce i
nakrył kołdrą.
- A teraz śpij – pogładził mnie
po twarzy. – Poradzimy sobie, nie martw się. Wszystkim się zajmę.
- Bill, co ty chcesz zrobić? –
bałem się, co mu chodzi po głowie. Był zbyt spokojny, jak na okoliczności, a ja
zbyt najebany, żeby z nim teraz o tym pogadać. Poczułem, jak całuje mnie w policzek
i gasząc światło wychodzi z pokoju. Jeszcze chwilę leżałem w ciemnościach
słysząc, jak przekłada czyste naczynia ze zmywarki do kredensu i to właściwie
była ostatnia rzecz, jaką pamiętam, zanim zasnąłem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Oj jestem bardzo ciekawa co zrobi Bill. Ah i już miałam taką nadzieje, że sie pocałują, ale nie no gdzie tam :D nadzieja matką głupich :D
OdpowiedzUsuńSpokojnie ponoć nadzieja umiera ostatnia może w następnej części. Oby.
UsuńCóż... Tom ma chyba na razie problemy innego typu, a i poniekąd Bill na tym też w jakiś sposób cierpi. Musicie poczekać do następnego odcinka, w nim wiele się wyjaśni.
UsuńHeh, wiem, wiem. Widzisz bo Bill chce czegoś więcej niż przelecieć Toma, ale o tym będzie w następnym odcinku.
OdpowiedzUsuńno no no.. ciekawie sie robi xD Ale troszkę krzywi mnie to, że Bill mógłby wciąż Toma.. No ale przeżyję to jakoś ;3
OdpowiedzUsuńBill już stracił swoją szanse na przelecenie Toma, więc spokojnie:)
Usuńteż mnie to krzywi, wolałabym żeby to Tom brał Billa, a nie na odwrót, jakoś mi to nie pasuje :D
UsuńStawiam na to, że Ria kłamie. Paskudnie manipuluje Tomem, żeby tylko do niej wrócił. Zakładam, że Bill po prostu chce porozmawiać z tą dziewczyną, może nawet zachować się jak ostatni debil i poprosić ją o aborcję, albo będzie żądał potwierdzenia ojcostwa...a to przez to, że chce mieć Toma dla siebie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry odcinek. Już odliczam godziny do następnego :D
Mam nadzieję, że trochę poprawiło ci się samopoczucie. Sama mam ostatnio doła, nie jesteś odosobniona ;)
No przyznam, że w dużej mierze wiele prawdy jest w tym co piszesz, już w następnym odcinku przekonasz się.
UsuńCo do mojego samopoczucia, to jest trochę lepiej. Dziękuję kochana, że pytasz :*
teraz mam pewność, że Ria kłamie! przez 3 miesiące nie dostała okresu i dopiero teraz wybrała się do lekarza? :D oh na pewno!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Ria kłamie, bo chce mieć Toma dla siebie ! Wykorzystała to, ze nie oszczędzili sobie z Tomem i była duża możliwość zajścia w ciąże . Będzie chciała aby Tom się z nią ożenił, a jakby to zrobił to zapewne niedługo po ślubie oznajmiłaby, że poroniła. Ahh ona jest do tego zdolna!!
OdpowiedzUsuńNo ale bardzo zdziwiona jestem zachowaniem Billa. Wydaje mi się, że będzie chciał przekonać Rię albo do aborcji, ale do tego by zrobiła testy na ojcostwo !
Ale także przyznaję rację osobie powyżej komentującej. 3 miesiące nie dostała okresu i się do lekarza wybrała. Takie rzeczy to się robi od razu, a nie po 3 miesiącach ! Wcisnęła Tomowi kit, bo jak to facet , nie zna się na takich kobiecych sprawach !
Ahhhh działa mi ona na nerwy ! Już sie nie mogę doczekać nowego odcinku ;)
Buziaakii ;***
Ps. Nie łam się kochana. Zobaczysz, wszystko sie ułoży. Wiem, że to tylko słowa, ale też kiedyś byłam w takim stanie jak Ty, a może gorszym ,ale nie będę tu tego pisać.. no ale po jakimś czasie wszystko się ułożyło, więc głowa do góry Skarbie i pokaż wszystkim, że stać Cię na dużo :*
Aaaa ,.. tak się rozpisałam, ze zapomniałam poinformować, że u mnie nowy odcinek ;)
UsuńRia chyba wszystkim działa na nerwy, ale Tom ją kocha, a przynajmniej kochał. Była dla niego sensem życia, on dla niej też, trochę zrobiła się zaborcza i zbyt pewna siebie i tym u Toma przegrała, ale jak to kobieta, zawsze wymyśli coś czym mogła by swojego ukochanego przy sobie zatrzymać. Tom będzie miał naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.
UsuńGdyby Tom naprawdę kiedykolwiek kochał tak naprawdę Rię, to myślę, że pogodziłby się z utratą wolności i z tym, że będzie mieć dziecko (chociaż i tak wszyscy twierdzą, że ona kłamie...). W dodatku widać, że zależy mu na Billu i boi się, że go straci. I dobrze, że Bill nic takiego nie zrobił, bo pewnie Tom i tak by tego żałował. No i jestem ciekawa, co też młodszy bliźniak wymyślił, więc z niecierpliwością czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuńWeny życzę, czasu i lepszego samopoczucia. :)
Pozdrawiam serdecznie,
Joll.
Bill może tego po sobie nie pokazuje, ale nim ta wiadomość też wstrząsnęła, już sam fakt, że zamiast wykorzystać okazje i wreszcie mieć Toma dla siebie, wstrzymał się.
UsuńW następnym odcinku Tom dowie się wielu ciekawych rzeczy od brata, więc nie przegap, bo będzie ciekawie :)
Dziękuje też za życzenia, powoli odzyskuje spokój ducha i zbieram siły, jak Bill, do odwetu na moich psychicznym oprawcy :)