Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 8 sierpnia 2014

Odcinek 15





Nazajutrz ocknąłem się tuż po ósmej rano. Nie wiem, czym mnie napoił, ale oprócz Sahary w ustach, czułem się całkiem dobrze, jak na takie picie.
Odrzuciłem kołdrę i zwlokłem się z łóżka, rozglądając się po pokoju za moją bielizną. Doskonale pamiętałem, jaką wczoraj złożyłem Billowi propozycję. Przypomniał mi się nawet adres, pod którym tu mieszkaliśmy. No i najważniejszy fakt, przez który znowu się najebałem, a mianowicie to, że jestem tatusiem. Nie mogąc znaleźć żadnej ze swoich rzeczy, które miałem wczoraj na sobie, wyciągnąłem z szafki czystą bieliznę i nałożyłem na tyłek, chociaż pewnie najpierw powinienem wziąć prysznic. Rozejrzałem się znowu, szukając mojej komórki, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć, więc wyszedłem z pokoju, kierując się za dźwiękami dochodzącymi z kuchni.
- Widziałeś moją komórkę? – zapytałem bez ogródek, stając w drzwiach.
Bill spojrzał na mnie z tak wściekłą miną, że już pożałowałem, że w ogóle zapytałem.
- Twój telefon jest oczywiście dla ciebie najważniejszy.
Nie odezwałem się, zastanawiając się, czy powiedzenie mu prawdy było jednak dobrym pomysłem.
- To widziałeś, czy nie? – ponowiłem pytanie.
Odłożył kubek na suszarkę i wycierając ręce w ścierkę rzucił ją we mnie i wyszedł z kuchni. Patrzyłem za nim, kiedy wchodził do swojego pokoju i po chwili wyszedł, niosąc w ręku nie tylko mój telefon, ale i portfel. Podszedł do mnie, oddając mi to wszystko.
- Dzięki – odparłem, zaglądając od razu na wyświetlacz. – Nikt do mnie nie dzwonił?
- Nie – odparł. – I to jest dla ciebie teraz najważniejsze, prawda? – spojrzał mi w oczy.
- Co mam ci powiedzieć? – zapytałem.
- Na przykład, co zamierzasz teraz zrobić? Jak ty to sobie wyobrażasz?
Nic nie mówiłem, sam nie wiedziałem, co robić.
- Jak można być tak nieodpowiedzialnym i robić to bez gumki.
- Kurwa, Bill! Przysięgam ci, że nigdy nie kochałem się z nią bez kondoma.
- No to, jakim cudem jest w ciąży? Kondom pękł?
- Na pewno nie pękł.
- No to, co? Może się samozapłodniła? Albo kosmici ją zapłodnili twoją spermą? Wytłumacz mi to, skoro zabezpieczasz się, a kondom, jak twierdzisz nigdy nie pękł, to jakim cudem jest w ciąży?
- Kurwa, nie wiem! Dlaczego pytasz mnie o takie rzeczy?
- Bo to ty z nią spałeś!
Darł się na mnie, o ile wczoraj wieczorem sobie podarował, chyba ze względu na mój stan, to teraz sobie nie żałował, był po prostu wściekły i w sumie wcale się mu nie dziwiłem, ale darciem się teraz na mnie na pewno mi nie pomoże, no chyba, że chce tym wzbudzić we mnie agresję, bo właśnie to poczułem.
- Może to wcale nie jest moje dziecko, skąd mam wiedzieć. Od miesiąca do mnie wydzwania i pisze, prosząc mnie o jeszcze jedną szansę. Może mnie wkręca, nie wiem! – wykrzyczałem na jednym wydechu, wyładowując swoją frustrację poniekąd sprowokowaną jego darciem się na mnie. Jednak po chwili dotarło do mnie, co sam powiedziałem i zaniemówiłem, patrząc Billowi w oczy.
- O widzisz – zaczął bardzo spokojnie, zupełnie zmieniając strategię rozmowy. – I tu się z tobą zgodzę. Dopóki Ria nie udowodni ci, że to twoje dziecko, nie masz powodu poczuwać się do ojcostwa. Takie mamy czasy.
- Łatwo ci mówić. Ona nie chce zostać panną z dzieckiem.
- Tak ci powiedziała?
- Tak.
Prychnął, kręcąc przy tym ze zdumienia głową.
- Spieszy się jej, ciekawe dlaczego?
- Bo jest w ciąży – odparłem i w końcu przyssałem się do butelki z wodą.
- Który to miesiąc?
- Trzeci – odpowiedziałem, siadając przy stole. – Dziewiąty tydzień.
- Skąd wie?
- Była u lekarza, bo okresu nie dostała.
Zapadła między nami cisza. Bill się nad czymś zamyślił, a ja przyglądałem się mu. Nie wiem co mu chodziło po głowie, ale kiedy na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmiech, a potem do kompletu dołączył śmiech, zgłupiałem.
- Co ci tak kurwa wesoło?
Wstał i podszedł do mnie, klepiąc mnie po ramieniu.
- Pomysłowa to ona jest, nie ma co. Zawsze ci mówiłem, żebyś na nią uważał.
- O co ci chodzi?
Nachylił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Widzisz Tom, gdybyś to ty z nią chodził po sklepach za tą sukienką na bankiet, to od razu byś wiedział, że ci ściemnia.
Uniosłem brwi.
- A co, to nie moje dziecko? – poleciałem oczywiście własnym tokiem myślenia. Co prawda jakoś wątpiłem, żeby mnie zdradzała, ale w ostatnich miesiącach zbyt często wywiązywały się między nami kłótnie, więc może z zemsty mnie zdradziła. W każdym razie taką ewentualność wziąłem właśnie pod uwagę.
- Myślę, że dziecka w ogóle nie ma.
- Jak to nie ma? - zdziwiłem się. – Mów normalnie, a nie każesz mi się domyślać.
- Normalnie, ona wcale nie jest w ciąży, a jeśli już, to na pewno nie w dziewiątym tygodniu i nie z tobą.
- Skąd wiesz?
- Dziewięć tygodni w ciąży? A co ile kobieta ma okres? – zapytał.
- Co miesiąc, a co?
- Co dwadzieścia osiem dni – poprawił mnie, a ja tylko przewróciłem oczami.
- Zaokrągliłem, czy to takie istotne?
- Dla ciebie bardzo. Posłuchaj mnie uważnie mądralo. Kiedy się wkurzyłeś o ten garnitur i mnie wrobiłeś w zakupy i bankiet, to pojechałem z Rią po tą sukienkę. Obskoczyliśmy kilka sklepów, kiedy w końcu poszła do toalety.
Patrzyłem na niego, tak mi tłumaczył, jakbym nie znał tych babskich rytuałów, ale nie wtrącałem się, słuchając dalej.
- Jak już z niej wyszła, kazała mi jeszcze poczekać mówiąc, że musi na chwilę skoczyć do apteki. Więc kupiłem sobie sorbet i usiadłem na ławce, czekając na nią. Zgadnij, co miała w reklamówce jak wróciła?
- Nie wiem, Jezu, Bill!
- Tampony.
- Skąd wiesz?
- Bo torba była przeźroczysta i było widać. Przeprosiła mnie jeszcze na chwilkę i pobiegła do toalety. Tego dnia nie kupiliśmy sukienki, zaciągnęła mnie jeszcze tylko do kawiarni na herbatę, łykała leki przeciwbólowe i w końcu poprosiła mnie, żebym ją odwiózł do domu, bo się źle czuła.
Tak, doskonale znałem to, zawsze tak było jak miała okres. Bill opisał to tak dokładnie, że nie miałem wątpliwości, że tak właśnie mogło być. Zamyśliłem się, wtedy trochę się poprztykaliśmy o styl mojego ubierania się i przez kilka dni się nie kochaliśmy, mogła wykorzystać ten fakt, żeby teraz mi wcisnąć kit o ciąży.
- Więc jeśli ona jest w ciąży w dziewiątym tygodniu, to sam złoże jej gratulacje – powiedział na koniec.
Patrzyłem w tym momencie na Billa, jak na ósmy cud świata. Przywrócił mi chęć do życia i dał nadzieję.
- A co, jeśli się mylisz? Po co miałaby mnie okłamywać? Ona sama nie chciała mieć jeszcze dzieci.
- A po to, że zdała sobie sprawę, co straciła. Wystarczający powód?
Jeszcze nie do końca chciałem w to wierzyć, ale Bill zasiał w mojej głowie ziarno nadziei, że może się jednak wywinę z tego impasu.
- Widzisz Tom, ja bym ci takiego numeru nigdy nie wywinął.
Jasne, bo wolał się naćpać. Zdenerwował mnie tym zdaniem.
- Wiesz co? Oboje jesteście siebie warci. Oboje chcecie mnie mieć dla siebie. Czy do was nie dociera, że ja chcę być sam!? - wykrzyczałem, czując narastającą we mnie złość. Najpierw Bill, nie dalej jak tydzień temu mało mi się nie przekręcił przez narkotyki, a teraz Ria mi tu z tym dzieckiem.
- To, co ja ci proponuję, jest czystym układem, bez żadnych zobowiązań, niedomówień i bez wpadek – podkreślił to lekko się przy tym uśmiechając.
- Ten układ jest chory. Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Normalnie, nic by się nie zmieniło, oprócz tego, że regularnie byśmy ze sobą sypiali.
Prychnąłem, z niedowierzania kręcąc głową.
- Nie jestem ci obojętny Tom i wiem, o czym mówię.
- Oczywiście, że nie. Jesteś moim bratem i kocham cię jak brata, no i okazuję i ci to jak bratu.
- Tak jak wczoraj wieczorem?
Zamilkłem.
- Mogłem cię mieć Tom, ty sam wyraziłeś na to zgodę. Co więcej, prowokowałeś mnie. Stało się dokładnie, tak jak ci mówiłem, sam do mnie przyszedłeś.
No tak, miałem się pilnować, a tak po prostu zaoferowałem się mu, ale nie to było istotne w tym momencie, tylko…
- Więc czemu nie skorzystałeś z okazji?
- Nie tego od ciebie chcę.
- A czego? Do cholery Bill! Czego ty chcesz? Kiedy ci się oddałem nie chciałeś mnie. Kręci cię, jak ci się opieram czy co? o co ci chodzi?
- Nie domyślasz się?
Patrzyłem na niego. Tyle myśli mi krążyło po głowie, nie wiedziałem którą wybrać, chociaż pewnie  wszystkie byłyby dobre, tylko która z nich była ta najważniejsza, która w tym momencie była priorytetem dla mojego braciszka?
- To takie proste Tom. Pomyśl, ja ci nie powiem.
- Trudno, w każdym razie drugi raz okazji nie będziesz miał, żeby mnie mieć. Rozumiesz? Było i minęło.
Prychnął, posyłając mi swój kpiący uśmieszek.
- Niech ci będzie. Jeszcze do tego wrócimy. Póki co załatw tą sprawę z Rią i to raz na zawsze, bo jeśli tego nie zrobisz, ja to załatwię i nie będę dla niej miły, wiesz chyba, co mam na myśli.
Wiedziałem, doskonale wiedziałem, jaki potrafi być bezwzględny i wyrachowany, kiedy ktoś go oszuka albo zawiedzie jego zaufanie.
- Jestem tolerancyjny i wyrozumiały, ale takim wyuzdanym kłamstwem się brzydzę. I jeśli jeszcze raz Ria stanie mi na drodze do ciebie, rozegram to inaczej.
Patrzyłem na niego, będąc w totalnym szoku.
- O czym ty mówisz? – zapytałem. On tylko uśmiechnął się i uciekł do swojego pokoju.
Poderwałem się z krzesła, ruszając za nim. – O czym ty mówisz? – zapytałem po raz drugi, zatrzymując się na środku pokoju i obserwując jak składa swoje spodnie.
- Nie domyślasz się? – zapytał, a ja stałem, gapiąc się na niego w osłupieniu. – Eh, co ona z tobą zrobiła, całkiem przestałeś przy niej myśleć.
Puściłem tę uwagę mimo uszu, a on włożył spodnie do szafy i podszedł do mnie.
- Wiesz Tom, nigdy ci tego nie mówiłem, chociaż pewnie powinienem. Zajęło mi to zbyt wiele czasu, ale sam musiałem zebrać się na odwagę, żeby wyznać ci, co do ciebie czuję. W każdym razie od tamtego razu w garderobie byłem o ciebie strasznie zazdrosny, to aż dziw bierze, że nigdy się nie zorientowałeś. Byłem wściekły, kiedy wiązałeś się z jakąś dziewczyną, bo wiedziałem, że znowu muszę o ciebie walczyć.
- Czyś ty zwariował? – byłem w szoku, nie wiedziałem, co powiedzieć, nie miałem pojęcia jak daleko to wszystko zaszło.
- Jesteś zaskoczony? – zapytał, uśmiechając się. – Jesteś, oczywiście, że jesteś. Nie bój się, nigdy nie przyczyniłem się do rozpadu twoich związków, ale zadbałem o to, żeby być w nich obecnym, być zawsze blisko ciebie. A kiedy się rozpadały, świętowałem, rozumiesz? Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo wiedziałem, że teraz całą swoją uwagę poświęcisz mnie. Jednak, Ria… ona… Pierwszy raz czułem, że mogę przegrać. Nawet nie masz pojęcia, jakie katusze przechodziłem, widząc jak ją całujesz, jak tulisz ją w ramionach.
- Przestań! – wszedłem mu w słowa, nie mogąc już dłużej tego słuchać. - To chore – stwierdziłem. Każde kolejne zdanie wprawiało mnie w jeszcze większe niedowierzanie. Nie wiedziałem czy taki ślepy byłem, że nigdy tego nie zauważyłem, czy może Bill, aż tak dobrze maskował się ze swoimi uczuciami.
- Chore?
- Tak chore. Myślałem, że lubisz Rię. Mówiłeś, że świetnie się z nią dogadujesz.
- Bo lubię Tom. Ty nadal nie rozumiesz, mówię do ciebie, a ty nadal nie rozumiesz. Nie chodzi mi o Rię, tylko o ciebie, nie obawiałem się jej uczucia do ciebie, tylko twojego do niej. Nigdy nie skrzywdziłbym cię i mówię ci to, patrząc ci prosto w oczy. Nigdy nie odebrałbym ci szczęścia, jakie daje miłość, bo sam o nią walczę. Ale każdego dnia modliłem się chodź nie wierze w Boga, żebyś się w niej odkochał. To była moja codzienna modlitwa od kilku lat.
- Już kilka razy prawie rozstałem się z nią, a ty nas zawsze pogodziłeś.
- Bo to były błahostki, po takich pierdołach nawet bez mojej ingerencji byście się pogodzili.
Prychnąłem, nie mogłem uwierzyć w to co mi mówił.
- Zwyzywałem cię za to, że zerwałeś z Rią, a tak naprawdę miałem ochotę rzucić ci się na szyję i wycałować, że w końcu przejrzałeś na oczy.
- Zawszę mogę do niej wrócić.
- Czyż by? Naprawdę tego właśnie chcesz?
Oczywiście, że nie chciałem, miałem tego związku już serdecznie dosyć, ale nie mogłem pozwolić, żeby Bill czuł się taki pewny siebie.
- Jeśli ta, to wracaj do niej. Do niej i dziecka, którego być może nawet nie jesteś ojcem, jeśli w ogóle, to dziecko istnieje.
Manipulował mną, a ja nie potrafiłem się obronić. Dlaczego? Przecież mogłem mu się odszczekać i to naprawdę konkretnie, a nie potrafiłem. Czułem, że się hamuję, jakkolwiek bym nad tym nie myślał, bardziej stałem po stronie brata niż byłej dziewczyny i to nie ze względu na to, że był moim bratem.
- Powiedz mi Bill, ten wyjazd do LA, to nie przez fatalną pogodę i depresję, prawda?
Uśmiechnął się.
- Nie znoszę zimna, przecież wiesz, ale kiedy rozstaliście się, a ona zadzwoniła do mnie z płaczem, wiedziałem, że to moja jedyna szansa. Poprosiłem ją, żeby dała ci kilka dni, w czasie, których musiałem namówić cię na wyjazd.
- Sądziłeś, że jeśli wyjadę, nigdy więcej do niej nie wrócę?
- Szczerze mówiąc, to była jedna wielka niewiadoma. Wiem, że to co do niej czułeś było bardzo silne, to w jakimś stopniu nadal tkwi w tobie, widzę to, ale wiem, że do niej nie wrócisz.
- Skąd ta pewność? Jeśli mam dziecko, to wrócę.
- Nawet, jeśli masz, to nie pozwolę jej zniszczyć ci życia.
- Bill czy ty oszalałeś? - tylko to cisnęło mi się w myślach. To wszystko było chore, nawet jak na niego.
- Jesteś mój, Tom. Zawsze tak było. Pozwalałem na te twoje związki, bo doskonale wiedziałem, że i tak się rozpadną, nie było w nich tego czegoś, oprócz Rii. Ona stanowiła dla mnie realne zagrożenie, ale już nie teraz.
- Nie chcę tego słuchać – powiedziałem i ruszyłem w kierunku wyjścia, miałem już dosyć, za dużo na raz było tego wszystkiego jak dla mnie. To, co się w tym momencie działo w mojej głowie, trudno opisać słowami, to był jeden wielki bałagan emocji, tak skrajnych, że sam już nie wiedziałem czy jestem na niego bardziej zły, czy zaniepokojony. Zanim jednak podszedłem do drzwi, podbiegł zachodząc mi drogę i zatrzaskując je zamknął na klucz i schował go do kieszeni.
- Jeszcze nie skończyłem Tom.
- Ale ja tak! Czy ty się słyszysz? – zapytałem, patrząc mu prosto w oczy. – Bredzisz mi o jakiś chorych rzeczach. Myślisz, że będzie teraz tak jak chcesz? Że do niej już nie wrócę? Że zatrzymasz mnie?
- Nie wrócisz.
Prychnąłem.
- Gdyby tak miało być, już dawno byś siedział w Niemczech. Poza tym, tu nie chodzi teraz o Rię, tylko o nas. Rozumiesz Tom? Ty i ja. Nie jako rodzeństwo, tylko jako para, kochankowie.
Serce mi stanęło na chwilę, kiedy to usłyszałem, poczułem się osaczony, dokładnie takie samo uczucie miałem, kiedy usłyszałem od Rii, że jest w ciąży.
- Nie Bill! Nigdy nie będziemy parą, a tym bardziej kochankami. O czym ty mi w ogóle mówisz? Przestań w końcu bredzić te głupoty i ogarnij się.
Zaśmiał się.
- Pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie, tylko jeszcze nie do końca jesteś tego świadomy. Przyznaj sam przed sobą, że kiedy podnieciłeś się, a ja robiłem ci loda, patrzyłeś mi w oczy, błagając mnie w myślach, żebym nie przestał, przyznaj!
- Nie! – zaprzeczyłem.
- Kłamiesz. Twoje spojrzenie mówiło co innego. Powiem to po raz kolejny, jeśli nadal to do ciebie nie dociera. Nie odepchnąłeś mnie, chociaż mogłeś, i to tak za pierwszym, jak i za drugim razem. A nie zrobiłeś tego, bo ty także mnie pragniesz.
- Nie pragnę cię Bill, nie w taki sposób.
- Właśnie w taki.
- Daj klucz – wyciągnąłem do niego rękę.
- Sam go sobie weź. Jest w mojej kieszeni.
Prychnąłem, nie zamierzałem się z nim szarpać i wciskać mu rękę w spodnie, a wsadzenie ręki do kieszeni jego dopasowanych jeansów, tak właśnie by się skończyło.
- Nie będę się z tobą szarpał. Daj mi ten cholerny klucz!
Uśmiechnął się.
- Denerwujesz się, a to oznacza, że się wahasz.
- Nie waham się, tylko chcę stąd wyjść. Mam już dosyć słuchania tych bzdur i jakiś twoich chorych fantazji.
- Po co się przed tym bronisz? Doskonale wiesz, że tylko ze mną będzie ci dobrze, że tylko ja dam ci to, czego chcesz.
- Słucham? – on oszalał! Im dłużej trwała ta rozmowa, tym bardziej pogłębiało się jego szaleństwo. Mój brat proponował mi związek. Pomijając już fakt, że gejem nie byłem i obrabianie czyjegoś tyłka najmniej mnie obchodziło, to był przecież mój brat i to nie jakiś tam, tylko bliźniak.
- Słuchaj Tom, znamy się tak dobrze, że tylko my jesteśmy wstanie dać sobie maksimum przyjemności. Pomyśl nad tym. Przyznaj, ile razy miałeś ochotę kochać się na przykład z Rią, ostro i głęboko, potraktować ją jak dziwkę, ale nie zrobiłeś tego, wiedząc jak by to odebrała. No ile?
- Nigdy tak nie pomyślałem – zaprzeczyłem, ale tak właśnie było, fantazjowałem o czymś takim, chciałem takiej zabawy, ale Ria nigdy nawet nie chciała o jakichkolwiek fetyszach słyszeć, nie mówiąc już o ich realizacji, więc odpuściłem.
- Kłamiesz Tom, a wiesz skąd to wiem?
Uniosłem brwi.
- Jesteśmy bliźniakami, nasze pragnienia są takie same, różnimy się, ale tylko charakterami, a nie pragnieniami. I wiesz, jaka jest moja fantazja? Żebyś mnie wziął mocno i bez żadnych ograniczeń. Żebyś mnie zniewolił i zerżnął jak dziwkę. Żebyś mnie przywiązał i męczył jak swojego niewolnika. Zaprzecz, że nigdy nie miałeś takich fantazji! No dalej, zaprzecz samemu sobie!
Nabrałem gwałtownie powietrza, dziwnie się poczułem, słysząc to, a raczej źle to ująłem, ja się podnieciłem… tak, to dobre określenie. Gdzieś w tej pokręconej wizji widziałem się u boku Billa, na nim.
- No dobra, owszem miałem, nadal mam – odparłem. - Ale nie z tobą.
Uśmiechnął się.
- Nie wiem Tom, czy ktoś inny prócz mnie da ci to, o czym fantazjujesz.
Prychnąłem.
- To, że fantazjuję, nie oznacza, że chciałbym to kiedykolwiek zrobić. To tylko fantazje.
- Chciałbyś i to ze mną. Teraz, kiedy ci o tym powiedziałem, będziesz o tym myślał. Kiedy zechcesz sobie ulżyć, to właśnie o mnie będziesz fantazjował. Sama wizja zrobienia tego z własnym bliźniakiem, będzie cię nawiedzać – wyrecytował to z taką dumą, że aż mnie zemdliło.
Wyciągnął klucz i chwytając mnie za rękę wcisnął mi go w dłoń.
- Proszę… Braciszku… - powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Chwilę świdrowaliśmy się wzrokiem, w końcu, czując się dosłownie osaczony odepchnąłem go na bok i dopadłem drzwi, otwierając je i uciekając stamtąd.
Zamknąłem się w łazience i spojrzałem na siebie w lustro. Dlaczego miałem taki dziwny wyraz twarzy? Co to wszystko miało znaczyć? Dlaczego moje serce tak szybko biło? I dlaczego zaschło mi w ustach? I co do cholery on ze mną robił? Czemu mieszał mi w głowie? Czemu jego chory pomysł wcale nie wydawał mi się taki chory? Czemu w ogóle nad tym myślałem?
Ściągnąłem z siebie pospiesznie bokserki i wparowałem do kabiny prysznicowej, odkręcając na full zimną wodę, aż zaparło mi dech w piersi, kiedy mnie oblała, ale od razu wróciło mi trzeźwe myślenie.  Ochłonąłem. Dopiero teraz zakręciłem zimną wodę i odkręciłem ciepłą, rozprowadzając na skórze żel pod prysznic, powinienem był to zrobić zaraz po zwleczeniu się z łóżka, ale zachciało mi się dyskusji z  bratem, po co mi to było? Zamiast konkretnych rozwiązań miałem jeszcze większy mętlik w głowie, i coraz większe przekonanie, że Bill zaczyna dopinać swojego.

8 komentarzy:

  1. No nareszcie coś w nim "zaskoczyło". :D Dziwię się Billowi, że potrafił to wszystko powiedzieć, patrząc mu prosto w oczy...odważny jest nie powiem, że nie.

    Co do Rii i dziecka... Ha! Miałam rację ^^


    Pozdrawiam, Moja Droga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Billa to była ostatnia szansa, jeśli by mu w końcu nie powiedział, jak to wygląda i jak długo trwa, to mógłby już nigdy więcej nie mieć okazji, dlatego nie chciał jej zmarnować, no a Tom też go do tego poniekąd sprowokował.

      Usuń
  2. ah coś czuje, że ten twincest będzie nieco inny od poprzednich ]:-D
    Billa fantazja = miazga hahah :D ciekawie się to zapowiada!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaa, w koncu zaczyna się coś dziać. :D A Bill, o matko... Ostry to on jest, nie powiem, że nie xD A Tom... Ojj... Biedaczek. Z jednej strony Ria, z drugiej Bil... Tylko mu współczuć. Ale z z drugiej strony, to Bill też ma dużo racji... No cóż, zobaczymy, jak to się potoczy dalej. :)
    Weny.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, cóż zawsze chciał być uważany za Boga seksu, to ma to co chciał :)

      Usuń
  4. Ooooo kurde ! To sie porobiło !
    Ja wiedziałam, że Ria kłamie ! Wiedziałam !!
    Cóż, Bill bardzo mnie zaskoczył tym, że rozgryzł Rię, ale także tym w jaki sposób odnosił się do Toma. Widać, że jest pewny tego co mówi i za wszelką cenę chce zdobyć Toma.
    Zazdroszczę mu odwagi , naprawdę ;p ja nie byłabym w stanie tak mówić do swojej miłości ;p

    A Tom ? Hmm .. troche mi go szkoda, bo znalazł się w chu**wej sytuacji. Jak nie Ria, to Bill, chociaż i tak wiem, że Bill ma rację mowiąc mu o tym , że jego uczucia są takie same jak Billa.
    Tom musi je odkryć w sobie !
    Ahhh rozkręca się! Już się nie moge doczekać następnego odcinka !!

    Buziaaki ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też mu nie zazdroszczę, a to, że jest w takiej sytuacji to dla Billa dobra okazja żeby go sobie owinąć wokół palca, i zapewniam cię, że konsekwentnie do to robi :)

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*