Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
piątek, 8 sierpnia 2014
00:06
Odcinek 15
Nazajutrz ocknąłem się tuż po ósmej
rano. Nie wiem, czym mnie napoił, ale oprócz Sahary w ustach, czułem się całkiem
dobrze, jak na takie picie.
Odrzuciłem kołdrę i zwlokłem się z łóżka, rozglądając się
po pokoju za moją bielizną. Doskonale pamiętałem, jaką wczoraj złożyłem Billowi
propozycję. Przypomniał mi się nawet adres, pod którym tu mieszkaliśmy. No i najważniejszy
fakt, przez który znowu się najebałem, a mianowicie to, że jestem tatusiem. Nie
mogąc znaleźć żadnej ze swoich rzeczy, które miałem wczoraj na sobie, wyciągnąłem
z szafki czystą bieliznę i nałożyłem na tyłek, chociaż pewnie najpierw
powinienem wziąć prysznic. Rozejrzałem się znowu, szukając mojej komórki, ale
nigdzie nie mogłem jej znaleźć, więc wyszedłem z pokoju, kierując się za dźwiękami
dochodzącymi z kuchni.
- Widziałeś moją komórkę? – zapytałem
bez ogródek, stając w drzwiach.
Bill spojrzał na mnie z tak wściekłą miną, że już
pożałowałem, że w ogóle zapytałem.
- Twój telefon jest oczywiście
dla ciebie najważniejszy.
Nie odezwałem się, zastanawiając się, czy powiedzenie mu
prawdy było jednak dobrym pomysłem.
- To widziałeś, czy nie? –
ponowiłem pytanie.
Odłożył kubek na suszarkę i wycierając ręce w ścierkę
rzucił ją we mnie i wyszedł z kuchni. Patrzyłem za nim, kiedy wchodził do
swojego pokoju i po chwili wyszedł, niosąc w ręku nie tylko mój telefon, ale i
portfel. Podszedł do mnie, oddając mi to wszystko.
- Dzięki – odparłem, zaglądając
od razu na wyświetlacz. – Nikt do mnie nie dzwonił?
- Nie – odparł. – I to jest
dla ciebie teraz najważniejsze, prawda? – spojrzał mi w oczy.
- Co mam ci powiedzieć? – zapytałem.
- Na przykład, co zamierzasz
teraz zrobić? Jak ty to sobie wyobrażasz?
Nic nie mówiłem, sam nie wiedziałem, co robić.
- Jak można być tak
nieodpowiedzialnym i robić to bez gumki.
- Kurwa, Bill! Przysięgam ci,
że nigdy nie kochałem się z nią bez kondoma.
- No to, jakim cudem jest w ciąży?
Kondom pękł?
- Na pewno nie pękł.
- No to, co? Może się
samozapłodniła? Albo kosmici ją zapłodnili twoją spermą? Wytłumacz mi to, skoro
zabezpieczasz się, a kondom, jak twierdzisz nigdy nie pękł, to jakim cudem jest
w ciąży?
- Kurwa, nie wiem! Dlaczego
pytasz mnie o takie rzeczy?
- Bo to ty z nią spałeś!
Darł się na mnie, o ile wczoraj wieczorem sobie podarował,
chyba ze względu na mój stan, to teraz sobie nie żałował, był po prostu wściekły
i w sumie wcale się mu nie dziwiłem, ale darciem się teraz na mnie na pewno mi
nie pomoże, no chyba, że chce tym wzbudzić we mnie agresję, bo właśnie to
poczułem.
- Może to wcale nie jest moje
dziecko, skąd mam wiedzieć. Od miesiąca do mnie wydzwania i pisze, prosząc mnie
o jeszcze jedną szansę. Może mnie wkręca, nie wiem! – wykrzyczałem na jednym
wydechu, wyładowując swoją frustrację poniekąd sprowokowaną jego darciem się na
mnie. Jednak po chwili dotarło do mnie, co sam powiedziałem i zaniemówiłem, patrząc
Billowi w oczy.
- O widzisz – zaczął bardzo
spokojnie, zupełnie zmieniając strategię rozmowy. – I tu się z tobą zgodzę.
Dopóki Ria nie udowodni ci, że to twoje dziecko, nie masz powodu poczuwać się
do ojcostwa. Takie mamy czasy.
- Łatwo ci mówić. Ona nie chce
zostać panną z dzieckiem.
- Tak ci powiedziała?
- Tak.
Prychnął, kręcąc przy tym ze zdumienia głową.
- Spieszy się jej, ciekawe
dlaczego?
- Bo jest w ciąży – odparłem i
w końcu przyssałem się do butelki z wodą.
- Który to miesiąc?
- Trzeci – odpowiedziałem,
siadając przy stole. – Dziewiąty tydzień.
- Skąd wie?
- Była u lekarza, bo okresu nie
dostała.
Zapadła między nami cisza. Bill się nad czymś zamyślił, a
ja przyglądałem się mu. Nie wiem co mu chodziło po głowie, ale kiedy na jego
twarzy zaczął pojawiać się uśmiech, a potem do kompletu dołączył śmiech, zgłupiałem.
- Co ci tak kurwa wesoło?
Wstał i podszedł do mnie, klepiąc mnie po ramieniu.
- Pomysłowa to ona jest, nie
ma co. Zawsze ci mówiłem, żebyś na nią uważał.
- O co ci chodzi?
Nachylił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Widzisz Tom, gdybyś to ty z nią
chodził po sklepach za tą sukienką na bankiet, to od razu byś wiedział, że ci
ściemnia.
Uniosłem brwi.
- A co, to nie moje dziecko? –
poleciałem oczywiście własnym tokiem myślenia. Co prawda jakoś wątpiłem, żeby mnie
zdradzała, ale w ostatnich miesiącach zbyt często wywiązywały się między nami kłótnie,
więc może z zemsty mnie zdradziła. W każdym razie taką ewentualność wziąłem właśnie
pod uwagę.
- Myślę, że dziecka w ogóle
nie ma.
- Jak to nie ma? - zdziwiłem
się. – Mów normalnie, a nie każesz mi się domyślać.
- Normalnie, ona wcale nie
jest w ciąży, a jeśli już, to na pewno nie w dziewiątym tygodniu i nie z tobą.
- Skąd wiesz?
- Dziewięć tygodni w ciąży? A
co ile kobieta ma okres? – zapytał.
- Co miesiąc, a co?
- Co dwadzieścia osiem dni – poprawił
mnie, a ja tylko przewróciłem oczami.
- Zaokrągliłem, czy to takie istotne?
- Dla ciebie bardzo. Posłuchaj
mnie uważnie mądralo. Kiedy się wkurzyłeś o ten garnitur i mnie wrobiłeś w
zakupy i bankiet, to pojechałem z Rią po tą sukienkę. Obskoczyliśmy kilka sklepów,
kiedy w końcu poszła do toalety.
Patrzyłem na niego, tak mi tłumaczył, jakbym nie znał
tych babskich rytuałów, ale nie wtrącałem się, słuchając dalej.
- Jak już z niej wyszła, kazała
mi jeszcze poczekać mówiąc, że musi na chwilę skoczyć do apteki. Więc kupiłem
sobie sorbet i usiadłem na ławce, czekając na nią. Zgadnij, co miała w
reklamówce jak wróciła?
- Nie wiem, Jezu, Bill!
- Tampony.
- Skąd wiesz?
- Bo torba była przeźroczysta
i było widać. Przeprosiła mnie jeszcze na chwilkę i pobiegła do toalety. Tego dnia
nie kupiliśmy sukienki, zaciągnęła mnie jeszcze tylko do kawiarni na herbatę,
łykała leki przeciwbólowe i w końcu poprosiła mnie, żebym ją odwiózł do domu,
bo się źle czuła.
Tak, doskonale znałem to, zawsze tak było jak miała okres.
Bill opisał to tak dokładnie, że nie miałem wątpliwości, że tak właśnie mogło
być. Zamyśliłem się, wtedy trochę się poprztykaliśmy o styl mojego ubierania
się i przez kilka dni się nie kochaliśmy, mogła wykorzystać ten fakt, żeby
teraz mi wcisnąć kit o ciąży.
- Więc jeśli ona jest w ciąży
w dziewiątym tygodniu, to sam złoże jej gratulacje – powiedział na koniec.
Patrzyłem w tym momencie na Billa, jak na ósmy cud świata.
Przywrócił mi chęć do życia i dał nadzieję.
- A co, jeśli się mylisz? Po
co miałaby mnie okłamywać? Ona sama nie chciała mieć jeszcze dzieci.
- A po to, że zdała sobie sprawę,
co straciła. Wystarczający powód?
Jeszcze nie do końca chciałem w to wierzyć, ale Bill zasiał
w mojej głowie ziarno nadziei, że może się jednak wywinę z tego impasu.
- Widzisz Tom, ja bym ci takiego
numeru nigdy nie wywinął.
Jasne, bo wolał się naćpać. Zdenerwował mnie tym zdaniem.
- Wiesz co? Oboje jesteście
siebie warci. Oboje chcecie mnie mieć dla siebie. Czy do was nie dociera, że ja
chcę być sam!? - wykrzyczałem, czując narastającą we mnie złość. Najpierw Bill,
nie dalej jak tydzień temu mało mi się nie przekręcił przez narkotyki, a teraz Ria
mi tu z tym dzieckiem.
- To, co ja ci proponuję, jest
czystym układem, bez żadnych zobowiązań, niedomówień i bez wpadek – podkreślił
to lekko się przy tym uśmiechając.
- Ten układ jest chory. Jak ty
to sobie wyobrażasz?
- Normalnie, nic by się nie
zmieniło, oprócz tego, że regularnie byśmy ze sobą sypiali.
Prychnąłem, z niedowierzania kręcąc głową.
- Nie jestem ci obojętny Tom i
wiem, o czym mówię.
- Oczywiście, że nie. Jesteś
moim bratem i kocham cię jak brata, no i okazuję i ci to jak bratu.
- Tak jak wczoraj wieczorem?
Zamilkłem.
- Mogłem cię mieć Tom, ty sam
wyraziłeś na to zgodę. Co więcej, prowokowałeś mnie. Stało się dokładnie, tak
jak ci mówiłem, sam do mnie przyszedłeś.
No tak, miałem się pilnować, a tak po prostu zaoferowałem
się mu, ale nie to było istotne w tym momencie, tylko…
- Więc czemu nie skorzystałeś
z okazji?
- Nie tego od ciebie chcę.
- A czego? Do cholery Bill! Czego
ty chcesz? Kiedy ci się oddałem nie chciałeś mnie. Kręci cię, jak ci się
opieram czy co? o co ci chodzi?
- Nie domyślasz się?
Patrzyłem na niego. Tyle myśli mi krążyło po głowie, nie wiedziałem
którą wybrać, chociaż pewnie wszystkie
byłyby dobre, tylko która z nich była ta najważniejsza, która w tym momencie
była priorytetem dla mojego braciszka?
- To takie proste Tom. Pomyśl,
ja ci nie powiem.
- Trudno, w każdym razie drugi
raz okazji nie będziesz miał, żeby mnie mieć. Rozumiesz? Było i minęło.
Prychnął, posyłając mi swój kpiący uśmieszek.
- Niech ci będzie. Jeszcze do
tego wrócimy. Póki co załatw tą sprawę z Rią i to raz na zawsze, bo jeśli tego
nie zrobisz, ja to załatwię i nie będę dla niej miły, wiesz chyba, co mam na
myśli.
Wiedziałem, doskonale wiedziałem, jaki potrafi być bezwzględny
i wyrachowany, kiedy ktoś go oszuka albo zawiedzie jego zaufanie.
- Jestem tolerancyjny i
wyrozumiały, ale takim wyuzdanym kłamstwem się brzydzę. I jeśli jeszcze raz Ria
stanie mi na drodze do ciebie, rozegram to inaczej.
Patrzyłem na niego, będąc w totalnym szoku.
- O czym ty mówisz? –
zapytałem. On tylko uśmiechnął się i uciekł do swojego pokoju.
Poderwałem się z krzesła, ruszając za nim. – O czym ty mówisz?
– zapytałem po raz drugi, zatrzymując się na środku pokoju i obserwując jak
składa swoje spodnie.
- Nie domyślasz się? – zapytał,
a ja stałem, gapiąc się na niego w osłupieniu. – Eh, co ona z tobą zrobiła, całkiem
przestałeś przy niej myśleć.
Puściłem tę uwagę mimo uszu, a on włożył spodnie do szafy
i podszedł do mnie.
- Wiesz Tom, nigdy ci tego nie
mówiłem, chociaż pewnie powinienem. Zajęło mi to zbyt wiele czasu, ale sam musiałem
zebrać się na odwagę, żeby wyznać ci, co do ciebie czuję. W każdym razie od
tamtego razu w garderobie byłem o ciebie strasznie zazdrosny, to aż dziw bierze,
że nigdy się nie zorientowałeś. Byłem wściekły, kiedy wiązałeś się z jakąś
dziewczyną, bo wiedziałem, że znowu muszę o ciebie walczyć.
- Czyś ty zwariował? – byłem w
szoku, nie wiedziałem, co powiedzieć, nie miałem pojęcia jak daleko to wszystko
zaszło.
- Jesteś zaskoczony? – zapytał,
uśmiechając się. – Jesteś, oczywiście, że jesteś. Nie bój się, nigdy nie
przyczyniłem się do rozpadu twoich związków, ale zadbałem o to, żeby być w nich
obecnym, być zawsze blisko ciebie. A kiedy się rozpadały, świętowałem,
rozumiesz? Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo wiedziałem, że
teraz całą swoją uwagę poświęcisz mnie. Jednak, Ria… ona… Pierwszy raz czułem, że
mogę przegrać. Nawet nie masz pojęcia, jakie katusze przechodziłem, widząc jak
ją całujesz, jak tulisz ją w ramionach.
- Przestań! – wszedłem mu w
słowa, nie mogąc już dłużej tego słuchać. - To chore – stwierdziłem. Każde
kolejne zdanie wprawiało mnie w jeszcze większe niedowierzanie. Nie wiedziałem
czy taki ślepy byłem, że nigdy tego nie zauważyłem, czy może Bill, aż tak
dobrze maskował się ze swoimi uczuciami.
- Chore?
- Tak chore. Myślałem, że
lubisz Rię. Mówiłeś, że świetnie się z nią dogadujesz.
- Bo lubię Tom. Ty nadal nie
rozumiesz, mówię do ciebie, a ty nadal nie rozumiesz. Nie chodzi mi o Rię,
tylko o ciebie, nie obawiałem się jej uczucia do ciebie, tylko twojego do niej.
Nigdy nie skrzywdziłbym cię i mówię ci to, patrząc ci prosto w oczy. Nigdy nie odebrałbym
ci szczęścia, jakie daje miłość, bo sam o nią walczę. Ale każdego dnia modliłem
się chodź nie wierze w Boga, żebyś się w niej odkochał. To była moja codzienna modlitwa
od kilku lat.
- Już kilka razy prawie rozstałem
się z nią, a ty nas zawsze pogodziłeś.
- Bo to były błahostki, po
takich pierdołach nawet bez mojej ingerencji byście się pogodzili.
Prychnąłem, nie mogłem uwierzyć w to co mi mówił.
- Zwyzywałem cię za to, że
zerwałeś z Rią, a tak naprawdę miałem ochotę rzucić ci się na szyję i wycałować,
że w końcu przejrzałeś na oczy.
- Zawszę mogę do niej wrócić.
- Czyż by? Naprawdę tego właśnie
chcesz?
Oczywiście, że nie chciałem, miałem tego związku już serdecznie
dosyć, ale nie mogłem pozwolić, żeby Bill czuł się taki pewny siebie.
- Jeśli ta, to wracaj do niej.
Do niej i dziecka, którego być może nawet nie jesteś ojcem, jeśli w ogóle, to
dziecko istnieje.
Manipulował mną, a ja nie potrafiłem się obronić. Dlaczego?
Przecież mogłem mu się odszczekać i to naprawdę konkretnie, a nie potrafiłem. Czułem,
że się hamuję, jakkolwiek bym nad tym nie myślał, bardziej stałem po stronie
brata niż byłej dziewczyny i to nie ze względu na to, że był moim bratem.
- Powiedz mi Bill, ten wyjazd
do LA, to nie przez fatalną pogodę i depresję, prawda?
Uśmiechnął się.
- Nie znoszę zimna, przecież
wiesz, ale kiedy rozstaliście się, a ona zadzwoniła do mnie z płaczem,
wiedziałem, że to moja jedyna szansa. Poprosiłem ją, żeby dała ci kilka dni, w czasie,
których musiałem namówić cię na wyjazd.
- Sądziłeś, że jeśli wyjadę,
nigdy więcej do niej nie wrócę?
- Szczerze mówiąc, to była
jedna wielka niewiadoma. Wiem, że to co do niej czułeś było bardzo silne, to w jakimś
stopniu nadal tkwi w tobie, widzę to, ale wiem, że do niej nie wrócisz.
- Skąd ta pewność? Jeśli mam
dziecko, to wrócę.
- Nawet, jeśli masz, to nie pozwolę
jej zniszczyć ci życia.
- Bill czy ty oszalałeś? -
tylko to cisnęło mi się w myślach. To wszystko było chore, nawet jak na niego.
- Jesteś mój, Tom. Zawsze tak
było. Pozwalałem na te twoje związki, bo doskonale wiedziałem, że i tak się rozpadną,
nie było w nich tego czegoś, oprócz Rii. Ona stanowiła dla mnie realne zagrożenie,
ale już nie teraz.
- Nie chcę tego słuchać – powiedziałem
i ruszyłem w kierunku wyjścia, miałem już dosyć, za dużo na raz było tego
wszystkiego jak dla mnie. To, co się w tym momencie działo w mojej głowie, trudno
opisać słowami, to był jeden wielki bałagan emocji, tak skrajnych, że sam już
nie wiedziałem czy jestem na niego bardziej zły, czy zaniepokojony. Zanim
jednak podszedłem do drzwi, podbiegł zachodząc mi drogę i zatrzaskując je
zamknął na klucz i schował go do kieszeni.
- Jeszcze nie skończyłem Tom.
- Ale ja tak! Czy ty się
słyszysz? – zapytałem, patrząc mu prosto w oczy. – Bredzisz mi o jakiś chorych
rzeczach. Myślisz, że będzie teraz tak jak chcesz? Że do niej już nie wrócę? Że
zatrzymasz mnie?
- Nie wrócisz.
Prychnąłem.
- Gdyby tak miało być, już dawno
byś siedział w Niemczech. Poza tym, tu nie chodzi teraz o Rię, tylko o nas.
Rozumiesz Tom? Ty i ja. Nie jako rodzeństwo, tylko jako para, kochankowie.
Serce mi stanęło na chwilę, kiedy to usłyszałem, poczułem
się osaczony, dokładnie takie samo uczucie miałem, kiedy usłyszałem od Rii, że jest
w ciąży.
- Nie Bill! Nigdy nie będziemy
parą, a tym bardziej kochankami. O czym ty mi w ogóle mówisz? Przestań w końcu
bredzić te głupoty i ogarnij się.
Zaśmiał się.
- Pragniesz mnie tak samo jak
ja ciebie, tylko jeszcze nie do końca jesteś tego świadomy. Przyznaj sam przed
sobą, że kiedy podnieciłeś się, a ja robiłem ci loda, patrzyłeś mi w oczy, błagając
mnie w myślach, żebym nie przestał, przyznaj!
- Nie! – zaprzeczyłem.
- Kłamiesz. Twoje spojrzenie mówiło
co innego. Powiem to po raz kolejny, jeśli nadal to do ciebie nie dociera. Nie odepchnąłeś
mnie, chociaż mogłeś, i to tak za pierwszym, jak i za drugim razem. A nie
zrobiłeś tego, bo ty także mnie pragniesz.
- Nie pragnę cię Bill, nie w
taki sposób.
- Właśnie w taki.
- Daj klucz – wyciągnąłem do
niego rękę.
- Sam go sobie weź. Jest w mojej
kieszeni.
Prychnąłem, nie zamierzałem się z nim szarpać i wciskać
mu rękę w spodnie, a wsadzenie ręki do kieszeni jego dopasowanych jeansów, tak właśnie
by się skończyło.
- Nie będę się z tobą szarpał.
Daj mi ten cholerny klucz!
Uśmiechnął się.
- Denerwujesz się, a to
oznacza, że się wahasz.
- Nie waham się, tylko chcę
stąd wyjść. Mam już dosyć słuchania tych bzdur i jakiś twoich chorych fantazji.
- Po co się przed tym bronisz?
Doskonale wiesz, że tylko ze mną będzie ci dobrze, że tylko ja dam ci to, czego
chcesz.
- Słucham? – on oszalał! Im
dłużej trwała ta rozmowa, tym bardziej pogłębiało się jego szaleństwo. Mój brat
proponował mi związek. Pomijając już fakt, że gejem nie byłem i obrabianie czyjegoś
tyłka najmniej mnie obchodziło, to był przecież mój brat i to nie jakiś tam,
tylko bliźniak.
- Słuchaj Tom, znamy się tak dobrze,
że tylko my jesteśmy wstanie dać sobie maksimum przyjemności. Pomyśl nad tym. Przyznaj,
ile razy miałeś ochotę kochać się na przykład z Rią, ostro i głęboko,
potraktować ją jak dziwkę, ale nie zrobiłeś tego, wiedząc jak by to odebrała.
No ile?
- Nigdy tak nie pomyślałem –
zaprzeczyłem, ale tak właśnie było, fantazjowałem o czymś takim, chciałem
takiej zabawy, ale Ria nigdy nawet nie chciała o jakichkolwiek fetyszach
słyszeć, nie mówiąc już o ich realizacji, więc odpuściłem.
- Kłamiesz Tom, a wiesz skąd
to wiem?
Uniosłem brwi.
- Jesteśmy bliźniakami, nasze
pragnienia są takie same, różnimy się, ale tylko charakterami, a nie pragnieniami.
I wiesz, jaka jest moja fantazja? Żebyś mnie wziął mocno i bez żadnych
ograniczeń. Żebyś mnie zniewolił i zerżnął jak dziwkę. Żebyś mnie przywiązał i męczył
jak swojego niewolnika. Zaprzecz, że nigdy nie miałeś takich fantazji! No dalej,
zaprzecz samemu sobie!
Nabrałem gwałtownie powietrza, dziwnie się poczułem,
słysząc to, a raczej źle to ująłem, ja się podnieciłem… tak, to dobre
określenie. Gdzieś w tej pokręconej wizji widziałem się u boku Billa, na nim.
- No dobra, owszem miałem,
nadal mam – odparłem. - Ale nie z tobą.
Uśmiechnął się.
- Nie wiem Tom, czy ktoś inny prócz
mnie da ci to, o czym fantazjujesz.
Prychnąłem.
- To, że fantazjuję, nie
oznacza, że chciałbym to kiedykolwiek zrobić. To tylko fantazje.
- Chciałbyś i to ze mną. Teraz,
kiedy ci o tym powiedziałem, będziesz o tym myślał. Kiedy zechcesz sobie ulżyć,
to właśnie o mnie będziesz fantazjował. Sama wizja zrobienia tego z własnym
bliźniakiem, będzie cię nawiedzać – wyrecytował to z taką dumą, że aż mnie
zemdliło.
Wyciągnął klucz i chwytając mnie za rękę wcisnął mi go w
dłoń.
- Proszę… Braciszku… - powiedział,
patrząc mi prosto w oczy.
Chwilę świdrowaliśmy się wzrokiem, w końcu, czując się dosłownie
osaczony odepchnąłem go na bok i dopadłem drzwi, otwierając je i uciekając
stamtąd.
Zamknąłem się w łazience i spojrzałem na siebie w lustro.
Dlaczego miałem taki dziwny wyraz twarzy? Co to wszystko miało znaczyć?
Dlaczego moje serce tak szybko biło? I dlaczego zaschło mi w ustach? I co do
cholery on ze mną robił? Czemu mieszał mi w głowie? Czemu jego chory pomysł
wcale nie wydawał mi się taki chory? Czemu w ogóle nad tym myślałem?
Ściągnąłem z siebie pospiesznie bokserki i wparowałem do
kabiny prysznicowej, odkręcając na full zimną wodę, aż zaparło mi dech w piersi,
kiedy mnie oblała, ale od razu wróciło mi trzeźwe myślenie. Ochłonąłem. Dopiero teraz zakręciłem zimną
wodę i odkręciłem ciepłą, rozprowadzając na skórze żel pod prysznic, powinienem
był to zrobić zaraz po zwleczeniu się z łóżka, ale zachciało mi się dyskusji
z bratem, po co mi to było? Zamiast
konkretnych rozwiązań miałem jeszcze większy mętlik w głowie, i coraz większe
przekonanie, że Bill zaczyna dopinać swojego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
No nareszcie coś w nim "zaskoczyło". :D Dziwię się Billowi, że potrafił to wszystko powiedzieć, patrząc mu prosto w oczy...odważny jest nie powiem, że nie.
OdpowiedzUsuńCo do Rii i dziecka... Ha! Miałam rację ^^
Pozdrawiam, Moja Droga :*
Dla Billa to była ostatnia szansa, jeśli by mu w końcu nie powiedział, jak to wygląda i jak długo trwa, to mógłby już nigdy więcej nie mieć okazji, dlatego nie chciał jej zmarnować, no a Tom też go do tego poniekąd sprowokował.
Usuńah coś czuje, że ten twincest będzie nieco inny od poprzednich ]:-D
OdpowiedzUsuńBilla fantazja = miazga hahah :D ciekawie się to zapowiada!
O tak tu masz akurat racje. :)
UsuńJaaa, w koncu zaczyna się coś dziać. :D A Bill, o matko... Ostry to on jest, nie powiem, że nie xD A Tom... Ojj... Biedaczek. Z jednej strony Ria, z drugiej Bil... Tylko mu współczuć. Ale z z drugiej strony, to Bill też ma dużo racji... No cóż, zobaczymy, jak to się potoczy dalej. :)
OdpowiedzUsuńWeny.
Pozdrawiam serdecznie,
Joll.
Heh, cóż zawsze chciał być uważany za Boga seksu, to ma to co chciał :)
UsuńOoooo kurde ! To sie porobiło !
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że Ria kłamie ! Wiedziałam !!
Cóż, Bill bardzo mnie zaskoczył tym, że rozgryzł Rię, ale także tym w jaki sposób odnosił się do Toma. Widać, że jest pewny tego co mówi i za wszelką cenę chce zdobyć Toma.
Zazdroszczę mu odwagi , naprawdę ;p ja nie byłabym w stanie tak mówić do swojej miłości ;p
A Tom ? Hmm .. troche mi go szkoda, bo znalazł się w chu**wej sytuacji. Jak nie Ria, to Bill, chociaż i tak wiem, że Bill ma rację mowiąc mu o tym , że jego uczucia są takie same jak Billa.
Tom musi je odkryć w sobie !
Ahhh rozkręca się! Już się nie moge doczekać następnego odcinka !!
Buziaaki ;****
No ja też mu nie zazdroszczę, a to, że jest w takiej sytuacji to dla Billa dobra okazja żeby go sobie owinąć wokół palca, i zapewniam cię, że konsekwentnie do to robi :)
Usuń