Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
piątek, 22 sierpnia 2014
16:49
Witajcie kochani
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze, lubię, kiedy
deliberujecie w nich nad zachowaniem każdego z bliźniaków i nawiązujecie ze mną
jakąś dyskusję. Bardzo mi się to podoba, więc nie bójcie się i śmiało piszcie swoje
przemyślenia. Dziś kolejne zbliżenie między bliźniakami i kolejne dylematy
Toma. Piszecie, że nie umiecie go rozgryźć. Jeszcze nie w tym odcinku, ale w następnym
bardziej zrozumiecie tok myślenia Toma, on sam siebie zrozumie i to nie będzie wcale
dla niego miłe.
No, a teraz pozostaje mi tylko zaprosić was na kolejny odcinek.
Odcinek 20
Następnego dnia obudziłem się
gdzieś, jak mniemam, w okolicy popołudnia. Czułem gorąco panujący w moim
pokoju, a tak było zawsze, kiedy w okno świeciło mi słońce i zapomniałem je
zamknąć. Nawet rolety nie chroniły mojego pokoju od wdzierającego się przez
otwarte okno gorącego powietrza. Zajęło mi dobre kilkanaście sekund zanim
dotarło do mnie, że przecież moje okno powinno być zamknięte. Natychmiast
otwarłem oczy i pierwsze, co zobaczyłem, to uśmiechniętą twarz Billa.
- Dzień dobry – przywitał się.
– Znowu paliłeś w łóżku.
- Po co otwarłeś mi okno?
Teraz jest tu gorąco jak w saunie.
- Strasznie śmierdziało
fajkami. Jak możesz spać w takim smrodzie?
- Nie czuję go.
- To niezdrowe.
- Na coś w końcu trzeba zdechnąć
– rzuciłem.
- Nie przesadzaj. Dobrze
spałeś? – zapytał, kładąc się obok mnie.
- Tak, a czemu pytasz?
- Bez powodu – dotknął mojego
ramienia, sunąc palcami aż do szyi. Momentalnie przeszedł mnie dreszcz i wyszła
mi gęsia skórka, nie mam pojęcia, czemu tak dziwnie reagowałem na jego dotyk.
- Przyjemnie? – oczywiście
zauważył to.
- Um – mruknąłem.
- Cieszę się. Obróć się na
brzuch, zrobię ci masaż.
Zerknąłem podejrzliwie na niego.
- No dalej.
Odwróciłem się, chociaż miałem pewne obawy. Bill od razu
usiadł na mnie, przesuwając dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa. Odrzuciłem na bok poduszkę,
starając się mimo wszystko czerpać z tego przyjemność. Ria też mnie często
masowała, ale dotyk Billa sprawiał, że ciągle przechodziły mnie dreszcze. Nie
wiem, jak on to robił, że trafiał bez przerwy w miejsca, które były dla mnie
wyjątkowo wrażliwe.
- Nie napinaj mięśni – ścisnął
mój bark.
- Nie napinam – zaprzeczyłem, zmieniając
położenie ręki, na której cały czas się podpierałem, przez co napinałem
mięsień.
- Teraz lepiej.
Zapanowała cisza. Czułem tylko jego dłonie, przesuwające
się po moich plecach i ramionach. Zastanawiałem się, co będzie dalej, na tyle
długo to trwało, że w końcu nie wytrzymałem.
- Zamierzasz mnie dzisiaj
tylko masować?
- A chciałbyś czegoś więcej?
Podniosłem głowę, zerkając z ukosa na niego.
- Tracisz czas. Miesiąc, to
wbrew pozorom bardzo mało czasu – powiedziałem.
- Nie martw się, miesiąc, to
bardzo dużo czasu.
No tak, zawsze mieliśmy inne zdanie, jeśli chodzi o
pojęcie czasu. To, co ja określałem mnóstwem czasu, Bill zawsze sprowadzał do
rangi chwili, a kiedy ja uważałem, że nie mamy czasu on, tak jak teraz,
twierdził, że jest go aż nadto.
- Jak chcesz, nie licz jednak,
że po upływie miesiąca dam ci jakieś dodatkowe dni.
- Zamierzasz liczyć teraz
każdy dzień?
- Próbuję ci tylko wytłumaczyć,
że niezależnie, ile czasu minie i co zrobisz, to niczego między nami nie
zmieni. Nie pokocham cię, tak jak ty tego chcesz.
- Zobaczymy.
Westchnąłem i z powrotem położyłem głowę, zamykając oczy.
Jego sprawa, do niczego go nie zmuszałem, chciał mi usługiwać, zabawiać mnie,
proszę bardzo, przynajmniej nie będzie mi potem gadał, że nawet nie spróbowałem,
że mu nawet nie dałem szansy. Ostrzegłem go i w tym momencie nie czułem żadnych
wyrzutów sumienia, że ja sobie wygodnie leże, a on się męczy.
- Skoro już mnie masujesz, to popracuj
nad moim prawym czworobocznym ramienia, bo coś mnie boli.
- Tu? – przesunął dłonią.
- Tak.
Trzeba przyznać, że to było całkiem przyjemne i leżałem spokojnie
dotąd, dokąd nie poczułem, że Bill całuję mnie w kark, momentalnie się spiąłem.
- Spokojnie – szepnął mi tuż
do ucha, a ja odwróciłem głowę w drugą stronę, pozbawiając go możliwości kontynuowania.
- Mocniej – poinstruowałem go,
bo najwyraźniej bardziej zaabsorbowała go moja szyja niż masaż, który miał mi zrobić
w końcu porządnie.
Ale Bill nie rezygnował, skoro nie mógł dostać się do
mojej szyi, to przypuścił atak na moje plecy, całkowicie olewając już mój
masaż.
- Bill… - upomniałem go, ale
nie zareagował, schodząc z pocałunkami ku dołowi wzdłuż linii kręgosłupa. Strasznie
mnie to skrępowało, gdyby to była dziewczyna, nie było by w ogóle tematu, ale
miałem świadomość, że to mój brat i za cholerę nie potrafiłem czerpać z tego przyjemności,
chociaż przechodziły mnie ciągle ciarki.
- Nie koncentruj się na tym,
że to ja, po prostu czerp z tego przyjemność, bo jest ci przyjemnie, prawda?
Mruknąłem.
- Odwróć się na plecy –
poprosił, schodząc ze mnie.
- Po co?
- No odwróć.
Nie bardzo miałem ochotę, ale odwróciłem się, podkładając
sobie poduszkę pod głowę, musiałem mieć wszystko na oku. W tym momencie nie
ufałem mu, nie wiedziałem, co planuje ani czego tak na prawdę mogę się po nim spodziewać.
Jeśli jego fantazje są podobne do moich, to zamiast leżeć tu i pozwalać na
jakiekolwiek zbliżenie, powinienem wyjebać go za drzwi i się zabarykadować.
Położył dłoń na moim brzuchu, a ja poczułem dziwny skurcz
w podbrzuszu. Ten kretyn mnie podniecał! Zamknąłem oczy, starając się zapanować
nad ciałem, nie mogłem się teraz podniecić, bo przegrałbym z nim od razu.
- Przyjemnie? – zapytał, sunąc
w górę przez mój splot słoneczny.
- Może być – uchyliłem powieki,
zerkając na jego minę, uśmiechał się.
- Co? – zapytałem, na pewno mi
nie stał, że miał powód do takiego uśmiechu.
Popatrzył na mnie.
- Nic, jestem po prostu
szczęśliwy, dlatego się uśmiecham.
Jasne, ściemniać to on może, ale swoim fankom, a nie mnie.
Na pewno poczuł, że się znowu spiąłem, tylko nie chciał już nic mówić.
- Wiesz co? Może skończmy z
tymi masażami na dzisiaj, zrobiłem się głodny, pójdę zrobić coś do jedzenia –
podniosłem się do siadu, a on bez ostrzeżenia zaatakował moje usta. Zanim zdążyłem
się zreflektować poczułem jego wargi na swoich, odsunąłem się.
- Zaczekaj Bill, powoli.
- To tylko pocałunek.
- Żeby się z tobą całować będę
musiał się napić czegoś mocniejszego.
Spojrzał na mnie.
- No nie mogę Bill, rozumiesz?
Jesteś moim bratem, poza tym jesteś mężczyzną, nie potrafię od tak całować się
z drugim facetem, rozumiesz?
- Ostatnio nie przeszkadzało
ci to.
- Bo sobie wypiłem.
- Nie chcę, żebyś pił tylko po
to, żeby się ze mną móc pocałować.
- No to jak wolisz, żeby nie
było, że nie chcę czegoś zrobić.
- Nie musisz zaraz pić. Wystarczy,
że nie będziesz się na tym skupiał.
- Czuję twój zapach Bill, nie rozumiesz
tego? Wiem, że to ty. Poza tym, smakujesz jak ja, to dziwne, kiedy cię całuję i
nie czuję różnicy smaków.
- A mnie się to właśnie
podoba.
- A ja się z tym dziwnie czuję,
więc wybieraj albo sobie golnę parę łyków czegoś mocniejszego i jakoś to
przetrwam, albo nici z tego.
- Jakoś? – oburzył się.
- Nie rób takiej obrażonej
miny, jasno ci przedstawiłem wczoraj sprawę. Dałem ci szanse i uwierz mi ja w
przeciwieństwie do ciebie muszę się zmuszać, żeby tolerować to, co mi robisz. Jeśli
tak cię to boli, to może zrezygnujemy z tego cyrku i zapomnijmy o sprawie.
Chwilę milczał, świdrując mnie spojrzeniem.
- Więc tak to sobie wymyśliłeś.
Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, o czym mówi.
- Nie poddam się. W porządku, pij,
jeśli tak łatwiej jest ci znieść moje pieszczoty i miłość, ale nie myśl, że to
mnie zniechęci. Udowodnię ci, że kochasz mnie tak samo jak ja ciebie.
Poczułem się nieswojo, nie chciałem go urazić, a właśnie
to zrobiłem. Powiedziałem mu szczerze, co czuję, i jak to odbieram, a on
zinterpretował to, jakbym gardził jego uczuciem, a tak nie było. Kochałem go,
bardzo. Uwielbiałem z nim spać, chociaż ostatnio rzadko to robiliśmy, bo miałem
dziewczynę i to z nią sypiałem, ale nigdy nie stroniłem od przytulania się z
nim, czy nawet wspólnych kąpieli, a on oczywiście odebrał to, jakbym mu specjalnie
robił na złość.
Wstał z łóżka i z obrażoną miną, nawet nie patrząc już na
mnie skierował się w stronę drzwi. Wzbudził tym zachowaniem we mnie tylko złość.
Podszedłem szybkim krokiem do niego i chwyciłem go za ramię, zatrzymując.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nienawidzę, jak sobie tak ze
mną pogrywasz. Robisz te swoje miny skrzywdzonego biednego Billa, kiedy to ja
mam więcej powodów tak się właśnie czuć.
- Skoro tak uważasz – odparł
nadal mnie zlewając.
Chwyciłem go za ramiona i przyparłem do ściany.
- Chyba się wczoraj nie zrozumieliśmy,
Billy. Więc powtórzę ci to jeszcze raz. Jeśli
przekroczysz granice koniec z naszą umową.
- A gdzie jest ta twoja
granica? Pocałować cię nie mogę, na mój dotyk reagujesz jak cnotka niewydymka.
O tym, żebym ci zrobił choćby loda nawet już nie mówię. Umowa umową Tommy, ale
to działa we dwie strony. Jeśli nie potrafisz dać mi, choć namiastki uczucia,
to przynajmniej pozwól mi go okazać tobie. Jesteśmy obaj dorośli i okazywanie
sobie tylko słownie uczuć, to jak lizanie czekoladki przez papierek. Jeśli zgodziłeś
się na to wszystko z litości dla mnie albo z obawy, że znowu wezmę dragi, to
wiesz co? Może szkoda twojego i mojego czasu i lepiej zerwijmy tą umowę.
Między nami w tym momencie zapanowała cisza. W sumie
podobał mi się tok myślenia brata, ale coś nie pozwalało mi powiedzieć; okej, to
koniec. Sam nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale chwyciłem go oburącz za
twarz i wpiłem zachłannie w jego usta, aż się wzdrygnął. Zacząłem go całować
tak zachłannie, jakbym chciał mu wynagrodzić wszystkie krzywdy, jakie ode mnie
zaznał. Czułem jak drży. Przestałem na moment i spojrzałem mu w twarz, powoli
otworzył oczy, a po policzkach popłynęły mu łzy. Zmarszczyłem brwi, zrobiłem
znowu coś nie tak? Ten pocałunek chyba go nie bolał.
- Bill?
- Jeszcze – wyszeptał, patrząc
na mnie błagalnie.
Nie zastanawiając się znów zacząłem go całować, nie był
wstanie nadążyć za moim tempem. Całowałem go bardzo chaotycznie, nie chciałem,
żeby udało się mu przejąć kontrole czy narzucić mi tempo. To ja tu dyktowałem
warunki, a jego ciało znowu przyciśnięte moim, kolejny raz pochłaniało mnie i czułem,
że stara się we mnie wtulić. Zapomniałem się całkowicie, co robię i przestałem
na chwilę postrzegać go jak brata i mężczyznę. Oczywiście nie był dla mnie obcą
osobą ani też kobietą, był w tym momencie kimś, kogo pożądałem, w moim podbrzuszu
zaczęły szaleć hormony, czułem jak zaczynam się podniecać. Docisnąłem biodra do
jego brzucha, ocierając się o niego sugestywnie, mruknął tylko, starając się
wcisnąć dłoń między nas, ale go powstrzymałem, chwytając obie jego ręce i
splatając nasze palce uniosłem mu ręce nad głowę, przytrzymując je. Bill znowu jęknął
w moje usta, kiedy wykonałem kolejny ruch biodrami, tym razem wiedziałem, co oznacza
ten jego jęk, czułem to bardzo wyraźnie, obaj nieźle się podnieciliśmy. Wsunąłem
mu nogę między jego nogi i zacząłem poruszać coraz szybciej i mocniej biodrami,
wiedziałem, że dojdę, ale on także. Jeśli sądził, że brak mi jaj, że nie mogę
tego zrobić, to udowodnię mu, że to ja jestem tu górą. Szarpnął rękami, chcąc
się uwolnić, wiedziałem, dlaczego, był już blisko, ja zresztą też. Oderwałem
się od jego ust, chciałem patrzyć mu w twarz, kiedy będzie dochodził.
- Tom… - wyszeptał urywanym oddechem.
- No dalej, nie powstrzymuj
się – prowokowałem go, musiał dojść pierwszy.
Zamknął oczy, marszcząc brwi, poczułem, jak zaciska z całej
siły palce na moich palcach. Przygryzł wargę, powstrzymując się od wydania z
siebie jakiegokolwiek dźwięku. Pierwszy raz widziałem, jak mój brat osiąga
satysfakcje; był piękny. Otworzył oczy, a w nich zobaczyłem coś, czego nie zapomnę
do końca życia – miłość. Jeśli nigdy nie wierzyłem w takie bzdety, to teraz widziałem
to na własne oczy. Jego uścisk zelżał, a ja w końcu przestałem się powstrzymywać
samemu dochodząc, dziwne uczucie, kiedy nie możesz dotknąć się, a jedyny bodziec,
to krocze własnego brata. Zdyszany, ale zadowolony mimo wszystko puściłem go i odsunąłem
od niego, momentalnie zsunął się po ścianie na podłogę, a ja stałem, przyglądając
się mu.
- Bill?
- Nic mi nie jest.
- Na pewno? – dziwnie się
zachowywał, czyżby żałował? Mnie było dobrze.
Podniósł głowę do góry, patrząc na mnie.
- Idź się ogarnij – powiedział,
podnosząc się z podłogi. Zerknąłem na jego brzuch, jego dresowe spodnie w okolicy
krocza miały ogromną mokrą plamę, wolałem nie zerkać na swoje bokserki.
Obaj speszeni, bez słowa udaliśmy się do swoich łazienek.
Zrzuciłem z siebie mokrą bieliznę, ładując się od razu pod prysznic.
Jeśli tak będę go leczył z obsesji i rzekomej miłości do
mnie, to mogłem sobie pogratulować, bo właśnie byłem na jak najlepszej drodze,
ale do tego, żebyśmy zostali kochankami, tak jak on tego chciał.
Wyszedłem spod prysznica i ubrałem spodnie dresowe i jakąś
koszulkę bez rękawów. Poszedłem do kuchni, Billa jeszcze nie było, i dobrze. Nastawiłem
ekspres do kawy, wrzuciłem kromki do opiekacza, porozkładałem na stole talerze i
sztućce. Zanim zdążyłem usiąść do śniadania, które właściwie powinno być już
obiadem i to późnym, przyszedł Bill, nawet nie spojrzał mi w oczy, łypnął tylko
przelotnie na mnie i usiadł do stołu.
Zaczęliśmy jeść, w połowie posiłku nie wytrzymałem.
- Zamierzasz teraz milczeć?
- Jem.
- Jasne. A od kiedy jedzenie
przeszkadza ci w rozmowie?
- Nie chcę się udławić.
- Spoko, w takim razie ja zacznę.
Widziałem te jego spojrzenie, doskonale wiedział, jaki
temat będziemy wałkować i chyba się go obawiał.
- Wiesz – zacząłem, upijając
kolejny łyk kawy. – W sumie ten koniec był całkiem niezły – podsumowałem, a on
nie zapytał, o co mi chodzi, doskonale orientując się, o czym myślę.
- Cieszę się, że było ci
dobrze.
- A tobie nie?
- Też.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
– teraz to ja się zdziwiłem.
- A co chcesz usłyszeć?
- Pomyślmy. O! Na przykład, że
mnie kochasz. Przecież ciągle mi to mówisz.
Zastygł na chwilę w bezruchu, próbując się zorientować
czy mój wywód, to kolejna moja kpina, czy szczera prawda.
- Kocham cię – powiedział.
- Super. W takim razie następnym
razem postaraj się to okazać konkretniej. Dziś ci pokazałem, czego od ciebie
oczekuję – sam nie wierzyłem, że to mówiłem. Właśnie jawnie zachęcałem go do
tego by kontynuował tą porypaną grę. Mnie naprawdę musiało paść na mózg.
- Nadal tego chcesz?
- Oczywiście – odparłem z
uśmiechem na twarzy.
Co ja do cholery wyprawiałem? Wiedziałem, że to go nie zniechęci,
doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ale z każdym kolejnym zdaniem prowokowałem
go tylko do kontynuacji. To było jak walenie sobie młotkiem w palec i
twierdzenie, że to jest przyjemne. To nie z nim było coś nie tak, tylko ze mną.
- W porządku. Wybacz, że
dzisiaj byłem taki niezdecydowany.
- Dobrze to ująłeś. Dam ci
radę braciszku – szepnąłem, jakbym naprawdę robił z tego tajemnicę. Patrzył na
mnie uważnie. - Jeśli chcesz mnie mieć, musisz być bardziej konsekwentny i śmielszy,
rozumiesz? Musisz mi się postawić, zdominować mnie.
Zmarszczył brwi.
- Dziś pokazałem ci, jak
szybko ja potrafię zdominować ciebie. Zastanów się nad tym, przemyśl sobie wszystko
dokładnie, jeśli nie potrafisz czegoś takiego zrobić, to nie zawracaj mi więcej
głowy, bo tracimy tylko nie potrzebnie czas.
- Mogę o coś zapytać? – rzucił
nieśmiało.
- Jasne.
- Chodzi ci wyłącznie o seks?
W zasadzie chodziło mi o to, byś sobie odpuścił, ale wydawało
mi się to oczywiste, więc musiałem mu powiedzieć coś innego.
- Chyba z tym się
zaoferowałeś.
- Owszem i jeśli chcesz…
- Nie Bill, aż tak mnie nie
interesujesz. To, co dzisiaj zaszło między nami, w zupełności mi wystarczy.
Mruknął pod nosem, przyjmując to do wiadomości, ale nadal
był jakiś milczący.
Wstał w końcu od stołu, zgarniając wszystkie brudne
naczynia do zmywarki.
- Wybierasz się gdzieś
dzisiaj? – zapytał.
- Nie. Znaczy może przejdę się
na plażę, ale raczej nie planuje dalszej wyprawy.
- W takim razie biorę
samochód, chcę jechać na zakupy.
- Jak chcesz – powiedziałem i
wyszedłem z kuchni.
Zakupy? Owszem, może nawet coś kupi, ale na zakupy jeździł
zwykle wtedy, kiedy miał coś do przemyślenia. Nie wiem, jak on potrafił się
koncentrować na dwóch rzeczach na raz. Ja, kiedy miałem problem skupiałem się wyłącznie
na problemie, no może nie tak na samym problemie, potrafiłem siedzieć przez kilka
godzin i grać na gitarze, ale granie nie wymaga aż takiej koncentracji, jak
robienie zakupów, przynajmniej ja tak uważam. A skąd wiedziałem, że chce sobie
wszystko przemyśleć? To było naprawdę proste. Nie zapytał mnie czy chcę z nim
jechać, a zawsze to robił, no chyba, że właśnie miał coś do przemyślenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Świetnie Tom już zaczyna tracić panowanie nad pożądaniem i niedługo zacznie pojmować swoje uczucia i pragnienia.
OdpowiedzUsuńZgadłam?
W efekcie końcowym tak , ale to wcale nie nastąpi tak szybko, parę rzeczy się jeszcze wydarzy i to za sprawa Billa i dopiero wtedy Tom podejmie decyzje, na razie nie będę zdradzać co się stanie i jak już to się stanie coś do niego dotrze.
UsuńPrzyjemnie się czytało ;)
OdpowiedzUsuńTom trochę...no...nie rozumiem go. Naprawdę. Myśli co innego, a mówi i robi co innego.
Na miejscu Billa byłabym raczej zawiedziona. Oczywiście nie tym co wydarzyło się pomiędzy nimi, a tym co Bill usłyszał.
Przepraszam, że tym razem tak krótko, ale naprawdę nie mam głowy do sklecenia jakiegoś sensownego zdania.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki ;*
Zapewniam Cię, że Billa to zabolało. Musiał sobie przemyśleć czy warto w to brnąć dalej, nie tego się po Tomie spodziewał. No ale, jak to Bill jest uparty i na razie jeszcze walczy.
UsuńOdcinek jak zawsze świetny, choć pod koniec jak Tom wyjechał do Billa "dziś Ci pokazałem czego od ciebie oczekuje" to odebrałam to tak, jakby miał gdzieś to, że przed sekundą Bill powiedział mu najpiękniejsze dwa słowa na świecie, a on miał go tylko dla jednego..
OdpowiedzUsuńOczywiście, wiem, że tak nie jest ,bo Bill jest bardo wazny dla niego .
Tom traci powoli kontrolę nad sobą ..
No cóz, czekam na nowy odcinek ;)
Buziaczki ;*****
Masz racje Tom nie chce tego uczucia. Wie oczywiście, że sama miłość jest pięknym uczuciem, ale nie chce takiej miłości od brata. W następnym odcinku, który już prawie mam gotowy wiele się wyjaśni. Wyprzedziłaś mój zamysł :D
UsuńOooo .. czuję sie zaszczycona , tym iż w pewien sposób Cie przejrzałam :D haha ;p
UsuńZ niecierpliwością czekam na nowy odcinek ;)
Tom dziwnie się coś zachowuje, ale nie będę gdybać nad tym, co mu jest i grzecznie poczekam na kolejną część. A co Billowi? Już nie rozumiem ich kompletnie. o.O Ale ta akcja była całkiem przyjemna.
OdpowiedzUsuńTo czekam na kolejną część, bo nie wiem, co mogłabym napisać więcej.
Weny!
Pozdrawiam serdecznie,
Joll.
Super, świetny rozdział .Uwielbiam takie początki ^^ piszesz tak że w momencie mam wszystko przed oczami jesteś świetna naprawdę!! ~ Lady Black
OdpowiedzUsuń