Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 25 sierpnia 2014


Witajcie kochani

Dzisiejszy odcinek pozwoli wam trochę zrozumieć Toma, to znaczy zajrzycie w głąb jego psychiki, on sam też kilka rzeczy zrozumie i… A zresztą, sami zobaczycie :)

Wasza Niki


Odcinek 21





Zebrał się wyjątkowo szybko, jak na jego możliwości i już po godzinie nie było go w domu. Odetchnąłem z ulgą. Nie wyobrażam sobie rozłąki z nim, ale czasami potrzebowałem pobyć sam w domu. Mając świadomość, że nie ma go w pobliżu, chociaż i tak zerknąłem, gdzie aktualnie znajduje się moja komórka, tak na wszelki wypadek, gdybym chciał zadzwonić do niego albo on dzwonił do mnie, złapałem za gitarę i usiadłem na łóżku, dając się ponieść muzyce, którą sam grałem.
Taa… i który z nas miał w tym momencie większą rozkminkę? W co ja się pakowałem? W co ja nas pakowałem? Jako starszy brat powinienem go powstrzymać, a nie dawać mu jeszcze rady, co ma mi zrobić, żebym pozwolił się mu macać. Ja naprawdę byłem chory. Zerwałem się z miejsca i odłożyłem gitarę na stojak. Chwyciłem komórkę i wybrałem numer do Jamesa.
- No cześć Tom, co cię sprowadza w moje skromne progi? – przywitał mnie, jak zwykle jakimś wyszukanym tekstem. Lubiłem go właśnie za to poczucie humoru, chyba pod tym względem nadawaliśmy na tych samych falach.
- Jesteś w pracy czy wolny?
- Nie żartuj, ja i praca? Mam od tego ludzi. Co chciałeś Amigo?
- Właściwie to nic konkretnego, pogadać.
- A co, Bill się na ciebie wypiął?
- Nie, tylko, że pojechał na zakupy, sam – dodałem, żeby nie było wątpliwości. – I się nudzę.
- Trzeba było z nim jechać.
- Nie miałem ochoty na łażenie po sklepach.
Zaśmiał się.
- Doskonale cię rozumiem. Słuchaj Tom, właściwie, to gdzie ty teraz jesteś?
- W domu.
- To spotkajmy się może w Paradisie za pół godziny.
- Nie mam auta, Bill zabrał.
- No to, gdzie proponujesz?
- Przy plaży niedaleko nas jest taki fajny lokal z bambusowym dachem, nie pamiętam jak się nazywa, ale coś z rajem w nazwie, poznasz na pewno, to parę metrów od wschodniego parkingu.
- No dobra, w razie czego będę dzwonił. To co, za pół godziny?
- Okej.
Pół godziny później byłem już w knajpce, w której ostatnio zalałem się i Bill mnie z niej zabierał. Dziewczyna oczywiście mnie poznała, bo jak tylko wszedłem, uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzień dobry – przywitałem się, podchodząc do baru. Zerknąłem w stronę stolika, przy którym ostatnio spędziłem sporo czasu, ale wydawał się być zajęty, bo leżały na nim jakieś książki.
- Witam. Czym mogę służyć? – zapytała.
- Widzę, że mój stolik dzisiaj zajęty – rzuciłem, jakbym był tu jakimś stałym bywalcem, a tamto miejsce, w którym wtedy siedziałem, było co najmniej moją własnością.
Dziewczyna zerknęła na stolik i uśmiechnęła się.
- Zaraz będzie wolny. Zapraszam - wskazała gestem ręki. Zdziwiłem się nieco, ale ruszyłem za nią.
- Uczę się do egzaminu – powiedziała, zbierając książki.
- Studiujesz? – zapytałem.
- Tak.
- Nie wiedziałem – odparłem.
Bez sensu, skąd niby miałem to wiedzieć? Gadałem z nią jakbym ją znał od jakiegoś czasu i właśnie się dowiedział czegoś, czego o niej jeszcze nie wiedziałem, chyba mi odbiło.
- A jaki kierunek, jeśli wolno zapytać?
- Pedagogika.
- Czyli lubisz dzieci.
- Tak, bardzo – uśmiechnęła się. – Brat bardzo był zły? – zapytała, pijąc do tamtej sytuacji.
Uśmiechnąłem się, przypominając to sobie.
- Nie, on tylko tak groźnie wygląda – wyjaśniłem. -  Wiesz, stara się stwarzać takie pozory, żeby na mnie wpłynąć, ale marnie mu to wychodzi – powiedziałem, oczywiście koloryzując w takich sytuacjach jak zwykle.
Zaśmiała się, a w tym samym momencie wszedł James.
- Lisa, witaj – odezwał się i podchodząc objął moją kelnerkę.
- James, nie spodziewałam się tu ciebie.
- Widzę, że poznałaś już Toma – powiedział.
- Wy się znacie? – byłem zaskoczony.
- O i to już ładnych parę lat, no nie? – zwrócił się do dziewczyny.
- Zgadza się – potwierdziła. - Sam jesteś?
- Tak, Brooke zajmuje się naszym nowym dzieckiem.
Oboje spojrzeliśmy na niego jak na wariata.
- Jakim dzieckiem? – zapytałem się.
- Co jest Tom, już nie pamiętasz co nam daliście w prezencie?
Aż odetchnąłem. Przez tą aferę z Rią strasznie nerwowo reagowałem na słowo; dziecko.
- Pamiętam – przyznałem.
- No. Kaulitz’owie  kupili nam psa, wiesz? Białego długowłosego chihuahua.
- Psa? – zaśmiała się. – Zawsze chcieliście mieć.
- No i mamy, a Brooke oszalała na jej punkcie. Poświęca jej więcej czasu niż mnie. A wiesz, że ona śpi z nami, na poduszce między nami – powiedział.
- No, dobre miejsce dla księżniczki – zaśmiałem się.
- Nie śmiej się, tak ją właśnie nazwaliśmy; Princessa. Czekajcie, pokaże wam zdjęcia. -Wyciągnął komórkę. – Zobaczcie.
Parsknąłem śmiechem jak to zobaczyłem.
- Wyślij mi to zdjęcie, pokaże Billowi.
- Poklikał chwilę, wysyłając mi cały katalog ze zdjęciami.
- Czego się napijecie? – zapytała Lisa.
- Tom? – James spojrzał na mnie.
- Jakiegoś drinka, nie jestem tu autem, więc mogę się napić, zdaję się na twój wybór – powiedziałem do dziewczyny. Podrywałem ją i wcale się z tym nie kryłem.
- A dla mnie wody z lodem, tylko nie żałuj tego lodu, straszny upał dzisiaj.
- Wyciągnę z chłodziarki, więc będzie zimna.
- O, świetny pomysł, ale lodu też nasyp.
- Jak sobie życzysz. Zaraz wracam – powiedziała i zostawiła nas samych.
- Nie wiedziałem, że ją znasz – rzuciłem. - Kto to jest?
- Lisa jest siostrą najlepszej przyjaciółki Brooke.
No i wszystko stało się jasne.
- Ostatnio, jak tu byłem, najebałem się w trupa i Bill mnie musiał stąd wyprowadzać. Myślisz, że powie teraz wszystkim?
 - Kto, Lisa? Nie sądzę.
- Dla kasy, może sprzedać takie informacje.
- Ona ma kupę kasy, Tom.
- Jak to? To po cholerę tu pracuje?
- Jest właścicielką tego lokalu, a nie jej pracownikiem, a siedzi tu i obsługuje, bo to lubi.
- O Jezu – ukryłem twarz w dłoniach. - Nie spojrzę jej teraz w oczy.
- Dlaczego, złożyłeś jej jakąś niemoralną propozycje?
- Gorzej.
- No już chyba gorzej być nie może.
- Przekupiłem ją.
James ryknął śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne. Wyszedłem teraz na totalnego dupka.
- Nie przejmuj się, ona nie takie rzeczy już przerabiała.
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Ma kogoś? – zapytałem.
- A nie wiem stary, o to będziesz musiał się już sam jej zapytać.
- A nie możesz się dowiedzieć od Brooke, dla mnie? – dodałem.
- Co, wpadła ci w oko?
- Nie, nie o to chodzi.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz długo bez dziewczyny.
- Nie, James, tak tylko pytam, wiesz nie chcę walnąć kolejnej gafy. Wiesz jak to jest, może przy którymś z tych stolików siedzi właśnie jej chłopak, powiem coś niestosownego w żartach, jak to ja, znasz mnie przecież albo spojrzę dziwnie, znaczy specjalnie tak, no wiesz i koleś źle to zinterpretuje, i zrobi się niewesoło.
- Oj Tom, ty to się chyba nigdy nie nauczysz.
Westchnąłem, a w tym czasie, przyszła Lisa niosąc mojego drinka i wodę dla Jamesa.
- Proszę – powiedziała, stawiając na stole nasze zamówienie. – Mam co dziesięć minut przynosić kolejnego? – zapytała z uśmiechem na twarzy, a ja poczułem się jak ostatni kretyn.
 - Nie, dzięki. Nie tym razem. Wybacz za tamto – powiedziałem. – Wtedy po prostu musiałem się napić.
- A nie lepiej porozmawiać zamiast rozwiązywać problemy alkoholem?
- Czasami lepiej jest się po prostu upić, uwierz mi na słowo – starałem się nadal być pewny siebie i tamtą nieszczęsną poniżającą mnie sytuację obrócić jednak na swoją korzyść.
- Może masz rację.
- Lisa, a co tam u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Co porabiasz? – zagaił James.
- Zaczęłam studiować pedagogikę.
- Ło, Jakieś plany z tym związane?
- No coś tam planuję, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
- Rozumiem, a co na to twoja druga połówka?
Ten to umiał wyciągać z ludzi informacje.
- Druga połówka?
- No mąż, chłopak, narzeczony, ktoś na pewno jest.
Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie, potem znowu na Jamesa.
- Jeśli twój przyjaciel jest taki ciekawy, to czemu sam nie zapyta?
Myślałem, że w tym momencie przywalę Jamesowi w ryj.
- To ja pytam, nie mój przyjaciel, który wcale nie musi pytać – wyjaśnił, i znowu wyszedłem na Casanovę. Nie wiem, co było gorsze, to, że wysługiwałem się Jamesem, czy to, jak byłem postrzegany.
- Tak, słyszałam, zastanawiam się tylko ile jest w tym prawdy? – spojrzała na mnie.
Wzruszyłem tylko ramionami, zabrakło mi w tym momencie słów.
- Nie mam nikogo, jeśli panów tak bardzo to interesuje – powiedziała z uśmiechem na twarzy. - A teraz wybaczcie, pójdę zająć się innymi gośćmi. Jakbyście czegoś potrzebowali, zawołajcie mnie – powiedziała i zostawiła samych.
- Dzięki James, na ciebie to można liczyć, nie ma co – rzuciłem z ironią.
- No co?
- Domyśliła się.
- Nie ważne czego się domyślają inni, ważne, co wiedzą na pewno. Zapamiętaj to sobie.
Odetchnąłem. Chyba będę musiał zacząć bardziej uważać, gdzie łażę i co robię. Niby LA to ogromne miasto, a ciągle trafiam na znajomych albo znajomych moich znajomych i zwykle w takich sytuacjach, z których nie mam z czego być dumny.
- No to, co tam u was? Ostatnio zlałeś mnie Tom, zresztą Bill tak samo.
- A daj spokój, miałem piekło na ziemi.
- Słyszałem, Ria.
- No.
- Ale wszystko na szczęście skończyło się dobrze.
- Na razie. Nie wiem czy mi czegoś jeszcze nie wymyśli. Wiesz, niby mnie przeprosiła, wyjaśniła wszystko, ale ja ją znam, a żebym jej całkiem przeszedł musiałaby sobie znaleźć innego faceta.
- No to, w czym problem?
- Jak to, w czym?
- Trzeba jej jakiegoś poszukać.
- Co, sam mam jej znaleźć? – byłem w lekkim szoku propozycją Jamesa.
On jednak poklepał mnie po ramieniu.
- Wyluzuj Tom, ja przecież żartuję.
- Przestań sobie robić takie żarty.
- Widzę, że faktycznie mocno to przeżyłeś.
- Daj spokój. Nie chodziło tylko o mnie. Jest jeszcze zespół, no i Bill.
- No i co z tego?
- No a jak ty sobie wyobrażasz to wszystko z dzieckiem, które średnio, co dwie godziny płacze i domaga się uwagi, niezależnie od pory dnia? Widzisz, jaki ja tryb życia prowadzę?
Pokręcił ze zdumienia głową.
- Oj Tom, Tom, weź sobie psa, będziesz miał zajęcie i nie będziesz myślał tyle o kobietach.
- A seks? - rzuciłem, zdając sobie właśnie sprawę, po co do tej pory wiązałem się z tymi wszystkimi dziewczynami.
- Do tego możesz wynająć sobie jakąś dziewczynę albo nawet kilka, stać cię na to, no i będziesz miał zawsze urozmaicenie, bo związek Tom, to nie tylko twoje zachcianki i potrzeby, ale też potrzeby drugiej osoby.
- Dziwki mnie nie interesują.
- Jeśli szukasz stałej partnerki na seks, to powinieneś szukać takiej laski, która nie chce mieć na razie albo w ogóle dzieci i która nie będzie robiła dalekosiężnych planów na przyszłość.
- A są takie?
- Szczerze? Nie znam takiej, ale na pewno, jak poszukasz coś znajdziesz.
Poprosiłem jeszcze o dwa kolejne drinki, pogadałem z Jamesem, ale uczucia, jakiego się nabawiłem nie potrafiłem się pozbyć. Czy wszyscy tak mnie właśnie postrzegali? Chłopak od wygłupów i wielki ruchacz, który nie potrafi stworzyć na dłuższą metę trwałego związku nieopartego tylko na seksie? Nagle przypomniałem sobie wszystkie te sytuacje z ostatnich kilku tygodni, kiedy ktoś mi coś na ten temat wytykał;  Ria, nawet ta babka w studiu podczas wywiadu w Niemczech, wtedy, gdy jako jedyny nie chciałem niczego o sobie napisać, twierdząc, że jest mi dobrze z taką łatką, jaka do mnie przylgnęła, a wcale nie było. Czy to możliwe, że tak jak traktowałem innych, oni traktowali mnie?
Wróciłem do domu koło północy, wyszedłem na spotkanie, żeby podbudować swoje morale, a wróciłem z dołem. Na podjeździe stał samochód, najwyraźniej Bill wrócił z zakupów i był w domu. Wszedłem do środka i czując smakowity zapach skierowałem się prosto do kuchni, zatrzymując się w drzwiach.
- Cześć Tom – zerknął na mnie przelotnie, wyciągając z piekarnika potrawkę.
- Dawno wróciłeś? - zapytałem.
Spojrzał na zegarek na ręce.
- Jakieś dwie godziny temu.
- Kupiłeś coś?
- Tak. Zrobiłem zakupy do domu i kupiłem kilka drobiazgów dla siebie.
- Aha.
- Coś się stało? – zapytał, widząc moją raczej obojętną minę.
- Możemy szczerze porozmawiać? – zapytałem.
- Oczywiście, czemu w ogóle pytasz?
- Bo już nie wiem jak to wszystko odbierasz. Nie umiem się w tym odnaleźć. Chciałbym, żeby było między nami jak kiedyś, no wiesz, kiedy nic do mnie jeszcze nie czułeś. Potrzebuję tych rozmów, a odnoszę wrażenie, że teraz wszystko przeciągasz na swoją stronę, a ja chcę, żebyś mi obiektywnie odpowiedział.
- Zawsze odpowiadam ci obiektywnie Tom. I nigdy nie odpowiadałem ci tak, by mieć z tego dla siebie korzyść. Nie zapominaj, że ja kocham cię już ładnych parę lat. Czy w ciągu tego czasu, kiedy nie wiedziałeś o tym, mało razy ci doradziłem? I czy twoim zdaniem nie byłem wtedy obiektywny?
Westchnąłem.
- W takim razie powiedz mi, czy ty też uważasz, że nadaje się tylko do dobrej zabawy? – popatrzyłem na niego.
- Co masz dokładnie na myśli?
- Mam wrażenie, że każdy widzi mnie przez pryzmat kobieciarza i kolesia od dobrej zabawy.
- Przykro mi to mówić, ale takie wrażenie niestety sprawiasz.
Cóż, nie takiej odpowiedzi oczekiwałem, ale wiedziałem, że przynajmniej jest szczera.
- Super – zironizowałem.
- Taki wizerunek budowałeś na przestrzeni tych wszystkich lat. Odpowiadało ci to przecież.
- Ale już nie odpowiada! – podniosłem głos.
- To zmień to.
- Jak mam to zrobić? Co, mam zacząć udzielać wywiady w stylu; ludzie zmieniłem się, pragnę głębokich i szczerych związków, nie zależy mi wyłącznie na seksie i zabawie?
- Przecież ci zależy.
- Nie zależy.
- To, dlaczego nie ożenisz się z jakąś dziewczyną i nie założysz rodziny?
- Oszalałeś?
- Nie, mówię poważnie. Dlaczego tego nie zrobisz? Odpowiedz mi.
- A co z zespołem i tobą?
- Zespół i ja świetnie sobie z tym poradzimy.
Patrzyłem na niego, nie wiedząc, co o tym myśleć.
- Czemu nic nie mówisz? – zapytał po chwili naszego milczenia.
- Tak naprawdę to nie wiem, czego chcę. Znaczy, chciałbym sam decydować za oboje, a nikt się na coś takiego nie zgodzi. Pewnie, dlatego rozpadają się moje związki.
Bill pokiwał tylko głową. Cóż, uzmysłowienie sobie tego, jaki jestem nie było dla mnie miłym uczuciem. W tym momencie czułem do siebie odrazę, nie wiem, jak Bill mógł mnie kochać, skoro ja siebie nienawidziłem.
- Siadaj, zjesz póki co.
- Pomóc ci z czymś? - zapytałem.
- Poradzę sobie, siadaj.
Usiadłem, obserwując go. Kiedy postawił przede mną talerz skupiłem się na jego zawartości, na moment, przestając myśleć o tym nadal dręczącym mnie dylemacie.
- Smacznego – powiedział i zaczął jeść. Dopiero się zorientowałem, że umknął mi gdzieś moment, kiedy usiadł do stołu.
- Dzięki. Nawzajem – odpowiedziałem i zacząłem jeść.
- Powiesz mi, co cię tak dzisiaj naszło? – zapytał.
Spojrzałem na niego.
- Właściwie to nie wiem. Może się starzeję.
Uśmiechnął się.
- Znam cię całe życie, a pierwszy raz widzę, żebyś się przejmował tym, co ktoś myśli na twój temat.
- Nie przejmuję się, tylko nie rozumiem, czemu tym wszystkim ludziom nie chce się mnie poznać tak naprawdę.
- Nie pozwalasz na to. Żeby cię zrozumieć trzeba z tobą parę lat pomieszkać.
- A co tu rozumieć?
- Podam ci przykład na podstawie dzisiejszego dnia.
Patrzyłem na niego w skupieniu.
- Kiedy przyszedłem do ciebie dzisiaj i zacząłem cię masować, byłeś na początku spięty, ale kiedy zorientowałeś się, że nic więcej ci nie zrobię rozluźniłeś się i wszystko było dobrze do momentu kiedy zacząłem cię całować, wtedy natychmiast zacząłeś się bronić i gadać mi o tym, że musisz się napić, żeby to znieść, co nie było dla mnie zbyt miłe.
- Przepraszam, źle to ująłem. Nie chodziło mi, że się brzydzę czy coś.
Podniósł rękę, każąc mi zamilknąć.
- Wiem, o co ci chodziło, daj mi skończyć.
- Okej.
- Kiedy wywiązała się między nami kłótnia, wkurzyłeś się i sam się na mnie rzuciłeś, gwałcąc mnie.
- Słucham?! – myślałem, że się przesłyszałem.
- Tak, Tom, zgwałciłeś mnie, zmusiłeś mnie do tego, żebym doszedł wbrew mojej woli. Wyrywałem się, ale nie zwracałeś na to najmniejszej uwagi.
- Myślałem, że tego chcesz, że ci się podoba, że było ci dobrze.
- Zawsze robisz to, co chcesz. W porządku, jeśli robisz to sobie, ale nie jest w porządku, kiedy zmuszasz do czegoś innych. W ogóle nie liczysz się z uczuciami innych. I tak masz szczęście, że do tej pory nikt ci tego nie wykrzyczał w twarz, bo tobie cały czas wydaje ci się, że tak jest dobrze, ale tak nie powinno być i gdzieś tam w głębi siebie doskonale o tym wiesz. Od czasu, kiedy założyliśmy zespół i zaczęła się nasza kariera, wykreowałeś się na kobieciarza. Mówiliśmy ci, że będziesz jeszcze tego żałował, ale nie słuchałeś ani mnie ani Gustava czy Georga. Dziś nadszedł dzień, że to zrozumiałeś, ale jest już za późno.
- To nie tak.
- Wiem, co chciałeś pod tą maską ukryć, ale teraz nikogo nie obchodzisz, jako czuły i wrażliwy facet, tylko macho z wyszukanym dowcipem. Przykro mi to mówić, Tom, ale masz to co chciałeś.
Wydaje mi się, że twoje alter ego zaczyna się kłócić z twoim prawdziwym ja, dlatego tak się właśnie czujesz.
Patrzyłem na niego w szoku. Zacząłem żałować, że chciałem z nim pogadać, czułem się jeszcze gorzej niż po powrocie do domu. Wszyscy byli przeciwko mnie, nawet Bill i jeszcze twierdził, że go zgwałciłem, a kiedy on robił mi loda, jak byłem zalany i prosiłem, żeby przestał, to oczywiście gwałtu nie było.
Odsunąłem pusty talerz.
- Idę spać – powiedziałem, wstając od stołu.
- Tom?
- Daj mi spokój. I nie przychodź do mnie, chcę zostać sam.

10 komentarzy:

  1. świetne bardzo mi się podobało ^^ Czekam na kolejne~ Lady Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Tom chciał szczerej odpowiedzi , więc ją uzyskał.
    Bill ma na tyle odwagi, aby powiedzieć mu całą prawdę i to prosto w oczy, natomiast Tom, widać, że chciał usłyszeć prawdę, lecz ta prawda bardzo go zabolała.
    No cóz, widać, ze gitarzysta znalazł się w dość trudnej sytuacji i nie umie sobie poradzić z tym wszystkim i jak zwykle alkoholem stara się uciszyć swe emocje ..
    No , powiem Ci kochana , że co raz bardziej jestem ciekawa jak to będzie między chłopakami, a dodatkowo jak Tom sobie poradzi ze wszystkim ;)

    Odcinek wspaniały, zresztą jak każdy ;)
    Ściskaam ;**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że się zdziwisz co dla nich przyszykowałam. :)

      Usuń
  3. No i Tom ma co chciał. Usłyszał prawdę i cholernie go to zabolało. Ale może to i lepiej. Teraz przemyśli sobie parę spraw. Chociaż na jego miejscu nie wiedziałabym co zrobić...
    No zobaczymy jak to dalej się rozwinie. Weny. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem będzie nad tym myślał, ale nawet ta szczera prawda, którą usłyszał i od Jamesa i od Billa nie zmieni faktu, że on nie czuje tego co czuje do niego Bill. Ale, Bill jak wszyscy wiemy jest cierpliwy i uparcie dąży do swojego celu, więc trzymaj za Billa kciuki.:)

      Usuń
  4. Nie wiedziałam, że Bill odebrał to jako gwałt, ale wtedy faktycznie dziwnie się zachowywał. A Tom... Cóż, teraz żałuje swoich błędów z młodości, ale jeśli naprawdę się postara, to wszystko będzie mógł naprawić. I nie wiem, po co on tak broni się przed Billem, skoro on jest właśnie tą osobą, którą Tom szuka. Mam nadzieję, że starszy bliźniak w końcu otworzy oczy, I dziwię się, że Bill z nim tyle wytrzymał.
    Czekam na kolejną część.
    Weny.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll. ☼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Billowi nie chodzi wyłącznie o seks, a tak go właśnie potraktował Tom, dlatego poczuł to jak gwałt.
      No i wiesz wszyscy wiemy, że i tak wcześniej czy później będą razem, tylko że póki co Toma czeka jeszcze trochę dylematów, które będzie musiał rozważyć, zanim w końcu zrozumie, że on także kocha Billa. :)

      Usuń
    2. Ale Bill na samym początku powiedział że jest jego i jak Tom zapytał co bedzie jak bedzie chciał go przelecieć on powiedział zrób to i że zgadza się na wszystko i spełni każdą zachciankę Toma

      Usuń
  5. To znowu ja .. przybyłam z informacją ;)
    U mnie nowy odcinek ;)
    Zapraszaam ;) ;*****

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*