Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 15 września 2014



Witajcie kochani

Bardzo dziękuję Wam za wasze komentarze, wszystkim! Za równo tym, którzy pojawili się na blogu tu przypadkiem albo całkiem niedawno i zechcieli zostawić po sobie ślad, jak i tym, którzy zawsze dają mi znać, że ciągle tu są, ze mną i chłopakami. Od razu poprawił mi się nastrój i nabrałam chęci do pisania dalej tej historii, stąd wrzucam Wam dzisiaj tak wcześnie kolejny odcinek, i jak dobrze pójdzie następny też ukaże się po 00:00  :)
A teraz zapraszam Was do czytania i oczywiście komentowania, bardzo ciekawią mnie Wasze przemyślenia :)

Kocham Was :*
Wasza Niki
 


Odcinek 28





Podenerwowany odłożyłem komórkę na stolik i odwróciłem się na drugi bok, przykrywając kołdrą po same uszy. Zamknąłem oczy i czekałem na sen. Mijała minuta za minutą, słyszałem nawet, jak zegar z kukułką wiszący w salonie wybił czwartą rano, a ja nadal nie spałem i wcale nie zanosiło się, że w najbliższym czasie zasnę. Odrzuciłem kołdrę i usiadłem, chwytając komórkę. Trudno, najwyżej wyjdę na idiotę, ale nie potrafię się powstrzymać, żeby nie wysłać mu tego sms’a. Odszukałem wiadomość w folderze do wysłania i już miałem wcisnąć wyślij, gdy znowu się zawahałem.
Co się ze mną dzieje, do cholery! To przecież tylko durny sms. Zaczynam zachowywać się, jak rozhisteryzowana dziewica. To jest przecież mój brat! Setki – mało powiedziane – tysiące, a może nawet miliony razy wysyłałem mu wiadomości, a ta nie różni się niczym od tych, które wysyłałem, więc czemu tak z tym walczę?
Czy to przez Georga i mamę, bo oboje wypalili mi z tym zakochaniem? Owszem tęskniłem za Billem, ale to naturalne, kiedy przez całe życie jest się z kimś praktycznie nierozłącznym. Jednak odłożyłem telefon na stolik, postanowiłem, że wyślę mu tą wiadomość jak wstanę. Położyłem się i nakryłem zamykając oczy i próbując kolejny raz zasnąć. Tyle, że moje myśli w tym momencie galopowały po mojej głowie w zawrotnym tempie i nie było najmniejszej szansy, że usnę w takim stanie. Pomyślałem, że jeśli wyślę mu tego sms’a jutro, to on akurat będzie spał i jakbym o tym nie myślał, wychodziło na to, że teraz, to jednak najlepsza pora. Wyciągnąłem rękę spod kołdry i chwyciłem z szafki telefon, odnajdując kolejny raz wiadomość i znowu naszły mnie wątpliwości. Boże święty! Przecież możemy ze sobą normalnie korespondować, a ja chcę wiedzieć, że nic mu tam nie jest i dobrze się czuje, bo w końcu nadal go kocham, jak brata, i za nim tęsknie, mimo że go zostawiłem, dla jego dobra, oczywiście. Wcisnąłem ten cholerny guzik, wysyłając w końcu wiadomość. Nie wiem, czemu nagle przyspieszyło mi tętno, czułem się podenerwowany, sam nie wiem czym, i sam nie wiem czy chciałem żeby mi odpisał, czy nie. Gapiłem się na ten telefon ściskając go w dłoni coraz mocniej, aż dostałem odpowiedź.

BILL:
Nie ma za co. Ucałuj ją ode mnie.

I tylko tyle? O mnie się nie zapyta, jak się czuję, czy coś? Co za kutas! Prychnąłem i odłożyłem telefon na szafkę, odwracając się na drugi bok. Kurwa! Zrobiło mi się tak przykro, że aż mnie coś w środku dusiło. Bez sensu. Bill zachował się, tak jak kiedyś, po prostu mi odpisał, a mnie było przykro. Dlaczego? Przecież tego właśnie chciałem, miało być jak kiedyś, więc o co mi chodzi? Nie rozumiałem w tym momencie tego irracjonalnego uczucia, jakie mną owładnęło. Poczułem, jak zaczynają szczypać mnie oczy, a po chwili napływają do nich łzy. No ja pierdole! Przetarłem dłonią oczy i właśnie w tym momencie dostałem kolejną wiadomość. Podniosłem się i sięgnąłem po komórkę.

BILL:
Czuję, że jest ci źle…
Strasznie za tobą tęsknie, jeśli w ogóle cię to obchodzi.

Zamrugałem kilkukrotnie, bo obraz mi się zamazał. Co on ze mną zrobił?
Nie mogłem żyć z nim, tak jakby tego chciał, ale też nie mogę żyć bez niego!
Coraz bardziej zaczynałem dopuszczać do siebie myśl, że Georg i mama mają rację, kocham Billa, Kurwa! Kocham własnego brata! Albo nie, może to, tylko dlatego że, za dużo między nami się wydarzyło i potrzebuję czasu, żeby się z tego otrząsnąć tak samo, jak Bill, żeby mu przeszło. Tak, to właśnie to, nie jakaś tam miłość, nadal wolę kobiety, a z Billem nadal mogę normalnie pisać i rozmawiać, nawet o tych zboczonych i głupich rzeczach. Odpisałem mu.

JA:
Obchodzi, i też za tobą tęsknie.

BILL:
To, kiedy do mnie wracasz?

Westchnąłem, nie po to tu przyleciałem, żeby wracać po dwóch dniach tylko, dlatego że mi go brakowało, nie taki był plan.

JA:
Kiedy ci przejdzie.

BILL:
Czyli nigdy.

JA:
Przestań pieprzyć takie farmazony. Zakręć się koło Lisy, to fajna dziewczyna i z tego, co mówił James można jej zaufać.

Pchałem go w ramiona jakieś laski. Chciałem, żeby kogoś miał, wtedy szybciej by mu przeszło i byłoby między nami po staremu.

BILL:
Nie chcę żadnych lasek, tylko ciebie. Przyznaj, że ci mnie brakuje.

JA:
Oczywiście, że brakuję. Zawsze jesteśmy razem, więc chyba nic w tym dziwnego, że za tobą tęsknie.

BILL:
Kiedy wracasz do Hamburga?

JA:
Dopiero przyjechałem. Nie wiem, pewnie po weekendzie.

BILL:
Wiesz, twoja pościel tak cudownie pachnie - tobą. Mam nadzieję, że nie jesteś zły, że przeniosłem się spać do twojego łóżka.

Kurwa! Po co on mi to pisze?

JA:
Mam nadzieję, że nie walisz sobie na moim łóżku.

BILL:
A chciałbyś?

JA:
Jeśli tak, będę musiał kupić sobie nowe łóżko.

Oczywiście tak naprawdę miałem to gdzieś, pisałem tak tylko po to, żeby zrobić mu na złość.

BILL:
Skąd wiesz czy nie robiłem tego, jak nie było cię w domu?

JA:
Jesteś obrzydliwy!

Nie powiem, wyobraźnia mi się ruszyła. Zastanawiałem się, jak on to robi, leży pod kołdrą, a może na kołdrze albo może siedzi, oparty o stertę poduszek, których akurat na moim łóżku nigdy nie brakuje.

BILL:
Ja bym to raczej ujął, że zakochany.

Nie wiem, czemu nagle wpadł mi głupi pomysł do głowy, ale być może, to dlatego, że było już późno, a mnie się wybitnie nie chciało jeszcze spać i chyba szukałem pretekstu, żeby zmusić go do pisania ze mną.

JA:
Jesteś teraz w domu?

BILL:
Tak. Dokładnie w łazience. Zanim napisałeś brałem prysznic.

JA:
Zrobisz coś dla mnie?

BILL:
Zależy co.

JA:
To zrobisz, czy nie?

BILL:
Zrobię.

JA:
Napisz, w co jesteś ubrany.

BILL:

Gapiłem się przez chwilę na tą wiadomość, nie wiedząc, czy dobrze ją rozumiem, stał tam zupełnie nagi i ze mną pisał? Niemożliwe!

JA:
Kompletnie nic na sobie nie masz, nawet ręcznika?

BILL:
Nawet :) Mam ci wysłać zdjęcie?

JA:
Nie. Wierze ci.

BILL:
No to, co mam zrobić?

JA:
Idź do mojego pokoju i połóż się na łóżku.

BILL:
?

Heh, wiedziałem, że go zaskoczę.

JA:
Przecież tego właśnie chciałeś.

BILL:
Ale z tobą, a nie przez sms’y

JA:
Zrobisz to, czy nie? Bo wiesz, jest już prawie piąta rano, a mnie naprawdę chce się spać, mogę się zaraz z tobą pożegnać i skończyć tę zabawę.

Chwilę trwało zanim odpisał.

BILL:
Leżę już. Na samym środeczku twojego łóżka.

JA:
Pięknie J Opisz, co teraz czujesz.

Oblizałem wargi, jakoś zaschło mi w ustach.

BILL:
Co czuję? Jestem podniecony i czuję twój zapach na pościeli, i chciałbym, żebyś tu był.

JA:
Zrobiłbyś sobie dobrze, gdybym cię teraz o to poprosił?

BILL:
A prosisz?

Zawahałem się, chyba mi odwaliło, miałem go wyleczyć z tej obsesji, a jeszcze bardziej go w nią wpychałem, chociaż nie! Ja mu tylko pomagam osiągnąć satysfakcję seksualną, przecież go nawet nie dotykam, więc co w tym złego?

JA:
Tak, proszę cię, żebyś się zaspokoił i napisał do mnie jak już skończysz.

Nie wiem, do czego dążyłem. To był jeden z najgłupszych pomysłów, jaki ostatnio wpadł mi do głowy, ale już mu to wysłałem, więc na żale było już ździebko za późno. Czekałem kilka minut na odpowiedź od niego i im dłużej to trwało, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że źle zrobiłem i to nie jemu, a mnie zaczyna odwalać. Nagle jednak wyrwałem się z zadumy, dostając od niego wiadomość.

BILL:

Skończył, doszedł, czy co? Kurwa ten jego jebany trzy kropek!

JA:
Dobrze ci było?

BILL:

No i dalej nie wiem.

JA:
Chyba tak, skoro tylko tyle jesteś wstanie mi napisać.

Improwizowałem, te jebane trzy kropki mogły oznaczać wszystko, od jestem zajebiście usatysfakcjonowany, bo właśnie zwaliłem sobie na twoim łóżku w twojej pościeli, a ty jesteś żałosny Tom, proponując mi coś takiego i to przez sms’a. 

BILL:
Jestem, ale dam radę napisać ci coś miłego.

A więc jednak zrobił to. Nie mogłem w to uwierzyć, ale, o co mu chodzi z tym napisaniem mi czegoś miłego?

JA:
?

BILL:
Kocham Cię. Kładź się spać Tommy, jest już piąta rano, mama nie da ci pospać, a ja muszę wziąć jeszcze raz prysznic.

Zaśmiałem się w głos. Co za debil!
W tym momencie poczułem się jakiś spełniony… dokładnie tak! To bardzo dobre określenie tego co czułem.

JA:
W takim razie kolorowych snów Bill. Odezwę się jutro, znaczy później.

BILL:
Będę czekał. Śpij dobrze. :*

Znowu zasnąłem z komórką w ręce. Tym razem jednak spokojny i jakiś szczęśliwy, chociaż przecież do szczęścia wiele mi brakowało zważywszy na okoliczności.

                Tak jak Bill powiedział, mama koło dziesiątej zbudziła mnie, twierdząc, że zrobiła śniadanie i żebym wstał, bo jestem za młody na to, żeby tyle spać. Tyle spać? A ile ja właściwie spałem? Cztery godzinki? Wstałem. Jakoś.
                - Boże Tom, jak ty wyglądasz? – pożałowała mnie.
                - Zrywasz mnie w środku nocy – odparłem i klapnąłem na krzesło, wykładając się na stole. – I pytasz się jak wyglądam?
                - Może faktycznie trochę za wcześnie cię zbudziłam, zapomniałam, że ty jeszcze nie przestawiłeś się z czasem.
                - No właśnie, zbudziłaś mnie w środku nocy – pożaliłem się.
                - Zaraz zrobię ci dobrej mocnej kawy i coś pysznego do jedzenia, od razu się obudzisz.
Po śniadaniu czułem się już względnie rozbudzony. Pomyślałem, że skoro wracam do Hamburga dopiero w poniedziałek, a dzisiaj jest sobota, to może fajnie by się było spotkać z Andreasem, moim najlepszym przyjacielem. Zadzwoniłem do niego i połowy z tego, co mówił nie zrozumiałem, bo z radości tak szybko i chaotycznie mówił, że stanęło tylko na tym, iż o dwudziestej jedziemy na imprezę do jakieś nowo otwartej dyskoteki.
Jako że w Stanach było jeszcze wczesne rano napisałem Billowi, że odezwę się do niego później, bo jadę z Andym na imprezę.
Odpisał mi tylko, żebym uważał, o czym cały czas wiedziałem, nie zamierzałem dać się rozszarpać spragnionych mnie i mojego ciała fankom. Ubrałem się tak, żeby raczej nie ściągać zbytniej uwagi na siebie i przed dwudziestą wyszedłem z domu, kierując się do przyjaciela, który mieszkał kilka domów dalej. Kiedy szedłem do niego, paląc po drodze papierosa, przypominały mi się stare czasy. Ile to razy tędy szedłem, czasami z papierosem, którego ukrywałem w dłoni lub w rękawie kurtki nie raz, wypalając sobie dziurę, tylko dlatego, żeby żaden z sąsiadów mnie czasem nie przydybał i nie powiedział rodzicom, że aż uśmiechnąłem się do tych wspomnień. Teraz właściwie nic się nie zmieniło, przedtem ukrywałem się z fajkami, a teraz z tym, że uprawiałem seks z bratem i przez to właśnie tu tkwiłem. Aż się zakrztusiłem na tą myśl, tak zupełnie swobodnie o tym pomyślałem, jakby to było na porządku dziennym. Odwala mi, jak nic. Mam nadzieję, że będą tam jakieś fajne dziewczyny, chyba muszę jakąś przelecieć, bo zaczynam myśleć o Billu faktycznie, jak o swoim życiowym partnerze, a to jest mój brat, tylko i wyłącznie mój brat!
                - Hej! – przywitał mnie Andy, jak akurat dochodziłem do jego domu.
Przywitałem się z nim, obejmując go i klepiąc po plecach, on zresztą zrobił to samo.
                - Tam zaparkowałem - wskazał gestem głowy. – Mam nadzieję, że wziąłeś gumki.
Prychnąłem.
                - A co, chcesz kilka?
                - Mam swoje – poklepał się po kieszeni.
                - To, po co się mnie pytasz?
                - Bo ostatnio, jakby wypadłeś z obiegu.
No tak, Ria…
                - Jakby? Kiedy to było. Nie jestem z Rią już ponad dwa miesiące, a w Stanach, jak wiesz pięknych kobiet nie brakuje.
                - Pięknych i chętnych – poprawił mnie Andy. Był u nas już kilka razy i naprawdę sobie nie żałował.
W każdym razie po dziewiątej dotarliśmy na imprezę. Nawet nie wiem gdzie byliśmy, wywiózł mnie gdzieś za miasto, znaczy dopóki jechaliśmy główną drogą wiedziałem gdzie jestem, ale kiedy skręcił w jakąś lokalną, która do tego była kiepsko oznakowana straciłem orientację.
Lokal jednak okazał się dość spory, no i tłoczny. Jak tylko weszliśmy uderzył mnie zaduch i dym papierosowy, tu sobie najwyraźniej nikt nie żałował i nie mam na myśli tylko papierosów. Jako że nie prowadziłem, zamówiłem sobie piwo i usiedliśmy na pierwszych wolnych miejscach przy barze. Andiego oczywiście nosiło, głowa chodziła mu jak peryskop. W pewnym momencie szturchnął mnie w ramie.
                - Zobacz Tom, co powiesz o tamtej czarnulce? – zerknąłem na dziewczynę. – Przychodzi tu, co weekend.
                - Podoba ci się? – zapytałem.
                - A tobie nie?
Wzruszyłem ramionami.
                - No niczego sobie.
                - No proszę cię, niczego sobie? Najlepszy towar w tej budzie.
                - Chcesz ją wyrwać na numerek, czy na stałe?
                - Tom, ja jestem za młody, żeby się wiązać na stałe. Oczywiście, że chcę ją przelecieć.
                - No to, w czym problem? Postaw jej drinka.
                - Już stawiałem, z nią tak łatwo się nie da.
Spojrzałem na niego z politowaniem.
                - To tylko kobieta, każda ma swoją cenę.
                - Tak?
                - No.
                - No to proszę cię bardzo, jeśli uda ci się ją przelecieć to…
                - To co? Ogolisz głowę na łyso?
                - A żebyś wiedział, ogolę. To co zakład stoi? – wyciągnął w moją stronę rękę.
                - Chcesz, żebym ją przeleciał? – zapytałem, wolałem się upewnić, żeby potem nie miał do mnie pretensji. Ta dziewczyna tylko grała nieprzystępną, takie - przynajmniej dla mnie – można było szybciej wyrwać, niż te, które od razu pchały się na kolana, ale Andy o tym nie wiedział.
                - Śmiało, nie będę miał pretensji.
                - No dobra – uścisnąłem mu dłoń.
                - No to powodzenia Tom. Usiądę sobie po drugiej stronie – rzucił.
                - Jak chcesz.
Dla mnie, to akurat nie stanowiło problemu czy byłem sam, czy z kimś jeszcze, jeśli miałem zdobyć jakąś dziewczynę, to ją zdobyłem.
Więc zacząłem swoje podchody. Zamówiłem drinka i usiadłem bokiem, przyglądając się jej. Była z koleżanką, a to tylko działało na moją korzyść. Szybciej zauważy, że się na nią patrzę albo jej przyjaciółka to zauważy, bo obserwowała wszystkich potencjalnych kandydatów, łącznie ze mną.
Odkąd byłem z Rią nie bajerowałem żadnej laski i sam byłem ciekawy, czy nie wyszedłem z wprawy.
Dziewczyna w końcu zorientowała się, że na nią patrzę. Spojrzała na mnie, mrużąc oczy i oblizując lubieżnie usta. Już była moja, to ewidentny sygnał; zdobądź mnie. Dziwiłem się, że Andy tego nie wyłapywał. Uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem w dłoń drinka, pokazując jej gestem głowy, że może być jej, jeśli tylko chce. Druga zasada zdobywania; nie narzucać się. Dziewczyny szybciej lgną, kiedy myślą, że to one ustalają zasady i nad wszystkim panują. Uśmiechnęła się do mnie i odwróciła do koleżanki, szepcząc jej coś do ucha, za pewne, że idzie zczaić bazę, czyli mnie. I bingo! Po chwili podążała ku mnie, kręcąc przy tym zalotnie biodrami.
                - Cześć przystojniaku – zagaiła, siadając na stołku, który chwilę temu zwolnił Andy.
                - Cześć piękna – odpowiedziałem, podsuwając w stronę dziewczyny drinka.
                - Nie widziałam cię tu wcześniej.
                - Bo nigdy wcześniej mnie tu nie było.
                - To, co cię tu w takim razie sprowadza?
                - Słyszałem, że są tu ładne dziewczyny, ale słowo ładne jest tu mało adekwatne, bo ty jesteś piękna.
Zaśmiała się.
                - Komplemenciarz z ciebie, ale podobasz mi się – upiła drinka, którego jej postawiłem. Już była moja! To było prostsze niż odebranie dziecku lizaka, nie wiem, czemu Andy jeszcze jej nie wyrwał. Była chętna, że aż wyzierało to z jej twarzy.
                - Komplemenciarz, dlaczego? Bo powiedziałem ci prawdę? Nikt nie prawi ci komplementów?
Znowu się uśmiechnęła.
                - Nieźle, na prawdę nieźle.
W jakimś sensie nadawaliśmy na tych samych falach, tak przynajmniej poczułem, ona najwyraźniej też szukała przygody na jedną noc i wszystko ku temu zmierzało, że i ja, i ona wylądujemy za chwilę w toalecie.
                - Sam tu jesteś?
                - Sam.
                - A ten chłopak, który się nam cały czas przygląda?
                - To tylko kolega, nie sypiamy ze sobą – zażartowałem.
                - Czyli kolega nie będzie miał nic przeciwko, jeśli porwę cię gdzieś w ustronne miejsce?
                - Na pewno nie będzie miał.
                - Świetnie, to chodźmy – powiedziała, biorąc ze sobą drinka i schodząc z krzesła chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę toalety. Zdążyłem tylko spojrzeć na Andiego, który złapał się za głowę. Ile ja ją bajerowałem? Dziesięć minut, a może nawet nie. Nawet po tych kilku latach w stałym związku nie miałem najmniejszego problemu wyrwać sobie panienkę.
Weszliśmy do łazienki, kilka parek obściskiwało się po kątach - normalka. Zaciągnęła mnie do jednej z kabin. Zamknęła klapę od sedesu, stawiając na niej szklankę z drinkiem, i prawie natychmiast przyciągnęła do siebie, wpijając się zachłannie w moje usta.
Dawno nie całowałem się z inną dziewczyną niż Ria - Billa nie liczę, bo w końcu nie był dziewczyną.
Ścisnąłem jej pośladki, była zgrabna, jednak nad pupą powinna trochę popracować, ale nie będę kaprysił, w końcu to przygoda na jedną noc, albo i chwilę, bo noc to się nawet jeszcze nie zaczęła. Jej smukłe palce wśliznęły się pod moją koszulkę, badając fakturę mojej skóry i mięśni.
                - Umm… wysportowany jesteś. Trenujesz jakąś dyscyplinę?
Tak, wyrywanie lasek – pomyślałem.
                - Sztuki walki – skłamałem, najwyraźniej nie miała pojęcia, kim jestem, więc nie zamierzałem jej uświadamiać, że właśnie dotyka Boga Seksu, wielkiego Toma Kaulitza, gdzie nawet nie muszę już mówić, jak wielki ma zaszczyt, że taka gwiazda muzyki jak ja, chce się z nią migdalić w kiblu jakiegoś klubu.
                - Łał, to taki Bruce Lee z ciebie – zaśmiała się.
Kokietowała mnie, kiedyś mi się to nawet podobało, teraz zaczynało drażnić. Może ja już wyrosłem ze swojej przywary podrywacza, może chciałem czegoś głębszego, może już nie liczyło się tylko pożądanie i rozładowanie napięcia, a może czułem się tak, bo w moim sercu był już ktoś, kogo kochałem i to właśnie z tą osobą chciałbym tu teraz być?
                - Poczekaj samuraju, mam coś, co jeszcze bardziej podkręci nam temperaturę. Wyciągnęła ze stanika woreczek z jakimś białym proszkiem – narkotykiem.
Uśmiechnąłem się do niej, kiedy pomachała mi przed nosem tym woreczkiem.
                - Sądzisz, że potrzebny mi jeszcze jakiś dopalacz? – zapytałem, ani zamierzałem tego brać.
                - No widzę, że nie, ale chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli ja skorzystam.
Gorzej niż szmata, im ładniejsza dziewczyna tym gorsza z niej dziwka. Szkoda, że dopiero teraz zaczynam to dostrzegać. Nic dziwnego, że naszła mnie ochota potraktować ją tak, jak tego chciała.
                - Nie krępuj się – rzuciłem, opierając się plecami o drzwi.
Wsypała całą zawartość do drinka i zamieszawszy słomką, wypiła.
                - Od razu lepiej. Teraz możemy się zabawić, przystojniaku.
Chwyciłem ją za twarz i zacząłem całować, czułem smak alkoholu, a do nozdrzy docierał zapach jej słodkich perfum, była niezła w całowaniu, prawie tak dobra jak Bill, ale zanim przeszliśmy do kolejnego etapu poczułem jak się osuwa, przytrzymałem ją i posadziłem na kiblu, była zamroczona, to pewnie przez ten narkotyk, zachowywała się podobnie jak Bill, kiedy go Dankan naćpał.
                - Hej – kucnąłem, zaglądając jej w twarz. – Słyszysz mnie?
Beznadzieja, Andy może być z siebie zadowolony, wyrwałem laskę, która odleciała zanim przeszliśmy do sedna, ale porażka.
Zostawiłem ją tam i wyszedłem z kibla, rozglądając się za jej przyjaciółką. Kiedy ją wypatrzyłem, podszedłem do niej.
                - Twoja przyjaciółka ma mały problem – zwróciłem się do niej.
Spojrzała na mnie.
                - Gdzie?
                - W toalecie, ostatnia kabina.
                - Kurwa – przeklęła, jakby wiedziała, co jest grane. – Dzięki.
                - Spoko – rzuciłem i wróciłem do Andiego.
                - I jak było, opowiadaj – Andy się napalił, a ja nie miałem mu co opowiadać.
                - Chodźmy stąd. Nie podoba mi się tu i jestem głodny.
                - Co się stało?
Nie odpowiedziałem mu, tylko skierowałem się do wyjścia, a on za mną.  

11 komentarzy:

  1. moment z sms'ami mnie rozwalił *__________* mega! Tom zboczuch :D baaaaaardzo fajnie ci ten odcinek wyszedł ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra...jestem w szoku. To chyba dobre określenie... Te sms'y i to porównanie do Billa tej dziewczyny w klubie "była niezła w całowaniu, prawie tak dobra jak Bill".

    Bill już zdobył Toma. ^^


    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś co zobaczyłam kila wpisów wcześniej, nie przepadasz za eufemizmami, prawda? Masz mocny i odważny styl, co masz do napisania po prostu piszesz. To świetne, choć momentami, dla takiego nieobytego w yaoi czytelnika jak ja, razi to po oczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że pierwszy raz ktoś napisał mi, że moje teksty są mocne.
      Dlaczego nie używam edenizmów? Bo faceci w relacjach między sobą nie używają eufemizmów, a opowiadanie ma oddać, jak najbardziej realne relacje dwojga mężczyzn. Mam dużo kolegów i jak nieraz słyszę, jak ze sobą rozmawiają, to uszy mi więdną, moje teksty na przeciwko ich odzywek odpadają już na starcie.
      Musisz wiedzieć, że normalni faceci nie słodzą sobie np.: kociaczku, misiaczku, czy na przykład siusiak mnie boli, itp. To przywara kobiet i związków heteroseksualnych, choć i tutaj wszystko zależy od pary. Do swojej partnerki mówią ciepło i delikatnie, a między sobą, cytuje:, „ale ma bimbały” albo „lubię jej cyce” czy nawet „gniotłem jej balony” – uwierz mi, kiedy to słyszę, a niestety lub stety mam to na co dzień, nie raz otwiera mi się nóż w kieszeni i mam ochotę podejść i zjechać ich równo za te określenia, ale tacy są faceci, co nie znaczy, że widzą w tym coś złego i nietaktownego, oni tak po prostu się wyrażają, nie zawsze oczywiście, ale przeważnie. W każdym razie mam nadzieję, że nie zraziłam cię moimi opowiadaniami i zajrzysz tu jeszcze. Pozdrawiam Cię :*

      Usuń
    2. Wcale nie miałam chęci dać do zrozumienia że to coś złego, a co do zrażenia, to możesz być pewna że skoro byłam tak pochłonięta by w jedną dobę przeczytać całe opowiadanie, będę zaglądać tu regularnie.
      Co do zachowania mężczyzn, masz rację, ale miałam tu na myśli opisy narratora wszechwiedzącego. A szczególnie sytuacje, sposób w jaki je przedstawiałaś, Szczegółowo i wprost, nawet jeśli nie były dość... Brak mi słowa, szokujące? Cóż, w tego typu opowiadaniach jestem nowa, więc może to nie twój styl, a po prostu gatunek mnie lekko wytrącił z toru, ale to nie szkodzi, myślę ze dlatego mi się to tak spodobało. To coś nowego. Również pozdrawiam :)

      Usuń
    3. To prawda z tym gatunkiem trzeba się oswoić. Ciesze się jednak, że przybyła mi czytelniczka i zapraszam Cię na kolejny odcinek, który dodam w środę zaraz po 00:00

      Usuń
  4. Po pierwsze,my Ciebie też kochamy, bynajmniej ja , za to , że piszesz nam takie wspaniałe opowiadanie i jesteś z nami ;) :**
    Noo a teraz odcinek ....
    WRESZCIE !! Tom zaczyna rozumieć swoje uczucia, ale nadal je tłumi i nie chce ich ukazać.
    Cały czas myśli o nim , tęskni i jest mu źle bez niego, ale nie chce dopuścić tego do swej świadomości ..
    Tom, zboczuchu !! Takie propozycje bratu !? :D
    Hahah .. dobrze, że Andy wyciągnął Toma do baru, ale nawet i tam miał w głowie Billa..
    Nawet całując się z tą dziewczyną, porównywał ją do brata...

    Kurczę, pisz szybko nowy odcineeek !!

    Buziaaaki ;*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanaa przybywam ponownie, ale teraz z informacją ;)
    U mnie wreszcie pojawił się nowy odcinek, na który serdecznie zapraszam :) :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Tom jest słodki na swój sposób i Bill też. Starszy bliźniak chyba coraz bardziej dopuszcza do siebie myśl, że kocha Billa i to wcale nie jak brata. Cieszę się, że między Tomem, a tą laską do niczego nie doszło. Nie mam pojęcia, co więcej napisać. Odcinek w zasadzie czytałam na dwie części, jedna rano, a druga teraz, więc niewiele pamiętam, z tego, co chciałam napisać, więc to tyle z mojej strony :D
    Weny życzę.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
  7. Będą problemy z ta dziewczyna. Czuje to :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha... Biedny Tom, coraz biedniejszy... Co z tego, że pannę wyrywał, jak ta zaraz mu odleciała... xD (I dobrze! Nie powinien się szmacić dłużej – w końcu trochę wydoroślał, nieprawdaż? ;) )

    :*
    Ri

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*