Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 18 października 2014
Witajcie kochani

Dziś wyczekiwany przez Was docinek SEKS! :) Co mam Wam więcej powiedzieć, mam nadzieje, że się wam spodoba ich pierwszy raz. 

Wasza Niki.


Odcinek 39



Odwróciłem się do niego przodem, a on spojrzał na mnie, jakby lekko zaskoczony.
- Co tak patrzysz? – zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nie odpowiedziałem. I tak, już wystarczająco długo powstrzymywałem się. Zrobiłem krok, całkowicie pozbawiając nas dystansu i chwytając go oburącz za twarz, wpiłem w jego usta.
Zupełnie inaczej smakował teraz ten pocałunek, teraz, gdy nie byłem do niego zmuszany. Kiedy sam go chciałem i sam go inicjowałem. Im dłużej w nim trwaliśmy, a ja zachłanniej wdzierałem się w jego usta i nadawałem coraz dzikszego tempa, tym mocniej go pragnąłem. Nie mogłem nasycić się smakiem jego śliny, chciałem więcej i nie mogłem się od niego oderwać.
Bill jęknął i przywarł plecami do drzwi pod naciskiem mojego ciała, którym coraz bardziej napierałem na niego, chciałem go poczuć każdą swoją komórką. Poznać każdy centymetr jego skóry. Odkryć mapę jego wrażliwych punktów i przede wszystkim wynagrodzić mu czas, w którym cierpliwie na mnie czekał.
Oderwałem się od jego ust dysząc. On też miał przyspieszony oddech. Uśmiechnąłem się.
- Tom…
Pokręciłem głową, żeby nic nie mówił.
- Boisz się? – zapytałem.
-  A powinienem?
Zamyśliłem się.
- Sam nie wiem. Nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś zginął w łóżku podczas seksu.
- Ja słyszałem, że facet dostał zawału.
Parsknąłem śmiechem.
- Tobie, ani mnie, to raczej nie grozi.
- Może najpierw chcesz coś zjeść, napić się? Miałeś długą i wyczerpującą podróż…
Zauważyłem, że był zmieszany. Dopóki się wzbraniałem, czuł się górą, ale kiedy przyjmowałem inicjatywę, peszyłem go.
- Jedyne, czego w tej chwili pragnę, to ty - chwyciłem go za bluzkę i zacząłem ciągnąć, w głąb domu. Nie zamierzałem najlepsze nasze wspólne chwile spędzić na podłodze pod drzwiami, a jeszcze chwila i tak by się to skończyło. A jako, że akurat jego pokój był pierwszy po drodze, sprawa była przesądzona, to w jego pokoju i na jego łóżku rozegra się to, co już chyba setki razy widziałem w swojej wyobraźni.
Wepchnąłem go do środka, natychmiast z ściągając z siebie bluzkę. Spojrzał na moje ciało, pragnął mnie. Jego wzrok mówił więcej niż by teraz próbował wyrazić to tysiącem słów. Jego spojrzenie aż mnie elektryzowało. Odpiąłem pasek u spodni, ściągając także i ten zbędny ciuch.
- Na co czekasz? - zapytałem.
Wzdrygnął się, odrywając gwałtownie wzrok od moje klatki piersiowej i spojrzał zagubiony w moje oczy.
- Co? – zapytał.
- Na co czekasz? Wyskakuj z ciuchów. No chyba, że mam ci pomóc.
- Napaliłeś się.
- Nie mniej niż ty – skomentowałem, zerkając na jego pokaźne wybrzuszenie w spodniach. – Zdejmij w końcu te spodnie. To musi być cholernie bolesne – wskazałem mu gestem głowy na jego krocze. Powędrował wzrokiem na swoje spodnie, jakby nie do końca zdawał sobie sprawę z własnego stanu.
- Trochę – odparł.
- Co jest Bill? Nie chcesz, czy się boisz? – zauważyłem, że nie zachowuje się normalnie. Tyle razy mnie kusił. Nawet nie będę wspominał, ile razy nie potrafił się powstrzymać, żeby mimo chodem nie otrzeć się o mnie, udając, że nasza kuchnia nie ma dwudziestu paru metrów kwadratowych, tylko dwa, i to nie jego wina, że przez tą ciasnotę musimy się o siebie ocierać, żeby się wyminąć między szafką, a stołem oddalonym przynajmniej pięć metrów dalej. Teraz jednak, chodź pożerał mnie wzrokiem, myślami wydawał się być zupełnie gdzie indziej.
- Nie boję się.
Podszedłem do niego.
- To co się dzieje? Jeszcze w samochodzie miałeś na mnie ochotę, a teraz…
Przerwałem w połowie zdania, kiedy pokręcił przecząco głową.
- To nie o to chodzi?
-  A o co? Za szybko?
- Nie, nie, jest cudownie, jest tak jak zawsze sobie o tym marzyłem, a nawet lepiej…
- Tylko?
- Tom… Jeśli… - westchnął, a ja zmarszczyłem brwi.
- Masz wątpliwości?
- Tak.
Zrobiłem krok w tył.
- Super – skomentowałem. Wiedziałem, kurwa! To już nie pierwszy raz, że mnie nakręci na coś, zawraca mi o coś dupę, a w końcu, kiedy ja się na coś godzę i sam tego chcę, on się wycofuje.
- Zaczekaj, daj mi skończyć. Mogę?
Nie odpowiedziałem, patrząc mu tylko w oczy, wzbierała we mnie powoli złość.
- Przez ten czas, kiedy cię nie było, dużo o tym wszystkim myślałem, i…
- Nie musisz kończyć. Wiem, co chcesz powiedzieć. Szkoda tylko, że ci się kurwa wcześniej na te zwierzenia nie zebrało. Nie telepałbym się dziewięć tysięcy kilometrów na darmo.
- Nie o to chodzi!
- A o co, powiedz to w końcu! – podniosłem na niego głos. Teraz miałem ochotę olać jego gadanie i tłumaczenie się, tylko pchnąć go na łóżko i przerżnąć mu dupę, tak jak sobie na to zasłużył.
- Kocham cię, wiesz o tym, ale…
- Nic z tego nie będzie, tak? To chcesz mi powiedzieć? – starałem się jednak zachować zimną krew, chodź to było cholernie trudne.
- Chcę powiedzieć, że zdaję sobie sprawę, do czego to wszystko prowadzi.
Tym razem uniosłem brwi, pogubiłem się już.
- Jak to, do czego? Obaj wiemy, do czego. Metr dalej stoi twoje łóżko, ja stoję już prawie nagi, ty ze wzwodem w spodniach. Na litość Boską! Co próbujesz mi powiedzieć? No wykrztuś to z siebie zanim mnie zaraz szlag trafi.
Patrzył na mnie z jakąś obawą i milczał.
- Boisz się, że będzie bolało? – próbowałem odgadnąć, zanim się w końcu doczekam i mi powie albo to siłą z niego wyciągnę. Bo wyciągnę! Nie zamierzałem teraz zwinąć się stąd i iść do swojego pokoju, nie tak to miało być.
- Nie. Ja po prostu martwię się, że…
- Że?
- Że cię do czegoś zmuszam.
Stałem nieruchomo dobrą minutę, patrząc na niego jak na wariata. Jeśli sądził, że jego marudzenie, udowadnianie, przekonywanie i wszystko to co zrobił, w jakikolwiek sposób wpłynęło na moją decyzję, to był głęboko w błędzie. Cała złość mi uleciała. Widziałem strach w jego oczach. Wiedział, że potrafię się naprawdę mocno wkurzyć.
- Jeśli zrobiłeś to ze strachu, to raczej kiepska wymówka – rzuciłem, a on wybałuszył na mnie oczy, nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Co?
Podszedłem do niego i sięgnąłem do paska jego spodni.
- Tom? – chwycił mnie za ręce.
- To sam zdejmij.
Patrzył mi w oczy zagubiony, jak dziecko we mgle.
- Czasami myślę, że ta nasza bliźniacza więź gdzieś ci jednak umyka – stwierdziłem.
- Nie rozumiem.
- Nie rozumiesz? Widzisz, a ja muszę rozumieć ciebie. To trochę nie sprawiedliwe. Potrafisz wzniecić taki pożar namiętności, a po chwili ugasić go jednym wiadrem zimnej wody, bo nagle najdą cię jakieś durne i do tego bezpodstawne wątpliwości. Sądzisz, że zmusiłbyś mnie, gdybym tego nie chciał? Mało razy ci udowodniłem, że nie masz nade mną władzy? Że jestem wstanie nawet cię zostawić?
- Ale…
- Co, ale?
- Bo…
- Bo, co?  - położyłem dłoń na jego kroczu, przesuwając po wybrzuszeniu, aż stęknął przymykając oczy. – Spójrz na mnie Bill – otworzył momentalnie oczy. – Kochasz mnie?
Pokiwał głową.
- Pragniesz mnie?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Chcesz być moim partnerem?
- Partnerem? – był zaskoczony.
- Nie obiecuję ci ślubu i gromadki dzieci, ale deklaruję ci swoje oddanie. Chcesz mnie, czy nie? – Zawsze taki byłem, stawiałem sprawę jasno i konkretnie, nie było sensu deliberować, kiedy odpowiedź była tak prosta.
- Chcę.
- Ja ciebie też chcę. Trzy tygodnie nad tym myślałem. Jedno powinienem ci przyznać, miałeś rację, że ja także nie patrzyłem na ciebie tylko jak na brata i to już od dłuższego czasu. Od dłuższego czasu miałem takie dziwne wrażenie, nie wiedziałem, co to jest, ale teraz rozumiem, że zaczynało się we mnie rodzić uczucie do ciebie. Przeanalizowałem każdy moment, który byłem wstanie odtworzyć w pamięci, a zapewniam cię, leżąc samotnie w łóżku z anginą miałem sporo czasu na rozmyślania. I uwierz mi, gdybym nie był pewny, że to co do ciebie czuję, to miłość i to, że chcę być z tobą jakkolwiek wydaje się to niedorzeczne i złe, niemoralne i inne tego typu, nie stałbym tu i nie mówił ci, że cię kocham jak wariat. I jeśli zaraz nie usłyszę tego samego od ciebie, i nie przestaniesz patrzeć z takim bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy, to rozlecę się tu na kawałki.
Zapanowała cisza, nie trwała długo, minęło może z 5 sekund, ale dla mnie trwała wieki.
- Kocham cię, Tom. Kocham cię i chcę być z tobą i twój.
Uśmiechnąłem się i musnąłem jego wargi, od razu wyczułem zmianę, nie był już spięty i sam zaczął ze mną walczyć o dominację. Stracił trochę rezon, kiedy wsunąłem mu dłoń w spodnie.
- Tom… - wyszeptał.
- Ktoś tu jest chyba bardzo w potrzebie.
- Bardzo, to mało adekwatne słowo do owej potrzeby.
Obaj parsknęliśmy śmiechem. Zacząłem pomagać się mu rozbierać. A kiedy stanął przede mną kompletnie nagi i bardzo pobudzony, oblała mnie fala gorąca. Co prawda widziałem go już nie raz nago, ale nie z penisem w stanie erekcji. Nie wiem jak on się czuł, kiedy mnie dotykał i pieścił, ale ja byłem cholernie podekscytowany. Pierwszy raz miałem okazję dotykać innego mężczyzny w tym miejscu, i nawet świadomość, że to mój własny brat, który wie o mnie wszystko i ja o nim tak samo, wcale mi nie pomagała. Nie mniej jednak, nie zamierzałem dać mu poznać po sobie, że się denerwuję. Nie martwiłem się o sam stosunek. W sumie już raz go mieliśmy. Choć wolałbym nie przypominać sobie tej krwawej masakry, jaką nam obu urządził, ale wiedziałem, że teraz zrobię to inaczej. Miałem masę czasu, żeby to sobie wszystko przemyśleć. A to, nad czym się nie zagłębiłem, będę robił na wyczucie, jak wiele razy w życiu. Pchnąłem go powoli w stronę łóżka, a kiedy uderzył o nie piętami, delikatnie zmusiłem, by się na nie położył, sam zaraz wdrapując się na niego. Od razu rozsunął nogi, robiąc mi miejsce.
- Zdejmij - powiedział utkwiwszy spojrzeniem na moje bokserki. – Chcę widzieć, jaki jest pobudzony.
- Kręci cię to? Kręci cię mój sterczący Tommy?
- Tak.
Ruszyłem tylko ze zdumienia brwiami i zrzuciłem bokserki, odrzucając je gdzieś na dywan obok łóżka. Natychmiast sięgnął do niego, przesuwając po chwili dłonią po całej długości mojego członka. Aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz, jeszcze bardziej podniecając mnie.
Zamruczał.
- Uwielbiam jak twardnieje w moje dłoni.
- Tylko nie rozczulaj się tak nad nim, masz tu jeszcze całego mnie.
Uśmiechnął się.
- Jesteś zazdrosny o swojego Tommiego?
- Jestem zazdrosny o każdego, któremu poświęcasz więcej uwagi niż mnie.
- Jesteś żałosny. Naprawdę. Czasami zastanawiam się, którą ty głową myślisz.
- A chcesz wiedzieć? – zapytałem, śmiejąc się.
- Nawet nie muszę zgadywać, bo widzę.
- Nie prawda. Znaczy, oczywiście, że mam na ciebie ochotę, ale… - odetchnąłem głęboko, - Wiesz, Bill – zacząłem poważnie. – To chyba pierwszy raz, kiedy nie myślę tylko żeby kogoś przelecieć, tylko chcę się nasycić twoją bliskością.
- Wiem. Ja czuję to samo.
Musnąłem jego usta.
- Tylko wiesz?
- Hmm.
- Mam nadzieję, że nie będziesz się wiecznie mną nasycał, bo mój Billy zaczyna się trochę niecierpliwić i jeszcze chwilę, a będzie bolała go główka.
Po tym, co usłyszałem zaniosłem się takim śmiechem, że nie potrafiłem się opanować przez dobre parę minut. Bill dołączył do mnie. To były najpiękniejsze momenty w moim życiu. To było to, o czym zawsze marzyłem, by móc nawet w takich intymnych chwilach, powiedzieć coś głupiego, śmiesznego, a nawet wulgarnego i żeby to obie strony tak samo bawiło i podniecało. Nie sądziłem, że to w ogóle jest możliwe, miałem już tyle dziewczyn, i każda była w tych chwilach tak samo drętwa, że już dawno uznałem, że to jedynie może się stać w mojej fantazji. Teraz, kiedy to, co było zaledwie marzeniem spełniało się, czułem w brzuchu natrętnie wierzgające uczucie i nie mogłem przestać się uśmiechać, stapiałem się tam, jak lody na słońcu. I pierwszy raz nie czułem, nie czekałem, że za chwilę coś się spieprzy, o dziwo.
Kiedy się w końcu uspokoiłem i zawisłem nad nim, podpierając się na rękach po obu stronach jego ciała i zacząłem składać pocałunki na jego klatce piersiowej. To był ten czas, mój czas, poznania bliźniaka od tej innej strony. Czułem jego zapach, gorącą i miękką skórę. Przycisnąłem biodra do jego bioder, ocierając się swoją erekcją o jego nabrzmiały członek. Wciągnął gwałtownie powietrze, zaciskając palce na moich ramionach.
- Przyjemnie?
- Nie pytaj… Nie przestawaj – wyszeptał, nadal mając zamknięte oczy. Nasycając się doznaniem. Poruszyłem się kolejny raz, imitując stosunek, a on ugiął nogi w kolanach, otaczając mnie teraz udami.
Zacząłem pieścić ustami jego szyję, odnajdując jego czułe miejsce.
- Tom… - wyszeptał, kiedy nie mógł już wytrzymać tej tortury. Od czasu do czasu poruszałem biodrami, pobudzając nas jeszcze bardziej. Musiałem się hamować, czułem, że gdybym wykonał kilka ruchów za dużo, skończyłbym. Bill mnie za bardzo podniecał, a to, że się niespokojnie pode mną wiercił wcale nie pomagało.
- Co się tak kręcisz? – nie wytrzymałem w końcu.
- Wejdź we mnie.
- Już? -  zaskoczył mnie.
- Już! No dalej - poruszył biodrami, zachęcając mnie.
Rozejrzałem się po pokoju, nie chciałem robić tego bez uprzedniego przygotowania go. Już raz tak zrobiliśmy i nie chcę znowu opatrywać mu krwawiącego tyłka.
- Przydałby się jakiś krem albo coś – rzuciłem.
- Chuj z kremem, jestem tak podniecony, że nie poczuję bólu. No dalej.
I tak jak wspominałem wcześniej, kiedy byłem bardzo podniecony zaczynałem myśleć tylko i wyłącznie dolną częścią ciała, i w jakimś amoku sięgnąłem do spodni, które leżały niedaleko łóżka, przeszukując nerwowo kieszenie. Zawsze miałem przy sobie prezerwatywy, taki nawyk. Znalazłem, a Bill spojrzał na mnie, unosząc jedną brew.
- Po co ci to? – zapytał.
Zaniemówiłem, orientując się co właściwie powiedział i co trzymam w dłoni. Kompletnie nie wiedziałem co teraz powiedzieć. Co on sobie teraz pomyśli? Że się brzydzę robić to bez kondoma, czy może boję się, że któryś z nas jest czymś zarażony? Bo wiedziałem, że w to, iż to mój naturalny odruch mi nie uwierzy.
- To nie tak jak myślisz – zacząłem najgłupiej jak mogłem, ale uśmiechnął się.
- Dobrze wiedzieć, że się zabezpieczasz przed niechcianą ciążą. Nie bój się, nie zrobię ci awantury. Wiem, że to odruch – zabrał mi prezerwatywę. - Ze mną będziesz mógł o tym zapomnieć. Ale… - sięgnął do szuflady, wygrzebując z niej tubkę z żelem. – Tym chyba nie pogardzisz, skoro tak bardzo martwi cię los mojego tyłka.
Pokręciłem głową ze zdumienia i zabrałem od niego tubkę. Czułem się, jakbym robił, to po raz pierwszy w życiu, a pulsujące podniecenie w członku jeszcze bardziej utrudniało mi zadanie. Za każdym uderzeniem tego impulsu miałem ochotę wedrzeć się bez ceregieli w jego ciasne wnętrze i dać upust żądzy, ale ciągle sobie powtarzałem w myślach, że jeszcze przyjdzie na to czas, na dzikie, nie ludzkie, wręcz zwierzęce orgie. A ten pierwszy raz, ma być wyjątkowy, delikatny i w miarę możliwości bezbolesny, chociaż w to ostatnie szczerze wątpiłem. Nalałem na dłoń trochę żelu i roztarłem go między pośladkami Billa. Jęknął, kiedy go tam dotykałem, podobało mu się, a im mocniej napierałem palcami na jego wejście, tym bardziej domagał się bym go tam pieścił. Tak się zapamiętałem, obserwując jego reakcje, że ani się spostrzegłem jak wsunąłem w niego palec.
- Boże, Tom.
- Boli?
- W żadnym razie. Nawet nie wiesz, jakie to uczucie.
Zacząłem poruszać palcem, z każdym kolejny ruchem wślizgiwał się swobodniej, a Bill wiercił się niespokojnie i pojękiwał.
- Jeszcze… - prosił.
Dołożyłem drugi palec, jego mięśnie szczelnie zacisnęły się na moich palcach. Patrzyłem cały czas na jego twarz. Oblizał usta, odchylając głowę do tyłu, napawał się tym doznaniem jakiekolwiek było. Ciężko mi było stwierdzić, czy jego grymas, to wynik dyskomfortu czy przyjemności. Jego twarz dawała mi sprzeczne informacje, więc nie poruszałem palcami, czekając aż da mi jakiś znak. Jedyne, co zaryzykowałem to zagięcie ich lekko w środku. Stęknął pod doznaniem.
- Bill… - odezwałem się. Nie mówił nic. Nie jęczał, ani nie protestował, a co gorsze nie zachęcał też do tego bym kontynuował.
Otwarł powoli oczy i spojrzał na mnie takim wzrokiem, że nie potrzebowałem już żadnej więcej wskazówki. Chciał więcej! O wiele więcej.
Poruszyłem palcami, wysuwając je z niego. Kiedy kolejny raz wsunąłem je w niego po główce jego penisa pociekły krople spermy, był na granicy. Pięknie. Mógłbym go w tej chwili samymi palcami doprowadzić do wytrysku.
Kiedy dołączyłem trzeci palec, chwycił mnie za rękę powstrzymując.
- Wystarczy, teraz chcę poczuć ciebie.
- Wiesz, mój członek jest… - nie dokończyłem, bo wszedł mi w słowa.
- Wiem.
- Dobrze. Odwróć się na brzuch, będzie cię mniej bolało.
- Nie musisz się nade mną litować.
- Nie lituję się. Mam zamiar się z tobą kochać każdego dnia, a jeśli jutro będzie cię boleć dupa, to nie dasz mi się nawet dotknąć, więc dbam o swój interes, a nie o twoją dupę – wyrecytowałem. Oczywiście nie wszystko było prawdą, ale on zrozumiał, bo się uśmiechnął i przewrócił na brzuch, a ja tylko głęboko odetchnąłem.
Nalałem jeszcze trochę żelu na dłoń, wcierając go w swój członek i ostrożnie kładąc się na niego przejechałem główką przez środek jego pośladków. W oczekiwaniu uniósł lekko tyłek do góry.
- Jesteś gotowy? – zapytałem. Następnym razem nie będę pytał.
- Zwarty i gotowy.
- Z tym zwarciem to nie przesadzaj. Rozluźnij się.
- Jasne, żartuję przecież.
Pokręciłem głową, ale tego akurat nie widział.
Nie namyślając się wiele jeszcze raz prześliznąłem się przez strategiczne miejsce, i bez zbędnych ostrożności wszedłem w niego, pokonując jednym pchnięciem opór mięśni, które natychmiast zacisnęły się na mnie, uniemożliwiając mi głębszą penetrację czy wycofanie się, a Bill wstrzymał powietrze i zacisnął obie ręce na pościeli.
Przygryzłem wargę, to było kurewsko nie fair. Ja się tu rozpływałem w rozkoszy, bo tylko facet jest wstanie zrozumieć, jaką rozkosz daje pulsująca ciasnota na członku, która do tego otula przyjemnym gorącem, a on próbował nie zjebać mnie i nie wywrzeszczeć, że to cholernie boli, a ja jestem nieczułym draniem.
Przywarłem delikatnie do jego pleców, starając się nie wykonywać biodrami żadnych, nawet minimalnych ruchów i zacząłem całować go. Zacząłem od karku, poprzez ramiona i plecy, schodząc przez linie kręgosłupa, jednocześnie gładząc dłońmi boki jego klatki piersiowej. Najwyraźniej poskutkowało, bo odprężył się tak bardzo, że wpuścił mnie, pozwalając bym wypełnił go całego. Boże, co za uczucie, seks z kondomem ma się nijak do seksu bez. Doznania są tak wyraziste, tak intensywne, że trudno mi to nawet opisać słowami. To był po prostu kosmos.
- Boli cię jeszcze? – zapytałem ostrożnie.
- Już nie, ale popieść mnie jeszcze trochę.
- Dobrze. Będę to robił tak długo jak zechcesz – I robiłem. Głaskałem i muskałem jednocześnie ustami jego skórę. Robiłem to wszędzie, gdzie byłem wstanie sięgnąć. Od czasu do czasu, przejeżdżając językiem okolice jego ucha, to miejsce też okazało się bardzo wrażliwe, bo kiedy zacząłem je podrażniać końcem języka, na jego ciele stanęły wszystkie włoski.
Zacząłem się w końcu miarowo poruszać, najpierw powoli i delikatnie, a potem z każdym kolejnym pchnięciem szybciej i głębiej, wciskając się w niego tak mocno, jak to tylko było możliwe. Jego jęki, tylko podsycały całą atmosferę. Wiedziałem, że w takim tempie długo obaj nie pociągniemy. Uniosłem go lekko za biodra, zmuszając by klęknął.
- Tom… - zaprotestował, ale kiedy tylko chwyciłem w dłoń jego członek, od razu przestał się kręcić.
Nie wiem jak długo spalaliśmy się w tej dzikiej orgii, już przynajmniej kilka razy musiałem zwolnić nam tempo, żebyśmy za wcześniej nie skończyli. I nie wiem też, który z nas był już bardziej zmęczony i spragniony finału, ale kiedy Bill coraz bierniej reagował na moje pieszczoty, coraz głośniej jęcząc i wzdychając, zrozumiałem, że jak na pierwszy raz, w zupełności mu wystarczy. Zacisnąłem mocniej dłoń na jego członku, nie wiedziałem, jak lubi to sobie robić, jednak w tej pozycji trzymałem go tak, jakbym trzymał w dłoni własny członek, pomyślałem, że po prostu zrobię to tak, jak robię to sobie, wcale nie spodziewając się, że aż tak gwałtownie zareaguje, że zaspokaja się dokładnie tak samo jak ja, ale to było wspaniałe uczucie, kiedy z jego gardła wydobył się ten przeciągły jęk rozkoszy i było niesamowicie, kiedy sięgnął dłońmi do moich pośladków, wczepiając się w nie palcami i wciskając mnie w swoje gorące wnętrze do oporu.
- Dobrze ci było?- zapytałem, obserwując jak drży i próbuje zapanować nad oddechem.
- Widzisz i jeszcze się pytasz?
- Uczę się ciebie.
Prychnął.
- Jeszcze tego nie zauważyłeś?
- Czego?
- Nasza mapa ciała ma te same czułe miejsca.
- Nie zauważyłem – przyznałem, ale teraz, jak tak pobieżnie przeanalizowałem kilka faktów, coś w tym było.
- Dalej Tom, teraz twoja kolej.
- W porządku, skończę ręką – powiedziałem i wyszedłem z niego.
- Nie ma mowy – odwrócił się do mnie przodem. – Wejdź we mnie w tej pozycji, chcę patrzeć na twoją twarz, kiedy będziesz dochodził.
- Przecież już widziałeś to tyle razy.
- I za każdym razem jest mi mało tego widoku – chwycił mnie za rękę, ciągnąc na siebie.
Nie zamierzałem się z nim sprzeczać, jeśli nasz związek ma przejść na wyższy etap, a to już obaj ustaliliśmy, że brniemy w to dalej, to rozkosz mieliśmy sobie dawać na wzajem, więc nie było mowy, że tylko jeden z nas będzie zaspokojony, a drugi będzie kończył po kryjomu gdzieś w kiblu albo pod prysznicem.
Wszedłem w niego. Jego oczy skupiły się na mnie, poczułem dreszcze podniecenia, to było takie dziwne, kiedy na mnie patrzył, wciąż jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić. Nie wstydzę się go, ale nigdy wcześniej nie byłem z nim w takiej jednoznacznej sytuacji, i chodź to było krępujące, to było też jednocześnie pieruńsko podniecające.
- Chcę, żebyś we mnie doszedł.
- Bill…
- Żadne Bill, masz skończyć we mnie.
- W porządku, jak chcesz – wykonałem ruch biodrami, niewiele mi trzeba było, żebym doszedł. Cała ta sytuacja, jego wzrok, atmosfera, okoliczności, działało na mnie zbyt pobudzająco. Billa nogi, którymi mnie oplótł w pasie, wciskając w siebie jeszcze bardziej dopełniły efektu, doszedłem poddając się tej ekstazie. Otwarłem oczy dopiero po chwili. Spojrzałem na Billa, uśmiechał się.
- Co? – zapytałem, chaotycznie dysząc.
- Czuję ją, jest taka gorąca.
Zmarszczyłem brwi.
- I wiesz, będę ją nosił w sobie.
- Nic nie będziesz nosił – zaprotestowałem.
- A co mi zrobisz? Włożysz mi tam palce i będziesz czekał aż wypłynie?
- Świetny pomysł – stwierdziłem.
- No to śmiało.
- Zrobię to, ostrzegam cię. Myślisz, że się będę krępował albo brzydził?
- Brzydził na pewno nie. Wiem, że stać cię na to z całą pewnością i robiłeś o wiele odważniejsze rzeczy, ale dojdziemy do tego, chcę zaznać wszystkiego. Słyszysz? Chcę spróbować każdej nawet najbardziej wyuzdanej fantazji.
Wycofałem się z niego ostrożnie, a wraz za moim członkiem zaczęła wypływać z niego moja sperma.
Na szczęście dla mnie był tak rozciągnięty, że nie był w stanie zacisnąć jeszcze mięśni tak by uniemożliwić jej wypłynięciu.
- Ach, jaka szkoda – skomentował. – Twój Tommy jest dość dużym chłopcem. Muszę się przyzwyczaić, żebym mógł ten manewr wykonać.
- To z tym dużym, to ma być komplement? – zapytałem.
-  Oczywiście - przejechał dłonią po moim członku, nie był już pobudzony, ale bardzo wrażliwy na dotyk.
- Nadal reagujesz – stwierdził z jakimś dzikim błyskiem w oku.
- Mam chwilową przeczulice. A ty nie?
- Też – zaśmiał się. – Ale lubię ten stan, zwłaszcza, kiedy ubiorę ciasne spodnie, a przy każdym ruchu przez kilka pierwszych minut, to jest prawie jak tortura.
- Dlatego ja wole szerokie, mniejszy z tym problem.
- Nie wiesz, co tracisz.
- A co w tym przyjemnego? – zdziwiłem się.
- Wiesz, co myślę? Że to będzie najlepsza rzecz w całym moim życiu.  Sądziłem, że wiele już wiem o seksie, ale widzę, że wiele możemy się od siebie jeszcze nauczyć.
- O tak – potwierdziłem i położyłem się koło niego. – Zapaliłbym – rzuciłem.
- Po dobrym seksie dobrze jest zapalić – stwierdził.
- No właśnie. A fajki zostawiłem w kieszeni w kurtce, która leży w przedpokoju – rzuciłem zdegustowany wizją ruszenia się po papierosy. Już nawet zacząłem rozważać podarowanie sobie tego palenia, bo wybitnie nie chciało mi się wychodzić z łóżka, kiedy Bill dźwignął się na łokciach i sięgnął do szuflady, wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Mówisz – masz – powiedział i rzucił mi papierosy.
- Dzięki – zapaliłem, zaciągając się głęboko dymem. Już dawno nie czułem się taki zrelaksowany i pewny siebie. Jakbym w końcu dobrną do upragnionego kresu wszystkiego. Co za irracjonalne uczucie, ale tak niebotycznie przyjemne, że uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Bill także zapalił. Znowu leżeliśmy jak już wiele razy w przeszłości, ramie w ramie, po prostu leżąc i paląc i nic do siebie nie mówiąc, z tą małą różnicą, że tym razem leżeliśmy kompletnie nago. Wystarczyła jedność dusz, to, że czułem na boku jego ciepło, a w powietrzu unosiły się kłęby dymu i zapach seksu. Za oknem chylił się zachód słońca, a ja właśnie poczułem, jaki jestem zmęczony. Poprzednią noc w ogóle nie spałem, bo leciałem i za cholerę nie mogłem choćby godzinę zmrużyć oka. Jeszcze dzień wcześniej przez dręczące mnie sny, też źle spałem, do tego ten maraton seksu, oczy zaczęły mi się same zamykać. Zgasiłem peta w popielniczce i odwróciłem się na bok, podpierając się na łokciu i patrząc na Billa.
- Co tak patrzysz?
Wzruszyłem ramionami.
- Bo teraz bezkarnie mogę.
Prychnął.
-  Jeśli chcesz bezkarnie patrzeć, to musisz mnie pocałować.
- Ach tak. I bez tego bym cię pocałował – wpiłem się w jego usta, a on odwzajemnił pocałunek, bardzo żarliwy zresztą. – Zadowolony? – zapytałem, odrywając się od jego ust.
- I nie tylko. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Ja też – przyznałem. - Kocham cię.
- Ja ciebie też Tom – położyłem głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałem, jak miarowo bije jego serce, i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, to był po prostu moment…

7 komentarzy:

  1. To.. było..piękne *.*
    Nie mam słow, czekałam na to 38 odcinków xD
    Będę wracać do tej notki....
    Kochana weny weeeny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne ! Cudowne !
    Wreszcie w ich życiu , wspólnym życiu zapanował spokój !
    Niech teraz będzie wszystko w jak najlepszym porządku !! :)
    czekam na dalsze losy kochana ;)
    Buziaaaki ;***

    PS. Nie wiem czy widziałaś powiadomienie pod ostatnim odcinkiem, więc przypominam. U mnie pojawił się 1 odcinek nowego opowiadania ;) :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne....po prostu piękne...takie prawdziwe.
    Tak jak w komentarzu wyżej: Będę wracać do tego rozdziału.

    Weny, Niki

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne, genialne! taka radość i miłość bije od tego odcinka. w końcu! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. YES, YES, YES!!
    BOSKIE, GENIALNE, SUPER, ZAJEB***E! PO PROSTU SŁÓW BRAKUJE.
    WRESZCIE SIE DOCZEKAŁAM!
    JA CHCE JESZCZE! (KOTEK NIEWYŻYTA)
    WENY KOCHANA, MEGA WENY
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
  6. Pochłonęłam te dwa odcinki, niemal nie odrywając od tekstu wzroku, tak się wciągnęłam. Nawet było mi trochę głupio, bo mama coś do mnie mówiła, a ja jej nie słuchałam, no cóż... xD Ale wracając: to było coś naprawdę cudownego. Oba odcinki były cudowne i jest jak balsam na skołatane nerwy po całym męczącym dniu. Widać, że Tom naprawdę kocha Billa. Ale to tak naprawdę, naprawdę... Nawet, gdy mówił o ich zbliżeniu, określił to jako "kochanie się", a wiadomo, jak on do tego podchodzi... Jeszcze te wyznania... Aż uśmiechałam się sama do siebie. I nawet nie wiesz, jak niektóre momenty przypominają mi samą mnie...
    To ja czekam na jutro.
    Weny życzę.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*