Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 25 października 2014
21:12
Witajcie kochani
Dziękuję Wam za komentarze. Praktycznie w każdym pojawiała
się ta sama myśl, że albo coś złego Billa spotkało, kiedy Toma nie było albo, że
ktoś się pojawił w jego życiu. Sądzicie jednak, że jeśli pojawiłby się ktoś
inny, to Bill nadal mówiłby Tomowi, że go kocha?
Zapraszam Was na kolejny odcinek mieszania Wam w głowach, może
po dzisiejszym odcinku nasunie się Wam nowa koncepcja, co do tajemnicy Billa.
Hę? :D
Wasza Niki
Odcinek 41
Kiedy podjechaliśmy pod dom
naszych przyjaciół, James wyszedł przywitać nas. Wyściskał mnie, jakby mnie nie
widział, co najmniej rok, a nie trzy tygodnie i zaprosił nas do domu twierdząc,
że Brooke nie jest gotowa i zajmie to przynajmniej jeszcze z godzinę.
- Nic nowego – rzuciłem. Na
Rię też wiecznie czekałem.
Jak tylko weszliśmy do środka, szczeniak zaczął biec w
naszą stronę. Mała była urocza w tym swoim różowym ubranku.
Bill chwycił ją na ręce, a ona wiła się na wszystkie
strony, próbując go gryźć i lizać.
- Ał, czemu tak gryziesz? – syknął.
James się zaśmiał.
- Wszystkich gryzie. Dziś rano
wzięła się za fotel – wskazał gestem głowy na obgryzioną drewnianą nóżkę
fotela. – Jest strasznie psotna, ale cholera, nawet nie wiecie jak ją kochamy.
- No ja myślę. Byle komu byśmy
psa nie dali – rzucił Bill. – Weź ją Tom – podał mi szczeniaka. Ale jak tylko wziąłem
ją na ręce i zatopiła w moich palcach swoje malutkie szpilkowate ząbki zrozumiałem,
czemu tak nagle mi ją oddał.
- Mnie też gryziesz? - zacząłem
się z nią droczyć, a ona powarkiwała – No gryź, gryź, nie boję się tych twoich
ząbków.
- Długo ci zeszło Tom z tymi
papierami.
- Byłbym wcześniej, ale angina
mnie dopadła i przeleżałem ponad tydzień w łóżku.
- U, to nie fajnie. Tu byś się
nie pochorował.
- Pewnie nie. Jak wyjeżdżałem
z Niemiec, to nawet śnieg spadł. Ogólnie to przez cały mój pobyt pogoda była fatalna.
- Napijecie się czegoś?
- Ja chętnie - powiedział Bill
- Tom nie może, bo prowadzi – nawet tego nie komentowałem. Zawsze tak było, nie
musiałem się tłumaczyć, bo Bill to robił za mnie.
Mimo wszystko zostałem poczęstowany Colą, więc nie było
tak źle.
Po jakieś pół godzinie pojawiła się w końcu Brooke. Uśmiechnęła
się, kiedy mnie zobaczyła.
- Słyszałam twój głos, ale nie
byłam pewna czy to ty. Kiedy wróciłeś?
Objąłem ją na przywitanie i usiadłem z powrotem na
kanapie, próbując zignorować ból, jaki zadawała mi Prencessa, gryząc bez
ustanku moje palce.
- Wczoraj.
- Bill za tobą bardzo tęsknił.
- Ja za nim też – odparłem, śmiejąc
się. Wszyscy doskonale wiedzieli, że rzadko się roztajemy.
- Od razu widać po jego twarzy,
że jest spokojny i zadowolony.
Parsknęliśmy wszyscy śmiechem.
- Nie przesadzajcie – zawstydził
się. - Po prostu nie lubię być w domu sam. Co w tym dziwnego?
- Dobrze, dobrze, wszyscy wiedzą,
że ty nie zrobisz sobie nawet sam śniadania. – Nie mogłem się powstrzymać przed
podkoloryzowaniem nieco naszego codziennego życia.
- Umiem.
- Jasne – zironizowałem. –
Wiecie, w jakim stanie jest większość naszych garnków? Wątpię, żeby to się dało
odczyścić. Znowu trzeba będzie kupić nowe.
Uderzył mnie w ramie i zaczęliśmy się śmiać.
- Ale tak serio, to też za nim
tęskniłem.
- To naturalne. Jesteście
bliźniakami, do tego zawsze jesteście razem, nic więc dziwnego, że tęsknicie za
sobą.
- No wiesz, Tom – wtrącił
James. - Staraliśmy się jak mogliśmy zastąpić mu ciebie, ale marnie nam szło,
więc dobrze, że już jesteś.
- Też się cieszę.
- No dobra, to co chłopaki – Brooke
klasnęła w dłonie – Jedziemy?
- No my to już od dawna jesteśmy
gotowi – stwierdził James, na co tylko zrobiła grymas pod tytułem; „Jestem
kobietą i wyszykowanie się na imprezę musi trochę potrwać”. Co wywołało u nas
wszystkich uśmiech.
- No to jedziemy. Zamknę tylko
małą w kojcu, żeby nam reszty mebli nie zjadła i jedziemy.
- Nie boisz się jej samej
zostawiać? – zaskoczyła mnie, to w końcu jeszcze szczeniak.
- Nie, dla niej to już i tak późna
pora. Pójdzie spać jak zostanie sama. Nie martw się Tom.
Spojrzałem na Billa, a on tylko wzruszył ramionami. Zauważyłem,
że wiele się zmieniło w ciągu tych trzech tygodni mojej nieobecności.
Pojechaliśmy w końcu do Paradise’a.
Bill od razu zamówił dla wszystkich drinki. Dla mnie też, na jeden mogłem sobie
pozwolić, i nie zamierzałem sobie odmówić.
Jak zawsze, kiedy byliśmy we czwórkę, lokowaliśmy się w
naszej prywatnej loży i dyskutowaliśmy na różne tematy. Zważywszy, że dość
długo nie było mnie, było o czym.
Siedzieliśmy już ładne parę godzin. Bill był już nieźle
wstawiony i zrobił się bardzo gadatliwy, i kolejny raz poszedł po drinki i soczek
dla mnie. James zwinął się do kibla, a ja w końcu miałem okazję zamienić słówko
z Brooke.
- Brooke? Jak mnie nie było,
Bill nie zachowywał się jakoś dziwnie?
Zaskoczyłem ją tym pytaniem, bo aż zmarszczyła brwi?
- Co masz na myśli?
- Nic konkretnego. Pytam tak
ogólnie.
- Boisz się, że może brał
narkotyki?
Nawet mi to przez myśl nie przeszło, ale nie
wyprowadzałem jej z błędu.
- O to nie musisz się martwić.
Chyba dostał wtedy nauczkę. Zachowywał się normalnie. Czasami, może był trochę
przygaszony, ale to zapewne, dlatego, że bez ciebie czuł się niepewnie.
- No, ale przynajmniej miał okazję
wyrwać kogoś, bo zwykle narzeka, że mu wchodzę w paradę – ściemniłem, chcąc wyciągnąć
od niej nieco więcej.
- No coś ty – zaśmiała się. -
James go nawet podpuszczał kilka razy, ale kiedy zaprosiliśmy do loży
dziewczynę, to stwierdził, że jest strasznie zmęczony i musi jechać do domu.
Uśmiechnąłem się pod nosem, podobało mi się to, że był mi
wierny i nie skorzystał z okazji.
- A ty widziałeś się może z
Rią?
- Nie. Nie widziałem, a potem
się rozchorowałem i nie wychodziłem praktycznie z łóżka. Widziałem się tylko z
chłopakami, no i tuż przed wyjazdem z Georgiem. Wiesz, wszystko i tak się poprzeciągało.
Miało mnie nie być tylko kilka dni, a wyszło trzy tygodnie. – Tu oczywiście
kłamałem, gdyby sprawy ułożyły się inaczej nie zobaczyliby mnie może do
przyszłego roku, ale o tym nigdy się nie dowiedzą.
- Tak bywa.
- Brooke, powiedz mi, jako
kobieta… można pomylić tęsknotę z miłością?
- To znaczy?
Zrobiłem głębszy wdech, nie mogłem jej powiedzieć przecież
wprost.
- Wiesz, kiedy wydaje ci się,
że kogoś kochasz, a tak naprawdę spotykasz tą osobę i okazuje się, że po prostu
za nią tylko tęskniłaś, i to nie jest związane z miłością. Jest to możliwe?
- Nadal o niej myślisz?
Uciekłem wzrokiem w bok. Miałem powiedzieć jej, że to nie
o Rię mi chodzi, ale może to dobra wymówka, żeby nie powiedzieć jej o tym, co łączy
mnie z Billem.
- Nie wiem Tom, jaka była między
wami relacja, ale jeśli myśląc o danej osobie czujesz pożądanie, to znaczy, że
ją kochasz, a nie tylko tęsknisz.
Przytaknąłem, że rozumiem.
Czyli to, co czułem do Billa, to była miłość, a to, że
pewnych rzeczy nie chciałem robić wynikało tylko z tego, że to ja sam sobie
stawiałem jakieś ograniczenia.
Przez cały wieczór obserwowałem
go. Po tym, co wydarzyło się w wannie, nie wiedziałem już, co o tym myśleć, zwłaszcza,
że teraz zachowywał się normalnie, tak jak zwykle. Zerkał co jakiś czas na mnie
i kilka razy zauważyłem, jak lustruje moje ciało, pociągałem go, co do tego nie
miałem żadnych wątpliwości, więc pozostawała tylko kwestia, dlaczego nie chciał
bym oddawał mu to czym on sam mnie obdarowywał?
Niczego istotnego się nie dowiedziałem i dręczyło mnie
to. Jeśli mamy tkwić w tym związku, nie może być między nami żadnych tajemnic na
tym podłożu, bo wcześniej czy później zacznie się wszystko sypać. Musiałem
wyciągnąć to z Billa bez względu na to, jakie będę musiał użyć do tego
argumenty.
- Hej, o czym dyskutujecie,
obgadujecie mnie znowu? – rzucił Bill, stawiając przede mną szklankę z sokiem.
- Oczywiście, zawsze cię
obgadujemy – powiedziałem z przekorą.
- Przepraszam was na moment –
odezwała się Brooke - pójdę przypudrować nosek – powiedziała i zabierając ze
sobą torebkę skierowała się w stronę toalet. Zostałem z Billem sam. Upiłem soku
i spojrzałem na niego. Tak, jak do tej pory rozglądał się po sali, tak teraz
patrzył mi w oczy.
- Czemu tak na mnie patrzysz?
– zapytał w końcu.
- Nie mogę? – nachyliłem się
do niego. – Mam na ciebie ochotę – powiedziałem i odsunąłem się, przyglądając się
jego reakcji.
Uśmiechnął się, odwracając wzrok. Znowu się speszył.
Nachyliłem się do niego kolejny raz.
- Podoba mi się to jak się
peszysz.
- Przestań.
- Nie mogę. To mnie podnieca –
nie mogłem się powstrzymać.
- Tom…
- To rumieńce? – drażniłem się
z nim. Zupełnie nie rozumiałem, czemu zrobił się taki wstydliwy, zwłaszcza na
moje gadanie. Nigdy wcześniej nie zwracał na to uwagi.
- Proszę cię, jesteśmy w miejscu
publicznym.
- No to wracajmy do domu.
- A co z Jamesem i Brooke?
- Wrócą taksówką.
Widziałem, że nie mógł uwierzyć w to, co powiedziałem.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, zerkając, która godzina.
- Śmiało możemy się zwinąć –
rzuciłem, chowając komórkę. Zastanawiałem się, czy się teraz wycofa. W oddali dostrzegłem
zbliżającego się Jamesa, a tuż za nim szła Brooke. – To jak? – zadałem krótkie
pytanie. Szczerze mówiąc samemu nie wiedząc, czego się spodziewać. Mina Billa
była tak dziwna, że nie miałem pojęcia, co odpowie.
Odwrócił się widząc, że zerkam za niego, obserwując zbliżających
się w naszą stronę przyjaciół, po czym spojrzał na mnie.
- Wracamy! – odparł, a mnie aż
ukuło coś w piersi. Uśmiechnąłem się.
- Jesteśmy, a wy, co tak siedzicie?
- Czekamy na was – rzuciłem, dopijając
sok.
- Impreza w pełni, ruszcie się,
bo wam tyłki przyrosną do tej kanapy.
- Nie przyrosną, bo wracamy do
domu – powiedziałem.
- Dlaczego? – James był
zaskoczony.
- Bill się źle czuje – spojrzałem
na niego, a on utkwił we mnie tylko spojrzenie, które jawnie krzyczało: „Co ty odpierdalasz?”
Brooke od razu spojrzała na niego.
- Za dużo wypiłeś?
- Zdecydowanie – stwierdził. Udawanie
chorego przyszło mu jednak niezwykle łatwo. – Strasznie boli mnie głowa i jakoś
mnie muli, nie chciałbym puścić tu pawia. Wrócimy lepiej do domu.
- Nie no, to oczywiste. Tak
myślałem, że trochę za dużo pijesz. Te drinki niby nie czuć procentów, ale
zwalają z nóg – powiedział James.
Przyznał rację przecierając twarz rękami. Był w tym
mistrzem, sam bym lepiej nie umiał udać chorego.
- Przepraszam, że was nie
odwiozę – powiedziałem.
- Nie przejmuj się, poradzimy
sobie, są przecież taksówki.
- Ale nie tak się umawialiśmy.
- Nie ważne, jedźcie do domu,
niech Bill się położy.
- Sam tego dopilnuje – powiedziałem
i szturchnąłem go w ramie. – Zbieraj się młody.
Żegnając się z nimi wyszliśmy z klubu, zmierzając dość
żwawym krokiem do samochodu. Nic nie mówiliśmy, ale to milczenie wcale nie
oznaczało, że jesteśmy na siebie wkurzeni, a w powietrzu wisi kłótnia. Chociaż
w powietrzu wisiało, ale coś zgoła innego i dosłownie rzecz biorąc miało właśnie
z nagością wiele wspólnego.
Wsiedliśmy do samochodu, a ja natychmiast odpaliłem
silnik. Do domu o tej porze, mieliśmy jakiś dziesięć minut drogi, ale to było dziesięć
najdłużej trwających minut.
Jak tylko dojechaliśmy i
weszliśmy do domu rzuciłem się na niego, dosłownie. Sam nie wiem, co mnie napadło,
ale puściły mi całkiem hamulce. Przycisnąłem go sobą do ściany tuż koło szafki
w holu i zacząłem niecierpliwie całować.
Nie bronił się, chyba nie do końca wiedział, co się dzieje,
ale poddawał się moim pocałunkom, próbując nawet nadążyć za moimi muśnięciami,
kiedy zatapiałem się w jego ustach.
Przejechałem dłonią po jego kroczu, był podniecony i to
jak cholera. Chodź nie przestawałem go całować zacząłem uciskać jego krocze, jęknął
na to doznanie. Zacząłem odpinać mu pasek u spodni i rozpinać je, po chwili już
swobodnie, wsuwając rękę pod gumkę jego bokserek, aż się wzdrygnął, zaciskając rękę
na mojej dłoni i tylko czekałem, aż mnie odepchnie, bo w tej chwili zrobiłem dokładnie
to samo, co w wannie, a on zareagował też dokładnie w ten sam sposób.
- Tom…
- Odwróć się do ściany –
poprosiłem.
Zrobił to, a ja zsunąłem mu całkiem spodnie wraz z
bokserkami natychmiast, ugniatając dłońmi jego pośladki.
- Zajebiste – wyszeptałem. –
Masz zajebiste pośladki, wiesz o tym?
Nie odpowiedział, jedynie chwycił mnie za jedną rękę, ale
natychmiast wyswobodziłem się z tego uchwytu, łapiąc za brzegi jego koszulki i ściągnąłem
ją z niego. Stał tak teraz przodem do ściany, zupełnie nagi, ze spuszczonymi
spodniami do kostek. Ciężko oddychał, czułem, jak szybko bije mu serce. Jego
penis stał na baczność, najwyraźniej podobała mu się ta zabawa. Ująłem w dłoń
jego członka i zacząłem go pieścić. To było cholernie podniecające czuć jak
reaguje, słyszeć jak wzdycha i wstrzymuje momentami powietrze. Ściągnąłem z siebie
koszule i odpiąłem pasek w spodniach, pozwalając im samoistnie opaść. Jedną ręką
zsunąłem swoje bokserki i przylgnąłem całym ciałem do pleców Billa. Jego skóra
była tak przyjemnie gorąca, że nie mogłem się nasycić tym odczuciem. Oplotłem
go ręką, drugą cały czas pieszcząc jego krocze. Zacząłem składać pocałunki na
jego karku i plecach. Podparł się jedną ręką o ścianę, a drugą zacisnął na
mojej ręce, którą go pieściłem, ale nie przeszkadzało mi to, więc pozwoliłem mu
na to. Kiedy przesunąłem rękę na jedną z brodawek sutkowych, akurat tę z
kolczykiem i zacząłem ją drażnić poczułem jak drży z podniecenia. Jego członek nagle
stwardniał jeszcze bardziej, co oznaczało, że jestem już bardzo blisko jego
orgazmu. Cała sytuacja była tak cholernie podniecająca, że sam byłem już gotowy
i póki co ocierałem się jedynie członkiem o jego pośladki, walcząc z przemożna
chęcią zatopienia się w jego ciele.
- Tom, Tom, Tom… - zaczął w kółko
powtarzać moje imię.
- No dalej, dojdź dla mnie – szepnąłem
mu do ucha, przejeżdżając językiem tuż za nim. Poczułem, jak zaciska palce na
mojej ręce, a po chwili, jak po mojej dłoni spływa jego sperma. Dyszał ciężko,
ale dla mnie, to jeszcze nie był koniec. Miałem nadzieję, że rozniecając we
mnie ten płomień miłości i pożądania wiedział, jakie mam wymagania, jeśli
chodzi o te sprawy. Spojrzałem na swoją dłoń umazaną w jego nasieniu, przesunąłem
palcami, które prześliznęły się po sobie gładko. Tak, sperma wspaniale nadawała
się, jako zastępczy lubrykant. Sięgnąłem między jego pośladki, ale od razu się
spiął, kiedy dotknąłem jego wejścia.
- Co ty robisz? – zaprotestował
i chciał się odwrócić, ale przycisnąłem go mocniej do ściany.
- Zaraz zobaczysz.
- Tom nie. Zaczekaj… - zanim zdążył
cokolwiek więcej powiedzieć wsunąłem w niego palec, wszedł tak gładko, że dołączyłem
drugi.
Bill jęknął. Może nie było to dla niego przyjemne, ale z pewnością
go nie bolało.
- Tom, poczekaj, ja…
- Wiem, będę delikatny. To zaboli
tylko przez chwilę. Postaraj się nie spinać - powiedziałem. Przez to, że byłem
tak cholernie podniecony i wygłodniały seksu, kompletnie straciłem rozum, to
znaczy mój Tommy zaczął za mnie myśleć. Wtarłem resztę jego nasienia w swój członek
i nakierowując główkę na jego wejście, pchnąłem, pokonując opór ciasnego
pierścienia mięśni i zanurzyłem się po same jądra w jego gorącym wnętrzu. Krzyknął
momentalnie, tracąc władze w nogach. Przytrzymałem go mocno, obejmując i przyciskając
do ściany.
- Boli… - jęknął.
- Przepraszam, nie będę się poruszał
aż się przyzwyczaisz. Wytrzymasz? – trzeba być chyba niespełna rozumu, a ja z
całą pewnością byłem, żeby podczas zadawania komuś rozdzierającego go bólu, pytać
się czy wytrzyma.
- Tak – usłyszałem jednak.
- Kocham cię. Czuję, jak zaciskasz
się na moim Tommym. Wiesz, jakie to jest przyjemne? – zacząłem mu mówić, co
czuję. Lubił, jak mu takie rzeczy opowiadałem, a skoro teraz nie powiedział mi,
żebym przestał pierdolić i się zamknął, to znaczyło, że chce tego słuchać. Co śmieszniejsze,
coraz bardziej zaczynała mi się podobać ta zabawa. Zwłaszcza, kiedy Bill niecierpliwie
stęknął, a ja zorientowałem się, że mały Billy zaczyna znowu budzić się do życia.
No proszę, mój młodszy braciszek wcale nie jest taki święty i cnotliwy. Z tego,
co widzę ma spore, a nawet bardzo spore potrzeby.
Kiedy poczułem, że się rozluźnił, zacząłem się poruszać. Jednak
za każdym moim pchnięciem krzywił się i syczał, i znowu spinał. Dla mnie to
była rozkosz, ale nie chciałem, żeby cierpiał, w końcu obaj mieliśmy mieć z tej
zabawy przyjemność. Zacząłem go znowu pieścić ręką. Pomyślałem, że kiedy skupi
się na przyjemności przestanie odczuwać ból, a przynajmniej taką miałem nadzieję
i nie pomyliłem się. Kolejny raz doszedł w mojej dłoni, a ja zaraz po nim, ale
nie chciałem tym razem w nim kończyć, wyszedłem, kończąc na jego pośladkach.
Obaj się zmęczyliśmy. Gdybym go nie trzymał pewnie zjechałby
teraz po tej ścianie na podłogę. Czułem jak drżą mu nogi.
- W porządku Bill?
- Tak. Jeśli jeszcze raz to zrobisz
to zejdę tu ze zmęczenia – powiedział zerkając na mnie na wpół otwartymi oczami.
Uśmiechnąłem się.
- Dopiero się rozgrzewam, ale
na dziś to może faktycznie wystarczy. Jutro nie usiądziesz na dupie.
- Na pewno.
- Dojdziesz do łazienki, czy
mam cię zanieść?
- Dojdę, ale daj mi chwilę.
- W porządku – Obaj osunęliśmy się na podłogę, siadając
na niej. Bill podpierał się rękami i dopiero po chwili spojrzał na mnie. Zmęczenie,
ból i alkohol dały się mu we znaki, ale jego wzrok, kiedy na mnie popatrzył był
tak rozmyty, jakbym zaćpał go tym seksem, o ile to było w ogóle możliwe.
- Boże, wyglądasz jakbyś był na
haju.
- Jestem – odparł. – Jestem
tak szczęśliwy, że czuję się, jakbym był właśnie na haju. Kocham cię Tom. Nawet
nie wiesz jak bardzo – dotknął mojego policzka i przybliżył się, całując mnie w
usta.
- Um – mruknąłem, kiedy
wyczyniał te swoje sztuczki z językiem. Gdzie on się tego nauczył? Dlaczego ja
nie wiedziałem, że on potrafi takie rzeczy? Tyle o nim wiem, a o tym nie miałem
zielonego pojęcia.
Oderwaliśmy się od siebie, a ja zaczerpnąłem głęboko powietrza.
- Łoł, jesteś w tym niezły –
stwierdziłem.
- Dzięki, z twoich ust to naprawdę
komplement. Pomożesz mi wstać? Trochę mi nogi w kolanach zmiękły.
- Jasne.
Zebraliśmy się w końcu z podłogi i skierowaliśmy się do łazienki
Billa. Była tam duża kabina prysznicowa z hydromasażem. Akurat hydromasaż nie był
nam potrzebny, ale jako, że była dość duża, to nadawała się idealnie do wspólnego
prysznica.
Było cudownie, jednak nadal nie wiedziałem, dlaczego wcześniej
w wannie odepchnął moją rękę. Nie powiem, że mnie to nie gryzło, no i doskonale
wiedziałem, że on nie powie mi tego wprost.
Jedno, w każdym razie było pewne, kocha mnie i pragnie, musiałem
tylko jakimś sposobem dowiedzieć się, jaką tajemnice przede mną ukrywa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńNO TO TERAZ PO KOLEI, BO SIE ZAMOTAM.
ROZDZIAŁ FAJNY, TAKI TROCHĘ LUŹNY, MOZNA BY POWIEDZIEĆ.
NAJLEPSZY BYŁ TEN TEKST"CHODZIŁO O COŚ Z GOŁA INNEGO, ALE MIAŁO Z NAGOŚCIĄ WIELE WSPÓLNEGO" CZY JAKOS TAK. NO, W KAZDYM RAZIE WIADOMO O CO CHODZI.
A TEN SEX... NORMALNIE MYŚLAŁAM, ŻE BĘDĘ MUSIAŁA SIE PRZEBRAC. cZYTAŁAM TO Z PRZYJEMNOŚCUIĄ. NIE WIEN, CZEMU, ALE TY TE SCENKI TAK ZAJE****IE OPISZUJESZ, ZE JA WYMIEKAM.
CO DO ZACHOWANIA BILLA, TO JA JUŻ NIC NIE WIEM. JAK DLA MNIE TO TO JEST CZARNA MAGIA. ZA CHOLERĘ NIE MOGĘ GO ROZGRYŹĆ.
CZEKAM NA NASTEPNY, OBY POJAIŁ SIĘ SZYBCIEJ, NIŻ TEN
WENY ŻYCZĘ
KOTEK
Świetny odcinek. Nawet nie wiesz, jak cholernie uwielbiam cię czytać. Bo piszesz naprawdę genialnie. A dzisiaj... Uh... Ten seks... Aż mi się gorąco zrobiło i wyobraźnia ruszyła. Tylko jestem ciekawa, tak jak Tom, o co chodzi Billowi... No i co chciał powiedzieć starszemu bliźniakowi w trakcie ich zbliżenia... No cóż, przekonam się w kolejnym odcinku.
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
Pozdrawiam,
Joll.
Hmmm
OdpowiedzUsuńMi się wydaje że Bill albo jest na coś chory albo już sam nie wie co myśleć...może boi się czegoś? Tylko jeszcze nie wiem czego ;)
Odcinek super trochę czekania ale się opłaciło :D
Szczególnie ten seks przy ścianie ...cudo *-* !
Aż wyobraźnia ruszyła ;)
Wracajac do Billa to tak mam nadzieję że wyjaśni to Tomowi bo coś czuje że jak tego nie zrobi to będzie źle i w ogóle Tom będzie się czuć nieswojo...
Czekam na kolejny odcinek i weny życzę :***
kurczę, nic mi nie przychodzi do głowy, co by mogło się dziać z Billem .
OdpowiedzUsuńCzyżby on się martwił tym, że jego niektóre reakcje nie spodobają się Tomowi,bądź jego wymagania będą zbyt trudne do zrealizowania ?
Jejkuu .. nie mam pojęcia co się dzieje, ale współczuje Tomowi.
Biedaczysko nie wie co się dzieje..
Niech w końcu w ich życiu zapanuje spokój, za dużo przeszli..
Kochana, jak zwykle świetnie !!
Całuję !! :********