Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

czwartek, 13 listopada 2014



Kochane mordeczki.

Dziękuję wszystkim za komentarze, tym zawsze komentującym oraz tym co zostawili po sobie ślad po raz pierwszy, nawet nie wiecie jak ważne są dla mnie wasze przemyślenia i opinie. Bardzo się cieszę, że podoba się Wam pierwszy odcinek opowiadania, chociaż jak już wspominałam, tam się w sumie jeszcze nic nie dzieje, ale chyba mnie już zdążyliście poznać przez te trzy opowiadania i wiecie, że ja muszę Was dobrze nakręcić, wręcz zmusić do określonego odczucia, tak jak na przykład w dzisiejszym odcinku. Mam nadzieje, że w jakimś stopniu udaje mi się przekazać Wam odczucia chłopaków. Kombinujecie już pewnie czy coś już ich łączy czy jeszcze nie, to mogę wam powiedzieć - więc jeszcze nie :)))) Zastanawiacie się pewnie; to w takim razie, co takiego się wydarzy, że będzie to adekwatne do tytułu opowiadania? Już niedługo się przekonacie (zacieram już ręce) Jednego jestem pewna, tego się nie spodziewacie :D

Wasza Niki


 Odcinek 2





-

- Kurwa! – cisnąłem butelką o bruk, rozbijając ją na milion kawałków.

Kiedy dotarliśmy do domu, wokół którego stała już policja, byłem tak wściekły, że ledwo powstrzymywałem się, żeby komuś nie przylać po mordzie.
Nerwy puściły mi już całkiem, kiedy weszliśmy do środka i zobaczyliśmy ten wszech panujący bałagan. Krótko mówiąc, nasz dom, nasz jedyny azyl, jaki mieliśmy, został doszczętnie splądrowany. A ja sądziłem, że tylko ktoś się do niego włamał. Tymczasem wszystko było przewrócone do góry nogami. Wszystko, co znajdowało się w szafkach, w szufladach, a nawet na regałach walało się po całym domu, jakby przez dom przeszło tornado. Nie wytrzymałem już i przypieprzyłem z całej siły pięścią w drzwi szafy.
Tego, co czuliśmy w tym momencie, nie da się opisać żadnymi słowami, jakby ktoś nas zgwałcił. Naruszył naszą nietykalność. Ktoś dotykał naszych niejednokrotnie cennych emocjonalnie rzeczy i dlaczego? Bo staliśmy się nagle popularni? Bo stworzyliśmy kilka durnych piosenek? To dawało im przyzwolenie, by tak nas potraktować? Zrobiliśmy to dla nich, a oni tak się nam za to odwdzięczyli?
Usiadłem na kanapie i zapaliłem papierosa. Ten dom w tym momencie stał mi się tak obcy, jak tysiące pokoi hotelowych, w których nocowaliśmy w ciągu całej naszej kariery. Nawet nie przejmowałem się, że popiół z papierosa spada na dywan. Ten dywan, z którego tak się cieszyliśmy i to jeszcze nie tak dawno. Był piękny, wełniany, puszysty, biały, a teraz?
- Czy coś zginęło? – zapytał mnie jeden z policjantów, zmuszając mnie do oderwania wzroku od dywanu i spojrzenia na niego.
- Nie wiem – odparłem. Nie chciało mi się już nawet sprawdzać. To już nie było istotne. To już nie był nasz dom. To miejsce stało się nam kompletnie obce.  
- Macie może jakieś podejrzenia, kto to mógł być?
Pokręciłem głową. Co miałem powiedzieć? Doskonale wiedzieliśmy, że to nasi fani. Że to oni nie umieli uszanować tej naszej odrobiny prywatności. Tylko, kogo konkretnego wskazać? Wszystkich? Teraz, każdy mógłby być podejrzany, kto w jakikolwiek sposób się nami interesował.
Zastanowiło mnie jedno, mieliśmy w domu alarm, ochrona po włączeniu się alarmu pojawiła się na miejscu w ciągu pięciu minut, to jak jedna osoba była w stanie tak doszczętnie splądrować cały dom? Musiało tu być przynajmniej kilka osób. I przez myśl przeleciała mi ta Turczynka i jej przyjaciółki. Ciągle miałem przed oczami jej wzrok i słowa, że pożałujemy tego. Nie chciałem jednak robić niepotrzebnie zamieszania, zanim sam czegoś nie sprawdzę.
Bill w tym czasie rozmawiał przez telefon z Gordonem. Słyszałem, jak prosi go, by zarezerwował nam pokój w hotelu. To było oczywiste, że tu nie zostaniemy, nie mogliśmy, bo ten dom, to miejsce, które tak ukochaliśmy, stało się nam zupełnie obce i nie chcieliśmy tu spędzić ani jednego dnia dłużej, nie mówiąc już o nocy.
Policjanci szwendali się jeszcze jakiś czas po całym domu. Technicy do spraw kryminalnych zdjęli odciski palców z drzwi, którymi się tu włamali, ja jednak doskonale wiedziałem, że oprócz naszych i pewnie kilku odcisków naszych bliskich znajomych, nie znajdą się tam żadne inne. Moja cierpliwość właśnie dobiegła końca. W tym momencie postanowiłem, że koniec z tym, miałem już serdecznie dość. Nie dosyć, że i tak nigdzie nie możemy się ruszyć bez ochrony, a kiedy nawet wyjdziemy gdzieś ze znajomymi, muszą nas odgradzać czerwoną taśmą od reszty ludzi jak zwierzęta w zoo, to jeszcze włamują się do naszego domu, naszego azylu.
Fani… ludzie, dla których z taką pasją układałem nowe piosenki. Dla których Bill siedział po nocach, tworząc teksty z przesłaniem. Chcieliśmy im tyle dać od siebie, podzielić się także naszymi uczuciami, przekazując je w naszej muzyce, żeby wiedzieli, że my także jesteśmy tacy sami jak oni, mamy lepsze i gorsze dni. Kochamy i chcemy być kochani. A oni, tak nam się za to wszystko odwdzięczyli. Dla mnie przebrała się czara goryczy. Tym, co zrobili, przypieczętowali to, nad czym dość często myślałem podczas tej ostatniej trasy. Przeklinam dzień, w którym zapragnąłem tworzyć muzykę dla ludzi. Gdybym mógł cofnąć czas, nigdy w życiu nie poszedłbym tą samą ścieżką. Nigdy!

*

Patrzyłem na Toma siedzącego na kanapie, był zdruzgotany. On był bardziej terytorialny niż ja. Ten dom traktował, jak swoją twierdzę i w najśmielszych przypuszczeniach nie przyszłoby nam do głowy, że tak łatwo będzie się tu komuś dostać. A dla niego, to był nóż prosto w serce.
Policjant wypytywał mnie czy coś zginęło, a ja nie potrafiłem odpowiedzieć mu na to pytanie. W domu panował taki bałagan, że ciężko było stwierdzić na pierwszy rzut oka czy coś zginęło. Nie mam pojęcia, czego ktoś tu szukał, bo wszystko było przekopane, jakby ktoś szukał czegoś konkretnego. Nie mieliśmy jakichś antyków czy bardzo cennych rzeczy. Najdroższą rzeczą, jaką posiadaliśmy, to Toma gitary i sprzęt muzyczny, ale z tego, co zauważyłem, te rzeczy, nie zginęły. Pieniędzy też w domu nie trzymaliśmy, więc nie wiem, o co temu komuś chodziło.
Kiedy w końcu policja zostawiła nas w spokoju, łącznie z Jostem, który pojechał jeszcze na komisariat złożyć jakieś zeznania, zerknąłem na kanapę, na której powinien siedzieć Tom, ale go tam nie było. Usłyszałem jakiś hałas z jego pokoju, więc poszedłem tam.
- Co robisz? – zapytałem, widząc, że coś zawzięcie pakuje do torby.
- Pakuję się – odparł krótko. - Koniec z tym zespołem – rzucił, a ja aż otwarłem szerzej oczy.
- O czym ty mówisz?
Spojrzał na mnie.
- O tym, że odchodzę z zespołu. Poszukajcie sobie innego gitarzysty, ja mam dość.
- Tom, co ty mówisz? Ciebie nie można zastąpić, nie rozumiesz tego? – Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.
- Nie ma ludzi niezastąpionych, Bill.
- Nasz zespół, to ty, ja, Gustav i Georg, nie ktoś inny. Nie możesz tak po prostu odejść!
- Mogę. Dla mnie to koniec, Bill. Nie tak sobie to wszystko wyobrażałem. Kariera karierą, ale trzeba wiedzieć, jakie są jej granice i właśnie mówię ci, że kończę z tym.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Może, gdyby to wszystko nie dotknęło także mnie, bardziej broniłbym zespołu, a w tej chwili choć z bólem serca ja sam miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć.
- Zacznij się pakować. Weź wszystko, co ci jest najcenniejsze – powiedział.
- A ubrania? – zapytałem.
- Tylko to, w czym czujesz się najlepiej, nie będzie żadnych wywiadów ani innych tego typu rzeczy. Jeśli nawet Jost coś wymyśli, to sam pojedzie te wywiady udzielać.
Nawet nie skomentowałem tego, wyszedłem tylko z pokoju, udając się do własnego i jak tylko wszedłem do niego i zobaczyłem porozwalane na podłodze ubrania, nawet moją bieliznę, rozpłakałem się. Może byłem żałosny, mało mnie to w tym momencie obchodziło, ale nikt nie zrozumie tego uczucia, dopóki sam go nie doświadczy, a ja w tym momencie czułem się, jakbym był nagi. Nie zawahałbym się użyć określenia, że jak dziwka na ulicy, która nie ma już nic do ukrycia. Czułem się brudny. Nawet zacząłem się zastanawiać czy dotykać tych rzeczy, które ktoś i tak już zbezcześcił. Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach, zanosząc się płaczem, całkowicie puściły mi już nerwy. Tom to chyba usłyszał, choć starałem się zachowywać cicho, ale moje pociągnięcia nosem najwyraźniej zaniepokoiły go, bo poczułem w pewnym momencie, jak siada koło mnie na łóżku.
- Nie płacz – objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie.
- Dlaczego oni to zrobili? - Zadawałem pytania, na które on sam przecież nie znał odpowiedzi.
- Nie wiem, Bill. Może nas za bardzo kochają. – Rzucił najgłupszą myśl, jaką kiedykolwiek usłyszałem, aż parsknąłem śmiechem. Nawet w takich chwilach umiał mnie pocieszyć, on, sam będąc w podobnym stanie emocjonalnym jak ja.
-  A nie mogą nas trochę mniej kochać? Ta ich miłość nas rani. Czy oni tego nie widzą?
- Czasami tak już jest, że rani się właśnie tych, na których ci najbardziej zależy.
Westchnąłem, wtulając się w niego jeszcze mocniej i pociągnąłem kolejny raz nosem.
- Rany, tylko mnie nie o smarkaj.
- To daj mi chusteczkę – rzuciłem, na co wyciągnął z kieszeni całą paczkę.
- Masz, wytrzyj nos i zacznij się pakować.
- Yhym – zgodziłem się.
- Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie.
Potarł jeszcze ręką moje ramie.
- I nie płacz, nie pokazuj im, że cię pokonali.
Doskonale wiedział, jak mnie zmobilizować. Jedno zdanie użył jednego zdania, a od razu poczułem w sobie coś na kształt zawziętości, że zrobię coś na przekór wszystkiemu.
- Masz rację – przyznałem. – Kaulitzowie nie poddają się tak łatwo.
- Dokładnie – uśmiechnął się.
- Ale to też oznacza, że ty przemyślisz swoją decyzję odnośnie do odejścia z zespołu. – Nadal mnie to gnębiło.
- Zastanowię się. Pakuj się lepiej. Zadzwonię do Sakiego, żeby nas zawiózł naszym samochodem do hotelu. Ja nie mogę prowadzić, bo piłem.
Pokiwałem głową i wyciągnąłem największą walizkę, jaką miałem i zacząłem upychać wszystko, co wydawało mi się niezbędne i dla mnie w jakiś sposób cenne.
Usłyszałem, jak pod domem zaparkował samochód. Wiedziałem, że to nasz ochroniarz. Słyszałem, jak Tom z nim rozmawia, a po chwili pojawił się w moim pokoju. Spojrzał na mnie, stając w drzwiach i ogarniając wzrokiem pomieszczenie.
- Co mam zabrać do samochodu? – zapytał, taktownie, nawet nie wypytując się jak się czuję, co było raczej oczywiste, że źle.
- Tę walizkę – wskazałem gestem głowy.
- Tylko to?
- Tak.
Chwycił ją, jakby w ogóle nic nie ważyła i wyszedł. A ja, rozglądając się jeszcze po pokoju, zabrałem tylko podręczną torbę i wyszedłem, kierując się do samochodu. Nawet się za siebie nie obejrzałem. Dopiero kiedy wyszliśmy, a Tom wbił kod alarmu, spojrzałem na dom.
- Nie myśl już o tym – powiedział.
- Wiesz, co chciałbym teraz zrobić? – zapytałem.
- Co?
- Spalić go.

*

Dopiero te słowa uświadomiły mi, co odczuwa Bill, jak bardzo poczuł się okradziony z godności. Cokolwiek zginęło, nie było tak cenne, jak poczucie bezpieczeństwa, jakie mieliśmy w tym domu, a które straciliśmy bezpowrotnie.
- Wsiadaj do samochodu – rzuciłem, popychając go w jego kierunku.
W czasie drogi podpytałem Sakiego, co się stało z dziewczynami, które wyrzucili z naszego przyjęcia.
Okazało się jednak, że zostały odstawione na tyle daleko od naszego domu, że fizycznie było niemożliwe, żeby to one się tam z zemsty włamały. Nie ukrywam, że trochę mnie to rozczarowało, bo po przemyśleniu wszystkiego byłem prawie pewien, że to ich sprawka. A skoro okazało się, że to nie one, cała sprawa stawała się praktycznie nie do rozwiązania.  Wychodziło na to, że przyjdzie się nam po prostu pogodzić z tym, co się stało i zastanowić się, co robić dalej. Czy wrócić do domu, który w tej chwili obu będzie się nam źle kojarzył i co za tym idzie źle się będziemy w nim czuli, i tylko się męczyli? Czy sprzedać go i kupić coś innego? Pozostałaby jednak kwestia, gdzie? Na te jednak decyzje był jeszcze czas. Teraz chciałem tylko dotrzeć do hotelu, wziąć prysznic i się położyć. Z nerwów, alkoholu i zbyt dużej ilości wypalonych papierosów strasznie rozbolała mnie głowa. Marzyłem, by zażyć jakieś lekarstwa i po prostu zasnąć.
               
Gordon wynajął nam w hotelu apartament. Dwa ogromne pokoje z osobnymi łazienkami połączone czymś w rodzaju jadalni, miały być substytutem domu.
Mama dzwoniła do Billa, prosząc go byśmy przyjechali do Loitsche, ale zbyt wiele spraw musieliśmy załatwić tu na miejscu, żeby kursować teraz między Hamburgiem a Loitsche, więc na razie hotel musiał stać się naszym domem.
Rzuciłem swoją walizkę na łóżko i otwarłem ją, wyciągając świeże ubrania. Zgarniając jeszcze saszetkę z kosmetykami, poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Bill w tym czasie zrobił dokładnie to samo.
Najlepsze między nami było to, że nawet w takich chwilach potrafiliśmy milczeć, nie musząc zadręczać się pytaniami, na które i tak nie znaliśmy odpowiedzi.
Kiedy wyszedłem z łazienki, Bill siedział na swoim łóżku, wycierając mokre włosy.
- Tom? – zawołał mnie.
- Co?
- Chciałeś jakieś tabletki przeciwbólowe. – Wyciągnął w moją stronę rękę z lekami.
Podszedłem do niego, biorąc je od niego i siadając koło niego na łóżku, wycisnąłem dwie i popiłem, oddając mu resztę.
- Ile będziemy tu mieszkać? – zapytał.
- Nie wiem.
- Mamy swój dom, a mieszkamy znowu jak turyści.
Spojrzałem na niego.
- Chcesz tam wrócić? – Zadałem mu proste pytanie.
- Nie, tylko stwierdzam.
- Daj już temu spokój. Lepiej kładź się. Jutro i tak trzeba będzie tam wrócić. Wtedy podejmiemy decyzję, co dalej. Nie wiem jak ty, ale ja dzisiaj jestem padnięty – powiedziałem.
Westchnął.
- Kładź się – rzuciłem jeszcze raz i wstałem, kierując się do drugiego pokoju.
- Tom? – Znowu mnie zawołał.
- No? – odwróciłem się, będąc już w połowie drogi.
- Mogę spać z tobą? Nie znoszę spać sam w obcym miejscu.
- Jasne – odparłem.
- Dzięki.
Pogasiliśmy światła i położyliśmy się razem w jednym łóżku. Było ogromne i faktycznie, gdyby nie obecność brata na drugiej jego połowie, czułbym się tu też jakoś obco.
Nawet jeśli, leżeliśmy teraz do siebie tyłem, to stykaliśmy się plecami, wyczuwając się nawzajem, to dawało nam jako takie poczucie bezpieczeństwa i pozwoliło szybko zasnąć.

*

Obudziłem się wcześniej od Toma. Poranki w hotelowych pokojach zawsze były takie same. I niezależnie, ile czasu minie zawsze po obudzeniu w hotelowym pokoju będę czuł to samo, zupełnie obce mi miejsce, chociaż teraz czułem przy sobie znajomy zapach. Uchyliłem oczy i wszystko stało się jasne, ten znajomy zapach, to mój bliźniak. Spał odwrócony w moją stronę, stykając się kolanem o moje kolano. Starałem się nie poruszyć, żeby go nie obudzić, jednak moje starania i tak spełzły na niczym, bo rozdzwonił się jego telefon, wyrywając go ze snu.
Poderwał się nerwowo, chwytając komórkę z szafki. To Georg, pytał się czy potrzebujemy w czymś pomocy. Już wszyscy wiedzieli, co się wczoraj stało i każdy z naszych przyjaciół chciał nam jakoś pomóc. Byliśmy im za to bardzo wdzięczni, ale nie byli w stanie nam w niczym pomóc.
W końcu skończyli rozmawiać, a Tom legł z powrotem na poduszkę, przecierając zaspaną twarz rękami.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Nawet dobrze. Pewnie, dlatego, że spaliśmy razem. Czułem się prawie jak w domu – powiedział.
- Ja tak samo – przyznałem. - Co teraz?
- Zjemy coś i trzeba pojechać do domu – rzucił krótko, ale ja nie skomentowałem tego. – Musimy tam pojechać, trzeba się zorientować, co nam zginęło, bo jestem pewny, że coś na pewno zniknęło.
- Nie chce mi się tam jechać – przyznałem, wstając z łóżka.
- Mnie też nie, ale musimy. Zadzwonię do Sakiego, że niedługo będziemy, na pewno prasa już się dowiedziała, że mieliśmy włamanie do domu, będzie pełno ludzi…
Nie słyszałem reszty, bo zamknąłem się w łazience, zresztą nie chciałem tego słuchać, zwłaszcza tego, że na pewno będzie tam mnóstwo ludzi. Sam się sobie dziwiłem, jak zlepek kilku wydarzeń może sprawić, że się będzie miało dosyć wszystkich ludzi. To było aż niewiarygodne, zwłaszcza dla mnie, osoby, która zawsze robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Teraz jednak chciałem stać się niewidzialny, co było niestety niemożliwe.

                Zjedliśmy śniadanie i zbierając się w końcu, pojechaliśmy do naszego domu.
Kiedy weszliśmy do środka, dopiero teraz oceniłem ogrom tego, co się tu stało. Myślałem, że wczoraj widziałem to w tak negatywnym świetle, bo byłem w szoku, ale dziś po przespanej nocy, wyparowaniu reszty procentów z organizmu, i w ogóle po ochłonięciu, wcale nie zmieniło się moje nastawienie. Czułem się zdruzgotany tym wszystkim. Patrzyłem, jak Tom chodzi po domu i kopie wszystko, co leży mu na drodze, jakby to już nie były jego rzeczy. Nie rozumiałem, co się dzieje w tym momencie w jego głowie. Nigdy nie widziałem, żeby tak dziwnie się zachowywał. Nie miałem ochoty tu przyjeżdżać, ale bardziej niż ja, to on nie był na to gotowy.

25 komentarzy:

  1. Ty zła kobieto i muszę czekać aż do 16 żeby wiedzieć co się stało ;__; CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba naprawdę ich lubisz-lubisz:) Ja osobiście też się ostatnio na maksa nakręciłam na ten zespół i chciałabym o nich myśleć jak o najfajniejszych ludziach na całym świecie, ale tak szczerze powiedziawszy, nie sądzę, że oni tworzą muzykę "dla nas". Że robią to, bo nas kochają, chcą się tym podzielić i tak dalej. Uwielbiam Tokio Hotel, ale uważam, że jest to zespół, który (zwłaszcza teraz) nastawia się głównie na robienie kasy i naprawdę nie wiem, co mogłoby zmienić moją opinię (chyba tylko osobiście mogliby mnie przekonać). Świetnie ich reklamujesz, co bardzo mi się podoba, bo w sumie wszyscy chcielibyśmy, żeby tacy naprawdę byli (i oby moja opinia była chybiona).
    A co do treści... Nie dziwię się ich reakcji. Spora część osób publicznych narzeka na brak prywatności, dom pozostaje dla nich jedynym azylem, gdzie mają wstęp tylko najbliżsi. Myślę, że to włamanie to to samo co dla katolików ateista palący biblię w kościele na ołtarzu albo coś w tym stylu. Podejrzewam, że wyślesz ich do LA:) Przyznam, ze nie mam pojęcia, jak ten twincest może się tutaj rozwinąć, więc czekam z niecierpliwością.
    Jeśli chodzi o to prześladowanie, to też o tym pomyślałam i gdzieś ten motyw się pojawi, zwłaszcza że ostatnio oglądałam o nich jakiś reportaż i był tam filmik z jakiejś kamery, jak te świrnięte francuzki przegoniły Toma chodnikiem przez miasto. To był zaledwie urywek, tyle ie uchwyciła kamera, ale dało niezły obraz tego, jak to faktycznie wyglądało.
    Czekam na nowy odcinek i pozdrawiam gorąco!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się napisałaś. Może jednak na początek coś wyjaśnię,bo chyba nie każdy to wie, ale nigdy nie byłam fanką Tokio Hotel, wiem, że teraz wiele osób się zdziwi jak to przeczyta, ale tak było i nadal tak jest, preferuje trochę inny rodzaj muzyki. Z ich wszystkich płyt podoba mi się zaledwie kilka utworów. Bardziej jednak niż ich muzyka interesują mnie oni sami, zwłaszcza Tom, bo mi się podoba fizycznie tak po prostu, chodź na początku bardziej podobał mi się Bill, no co kobieta zmienną jest. I broń panie Boże żebym miała ich reklamować, niech się sami reklamują :D Wszystko zostało napisane tak by dodać dramaturgi tej historii. A co do wątku twincest... hehehe zobaczysz już wkrótce.
      Buziaki kochana :*

      Usuń
  3. Jak zawsze swietne :-)
    Nie moge sie doczekac kolejnej czesci
    Duzo weny zycze :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmm .. nie wiem co mam powiedzieć, szkoda mi ich , bo robią tak wiele dla swoich fanów, a zyskają od nich cos takiego, nawet prywatności Kaulitzów nie potrafią uszanować.
    Moim zdaniem ta Turczynka i jej banda ma coś wspólnego z tym włamaniem.
    Może ona nie zrobiła tego bezpośrednio, ale skoro jej ojciec jest bogaty i ważną osobą, to pewnie miała od tego swoje osoby.
    Hmmm .. Współczuje chłopakom i mam nadzieję, że znajdą takie miejsce, gdzie nikt nie dotrze do nich i będą mieli spokój ;)

    Ahh te 3 dni będa mi się ciągnęły straaasznie !
    Buziaki kochana :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,

    chwilę się nie popisałam, bo życie potrafi pędzić niesamowicie szybko, nie pozostawia mi ostatnio zbyt wiele czasu na przyjemności, lecz wiedz, że czytam.

    Przyznam szczerze, że poprzednie opowiadanie (a zwłaszcza jego zakończenie) nie przypadło mi tak bardzo do gustu jak dwa pierwsze. Miałam wrażenie, że pod koniec historia zrobiła się nieco odrealniona i nie umiałam się wczuć w atmosferę tamtej historii. Brakowało jej "smaczku" realności, takiego ulotnego czegoś, co sprawia, że widzisz ją w rzeczywistym świecie. Dobrze zaczęłaś, lecz później nie wiem, co się stało? Jakoś po drodze historia straciła swój czar.

    Obecne opowiadanie zapowiada się jeszcze lepiej - najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Jest silnie zakotwiczone za pomocą faktów, które zna każdy, kto się tym zespołem zainteresował. Wyraźnie zarysowujesz przemyślenia głównych bohaterów, lecz nie zapominasz o delikatnym wprowadzeniu osób w rolach drugoplanowych. Nie są oni płascy, ale też na siłę ich nie ubarwiasz.
    To wszystko bardzo mi się podoba.

    Widzę też, że bardzo się starasz zachować estetyczną formę zapisu postów i poprawność językową. O wiele lepiej mi się czyta, bo nie ma rozproszenia mojej uwagi jako czytelnika błędami. Aczkolwiek marginalne błędy wciąż Ci się zdarzają (ot, brak przecinka albo didaskalia napisane małą literą, gdy powinna być duża...) szczegóły, na które mało kto zwróci uwagę. :)

    Podsumowując: Bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierzasz. Nie ustawaj!
    Pozdrawiam,
    Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz już sam fakt ze to twincest dyskwalifikuje opowiadanie z kręgu opowiadań realnych bo raczej wątpię żeby coś w realu łączyło naszych bliźniaków mimo że pewnie większość bardzo by chciała.
      Głównie też w Alter ego chodziło mi o pokazanie walki z uczuciami, obaw z nimi zwanych po mimo gdzieś tam ukrytych pragnień. Tom jako "ofiara" najbardziej się do tego nadawał, bo każdy wie jaki jest z nago kobieciarz i miało to być takie bardziej na luzie bez jakiś większych dramatów itp.
      No i jak to w życiu bywa zawsze jest tak ,że czytający nie ma wpływu na to jak autor napisze dane opowiadanie czy scenę, i jednym będzie się to podobało mniej a drugim więcej. Zresztą, to tyczy się wszystkiego, i chyba tak jest dobrze. Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie Ci się bardziej podobało :D jak znowu czegoś nie spieprzę :D

      Usuń
    2. Chodziło mi bardziej o to, że w pierwszych dwóch opowiadaniach i na początku trzeciego chłopcy byli postaciami pełnokrwistymi, później jakoś... spłycili Ci się lekko, stali tacy "mało żywi" jak dla mnie. Z czego wynikało to, że stali się dla mnie prawie papierowi? – Nie wiem. Po prostu czegoś brakło... Teraz (na szczęście) znów do takich "realistycznych" opowiadań wracasz.

      To, że jest to TWC i raczej nie ma miejsca bytu w rzeczywistości tych osób, mam nadzieję, że rozumieją wszyscy. Tak czy siak literatura (poza literaturą faktu) jest zawsze nieprawdziwa (i dlatego nazywana jest często fikcją literacką) w stosunku do postaci, ale nie znaczy to, że nie może być napisana wiarygodnie i realistycznie. Są to dwie różne sprawy. ;)

      Tak, nie mamy wpływu na Twoje decyzje i obyśmy nigdy tego wpływu nie mieli, bo opowiadanie traci całą tajemniczość, gdy autor zmienia go w koncert życzeń. ;)

      :*

      Ri

      Usuń
    3. Czyli, jeśli dobrze Cię rozumiem, wolałabyś żebym osadziła ich w sytuacjach, które były na tyle realistyczne by miały szanse na spełnienie się w rzeczywistości... Jeśli tak, to chyba znowu odbiegnę od Twoich oczekiwań :D
      No i nie będzie na pewno koncertu życzeń, to nie u mnie :))))
      :*

      Usuń
    4. Bardziej wolałabym, żeby mnie przekonali, że są "prawdziwymi osobami" – oczywiście prawdziwymi dla realiów swojego świata przedstawionego czy sytuacji. :)
      Podając bardzo (ale naprawdę bardzo) przejaskrawione przykłady odrealnienia postaci:
      * w trzy dni od zapoznania się bohaterów do "true love", jeśli musieli odrzucić wszytko inne dla siebie, i żadnego żalu czy malutkiej tęsknoty za bliskimi, znajomymi, dobrą przeszłością;
      * kompletne zaufanie swojemu byłemu gwałcicielowi i stworzenie z nim szczęśliwego związku bez żadnego "ale";
      * nagła, nieuzasadniona niczym na przestrzeni całego opowiadania (przemyśleniami, zdarzeniami) zmiana charakteru lub zachowania postaci.

      Rzekłabym, że wolę, kiedy postać nie zachowuje się, jakby autorka używała przycisku "kasuj okresowo pamięć". Czasami jest to tak wyraźne, jak w powyższych przykładach, a czasami to tylko ulotne wrażenie, jak było u mnie pod koniec "Alter Ego". Obecnym, jak na razie, kupiłaś mnie. ;)

      (C.d. pod następnym rozdziałem, bo nie chcę tu zostawiać komuś spoilerów).

      :*
      Ri

      Usuń
  6. Kurczę ale chłopcy mają beznadziejne urodziny. :( Strasznie mi ich szkoda nie spodziewałam się tego jak bardzo to włamanie ich skrzywdzi, chociaż jeśli postawię siebie samą w takiej sytuacji to rozumiem co musieli czuć. Ja także jestem zdania że wywieziesz ich teraz do Los Angeles i ze to tam poczują siebie miętę. ;) Przynajmniej mam nadzieję że zgadłam cokolwiek z tego co ma być dalej. XD Wiesz praktycznie zawsze co byś nie napisała nie wiem czego mam się spodziewać dalej :) mam nadzieję że już niedługo tematyka twincest bo tęsknię za czułościami chłopców i no też troszke bardziej niegrzecznymi scenkami z ich udziałem XD (obciach) .
    Odcinek moim zdaniem świetny bo znowu dokońca nie zdradza twoich planów na tyle żeby wiedzieć co będzie dalej, można mieć ewentualnie trafne przypuszczenia a ja to w twoich opowiadaniach uwielbiam to nadaje ten smaczek przy oczekiwaniu :) Muszę Ci zresztą powiedzieć że moim skromnym zdaniem masz najlepiej ze wszystkich autorek twincestów zorganizowanego bloga i wstawiasz informacje o tym kiedy pojawią się kolejne odcinki i jak ma byc odcinki bo nie wszyscy mają to tak wyraźnie zaznaczone i czasami nie można się zorientować ile ma się czekać więc dziękuję ci za to :) nie mogę się doczekać 16 życzę weny i wiem po prostu wiem że znowu uda ci się mnie zaskoczyć jak w poprzednich opowiadaniach :)
    ~ GlamKinia <3<3<3 :***

    OdpowiedzUsuń
  7. A sorki nie wiem jak to się stało ale wstawił mi się podwójnie komentarz. Pozdo ;)
    ~GlamKinia <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, zawsze można jeden usunąć :)
      Tak w ogolę, to dzięki kochana za tak obszerny komentarz. Wszyscy ostatnio mnie zasypujecie takimi długimi komentarzami, a moje serce aż rośnie, kiedy to widzę :) :* Co do samego opowiadania, to na razie nikt z Was jeszcze nie wpadł, nawet minimalnie, jak rozwinie się scena twincest. Na razie wszyscy idziecie w tym samym kierunku, ale mam z tego powodu zaciesz :D
      Heh, ale już w następnym odcinku trochę się zacznie Wam przejaśniać, trochę, bo jeszcze nie wszystko.
      Co do bloga, to staram się żeby nie robić bałaganu. Sama nie lubię niczego szukać, a często wracam na moje ulubione blogi i jak mam czegoś szukać nie raz ręce mi opadają, dlatego jako, że jestem osobą lubiącą przejrzystość chciałam żeby na moim blogu łatwo było się Wam odnaleźć. No i kolejna data publikacji - uważam, że to obowiązkowa świętość,:) Ja zawsze wyczekuję kolejnych odcinków, i łatwiej byłoby mi oczekiwać nawet miesiąc gdybym wiedziała, że wtedy i wtedy coś się na nim pojawi, niż zaglądać codziennie, chociaż staram się być wyrozumiał, bo dużo ludzi się uczy i nie zawsze ma czas by usiąść i zamiast wkuwać kolejną partię materiału na klasówkę, pisać odcinek. No, ale u mnie jest, taka mała tabliczka z terminem i informacją jakby coś :)
      Ps. Jakbym miała dać dupy i nie wyrobić się na dany termin, bo różnie bywa, też Wam na niej to napiszę.

      Usuń
  8. I PO RAZ KOLEJNY NIE WIEM, CO O TYM WSZYSTKIM MYŚLEĆ. PISZESZ SWIETNE, CIEKAWIE UBIERASZ WSZYSTKO W SŁOWA, A TWOJE OPISY SĄ TAK PRECYZYJNE, ŻE NIEMAL MAM CAŁĄ AKCJĘ PRZED OCZYMA, KIEDY TO CZYTAM. TEKST OGÓŁEM JEST GENIALNY, ALE ZA TAKIE JEDNO ZDANIE, TO NORMALNIE MIAŁAM OCHOTĘ CIĘ W PIERWSZEJ CHWILI DOPAŚĆ I ZROBIĆ COŚ, JESZCZE NIE WIEM, CO BY TO DOKŁADNIE BYLO, A ROZDZIAŁ CZYTAŁAM NA 5-TEJ LEKCJI.
    CO DO RELACJI BLIŹNIAKÓW W TYM OPOWIADANIU, TO NI CHOLERY NIE MOGE WYWNIOSKOWAĆ, KTÓREMU PIERWSZEMU COŚ ODBIJE ITD. NO, WSZYSCY WIEDZA O CO CHODZI.
    NA TEMAT ROZRUBY W DOMU BLIŹNIAKÓW SIĘ NIE WYPOWIEM, ZEBY PÓŹNIEJ NIE BYŁO, ŻE NIESŁUSZNE OSKARZENIA RZUCAM.
    WENY CI ŻYCZĘ, KOCHANA
    KOTEK
    PS.SZKODA, ZE ODCINEK DOPIERO 16, NIE NAWIDZE TAK DLUGO CZEKAĆ (MÓWI TA, CO SAMA NIC NIE WSTAWIA OD DWÓCH TYGODNI).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czasami tak już jest, że się rani właśnie tych, na których ci najbardziej zależy."
      PRAWIE SIĘ PRZEZ TO PORYCZAŁAM!
      TY ZUA KOBIETO.
      KOTEK
      PS. ALE I TAK CIĘ UWIELBIAM

      Usuń
  9. Przepraszam, że nie skomentowałam pierwszej części, ale czuję się okropnie i nie mam po prostu głowy do komentowania. Nawet nie wiem, co mam napisać. Teraz też... Ale powiem ci jedno; no uwielbiam cię dziewczyno! Piszesz tak dobrze, że no... Cieszę się, że wpadłam na twojego bloga i mogę go czytać i chociaż przez chwilę przenieść się do innego świata i poczuć ich uczucia. Opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie i interesująco. Już nie mogę doczekać się kolejnych części. I ja tam nie widzę problemy, byś między nimi rozwinęła wątek twincest. Samo to, że ze sobą śpią... Niby nic złego, ale takie odruchy między rodzeństwem zanikają po jakimś czasie - wiem po sobie. ;) No ale mimo wszystko nie mam bladego pojęcia, jak to rozegrasz. No i szkoda mi chłopaków. Fani zabrali im to, co było najcenniejsze... Chociaż nie wiem, czy te laski można nazwać ich "fankami"...
    I w ogóle, to nieźle się zdziwiłam, jak napisałaś, że właśnie nie jesteś ich fanką. :D W życiu bym nie pomyślała, przez sam fakt, że tak dużo o nich wiesz i to, że się nimi interesujesz. Może nie całym zespołem, ale jednak.
    No, to tyle z mojej strony. Dobrze, że jutro już 16, chociaż i tak odcinek pewnie dodasz wieczorem... No nic - czekam niecierpliwie :)
    Weny, kochana.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nikt jeszcze nawet w najmniejszym stopniu nie odgadł, jak może się rozwinąć wątek twincest. To oczywiście dobrze, bo tym będzie większe zaskoczenie.
      Co do zespołu... Wiem o nich trochę, bo ja w ogolę dużo snupie po necie szukając rożnych rzeczy. Jak zainteresowali mnie oni? To wyszło w sumie też przez przypadek. Oczywiście kto nie zna zespołu Tokio Hotel, chyba każdy, choćby ze słyszenia, i tak też było w moim przypadku. Na samym początku ich kariery, jak usłyszałam, że są bliźniakami, to się gapiłam na teledysk Monsoon i zastanawiam się gdzie tu podobieństwo? Ale pewnie nie tylko ja miałam takie odczucie, i na tym się moje zainteresowanie skończyło. Jednak ja zawsze lubiłam pisać opowiadania "yaoi" że tak to ujmę, a kiedy wyczerpałam wenę w tematyce postaci, którą męczyłam na tamtą chwilę, jakoś zupełnie przez przypadek trafiłam na jedno z opowiadań o bliźniakach. Na tyle utkwiło w mojej głowie, i po pewnym czasie zaczęło kiełkować, że zaczęłam drążyć temat. Do tego, jak zobaczyłam jak nasi panowie wydorośleli, to aż się oblizałam ze smakiem na widok tych dwóch ciasteczek :) No a reszta, to już potoczyła się lawinowo. Wiadomo że, żeby pisać coś o istniejących postaciach, trzeba trochę ich poznać, żeby chociażby wiedzieć jak się zachowuj, co lubią a co nie itd. wiadomo o co chodzi.No to niestety trzeba było trochę poczytać, stąd trochę wiem. Ale tak jak pisałam wcześniej, nigdy nie byłam ich taką normalną fanką - wiecie: plakaty, autografy, płyty, koncerty i wszystko co z nimi związane, tego u mnie nigdy nie było. Podoba mi się kilka ich piosenek i to tyle, chodź przyznam, że obecna płyta chyba najbardziej z ich wszystkich płyt przypadła mi do gustu. (pewnie znowu was zaskoczyłam) Jezu... Ale się rozpisałam, a miałam dokończyć poprawianie dla Was odcinka, bo już pewnie czekacie co będzie dalej. Tak że, to na tyle mojego gderania, biorę się za korektę.

      Usuń
  10. Kochana, zapraszam na nowy odcinek ;) :**

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*