Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 13 listopada 2014
19:23
Kochane mordeczki.
Dziękuję wszystkim za komentarze, tym zawsze komentującym
oraz tym co zostawili po sobie ślad po raz pierwszy, nawet nie
wiecie jak ważne są dla mnie wasze przemyślenia i opinie. Bardzo się cieszę, że
podoba się Wam pierwszy odcinek opowiadania, chociaż jak już wspominałam, tam
się w sumie jeszcze nic nie dzieje, ale chyba mnie już zdążyliście poznać przez
te trzy opowiadania i wiecie, że ja muszę Was dobrze nakręcić, wręcz zmusić do
określonego odczucia, tak jak na przykład w dzisiejszym odcinku. Mam nadzieje,
że w jakimś stopniu udaje mi się przekazać Wam odczucia chłopaków. Kombinujecie
już pewnie czy coś już ich łączy czy jeszcze nie, to mogę wam powiedzieć - więc
jeszcze nie :)))) Zastanawiacie
się pewnie; to w takim razie, co takiego się wydarzy, że będzie to adekwatne do
tytułu opowiadania? Już niedługo się przekonacie (zacieram już ręce) Jednego
jestem pewna, tego się nie spodziewacie :D
Wasza Niki
Odcinek 2
-
- Kurwa! – cisnąłem butelką o
bruk, rozbijając ją na milion kawałków.
Kiedy dotarliśmy do domu, wokół
którego stała już policja, byłem tak wściekły, że ledwo powstrzymywałem się,
żeby komuś nie przylać po mordzie.
Nerwy puściły mi już całkiem, kiedy weszliśmy do środka i
zobaczyliśmy ten wszech panujący bałagan. Krótko mówiąc, nasz dom, nasz jedyny
azyl, jaki mieliśmy, został doszczętnie splądrowany. A ja sądziłem, że tylko
ktoś się do niego włamał. Tymczasem wszystko było przewrócone do góry nogami. Wszystko,
co znajdowało się w szafkach, w szufladach, a nawet na regałach walało się po
całym domu, jakby przez dom przeszło tornado. Nie wytrzymałem już i przypieprzyłem
z całej siły pięścią w drzwi szafy.
Tego, co czuliśmy w tym momencie, nie da się opisać żadnymi
słowami, jakby ktoś nas zgwałcił. Naruszył naszą nietykalność. Ktoś dotykał
naszych niejednokrotnie cennych emocjonalnie rzeczy i dlaczego? Bo staliśmy się
nagle popularni? Bo stworzyliśmy kilka durnych piosenek? To dawało im
przyzwolenie, by tak nas potraktować? Zrobiliśmy to dla nich, a oni tak się nam
za to odwdzięczyli?
Usiadłem na kanapie i zapaliłem papierosa. Ten dom w tym
momencie stał mi się tak obcy, jak tysiące pokoi hotelowych, w których
nocowaliśmy w ciągu całej naszej kariery. Nawet nie przejmowałem się, że popiół
z papierosa spada na dywan. Ten dywan, z którego tak się cieszyliśmy i to
jeszcze nie tak dawno. Był piękny, wełniany, puszysty, biały, a teraz?
- Czy coś zginęło? – zapytał mnie
jeden z policjantów, zmuszając mnie do oderwania wzroku od dywanu i spojrzenia
na niego.
- Nie wiem – odparłem. Nie chciało
mi się już nawet sprawdzać. To już nie było istotne. To już nie był nasz dom. To
miejsce stało się nam kompletnie obce.
- Macie może jakieś podejrzenia,
kto to mógł być?
Pokręciłem głową. Co miałem powiedzieć? Doskonale wiedzieliśmy,
że to nasi fani. Że to oni nie umieli uszanować tej naszej odrobiny
prywatności. Tylko, kogo konkretnego wskazać? Wszystkich? Teraz, każdy mógłby być
podejrzany, kto w jakikolwiek sposób się nami interesował.
Zastanowiło mnie jedno, mieliśmy w domu alarm, ochrona po
włączeniu się alarmu pojawiła się na miejscu w ciągu pięciu minut, to jak jedna
osoba była w stanie tak doszczętnie splądrować cały dom? Musiało tu być
przynajmniej kilka osób. I przez myśl przeleciała mi ta Turczynka i jej
przyjaciółki. Ciągle miałem przed oczami jej wzrok i słowa, że pożałujemy tego.
Nie chciałem jednak robić niepotrzebnie zamieszania, zanim sam czegoś nie sprawdzę.
Bill w tym czasie rozmawiał przez telefon z Gordonem. Słyszałem,
jak prosi go, by zarezerwował nam pokój w hotelu. To było oczywiste, że tu nie
zostaniemy, nie mogliśmy, bo ten dom, to miejsce, które tak ukochaliśmy, stało
się nam zupełnie obce i nie chcieliśmy tu spędzić ani jednego dnia dłużej, nie mówiąc
już o nocy.
Policjanci szwendali się jeszcze jakiś czas po całym domu.
Technicy do spraw kryminalnych zdjęli odciski palców z drzwi, którymi się tu
włamali, ja jednak doskonale wiedziałem, że oprócz naszych i pewnie kilku odcisków
naszych bliskich znajomych, nie znajdą się tam żadne inne. Moja cierpliwość właśnie
dobiegła końca. W tym momencie postanowiłem, że koniec z tym, miałem już
serdecznie dość. Nie dosyć, że i tak nigdzie nie możemy się ruszyć bez ochrony,
a kiedy nawet wyjdziemy gdzieś ze znajomymi, muszą nas odgradzać czerwoną taśmą
od reszty ludzi jak zwierzęta w zoo, to jeszcze włamują się do naszego domu,
naszego azylu.
Fani… ludzie, dla których z taką pasją układałem nowe piosenki.
Dla których Bill siedział po nocach, tworząc teksty z przesłaniem. Chcieliśmy
im tyle dać od siebie, podzielić się także naszymi uczuciami, przekazując je w
naszej muzyce, żeby wiedzieli, że my także jesteśmy tacy sami jak oni, mamy
lepsze i gorsze dni. Kochamy i chcemy być kochani. A oni, tak nam się za to wszystko
odwdzięczyli. Dla mnie przebrała się czara goryczy. Tym, co zrobili, przypieczętowali
to, nad czym dość często myślałem podczas tej ostatniej trasy. Przeklinam
dzień, w którym zapragnąłem tworzyć muzykę dla ludzi. Gdybym mógł cofnąć czas,
nigdy w życiu nie poszedłbym tą samą ścieżką. Nigdy!
*
Patrzyłem na Toma siedzącego na kanapie, był zdruzgotany. On
był bardziej terytorialny niż ja. Ten dom traktował, jak swoją twierdzę i w
najśmielszych przypuszczeniach nie przyszłoby nam do głowy, że tak łatwo będzie
się tu komuś dostać. A dla niego, to był nóż prosto w serce.
Policjant wypytywał mnie czy coś zginęło, a ja nie
potrafiłem odpowiedzieć mu na to pytanie. W domu panował taki bałagan, że
ciężko było stwierdzić na pierwszy rzut oka czy coś zginęło. Nie mam pojęcia,
czego ktoś tu szukał, bo wszystko było przekopane, jakby ktoś szukał czegoś konkretnego.
Nie mieliśmy jakichś antyków czy bardzo cennych rzeczy. Najdroższą rzeczą, jaką
posiadaliśmy, to Toma gitary i sprzęt muzyczny, ale z tego, co zauważyłem, te
rzeczy, nie zginęły. Pieniędzy też w domu nie trzymaliśmy, więc nie wiem, o co
temu komuś chodziło.
Kiedy w końcu policja zostawiła nas w spokoju, łącznie z Jostem,
który pojechał jeszcze na komisariat złożyć jakieś zeznania, zerknąłem na kanapę,
na której powinien siedzieć Tom, ale go tam nie było. Usłyszałem jakiś hałas z
jego pokoju, więc poszedłem tam.
- Co robisz? – zapytałem, widząc,
że coś zawzięcie pakuje do torby.
- Pakuję się – odparł krótko. -
Koniec z tym zespołem – rzucił, a ja aż otwarłem szerzej oczy.
- O czym ty mówisz?
Spojrzał na mnie.
- O tym, że odchodzę z zespołu. Poszukajcie
sobie innego gitarzysty, ja mam dość.
- Tom, co ty mówisz? Ciebie nie
można zastąpić, nie rozumiesz tego? – Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.
- Nie ma ludzi niezastąpionych,
Bill.
- Nasz zespół, to ty, ja, Gustav
i Georg, nie ktoś inny. Nie możesz tak po prostu odejść!
- Mogę. Dla mnie to koniec, Bill.
Nie tak sobie to wszystko wyobrażałem. Kariera karierą, ale trzeba wiedzieć, jakie
są jej granice i właśnie mówię ci, że kończę z tym.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Może, gdyby to wszystko nie
dotknęło także mnie, bardziej broniłbym zespołu, a w tej chwili choć z bólem
serca ja sam miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć.
- Zacznij się pakować. Weź wszystko,
co ci jest najcenniejsze – powiedział.
- A ubrania? – zapytałem.
- Tylko to, w czym czujesz się
najlepiej, nie będzie żadnych wywiadów ani innych tego typu rzeczy. Jeśli nawet
Jost coś wymyśli, to sam pojedzie te wywiady udzielać.
Nawet nie skomentowałem tego, wyszedłem tylko z pokoju, udając
się do własnego i jak tylko wszedłem do niego i zobaczyłem porozwalane na
podłodze ubrania, nawet moją bieliznę, rozpłakałem się. Może byłem żałosny,
mało mnie to w tym momencie obchodziło, ale nikt nie zrozumie tego uczucia,
dopóki sam go nie doświadczy, a ja w tym momencie czułem się, jakbym był nagi. Nie
zawahałbym się użyć określenia, że jak dziwka na ulicy, która nie ma już nic do
ukrycia. Czułem się brudny. Nawet zacząłem się zastanawiać czy dotykać tych rzeczy,
które ktoś i tak już zbezcześcił. Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach,
zanosząc się płaczem, całkowicie puściły mi już nerwy. Tom to chyba usłyszał, choć
starałem się zachowywać cicho, ale moje pociągnięcia nosem najwyraźniej
zaniepokoiły go, bo poczułem w pewnym momencie, jak siada koło mnie na łóżku.
- Nie płacz – objął mnie
ramieniem, przyciągając do siebie.
- Dlaczego oni to zrobili? - Zadawałem
pytania, na które on sam przecież nie znał odpowiedzi.
- Nie wiem, Bill. Może nas za
bardzo kochają. – Rzucił najgłupszą myśl, jaką kiedykolwiek usłyszałem, aż parsknąłem
śmiechem. Nawet w takich chwilach umiał mnie pocieszyć, on, sam będąc w
podobnym stanie emocjonalnym jak ja.
-
A nie mogą nas trochę mniej kochać? Ta ich miłość nas rani. Czy oni tego
nie widzą?
- Czasami tak już jest, że rani się
właśnie tych, na których ci najbardziej zależy.
Westchnąłem, wtulając się w niego jeszcze mocniej i pociągnąłem
kolejny raz nosem.
- Rany, tylko mnie nie o smarkaj.
- To daj mi chusteczkę –
rzuciłem, na co wyciągnął z kieszeni całą paczkę.
- Masz, wytrzyj nos i zacznij się
pakować.
- Yhym – zgodziłem się.
- Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie.
Potarł jeszcze ręką moje ramie.
- I nie płacz, nie pokazuj im, że
cię pokonali.
Doskonale wiedział, jak mnie zmobilizować. Jedno zdanie użył
jednego zdania, a od razu poczułem w sobie coś na kształt zawziętości, że
zrobię coś na przekór wszystkiemu.
- Masz rację – przyznałem. –
Kaulitzowie nie poddają się tak łatwo.
- Dokładnie – uśmiechnął się.
- Ale to też oznacza, że ty
przemyślisz swoją decyzję odnośnie do odejścia z zespołu. – Nadal mnie to
gnębiło.
- Zastanowię się. Pakuj się lepiej.
Zadzwonię do Sakiego, żeby nas zawiózł naszym samochodem do hotelu. Ja nie mogę
prowadzić, bo piłem.
Pokiwałem głową i wyciągnąłem największą walizkę, jaką
miałem i zacząłem upychać wszystko, co wydawało mi się niezbędne i dla mnie w
jakiś sposób cenne.
Usłyszałem, jak pod domem zaparkował samochód. Wiedziałem,
że to nasz ochroniarz. Słyszałem, jak Tom z nim rozmawia, a po chwili pojawił
się w moim pokoju. Spojrzał na mnie, stając w drzwiach i ogarniając wzrokiem
pomieszczenie.
- Co mam zabrać do samochodu? –
zapytał, taktownie, nawet nie wypytując się jak się czuję, co było raczej
oczywiste, że źle.
- Tę walizkę – wskazałem gestem
głowy.
- Tylko to?
- Tak.
Chwycił ją, jakby w ogóle nic nie ważyła i wyszedł. A ja, rozglądając
się jeszcze po pokoju, zabrałem tylko podręczną torbę i wyszedłem, kierując się
do samochodu. Nawet się za siebie nie obejrzałem. Dopiero kiedy wyszliśmy, a
Tom wbił kod alarmu, spojrzałem na dom.
- Nie myśl już o tym –
powiedział.
- Wiesz, co chciałbym teraz
zrobić? – zapytałem.
- Co?
- Spalić go.
*
Dopiero te słowa uświadomiły mi, co odczuwa Bill, jak bardzo
poczuł się okradziony z godności. Cokolwiek zginęło, nie było tak cenne, jak
poczucie bezpieczeństwa, jakie mieliśmy w tym domu, a które straciliśmy
bezpowrotnie.
- Wsiadaj do samochodu – rzuciłem,
popychając go w jego kierunku.
W czasie drogi podpytałem Sakiego, co się stało z
dziewczynami, które wyrzucili z naszego przyjęcia.
Okazało się jednak, że zostały odstawione na tyle daleko od
naszego domu, że fizycznie było niemożliwe, żeby to one się tam z zemsty włamały.
Nie ukrywam, że trochę mnie to rozczarowało, bo po przemyśleniu wszystkiego
byłem prawie pewien, że to ich sprawka. A skoro okazało się, że to nie one,
cała sprawa stawała się praktycznie nie do rozwiązania. Wychodziło na to, że przyjdzie się nam po
prostu pogodzić z tym, co się stało i zastanowić się, co robić dalej. Czy
wrócić do domu, który w tej chwili obu będzie się nam źle kojarzył i co za tym idzie
źle się będziemy w nim czuli, i tylko się męczyli? Czy sprzedać go i kupić coś
innego? Pozostałaby jednak kwestia, gdzie? Na te jednak decyzje był jeszcze czas.
Teraz chciałem tylko dotrzeć do hotelu, wziąć prysznic i się położyć. Z nerwów,
alkoholu i zbyt dużej ilości wypalonych papierosów strasznie rozbolała mnie
głowa. Marzyłem, by zażyć jakieś lekarstwa i po prostu zasnąć.
Gordon wynajął nam w hotelu
apartament. Dwa ogromne pokoje z osobnymi łazienkami połączone czymś w rodzaju
jadalni, miały być substytutem domu.
Mama dzwoniła do Billa, prosząc go byśmy przyjechali do
Loitsche, ale zbyt wiele spraw musieliśmy załatwić tu na miejscu, żeby kursować
teraz między Hamburgiem a Loitsche, więc na razie hotel musiał stać się naszym
domem.
Rzuciłem swoją walizkę na łóżko i otwarłem ją, wyciągając świeże
ubrania. Zgarniając jeszcze saszetkę z kosmetykami, poszedłem do łazienki wziąć
prysznic. Bill w tym czasie zrobił dokładnie to samo.
Najlepsze między nami było to, że nawet w takich chwilach potrafiliśmy
milczeć, nie musząc zadręczać się pytaniami, na które i tak nie znaliśmy
odpowiedzi.
Kiedy wyszedłem z łazienki, Bill siedział na swoim łóżku, wycierając
mokre włosy.
- Tom? – zawołał mnie.
- Co?
- Chciałeś jakieś tabletki przeciwbólowe.
– Wyciągnął w moją stronę rękę z lekami.
Podszedłem do niego, biorąc je od niego i siadając koło
niego na łóżku, wycisnąłem dwie i popiłem, oddając mu resztę.
- Ile będziemy tu mieszkać? – zapytał.
- Nie wiem.
- Mamy swój dom, a mieszkamy
znowu jak turyści.
Spojrzałem na niego.
- Chcesz tam wrócić? – Zadałem mu
proste pytanie.
- Nie, tylko stwierdzam.
- Daj już temu spokój. Lepiej kładź
się. Jutro i tak trzeba będzie tam wrócić. Wtedy podejmiemy decyzję, co dalej.
Nie wiem jak ty, ale ja dzisiaj jestem padnięty – powiedziałem.
Westchnął.
- Kładź się – rzuciłem jeszcze
raz i wstałem, kierując się do drugiego pokoju.
- Tom? – Znowu mnie zawołał.
- No? – odwróciłem się, będąc już
w połowie drogi.
- Mogę spać z tobą? Nie znoszę spać
sam w obcym miejscu.
- Jasne – odparłem.
- Dzięki.
Pogasiliśmy światła i położyliśmy się razem w jednym łóżku. Było
ogromne i faktycznie, gdyby nie obecność brata na drugiej jego połowie, czułbym
się tu też jakoś obco.
Nawet jeśli, leżeliśmy teraz do siebie tyłem, to stykaliśmy się
plecami, wyczuwając się nawzajem, to dawało nam jako takie poczucie bezpieczeństwa
i pozwoliło szybko zasnąć.
*
Obudziłem się wcześniej od Toma. Poranki w hotelowych
pokojach zawsze były takie same. I niezależnie, ile czasu minie zawsze po
obudzeniu w hotelowym pokoju będę czuł to samo, zupełnie obce mi miejsce, chociaż
teraz czułem przy sobie znajomy zapach. Uchyliłem oczy i wszystko stało się jasne,
ten znajomy zapach, to mój bliźniak. Spał odwrócony w moją stronę, stykając się
kolanem o moje kolano. Starałem się nie poruszyć, żeby go nie obudzić, jednak
moje starania i tak spełzły na niczym, bo rozdzwonił się jego telefon, wyrywając
go ze snu.
Poderwał się nerwowo, chwytając komórkę z szafki. To Georg,
pytał się czy potrzebujemy w czymś pomocy. Już wszyscy wiedzieli, co się
wczoraj stało i każdy z naszych przyjaciół chciał nam jakoś pomóc. Byliśmy im
za to bardzo wdzięczni, ale nie byli w stanie nam w niczym pomóc.
W końcu skończyli rozmawiać, a Tom legł z powrotem na poduszkę,
przecierając zaspaną twarz rękami.
- Jak się spało? - zapytałem.
- Nawet dobrze. Pewnie, dlatego,
że spaliśmy razem. Czułem się prawie jak w domu – powiedział.
- Ja tak samo – przyznałem. - Co
teraz?
- Zjemy coś i trzeba pojechać do
domu – rzucił krótko, ale ja nie skomentowałem tego. – Musimy tam pojechać,
trzeba się zorientować, co nam zginęło, bo jestem pewny, że coś na pewno
zniknęło.
- Nie chce mi się tam jechać – przyznałem,
wstając z łóżka.
- Mnie też nie, ale musimy.
Zadzwonię do Sakiego, że niedługo będziemy, na pewno prasa już się dowiedziała,
że mieliśmy włamanie do domu, będzie pełno ludzi…
Nie słyszałem reszty, bo zamknąłem się w łazience, zresztą nie
chciałem tego słuchać, zwłaszcza tego, że na pewno będzie tam mnóstwo ludzi.
Sam się sobie dziwiłem, jak zlepek kilku wydarzeń może sprawić, że się będzie miało
dosyć wszystkich ludzi. To było aż niewiarygodne, zwłaszcza dla mnie, osoby,
która zawsze robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Teraz jednak chciałem
stać się niewidzialny, co było niestety niemożliwe.
Zjedliśmy
śniadanie i zbierając się w końcu, pojechaliśmy do naszego domu.
Kiedy weszliśmy do środka, dopiero teraz oceniłem ogrom
tego, co się tu stało. Myślałem, że wczoraj widziałem to w tak negatywnym
świetle, bo byłem w szoku, ale dziś po przespanej nocy, wyparowaniu reszty
procentów z organizmu, i w ogóle po ochłonięciu, wcale nie zmieniło się moje
nastawienie. Czułem się zdruzgotany tym wszystkim. Patrzyłem, jak Tom chodzi po
domu i kopie wszystko, co leży mu na drodze, jakby to już nie były jego rzeczy.
Nie rozumiałem, co się dzieje w tym momencie w jego głowie. Nigdy nie widziałem,
żeby tak dziwnie się zachowywał. Nie miałem ochoty tu przyjeżdżać, ale bardziej
niż ja, to on nie był na to gotowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ty zła kobieto i muszę czekać aż do 16 żeby wiedzieć co się stało ;__; CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ
OdpowiedzUsuńOj, to tylko 3 dni, właściwie nawet 2 :D
UsuńChyba naprawdę ich lubisz-lubisz:) Ja osobiście też się ostatnio na maksa nakręciłam na ten zespół i chciałabym o nich myśleć jak o najfajniejszych ludziach na całym świecie, ale tak szczerze powiedziawszy, nie sądzę, że oni tworzą muzykę "dla nas". Że robią to, bo nas kochają, chcą się tym podzielić i tak dalej. Uwielbiam Tokio Hotel, ale uważam, że jest to zespół, który (zwłaszcza teraz) nastawia się głównie na robienie kasy i naprawdę nie wiem, co mogłoby zmienić moją opinię (chyba tylko osobiście mogliby mnie przekonać). Świetnie ich reklamujesz, co bardzo mi się podoba, bo w sumie wszyscy chcielibyśmy, żeby tacy naprawdę byli (i oby moja opinia była chybiona).
OdpowiedzUsuńA co do treści... Nie dziwię się ich reakcji. Spora część osób publicznych narzeka na brak prywatności, dom pozostaje dla nich jedynym azylem, gdzie mają wstęp tylko najbliżsi. Myślę, że to włamanie to to samo co dla katolików ateista palący biblię w kościele na ołtarzu albo coś w tym stylu. Podejrzewam, że wyślesz ich do LA:) Przyznam, ze nie mam pojęcia, jak ten twincest może się tutaj rozwinąć, więc czekam z niecierpliwością.
Jeśli chodzi o to prześladowanie, to też o tym pomyślałam i gdzieś ten motyw się pojawi, zwłaszcza że ostatnio oglądałam o nich jakiś reportaż i był tam filmik z jakiejś kamery, jak te świrnięte francuzki przegoniły Toma chodnikiem przez miasto. To był zaledwie urywek, tyle ie uchwyciła kamera, ale dało niezły obraz tego, jak to faktycznie wyglądało.
Czekam na nowy odcinek i pozdrawiam gorąco!
obsesja
Ale się napisałaś. Może jednak na początek coś wyjaśnię,bo chyba nie każdy to wie, ale nigdy nie byłam fanką Tokio Hotel, wiem, że teraz wiele osób się zdziwi jak to przeczyta, ale tak było i nadal tak jest, preferuje trochę inny rodzaj muzyki. Z ich wszystkich płyt podoba mi się zaledwie kilka utworów. Bardziej jednak niż ich muzyka interesują mnie oni sami, zwłaszcza Tom, bo mi się podoba fizycznie tak po prostu, chodź na początku bardziej podobał mi się Bill, no co kobieta zmienną jest. I broń panie Boże żebym miała ich reklamować, niech się sami reklamują :D Wszystko zostało napisane tak by dodać dramaturgi tej historii. A co do wątku twincest... hehehe zobaczysz już wkrótce.
UsuńBuziaki kochana :*
Jak zawsze swietne :-)
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnej czesci
Duzo weny zycze :-)
Dziękuję
UsuńHmmmm .. nie wiem co mam powiedzieć, szkoda mi ich , bo robią tak wiele dla swoich fanów, a zyskają od nich cos takiego, nawet prywatności Kaulitzów nie potrafią uszanować.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta Turczynka i jej banda ma coś wspólnego z tym włamaniem.
Może ona nie zrobiła tego bezpośrednio, ale skoro jej ojciec jest bogaty i ważną osobą, to pewnie miała od tego swoje osoby.
Hmmm .. Współczuje chłopakom i mam nadzieję, że znajdą takie miejsce, gdzie nikt nie dotrze do nich i będą mieli spokój ;)
Ahh te 3 dni będa mi się ciągnęły straaasznie !
Buziaki kochana :*****
Wiesz, przerażasz mnie czasami kochana, jakbyś siedzią mi w głowie :D
UsuńOoo proszę , czyżbym zgadła ? :d
UsuńYyyy No :D
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńchwilę się nie popisałam, bo życie potrafi pędzić niesamowicie szybko, nie pozostawia mi ostatnio zbyt wiele czasu na przyjemności, lecz wiedz, że czytam.
Przyznam szczerze, że poprzednie opowiadanie (a zwłaszcza jego zakończenie) nie przypadło mi tak bardzo do gustu jak dwa pierwsze. Miałam wrażenie, że pod koniec historia zrobiła się nieco odrealniona i nie umiałam się wczuć w atmosferę tamtej historii. Brakowało jej "smaczku" realności, takiego ulotnego czegoś, co sprawia, że widzisz ją w rzeczywistym świecie. Dobrze zaczęłaś, lecz później nie wiem, co się stało? Jakoś po drodze historia straciła swój czar.
Obecne opowiadanie zapowiada się jeszcze lepiej - najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Jest silnie zakotwiczone za pomocą faktów, które zna każdy, kto się tym zespołem zainteresował. Wyraźnie zarysowujesz przemyślenia głównych bohaterów, lecz nie zapominasz o delikatnym wprowadzeniu osób w rolach drugoplanowych. Nie są oni płascy, ale też na siłę ich nie ubarwiasz.
To wszystko bardzo mi się podoba.
Widzę też, że bardzo się starasz zachować estetyczną formę zapisu postów i poprawność językową. O wiele lepiej mi się czyta, bo nie ma rozproszenia mojej uwagi jako czytelnika błędami. Aczkolwiek marginalne błędy wciąż Ci się zdarzają (ot, brak przecinka albo didaskalia napisane małą literą, gdy powinna być duża...) szczegóły, na które mało kto zwróci uwagę. :)
Podsumowując: Bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierzasz. Nie ustawaj!
Pozdrawiam,
Ri
No wiesz już sam fakt ze to twincest dyskwalifikuje opowiadanie z kręgu opowiadań realnych bo raczej wątpię żeby coś w realu łączyło naszych bliźniaków mimo że pewnie większość bardzo by chciała.
UsuńGłównie też w Alter ego chodziło mi o pokazanie walki z uczuciami, obaw z nimi zwanych po mimo gdzieś tam ukrytych pragnień. Tom jako "ofiara" najbardziej się do tego nadawał, bo każdy wie jaki jest z nago kobieciarz i miało to być takie bardziej na luzie bez jakiś większych dramatów itp.
No i jak to w życiu bywa zawsze jest tak ,że czytający nie ma wpływu na to jak autor napisze dane opowiadanie czy scenę, i jednym będzie się to podobało mniej a drugim więcej. Zresztą, to tyczy się wszystkiego, i chyba tak jest dobrze. Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie Ci się bardziej podobało :D jak znowu czegoś nie spieprzę :D
Chodziło mi bardziej o to, że w pierwszych dwóch opowiadaniach i na początku trzeciego chłopcy byli postaciami pełnokrwistymi, później jakoś... spłycili Ci się lekko, stali tacy "mało żywi" jak dla mnie. Z czego wynikało to, że stali się dla mnie prawie papierowi? – Nie wiem. Po prostu czegoś brakło... Teraz (na szczęście) znów do takich "realistycznych" opowiadań wracasz.
UsuńTo, że jest to TWC i raczej nie ma miejsca bytu w rzeczywistości tych osób, mam nadzieję, że rozumieją wszyscy. Tak czy siak literatura (poza literaturą faktu) jest zawsze nieprawdziwa (i dlatego nazywana jest często fikcją literacką) w stosunku do postaci, ale nie znaczy to, że nie może być napisana wiarygodnie i realistycznie. Są to dwie różne sprawy. ;)
Tak, nie mamy wpływu na Twoje decyzje i obyśmy nigdy tego wpływu nie mieli, bo opowiadanie traci całą tajemniczość, gdy autor zmienia go w koncert życzeń. ;)
:*
Ri
Czyli, jeśli dobrze Cię rozumiem, wolałabyś żebym osadziła ich w sytuacjach, które były na tyle realistyczne by miały szanse na spełnienie się w rzeczywistości... Jeśli tak, to chyba znowu odbiegnę od Twoich oczekiwań :D
UsuńNo i nie będzie na pewno koncertu życzeń, to nie u mnie :))))
:*
Bardziej wolałabym, żeby mnie przekonali, że są "prawdziwymi osobami" – oczywiście prawdziwymi dla realiów swojego świata przedstawionego czy sytuacji. :)
UsuńPodając bardzo (ale naprawdę bardzo) przejaskrawione przykłady odrealnienia postaci:
* w trzy dni od zapoznania się bohaterów do "true love", jeśli musieli odrzucić wszytko inne dla siebie, i żadnego żalu czy malutkiej tęsknoty za bliskimi, znajomymi, dobrą przeszłością;
* kompletne zaufanie swojemu byłemu gwałcicielowi i stworzenie z nim szczęśliwego związku bez żadnego "ale";
* nagła, nieuzasadniona niczym na przestrzeni całego opowiadania (przemyśleniami, zdarzeniami) zmiana charakteru lub zachowania postaci.
Rzekłabym, że wolę, kiedy postać nie zachowuje się, jakby autorka używała przycisku "kasuj okresowo pamięć". Czasami jest to tak wyraźne, jak w powyższych przykładach, a czasami to tylko ulotne wrażenie, jak było u mnie pod koniec "Alter Ego". Obecnym, jak na razie, kupiłaś mnie. ;)
(C.d. pod następnym rozdziałem, bo nie chcę tu zostawiać komuś spoilerów).
:*
Ri
Kurczę ale chłopcy mają beznadziejne urodziny. :( Strasznie mi ich szkoda nie spodziewałam się tego jak bardzo to włamanie ich skrzywdzi, chociaż jeśli postawię siebie samą w takiej sytuacji to rozumiem co musieli czuć. Ja także jestem zdania że wywieziesz ich teraz do Los Angeles i ze to tam poczują siebie miętę. ;) Przynajmniej mam nadzieję że zgadłam cokolwiek z tego co ma być dalej. XD Wiesz praktycznie zawsze co byś nie napisała nie wiem czego mam się spodziewać dalej :) mam nadzieję że już niedługo tematyka twincest bo tęsknię za czułościami chłopców i no też troszke bardziej niegrzecznymi scenkami z ich udziałem XD (obciach) .
OdpowiedzUsuńOdcinek moim zdaniem świetny bo znowu dokońca nie zdradza twoich planów na tyle żeby wiedzieć co będzie dalej, można mieć ewentualnie trafne przypuszczenia a ja to w twoich opowiadaniach uwielbiam to nadaje ten smaczek przy oczekiwaniu :) Muszę Ci zresztą powiedzieć że moim skromnym zdaniem masz najlepiej ze wszystkich autorek twincestów zorganizowanego bloga i wstawiasz informacje o tym kiedy pojawią się kolejne odcinki i jak ma byc odcinki bo nie wszyscy mają to tak wyraźnie zaznaczone i czasami nie można się zorientować ile ma się czekać więc dziękuję ci za to :) nie mogę się doczekać 16 życzę weny i wiem po prostu wiem że znowu uda ci się mnie zaskoczyć jak w poprzednich opowiadaniach :)
~ GlamKinia <3<3<3 :***
A sorki nie wiem jak to się stało ale wstawił mi się podwójnie komentarz. Pozdo ;)
OdpowiedzUsuń~GlamKinia <3<3<3
Nie szkodzi, zawsze można jeden usunąć :)
UsuńTak w ogolę, to dzięki kochana za tak obszerny komentarz. Wszyscy ostatnio mnie zasypujecie takimi długimi komentarzami, a moje serce aż rośnie, kiedy to widzę :) :* Co do samego opowiadania, to na razie nikt z Was jeszcze nie wpadł, nawet minimalnie, jak rozwinie się scena twincest. Na razie wszyscy idziecie w tym samym kierunku, ale mam z tego powodu zaciesz :D
Heh, ale już w następnym odcinku trochę się zacznie Wam przejaśniać, trochę, bo jeszcze nie wszystko.
Co do bloga, to staram się żeby nie robić bałaganu. Sama nie lubię niczego szukać, a często wracam na moje ulubione blogi i jak mam czegoś szukać nie raz ręce mi opadają, dlatego jako, że jestem osobą lubiącą przejrzystość chciałam żeby na moim blogu łatwo było się Wam odnaleźć. No i kolejna data publikacji - uważam, że to obowiązkowa świętość,:) Ja zawsze wyczekuję kolejnych odcinków, i łatwiej byłoby mi oczekiwać nawet miesiąc gdybym wiedziała, że wtedy i wtedy coś się na nim pojawi, niż zaglądać codziennie, chociaż staram się być wyrozumiał, bo dużo ludzi się uczy i nie zawsze ma czas by usiąść i zamiast wkuwać kolejną partię materiału na klasówkę, pisać odcinek. No, ale u mnie jest, taka mała tabliczka z terminem i informacją jakby coś :)
Ps. Jakbym miała dać dupy i nie wyrobić się na dany termin, bo różnie bywa, też Wam na niej to napiszę.
I PO RAZ KOLEJNY NIE WIEM, CO O TYM WSZYSTKIM MYŚLEĆ. PISZESZ SWIETNE, CIEKAWIE UBIERASZ WSZYSTKO W SŁOWA, A TWOJE OPISY SĄ TAK PRECYZYJNE, ŻE NIEMAL MAM CAŁĄ AKCJĘ PRZED OCZYMA, KIEDY TO CZYTAM. TEKST OGÓŁEM JEST GENIALNY, ALE ZA TAKIE JEDNO ZDANIE, TO NORMALNIE MIAŁAM OCHOTĘ CIĘ W PIERWSZEJ CHWILI DOPAŚĆ I ZROBIĆ COŚ, JESZCZE NIE WIEM, CO BY TO DOKŁADNIE BYLO, A ROZDZIAŁ CZYTAŁAM NA 5-TEJ LEKCJI.
OdpowiedzUsuńCO DO RELACJI BLIŹNIAKÓW W TYM OPOWIADANIU, TO NI CHOLERY NIE MOGE WYWNIOSKOWAĆ, KTÓREMU PIERWSZEMU COŚ ODBIJE ITD. NO, WSZYSCY WIEDZA O CO CHODZI.
NA TEMAT ROZRUBY W DOMU BLIŹNIAKÓW SIĘ NIE WYPOWIEM, ZEBY PÓŹNIEJ NIE BYŁO, ŻE NIESŁUSZNE OSKARZENIA RZUCAM.
WENY CI ŻYCZĘ, KOCHANA
KOTEK
PS.SZKODA, ZE ODCINEK DOPIERO 16, NIE NAWIDZE TAK DLUGO CZEKAĆ (MÓWI TA, CO SAMA NIC NIE WSTAWIA OD DWÓCH TYGODNI).
Które zdanie? :D
Usuń"Czasami tak już jest, że się rani właśnie tych, na których ci najbardziej zależy."
UsuńPRAWIE SIĘ PRZEZ TO PORYCZAŁAM!
TY ZUA KOBIETO.
KOTEK
PS. ALE I TAK CIĘ UWIELBIAM
:) Taka życiowa prawda :)
UsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam pierwszej części, ale czuję się okropnie i nie mam po prostu głowy do komentowania. Nawet nie wiem, co mam napisać. Teraz też... Ale powiem ci jedno; no uwielbiam cię dziewczyno! Piszesz tak dobrze, że no... Cieszę się, że wpadłam na twojego bloga i mogę go czytać i chociaż przez chwilę przenieść się do innego świata i poczuć ich uczucia. Opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie i interesująco. Już nie mogę doczekać się kolejnych części. I ja tam nie widzę problemy, byś między nimi rozwinęła wątek twincest. Samo to, że ze sobą śpią... Niby nic złego, ale takie odruchy między rodzeństwem zanikają po jakimś czasie - wiem po sobie. ;) No ale mimo wszystko nie mam bladego pojęcia, jak to rozegrasz. No i szkoda mi chłopaków. Fani zabrali im to, co było najcenniejsze... Chociaż nie wiem, czy te laski można nazwać ich "fankami"...
OdpowiedzUsuńI w ogóle, to nieźle się zdziwiłam, jak napisałaś, że właśnie nie jesteś ich fanką. :D W życiu bym nie pomyślała, przez sam fakt, że tak dużo o nich wiesz i to, że się nimi interesujesz. Może nie całym zespołem, ale jednak.
No, to tyle z mojej strony. Dobrze, że jutro już 16, chociaż i tak odcinek pewnie dodasz wieczorem... No nic - czekam niecierpliwie :)
Weny, kochana.
Pozdrawiam serdecznie,
Joll.
Na razie nikt jeszcze nawet w najmniejszym stopniu nie odgadł, jak może się rozwinąć wątek twincest. To oczywiście dobrze, bo tym będzie większe zaskoczenie.
UsuńCo do zespołu... Wiem o nich trochę, bo ja w ogolę dużo snupie po necie szukając rożnych rzeczy. Jak zainteresowali mnie oni? To wyszło w sumie też przez przypadek. Oczywiście kto nie zna zespołu Tokio Hotel, chyba każdy, choćby ze słyszenia, i tak też było w moim przypadku. Na samym początku ich kariery, jak usłyszałam, że są bliźniakami, to się gapiłam na teledysk Monsoon i zastanawiam się gdzie tu podobieństwo? Ale pewnie nie tylko ja miałam takie odczucie, i na tym się moje zainteresowanie skończyło. Jednak ja zawsze lubiłam pisać opowiadania "yaoi" że tak to ujmę, a kiedy wyczerpałam wenę w tematyce postaci, którą męczyłam na tamtą chwilę, jakoś zupełnie przez przypadek trafiłam na jedno z opowiadań o bliźniakach. Na tyle utkwiło w mojej głowie, i po pewnym czasie zaczęło kiełkować, że zaczęłam drążyć temat. Do tego, jak zobaczyłam jak nasi panowie wydorośleli, to aż się oblizałam ze smakiem na widok tych dwóch ciasteczek :) No a reszta, to już potoczyła się lawinowo. Wiadomo że, żeby pisać coś o istniejących postaciach, trzeba trochę ich poznać, żeby chociażby wiedzieć jak się zachowuj, co lubią a co nie itd. wiadomo o co chodzi.No to niestety trzeba było trochę poczytać, stąd trochę wiem. Ale tak jak pisałam wcześniej, nigdy nie byłam ich taką normalną fanką - wiecie: plakaty, autografy, płyty, koncerty i wszystko co z nimi związane, tego u mnie nigdy nie było. Podoba mi się kilka ich piosenek i to tyle, chodź przyznam, że obecna płyta chyba najbardziej z ich wszystkich płyt przypadła mi do gustu. (pewnie znowu was zaskoczyłam) Jezu... Ale się rozpisałam, a miałam dokończyć poprawianie dla Was odcinka, bo już pewnie czekacie co będzie dalej. Tak że, to na tyle mojego gderania, biorę się za korektę.
Kochana, zapraszam na nowy odcinek ;) :**
OdpowiedzUsuń