Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 16 listopada 2014



Witajcie kochani.

Dziękuję Wam wszystkim za tak obszerne komentarze, naprawdę zaskoczyliście mnie nie tylko ich ilością, ale długością, to był miód na moje serce. Dziękuje :*
Dobrze, a teraz coś odnośnie opowiadania. Na razie jeszcze nikt z Was nie wpadł na to jak się rozwinie wątek twincest – i bardzo dobrze :) Póki co, tylko miłosc jestsilna wyniuchała co będzie w odcinku, który dzisiaj przeczytacie - naprawdę przerażasz mnie kochana  :) zwłaszcza, że to już nie pierwszy raz.
Wiem, że chcielibyście częściej odcinki, ale jak już wspominałam, gdzieś chyba z początkiem września, trochę sobie nabrałam na głowę różnych zobowiązań i na razie ledwo to wszystko ogarniam. Do tego jeszcze w ogóle nie sprzyja mi atmosfera za oknem, która sprawia, że mam ochotę w ogóle nie wychodzić z łóżka i ciągle spać. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie. Chyba odcinek co 3 dni nie jest jeszcze aż tak długim oczekiwaniem :)
No to chyba na tyle. A! I proszę nie pałajcie do mnie chęcią mordu za końcówkę dzisiejszego odcinka :P Nie mogłam się powstrzymać przed zakończeniem w takim momencie, no po prostu nie mogłam. :D 

Kocham Was. Niki


Odcinek 3 





Redaktorzy kilku niemieckich gazet próbowali dostać się do nas i wyciągnąć jakiekolwiek informacje, głównie o tym, co nam zginęło i kogo podejrzewamy. Bałem się, że Tom się wścieknie jeszcze bardziej i wyładuje na nich swoją frustrację, ale wybrnął z tych pytań po mistrzowsku, dając bardzo krótką, ale treściwą odpowiedź.
- Nie wiem, czego włamywacze szukali w naszym domu, ale prócz zdewastowania nam drzwi i zrobieniu bałaganu, nie zniknęło nic cennego.
Oczywiście padały kolejne pytania, ale nie daliśmy już żadnej odpowiedzi. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę hotelu.
- Tom, przecież nie wiemy, czy coś zginęło.
- Oni też nie - odparł krótko. – A przecież trzeba było dać jakieś odpowiedzi.
- No tak – przytaknąłem. – A co z domem? Trzeba go w końcu posprzątać. Wracamy do niego czy nie?
- A chcesz?
- Nie wiem. W sumie nie czuję się tam już bezpieczny, ale mieszkanie w hotelu, to też nie jest szczyt moich marzeń. Mamy tyle pieniędzy, a znowu będziemy się tułać po hotelach, jakby nie było nas stać na własny dom?
Zamilkł, wyraźnie nad czymś myślał.
- Tom?
- Nie wiem, Bill. Jeśli chcesz wrócić, to wrócimy.
- A ty?
- Mnie to obojętne.
- Widziałem w domu, jak było ci to obojętne. Nie chcę, żebyś robił coś tylko ze względu na mnie. Powiedz mi, co myślisz i czujesz.
- Jeśli nawet wrócimy, to dla mnie ten dom już nigdy nie będzie tym domem, którym był. Już zawsze będę widział ten bałagan i miał świadomość, że ktoś może się tu znowu dostać.
Westchnąłem. Jechaliśmy w milczeniu dobre parę minut, zanim zdecydowałem się odezwać kolejny raz.
- Czyli co, sprzedajemy go?
Zerknął na mnie.
- Ja bym go sprzedał. Nie wiem też czy nie lepiej byłoby poszukać domu gdzieś poza Hamburgiem.
- To co, jutro wracamy, pakujemy wszystko, co mamy i wystawiamy dom na sprzedaż?
Kiwnął tylko głową.
Zrobiło mi się przykro. Nie sądziłem, że Tom tak szybko zechce się go pozbyć. Nie tak dawno go kupiliśmy, a teraz tak szybko podjęliśmy decyzję, żeby go sprzedać. Miałem mieszane uczucia. Sam nie wiedziałem, czy chcę się go pozbywać, czy nie. Jednak wiedziałem też, że jeśli zechcę tu zostać i zdołam namówić na to Toma, to on będzie źle się w nim czuł i na pewno zacznie to okazywać na każdym kroku, albo w ogóle nie będzie chciał tam mieszkać, a ja sam nie miałem zamiaru tam żyć, więc odwróciłem się tylko w stronę okna i już do samego hotelu nie odezwałem się do brata ani jednym słowem. Nie, żebym był na niego zły czy rozczarowany jego decyzją, po prostu nie wiedziałem, co powiedzieć, może dlatego, że ja sam już w końcu nie wiedziałem co czuję.
                Na drugi dzień rano, wraz ze śniadaniem, dostarczono nam do pokoju gazetę, w której nie omieszkałem wypatrzeć wzmianki o włamaniu do naszego domu. Kiedy jednak zagłębiłem się w treść artykułu, mało szlag mnie nie trafił.
- Kurwa! – krzyknąłem podirytowany.
- Co się stało? - Tom natychmiast pojawił się w pokoju.
- Posłuchaj tego! – rzuciłem i zacząłem czytać.
W środę Bill i Tom Kaulitz z popularnego zespołu Tokio Hotel stali się ofiarami złodziei. W nocy (około godziny 23 jak podaje rzecznik policji) kilka niewiadomych osób weszło do domu przez drzwi od tarasu w domu, który obecnie zamieszkują muzycy. „Zespół nie był w tym czasie w domu" wyjaśnia ich producent i menadżer, David Jost. Ponieważ w domu był alarm, po krótkim czasie przyjechała policja, niestety włamywaczy już nie było. Nie wiadomo, co zostało skradzione przez „urodzinowych gości" bliźniaków. „Nie zniknęło z domu nic, co miało dla nas jakąś większą wartość” wypowiedział się jeden z poszkodowanych braci, Tom Kaulitz. Jednak po zadaniu obu braciom kolejnych pytań nie chcieli oni udzielić nam już żadnej odpowiedzi, czyżby jednak nie do końca mówili prawdę? Bracia w ostatnim czasie stali się dość popularni i cieszą się wielkim zainteresowaniem. Mają także anty fanów, prawdopodobnie to oni są odpowiedzialni za włamanie. Naszym zdaniem, milczenie braci, jakoby nic nie zginęło, jest tylko dowodem na to, że coś bardzo ważnego zniknęło…
Nosz kurwa mać! Zabije tę babę.
Darłem się, nie kończąc nawet czytać tego artykułu. Tom wyrwał mi gazetę, czytając artykuł dalej. A ja chwyciłem komórkę, dzwoniąc do Josta. Jak tylko odebrał, od razu przeszedłem do konkretów.
- Czytałeś dzisiejszą gazetę?
- Nie, a co się stało?
- To sobie przeczytaj!
- A co tam jest?
- Co powiedziałeś tym pieprzonym pismakom, że ponawypisywali takie bzdury?
- Jakie bzdury? Nic takiego nie powiedziałem. Potwierdziłem jedynie to, co już sami wiedzieli, że było włamanie i tyle. Nic poza tym.
- A oni wypisują, że coś ukrywamy. Kurwa, kolejna afera. Zamiast zainteresować się naszą muzyką, grzebią bez przerwy w naszym prywatnym życiu.
- Spokojnie, Bill. Gdzie jesteś?
- W hotelu, a gdzie mam być?
- A Tom?
- Też tu jest.
- Nigdzie się stamtąd nie ruszajcie. Zaraz do was przyjadę, pogadamy.
- Czekamy. – Rozłączyłem się, rzucając telefon na stół.
Spojrzałem na Toma, ciągle czytał.
- Tom?
Zerknął na mnie, odkładając w końcu gazetę.
- To się nigdy nie skończy, Bill. Oni nas zniszczą albo doprowadzą do tego, że sami zaczniemy sobie skakać do gardeł.
- O czym ty mówisz?
- Ci tu, napisali to jeszcze dość delikatnie. A wyobraź sobie, jak nam musieli obsmarować dupę w brukowcach.
Aż otwarłem szerzej oczy, uświadamiając to sobie.
- Boże… - jęknąłem. – I co teraz zrobimy?
- Czekamy na Josta, a później się zobaczy.
Po jakieś godzinie pojawił się nasz manager. Już widział artykuły w gazetach, bo kilka z nich przyniósł tu ze sobą. Trzasnął nerwowo drzwiami, rzucając plik gazet na stół.
- Udzielaliście jakichś wywiadów?
- Zaczepiła nas jakaś redaktorka, powiedziałem jej tylko, że nic cennego dla nas nie zginęło – wyjaśnił Tom.
- Po co w ogóle się odzywałeś?! – Zaczął na niego krzyczeć. – Kiedy trzeba, żebyś coś powiedział, to milczysz. A teraz taki rozmowny się zrobiłeś?!
- David! – upomniałem go, zauważając, jak Tom zaciska dłonie w pięści. Jost spojrzał na mnie.
- Co David? Lepiej powiedzcie czy mam powody, żeby się martwić tymi artykułami?
- Co masz na myśli? – zapytał spokojnie Tom.
- Nie wiem, to wy mi powiedzcie. Mieliście w domu coś, czego nie powinniście mieć?
- Znaczy, co? – zapytałem.
Jost na chwilę zamilkł, świdrując mnie wzrokiem.
- Na przykład narkotyki lub jakieś inne nielegalne rzeczy – rzucił, wcale nie przejmując się, o co nas podejrzewa.
Tom prychnął, znowu zwracając na siebie jego uwagę.
- Dopiero wróciliśmy z trasy. Ostatnio też mieszkamy w nim jak goście. Ciekawe, kiedy mielibyśmy cokolwiek w nim zgromadzić? – odpowiedział.
- Nie interesuje mnie kiedy, tylko czy coś było.
- Niczego nie było! – odwarknął Tom.
- Mam nadzieję, że mówicie prawdę, bo jak coś wyjdzie, a takie rzeczy zawsze wychodzą, to będziecie skończeni. Mogę wiele, ale nie jestem cudotwórcą, pewnych rzeczy, jeśli pójdą już w eter, nie da się odwołać.
- Bez obaw, nie mamy nic do ukrycia - odparł stanowczo Tom.
Jost jakby odetchnął i od razu zmienił swoje nastawienie, zaczynając już teraz spokojnie.
- W porządku, a tymi pierdołami się nie przejmujcie. Dzwoniłem już do tych redakcji, jak dobrze to rozegramy, to jeszcze zarobicie na tym.
Popatrzyłem na niego w lekkim szoku, ten facet próbował zbić kasę na wszystkim, co się dało, nawet na naszym nieszczęściu. Tom znowu prychnął, co nie uszło uwadze Josta.
- Co ci się znowu nie podoba?
- Twoje podejście do całej tej sytuacji – odpowiedział.
- Gdyby nie ja, nie zarobilibyście ani jednego centa z tym waszym sentymentalizmem.
Ostatnio ciągle to słyszeliśmy.
- Jeśli nie chcecie się denerwować, po prostu nie czytajcie tych bzdur.
- A nie uważasz, że powinniśmy wiedzieć, co o nas piszą? Na wypadek, gdyby znowu zaczepił nas jakiś redaktor i chciał, żebyśmy się wypowiedzieli odnośnie do zaistniałej sytuacji? – zapytałem.
- Nie odpowiadacie na żadne pytania! Zrozumieliśmy się?
- Ale… – zaskoczył mnie.
- Jeśli będą was o cokolwiek pytać, macie się uśmiechać i odejść. Nie udzielacie żadnych odpowiedzi! Rozumiecie?
- Mamy robić z siebie idiotów? – zapytał Tom.
- Dokładnie tak.  Wiecznie o tym pisać nie będą. Niedługo sprawa przycichnie, a za góra tydzień, nikt już o tym nie będzie pamiętać. Chyba że, sami z czymś wyskoczycie.
Westchnąłem. Plan nie wydawał się być zły. Tylko, kiedy zostaje się otoczony dwudziestką ludzi, którzy błyskają ci fleszem po oczach, do tego, każdy z nich podkłada ci przed twarz mikrofon i zadaje mnóstwo pytań, które zlewają się w jeden niezrozumiały bełkot, nie łatwo zachować kamienną twarz i spokój.
- Dobra, lepiej powiedzcie, kiedy wracacie do domu?
- Nie wracamy – odparł krótko Tom.
Jost zamilkł na chwilę, zerkając raz na mnie raz na Toma.
- Żartujecie, tak?
- Nie. Sprzedajemy dom – wtrąciłem.
- Tak po prostu?
Tom wzruszył ramionami.
- Przemyśleliście to dobrze?
- Chciałbyś mieszkać gdzieś, gdzie nie czujesz się dobrze? - Zadałem proste pytanie.
- Można przemalować ściany i wymienić meble, ale żeby zaraz sprzedawać dom?
- Już postanowiliśmy – powiedział Tom. – Jeśli jesteś zainteresowany kupnem, to się dogadamy.
- Widzę jednak, że humor wam dopisuje.
Najwyraźniej potraktował to, jak dobry żart, a dla nas, to była poważna sprawa.
- Ale my nie żartujemy – sprostowałem.
- A ja nie jestem zainteresowany kupnem domu. Jadę do studia. Nie szwendajcie się nigdzie, a jeśli już, to bierzcie ze sobą Sakiego.
- Jasne – przytaknąłem. To było raczej oczywiste. Nie wiem, po co to mówił.
- I żadnych wywiadów, zrozumiano? – powtórzył jeszcze raz, stojąc już w drzwiach.
- Jasne, jasne – odparł Tom.     
- No – bąknął Jost i zamknął za sobą drzwi.
Spojrzałem na Toma, który stał i patrzył się na drzwi, którymi jeszcze chwilę temu wyszedł nasz manager.
- Wiesz, Tom, czasami zastanawiam się, jakim on jest człowiekiem. Czy ma w ogóle serce, czy jedyne, co go interesuje, to ilość zer na koncie.
Tom odwrócił się w moją stronę.
- Też się czasem nad tym zastanawiam – przyznał.
               
*

Przez kolejny tydzień, jeździłem z Billem do domu, sprzątając i pakując wszystko do przeprowadzki i sprzedaży.
Tak jak mówił Jost, po niespełna tygodnia, sprawa naszego włamania przycichła. Na policji niestety też, bo tak jak się spodziewałem, odciski palców nie wniosły nic do śledztwa. Pogodziłem się z tym, że nigdy się już nie dowiemy, kto wtargnął do naszego domu i co zginęło, bo nie wątpiłem, że ktoś coś musiał zabrać. Bardzo szybko też się o tym przekonałem.
Przyszedłem właśnie do pokoju Billa pomóc mu znieść ostatni karton, kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Zaczekaj – rzuciłem do brata i wyciągnąłem telefon, zerkając na wyświetlacz. Numer był prywatny, co mnie trochę zaskoczyło, ale zaraz pomyślałem, że to może ktoś z policji, więc  odebrałem.
- Tom Kaulitz, słucham.
- Cześć Tom – usłyszałem kobiecy głos i spojrzałem zaskoczony na brata.
- Kto mówi?
- Ach, nie poznajesz po głosie?
- Nie. Kim jesteś i skąd masz mój numer?
- To ja, Muna, kojarzysz?
Aż mi skoczyło ciśnienie. Doskonale kojarzyłem, to ta Turczynka, którą tak zwyzywałem w dniu naszych urodzin.
- Kto dał ci mój numer?
- Sama sobie wzięłam – odpowiedziała. – Zresztą nie tylko to. Mam jeszcze kilka innych twoich fantów. Twoich i twojego brata. – Zaśmiała się złośliwie. - Jesteś zainteresowany odzyskaniem ich?
- To włamanie, to twoja sprawka? – zapytałem, choć doskonale wiedziałem już, że tak, ale ona nie odpowiedziała mi. Zwyczajnie mnie zignorowała.
- Wiesz gdzie jest Entenwerder Park? – zapytała.
- Wiem.
- Dziś punkt dwudziesta pierwsza, bądźcie tam obaj i sami, bez tych waszych goryli. Może się dogadamy. Jeśli nie przyjedziecie, zrobię użytek z tych kilku fantów, które mam z waszego domu – mówiąc to rozłączyła się.
Byłem tak zaskoczony, że nie mogłem w pierwszej chwili wydusić z siebie żadnego słowa.
- Co się stało? – zapytał Bill. – Kto to był?
- Muna – odpowiedziałem.
- Kto?
- Ta Turczynka, która chciała się wprosić na nasze urodziny.
- Czego chciała i skąd ma twój numer?
- No właśnie… Chce się spotkać dziś o dwudziestej pierwszej w parku, żeby się dogadać w sprawie rzeczy, które nam zginęły. To ona jest odpowiedzialna za to włamanie. Mamy być obaj.
Bill prychnął.
- Co robimy? – zapytał.
- Nie wiem. Boję się, że jeśli tam nie pojedziemy, to może nam narobić błota. Nie wiem jak ty Bill, ale ja nie mam pojęcia, co mi zwinęła.
- Ja też nie. A może blefuje?
- A skąd ma mój numer?
- Jezu. Niepotrzebnie ją wtedy tak zwyzywałeś.
- Byłem pijany i puściły mi nerwy. Zresztą, nie musiała gadać te głupoty na mój temat.
- Mogłeś to po prostu przemilczeć.
Spojrzałem na niego z politowaniem.
- Jakaś wywłoka nie będzie mnie obrażać. Zwłaszcza jeśli, nie ma żadnych podstaw. Obraziła mnie, więc się odgryzłem. Uważam, że rachunki zostały wyrównane.
- Chyba nie, skoro włamała się do naszego domu.
- Dlatego myślę, że pojedziemy tam i wyjaśnimy tę sprawę. Przy okazji, może odzyskamy to, co nam ukradła.
Byłem wściekły. Ta laska nadepnęła mi na odcisk i zamierzałem jej to przy okazji powiedzieć, prosto w oczy.
Nikomu, nic nie mówiąc, pojechaliśmy z Billem na umówione miejsce.
Kiedy dotarliśmy do parku, na dworze zrobiło się już ciemno, tylko latarnie oświetlały kompletnie pusty już park.
- Nikogo tu nie ma – stwierdził Bill.
- Patrz uważnie – powiedziałem, samemu rozglądając się na wszystkie strony.
- Może to była podpucha? – rzucił myślą, która i mnie zdążyła już przelecieć przez głowę.
A my, jak te debile daliśmy się znowu podejść. Będzie nas teraz wodzić za nos i szantażować. Tak się zemści za to, jak ją zwyzywałem.
- Lepiej, żeby nie, bo ta Turecka suka pożałuje tego – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Cicho bądź! Jeszcze nie masz dość? Czemu zawsze musimy pakować się w kłopoty przez twój niewyparzony język.
- Nie pozwolę się obrażać.
- Oczywiście – bąknął ironicznie pod nosem. Tą cechą zawsze różniliśmy się od siebie. Ja nie pozwalałem powiedzieć na siebie złego słowa ani się obrażać, a jeśli ktoś tego nie rozumiał, rozwiązywałem taką sprawę siłą. Natomiast Bill był inny. Można powiedzieć, że sprawy załatwiał pokojowo. Nie wiem, czy mądrzej, w każdym razie nie w moim stylu.
- No proszę, proszę – usłyszeliśmy za sobą. – Nie sądziłam, że przyjedziecie. Musi wam zależeć na tych kilku rzeczach albo boicie się kolejnej afery. Gdybym podrzuciła to i owo kilku zainteresowanym osobom, mogłoby się zrobić ciekawie.
Odwróciłem się gwałtownie, w stronę dochodzącego mnie głosu. Była sama? Rozejrzałem się, nie mogłem uwierzyć, że tak po prostu przyjechała tu sama.
- A gdzie twoje przyjaciółki? – zapytałem.
- A ja wam nie wystarczę?
- Czego od nas chcesz?
- Tego samego, co w dzień waszych urodzin i dwa dni przed nimi, kiedy wasza ochrona nas tak nie uprzejmie potraktowała… Przyjaźni.
Aż uniosłem ze zdumienia brwi.
- Nie jesteśmy zainteresowani znajomością z tobą.
- Szkoda, bo to nieco komplikuje sprawę.
- To ty się włamałaś do naszego domu? – zapytał Bill.
- Nie osobiście. Jak wiecie, wasi ochroniarze zatroszczyli się, żebyśmy miały utrudniony powrót do domu, ale owszem, to moja sprawka. Mam nadzieję, że ekipa narobiła wam dużego bałaganu. Prosiłam, żeby sobie nie żałowali.
- Jak mogłaś – powiedział Bill. – Co takiego ci zrobiliśmy? Prosiliśmy cię grzecznie, żebyście zostawiły nas w spokoju.
- Daj spokój Bill, ją to nie interesuje – warknąłem na brata. Robił z siebie ofiarę, a to mnie zawsze denerwowało.
- Istotnie, nie interesuje mnie to – potwierdziła.
- Skąd masz mój numer?
- Nie tylko twój. Billa numer też mam. I mam je z waszych rachunków telefonicznych. Dzięki tym rachunkom posiadam numery do wielu waszych znajomych.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Przyjazd tu był błędem. Ona nie miała zamiaru się z nami dogadywać, czułem to. Teraz, tylko czekałem, czym nas zaszantażuje.
- Czego w takim razie od nas chcesz? – zapytał Bill. - Pieniędzy?
Zaśmiała się.
- Pieniędzy? To tak załatwiacie wszystkie swoje problemy - pieniędzmi? Myślałam, że macie trochę więcej fantazji. Kiepściutko chłopaki, naprawdę kiepściutko.
- No to, czego chcesz?
- Myślałam nad tym tydzień. Obraziłeś mnie Tom. Bardzo.
- Ty mnie też.
- Tom był pijany i wcale nie myślał tego, co mówił – wtrącił się Bill. Jak zwykle próbował ratować sytuację, a ja jak zwykle udaremniałem jego starania.
- Właśnie, że myślałem – odparłem, w jednej chwili waląc plan brata.
Pokręciła ze zdumienia głową.
- Masz tupet Kaulitz. Plotki na twój temat są jednak prawdziwe, potrafisz być prawdziwym skurwysynem.
- Jestem nim, jeśli ktoś mi daje ku temu powód.
Znowu się uśmiechnęła.
- Nie wiem, czy wiecie, że my Turcy jesteśmy pamiętliwi, a za zaznane krzywdy zawsze wyrównujemy rachunki.
- Mało mnie to obchodzi – odparłem. - Mów, czego chcesz i spadamy.
Nasze spojrzenia spotkały się. Znowu miała ten sam wyraz oczu, co wtedy. Wyzierała z nich czysta nienawiść. Pomyślałem w tym momencie, że to nie wróży nic dobrego.
- Obawiam się, że dziś do domu raczej nie wrócicie.
Nagle za drzew, wyszło kilku rosłych mężczyzn, aż mnie coś ścisnęło w żołądku. To była pułapka! Dlatego była tu sama. Od początku coś mi nie pasowało. Cofnąłem się krok, rozglądając nerwowo za drogą ucieczki.
- Coś wam miny zrzedły – zaczęła się śmiać.
- Pobicie nas, nic ci nie da – powiedział Bill.
- Pobicie? Nie zamierzam was bić. Jak wspominałam, inaczej odpracujecie moje krzywdy. Każdy wydany na was cent. Poświęcony czas i energię na wasze koncerty. Tysiące kilometrów, które za wami jeździłam i za to, że nawet po tym wszystkim nie było was stać na odrobinę dobrej woli, by zaprosić mnie choćby na szklankę wody i krótką rozmowę. No i za tą Turecką dziwkę, Tom - spojrzała mi w oczy.
Było źle! Poczułem, jak na ciele stają mi wszystkie włoski, a kiedy miałem to uczucie, już wiedziałem, że coś złego się stanie.
- Bill, uciekaj! – krzyknąłem tylko do brata i poczułem uderzenie w kark. Zanim straciłem przytomność, zauważyłem, jak Bill zrywa się do ucieczki, a później ogarnęła mnie ciemność.


26 komentarzy:

  1. O Jezu! Jak mogłaś nam to zrobić?! Co się stanie z Tomem i Billem? To będzie coś poważnego? I musimy czekać te 3 dni. Boskie kochana! Nie wiem mogę się doczekać kolejnego odcinka. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. Ściskam cieplutko. Kanon.

    OdpowiedzUsuń
  2. NO I ZROBIŁO SIĘ GORĄCO. JA SIĘ ZACZYNAM BAC. I TO BARDZO.
    CO TY CHCESZ ZROBIC? CO SIĘ STANI Z CHŁOPAKAMI? BILLOWI UDA SIE UCIEC?
    MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK. TYLKO NIECH TA LASKA ZA BARDZO NIE PRZESADZI Z TĄ ZEMSTA, BO SAMA SIĘ WPEDZI W KOZI ROG I BĘDZIE PO ZAWODACH.
    A CO DO TEGO, JAK TU WCISNAC TWC TO NI CHOLERY NIE MAM POJĘCIA.
    WENY ŻYCZE
    CAŁUJĘ, KOCHANA
    KOTEK
    PS. ZA KOŃCZENIE W TAKICH MOMENTACH NAJCHETNIEJ BYM CI GŁOWĘ URWAŁA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja musiałam w takim momencie skończyć, żeby Wam napięcie zbudować :)

      Usuń
    2. WIEM, W KONCU KOCHASZ NAS TAK TRZYMAĆ W NIEPEWNOSCI.
      A TOM MA STRASZNIE NIEWYPARZONY DZIÓB, ZUPEŁNIE JAKBYM WIDZIALA SIEBIE KILKA LAT TEMU. TYM RAZEM MÓGŁ JEDNAK POSŁUCHAC BRATA I SIEDZIEC CICHO. TYLKO ICH W WIĘKSZE BAGNO WŁADUJE.
      POMYSLAŁ BY O ICH DOBRU, ALBO PRZYNAJMNIEJ BILLA, ALE NIE1 JEGO ZAWSZE MUSI BYĆ NA WIERZCHU. A TA LASKA, JEŻELI COŚ IM ZROBI, JEST TRUPEM.
      I BŁAGAM, NIE PYTAJ., DLACZEGO PISZE CAŁY CZAS W LICZBIE MNOGIEJ, BO SAMA NIE WIEM.
      CAŁUJĘ KOCHANA
      KOTEK

      Usuń
    3. Nawet nie wiesz, jak mi się gęba cieszy, jak się tak zastanawiacie co będzie dalej, a ja już wiem i tylko zacieram ręce :)
      I teraz tak sobie myślę, jak zareagujecie na odcinek :D

      Usuń
    4. MAM PROSBE. JEŻELI MOZESZ, TO PRZY DACIE DOPISZ TEŻ MNIEJ-WIĘCEJ ROZMIESZCZENIE CZASOWE NOWEJ NOTKI. NIE MUSISZ OD RAZU NA GODZ, ALE NP. NA WIECZÓR, CZYRANO, ALBO W NOCY. ROIZUMIESZ O CO NI CHODZI, NIE? TAKA MOJA MAŁA PROSBA, ALE JAK NIE SPEŁNISZ TO NIC SIĘ NIE STANIE. PO PROSTU NIEKTÓRZY NIE MOGA NON STOP SPR. NETA I TAKIE INFO BY SIĘ PRZYDAŁO
      BUZIACZKI
      KOTEK

      Usuń
  3. A akurat jeśli chodzi o to opowiadanie, to ta dziewczyna jest jakimś rodzajem socjopatki, a Tom kompletnie nie ma instynktu samozachowawczego... Ech, ta "męska duma". ;) Szkoda tylko, że ucierpią przez to i jakoś mam wrażenie, że to nie będzie nic, co szybko się skończy. O ile Billowi uda się zwiać (wątpię), to Tom dostanie "prostowanie charakteru", a jeśli nie... Cóż Bill zawsze był słabszy w znoszeniu przemocy fizycznej, więc jestem ciekawa, czy powielisz ten motyw.

    Ja obstawiam, że jeśli Bill zwieje, to Tomowi odwali pierwszemu. Jeśli jednak nie, to obstawiam obu w jednym czasie, lecz pierwszy będzie Bill (instynktownie szukający bezpieczeństwa w ramionach brata i tam, jako w swej opoce, umieści w bliźniaku swoje serce).
    I naprawdę, raczej nic, co wymyśli ta dziewczyna, mnie nie zdziwi. Nawet zrobienie z Toma swojej "zabaweczki" czy "dziwki" albo zlecenie gwałtu swoim pomagierom.

    Przyznam szczerze, że to jest jak na razie jedno z lepiej opisanych prób/ porwania chłopaków. ;)

    Dobrego wieczoru!
    :*
    Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, masz rację w tym ,że Tomowi brak instynktu samozachowawczego, obu im brak, bo obaj poleźli prosto w paszcze lwa, zgubiła ich pewność siebie. Wysnułaś wiele domysłów, ale żaden z nich nie jest tym właściwym :D

      Usuń
  4. Ty zły, zły człowieku ;__; i znów czekać żeby się dowiedzieć co się stanie ;___;. Oczywiście podobało mi się i jak zwykle fajnie napisane

    OdpowiedzUsuń
  5. osobiście uważam, mimo że również to dla mnie dłuuugi okres czasu, że 3 dni oczekiwania na nowy odcinek to nie jest wcale źle, wręcz przeciwnie - całkiem dobrze. I bardzo to jest miłe.
    A co do odcinka, szczerze wątpię, że Bill zdoła uciec, bo skoro byli otoczeni, to ci mężczyźni byli w różnych miejscach i na pewno go złapią. I są totalnie głupi, że nikogo nie poinformowali o wyjściu z psychofanką! naprawdę trzasnęłabym ich w te pikne łepetyny.
    I niesamowicie budujesz napięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, ze źle zrobili nie informując nikogo o tym, że wychodzą, ale obaj nie sądzili, że tak to się może potoczyć. Tak to jest, jak się za bardzo ufa innym.

      Usuń
  6. Rany kobieto, tego to się nie spodziewałam. Jak zawsze mnie zaskaujesz :) Nie wiem tylko co teraz będzie z chłopakami! Jestem ciekawa czy Bill ucieknie bo tam było sporo tych gości tak myślę ale może nasz Billy jest szybki XD (zboczuch ze mnie). Dużo myślałam też nad tym co będzie jak ich obu złapią; czy Bill będzie potraktowany ulgowo za to że był bardziej taktowny od Toma? W ogóle to przy następnej okazji przywal Tomowi ode mnie w łeb! Jak można być takim debilem i zamiast ratować sytuację to jeszcze dolewać oliwy do ognia! Bill chciał dobrze ale Tom zawsze musi postawić na swoim! Pffff.... (SPOKÓJ)
    No dobra a wracając do tematu..... Może to głupie i zupełnie bezpodstawne ale co do wątku twincest zaraz po przeczytaniu nasunęło mi sie coś takiego: Sruna...znaczy Muna XD powiedziała coś o tych kilku rzeczach co im zabrała i nie wiem czy to prawda czy tylko ściema zeby ich zwabić ale ciągle mam przeczucie że mówiła prawdę....Przejdźmy do sedna: powiedziała że cytuję "gdyby podrzuciła to i owo kilku zainteresowanym osobom mogłoby zrobić się ciekawie" i wtedy od razu naszło mnie:"A co jeśli ona mówi prawdę? To może oni już są w związku tylko jeszcze nie zrobili przed nami czytelnikami czegoś co mogłoby zwrócić na to szczególnie naszą uwagę?(poza tym na początku i już wtedy zwróciłam na to trochę uwagę że jak składali sobie życzenia urodzinowe było między nimi wiele czułości) Może oni mieli jakieś nagrania gdzie było widac jak robią TAKIE rzeczy, jakieś zdjęcia a może nawet jakieś "upiększacze" stosunków (XD).
    W każdym razie nie wiem może to tylko takie moje wymysły i może to wcale nie jest tak ale zawsze warto zgadywać może jednak... ;P Napisz mi czy dobrze myślę bo męczy mnie ta niepewność :D
    Co do regularności pojawiania się odcinków to trzy dni to dla mnie idealnie :) wiesz jest wystarczająco czasu na to żeby wszystko sobie przemyśleć i ochłonąć tak jak ja musiałam dzisiaj ochłonąć przed napisaniem komentarza bo jak zakończyłaś w takim momencie miałam ochotę urwac Ci tą Twoją kochaną pełną pomysłów łepetynkę ;) nie jest to też za dużo czasu wyczekiwania i usychania z nudy przed kompem więc jest super dziękuję :)
    A właśnie co do tego urywania w ważnych momentach to chyba się w tym zakochałam bo zauważyłam że to takie typowe dla Ciebie a ja Cię kocham i kocham jak piszesz i nigdy nie potrafię się na Ciebie długo za to złościć :) po prost to dodaje takich wrażeń że Twoje opowiadania są dla mnie wyjatkowe bo jak zauważyłam tylko Ty ze wszystkich pisarek twincestów umiesz wzbudzić we mnie takie emocje :D zwyczajnie jako jedyna umiesz tak umiejętnie wzbudzić napięcie że nigdy nie jest to nudne i zawsze wiesz gdzie jest ta granica gdzie normalnie musisz dac nam kopa, przerwać i sprawić że będziemy snuć takie domysły jakich mało ;) jesteś świetna i rób tak dalej bo ja już nie potrafię teraz funkcjonować bez takich zakończeń bo się uzależniłam przez Ciebie oczywiście XD ale nie bierz tego do siebie, właśnie za to Cię kocham :)
    Życzę weny i nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :*
    KC <3 <3 <3
    ~GlamKinia :3

    OdpowiedzUsuń
  7. O Jezu jak się rozpisałam!! Przepraszam teraz to juz sama siebie przeszłam!! XD
    ~GlamKinia :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Boże, teraz to Ty mnie zaskoczyłaś takim dłuuuuugim komentarzem :*
      To może tak: Wiesz na pewno, że pewnych rzeczy nie mogę Wam napisać wprost, nawet odpisując Wam na komentarze. Ale, nie chcąc jednak pozostawić Waszych pytań całkowicie bez odpowiedzi staram się odpowiedzieć tak, żeby nie napisać Wam wprost, co bywa czasem trudne :) Co do tych fantów: to oczywiście Muna je ma, ale tak jak już Wam napisałam w przedmowie przed odcieniem 2, chłopaków nic jeszcze nie łączy, więc nie są to żadne zdjęcia ani filmiki z ich udziałem :) ( No to teraz będziesz kombinować :D ) Ale jest to coś, co chłopacy woleliby zatrzymać w tajemnicy, dlatego poszli na to spotkanie, co było totalną głupotą, no ale cóż...
      Pewnie teraz to już Ci zamieszałam, no ale jak już mówiłam, o to mi właśnie chodzi :)
      Całuje i ściskam Cie mocno :* :* :*

      Usuń
    2. Mmmm.... rzeczywiście teraz mi już namieszałaś ;) I tak masz rację będę teraz kombinować XD
      A może to Muna jest jakąś napaloną fanką twincestów (jak ja XD) i to ona ich zmusi do ich wspólnych stosunków w ramach kary, a potem....... okaże się że im się to się naszym chłopaczkom podoba ;)
      Nie no Boże jakie ja mam myśli :D
      Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź :***
      ~GlamKinia <3

      Usuń
    3. Serio czy tylko jestem taka naiwna że dałam się wkręcić? :D
      ~GlamKinia <3

      Usuń
    4. też mi to przyszło na myśl po tym odcinku haha :)

      Usuń
    5. TAAAAAKK!!!!!!!!!!!! (Skacze i wrzeszczy jak Bill ze wścieklizną z bananem na około twarzy XD) Nie no jak widać najlepsze domysły do mnie przychodzą jak jestem taka zdesperowana jak przed chwilą żeby Ci pokazać że potrafię choć trochę rozgryźć Twój Magiczny Mózg XD (no chyba że jednak mnie wkręcasz ;) )
      Sorry ale jakoś tak mam że jestem bardzo podejrzliwa i to prawdopodobnie przez to że nie mogę uwierzyć żebym rozgryzła Twój niesamowity broniny milionami zamków i alarmów Magiczny Mózg jak już wcześniej wspomniałam :) (albo to że moja kuzynka ma w zwyczaju często robić mnie w konia XD)
      P.S. Twojemu Magicznemu Mózgowi też należy się forma grzecznościowa żeby nie było ;)
      ~GlamKinia <3<3<3

      Usuń
    6. Ujmę to tak, nie będzie to stricte tak jak myślisz ale w 90% pokrywa się to z Twoimi domysłami :D No i jak już pisałam na początku pierwszego odcinka będą 3 etapy tego opowiadania, więc zapewniam Cię będziesz miała nad czym jeszcze dumać :D
      ( Muszę złożyć reklamacje co do zabezpieczeń mojego mózgu, to niedopuszczalne, żeby taki patent złamać, szczęście, że wszystkie dane nie wyciekły :D)

      Usuń
    7. Kochana nawet przez moment nie śmiałam pomyśleć że rozgryzłam Cię całkowicie, nie jestem tego godna o Pani :D i naprawdę się cieszę że coś zgadłam bo to znaczy że z moim mysleniem jescze nie jest tak źle :) I nie martw się nigdy nie dojdzie do tego żebym przechytrzyła Twoje zabezpieczenia mózgowe w całości, zdążyłam sie tam wedrzeć tylko na minutkę, skopiować kilka plików i już mnie Twoja ochrona wywaliła ;) Wiesz nie ma tego złego zdążyli mnie powstrzymać zanim wszystko przejrzałam :D
      Zaskoczysz to mnie na pewno jeszcze nie raz, bo jesteś tak oryginalna w swoich pomysłach jak mało kto :3
      KC <3 Nie mogę sie doczekać jutra i tego co dla nas przygotowałaś :***
      ~GlamKinia <3 <3 <3

      Usuń
  8. Jejjku , to już nie pierwszy raz jak przejrzała Twoje plany :D hah może mam jakieś dodatkowe zdolności ? :D haha :)
    No a teraz konkretnie co do odcinka..
    Denerwuje mnie ta cała Muna, ale nie powiem, jest w tym troche winy Toma, bo gdyby nie naskoczył wtedy na nią w urodziny, całej sprawy by nie było..
    No i co teraz ? Ona ich porwie i będzie ich przetrzymywać tylko po to aby się zemścić ? i co,zrobi z nich takich kopciuszków ?
    W sumie jest to tego zdolna..
    i po pierwsze, czemu oni nie wzieli ze soba Sakiego, który stałby na czatach ? Albo czemu nie nagrali tej rozmowy, już byłby dowód na to, że jest to sprawka tej dziewczyny .. Ah niemądrze, niemądrze ..
    Mam nadzieję, że się im nic złego nie stało :)

    Buziaaki kochana :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, jesteś jak Sherlock Holmes, albo jego wcielenie :D A co do Toma: A gdzie on by wytrzymał, jak mu jakaś laska gada, że nie ma jaj, skoro on się uważa za Boga seksu... No i się stało, doszło do tego jeszcze kilka innych zdarzeń, jego niewyparzony język, i o kłopoty nie trudno :)

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*