Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 19 listopada 2014
18:05
Witajcie mordeczki moje :*
No tak kochani, nastąpił przeciek danych, a włamała się do
mojego pilnie strzeżonego systemu GlamKinia. Tak kochana, cały czas się
zastanawiam jak Cię za to ukarać :) ( oczywiście żartuję, mam nadzieje, że wiesz
o tym :*) Cieszę się bardzo, że kombinujecie. No i nawet, jeśli mniej więcej już
wiecie, co będzie dalej, co i tak na przestrzeni paru odcinku byście się
dowiedzieli, to jeszcze nie koniec tego, co się będzie działo. To akurat tyko pierwszy
etap tego opowiadania, a jak wiecie będzie ich trzy. Tak że jeszcze wiele przed
wami.
Co do dzisiejszego odcinka, to po mimo tego „wycieku”, mam
nadzieję, że wesprzecie Toma duchowo, bo będzie miał naprawdę ciężkie dni
zwłaszcza, że nie wie tego, na czym mu w tej sytuacji najbardziej zależy. No i
dowiecie się, co zginęło z domu bliźniaków. Teraz kombinujecie, i proszę nie
mordować za skończenie znowu w takim momencie :P
Wasza Niki
Odcinek 4
Pierwsze co zarejestrował mój
umysł, po tym, jak po uderzeniu oblała mnie fala ciemności, to straszne gorąco. Zaraz w następnej kolejności
poczułem ból karku w miejscu uderzenia, a tuż za nim jakiś dziwny zapach.
Otwarłem powoli oczy, wszystko było kompletnie zamazane, a gdzieś w tle
dobiegały mnie jakieś głosy przekrzykujących się dzieci. Niestety nie
rozumiałem ani słowa z tego, co do siebie krzyczały. Dźwignąłem się, rozmasowując
bolącą szyję. Okropnie chciało mi się pić. Powoli usiadłem, odzyskując stopniowo
ostrość widzenia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, wyglądało jak jakaś piwnica,
w której nie było nic prócz brudnego i śmierdzącego materaca, na którym właśnie
siedziałem. Był tu niewielki otwór przypominający okno, jednak nie było w nim
szyby, tylko metalowe pręty – Gdzie ja do cholery byłem? Wstałem powoli.
Strasznie kręciło mi się w głowie, jakbym był pijany. Podpierając się jednak ściany,
podszedłem do okna, mrużąc natychmiast oczy od zbyt dużej ilości światła.
Kiedy w końcu mój wzrok, jako tako przyzwyczaił się do słońca,
dostrzegłem drogę, na której bawiły się dzieci, zapewne te same, które słyszałem
wcześniej. Były dziwnie ubrane, bo dziewczynki miały chusty na głowie i długie
kolorowe szaty, nie trudno było mi się domyślić, że Niemcy to raczej nie są. Rząd
białych chat i wszechobecny piasek oraz palące słońce nasuwały mi tylko jedną
myśl, że jestem chyba gdzieś w okolicach pustyni. Przetarłem czoło, czując jak
z panującego gorąca, spływają mi krople potu.
- Hej – krzyknąłem do dzieciaków,
które natychmiast przestały się bawić i spojrzały na mnie. – Podejdźcie tu. – Pomachałem
im, ale jak tylko przywołałem je gestem ręki, spojrzały na siebie i uciekły. W
tym samym momencie usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Odwróciłem się,
przyglądając się osobie, która się w nich pojawiła. To była Muna.
- Nie trudź się, Tom. Po pierwsze
nie rozumieją cię, a po drugie nikt ci tu nie pomoże – odezwała się.
- Gdzie ja jestem?
- W Turcji.
- Porwałaś mnie?
Uśmiechnęła się.
- Chyba mówiłam, że nie wrócicie
do domu. Wydawało mi się, że wyraziłam się dostatecznie jasno.
- A gdzie Bill? Co z nim?
Zignorowała moje pytanie, denerwując mnie tym. Nie wiedziałem,
czy udało mu się uciec.
- Jesteś w tak niepewnej sytuacji,
a bardziej martwisz się, co z twoim bratem?
- Gadaj, co mu zrobiłaś suko! – Doskoczyłem
do niej i poczułem tak przeszywający mnie ból, który rozszedł się z okolic żeber
i przetoczył się impulsem po całym moim ciele, że aż mnie odrzuciło od niej i
upadłem, kuląc się na ziemi.
- To cię nauczy dobrych manier,
Kaulitz.
- Zapłacisz mi za to – wysyczałem,
podnosząc się i zerkając na urządzenie, które trzymała w ręku.
- Zobaczymy, kto komu. Naprawdę dziwię
ci się. Wiesz, że jesteś na mojej łasce, a nadal próbujesz coś ugrać tą swoją
durną postawą. Wrócę tu, jak trochę ochłoniesz i radzę ci przemyśleć sobie
swoje zachowanie, bo tutaj nikt cię nie znajdzie. Jesteś na mojej łasce, a ja
potrafię być wredną suką, tak samo, jak ty skurwysynem. - Mówiąc to, ruszyła w
stronę drzwi.
- Zaczekaj! – zawołałem ją. Odwróciła
się, zatrzymując się dokładnie w progu.
- Powiedz mi tylko czy mój brat
tu jest?
Znowu się uśmiechnęła.
- Jak będziesz grzeczny, to może
powiem ci czy udało mu się uciec. A tymczasem masz tu trochę wody. Nie chcę, żebyś
mi tu umarł z odwodnienia. Mam względem ciebie jeszcze plany. – Rzuciła mi butelkę
z wodą i zamknęły się za nią drzwi.
Dorwałem się do tej wody, wypijając na raz prawie połowę. Dopiero
później pomyślałem, że mogła tam przecież coś dosypać, ale było już za późno.
Nie wiem, ile tam tkwiłem. Ktoś przyniósł blaszane wiadro, mówiąc
łamanym niemieckim, że to na wypadek jakbym musiał za potrzebą. Aż się
skrzywiłem. A później nastała noc i kolejny dzień, i nikt do mnie nawet nie
zajrzał. Skończyła mi się woda i byłem strasznie głodny. Do tego przez cały ten
czas zastanawiałem się, co z Billem. Zabrali mi telefon i zegarek, nawet nie wiedziałem,
która jest teraz godzina. Zacząłem się dobijać do drzwi i wołać, ale nikt nie
reagował, pomimo że, wyraźnie słyszałem, że ktoś cały czas pilnuje mnie pod
drzwiami.
- Muna! – wydzierałem się, waląc pięściami
w drzwi. – Muna, wiem, że mnie słyszysz. Miałaś mnie ukarać i co, tylko na tyle
cię stać!?
Może to nie było najmądrzejsze z mojej strony, ale jeszcze
chwilę a oszalałbym tu, siedząc kompletnie sam. Jednak, pomimo że, darłem się
przez długi czas, kopiąc i okładając pięściami drzwi na przemian, nikt nawet
nie przyszedł mnie uspokoić. W końcu zmęczony dałem sobie spokój. No i też gdzieś
nad ranem przysnąłem. Dopiero zgrzyt zamka wyrwał mnie ze snu.
Do środka weszła Muna, trzymając w ręku butelkę wody i jakąś
papierową torebkę.
- Co tam Kaulitz, podobno
stęskniłeś się za mną. Strażnicy mówili, że wołałeś mnie przez pół nocy.
Prychnąłem.
- I tylko tyle masz do
powiedzenia?
- A co chcesz usłyszeć? –
zapytałem.
- Może, że jestem Turecką suką… Lubisz
mnie tak nazywać, prawda?
Nie skomentowałem tego.
- Milczysz?
Nie odpowiedziałem. Zapanowała między nami cisza. Usiadłem
na materacu, opierając się plecami o ścianę i obserwowałem ją. Cały czas przyglądała
mi się. Dałbym wiele, żeby wiedzieć, co chodziło jej po głowie.
- Widzę, że szybko się uczysz.
Nie można było tak od razu?
Aż mnie korciło zasypać ją pytaniami, ale jeśli miałaby mnie
znowu tu zostawić przez kolejny dzień i noc, wolałem milczeć, chociaż nie było
mi łatwo.
- Masz, na pewno jesteś głodny i
spragniony – rzuciła mi torebkę i wodę.
Dorwałem się najpierw do picia, już od wczoraj wieczorem marzyłem
o choćby kropli wody. Kiedy zaspokoiłem pragnienie, wyciągnąłem z torby
zawiniątko, tak pachniało, że aż mi ślinka napłynęła do ust.
- Co to jest?
- Kebab.
- Nie jem mięsa – odparłem.
- Możesz nie jeść, twój wybór, ale
nic innego tu nie dostaniesz.
Od kilku lat nie jedliśmy z Billem mięsa, nie było nam łatwo
zrezygnować z hamburgerów, kiełbas, kurczaków i wędlin, a teraz miałem to
zjeść?
- Wolałbym jakieś owoce –
rzuciłem, patrząc na nią.
Zaśmiała się, opierając się o ścianę.
- To nie koncert życzeń. Teraz
jesteś na mojej łasce i albo jesz to, co ci daje albo głodujesz. Wybór należy
do ciebie.
- To nie fair.
- Nie wiem, czy wiesz, ale w
takim upale tracisz siły dwa razy szybciej niż normalnie.
Nadal trzymałem tego kebaba w ręce, walcząc ze swoimi przekonaniami
a realną oceną sytuacji. Musiałem żyć dla Billa, bo nadal nie wiedziałem, czy
udało mu się uciec, czy może też gdzieś go tu trzyma, torturując tym mięsem,
zupełnie jak mnie.
- Co zrobiłaś z Billem? – zapytałem
podchwytliwie.
Pokręciła głową.
- Chyba nie sądzisz, że ci ot,
tak powiem.
- Obiecałaś, że jak będę grzeczny,
to powiesz.
- Ale nie byłeś. Przez pół nocy
tłukłeś w drzwi, a miałeś być cicho.
Odłożyłem jedzenie na bok i poderwałem się, podchodząc do
niej bliżej. Natychmiast wyciągnęła w moim kierunku paralizator.
- Zrobisz jeszcze jeden krok, a użyję
go. Chyba nie chcesz go znowu poczuć.
- To powiedz mi, co z moim
bratem.
- Cofnij się! – podniosła na mnie
głos. Zrobiłem, jak chciała.
- To ci nie ujdzie na sucho, na
pewno mnie szukają. Mnie i Billa, jeśli też go tu przetrzymujesz.
- Pocieszę cię, jeśli to da ci jakąś
nadzieję – szukają. I to bardzo. Wasz menadżer postawił pół Niemiec na głowie,
łącznie z tym, żeby nic nie wyciekło do prasy.
Znałem Josta i wiedziałem, że ten człowiek naprawdę wiele
może. Ma mnóstwo kontaktów, nie tylko zawodowych. Nawet nie zdawała sobie sprawy,
jak bardzo ta informacja mnie podbudowała. Moje myśli skupiły się na tym, że w
każdej chwili może się to piekło skończyć i to była tylko kwestia czasu.
Odsunęła się w końcu od ściany i podeszła do drzwi, pukając
w nie. Po chwili drzwi otwarły się, ale zanim zniknęła za nimi, odwróciła się
jeszcze, patrząc mi w oczy i przez dłużące się sekundy świdrowała mnie tym
spojrzeniem, jakby chciała mnie nim zabić. Po czym wyszła. Podbiegłem do nich, uderzając
w nie pięściami.
- Muna! Powiedz, co z moim
bratem! – krzyknąłem, po chwili, dodając jeszcze – Proszę…
Nie wiem, czy to ją zmiękczyło, ale odezwała się, choć to
nie była odpowiedź, na którą czekałem.
- Zjedz kanapkę, zanim się zepsuje.
Krzyknąłem i przywaliłem z całej siły w drzwi, dając upust wściekłości.
Nie mogłem się uspokoić długi czas. Ta niepewność mnie
dobijała. Bałem się o Billa. Zawsze był delikatniejszy, bardziej chorowity. Jeśli
coś mu się stanie nie wybaczę sobie tego do końca życia, bo czułem się winny
całej tej sytuacji. Bill miał rację, przez mój niewyparzony język, zawsze
pakowaliśmy się w kłopoty.
Nie wiem, ile tak kursowałem od ściany, do ściany, ale jedzenia
nadal nie tknąłem, chociaż byłem tak okropnie głodny, że rozbolała mnie już głowa.
W środku zrobiło się znowu nieznośnie gorąco, palące słońce
właśnie dotarło do zenitu. Byłem cały mokry z potu i zaczynałem okropnie
śmierdzieć, wiadro w rogu też, chociaż tylko do niego sikałem. W końcu przemyślawszy
wszystkie za i przeciw zjadłem tego cholernego kebaba, który tak obrzydliwie mi
smakował, jakbym jadł najsmaczniejszą rzecz na świecie. Oczywiście po zjedzeniu
go miałem wyrzuty sumienia, ale starałem się sobie wytłumaczyć, że w takich
okolicznościach muszę myśleć innymi kategoriami, czyli: albo ja jem, albo mnie jedzą.
Trochę pomogło.
Najgorsze było to czekanie. Byłem tu już dwa dni, a czułem
się, jakbym tu siedział z miesiąc. Brak jakichkolwiek wiadomości mnie dobijał. Zastanawiałem
się, co z Billem i kiedy to wszystko wreszcie się skończy. Jednak im więcej
czasu mijało, tym bardziej traciłem nadzieję, a fakt, że ciągle byłem tu sam, doprowadzał
mnie powoli do obłędu. Nie znosiłem być sam. Czasami miałem chwile, kiedy uciekałem
od ludzi, zamykając się w swoim pokoju, lub jeżdżąc przez kilka godzin sam po mieście,
ale nigdy moja samotność nie trwała dłużej niż kilka godzin. A teraz, prócz
kilku i tak nic nieznaczących zdań zamienionych z Muną nie miałem się nawet do
kogo odezwać. Zaczynałem odczuwać strach. Do głowy przychodziły mi różne
katastroficzne myśli. Gdybym, chociaż wiedział, co z bratem. Albo, jeśli nie
udało mu się uciec, a był tu ze mną, zupełnie inaczej bym to znosił. Już teraz zrozumiałem,
jaką funkcje mają izolatki w więzieniach. Zawsze sądziłem, że gdyby ktoś mnie
tam zamknął, spokojnie wytrzymałbym – Gówno prawda! Nie wiem, kto jest w stanie
wytrzymać w samotności, będąc odciętym kompletnie od wszystkiego, mając do towarzystwa
tylko siebie. Ja nie byłem i powoli zaczynałem wpadać w panikę. Zacząłem nawet rozważać
przeproszenie jej, chociaż po tym, jak daleko się posunęła, wątpiłem, że jedno
przepraszam, coś by w tych okolicznościach zmieniło.
Tej nocy spałem chyba tylko z godzinę. Pomimo że, czułem się
zmęczony, to zmęczenie było bardziej psychiczne niż fizyczne. Świtało, kiedy
wypiłem ostatni łyk wody, którą mi dała. Leżałem, kiedy usłyszałem, że
otwierają się drzwi. Nawet nie zareagowałem, leżałem dalej, obserwując, jak się
powoli otwierają, owiewając przeciągiem całe pomieszczenie, a tumany pyłu z
podłogi wzbijają się w powietrze.
- Dzień dobry, Tom – odezwała
się.
Oderwałem wzrok od kurzu, który zaabsorbował moją uwagę i spojrzałem
na nią.
- Kiepsko wyglądasz – stwierdziła.
– I strasznie śmierdzisz.
Milczałem.
Podeszła do mnie i kucnęła przy mnie, dotykając mojego
czoła.
- Gorączki nie masz i chyba nie
jesteś chory, co?
- Nic mi nie jest – odparłem, siadając
i opierając się plecami o ścianę.
- Fizycznie, a psychicznie? Czy
te kilka dni tutaj w samotności i w takich warunkach nauczyły cię pokory?
- Nie wiem, do czego zmierzasz i
co chcesz osiągnąć, ale ja na twoim miejscu nie marnowałbym sobie tyle czasu na
kogoś, kogo nienawidzę.
- Myślisz, że cię nienawidzę? Ja cię
kocham, Tom. Ciebie i Billa. Jesteście sensem mojego życia.
Boże, było gorzej, niż sądziłem. Myślałem, że tylko moja
niewyparzona gęba sprawiła, że chciała się odegrać. Tymczasem właśnie zrozumiałem,
że ona ma na naszym punkcie obsesję. A to
oznaczało, że cokolwiek zrobię czy powiem, mogę ją jeszcze bardziej
zdenerwować. Była w tym momencie nie obliczalna. Mogłaby mnie teraz kroić i
wmawiać mi, że robi to dla mojego dobra i z miłości.
- Nie cieszysz się?
- Rozpływam się z zachwytu –
odparłem kąśliwie.
- Nadal walczysz, ale to dobrze, nie
chciałam cię całkowicie złamać, bo to by popsuło moje plany.
- Jakie plany?
- Zobaczysz. Za chwilę przyjdą tu
po ciebie i doprowadzą cię do porządku, bo wybacz, że to powiem, nie da się
wytrzymać tego smrodu. Ciekawe, co by powiedziały teraz twoje fanki, widząc
cię, takiego nieogolonego, brudnego i cuchnącego.
- To samo co ty, że śmierdzę, ale
mają na mnie ochotę. – Nie mogłem się powstrzymać. Po prostu nie potrafiłem jej
ot, tak ulec. Moja duma na to nie pozwalała.
Pokręciła głową ze zdumienia.
- Popracujemy jeszcze nad twoją
uległością, ale wszystko w swoim czasie.
- Nie wiem czy nie zabraknie ci
tego czasu. Jeśli mnie szukają, to w każdej chwili mogą mnie znaleźć.
- Nie martw się, mam wszystko pod
kontrolą, a póki co Jost nawet nie domyśla się, że jesteś 3000 kilometrów od
Niemiec.
Do środka weszło dwóch postawnych mężczyzn. Jeden z nich trzymał
kajdanki. Podeszli do mnie, chcąc mnie w nie zakuć.
- Po co to? – zapytałem jej.
- Chyba nie sądzisz, że ufam ci
na tyle, byś wyszedł stąd bez kajdanek.
Poderwałem się, odskakując w drugi kąt pomieszczenia.
Powiedziała coś do nich po turecku i mężczyźni zaczęli
podchodzić do mnie, odcinając mi drogę ucieczki spod tej cholernej ściany. Złapali
mnie za ręce, próbując zapiąć kajdanki. Zacząłem się szarpać i dostałem z pięści
w brzuch, aż zaparło mi dech i upadłem na kolana. Przestałem walczyć, starając
się teraz opanować ból brzucha.
- Przestań się szarpać, Tom. Lubisz
cierpieć?
- Jesteś chora – wydusiłem z
siebie.
Skuwając mi z tyłu ręce, wyprowadzili mnie w końcu z tej
piwnicy i wyszyliśmy na dwór. Zmrużyłem oczy od słońca, dostrzegając dopiero po
chwili stojący samochód.
Spojrzałem na nią pytająco.
- Tak, zabieram cię stąd, ale
zasłonie ci oczy, wiesz dla twojego, nie mojego bezpieczeństwa.
Prychnąłem. To było bez sensu i tak bym nie zapamiętał
drogi. Okolica tu w każdą stronę wyglądała tak samo, trzeba by czasu, żeby
nauczyć się poruszać w takim miejscu i zauważać różne rzeczy w terenie zwłaszcza
że, wszędzie wokoło był tylko piach. Co prawda miałem dobrą orientację w
terenie, ale to byłoby wyzwanie nawet dla mnie. Muna podeszła do mnie i zawiązała
mi przepaskę na oczy.
W końcu ruszyliśmy. Ciężko mi określić, jak długo
jechaliśmy, starałem się liczyć, ale koło pół godziny na pewno.
- Jesteśmy na miejscu. Teraz
zdejmę ci opaskę.
Kiedy to zrobiła, przez chwilę mrużyłem oczy, to słońce było
okropne, bezlitosne. Chwytając mnie pod ręce, zaczęli mnie prowadzić w głąb
jakieś posiadłości, była ogromna, bogata. Na dziedzińcu tryskała ogromna fontanna.
Boże, a ja byłem tak strasznie spragniony, gdyby mnie nie trzymali, rzuciłbym
się do niej cały.
- Stać cię na takie marnować wodę
i to na pustyni? – Nie wytrzymałem, musiałem rzucić kąśliwą uwagę, ale ona roześmiała
się tylko. Trzeba przyznać, że kiedy się śmiała, wydawała się całkiem sympatyczna.
- Stać, Tom. To się nazywa
luksus.
- Luksus marnowania wody, kiedy
inni umierają z pragnienia? – zapiłem między innymi do swojej własnej potrzeby.
- Luksus, to właśnie możliwość
pozwolenia sobie na marnowanie wody na środku pustyni.
Nie skomentowałem tego.
Dom był ogromny, właściwie przypominał bardziej pałac niż
dom. Domem chyba tylko się nazywał, bo to tak bardziej współcześnie. Na
podłodze była marmurowa posadzka, która dawała w tym wszech panującym upale
przyjemny chłód.
W końcu wprowadzili mnie do jakiegoś pokoju. Chyba jakichś łaźni,
bo wszędzie wokoło były kafelki i zbiorniki z wodą.
Skinęła głową mężczyznom, którzy mnie nadal trzymali i zaczęli
mnie przywiązywać pomiędzy dwoma filarami, rozciągając moje ręce na boki.
- Boisz się? – zapytała, kiedy zostaliśmy
sami.
- Nie – odparłem, jednak bałem
się jak cholera. Serce waliło mi jak szalone. Nie wiedziałem, co chce zrobić, a
moja wyobraźnia podsuwała mi coraz gorsze scenariusze, łącznie z tym że, tu zginę.
- To dobrze, bo nie masz, czego. Jeśli
będziesz współpracował, będzie ci tu jak w niebie, zobaczysz.
Znowu prychnąłem. Pierwsze słyszę, żeby niewole można było nazwać
niebem. Jaka by ona nie była, to zawsze będzie to piekło udręki.
Po chwili do środka weszły jakieś dwie kobiety. Miały zasłonięte
twarze burkami i obie były ubrane w czerwone szaty. Powiedziała coś do nich po
turecku, a one tylko skinęły głowami i podeszły do mnie.
- O co chodzi? Co chcesz zrobić?
– szarpnąłem się.
- Nie bój się, kazałam cię
porozbierać. Trzeba cię dokładnie umyć, bo strasznie śmierdzisz, Tom.
Nie byłem w stanie powstrzymać ich. Dopadły do mnie, jak
wygłodniałe sępy, pozbawiając mnie każdej kolejnej rzeczy, a tego, czego nie
były w stanie zdjąć przez kajdanki rozcięły nożyczkami. Po dosłownie dwóch minutach
stałem tam zupełnie nagi, a ona pożerała mnie wzrokiem. Jednak stałem dumnie
wyprostowany, nie miałem czego się wstydzić, zwłaszcza tegom co miałem między
nogami, a na co gapiła się od dłuższej chwili.
Machnęła im ręką, żeby odeszły, a ona podeszła bliżej i
położyła mi rękę na klatce piersiowej, zsuwając ją powoli w dół.
- Wiesz, zastanawiałam się, co
skrywasz pod tymi ubraniami. Zawsze się tak skrzętnie zakrywasz. Masz piękne
ciało.
Kiedy zjechała ręką na moje krocze, spiąłem się.
- A to tu… Jestem zaskoczona, naprawdę. Plotki
jednak okazały się prawdziwe. Pewnie jesteś dumny z tego, co? – W końcu oderwała
wzrok od mojego krocza i spojrzała mi w oczy. - Powiedz, podnieca cię mój
dotyk? – Przejechała dłonią po moim członku.
Trzeba przyznać, że to było cholernie przyjemne. Do tego ona
była bardzo ładna. Miała takie piękne pełne usta, takie jak lubiłem. Brązowe,
prawie czarne oczy, ciemną karnacje, długie czarne włosy, bardzo zgrabną figurę
i ślicznie pachniała. Pomijając sytuację, w jakiej się znalazłem, normalnie leżałaby
już pode mną, jęcząc z rozkoszy.
- To chyba naturalne u każdego
faceta – odparłem, nie chcąc jej w żadnym wypadku dawać satysfakcji, że moje ciało
jednak zareagowało na nią.
- Chciałbyś mnie przelecieć?
Milczałem.
- Wiem, że tak. Cóż, okazje zmarnowałeś
w dniu waszych urodzin. A chciałam obu dać wam siebie w prezencie. Może nawet pozwoliłabym
się filmować, tak jak te dziewczyny, które chyba nie miały zielonego pojęcia, że
je filmujecie. Mam rację?
Zrobiło mi się gorąco. Już wiedziałem, co zginało z naszego
domu.
- Wiesz, co by się stało, gdyby
się dowiedziały, że je filmowaliście bez ich zgody?
- Wiedziały, po co przyszły – odwarknąłem.
- Przyszły do was, a wy
potraktowaliście je jak zabawki. Powiedz Tom, jara cię, kiedy wiesz, że jesteś
nagrywany podczas seksu?
Milczałem.
- Obaj jesteście zboczeni. Zawsze
sądziłam, że tylko ty jesteś takim erotomanem, ale po tym, co zobaczyłam na
tych filmikach, zmieniłam o Billu zdanie. Obaj się tym jaracie, jeden bardziej
od drugiego. Robiliście zawody między sobą czy jak? Wytłumacz mi to.
- Nie narzekały – odparłem. Cóż,
nie byłem w tym momencie dumny z tego, jak czasami z Billem traktowaliśmy nasze
fanki, ale zawsze to sobie tłumaczyłem, że nikt je do tego nie zmuszał. Same
pchały się w nasze ramiona, a że przy okazji kręciliśmy filmy, które zresztą były
przeznaczone tylko dla naszych oczu, to już nieistotne.
Westchnęła. Dałbym sobie rękę uciąć, że chciała coś powiedzieć,
jednak zrezygnowała.
- Jeszcze o tym porozmawiamy, a
tymczasem ktoś tu zaraz przyjdzie doprowadzić cię do porządku – odwróciła się.
- Zaczekaj! Powiedz mi, co z
Billem.
Zerknęła na mnie.
- Dręczy cię to, co? Powiedz,
bardzo go kochasz?
- Oczywiście, to mój brat.
Pokiwała tylko głową i ruszyła w stronę drzwi, nie dając mi
nadal żadnej odpowiedzi.
- Muna! – krzyknąłem za nią, ale
nie zareagowała, a ja tylko obserwowałem, jak ogromne bogato zdobione drzwi,
zamykają się za nią. – Muna!
Kurwa! Ta laska doprowadzała mnie do furii. Rozkapryszona
bogata Turecka dziwka. Kiedy się stąd wydostane zabiję ją własnymi rękami i
nawet się nie zawaham.
Stałem tak zupełnie nago, kiedy drzwi znowu otwarły się. Byłem
pewny, że wróciła. Jednak zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że to wcale nie ona
stoi w kompletnym szoku, gapiąc się na mnie, tylko…
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
...Bill XD
OdpowiedzUsuńTak myślę :3
To by było ciekawe :D
Odcinek bardzo ciekawy i serio się tego nie spodziewałam...
Mam dziwne przeczucie że Bill uciekł :3
No nic teraz będę czytać komentarze z poprzednich rozdziałów XD
Życzę weny i pozdrawiam
Jeśli to Bill, to co by tam robił? :D
UsuńNie wiem XD
UsuńAle jakoś tak mi to tam pasuje :3
Kto inny prócz tych facetów, tych lasek i Billa?
OdpowiedzUsuńNo Bill tam stoi a ta już powoli zacznie ich do siebie no ten ten..
Jezu kocham to opowiadanie *.*
Ach i już sobie wszystko zaplanowałaś :D
OdpowiedzUsuńAhaha, no bo ja fiieeeem jak będzie xD Twinceścik i macanko muszo byc! xD
UsuńNo być musi, ale tak od razu ?:D
UsuńTaaaak :D
UsuńAch! Wszystko w swoim czasie :P
UsuńEy no, naczekaliśmy sie w AE xD
UsuńWydaje mi się, że do Toma przyjdzie Bill. Coś mi mówi, że to jednak Bill.
OdpowiedzUsuńWidzę , że osoba wyżej, też tak sądzi i zadałaś pytanie, co by mógł tam robić, więc mmnie się wydaje, ze to jest taktyka Billa. Być oddanym Munie, robić wszystko co ona chce, nie sprzeciwiać się i wtedy będzie myślała , że Bill jest już jej , a on wtedy wykorzysta sytuację, uwolni Toma i będą żyli długo i szczęśliwie !! :)
A nie mowiłam, że będzie go przetrzymywała !? :D działa mi na nerwy ta dziewczyna ... Straasznie mnie denerwuje, a zwłaszcza tym, że dobrze wie jak Bill jest ważny dla Toma, to ona jeszcze nawet nie raczy mu powiedzieć czy z Billem wszystko w porządku czy też nie ..
No i zostało czekanie na następny odcinek :)
Czekam niecierpliwie kochana :) :*
Ściiskam :***
Znowu dobrze kombinujesz... Ja nie wiem jak Ty to robisz? Może Ty moja bliźniaczka jesteś, co? :D
UsuńHaha nie wiem, nie wiem, być może haha:) niestety nic mi nie wiadomo na ten temat :p
Usuń... BILL!
OdpowiedzUsuńZNACZY TAK MI SIE WYDAJE, ALE TO BY BYŁO CHYBA ZA BARDZO OCZYWISTE. EWENTUALNIE TO MOŻE BYĆ KTOS PRZEBRANY/UDAJĄCY BILLA. MOŻLIWI, SĄ JESZCZE KOSMICI, ALE W TO WĄTPIE.
WIEM, ŻE JUŻ MNIE NOSI, ALE JAK NIE MOGĘ PISAC OPOWIADAŃ NA FIZYCFE TO SOBIE TAK SIEDZE I DUMAM NAD TWOIM OPKIEM.
I OCZYWIŚCIE DO ŻADNYCH KREATYWNYCH WNIOSKÓW NIE DOSZŁAM.
A TAK NA SERIO, TO PEWNIE BEDZIE BILL. WPADNIE, WYKORZYSTA OKAZJĘ I WYPADNIE(?).
WENY ŻYCZE NIKUŚ.
DZIEKUJĘ ZA SPEŁNIENIE PROŚBY.
KOTEK
PS. NIE PRZYZNAJE SIE DO TEGO KOMENTARZA XP
A jaką on ma wykorzystać okazje, że Tom jest nagi i przywiązany? :D
UsuńTAK, DOKŁADNIE TAKĄ.
UsuńALE JAK COŚ, TO JA SIĘ DO TYCH KOMÓW NIE PRZYZNAJĘ.
WIEM, ŻE POMYSŁY IDOITYCZNE, ALE JUŻ MNIE NORMALNIE OSTATNIO NOSI, ZWŁASZCZA, ŻE ZNOWU SKONCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE, ŻE KLĘKAJCIE NARODY.
WENY KOCHANA
KOTEK
PS. SORRY, ZE Z ANM, ALE JAKOS TAK WYSZŁO.
PS2. JA TEGO KOMA NIE PISAŁAM!!
Boże co Wam wszystkim chodzi po głowie, no ja się zaczynam o Was martwić :D
UsuńSiedziałam trzy dni jak na szpilkach w nadziei, że w następnym odcinku będzie akcja, a tu klops=.=. Jesteś okrutna, teraz dalej muszę czekać. I przez Ciebie też się nie wyspałam, bo zamiast spać to wpadło mi do łba o 00:00 " a, poczytam sobie " Przeznaczonych sobie", co mi tam". Powiem tylko, że to nie był dobry pomysł...
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy. Mam nadzieję, że w następnym już coś zacznie się dziać, ach. Nie każ nam zbyt długo czekać;) Bardzo podoba mi się to opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
A tak na marginesie ten fragment, gdzie Muna pyta, co fanki by powiedziały widząc Toma w takim stanie i jego zajeb*sta odpowiedź. Genialne, padłam jak to przeczytałam:)
UsuńNie chcę zabrzmieć złośliwie, ale to zupełnie jak w Twoich opowiadaniach :P Też nie raz moja frustracja sięga zenitu, że akcji brak :D
UsuńTaak, wiem, zostałam pokonana swoją własną bronią :D
UsuńJestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Jak to się wszystko zacznie. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Bill tam stoi, teraz już nie wiem, ale w sumie kto inny? Pewnie zgrywa grzecznego i posłusznego, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji, a Tom po prostu tego nie umie i teraz za to płaci.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak Muna rozkaże się im do siebie zbliżyć. Ot tak rzuci ich na głęboką wodę, czy tak małymi kroczkami.
Weny ^^
P.S. Zapraszam do nas na kolejny odcinek.
http://tokiohotel-promisemethat.blogspot.com/2014/11/ich-bin-bei-dir-21.html?zx=a00b748dcabc8099
Wkrótce się przekonasz co wymyśliła Muna.
UsuńNo żesz kurwa!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przeklinam, ale napisałam komentarz i mi się, kurwa, usunął. Japier... Jak ja tego nie lubię!
Ugh.. Ale przepraszam - nie będę dwa razy pisać tego samego. Napiszę jedynie, że cholernie podoba mi się to opowiadanie i nie mogę doczekać się na kolejną część. Dobrze, że już jutro ją dodasz. :D To postaram się też napisać coś więcej od siebie.
Weny. :*
Pozdrawiam serdecznie,
Joll.
Taaaa... Wy się cieszycie, że jutro nowy, a ja jeszcze jestem w proszku z pisaniem go. Czuję, że czeka mnie dzisiaj nieprzespana noc ( jakbym spała w nocy :) )
UsuńPrzepraszam że komentarz tak późno napisałam bo tak naprawdę przeczytałam zaraz po tym jak wstawiłaś ale nie miałam czasu wczesniej skomentować i jakoś tak wyszło :\
OdpowiedzUsuńMuna jest tak cholernie okrutna, paskudna, rozpieszczona, bezczelna, głupia, pusta, parszywa, wku*****ąca....(może tych innych określeń nie będę już przytaczać bo rzygam nią i zabełtam kompa)! Jak widać dosłownie jej nienawidzę!!!! Pfffffffff.......(ochłonęłam) Musiałam się wyżyć bo już po prostu z nią nie mogę; najpierw taka oddana fanka a teraz torturuje głodówką i brakiem wiadamosci o bracie! A najbardziej mnie wkurzyła z tym tekstem o marnowaniu wody na pustyni! S*KA!!!! (Sorki za wulgaryzmy poprawię się niedługo MOŻE jeśli nie będzie mnie tak bardzo jak teraz wkurzała "IMPOSSIBLE")
Tak z innej beczki to tekst nagiego Toma genialny! XD
A moje domysły to oczywiście jak wszyscy twierdzą, że do łazienki wejdzie Billy :D Myślę, że Sruna się nad Billem trochę zlitowała i utrzymała go w trochę większym luksusie niż Toma...możliwe nawet że wtedy kiedy Tommy siedział samotny i wygłodniały bez żadnych informacji o położeniu brata ona przesiadywała u Billy'ego....który zapewne był tuż za ścianą >..< Pewnie Bill od samego początku przyjął taktykę uległego i pozwolił jej robić to co chce, może nawet pozwolił jej żeby go dotykała, żeby się z nim...(ochyda!) może ona tak nim pokierowała że on wcześniej został przewieziony do tego luksusu i jej tam później usługiwał.
Może teraz to właśnie on tam wejdzie i ona go zmusi może żeby Toma najpierw umył a potem macał i może jeszcze żeby mu obciągnął (Me gusta XD "ZBOCZUCH" ;D) a Bill się zgodzi bo będzie chciał jak najszybciej odpracować ich karę (nawet jeśli nie będzie sie tego wogóle spodziewał i będzie to uważał za obrzydliwe to pewnie i tak to dla brata zrobi z przymusu :\ ) i uciec stamtąd jak najszybciej. Ale sądzę że niestety nie wyjdą zbyt szybko, coś czuję że ona będzie się mścić bardzo powoli, powolnie męczyć aż do złamania obu....A jak wyjdą będą chcieli pewnie o tym zapomnieć a to im się nie uda bo okaże się że po kilku dniach trzymania się na dystans zaczną wariować i w końcu uświadomią sobie że przez całe życie wzajemnie siebie pragnęli <3 (rozmarzyłam się i wysunęłam się chyba daleeeko w przyszłość ;* )
Odcinek świetny i choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać że nie ma tam akcji to ten odcinek jest wręcz przesiąknięty doznaniami i emocjami, ta końcówka jeszcze podsyca ciekawość (jak ja kocham te Twoje niejasne zakończenia :D tym razem nawet nie byłam zła XD ) <3
P.S. do tej historii coraz bardziej pasuje mi (o ile będzie później tak jak myślę XD) piosenka Seleny Gomez "The Heart Wants What It Wants" (nie jestem fanką Gomez w sumie nie bardzo ją lubię ale niektóre piosenki ma naprawdę niezłe, tą zdecydowanie polecam :D)
Pozdrawiem i życzę weny do jutrzejszego odcinka (i tak wiemy że nie śpisz w nocy ;D) a no i znowu przepraszam za długość komentarza pewnie Cię męczy takie długie czytanie moich bazgrołek :)
~GlamKinia <3 :***
Ehhh... może Ty też jesteś moją bliźniaczką. Ale tak poważnie. Bill jest w ogolę w tej lepszej sytuacji, bo mniej pyskował, ale czy w ogolę tam jest dowiesz się dopiero z nowego odcinka :) Boże, Ty mnie na prawdę powalasz długością komentarzy. I przez, to nie mogę Ci nawet odpisać, bo zbyt wiele bym powiedziała, a nie chcę mimo wszystko podać Wam wszystko na talerzu. Lubię jak kombinujecie :)
UsuńPs. A tą piosenkę mam i bardzo ją lubię :)
Usuń:D
OdpowiedzUsuń~GlamKinia <3
Noteeecke cem *.*
OdpowiedzUsuń