Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 2 grudnia 2014
20:00
Hej mordeczki moje.
Dziękuję Wam za wasze komentarze. Niby wiecie, co się stanie
i czego chce od chłopaków Muna, ale główną rolę grają tu chłopaki, a oni nie
chcą, żeby łączyło ich coś więcej niż braterska więź.
I chciałabym, żebyście na tym etapie opowiadania o tym pamiętali
i myślę, że to co dzisiaj przeczytacie, w jakiś sposób pomoże wam zachować takie
nastawienie (przynajmniej na razie)
A i nie zapałacie znowu chęcią mordu na mojej osobie na końcu
odcinka. Wasza Niki
Odcinek 8
*
Bill miał rację, muszę być w pełni sprawny i świadomy, bo w
każdej chwili może nadarzyć się okazja ucieczki, a w takim stanie daleko nie
ucieknę. Zabrałem strzykawkę i zamknąłem się w łazience.
Nigdy w życiu nie robiłem sobie sam zastrzyku. Nawet, czując
potrzebę, kiedy wkułem się, zrobiło mi się niedobrze i słabo, a jako że, to był
mój pierwszy raz, kułem się chyba kilkanaście razy, zanim trafiłem w żyłę. Dobrze,
że Bill tego nie widział, nie zniósłbym jego spojrzenia. Ulgę poczułem po paru
sekundach, ale perspektywa, że będę teraz musiał sam sobie aplikować kolejne dawki
i za każdym razem będę tak się czuł, przerażała mnie. Prędzej byłem gotowy
wytrzymać głód narkotykowy, niż przyjąć do wiadomości, że teraz każdego dnia tak
właśnie będzie wyglądało moje życie. Wybrałem, jak mi się wydawało mniejsze
zło. Nawet jeśli, przetrwam do rana i będę czuł się już dobrze, to Muna mi nie
odpuści. Więc moja męczarnia będzie na darmo. Nie mniej jednak nie zamierzałem
teraz tańczyć, jak mi zagra. Nie będę robił tego, co mi każe w zamian za działkę.
Jeśli taki przyświecał jej cel, to się rozczaruje, nie zna mniej i nie wie, ile
jestem w stanie znieść.
Gdziekolwiek nas wywiozła, nie zostaniemy tu na zawsze. W
każdej chwili istniała szansa na to, że nas znajdą i uwolnią, a im dłużej tu
tkwiliśmy prawdopodobieństwo, że to nastąpi lada chwila, wzrastało.
Zgasiłem światło i położyłem się do łóżka. Bill spojrzał na
mnie.
- Śpij już, wszystko w porządku,
wziąłem – powiedziałem, a on położył z powrotem głowę na poduszce. Ja ułożyłem się wygodnie na wznak i leżałem. Dziwnie
się czułem, spokojny, lekki i wolny od tego irytującego uczucia, którego
jeszcze nie umiałem nazwać, ale cholernie denerwującego i niedającego mi się
skupić na żadnej innej rzeczy. Teraz jednak było już dobrze, mogłem wreszcie
odetchnąć i spokojnie pomyśleć.
- Dobrze się czujesz? – zapytał.
Martwił się o mnie, a ja byłem zły na siebie. Czułem się odpowiedzialny za tą
sytuację. Bill miał rację, gdyby nie moja niewyparzona gęba, coś takiego nie
miałoby miejsca. Czasami nie potrafię zapanować nad emocjami, reaguję pod
wpływem chwili, co nie jest dobre. Powinienem wyhamować i zastanowić się, choć przez
moment, zanim coś powiem czy zrobię, ale nie potrafię, chociaż ta sytuacja teraz
chyba w końcu nauczy mnie tego. Spojrzałem na Billa, trzymał obie ręce kurczowo
pod brodą, jak przerażone dziecko.
- Nie martw się, już mi lepiej.
Spróbuj się przespać – powiedziałem, a on przysunął się bliżej, przylegając do
mojego ramienia i kładąc na nim rękę wtulił się. Nie protestowałem, wiedziałem,
że potrzebuje tego, zawsze szukał przy mnie bezpieczeństwa i teraz było
dokładnie tak samo. W końcu usnął, ja jednak jeszcze długo nie spałem, zaczęło
już świtać, kiedy w końcu usnąłem. Opierając policzek o jego głowę, czułem
zapach jego włosów - pachniały kokosem, uwielbiałem ten zapach, tym bardziej,
czując go z każdym kolejnym wdechem, odpłynąłem.
Kolejny raz poderwaliśmy się, słysząc dźwięk otwieranych
drzwi.
- No proszę, jak słodko razem wyglądacie
– powiedziała, a ja zacisnąłem już zęby, starając się nie wypalić z czymś. –
Czy między wami na pewno nic nie ma?
- O co ci chodzi? – zapytałem,
czując, jak Bill chwyta mnie za rękę, dając mi znak, żebym zachował spokój. To
jednak wcale nie było takie proste, bo ja jak tylko widziałem tę dziewczynę,
miałem ochotę ją udusić.
- Widzę, że przemyślałeś sobie
kwestie narkotyku. Od razu widać to po twoim zachowaniu. Muszę ci pogratulować
pierwszej dobrej decyzji. – Spojrzała na mojego bliźniaka. - Jak tam, Bill?– Zwróciła
się do niego. - Wymyśliłeś tytuł do filmu?
- Nie myślałem nad nim.
- Nie dobrze, bo chciałam dzisiaj
nagrać pierwszą scenkę, właściwie to drugą, bo nie mogłam się powstrzymać, żeby
nie nagrać was, jak razem wtuleni w siebie spaliście.
- Wiedziałem – bąknął Bill.
- Brawo, jesteś bardzo spostrzegawczy.
No chyba nie sądziliście, że zostawię was tu bez jakiegokolwiek nadzoru. Ile
kamer znalazłeś?
- Skoro nas obserwujesz, to wiesz,
że nie szukałem. Poza tym jakbym je zniszczył i tak założyłabyś nowe, więc, po
co mam się wysilać.
Uśmiechnęła się.
- Szybko się adoptujecie. To
dobrze, że zdajecie sobie sprawę, iż stąd nie uciekniecie.
Prychnąłem, zwracając tym jej uwagę.
- Jeśli liczysz na Josta, Tom, to
muszę cię rozczarować. – Popatrzyła mi w oczy, chyba tylko po to, żeby dostrzec
w nich gasnącą nadzieję. – Wasz manager, co prawda stawia wszystko na głowie,
ale nie jestem w kręgu podejrzanych, więc póki co, zostaniecie tu jeszcze
bardzo długo. Tak że, radzę przemyśleć sobie wasze nastawienie i zachowanie. Wiecie,
co mam na myśli? Po co sobie szkodzić.
Nie mogłem uwierzyć, jakieś dziwne mi się to wydawało, że
nawet jej nie podejrzewali, przecież to, co się wydarzyło, z jej udziałem w
pierwszej kolejności stawiało ją, jako główną podejrzaną. No, chyba że to wszystko
było zamierzone i właśnie dlatego, że to było najbardziej oczywiste, odrzucili
taką hipotezę. Jeśli tak właśnie było, to byliśmy z Billem ugotowani.
- Przestań śnić, że cokolwiek zrobimy,
tylko po to, by zyskać twoją przychylność. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo –
rzuciłem hardo. – Naciskasz, bo doskonale zdajesz sobie sprawę, że pali ci się
grunt pod nogami, że policja depcze ci po piętach.
Zaczęła się śmiać.
- Ale ty masz wybujałą
wyobraźnie, Tom. Czy ty nadal nie rozumiesz, że jeśli masz pieniądze, to możesz
za nie kupić każdego?
Nie możliwe, nie chciałem nawet przyjąć tego do wiadomości,
a co dopiero w to uwierzyć.
- Nie każdemu zależy na
pieniądzach – wtrącił Bill.
- To tylko kwestia ceny.
- Nigdy w życiu ci nie ulegnę –
powiedziałem.
- Chcesz cierpieć?
- Wydaje ci się, że masz nade mną
władzę, bo mnie uzależniłaś od jakiegoś główna?
Milczała.
- W takim razie mało mnie znasz.
Możesz mnie teraz pozbawiać kolejnych działek i patrzeć jak mnie nosi, ale to
uczucie i tak w końcu minie. Cokolwiek zrobisz, nie zmusisz mnie, żebym zbliżył
się do brata, tak jak ty tego chcesz.
Nadal milczała, trochę mnie to zdziwiło. Spojrzała na Billa,
który stał tuż za moimi plecami. Uśmiechnęła się i po prostu wyszła, pozostawiając
nas w permanentnym szoku.
- Co to miało być? - zapytał Bill.
– Odpuściła?
Chciałbym myśleć, że tak, ale coś nie dawało mi spokoju. Nie
pojawiła się do wieczora. Co więcej, nikt się tu nie pojawił do wieczora.
Powoli znowu zaczynałem odczuwać podenerwowanie brakiem narkotyku.
- Boli cię? – Brat podszedł do
mnie. Siedziałem akurat na parapecie, obserwując zachód słońca.
- Nie boli, po prostu czuję podenerwowanie.
Nie bój się, nawet jeśli zacznę się wściekać i coś rozwalę, na ciebie ręki nie podniosę.
- Teraz tak mówisz, a kiedy
będzie bardzo źle?
- Jeśli będzie źle, to zamkniesz
się w łazience i tyle – spojrzałem na niego. – Rozumiesz? – zapytałem, patrząc
mu w oczy.
- I mam cię zostawić samego?
- Tak. Obiecaj mi to.
Kiwnął nieznacznie głową. Wiedziałem, że tylko dla świętego
spokoju, bo ani myślał mnie zostawić, a już na pewno zamykać się w łazience.
Całą noc nie przespałem, krążąc po całym pokoju od ściany do
ściany. Pokój był ogromny, więc pewnie zrobiłem ładnych parędziesiąt kilometrów,
chodząc tak, ale to pomagało mi rozładować napięcie, jakie odczuwałem. Rano,
kiedy już powoli zaczynałem odczuwać spokój, pojawiła się.
- Dzień dobry. Jak się spało? –
zapytała, udając miłą.
Nie odezwałem się, postanowiłem ją ignorować. Siedziałem na parapecie
okna, gapiąc się gdzieś na horyzont.
- Bill? – odezwała się do niego,
najwyraźniej widząc, że nie zamierzam z nią gadać.
- Dlaczego nie dasz mu narkotyku?
Co z ciebie za człowiek? Nie dość, że nas tu trzymasz, to jeszcze się znęcasz nad
moim bratem.
- Daj spokój, Bill – upomniałem go.
- To przekonaj go do nakręcenia
filmu.
- Muna, my do siebie nie czujemy tego,
co myślisz. – Próbował jej tłumaczyć, jednak, kiedy jej uśmiech poszerzał się,
zrozumiałem, że to bez sensu. Ona naprawdę musiała mieć jakieś zaburzenia
psychiczne, bo żaden normalny człowiek nie porywa drugiego człowieka i nie każe
mu robić takich świństw, tylko dlatego, że to go kręci.
- To zagrajcie, że czujecie.
Bill pokręcił głową, najwyraźniej właśnie dotarło do niego,
że strzępi sobie język po próżnicy. Dla niej jedynym lekarstwem byłaby kulka w
łeb i to osobiście bym jej ją wpakował.
- Nawet jeśli ja bym się zgodził,
tak dla świętego spokoju, to nie mam wpływu na Toma. Nie mogę go zmusić, żeby zrobił
coś wbrew swojej woli.
Znowu zamilkła.
-
W porządku, rozumiem – powiedziała i położyła strzykawkę na stole, po
czym wyszła. Obaj z Billem patrzyliśmy na ten stół, aż w końcu spojrzeliśmy na
siebie.
- To nie czas rozważać takie
dylematy, weź to – powiedział.
Zeskoczyłem z parapetu i zabierając strzykawkę ze stołu, zamknąłem
się w łazience. Tak jak i za pierwszym razem męczyłem się, zanim trafiłem w żyłę.
To było okropne, dobrze, że narkotyk rozchodził się tak szybko po organizmie,
bo momentalnie przestałem odczuwać mdłości. Zmieniało się też całkowicie moje
nastawienie, a z całą pewnością wracało mi trzeźwe myślenie. Stawałem się po prostu
sobą. Wbrew temu, co powinienem czuć po takim świństwie, najwyraźniej to gówno
miało mieć inne działanie.
Minęło cztery dni, w ciągu których nie przyszła do nas ani
razu. Jedynie osoby, jakie się tu pojawiły, to ochroniarze, którzy przynosili
nam jedzenie no i doktorek, który sam tym razem robił mi zastrzyki, ale nie
rozmawiał z nami. Bill go męczył setką pytań, a on tylko unikał naszego
spojrzenia i jak tylko zaaplikował mi narkotyk, uciekał. Jakby czuł się winny.
Odnosiłem wrażenie, że on także nie jest tu z własnej woli. Tym bardziej
zastanawiałem się, kim ona jest i kim są jej rodzice, że w ogóle coś takiego
jest w dzisiejszych czasach możliwe.
Najbardziej żal mi jednak było Billa. Widziałem, że strasznie
to przeżywa, martwił się o mnie. Kolejnego dnia schemat jednak się zmienił.
Był wieczór, kiedy do pokoju weszło kilku ochroniarzy,
rozdzielając nas i zabierając Billa z pokoju.
Od razu rzuciłem się mu na ratunek, ale powstrzymano mnie.
Krzyczałem i wyrywałem się, nie chciałem, żeby nas rozdzielano,
bałem się o niego. Nagle światła zapaliły się znowu, tym jasnym dobrze mi
znanym światłem scenicznym, a do pokoju weszła sama Muna.
- Gdzie zabrałaś mojego brata?!
Gadaj, co mu zrobiłaś?!
- Nic, bez obaw, nic mu nie jest.
Na razie – dodała po chwili. - Musimy porozmawiać na osobności, bez Billa –
powiedziała.
- Nie będę z tobą rozmawiał.
- Czyli w dupie masz, to co się
stanie z Billem, tak?
- Nie! Nie masz prawa tak nas
traktować. Nie wyjdziesz z więzienia za to, co zrobiłaś, osobiście tego
dopilnuję.
Zaczęła się śmiać.
- To zabawne Tom, zwłaszcza że to
ty jesteś tu w niewoli, a ja, jak wiesz, mogę się stąd ulotnić w każdej chwili.
Helikopter zabierze mnie stąd w ciągu dziesięciu minut.
- Znajdę cię.
- Ty? – zdziwiła się.
- Dopilnuję, żebyś zgniła za kratami.
- Spokojnie, spokojnie, najpierw wysłuchaj,
jaką mam dla ciebie propozycję, a potem podyskutujemy, jak jeszcze będziesz
oczywiście chciał, o twoich marzeniach wsadzenia mnie do więzienia.
- Nie mam ochoty cię słuchać.
- Mało mnie to obchodzi. - Podeszła
do mnie i dotknęła mojej twarzy. Szarpnąłem się, odwracając głowę w drugą stronę,
nie mogłem się bardziej odsunąć, bo dwóch ochroniarzy mocno mnie trzymało. –
Posłuchaj uważnie. Widzę, że potrafisz być uparty, konsekwentny i wytrzymały.
Wiesz już, jakie to uczucie być na głodzie i choć nie powiedziałeś o tym Bilowi,
ja wiem, że z każdą dawką brak tej substancji powoduje, że coraz ciężej jest ci
znieść jej brak. Mam rację?
Miała, ale nie miałem zamiaru tego potwierdzać.
- Jestem w stanie znieść, o wiele
więcej – wyrecytowałem z dumą.
- Wiem o tym, ale nie wiem, czy
Bill będzie taki twardy jak ty.
Mało nie zachłysnąłem się powietrzem, słysząc to. Doskonale zrozumiałem,
co chce zrobić.
- Nawet się nie waż!
- Dlaczego? Może jego cierpienie cię
zmotywuje. Tylko nie wiem, czy to go nie zabije. Bo nie wiem, czy Bill ci mówił,
ale prawie go straciliśmy, kiedy was porwałam i uśpiłam. Najwyraźniej jego
organizm źle znosi narkozę, a wiesz, że narkoza, to w pewnym sensie narkotyk,
tylko o trochę innym działaniu?
- O czym ty mówisz?
- Jednak ci nie powiedział. Nie
dlatego was rozdzieliłam, żebyś skruszał, choć w jakimś sensie też, ale
dlatego, że Bill był dwa dni nieprzytomny. Miał cały czas bardzo niskie
ciśnienie i była obawa, że się nie obudzi z tej narkozy. Napędził mi trochę
stracha.
- Ty suko, zapłacisz mi za to! –
wściekłem się. Prawie zabiła mi brata.
- Wolnego, nie obrażaj mnie. Mam
nadzieję, że rozumiesz, co próbuję ci powiedzieć.
Oczywiście, że rozumiałem, jeśli się nie zgodzę, poda
narkotyk Billowi, który może po tym nawet umrzeć.
- Zabiję Cię, przysięgam! - Zacząłem
na nią krzyczeć.
- Uspokój się i słuchaj uważnie,
bo będziesz miał na podjęcie decyzji bardzo mało czasu. Nie podam mu tego
narkotyku, jeśli zrobisz wszystko, co każę. Z nim oczywiście.
- Oszalałaś?
- Wybór należy do ciebie.
- Nie mogę tego zrobić, to jest
mój brat! Nie mogę go pieprzyć, to niemoralne!
- Wiesz, tego typu rozterki mnie
nie interesują. Masz godzinę na podjęcie decyzji. Nie martw się, Bill o niczym
się nie dowie, to będzie tajemnica między nami.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?
- No chyba wiesz, jak się kochają
mężczyźni. Będziecie robić dokładnie to samo.
- On nie zechce.
- Jesteś od niego silniejszy, więc
go zmusisz. Zresztą nie obchodzi mnie to, jak to zrobisz. Możesz go nawet
gwałcić, ale będziesz robił wszystko, co powiem, inaczej wiesz, co się stanie.
Zaryzykujesz jego życie?
- Ty naprawdę jesteś chora.
- Chora? Może trochę zboczona,
ale nie więcej chora od tego, czym ty się interesujesz. Ciekawe rzeczy trzymasz
w telefonie. Naprawdę kręci cię takie coś?
- Oglądanie to, co innego – broniłem
się.
- No ja tego robić też nie będę,
tylko oglądać, a chcę widzieć was razem. Kto wie, może Billowi się to nawet
spodoba.
Czułem się przyparty do muru, jakąkolwiek nie podjąłbym
decyzję, będzie zła. W tym momencie trafiła w mój najsłabszy punkt, jakim był
niewątpliwie Bill. Byłem gotowy na podjęcie każdej kary, jaką wymyśli, czułem
się winny tej sytuacji i to było w porządku, jeśli tylko ja miałbym cierpieć, ale
Bill…
- To niech on mnie gwałci – rzuciłem.
- Nie, Tom. To ty będziesz robił to
jemu.
- Nie dam rady go zmusić, ty nie
rozumiesz. On mnie znienawidzi.
- Wolisz, żeby umarł, czy żeby
cię nienawidził? Przemyśl to sobie na spokojnie. Wrócę tu za godzinę.
Zostawiła mnie. Ochroniarze też mnie w końcu puścili. Po
chwili wrócił też Bill.
- Tom? – podbiegł do mnie, a ja
nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy. – Nic ci nie jest, co ci zrobili?
- Nic. Nic mi nie jest. A tobie?
- Też nic. Co ci mówiła? –
dopytywał się, a ja czując upływający czas, zacząłem się denerwować, nie
wiedząc, co zrobić.
*
Zachowanie Toma, kiedy wróciłem, było dziwne. Unikał mojego
wzroku, był poddenerwowany zupełnie tak, jakby znowu był na głodzie. I choć
odpowiadał na każde moje pytanie, to miałem wrażenie, że jest na mnie zły.
Po jakimś czasie do pokoju przyszła Muna. Spojrzałem w tym
momencie na Toma, który popatrzył na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby dokładnie
wiedział, co się za chwilę wydarzy.
- Tom? – podszedłem do niego. –
Co się dzieje? – zapytałem, a on wzruszył tylko ramionami.
Muna podeszła do nas bliżej, machając Tomowi przed oczami
strzykawką, więc jednak miałem rację, jego zachowanie wynikało z potrzeby zażycia.
A już zacząłem się martwić.
- To jak Tom, podjąłeś decyzję? –
zapytała. A ja spojrzałem na brata, patrzył na nią tak nienawistnym wzrokiem, że
gdyby spojrzenie mogło zabijać, ona właśnie płonęłaby żywcem w męczarniach.
- A jaki mam wybór?
- Zawsze jest jakiś wybór –
powiedziała.
- Taki wybór, to dla mnie żaden
wybór.
- Czyli?
Spojrzał w stronę
strzykawki, którą położyła na stole.
- A to? – kiwnął głową.
- Może być twoje albo… no wiesz –
uśmiechnęła się.
- Tom? – wtrąciłem się, nie wiedziałem,
o co chodzi.
- Cicho bądź! - warknął na mnie.
- Powinieneś być dla Billa
milszy, chyba nie chcesz, żeby miał przez ciebie traumę.
- Jaką traumę? – zapytałem.
Po raz pierwszy od czasu, jak wróciłem, po tym, jak mnie
stąd wyprowadzili, spojrzał mi w oczy.
- Wybacz mi Bill, ale tak musi
być – powiedział.
- O czym ty do cholery mówisz, Tom? – Nie zdążyłem nic
więcej powiedzieć, bo Tom zrobił coś, czego nigdy się po nim nie spodziewałem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Odcinek genialny :D Muna to straszna intrygantka i co ona sobie myśli by stawiać Toma w takiej podbramkowej sytuacji?!?! Przecierz to się w głowie nie mieści bo co by Tom nie wybrał i tak i tak będzie musiał jakąś cenę zapłacić. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą bo nie wyobrażam sobie by na tym etapie może coś się między nimi z ich nastawieniem wydarzyć, no chyba, że Muna coś znowu wymyśli i ich zmusi już ostatecznie.
OdpowiedzUsuńTo tyle na razie teraz tylko czekać na następny bo chcę, a nawet pragnę się dowiedzieć co wybierze Tom i poznać reakcję Billa jak się dowie o czym rozmawiał Tom i ta Muna.
Kiruś <3
Ps. I tak jastem na cb wkurzona za to przerwanie w takim, powtarzam TAKIM momencie :P
Heh, dobrze kombinujesz :)
UsuńJak w kolejnym rozdziale się nie doczekam tego, czego chce się doczekać, to zastrzelę kogoś niekoniecznie siebie. Eeehhhh... No nic, pozostaje mi warować przez kolejne trzy dni i czekać.
OdpowiedzUsuńWeny:)
To mi już zalatuje desperacją :D
UsuńJak cie kiedyś dorwę to uduszę za takie kończenie odcinku normalnie w takim momencie.... 😡 a pożary odcinek genialny i z niecierpliwością czekam na następny. Weny życzę 😘 !!!
OdpowiedzUsuńJak mnie udusisz, to się na pewno nie doczekasz części dalszej.
UsuńJa nie znoszę jak kończysz w takich momentach :p hmmm.. Mnie się wydaje, że Tom wyrwie jej te strzykawke i wciśnie jej to zamiast Billowi. Nie podda się tak łatwo, a poza tym na pewno by mu powiedział o planie muny, nie milczalby tak.. No chyba, że się mylę :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że robi się co Raz ciekawiej :)
Ściskam :***
A Ty lepiej kończysz? Robisz dokładnie to samo :D Wkrótce się dowiesz czy Twoje domysły idą w dobrym kierunku.
UsuńTomciu go poczałuuujeee <3 :D
OdpowiedzUsuń"Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo Tom..." "...zatkał mi usta pocałunkiem" <3 :D
OdpowiedzUsuńZapewne <3 :D
UsuńHahaha może, może :D
UsuńKochana u mnie pojawił się nowy odcinek "Między piekłem a niebem" :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania ! :) :**
"Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo Tom zrobił coś, czego nigdy się po nim nie spodziewałem. "
OdpowiedzUsuńPOCAŁOWAŁ!!!!
TO MUSI BYĆ TO, BO INNEJ OPCJI NIE WIDZĘ. WOGÓLE MAŁO OPCJI W TYM OPKU WIDZĘ.
JA CHCĘ TWC! (WIEM, NIEWYŻYTA JESTEM)
CZEMU TE ROZDZIAŁY TAK RZADKO? JA TU NORMALNIE NIE WYTRZYMAM. PÓŁ BIEDY, JAKBYM DO SZKOŁY CHODZIŁA, ALE JA CAŁY TYDZIEŃ W DOMU SIEDZĘ, BOM CHORA. KOBIETO, ZLITUJ SIĘ NAD LUDŹMI UZALEŻNIONYMI OD TWOJEGO OPOWIADANIA!
DOBRA, NIE GLĘDZE JUZ, TYLKO PRZESYŁAM WENE, KTÓREJ SAMA NIE MAM I CZEKAM NA NASTEPNY.
KOTEK
PS. PRZEPRASZAM, ZE NIE KOMENTUJE WSZYSTKIEGO,. ALE NIE BARDZO MAM JAK.
No chciałbym częściej wrzucać, ale nie wyrabiam się. I w najbliższym czasie raczej się to nie zmieni, więc musicie mi wybaczyć, że częstotliwość dodawania notek pozostanie, póki co, po staremu.
UsuńUderzy mune... Jestem pewna że ja odepchnie i będzie chciał uciec... Ale nie uda im się :-( tak?
OdpowiedzUsuńNie :D
UsuńMam wrażenie Tom że pocałuje Billa a on nawet nie zdąży zareagować ;) Muna jest okropna że go tak podeszła >,,< Ah! Jak ja jej nie znoszę! Tak mi działa na nerwy że już nie wyrabiam! Mam ochotę zabić ją na 101 sposobów tylko kazdy ma być bardziej brutalny i bolesny od poprzedniego. Co za wredna, podstępna szuja!!! Pfff..............dobra ochłonęłam nie mogę się już doczekać co będzie w tym nowym odcinku. Znowu na zakończenie dodałaś nam dodałaś nam szczyptę dramatyzmu co bardzo mi się podoba. Kocham to uczucie niedosytu. Dzięki temu Twoje opowiadania mają smaczek, wiesz? ;) Wiem, że wiesz. XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na odcinek :)
Całuski :***
~GlamKinia <3
PS. Sorcia że tak późno komentarz, ale tak się niestety złożyło że wcześniej nie mogłam. :\
ej co tak nas długo trzymasz w niepewności :( niedobra jesteś!
OdpowiedzUsuń