Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
poniedziałek, 5 stycznia 2015
00:00
Witajcie kochani.
Jak już pisałam w informacji, dziś się wyrobiłam wcześniej.
Trzeba wam wiedzieć, że to wasze wsparcie i to, że tak mnie dopingujecie
sprawia, że chce mi się pisać i przez to, jakoś szybko napisało mi się ten
odcinek. Wasze słowa naprawdę mają wielką moc :)
Cóż… Myślę, że ten odcinek zamiesza wam kolejny raz w
głowach, co więcej, jestem tego pewna. Aż jestem ciekawa waszych przemyśleń po
tym odcinku.
Zapraszam do czytania.
Wasza Niki.
Odcinek 18
*
Jak usłyszałem hałas z pokoju Toma, zerwałem się biegiem zobaczyć,
co się stało. Rumor był tak ogromny, jakby nie wiadomo, co się tam stało.
Wparowałem do jego pokoju, ogarniając spojrzeniem całe pomieszczenie.
- Tom? – zawołałem go, ale nie
odpowiedział mi.
Chwyciłem za klamkę drzwi łazienkowych i kiedy tylko je otwarłem,
cała krew odpłynęła mi z głowy. Mało nie zemdlałem, a już na pewno o mało nie
dostałem tam zawału, widząc Toma leżącego na podłodze w kałuży krwi. Leżała też
tam szklana półka, która wisiała nad umywalką. Właściwie walała się w postaci drobniutkich
kwadratowych kawałeczków i to po całej łazience.
- Tom! - zacząłem krzyczeć i
rzuciłem się do niego, natychmiast odwracając go na plecy i kładąc sobie jego głowę
na kolanach. Strasznie krwawił. Kątem oka zauważyłem strzykawkę leżącą na
ziemi. Nie wiedziałem, czy zemdlał po narkotyku, czy może to przedawkowanie, a może
uderzył się, albo pośliznął. Przez krótką chwilę tyle możliwości przeleciało mi
przez umysł, że trudno było mi uchwycić się którejś. Złapałem ręcznik z wieszaka
i zacząłem wycierać mu twarz z krwi. Nie miałem pojęcia skąd to krwawienie. Dopiero
kiedy trochę go powycierałem zobaczyłem, jak paskudnie ma rozciętą skroń. Zacząłem
uciskać to miejsce, cały czas próbując go ocucić. W końcu ocknął się.
Oczywiście, jak tylko zasugerowałem, że zadzwonię po karetkę,
ożywił się jeszcze bardziej. Nie mniej jednak nadal byłem śmiertelnie przerażony
jego stanem. Kiedy udało mi się powstrzymać krwotok i opatrzyć rozciętą skroń, zaprowadziłem
go do pokoju i pomogłem położyć się na łóżko. Nawet nie czuł, kiedy go nakrywałem
kocem, zasnął momentalnie, jak tylko przyłożył głowę do poduszki.
Kiedy wróciłem do łazienki posprzątać ją, zauważyłem fiolkę
z narkotykiem. Była malutka. Nie wiem, na ile tego wystarczy, może na trzy
razy. Odłożyłem ją do szafki łącznie z paczką strzykawek. Dobrze, że chociaż
używał nowych. Jeszcze tylko by brakowało, żeby zaraził się HIV. Pozamiatałem
najpierw szkło. Dopiero później zacząłem zmywać krew. Ręcznik od razu wrzuciłem
do prania. Nie chciałem, żeby mama to zobaczyła. Co do jednej rzeczy zgadzałem
się z Tomem, trzeba było zaoszczędzić mamie takich wrażeń. Ona okropnie
przeżyła nasze porwanie. My przeszliśmy piekło, ale ona także. Przez miesiąc nie
wiedziała nawet czy żyjemy. Nie wyobrażam sobie nawet, jak musiała się czuć, zwłaszcza
biorąc pod uwagę ewentualność, że możemy już nie żyć. Zauważyłem, że strasznie
schudła, widać to zwłaszcza po jej twarzy, zapadnięte policzki i sińce pod
oczami, nie była w stanie ukryć tego nawet pod makijażem. Po jakieś godzinie
udało mi się doprowadzić Toma łazienkę do porządku. Stanąłem jeszcze, rozglądając
się uważnie czy czegoś nie przeoczyłem, ale wydawało mi się, że nie. Wróciłem
do pokoju i usiadłem na brzegu łóżka, dotykając twarzy Toma. Poczuł to, bo
natychmiast się ocknął.
- Jak się czujesz? – spytałem.
- Trochę boli mnie głowa.
- Uderzyłeś głową o półkę czy
spadła na ciebie?
- Nie mam pojęcia. Zrobiło mi się
słabo i chwyciłem się półki, żeby nie upaść, ale nie wytrzymała i poleciałem.
Chyba spadła na mnie.
- Posprzątałem twoją łazienkę,
ale brak półki to mama i tak zauważy.
- W garażu była gdzieś zapasowa.
- Na pewno?
- Tak. Zanim wstawili tę szafkę
miało tam wisieć dwie, ale się nie zmieściły, więc gdzieś w garażu musi być ta druga.
Westchnąłem. Na dworze było już ciemno, nie bardzo
uśmiechało mi się iść do garażu i kopać po tych wszystkich kartonach za półką.
Tom zaczął siadać. Chyba czuł się trochę lepiej, chociaż jego źrenice nadal
były bardzo rozszerzone.
- Kręci ci się w głowie?
- Trochę, ale już jest okej.
- Jak się w ogóle czujesz po tym
narkotyku?
- Nie wiem. Dziwnie. To nie to samo,
co tamto. Strasznie zmęczony jestem.
- Może, to była za duża dawka?
- Nie wziąłem całej. DJ powiedział,
żebym nie ryzykował, jeśli wcześniej brałem jakąś pochodną narkotyku, więc nie wziąłem
całej.
- DJ? A kto to jest?
- Kurwa! – przeklął. – Zapomnij o
tym! Nie wolno ci nikomu powiedzieć o tym, co usłyszałeś! Słyszysz? - złapał
mnie mocno za rękę, zaciskając dłoń na moim nadgarstku.
- Nie powiem, wyluzuj. Jestem po
twojej stronie. I puść mnie, narobisz mi siniaków.
- Bill, obiecaj albo przysięgnij,
że nikomu nic nie powiesz, że to zostanie tylko między nami.
- Obiecuję.
- Przysięgnij!
- Przysięgam. Jezu, opanuj się, Tom.
- Klęknij przede mną i przysięgnij
z ręką na sercu.
- Przestań! – wyrwałem się mu. –
Czy kiedykolwiek cię zawiodłem, że teraz mi nie wierzysz?
Spuścił głowę. Widziałem, że po tym narkotyku Tom jest jakiś
dziwny. Niby wszystko pamiętał i rozumiał, a jednak momentami obsesyjnie czegoś
się przyczepiał, zupełnie nie jak on, bo zwykle potrafił zakończyć rozmowę tylko
wymownym spojrzeniem, czy wzruszeniem ramionami.
- Idę poszukać tej półki – powiedział
i wstał z łóżka.
- Jutro się poszuka. Tam jest
ciemno – próbowałem go odwieść od tego pomysłu.
- To co? Wezmę latarkę. Pomóż mi, Bill – spojrzał na mnie, a ja co? Oczywiście,
zgodziłem się. Jak zwykle.
Zeszliśmy na parter i do garażu. Tak jak myślałem sterty
kartonów ustawionych pod ścianami, nie wróżyło szybkiego zakończenia poszukiwań.
- Boże, do jutra tego nie znajdziemy.
- To będzie płaskie podłużne
pudełko - powiedział. - Białe, z zielonymi napisami – dodał.
- Zielonymi? Pamiętasz takie szczegóły?
– Zdziwiłem się, bo zwykle taki drobiazgowy nie był.
- Nie wiem, tak mi się wydaje. Szukaj,
bo czas ucieka. Przerzuciliśmy kilka kartonów i znalazła się. Faktycznie karton
był biały, właściwie trochę siwy z uwagi na dość sporą warstwę kurzu, ale zielony
napis było widać jak na dłoni.
- Niezłą masz pamięć – zaśmiałem
się.
- No. – bąknął. - Dobra, trzeba
ją zamontować. Zabieramy to wszystko na górę. Trzymaj - podał mi karton, a sam
chwycił jeszcze skrzynkę z narzędziami. Cały czas podpierał się ścian i
wyraźnie widziałem, że nie czuje się dobrze.
W łazience okazało się, że Tom nie nadaje się do
majsterkowania. Ręce mu drżały i nie
mógł nawet trafić w główkę śruby, a co dopiero ją wkręcić.
- Kurwa, co jest z moimi rękami!
– Zaczął się denerwować.
- Daj, ja to zrobię, a ty
trzymaj.
Chyba tylko z uwagi, że gonił nas czas, nie wykłócał się ze
mną, ale widziałem, jak zaciska z nerwów zęby. Do tego strasznie się spocił,
jego T-shirt pod pachami i w okolicy klatki piersiowej był mokry.
- Może odpoczniemy chwilę? – Zaproponowałem.
Spojrzał na mnie w taki sposób, jakbym co najmniej rzucił w
jego kierunku jakąś obelgę.
- Nie ma czasu. Przykręcaj.
Już nic więcej nie powiedziałem na temat zrobienia sobie
przerwy. Przykręciliśmy tę półkę. Poustawiałem na niej wszystko to, co stało na
poprzedniej.
- No i gotowe – powiedziałem
zadowolony z jakby nie patrzeć wspólnej pracy. Zawsze lubiłem robić coś z
Tomem, choć zwykle moje zadanie ograniczało się do podawania różnych rzeczy i
instruowaniu, jak coś ma wyglądać.
- Dzięki za pomoc. – Uśmiechnął
się do mnie.
- Spoko – odparłem. - Idę odgrzać
jedzenie. Czas na kolację. Zejdź za chwilę do kuchni.
- Okej.
Kiedy zacząłem nakładać jedzenie na talerze, zauważyłem, jak
Tom schodzi, niosąc ze sobą skrzynkę z narzędziami.
- Siadaj, nałożyłem już.
- Zaraz, tylko odniosę to.
Usiadłem do stołu, ale spojrzałem na niego znad talerza, kiedy
przyszedł do kuchni.
- Widać coś po mnie? - zapytał.
Na głowie miał zawiązaną czarną bandamkę. Wyglądał jak zwykle, tyle że zwykle w
domu jej nie nosił.
- Nie – powiedziałem. – Oprócz
tego, że jej normalnie w domu nie nosisz.
- Dobrze, że mama o tym nie wie,
więc te kilka dni, zanim się to nie zagoi, będzie mnie oglądać w takim wydaniu.
Ten incydent w łazience trochę naprostował naszą relację. I widziałem
to bardzo wyraźnie. Tom już nie warczał na mnie przy każdej nadarzającej się okazji.
Miałem nadzieję, że ta odmiana nie jest tylko tymczasowa. Musieliśmy się
trzymać razem, zawsze to robiliśmy, a odkąd nas uwolniono, zachowywaliśmy się,
jak obcy sobie ludzie, a nie jak bracia. Pomijając już fakt, że przez miesiąc byliśmy
nawet kochankami. Nie twierdze, że to było przyjemne, kiedy zmuszała nas do
seksu, chociaż z ręką na sercu muszę przyznać, że kiedy robiliśmy to po raz
enty, a Tom wybadał jak najszybciej mnie podniecić i dać mi odrobinę przyjemności,
mimo wszystko tęskniłem do jego czułych objęć. Cholernie podobała mi się jego
twarz, kiedy był na granicy i kiedy dochodził. Jego oczy, kiedy na mnie patrzył,
była w tym jakaś dziwna magia. Nie potrafię tego nawet nazwać, ale fascynowało
mnie to.
- Słuchasz mnie? - usłyszałem w
pewnym momencie.
- Słucham - odpowiedziałem, chociaż
kompletnie nie miałem pojęcia, o czym mówił.
- To dobrej nocy – odparł i zaczął
wstawać. – Spojrzałem na jego talerz, przynajmniej połowa na nim została.
- Nie zjadłeś wszystkiego – powiedziałem,
na co on aż przystanął i spojrzał na mnie.
- Przecież ci powiedziałem, że
więcej w siebie nie wcisnę. Wiedziałem, że mnie nie słuchasz. O czym znowu
myślisz? Mam nadzieję, że nie chodzi ci po głowie powiedzenie mamie i Gordonowi,
co się stało.
- Nie. No, co ty! To jest nasza tajemnica.
Zresztą przysiągłem ci.
Być może to nie miało znaczenia, ale chciałem, żeby Tom
widział, że nadal bez względu na to, co zrobi, jak mnie potraktuje i co będzie
mówił, ja zawsze będę trzymał jego stronę.
- To, nad czym tak dumałeś?
- Jestem już zmęczony, nie myślałem
nad czymś konkretnym. Tak się jakoś zamyśliłem. – Skłamałem. Widziałem, że mi
się przygląda i nie wierzy w ani jedno moje słowo, ale on chyba też był zbyt zmęczony
i obolały, żeby wszczynać teraz jakiekolwiek dyskusje.
- Okej. To spadam. Ty też się kładź.
- Sprzątnę to tylko. Śpij dobrze,
Tom. I jakby co, to wiesz, gdzie mnie szukać. Nawet jak bym spał, to budź mnie śmiało.
- Jasne. Dzięki.
Odetchnąłem. O czym to ja myślałem, że nie słyszałem, co do mnie
mówił? Ach! No tak, o jego oczach. Kiedy
brałem jego przyrodzenie do ust, widziałem, że jego wzrok aż płonął i nikt mi
nie powie, że w tamtym momencie to mu się nie podobało. Dziwne to wszystko. Powinienem
chyba czuć wściekłość, a już na pewno obrzydzenie do brata, a czuję… Żal? Żal,
że to się już skończyło. Sam już zresztą nie wiem. Jedno jest pewne, nie
zachowujemy się względem siebie jak przed porwaniem. Ciągle trzymamy się na
dystans, jakby to, jak traktowaliśmy się przed porwanie, miało nas teraz zabić.
A ja pragnę, żeby mnie od czasu to czasu pocałował w policzek, czy przytulił,
jak kiedyś. Pewnie dlatego rozpamiętuję, to wszystko, bo brakuje mi tego, co
było między nami od zawsze.
Westchnąłem i sprzątnąwszy ze stołu, pogasiłem wszędzie światło
i poszedłem na górę do siebie. Zanim jednak wszedłem do swojego pokoju,
stanąłem pod drzwiami Toma. Były minimalnie uchylone, więc powoli otwarłem je, zaglądając
do środka. Było ciemno, ale widziałem, że leżał na łóżku przykryty kołdrą, zapewne
już spał. Przymknąłem z powrotem drzwi i udałem się do swojego pokoju.
Po szybkim prysznicu sam położyłem się, ale nie mogłem
zasnąć. Za dużo miałem wrażeń jak na jeden dzień. Ta psycholog, potem Toma wypadek
w łazience. Te wszystkie wydarzenia biegały po mojej głowie jak stado rozpędzonych
dzikich koni. Zanim w końcu zasnąłem, słyszałem, jak rodzice wrócili do domu, a
dochodziła prawie druga w nocy. Każdy ich ruch w domu i nawet to, o czym
rozmawiali, kiedy kładli się spać w swojej sypialni. W domu panowała tak
upiorna cisza, że wszystko było słychać, a przynajmniej ja wszystko słyszałem.
Nie wiem, ile jeszcze przewracałem się z boku na bok, zanim
w końcu zasnąłem, ale pewnie kilka godzin, bo usnąłem dopiero, jak na dworze zaczęło
świtać. A zważywszy, że była już jesień i noce były coraz dłuższe i świt
przychodził dość późno, to musiało być coś koło szóstej rano. Nie chciało mi
się już zerkać na zegarek.
Przebudziłem się, czując czyjś dotyk na ramieniu.
- Tom? – rozbudziłem się, nie
bardzo wiedząc, co się dzieje.
- To ja – odezwała się mama. – Dochodzi
już czternasta. Za chwilę będzie obiad. Zjesz, czy później ci odgrzać?
- A Tom? – zapytałem.
- Zejdzie.
Już nie spał? Dziwne, bo to on zwykle lubił się wylegiwać
najdłużej.
- Zaraz zejdę – powiedziałem.
Ogarnąłem się, naciągając na tyłek jakieś dresowe spodnie i zszedłem
do kuchni. Tom już siedział przy stole, ale nie wyglądał dobrze. Na głowie miał
zawiązaną bandamkę, ale nie to przykuło moją uwagę, tylko to, że był strasznie
blady.
- Cześć – odezwałem się do niego
i usiadłem.
- Cześć – odparł.
- Wcześnie wstałeś – rzuciłem.
- To ty długo spałeś – stwierdził.
Mama postawiła przed nami talerze.
- Smacznego – powiedziała i
wszyscy, dziękując jej, zaczęliśmy jeść.
Pochłonąłem ten obiad w jednej chwili, jakiś wybitnie głodny
dzisiaj byłem. Za to Tom był dopiero gdzieś w połowie i widziałem, że każdy kęs
wpycha w siebie na siłę.
- Dziękuję. Było pyszne – powiedziałem
i odłożyłem sztućce.
- Proszę – mama się uśmiechnęła
na te słowa. - Może chcesz jeszcze dokładkę? – zapytała.
- Nie. Nie zjem już niczego
więcej.
- A tobie, Tom, nie smakuję? – zapytała
go.
- Smakuję – odparł.
- To, czemu tak znęcasz się nad
tym jedzeniem? Zawsze, to ty pierwszy kończyłeś i jeszcze prosiłeś o dokładkę.
Może dolać ci więcej sosu? Wiem, że go lubisz – zapytała, a Tom w tym momencie
poderwał się z krzesła i rzucił biegiem do łazienki na parterze.
Wszyscy wyraźnie słyszeli, że wymiotował, zwłaszcza że, nie
zamknął za sobą drzwi.
Zerwałem się ze swojego miejsca i pobiegłem do niego. Mama za
mną.
- Tom! – położyłem mu dłoń na
ramieniu. Tak go rwało, że aż mnie samego coś ścisnęło w żołądku.
- O Boże, Tom, co ci jest? - Mama
zaczęła panikować.
- Zabierz ją stąd – odezwał się
Tom między jednym a drugim atakiem torsji.
- Mamo, zostaw nas samych. Ja się
nim zajmę. – Wypchnąłem ją za drzwi. – Proszę – powiedziałem, patrząc na nią
błagalnym wzrokiem i zamknąłem drzwi. Kucnąłem za plecami brata, obejmując go. Czułem,
jak drży. - Oddychaj, jestem przy tobie. – Powiedziałem, próbując dodać mu
otuchy. W końcu przestał wymiotować i tylko opierał się o muszlę, ale wyglądało
na to, że już mu przeszło. Chwyciłem z wieszaka ręcznik i zmoczyłem brzeg w
zimnej wodzie, podając mu go.
- Masz, powycieraj się.
- Dzięki.
Nalałem jeszcze do kubka wody, podając mu, żeby przepłukał
sobie usta.
- Zaszkodziło ci coś? - zapytałem,
kucając przed nim.
- Od rana jakoś się kiepsko czuję.
- Może to przez ten narkotyk? –
stwierdziłem.
- Nie wiem. Może.
Oddał mi kubek i zaczął wstawać.
- Chłopcy, wszystko w porządku? –
Mama stała pod drzwiami, denerwując się.
Tom przekręcił zamek w drzwiach i otworzył je.
- Tom, jak się czujesz, kochanie.
Zaszkodziło ci coś?
- Nic mi nie jest, nie martw się.
Pójdę się położyć.
- Dobrze – odparła, odprowadzając
go wzrokiem do samych schodów. - Co się stało? – zapytała mnie w końcu.
- Nie mam pojęcia. Jak zszedłem,
to już kiepsko wyglądał. Może zjadł coś wczoraj i mu zaszkodziło – powiedziałem.
- Zrobię mu lekarstwo na żołądek,
zaniesiesz mu.
Kiwnąłem głową.
Kiedy ze szklanką w ręku zapukałem do drzwi Toma, usłyszałem
tylko coś, co miało pewnie brzmieć, jak proszę, więc powoli, otwierając drzwi, wszedłem
do środka. Leżał na łóżku zwinięty w kulkę. Wyglądał na cierpiącego.
- Boli cię brzuch? – zapytałem.
- Nie wiem – odparł.
- Mama zrobiła ci lekarstwo. Wypij
je.
- Nie boli mnie żołądek.
- Może nie wiesz, że to żołądek –
stwierdziłem, na co spojrzał na mnie.
- Postaw na biurku.
Postawiłem i usiadłem na łóżku, dotykając jego twarzy,
jednak nie wydawał się mieć gorączki.
- I co panie doktorze? – rzucił ironicznie
na mój zabieg. – Mam gorączkę?
- Nie wydaje mi się. Martwię się
o ciebie, Tom.
- Jeszcze żyję. Kiepsko się
czułem, odkąd wstałem.
- A jak twoja rozcięta głowa? Może
masz wstrząs mózgu, po tym też się wymiotuje.
- Nie boli mnie głowa – odparł. –
Czuję się jakbym był na głodzie – stwierdził.
- Nie żartuj, to chyba za
wcześnie.
- Może heroina metabolizuje się
szybciej.
Westchnąłem.
- Jak ci pomóc?
- Odpal kompa i poszukaj. Nie dam
rady teraz grzebać po necie.
- Tom…
- Proszę. Zrób to, jeśli chcesz
mi pomóc.
- No dobrze – zgodziłem się. –
Zaraz wracam, pójdę po swój komputer.
- Okej.
Kiedy wróciłem, usiadłem na podłodze, opierając się o łóżko
i otwarłem laptopa.
- Co mam szukać? – zapytałem.
- Nie wiem, może jak długo
narkotyki utrzymuje się w organizmie.
Wpisałem w google pytanie i zacząłem przeglądać po kolej
wszystkie linki, które mi się wyświetliły.
- I co? – zapytał, kiedy od
dobrych kilku minut milczałem, zagłębiając się w tym czasie w lekturze.
- Ciężko powiedzieć. To zależy od
dawki i organizmu, ale jeśli zażyłeś go mniej, to może faktycznie jesteś na
głodzie.
- Super – bąknął.
Spojrzałem na niego.
- I co teraz? – zapytałem.
- A co ma być? Muszę wziąć
kolejną dawkę.
- A jeśli to nie to? Może
poczekajmy do wieczora.
- Masz pojęcie, jak ja się czuję?
Nie będę czekał do wieczora, a jak się boisz, to wyjdź, nie musisz na to
patrzeć. Jeśli się przekręcę, nie będziesz przynajmniej czuł się winny.
Jeśli sądził, że to mnie przekona do opuszczenia jego pokoju
i zostawieniu go samego, to był w błędzie. Teraz tym bardziej miałem zamiar tu
zostać.
- Nigdzie się stąd nie ruszę.
- Świetnie, to przynieś mi z łazienki
strzykawkę i narkotyk – powiedział podnosząc się. – I zabierz jeszcze ten
czarny pasek. – Dodał.
Zamknąłem i odłożyłem laptopa, udając się do łazienki. Nie
podobało mi się to, nie znosiłem być świadkiem, jak ćpał. Ale jeśli coś złego
będzie się z nim działo, to będę jedyną osobą, która będzie mogła zareagować i
w razie czego wezwać karetkę, ratując mu życie. Zabrałem wszystko z łazienki i
zaniosłem do pokoju. Tom siedział już na łóżku ze spuszczonymi nogami. Ściągnął
też z siebie bluzę, siedząc teraz w koszulce.
Podałem mu fiolkę i strzykawkę, a pasek położyłem na łóżku.
Przyglądałem się, jak nabierał do strzykawki narkotyk.
Czułem, jak szybko bije mi serce, strasznie się denerwowałem.
Odłożył fiolkę na stolik obok łóżka, a przygotowaną już strzykawkę
wsadził w zęby, chwytając pasek i związując go na przedramieniu.
Spojrzał na mnie.
- Jeśli ci niedobrze, to się odwróć,
nie chcę, żebyś mi tu puścił pawia na dywan.
- Nie puszczę, bez obaw. Po prostu
nienawidzę igieł. Nie wiem, jak ty sam sobie możesz to robić.
- Nie mogę, ale potrzeba jest
silniejsza niż to nieprzyjemne uczucie. Poza tym chyba też się już trochę przyzwyczaiłem.
- Nie podoba mi się to –
stwierdziłem.
- Jeśli zemdleję, to nie bij mnie
po twarzy, dobrze? – powiedział.
- Bardzo śmieszne.
- Mówię poważnie, nienawidzę tego.
- A co mam zrobić, pocałować cię?
- Jezu, Bill. Co ty nigdy nie słyszałeś,
co się robi, jak ktoś zemdleje?
- Nie.
Westchnął i pokręcił ze zdumienia głową.
- Usiądę na podłodze. Jeśli
zemdleję położysz mi nogi na łóżko, to powinno wystarczyć.
-
A jeśli nie?
- Wystarczy.
-
A jeśli nie? – dopytywałem.
- To znaczy, że umarłem.
Spojrzałem na niego, a on parsknął śmiechem.
- Wyluzuj – powiedział spokojnie,
tak jak tylko on potrafił mnie uspokoić. – Odzyskam przytomność, nie martw się.
Poza tym może wcale nie zemdleję.
Nie wiem, który z nas był bardziej zdenerwowany, ale jeśli
on, to nieźle się maskował, bo ja pewnie byłem już blady jak ściana i czułem,
że zaschło mi w gardle.
- Gotowy? – zapytał, siadając na podłodze
obok łóżka.
Kiwnąłem głową.
Tom zrobił głęboki wdech i wkuł się w żyłę, wstrzykując
narkotyk. Nie mam pojęcia, co on czuł w tym momencie, ale ja miałem wrażenie,
że to we mnie rozchodzi się ta substancja. Czułem dziwne mrowienie w ręce, które
wędrowało przez ramie i rozchodziło się na całe ciało.
- Jak się czujesz? – zapytałem, obserwując
go.
- Rozwiąż mi pasek na ręce, ale bardzo
powoli.
Zrobiłem to, a on zamknął oczy, opierając głowę o łóżko.
- Tom?
On jednak nie odpowiadał. Nie wiedziałem, czy stracił
przytomność, czy nie. Nie przewracał się na boki, ale miał zamknięte oczy i
milczał.
- Tom? – odezwałem się koleiny
raz i w tym momencie do drzwi ktoś zapukał, a po chwili, zanim zdążyłem w
jakikolwiek sposób zareagować, drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich mama.
- Tom, lepiej się czujesz? –
zapytała, a ja cały zdrętwiałem.
- Mamo…
Jej wzrok, kiedy zobaczyła Toma i w jednej sekundzie
strzykawkę leżącą na podłodze obok niego, był nie do określenia. Mieszało się w
nim przerażenie, niedowierzanie i ubolewanie.
- Tom! – Krzyknęła, a on podniósł
głowę i spojrzał na nią, był kompletnie skołowany. – Boże, Tom! – Zaczęła
krzyczeć. W ostatniej chwili udało mi się ją złapać i powstrzymać przed
rzuceniem się na niego.
- Mamo, nie! Zostaw go.
- Co się stało, Bill? Co się z nim
dzieje?
- Nic. Nic mu nie będzie. Proszę,
wyjdź – zacząłem ją wypychać z pokoju. Kurwa, za ten stres, jaki mi Tom
fundował, nie wypłaci mi się do końca życia. Mama wpadła w taką histerię, że na
górę przybiegł Gordon, dopytując się, co się stało.
- On umiera, Gordon! – krzyczała.
- Kto? – Nasz ojczym próbował ogarnąć
sytuację, a przez te krzyki niczego nie rozumiał.
- Tom, mój Tom, O Boże, Bill, co
on zrobił?!
- Nic mu nie będzie – próbowałem
załagodzić sytuację, ale szło mi kiepsko. Sam się bałem o Toma, zostawiłem go w
pokoju, zatrzaskując drzwi, żeby nikt go teraz nie oglądał w takim stanie, ale
przez to sam nie wiedziałem, czy z nim wszystko w porządku.
- Bill, co się dzieje? – zapytał mnie
Gordon.
- Nic. Jezu, przestańcie
dramatyzować.
- Jak nic? Pozwalasz mu zażywać
narkotyki, Bill?! Mówiłeś, że pomożesz mu z tym zerwać, a ty biernie się temu
przyglądasz. Może jeszcze mu to wstrzykujesz?! – Krzyczała na mnie.
- Gordon, proszę, zabierz ją stąd.
Później wam wszystko wyjaśnię. Proszę – spojrzałem błagalnie na ojczyma. Widziałem,
że sam się zdenerwował, ale chyba zrozumiał moją niemą prośbę.
- Kochanie, chodź. Zostaw chłopców.
Poradzą sobie.
- Nie, Gordon. Oni sobie nie radzą.
Tom, mój Tom. Puść mnie, chcę zobaczyć, co z nim – zaczęła płakać.
- Nic mu nie będzie, Bill się nim
zajmie. Chodź na dół – objął ją mocno i zaczął prowadzić do schodów, a potem sprowadzając
na dół, do kuchni.
Zrobiłem tylko głęboki wdech i otwarłem drzwi pierwsze co,
to patrząc na Toma.
Spojrzał na mnie.
- Bardzo źle? – zapytał, mając na
uwadze to, co słyszał za drzwiami.
- Nie ważne. Lepiej powiedz, jak
się czujesz.
- Przestaje boleć, ale spać mi
się chce i kręci mi się w głowie.
- Spójrz na mnie – poprosiłem,
przyglądając się uważnie jego oczom. Znowu miał okropnie rozszerzone źrenice. -
Chodź, położysz się na łóżku. – Pomogłem mu wstać z podłogi i ułożyć się
wygodnie na łóżko. - Nie wypłacisz mi się za ten cały stres. I radzę ci,
zacznij myśleć, czym mi to wszystko wynagrodzisz.
- Może być złote sportowe BMW? – zapytał
ironicznie.
- Nie wiem, czy jedno wystarczy –
odparłem, nakrywając go kocem.
- No to kupię ci dwa. Drugie z
diamentową karoserią.
- Jasne – uciąłem, widząc, że
gada od rzeczy. – Spróbuj się przespać. A ja zejdę na dół i uspokoję mamę.
- Pamiętaj o przysiędze – powiedział,
chwytając mnie mocno za rękę. Jak na taki stan, to jego uścisk był naprawdę
silny.
- Pamiętam. Trudno o tym zapomnieć,
kiedy robisz mi siniaki.
Puścił mnie w końcu, a ja jeszcze chwilę przyglądałem się
mu. Bardzo szybko zasnął. Odetchnąłem głęboko. Boże, sądziłem, że po powrocie
do domu skończą się wszystkie problemy, a te piętrzyły się jeden po drugim i
jeszcze czekała mnie przeprawa z rodzicami. Jak miałem im to wszystko teraz wytłumaczyć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Boże, odcinek superaśny !!! Akcja sie tak rozkręciła, że jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńZ tego co widać to Billowi pierwszemu brakuje braciszka z ich cielesnościa, ale nie koniecznie, bo przez ten narkotyk to może cosik Tomowi rzucić się na główkę :)
Rozumiem Simone, pewnie jak ja bym nią była też bym tak zareagowała ale jednak mnie trochę zdenerwowała z tym, że najechała na Billa bo on tylko stoi po stronie bliźniaka nawet jeśli się z nim nie zgadza.
Mam nadzieję, że Bill jakoś z tego wybrnie przed rodzicami i może się coś w końcu między nimi głębszego zadzieje :)
Czekam na dalsze wydarzenia. Rozdział jest wystarczająco długi by powiedzieć - zaspokoilaś mój głód narkomana :D
Życzę dalszych równie świetnych części twego dzieła.
Kocham Kira <3
No tym razem wyszedł dłuższy, bo jakoś nie było jak tak w połowie zdania skończyć, choć i tak zostawiał was w domysłach.
UsuńSimone czekają jeszcze ciężkie chwile, i to właśnie przez Toma. Mam nadzieję, że nikt tu sobie teraz czego zdrożnego nie pomyśli :D
Hej, jeszcze nigdy nie komentowalam twoich opowiadan ale dzisiaj chciałam to zrobić bo naprawdę mnie zaskoczyłas! Tez myślałam ze to Tom będzie tęsknil za tym co robili chociaż z tego co mówił Bill tez tak jest :-D ale myślałam ze Tom będzie go musiał do tego jakoś przekonać. Ogólnie rozdział świetny i czekam na następnie.
OdpowiedzUsuń~RedHead
Cieszę się bardzo, że się odezwałaś. Obawiam się, że jeszcze nie raz będziesz zaskoczona obrotem sytuacji, bo zamierzam przewrócić życie i to jednego jak i drugiego do góry nogami i to przynajmniej kilka razy. Jeszcze wiele trudnych decyzji przed nimi.
UsuńGenialny odcinek. Przyjemnie go sie czytalo i szybko. Zdecydowanie za szybko. Widac, ze Billowi spodobalo sie to, co miedzy nimi bylo. Niby twierdzi, ze to tylko tesknota za jego bliskoscia, ale widac, ze to jednak cos wiecej. No i martwi mnie to, co dzieje sie z Tomem... Zle z nim. A ten narkotyk dziwnie na niego wlywa. Ciekawe, ile to jeszcze potrwa.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kolejna czesc.
Weny.
Pozdrawiam,
Joll.
Niestety, jak widać Tom szybko się przekonał, że nie będzie tak dobrze się czuł, jak po tym zmodyfikowanym narkotyku i zacznie w końcu wyciągać wnioski, tylko czy nie będzie już za późno :)
UsuńNie wiem, czy jakiś sensowny komentarz mi wyjdzie, bo jestem w mega szoku.
OdpowiedzUsuńBill mnie rozwalił tymi swoimi rozmyśleniami. Aż się zaczęłam w pewnym momencie bać, że jak Tom będzie na dragach i nie będzie kontaktował, to on mu pierwszy coś zrobi (zgwałci). I nie zdziwię się, jeżeli tak będzie. Teraz to już wszystko możliwe, a znając Ciebie to jeszcze nie raz tak namieszasz, że bedę kilka razy tekst czytała i nic nie będę rozumieć.
Ale musiałaś wcisnąć jeszcze simone? Te4raz to dopiero będzie jazda.
I coś mi się wydaje, że Billy przypadkiem zdradzi pani psycholog takie jedno imię.
Dobra, nie ośmieszam sie dalej i nie wymyslam histori niestworzonych, tylko lece pisać rozdział.
Weny życzę
KOTEK
No uprzedzałam, że zamieszam. A to i tak nie koniec gmatwania. Simona też tam jest nie bez przyczyny. :)
UsuńOoo kurcze, a jednak to Bill tęskni za bliskością Toma.. tego się nie spodziewałam ! :)
OdpowiedzUsuńA Tom zrobił największą głupotę, ze zaczął ćpać, on naprawdę nie wypłaci się Billowi za te cierpienie.
Kurcze, że Simone weszła do pokoju, biedna kobieta wystarczająco wycierpiała, to jeszcze musiała zobaczyć jak jej syn ćpa.. ahh..
Kochana, napisałabym coś więcej, ale dziś mam beznadziejny dzień i nie chce sie produkować bez sensu..
PS. U mnie nowy odcinek ;)
Zapraszam :)
Ściskam :*
Tom nie miał za bardzo wyjścia. Decyzja o odstawieniu narkotyku to naprawdę ogromne wyzwanie, ten wątek też jeszcze rozwinę i to już niedługo.
UsuńMówiłam, że Bill musi coś czuć do Toma tylko najwyraźniej jeszcze to przed sobą ukrywa. W prawdzie to nie spodziewałam się że domyśli się tego bez pomocy psychologa, ale w końcu wszyscy wiemy, że uwielbiasz nas zaskakiwać. Całkowicie też rozwaliły mnie te otwarte przemyślenia Billa. Myślałam, że po tym jak Tom mu przerwał skarci się za myślenie o bracie w ten sposób, ale Billy oczywiście mnie zaskoczył i w spokoju wrócił do swoich nieczystych myśli. Po prostu mnie rozbroiłaś. W dodatku Bill nawet nie widzi w tym nic złego, bo wszystko tłumaczy sobie tą potrzebą bliskości brata i chęcią powrotu do dawnych braterskich chwil. Mak wrażenie że nawet nie dopuszcza do siebie innej możliwości związanej z jakimś głębszym uczuciem. Kiedy czyta się ten moment to wydaje się być po prostu komiczne i jednocześnie w sytuację na przykład mi było aż ciężko uwierzyć, bo Billy cóż.... wyszedł trochę na takiego niezbyt inteligentnego. xD Szczerze to przez ten odcinek zaczynam podejrzewać, że to Billowi pierwszemu odwali. Chociaż może Tommy coś tam przed nami ukrywa? Nie wiem, ale jeśli tak to...xD błagam nie bij. Sądzę, że jeśli Tomowi też odwali i jakimś cudem przez narkotyk (chociaż mało to prawdopodobne bo ten narkotyk zamiast go nakręcać raczej go osłabiaale nie wiem może po pewnym czasie to się zmieni) będzie chciał zgwałcić Billa to on pod wpływem silnej już tęsknoty za bratem sam chętnie mu się odda. Ale bardziej martwię się, że jeśli Tomowi nie odwaliło, a Billowi tak to nasz niewinny chłopaczek zamieni się w bestię i będzie chciał wykorzystać jego słabość od narkotyku, aby że tak powiem "nasycić się" jego bliskością. xD No cóż nie wiem co jeszcze można by powiedzieć o tej sytuacji, ale mimo tej ich nagłej poprawy relacji ewidentnie widać, że czegoś im brakuje i kto wie może chodzi właśnie o brak tych intymnych zbliżeń, tylko może żadne z nich nie chce się do tego przyznać ani przed samym sobą a tym bardziej wspólnie o tym porozmawiać. Co do narkotyku to nie umiem racjonalnie wytłumaczyć tego co dzieje się z Tomem. Najbardziej prawdopodobne wydaje się być to, że tej pochodnej heroiny nie da się niczym zastąpić i przez to organizm Toma źle reaguje na dawki innego narkotyku. Jeśli tak właśnie jest to sądzę, że muszą znaleźć tego doktorka od Muny, bo tylko on wie co to jest i wie jak to odkręcić. Może dzięki takim informacjom uniknie większej kary. Ale mimo wszystko, żeby go znaleźć trzeba najpierw zacząć szukać, a nikt nie zacznie szukać jeśli bliźniaki nie wytłumaczą jaki Tom ma problem.
OdpowiedzUsuńNajbardziej w tym wszystkim irytuje mnie Muna, o której nadal nic nie wiadomo. Jej przecież należy się kara! Najgorsze jest to, że skoro ona jest na wolności to wciąż może ponownie skrzywdzić chłopaków, a naprawdę nawet nie wyobrażam sobie, że mieliby ponownie trafić do niewoli. Najstraszniejsze jest tylko to, że coś tak czuję, że ty poważnie ich z powrotem u niej uwięzisz, bo w ten sposób chcesz na przykład, aby znowu zmuszała ich do uprawiania że sobą seksu, a przez to oni zrozumieliby, że tego właśnie pragną i to tego im brakowało oraz że coś do siebie czują. Tak mogłabyś rozwinąć moim zdaniem wątek twincest chociaż wiem, że teoria jest dość szalona. Mimo wszystko takie mam właśnie przeczucie.
Wiem, że rozwinęłam sporo domysłów i to w różnych dość pokręconych kierunkach, ale naprawdę miałam sporo pomysłów i po prostu musiałam się nimi podzielić. :D
Dzisiejszy odcinek był wspaniały. Dziewczyno, ja naprawdę nie wiem co zrobiłabym bez Ciebie i Twoich opowiadań! Jesteś jak prawdziwa gwiazda po prostu! Taka jaśniuteńka jak płomyczek ognia, iskierka nadzieji. Jesteś po prostu najlepsza!
Życzę Ci weny i mam nadzieję, że już niedługo będzie twincest, bo wiesz pewnie Tom już się stęsknił za kuleczką w języku Billa. xD Sorry, ale nie mogłam się powstrzymać od tego komentarza. xD
Pozdrawiam :*
Ginąca w Twym blasku
~GlamKinia <3
:)
UsuńNo tak właśnie myślałem, że namieszam i powstaną takie teorie, że mi szczęka z szoku opadnie, no i opadła.
Zapewniam, że wątek twincest będzie miał diametralnie inne oblicze niż wszyscy sądzicie. Już tyle się tu teorii przewiniło od początku opowiadania, ale jeszcze nikt nie trafił, to plus dla mnie, oczywiście :)
Billowi brakuje tego, jak było między nimi przed porwaniem i gotowy byłby nawet, by znowu ich zmuszano do seksu niż tak jak jest między nimi teraz. Tom jeszcze nieraz sprawi, że będzie przez niego płakał. Nic więcej nie powiem.
Nie spodziewałam się, że Bill będzie to postrzegał w taki sposób. Widać, że o wiele łatwiej doszedł do siebie po tym, co się stało i już nawet nie chodzi o narkotyk. Tom pewnie czuje się winny, bo jakby nie patrzeć, to on był tym, który gwałcił, nawet jeśli tego nie chciał. A tu proszę, Bill już zatęsknił za ich zbliżeniami. Jestem naprawdę ciekawa, jak to wszystko się teraz potoczy. Może Tom będzie chciał rzucić i po prostu Bill będzie chciał, żeby wyżył się na nim? Uprawiając z nim seks? Ech, nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na to, co będzie dalej i wspólczuję też Simone, bo nie chciałabym oglądać swojego ukochanego syna w takim stanie.
Pozdrawiam! :)
Bill wcale nie doszedł do siebie, jego uwaga jest teraz skupiona na bracie dlatego wydaje się, że on się z tym pogodził szybciej, a to wcale nie prawda.
UsuńEch... a kompletnie nie umiem odgadnąć, co może się dziać dalej, jestem w tych sprawach kompletnym beztalenciem... No ale to może nawet lepiej, opowiadania są bardziej wciągające:)
UsuńSpokojnie, wszystko się powoli wyjaśni :)
UsuńI nie mój Billy znowu będzie się smucił przez Toma. :( Tommy to się Billowi nigdy nie wypłaci za te swoje wybryki. Czy on naprawdę nie widzi jak bardzo jego brat cierpi? :'( Ale cóż wiem tylko tyle, że kiedyś w końcu będzie między nimi lepiej, bo to na szczęście twincest. :')
OdpowiedzUsuńJejku Ty jesteś nie do rozgryzienia. xD Nie mogę ogarnąć co możesz zrobić z tym wątkiem twincest. Zobaczysz jeszcze za jakiś czas jak się namyślę to Ci wypiszę takie niedorzeczne rozwiązania, że nie wstaniesz z podłogi. xD
Tak przy okazji coś co powiem teraz może Cię rozwalić, ale cóż... i tak to powiem teraz to ja Cię zaskoczę. ;) No więc mój komentarz był o wiele dłuższy, bo tym razem przeszłam sama siebie, ale okazało się, że przekroczyłam ilość znaków na stronie i musiałam go skrócić. Zaskoczona? xD
Pozdrawiam
Twoja wierna fanka
~GlamKinia <333
O tak, Tom mu dostarcza wrażań, jak mało kto. W ogóle, to ty mnie zadziwiasz, ale twoje przemyślenia odnośnie doktorka są bardzo trafne.
UsuńTak jak wspominałam chyba ciężko wam będzie rozszyfrować, jak to będzie z tym wątkiem twincest. Ale zbliżamy się do niego niewątpliwie z każdym odcinkiem :)
Jej już naprawdę nie mogę się doczekać!!! Jak wymyślę jakiś sposoby na ten wątek godne opisania to dam znać. :D
OdpowiedzUsuń~GlamKinia <333
Ty masz takie domysły, że ja siedzę i czytając robię coraz większe oczy. Ale podobają mi się, więc pisz wszystko co Ci się nasunie.
Usuń