Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 14 stycznia 2015
18:04
Witajcie kochani.
Dzisiaj króciutko, bo zaczęłabym wam marudzić, a w sumie, to
co kogo obchodzą moje bolączki życia, każdy ma własne. Więc, po tym jak siadałam
do komputera chyba ze 100x nie, że do pisania odcinka, tylko tak w ogóle, w końcu
zmobilizowałam się i wrzucam wam kolejny odcinek. Co w nim będzie dowiecie się, jak
przeczytacie. W każdym razie Bill po wizycie u pani psycholog ma niezłą
rozkminkę.
Zapraszam.
Wasza Niki.
Odcinek 21
Cały następny dzień, nie odzywaliśmy
się do siebie. Kiedy jedliśmy obiad, Tom mnie ignorował, co było mi akurat na rękę.
Byłem na niego tak wściekły za ten numer ze strzykawką, że nawet gdyby się do mnie
odezwał, olałbym go.
Jednak w piątek rano nerwy mi już przeszły i postanowiłem pójść
do niego, i zapytać się, co z naszą wizytą u psychologa.
Zapukałem do jego drzwi, ale nie odezwał się, więc wszedłem,
a on od razu się na mnie wydarł.
- Słyszałeś, proszę?!
- Myślałem, że słuchasz muzyki i
nie słyszysz.
- To ty potrafisz myśleć? –
Prychnął. - Czego chcesz?
- Zapytać się, co z psychologiem?
Mamy dzisiaj o piętnastej wizytę.
- Chyba ty masz. Ja się nigdzie
nie wybieram.
- Nie taka była umowa.
Znowu podniósł mi ciśnienie. Co prawda spodziewałem się, że
nie będzie chciał iść, ale to, w jaki sposób się do mnie odzywał, zdenerwowało
mnie.
- Jaka umowa?
- Z Jostem – przypomniałem mu,
choć doskonale wiedziałem, że wie.
- To ty masz z nim umowę. Ja mu
nic nie obiecywałem.
- Dlaczego mi to robisz, Tom? – zapytałem.
Gdyby powiedział, całkiem zwyczajnie, że nie chce chodzić, bo uważa to za
zbędne i żebym coś wymyślił, usprawiedliwił go, przed tą lekarką, przyjąłbym to
inaczej, ale on kpił sobie z tego, a ja, oczywiście musiałem to znosić, bo to
właśnie ja zgodziłem się na wizyty u tej psycholożki. Tylko że, jakoś po
drodze, to Jost ani nawet sam Tom, nie zapytał się, czy mnie pasują te
spotkania. Nikogo nie obchodziło, że najbardziej poszkodowany jestem ja i wcale
nie chcę opowiadać obcej osobie, co czułem, kiedy mój brat pchał mi w tyłek
swojego fiuta, i to nie raz.
- O co ci chodzi? – zapytał,
zauważając chyba moją minę. Miałem już nerwy napięte jak postronki, jeszcze
tylko jedno oskarżycielskie słowo w moją stronę, a czułem, że wybuchnę i będzie
awantura.
- Dobrze wiesz o co. Tak chcesz
mnie ukarać za to co powiedziałem? Porozmawiaj ze mną.
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać.
Ile razy mam ci tłumaczyć jedną prostą sprawę?
- Chodźmy do psychologa i
porozmawiajmy o tym we trójkę.
Prychną.
- Nie mam o czym z tobą gadać, a
tym bardziej z tą babą. Nie chcę słyszeć, jakie to korzyści będę miał, jeśli
uwolnię się od narkotyków, bo sam doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale ty idź,
jak chcesz. A! I jak będziesz na mieście, weź mi kasę z bankomatu.
Stałem jak wryty, traktował mnie jak małe dziecko, które
niczego nie rozumie, dosłownie, bo tak się właśnie czułem.
- Sam se idź po kasę! Ja ręki nie
przyłożę do twojego ćpania.
- To wypierdalaj! – krzyknął na mnie
i wskazał ręką na drzwi.
Byłem w takim szoku, że po prostu wyszedłem. Kompletnie nie rozumiałem,
co mu się stało. Bolało go, że tak się wściekał? Czy może narkotyk mu się
skończył, a może nie działało to tak, jak powinno? Wiedziałem, że i tak mi nie odpowie,
choćbym teraz przepraszał go na kolanach i prosił, by się do mnie odezwał. Po
obiedzie, na który Tom oczywiście nie zszedł, Saki zawiózł mnie do psychologa.
Całą drogę milczałem, choć Saki próbował mnie zagadywać i poprawić jakoś
nastrój. W końcu gdzieś w połowie drogi odpuścił sobie i włączył radio, za co
byłem mu bardzo wdzięczny.
- Jesteśmy na miejscu – powiedział.
- Już? – wyrwałem się z zadumy.
- O której wyjdziesz?
- Nie mam pojęcia. Za godzinę,
może dwie. Napiszę ci sms’a jak już będziemy kończyć.
- Dobrze. Tylko Bill, nie odwal
mi takiego numeru jak Tom, bardzo cię proszę.
- Nie obawiaj się, ja nie jestem
takim bezmózgim kretynem jak mój brat, który myśli wyłącznie o sobie.
- Chyba ostro się pokłóciliście –
stwierdził.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo tylko wtedy rzucasz na niego
takimi epitetami.
Westchnąłem. Prawda była taka, że czułem się rozdarty. Panicznie
bałem się o Toma. Wkurwiało mnie to, że nie miałem kompletnie nad nim władzy i
że on absolutnie nie brał sobie moich słów pod uwagę.
- Szkoda gadać – odparłem. – To idę.
- Okej, czekam na wiadomość.
Kiwnąłem mu głową i wyszedłem z auta, wchodząc prawie od razu
do budynku.
Recepcjonistka, jak mnie zobaczyła, od razu posłała mi
szeroki uśmiech i połączyła się z gabinetem lekarki, informując ją, że
przyszedłem.
Może minutę później pojawiła się sama lekarka, zapraszając
mnie do gabinetu.
- Tom nie chciał przyjść? – zapytała.
- Nie – odparłem krótko.
- Siadaj, Bill. – Wskazała gestem
ręki na kanapę. Usiadłem, spuszczając wzrok na swoje dłonie. – Co się stało? –
zapytała, widząc moją minę.
- Właściwie, sam nie wiem. Mam już
wszystkiego dosyć – powiedziałem, podsumowując wszystkie moje dotychczasowe
problemy jednym zdaniem. Oczywiście, kompletnie dla niej niezrozumiałym, bo
przecież nie wiedziała, co mam konkretnie na myśli, jakie problemy mnie przerosły,
choć ja doskonale wiedziałem co, a raczej przez kogo tak się zdołowałem.
- Rozumiem. Może powoli i spokojnie
opowiesz mi, czego masz już dosyć.
Westchnąłem.
- Nie wiem, od czego zacząć.
- Od czego chcesz.
- Właściwie, jak teraz tu jestem,
to myślę, że Tom miał rację. Ta terapia jest bez sensu.
- Dlaczego tak uważasz?
- Jak mi pani chce pomóc? Zmieni
pani świat? Wymaże z mojego życia to, co się stało? Pożarłem się z bratem, broniąc
idei, w którą na dobrą sprawę sam nie wierzę. Tom ma rację, to niczego nie
zmieni.
- Nie jestem tu po to, żeby ci podsuwać
gotowe rozwiązania, a już na pewno, żeby ci mówić, co masz robić. Ani co jest
dobre czy złe. To, co jest złe dla jednego człowieka, może być dobre dla drugiego
i ty sam zdecydujesz, którą drogą iść.
- No to, po co ta rozmowa?
- Ty sam znasz odpowiedzi na swoje
pytania, ja tu jestem tylko po to, żeby tak cię nakierować, żebyś je w końcu zrozumiał.
Poza tym, jak już powiedziałam ostatnim razem, jesteś tu po to, by to, co się
stało, nie miało wpływu na dalsze twoje życie i relacje, jakie łączą cię z
bratem.
- Relacje? Ich już właściwie nie
ma – wymamrotałem.
- To może porozmawiajmy o Tomie,
zgoda?
- Dlaczego akurat o nim? To chyba
nie ładnie mówić o kimś za jego plecami.
- Bo przez to, że się
pokłóciliście, jesteś strasznie negatywnie dziś nastawiany do naszej rozmowy. Przyjmujesz
dokładnie Toma postawę, jakbyś chciał mi pokazać tym, jak wiele Tom dla ciebie
znaczy, a ja to doskonale wiem. - Spojrzałem na nią. - No to, o co się
pokłóciliście? - zapytała wprost, a ja jej wprost odpowiedziałem.
- O narkotyki – zacząłem, a ona
kiwnęła tylko głową. – Poprosiłem go, by to rzucił, bo to, co teraz bierze, nie
sprawdza się i ciągle chodzi albo zły, albo bez przerwy śpi. Prosiłem, a on
twierdzi, że to nie takie proste. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, czemu on nie
chce się od tego uwolnić. Źle się po tym czuje. Widzę, że miota się, a uparcie
się tego trzyma. Na dodatek, kiedy
próbuję go wypytać, o co chodzi, wścieka się na mnie, twierdząc, że nie ma siły
mi tego tłumaczyć kolejny raz. Jaki kolejny raz? – zacząłem nerwowo
gestykulować rękami. - Ani razu nie
powiedział mi, co czuje. Czego się tak obawia, a może jest mu dobrze, kiedy
bierze. Wszystko jedno. Jeśli nawet pasuje mu to, chcę to od niego usłyszeć, a
nie zostać wytarganym za szmaty i wyrzuconym z pokoju.
Lekarka pokręciła głową.
- On cię nie okłamuję, Bill. Chce
rzucić, ale myślę, że boi się tego, jak to będzie wyglądało.
- Nie rozumiem.
- Każdy odwyk, to naprawdę ciężka
terapia. Na początku jest odtrucie organizmu i myślę, że to tego Tom boi się
najbardziej. To bardzo bolesny i nieprzyjemny proces. Później nauka życia bez
narkotyku, co w przypadku Toma nie powinno być aż tak trudne, bo przecież bierze
od bardzo niedawna.
- Czego ma się bać? Przecież ja
będę z nim. Przejdziemy to razem.
- Tom ma porównanie, jakie to uczucie,
kiedy zaczyna odczuwać ból, gdy poziom narkotyku w jego organizmie maleje, to
naprawdę jest bardzo nieprzyjemne i on doskonale zdaje sobie sprawę, że to jest
jeszcze nic, w porównaniu z tym, co będzie się działo, kiedy go w ogóle nie
dostanie. Prawdopodobnie naczytał się też wielu różnych artykułów w Internecie
i na forach, i wie czego może się spodziewać.
- To, co ja mam zrobić?
- Przede wszystkim zaakceptuj to,
co się z nim dzieje. On potrzebuje twojego wsparcia. Tym, że będziesz mu ciągle
mówił - idź na odwyk, nie dodasz mu pewności siebie, wręcz przeciwnie. On musi
mieć powód, dla którego podejmie taką decyzję.
- Nie sądzę, żebym to ja był
odpowiednim powodem. Od uwolnienia odnoszę wrażenie, że on się mnie brzydzi.
- Dlaczego tak uważasz?
- Zachowuje się inaczej niż
wcześniej. Kiedyś nie przeszkadzało mu, że go obejmę czy przytulę się do niego.
Teraz wyraźnie widzę, że unika mojego dotyku. Może nie tyle odtrąca, ale szybko
się ode mnie odsuwa.
- Może obawia się, że dwuznacznie
to zrozumiesz, pomyślałeś o tym?
Spojrzałem znowu na nią.
- Nie sądzę, żeby akurat to było
powodem.
- A co?
Wzruszyłem bezradnie ramionami.
- Myślisz czasem nad tym, co
robiliście podczas porwania?
- Czasami.
- Czy to są bardzo bolesne
wspomnienia?
Zamyśliłem się na chwilę.
- Nie wiem. Kocham Toma. Wiem, że
nie chciał mnie skrzywdzić.
- A Tom, myśli o tym?
- Nie wiem. Odkąd wróciliśmy, nie
zamieniliśmy na ten temat ani jednego zdania. On zachowuje się zupełnie tak,
jakby tego etapu w naszym życiu nie było.
- A jak sądzisz, Tom o tym myśli?
- Wydaje mi się, że teraz jego
uwagę bardziej absorbuje kolejna działka. On żyje teraz zupełnie innymi
priorytetami. Właściwie, to czuję się ostatnio tak, jakbym go w ogóle nie znał.
- Ostatnim razem, kiedy byliście tu
razem, Tom na zadane pytanie uniósł się. Tak nie reaguje ktoś, dla kogo coś się
już skończyło.
Aż otwarłem szerzej oczy. Znaczy, co? Tom ciągle myśli o tym,
co robiliśmy i co, może jeszcze chciałby do tego wrócić?
- Ja go nie pociągam w ten sposób
– powiedziałem. - Wiem, kiedy Tomowi ktoś się podoba, znam go jak własną kieszeń.
On mnie w ten sposób nie kocha.
- Może Tom sam nie jest jeszcze świadomy
tego, co czuje.
Zmarszczyłem brwi, nie bardzo rozumiałem, do czego ona dąży.
Przecież to, co teraz mi zasugerowała, było jawnym pchaniem mnie w ramiona
brata.
- Nie możliwe – powiedziałem.
Poczułem nagle, że jeśli nawet by tak było, muszę ją zbić z tego tropu.
- A co czujesz, kiedy nad tym
myślisz?
- Nie wiem, ale to nie są jakieś
bardzo traumatyczne wspomnienia. Oczywiście, to było niemoralne i obaj tego nie
chcieliśmy, ale… - urwałem, zamyślając
się. Na kilka sekund przeniosłem się oczami wyobraźni do tamtych chwil. Oczu
Toma, kiedy wchodził we mnie. Nikt mi nie powie, że to mu nie sprawiało
przyjemności. Seks ze mną miał dla niego wiele zalet. I pewnie, gdybym nie był
jego bratem, może nawet zaproponowałby mi, byśmy to kontynuowali.
- Ale? - zapytała, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ale nie myślę też o tym w
kategorii, że mi tego brakuje.
- A jakiej?
Zamilkłem. To było dobre pytanie. Nad czym to ja ostatnio
tak deliberowałem, że nawet nie usłyszałem, jak Tom do mnie mówił? Ach! No tak…
O tym, że brakuje mi tego, jak mnie kiedyś przytulał. To przecież zwyczajna
rzecz. zawsze się przytulaliśmy, ale było coś jeszcze, o czym wtedy pomyślałem?
O tym jak pięknie wygląda jego twarz, kiedy się kochamy. O tym impulsie, który uchwyciłem
raz czy dwa. On się do tego nie przyzna, ale wiem, że podobało mu się, tylko
może problemem było właśnie to, że byliśmy braćmi.
- Bill?
Pokręciłem głową, znowu się zamyśliłem.
- Zastanów się.
- Nie mam nad czym. Jesteśmy rodzeństwem.
Gdyby nie ten mały, ale jakże istotny szczegół, może nawet fakt, że jesteśmy mężczyznami,
Tom by przełknął, ale nie coś takiego – powiedziałem, dodając też na koniec. –
I ja zresztą też. – Chyba, dodając
już tylko w myśli. Zamieszała mi w głowie, już to wiedziałem.
- Rozumiem.
- Dla mnie nie jest problemem, co
robiliśmy, tylko jak pomóc mu wyjść z nałogu. Nie wiem, co mam zrobić, żeby
przekonać go do odwyku.
- Tak jak ci już powiedziałam, on
musi wiedzieć, że jesteś po jego stronie, niezależnie co powie i zrobi. Może
właśnie w ten sposób on cię testuje. Nie pomyślałeś o tym, Bill?
Pokręciłem głową. Nie testował, to nie było w stylu Toma. On
zawsze walił prosto z mostu.
- Mam się kłócić teraz z rodzicami,
żeby widział, że jestem po jego stronie?
- Nie musisz się z nimi kłócić. Po
prostu nie naciskaj Toma i daj mu powód, dla którego zechce poddać się
leczeniu.
Powód, dobre sobie, a jaki ja mogłem dać mu powód? Seks ze
mną? On mnie nawet nie chce dotknąć dłużej niż to konieczne, a co dopiero coś
więcej.
- Pomyśle nad tym – powiedziałem.
- Czyli na dzisiaj koniec. Widzimy
się w następny piątek – powiedziała. - Jak ci się uda to przyjdź z Tomem.
- Nie sądzę, żeby taki cud
nastąpił, ale po moim bracie można się spodziewać wszystkiego, więc, kto wie.
Podziękowałem jej i wyszedłem z gabinetu. Schodząc po
schodach na parter wysłałem Sakiemu sms’a, że już skończyliśmy. Odpisał, że
czeka przed wejściem, więc wyszedłem z budynku.
Kiedy wsiadłem do samochodu, czułem, że mam głowę jak globus.
Tyle myśli mi się przewijało, ale żadnej nie mogłem się uchwycić. Miałem po
tych wizytach czuć się lepiej, a już drugi raz czułem się gorzej, ale domyślałem
się, dlaczego tak może być. Nie byłem do końca szczery z tą lekarką. Bo mimo
wszystko obawiałem się, jakby zareagowała, gdybym powiedział, że coraz częściej
myślę o tym, co robiliśmy w kategorii nie czegoś złego, a raczej czegoś
niesamowitego. Że chyba nie patrzę już na Toma tylko jak na brata. Mówię chyba,
bo jeszcze nie do końca jestem tego pewny. Niestety prawda była taka, że nie
byłem z nią do końca szczery.
- Jak było? – zapytał mnie Saki.
- W porządku, to znaczy… Sam nie
wiem – przyznałem. – Czuję się, jakbym był na przesłuchaniu, a nie na terapii i
że wszystko, co mówię, obróci się przeciwko mnie – pożaliłem się. Normalnie
powiedziałbym to Tomowi, ale, że go tu nie było, obarczyłem moimi
przemyśleniami ochroniarza.
- A chociaż czujesz się po tej
rozmowie lepiej? – zapytał, zerkając na mnie we wstecznym lusterku.
- Sam już nie wiem jak się czuję.
Muszę to sobie wszystko przemyśleć.
Kiwnął głową.
- No to co, jedziemy do domu?
- Zaczekaj. Podjedź gdzieś pod
bankomat, muszę wyciągnąć trochę gotówki.
- W porządku.
Ruszyliśmy. Do domu dotarłem, jak już zrobiło się ciemno.
Mama szykowała właśnie kolację, a Gordon siedział w salonie i oglądał telewizję.
- Za pół godziny będzie kolacja –
powiedziała, kiedy skubnąłem trochę makaronu z miski.
- Pójdę się przebrać i zawołam
przy okazji Toma – powiedziałem. A mama tylko kiwnęła głową.
Poszedłem do pokoju. Przebrałem się i wyciągnąłem z torby
pieniądze dla bliźniaka. Może robiłem źle, dając mu te pieniądze. Może powinienem
olać to, niech sam o siebie zadba, skoro tak mnie przedwczoraj potraktował, ale
jedno zrozumiałem: przez to, że już nie rozmawiamy szczerze, jak kiedyś, nie potrafimy
się zrozumieć i stąd wynikają nasze nieporozumienia.
Wiedziałem, że będzie na pewno nadąsany i może nawet mnie
wyrzuci z pokoju, a już na pewno nie będzie chciał ze mną gadać, ale
postanowiłem sobie, że cokolwiek będzie mówił, nawet jeśli wstrzyknie mi ten
narkotyk, udowodnię mu, że się od niego nie odwrócę. Przez to wszystko
pogubiłem się już w tym, co czuję do niego, co on czuje do mnie i zacząłem wyciągać
dziwne wnioski po tej rozmowie z psycholożką. Musiałem szybko zrobić z tymi
wszystkimi myślami i domysłami porządek.
Zapukałem do drzwi, ale oczywiście znowu była głucha cisza,
więc otwarłem je bardzo powoli, zaglądając do środka. Tom leżał na łóżku z komórką
i zawzięcie coś pisał, ale spojrzał na mnie, kiedy wszedłem do środka, i
zamknąłem za sobą drzwi.
- Ty masz chyba coś ze słuchem –
rzucił.
- A ty ze strunami głosowymi. Jak
ktoś puka, to się odpowiada. - Prychnął. - A co, gdyby to była mama czy Gordon?
- Oni się tak nie skradają, jak
ty. Czego chcesz?
- Przyszedłem zawołać cię na
kolację. Mama zrobiła spaghetti, nasze ulubione.
- No wiem, czuję. Węchu jeszcze
nie straciłem. Coś jeszcze?
- Do kogo tak piszesz?
- Do narzeczonej.
Nie wiem, dlaczego tak ciężko było mi z nim rozmawiać,
zupełnie jakby był obcą mi osobą, przed którą chcę wypaść jak najlepiej.
- Coś jeszcze?
- Nie – odparłem, zaciskając w
kieszeni plik banknotów.
- Zaraz zejdę – powiedział, widząc,
że stoję i na coś czekam.
- Okej – powiedziałem i choć
wchodząc tu, miałem pełną głowę tego, co chciałem mu powiedzieć, to teraz nagle
owładnęła mnie kompletna pustka. Nie mogłem uwierzyć, że Tom był taki obojętny,
miałem ochotę wykrzyczeć mu teraz w twarz: Powiedz
coś! Cokolwiek, ale przestań udawać, że masz mnie w dupie, do cholery! Ale jedyne,
co zrobiłem, to odwróciłem się i podszedłem do drzwi. Otwarłem je, czując, że
za chwilę chyba rozpadnę się na kawałki, a już na pewno rozpłaczę. Już dawno
nie czułem takiego żalu, jakbym właśnie stracił coś najcenniejszego w życiu.
Zagryzłem wargę i wyciągając z kieszeni pieniądze, położyłem je na szafce
stojącej obok drzwi, po czym wyszedłem. Zszedłem, czym prędzej do kuchni, bo
jeśli teraz poszedłbym do siebie, rozpłakałbym się na pewno, a tak Gordon i
mama odwrócili moją uwagę od tego dziwnego duszącego mnie gdzieś w sercu
uczucia.
- Wołałeś Toma? – zapytał Gordon,
siadając przy stole na swoim ulubionym miejscu.
- Tak, zaraz zejdzie.
- Mama zrobiła wasze ulubione
spaghetti – zaśmiał się.
- Jesteś kochana, mamo. Dziękuję.
Mógłbym je jeść codziennie, uwielbiam je.
- Wiem, wiem – zaśmiała się, nakładając
mi makaron.
- Jeszcze – poprosiłem. To był jedyny
posiłek, którego mogłem się napychać ponad normę i nie czułem, że mam dość.
- Zostanie coś dla mnie, czy ten
żarłok wszystko pochłonie? – zapytał Tom, pojawiając się w kuchni.
- Oczywiście, kochanie, zrobiłam
tyle, że przez dwa dni będziecie to chyba jedli.
Tom usiadł, zerkając na mnie. Spojrzałem na niego, a on po
prostu się do mnie uśmiechnął. To było dziwne uczucie. Jeszcze chwilę temu
prawie mnie wyrzucił z pokoju, a teraz uśmiechnął się do mnie tak serdecznie, że
aż coś ścisnęło mnie w środku. Boże, Tom,
co się z nami dzieje? Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać jak kiedyś?
Dlaczego tak dziwnie się czuję? I czy ty też tak dziwnie się czujesz?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Tom zachowuje się strasznie i w ogóle nie mysli o tym, co czuje Bill, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Hm, skoro Bill ma takie dziwne myśli i w ogóle, chociaż to on był na uległej pozycji, to może Tom też? Może faktycznie odpycha od siebie brata, bojąc się tych uczuć? W końcu skoro żaden z nich wcześniej nie wykazywał skłonności do homoseksualizmu, to Tom powinien być tym, któremu podobało się bardziej to, do czego ich zmuszono (tak mi się przynajmniej wydaje^^).
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję Billowi, nawet jeśli to wszystko, co się stało, wydaje się nie być dla niego wielką traumą. Cały czas próbuje jakoś pomóc bratu i widać, że stara się w sumie tylko dla niego, a ten dupek traktuje go okropnie. Powinien się wstydzić! :P
Czekam z niecierpliwością na kontynuację i jestem ciekawa, co się stanie, że Tom postanowi rzucić. To musi mieć coś wspólnego z Billem, ale cholerka, co? :D
Pozdrawiam!
Spokojnie, Bill to sobie wszystko odbije.
UsuńSzkoda mi Billa strasznie, Tom się na nim wyżywa a nie ma za co. Mam nadzieje ze ta sytuacja sie jak najszybciej rozwiąże. I jestem ciekawa jak rozwiążesz wątek twincestu. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńZobaczysz wszystko w swoim czasie.
UsuńMam pytanie, ile przewidujesz jeszcze odcinków ? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale przyjemniej będzie ich drugie tyle, a może więcej.
UsuńNo to nieźle nagmatwałaś.
OdpowiedzUsuńZaczynam sie zastanawiac, jak To wszystko się dalej potoczy. Nie jestem w stanie wyciagnąć jakiś mądrych wniosków z tego rozdziału, co nie znaczy, ze mi sie nie podobał.
Nie rozumiem nadla, czemu Bill pozwala sie tak ratu ustawiać i na cholerę chodzi do tego psychologa, skoro nic mu to nie daje, a nawet powiedziałabym, że pogarsza jego stan psychiczny.
czekam na next i lece pisać, bo mnie zabijecie.
Weny życzę
KOTEK
Ps. przepraszam, ze nie komentowałam wcześniej, ale nie miałam jak.
Ps2. U mnie nowy
UsuńBillowi potrzebny jest Tom. Dokładnie taki Tom jakiego miał do chwili porwania. Niby Tom jest przy nim, a jakby już go nie ma i stąd wynikają takie sytuacje między nimi. Ale spokojnie, te wizyty u psycholożki nie są takie bezsensowne :)
Usuńpierdole, pisałam dwa razy długi komentarz. nie będę pisać trzeci raz, bo wpadnę w szał, poważnie. następnym razem napiszę coś dłuższego, przepraszam.
OdpowiedzUsuńale czekam na dalszą część.
Po północy wrzucę kolejny odcinek :)
UsuńNo to na początek może przeproszę że tak komentarz na ostatnią chwilę. Wcześniej trochę nie miałam czasu. :\
OdpowiedzUsuńNo a teraz co do odcinka... Jak dla mnie w pełni pozytywny a nie smutny. :D No bo tak wszyscy uważają że te wizyty u psychologa nic nie dają prawdopodobnie dlatego, że Bill tak powiedział. A jakby bardziej się w to wgłębić to te wizyty nie są złe. Już po pierwszej Billy coś wyniósł i zaczął poważniej nad tym rozmyślać. Ta baba dała mu do zrozumienia, że musi znaleźć powód dla którego Tom będzie chciał rzucić narkotyki. No a nasz Billy pomyślał w prawdzie ironicznie, ale jednak o seksie z Tomem. xD Może to będzie miało jakieś przełożenie na rzeczywistość no bo w końcu to twincest. Wydaje mi się że miłość ma być tym powodem o którym mówiła ta psycholog, a seks to będzie tylko niewielka część tego powodu. No bo w końcu co najbardziej zachęca do zrobienia czegoś trudnego? Miłość. I nawet jeśli nie chodzi tu o miłość tego rodzaju a jedynie braterską to mimo wszystko jest to ciągle miłość. Najbardziej niepokonana i magiczna siła na świecie. :D
No i jeszcze dzięki temu, Billy zdecydował się wziąć tą kasę dla Toma. Mimo to że nie popiera jego zachowania. Dzięki tej psycholog postanowił pokazać Tomowi jak bardzo mu na nim zależy, że jest po jego stronie i chce mu pomóc. To prawda po tej wizycie jest ostro skołowany, ale wyciągnął odpowiednie wnioski i minimalnie poprawił swoje relacje z bratem. A to przecież dobrze. Może nareszcie będzie między nimi lepiej a Tom nie będzie dla niego chamski. Więc same pozytywy. Cudowny odcinek. :D
Co do wątku twincest to jakoś nie bardzo wiem jak dokładnie go rozwinąć więc narazie nie mogę napisać Ci domysłów. Trochę zatarłaś mi drogę. ;D
Już nie mogę doczekać się nowego ^^
Oświetlona blaskiem Twoich pomysłów
~GlamKinia <333
No i znowu za krótko :'(
OdpowiedzUsuńCoś że mną chyba nie tak..
~GlamKinia :*
Obawiam się, że Ci jeszcze bardziej zamieszam. Na bank urodzi ci się nowa teoria. :) Co do psycholożki, to masz rację, po mimo, że Bill się zdołował wycinał też jakieś wnioski, chociażby takie, żeby wziąć pieniądze dla brata, tak jak go o to prosił i nawet nie wiedział ile to między nimi zmieni, jeden wodowałyby się zwyczajny gest.
UsuńCo do komentarza, to wcale nie taki, krótki ten komentarz. :) W sumie to w tych kilku odcinkach nie dzieje się nic takiego ekscytującego, ale to dlatego, że wprowadzam kolejne postacie do opowiadania, które będą dość ważne i chcę wam zbudować wizerunek tych postaci, a tego nie da się załatwić w jednym odcinku. No i musicie pamiętać, że gdzieś tam ciągle jest Muna, ona też się jeszcze pojawi w życiu bliźniaków.