Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

środa, 21 stycznia 2015
Odcinek 23





- Więcej nie będę ci głowy suszył o ten odwyk. Tylko zacznij się do mnie normalnie odzywać.
- Obiecuję. Powiedz lepiej, co ci nagadała ta baba?
- Psycholożka?
Kiwnąłem głową.
- Właściwie to nic. Ona nie jest taka zła, jak ci się wydaje i wcale nie miesza w głowie. Po prostu tak nakierowuje rozmowę, że sam zaczynasz wyciągać różne wnioski.
- I jakie wyciągnąłeś?
- Że strasznie mi ciebie brakuje.
Zaśmiałem się.
- Super. To na pewno więcej do niej nie pójdę. Jeszcze dojdę do takich wniosków, do których niekoniecznie powinienem. – Moje słowa przykuły jego uwagę, być może wyłapywał ich dwuznaczność, a może wcale tak nie było.
W każdym razie chciałem mieć Billa po swojej stronie. Potrzebowałem go. Zawsze trzymaliśmy się razem, a ja ewidentnie sprowadziłem naszą więź do parteru i nie byłem z tym szczęśliwy. Teraz jednak miało być lepiej, a przynajmniej chciałem w to wierzyć.
                Kilka dni później, znowu wymknąłem się z domu po towar. Strasznie źle się czułem, pogoda też była nie najlepsza, aż dziw bierze, że po tym, jak lało non stop przez prawie całe dwa dni, właśnie, teraz gdy wyszedłem, akurat przestało. Ledwo dałem radę przejść przez płot. Z coraz większym wysiłkiem szło mi wdrapywanie się na niego, chyba będę musiał pomyśleć o tym, by sobie coś tu postawić, żeby było mi łatwiej przechodzić. Naciągnąłem kaptur i żwawym krokiem podążałem prosto do celu, docierając na miejsce w niecałe dwadzieścia minut.
Jak tylko DJ otworzył mi drzwi, Cor skoczył na mnie przednimi łapami, witając się. Poczochrałem go po głowie, a on zaczął wariować.
- No proszę, a cały dzień leżał osowiały. Jak tylko przyszedłeś, od razu życie w niego wstąpiło. Co ty masz w sobie, Tom, że mój pies dostaje małpiego rozumu na twój widok?
- Uwielbiam psy, a one chyba to wyczuwają.
- Siadaj – zaprosił mnie do pokoju.
Zdjąłem kurtkę, rzucając na łóżko i usiadłem.
Najpierw oczywiście interesy. DJ podął mi dwie fiolki narkotyku, a ja podałem mu pieniądze. Niestety, choć obu było nam za każdym razem coraz bardziej niezręcznie, to musiałem odłożyć sentymenty na bok. Na te parę minut między nami musiała zapanować relacja czysto formalna, ale tylko na chwilę, bo po tym przechodziliśmy na kolejny etap naszej znajomości.
- Mam coś dla ciebie - rzuciłem, chowając fiolki do kieszeni i wyciągnąłem z drugiej pendriva i złożoną kartkę.
- Co to?
- Twoja piosenka. Odpal i powiedz, co o tym sądzisz?
Aż mu oczy zabłyszczały. Usiadł od razu do komputera i włączył muzykę.
- Dodałem dwa efekty dźwiękowe. Myślę, że to dodaje piosence głębi.  Tu masz poprawiony tekst. Właściwie, to tylko taka sugestia, żebyś sobie nie pomyślał, że się mądrze czy coś.
Kiwnął głową i zaczął czytać w skupieniu.
- Włącz muzykę i zaśpiewaj – zachęciłem go.
Był śmiały w śpiewaniu jak Bill. Nie musiałem go nawet specjalnie namawiać, nie wstydził się swojego głosu i to mi się w nim podobało.
- Ja pierdole, Tom, to jest zajebiste – powiedział, nie dokańczając nawet rapować. – Skąd wiedziałeś, co zmienić?
- Mówiłem ci, że trochę się tym interesuję. Znam kilka trików i poskładałem to wszystko do kupy, a tu masz efekt.
-  A tekst… Niby mój, ale te słowa…
- To synonimy.
- Wiem, ale nie wpadłem na to, żeby… Jezu, ale ze mnie kretyn.
- Nie, wcale nie. Jak na amatora odwaliłeś dobrą robotę, ale gdybyś chciał naprawdę nagrać jakąś płytę, potrzebna ci pomoc. Wiesz, że nawet zespoły przedyskutowują każdą muzykę i każdy tekst. To nie jest tak, że tekst, który wymyśli wokalista lub wokalistka nie podlega żadnym zmianom. Tak samo, jeśli chodzi o muzykę. Czasami zmiana tempa, dodanie lub odjęcie czegoś jest niezbędne. Miksowanie daje też niezłe efekty.
- Właśnie słyszę.
- Mam jeszcze kilka innych, gdybym ci je dał, przesłuchałbyś je? I… kurde głupio mi cię prosić… - Zapalił się do tego jak my kiedyś. Ciekawe czy Jost widział nas tak samo, jak ja teraz widziałem DJ’a, jako nową i świeżą krew z dużym potencjałem, i ogromną energią.
- Wrzuć mi je na pendriva. Jak powiedziałem, przynajmniej nie będę skupiał się tylko na ćpaniu.
- No właśnie, a jak ty się czujesz?
- Szczerze mówiąc kiepsko. Wprawdzie nie rzygam już, ta metoda z mniejszymi porcjami jest dobra, ale za to chodzę cały czas głodny, a co za tym idzie słabnę. Muszę wymyślić coś innego, bo długo tak nie pociągnę.
- Nie powinienem ci nawet tego mówić, bo w końcu to mój zarobek, ale nie myślałeś o odwyku?
- Cały czas o tym myślę, ale to nie takie proste.
- Jak długo bierzesz?
- Z tym, co kupuję od ciebie, niecałe dwa miesiące.
Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Chyba dwa lata.
- Dobrze słyszałeś, dwa miesiące.
- To niemożliwe, żebyś się tak uzależnił. Co brałeś wcześniej?
- To, co brałem, nie było zwykłym narkotykiem, tylko jego pochodną. Nie pytaj o nic więcej, bo nie mogę ci powiedzieć. W każdym razie nie miałem za wielkiego wyboru. Nie zacząłem brać, bo nie mogłem się odnaleźć w życiu, to nie było tak. Owszem, w ostatnim czasie byłem przepracowany i wiele czynników złożyło się na to, że miałem już wszystkiego serdecznie dość, ale miałem urlop i wkrótce odpocząłbym i wrócił do tego, czym się zajmuję, bo to uwielbiam, ale … - zamilkłem.
- Coś się wydarzyło?
Kiwnąłem głową.
- Nie zacząłeś brać z własnej woli?
- Nie.
- Współczuję ci. Co prawda nie znam twoje historii i chyba nigdy jej nie poznam, ale uważam, że to naprawdę nie fair musieć robić coś wbrew własnej woli. Ja przynajmniej wiedziałem, na co się decyduję.
Zaśmiałem się.
- No wiesz, aż taki święty nie jestem, trochę się próbowało, może nie twardych narkotyków, ale coś tam też się przewinęło. Bardziej eksperymentowałem z amfetaminą. Trochę się paliło trawki, ale to bardziej w celach eksperymentalnych, niż tak na stałe. –  I zaśmiałem się, na wspomnienie ostatniego mojego wyskoku. - Przewinęła się nawet viagra – powiedziałem.
- Słyszałem, że po tym jest niezły seks. To prawda?
- O tak, odczucia są naprawdę niezłe. Tylko też musisz uważać z dawkowaniem, żebyś potem przez trzy dni nie miał problemu z erekcją. Wiesz, co mam na myśli. To trochę upierdliwe, kiedy staje ci w najmniej odpowiednim momencie, a ty kompletnie nad tym nie panujesz.
Uśmiechnął się.
- Twoja połówka, pewnie nie narzekała.
- Moja połówka uważała, że zasługuję sobie na to, ale to był zwariowany czas.  W każdym razie nie bardzo wiem, co teraz zrobić.
- Nie wiele wiem o pochodnych, oprócz tego, że potrafią szybko i mocno uzależnić i bardzo ciężko się z tego wychodzi, a jeśli jesteś w takim stanie, to wcale się nie dziwię, że się zastanawiasz.
- Więc wychodzi na to, że na razie muszę tu do ciebie kursować. No dobra, na mnie już czas, zrobiło się ciemno, wolałbym się nie kręcić po twojej dzielnicy po ciemku.
- Spoko, odprowadzę cię do fabryki, tam już chyba będziesz bezpieczny, przy okazji wyjdę z Corem.
- Czemu nie – ubraliśmy się i wyszliśmy. Pierwszy raz odkąd tu przychodziłem, szedłem spokojny i nie rozglądałem się wokoło.
Kiedy dotarliśmy do opuszczonej fabryki, byłem już całkowicie bezpieczny.
- Dzięki za odprowadzenie.
- Nie ma sprawy.
- Daleko masz jeszcze do domu? – zapytał, a ja się uśmiechnąłem. – Przepraszam, wiem, że mi nie powiesz.
- Nie gniewaj się. – Było mi głupio, bo naprawdę bardzo go polubiłem, ale nie mogłem mu powiedzieć.
- No co ty. Jasne, że się nie gniewam. Może kiedyś…
- Może kiedyś – potwierdziłem.
Jak tylko dotarłem do domu, lunęło. Jakby czekało na mnie. Przynajmniej ktoś na górze zlitował się nade mną i chociaż zgrzeszyłem, uprawiając seks z bratem, nie pozwolił, żebym zmókł. Nie było mnie w domu ponad dwie godziny i mama w końcu zorientowała się, że się wymykam, w dodatku bez ochrony. Jak tylko wszedłem do domu, przepuściła na mnie atak.
- Gdzieś ty był?!
- Nigdzie.
- Tom, wychodzisz bez ochrony, mało ci jeszcze?
- O co ta afera, przecież wróciłem.
- O to, że nie możesz sobie spacerować jak zwykły człowiek.
- Ja jestem zwykłym człowiekiem. – Okropnie mnie denerwowała ta cała nagonka wokół nas. Byliśmy normalnymi ludźmi i chcieliśmy żyć jak normalni ludzie. Gdybym wiedział, że taka będzie cena sławy, chyba nigdy bym się na to wszystko nie zdecydował. – I nie jestem niewolnikiem. Będę wychodził, kiedy zechce i nie potrzebuję ochroniarzy.
- Kochanie, ja się tylko o ciebie martwię.
- To się nie martw. I radzę ci się przyzwyczaić, bo nadal będę wychodził.
Zapanowała cisza. Gordon nie wtrącał się, choć uważnie się przysłuchiwał tej rozmowie. Billa w ogóle nie było, a mama ciskała się. Rozumiałem jej obawy, ale ja musiałem zadbać o swoje sprawy.
- Chodź do kuchni, odgrzeję ci kolację.
- Nie chcę. Nie jestem głodny.
- Jak to nie jesteś głodny? Obiad ledwo tknąłeś. Źle wyglądasz, Tom.
- Normalnie. Idę spać. Dobranoc – wyniosłem się czym prędzej na górę, zanim wtrąciłby się do rozmowy Gordon. On w przeciwieństwie do mamy potrafił używać takich argumentów, że ręce opadały. Wolałem, żeby się nie wtrącał.
Wziąłem szybki prysznic i wstrzyknąłem sobie jeszcze narkotyk, i już miałem się kłaść, gdy do pokoju ktoś zapukał. Podszedłem do drzwi i otwarłem je z nadzieją, że to nie rodzice.
- To ty – odetchnąłem, widząc Billa.
- Bardzo źli? – zapytał, najwyraźniej słysząc wymianę zdań z dołu.
- Mam to gdzieś.
- Zagadywałem ich, jak mogłem, ale długo nie wracałeś i ta kolacja... Powiedziałem, że odpoczywasz. Sądziłem, że mama da ci spokój, a ona poszła do twojego pokoju i się zorientowała, że cię nie ma. Przepraszam, Tom, zawaliłem.
- Nie przejmuj się. Dzięki, że próbowałeś. Może to i dobrze, będą w końcu mieli świadomość, że wychodzę i będę wychodził, i to bez ochrony. Dobra, Bill, wybacz, ale lecę na twarz, kładę się.
- Okej, ja też. To dobrej nocy, Tom.
- Śpij dobrze. I jeszcze raz dzięki.
- Nie ma sprawy.
Położyłem się w końcu spać. Byłem tak zmęczony, że zasnąłem chyba natychmiast, jak tylko przyłożyłem głowę do poduszki.

*

Bałem się, że Tom będzie na mnie zły za to, że mama się zorientowała, iż wychodzi, ale jednak nie. Ulżyło mi. Zamieniliśmy kilka zdań i wróciłem do siebie.
Na drugi dzień koło południa, zawołałem Toma na obiad. Śniadania nie tknął, a o tym, że wczoraj nie zjadł kolacji, nie wiedziałem. Zszedł do kuchni, ale widziałem po nim, że nie najlepiej się czuł. Był strasznie blady i mało mówił. Podziobał widelcem w ziemniakach, zjadł kilka listków sałaty, kotleta sojowego nawet nie tknął i odsunął talerz od siebie.
- Co się dzieje kochanie, nie smakuje ci? – zapytała mama.
- Nie jestem głodny.
- Jak to nie jesteś głodny? Wczoraj kolacji nie jadłeś. Dzisiaj śniadania też nie. Teraz obiadu prawie nie tknąłeś.
- Nie jestem głodny. Co, chcesz, żebym to zjadł na siłę i się porzygał?! – Uniósł się.
Mama próbowała załagodzić sytuację.
- To może masz ochotę na coś innego?
- Nie mam.
- Powiedz, co byś zjadł, zrobię ci – naciskała.
Tom poderwał się z krzesła.
- Kurwa, mówić ci, a ty swoje! Którego słowa nie rozumiesz?! – Zaczął krzyczeć. – Chyba wyraźnie powiedziałem, że nie jestem głodny! - Podszedł do szafki, nalewając sobie Coli do szklanki. – Chce mi się tylko strasznie pić – powiedział, ale zabrzmiało to jakoś dziwnie. I w tym momencie zauważyłem, jak zamyka oczy i tracąc przytomność, osuwa się na podłogę.
- Tom! – doskoczyłem do niego. Myślałem, że tylko lekko go zamroczyło i stracił równowagę, ale on leżał kompletnie nieprzytomny.
- Tom, Tom – mama próbowała go ocucić, klepała go po twarzy i potrząsała nim, ale nie było żadnej reakcji. – Jezus Maria, Bill, czy ja o czymś nie wiem? – Od razu zaatakowała mnie.
- Na przykład, o czym?
- Może przedawkował – doskonale wiedziała, dokąd w ostatnim czasie wymykał się Tom. Nic na to nie mówiła. W pewien sposób starała się go zrozumieć, ale najwyraźniej, to co działo się z Tomem w tej chwili, przeszło już jej granice tolerancji. - Daj mi telefon, dzwonie na pogotowie.
Złapałem ją za rękę, powstrzymując.
- Zaczekaj, nie wiemy, dlaczego zasłabł.
- Pewnie przedawkował. – Mama upierała się przy swoim. Gordon badał Tomowi puls.
- Spokojnie. Nie skaczmy sobie do oczu – powiedział. - Simona odsuń się, zaniosę go do salonu. A ty idź do łazienki i przynieś ręczniki, tylko je zmocz wcześniej w zimnej wodzie.
Kiedy podniósł Toma, spojrzał na mnie i to spojrzenie nie było wcale przyjemne. Odniosłem wrażenie, że on ma do mnie o coś żal.
- Boże, jaki on lekki. Chyba będziemy musieli poważnie porozmawiać, Bill.
Przełknąłem nerwowo ślinę.
- Idź do salonu i zabierz wszystko z kanapy.
Zrobiłem, co kazał, zastanawiając się w międzyczasie, o czym miałbym z nim rozmawiać? Ja sam nie miałem pojęcia, w jakim stanie jest Tom. Od porwania, to pierwsze dni, kiedy w miarę ze sobą rozmawialiśmy i zaczęliśmy powoli odbudowywać naszą bliźniaczą więź. Bałem się, że teraz wszystko znowu się posypie, jeśli nie będę Toma chronił. On mi zaufał i musiałem zrobić wszystko, żeby tego zaufania nie stracić, chociaż o tym, w jakim faktycznie jest stanie, nie miałem zielonego pojęcia. Co prawda skarżył się, że ma problemy z żołądkiem, ale nie sądziłem, że było aż tak źle. Gordon położył go na kanapie, podkładając mu pod nogi kilka poduszek. Mama wróciła z dwoma ręcznikami. Jeden podłożyła Tomowi pod kark, a drugim zaczęła wycierać mu twarz i szyję.
Zaczekaj, zdejmijmy mu bluzę – powiedział Gordon i rozpinając mu zamek w bluzie, ściągnął mu ją. To, co zobaczyła cała nasza trójka, rzuciło blady strach o zdrowie Toma. Nawet ja nie wiedziałem, w jakim jest stanie. Siniak na siniaku i krwawe wybroczyny od notorycznego kłucia. Jego ręce przypominały jedną wielką masakrę. Musiał być cholernie obolały, sądząc po stanie jego rąk. Kości obojczykowe tak bardzo wystawały, że wydawało się, iż lada moment, skóra na nich rozpadnie się jak pergamin.
- Boże – odezwał się Gordon. Podwinął mu koszulkę, odsłaniając jego całą klatkę piersiową, aż zagryzłem wargę. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby komuś aż tak wystawały żebra. To mnie się wytykało, że jestem za chudy, że widać mi wszystkie kości, ale Tom wyglądał jak osoba z obozu. Poczułem wyrzuty sumienia. Miałem z nim najlepszy kontakt, a nie zauważyłem tego. Jak to było możliwe? Co ze mnie za brat? On by na pewno zauważył.
- Dlaczego on nie odzyskuje przytomności? – zapytałem. Jego usta były prawie sine. Mama wycierała jego ciało wilgotnym ręcznikiem, próbując go ocucić, ale nic nie pomagało.
- Nie podoba mi się to – powiedziała. – Dzwonie na pogotowie.
- Mamo nie! On nie może pojechać do szpitala. – Bałem się o Toma, ale też wiedziałem, że jeśli nie wstrzyknie sobie kolejnej dawki narkotyku, kiedy przyjdzie pora, będzie cierpiał. W szpitalu nikt mu go nie poda. Będą go tam trzymać i kazać mu znosić ból na głodzie. Nie mogłem na to pozwolić. Mama jednak w ogóle nie zwracała uwagi na moje słowa, chwyciła za telefon i zadzwoniła po karetkę.
Gordon cały czas sprawdzał puls Toma, był zaniepokojony, nie wiedziałem, o co tak się martwił. Kompletnie nie miałem pojęcia o konsekwencjach takiego stanu.
Pogotowie przyjechało po paru minutach.
Od razu podłączyli Tomowi kroplówkę i nałożyli mu maskę z tlenem.
- Co mu jest? – dopytywała się mama.
- Jak długo jest nieprzytomny? – zapytał lekarz, wykonując wstępne badania.
- Około pół godziny – odparł Gordon.
- Czy syn skarżył się na coś, zanim stracił przytomność?
- Mówił, że strasznie chce mu się pić.
- Pić? – zdziwił się lekarz.
- Tak. - Tym razem odezwała się mama.  – Od kilku dni nie miał apetytu. Nie chciał też dzisiaj zjeść obiadu. Mówił tylko, że chce mu się strasznie pić i zemdlał.
Lekarz wyciągnął z torby jakieś urządzenie i wykonał badanie krwi.
- Ma bardzo niski poziom cukru. Podam mu jeszcze glukozę, ale, nawet jeśli odzyska przytomność, zabierzemy go do szpitala na badania. Wygląda mi to na skrajne niedożywienie.
Mama zgodziła się. Podłączyli Tomowi kolejną kroplówkę, ale nie odzyskał przytomności. Dopiero w karetce i to przed samym szpitalem zaczęła wracać mu świadomość.
- Co się dzieje? – dopytywał się. Rozglądał się, był kompletnie splątany.
- Zemdlałeś. Jedziemy do szpitala, ale nie bój się, jestem przy tobie. – Mówiła do niego, trzymając go mocno za rękę. – Bill też tu jest. Wszystko będzie dobrze, nie martw się.
- Ja nie chcę do szpitala, Bill… – mamrotał, ale przez tę maseczkę tlenową nie szło go w ogóle zrozumieć.
Na izbie przyjęć, zabrano go na sale i zaczęto badać. Zrobiono mu dokładnie wszystkie badania, a jego wymęczonego zostawiono w końcu w spokoju. Mama poszła do lekarza dowiedzieć się czegoś, a ja zostałem z Tomem.
Znowu zasnął. Na klatce piersiowej miał przyklejone elektrody, dzięki którym monitorowano pracę jego serca, na obu dłoniach podłączone kroplówki, a w nosie rurkę z tlenem. Przyglądałem się mu, ściskając i gładząc na zmianę jego rękę. Nie wiem, czy to czuł. Czy w ogóle w tej chwili zdawał sobie sprawę, że tu jestem, ale jeśli tak, to chciałem, żeby czuł, że jestem tu z nim. Jego usta zrobiły się różowe, a twarz już nie była tak trupio blada, chyba miał się już lepiej, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
Mama niczego się nie dowiedziała. Na wyniki wszystkich badań trzeba było poczekać kilka godzin.
Do szpitala przyjechał Gordon. Chciał, żebym wrócił z mamą do domu, ale nie miałem zamiaru ruszyć się dzisiejszej nocy stąd ani na krok. Nie mogłem pozwolić na to, żeby Tom, kiedy się obudzi, był tu sam. Wiem, jak ja się czułem, kiedy wybudziłem się po operacji strun głosowych i tylko jego obecność była dla mnie wtedy najważniejsza. Dlatego nie zamierzałem odstąpić go ani na krok, dopóki Tom sam mnie nie wyrzuci. 


17 komentarzy:

  1. Oo kurde, no to się sytuacja skiepściła .. Widze,że chłopcy zaczynają się do siebie zbliżać i oboje mają dziwne uczucia wobec siebie ..
    Ten DJ wydaje się być spoko kolesiem i mam wrażenie, że jeszcze zostanie gwiazdą, że Tom mu pomoże :)
    Ahh Tom.. mam nadzieję,że wyzdrowieje ..

    Dziś krótko ;)
    Odcinek jak zwykle świetny :)

    Ściskam ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DJ będzie jeszcze ważną postacią w życiu obu braci. :) Nic więcej nie powiem.

      Usuń
  2. Nie mam pojęcia, co znowu nawymyślałaś, ale liczę na to, że ten pobyt Toma w szpitalu będzie punktem zwrotnym w opowiadaniu. Chodzi mi oczywiście o wątek narkotyków. Bill nie sądził, że jest aż tak źle, ale teraz już wie. Jestem pewna, że w jakiś tam sposób (płaczem chociażby) jest w stanie na Toma wpłynąć. No bo tak właściwie kto inny, jeśli nie on? Liczę na jego inwencję twórczą i mam nadzieję, że przekona Toma, że lepiej jest się przemęczyć na odwyku przez pewien czas i wyzdrowieć niż zażywać i powoli się zabijać. Tom zdaje się z tego wszystkiego zapominać, że gdyby coś mu się stało, to Bill mógłby tego nie przeżyć. Raczej nie chciałby być odpowiedzialny za śmierć bliźniaka.
    Ech... Już Ci mówiłam, że kompletnie nie mogę Cię wyczuć :) Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, płacz pewnie zmiękczyłby serce starszego Kaulitza, ale podanie się odtruciu nie jest takie proste i Bill szybko, to zrozumie. I choć na początku się upierał przy tym, to... ale to już w następnym odcinku zacznie się wszystko wyjaśniać :)
      Ciężko mnie wyczuć, bo ja uwielbiam mieszać i komplikować, więc ciężko domyślić się jakim torem idę, zwłaszcza, że u mnie zawsze jeszcze dochodzą, jakby wątki poboczne ( mam na myśli inne osoby, które muszą coś wnieść w życie braci)

      Usuń
  3. Taki przyjemny prezent na urodziny :))
    A notka cudowna. Biedny Tom.. mam nadzieje że w końcu przestanie brać :<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ciesze się, że sprawiłam chociaż trochę przyjemności.

      Usuń
  4. Wow! Teraz to już kompletnie nie wiem, co powiedzieć. Szczerze, to muszę jeszcze raz przemyśleć całe to opowiadanie, bo nie mam pojęcia, co o tym wszystkim sądzić. Zwłaszcza po przeczytaniu takiej jednej książki o narkotykach. Znasz może "My, dzieci z dworca zoo?" Zarąbiste.
    Wspominałaś coś na temat DJ'a, nie? To może Bill podpieprzy bratu telefon i się z nim skontaktuje, czy coś w tym stylu. Coraz bardziej mi tu coś nie gra. I znając życie to coś spieprzysz im po całości(jakby już nie mieli przejebane).
    Ale tak sobie siedzę ostatnio na chemii i myśle nad tym twoim blogiem i coś mi zaświtało. Mianowicie: CO Z MUNĄ?! Wątpię, żeby sie od tak rozpłynęła i dała bliźniakom spokój.
    Weny życzę, kochana
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie czytałam. I jako takiego pojęcia o narkotykach wielkiego też nie mam, nie brałam - jeszcze :) więc po części ta pochodna narkotyku, o której piszę, to czyta fikcja literacka, więc weź sobie trochę na to poprawkę :)
      Druga sprawa, to Muna, masz dobrego czuja, że ona nie da im spokoju i zaatakuje w najmniej oczekiwanym momencie w najbardziej perfidny sposób. :)

      Usuń
    2. Polecam tą książkę. Bill mi tak trochę przypomina jedną postać z niej- nie może patrzeć na to, jak brat sie powoli zabija, a na to pozwala. I nie hejtuję tu, czy coś w ten deseń. Po prostu uważam, że jeżeli Billowi zależy tak naprawdę na bracie to powinien być bardziej stanowczy i starać sie jakoś na Toma oddziaływać, a nie biernie się przyglądać, jak ten ćpa. A hera to największe cholerstwo, jakie istnieje, z tego co wiem.
      Tom też bez winy nie jest, bo jakby naprwde chciał skonczyć, to coś by w tym temacie robił, rozmawiał o tym z bliźniakiem, a on tylko ładuje i ładuje. Tylko czekać na "złoty strzał".
      Roli Dja nie rozumiem i chyba nie zrozumiem jeszcze długo. Jak dla mnie to on liczy tylko na łatwą kasę i sławę. Zwłaszcza, jak się zorientuje, że Tom to Tom.
      Czekam na Munę i oczywiście seksik, ale to chyba wiadome.
      Dużo weny
      KOTEK
      Ps. u mnie new

      Usuń
    3. DJ dowie się kim jest Tom, ale nie od Toma ani też sam na to nie wpadnie, tylko ktoś go uświadomi. Jaka będzie jego reakcja? Zobaczysz, znaczy przeczytasz :) No i co do roli samego DJ; wiele tu spekulacji, większość obstawia, że to dobra postać :) przekonamy się, czy zaufanie jakim Tom obdarzył DJ opłaci się mu.
      No i co do samej postawy Billa, jemu naprawdę się to nie podoba, że Tom bierze, ale już zdążył się zorientować, że jeśli będzie go naciskał, żeby to rzucił, Tom się od niego odsunie całkowicie. Ich relacje i bliźniacza wieź, zostały bardzo poważnie naruszone, trzeba o tym pamiętać. Obaj bracia mają przebłyski tego co odczuwali, kiedy uprawiali ze sobą seks. Może tera zapiszę za wiele, choć to i tak zaczyna powoli wychodzić i w kolejnym odcinku także będzie wzmianka, to obaj nie reagują na siebie, tak jak reagowali przed porwaniem.

      Usuń
  5. Ale jestem niedobra... Miałam skomentować i poprzedni odcinek, a i tak zaniedbuje swoje obowiązki... xd
    Huh... Od czego tu zacząć?
    Hm... Myślę, że DJ nawet jakby dowiedział się, kim jest Tom, nic by z tym nie zrobił... Na początku wahałam się, czy aby na pewno mam dobre przeczucia, ale uważam, że jest to spoko gość. Chociaż i tak pewnie zaczyna się domyślać, że nasz Tom może być kimś sławnym, bo trochę mu się język rozplątał. No i pomyślałam, że Tom mógłby mu pomóc się wybić. W sumie wtedy jeden i drugi wyszedłby na prosto.
    I teraz jeszcze trafił do szpitala... Masakra... Do jakiego on stanu się doprowadził... Aż mi smutno się zrobiło... Jest z nim nawet gorzej, niż myślałam. Zwłaszcza się przeraziłam, jak Gordon zaczął go rozbierać i było widać jak bardzo z nim źle... No i chyba jednak Tom przejdzie przymusowe odtruwanie organizmu z narkotyku, bo zapewne szybko go nie wypuszczą z tego szpitala. Jednak obawiam się, że zacznie wpadać w szał i wariować... No nic. Jutro nowy odcinek, więc się dowiem.
    Czekam i życzę weny. :*


    Pozdrawiam,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek prawie idealnie trafiłaś, ale im dalej tym bardziej w las :)

      Usuń
  6. Rany ale się porobiło. Tom w szpitalu... I rodzice w dodatku nie wiedzą o co chodzi, tylko Tom i DJ wiedzą dlaczego zemdlał, no i my oczywiście też. Zdecydowanie był za bardzo osłabiony bo przez cały czas chodził jak to mówił głodny. Po prostu tak się osłabił od tych małych porcji. Myślę, że jak zbadają go w tym szpitalu to i tak nie dowiedzą się co to za pochodna heroiny. Skoro Billy nie zna DJ nie wie jak dobrze zna się na narkotykach. Moim zdaniem może być na tyle zdesperowany, że z telefonu Toma zadzwoni do DJ-a z prośbą o pomoc dla brata. Wtedy DJ może zorientować, że Tom jest sławny, Bill w przypływie emocji może mu wszystko wygadać. Jak już okaże się, że DJ nie potrafi pomóc z odwykiem, ale będą wszyscy wiedzieli czemu Tom zemdlał, będzie trzeba szukać doktorka, którego Muna pewnie dzielnie ukrywa. Nie jestem pewna czy ten pomysł z DJ jest dobry bo właściwie to jak wszyscy dowiedzieliby się kim jest diler Toma to mogliby go wydać policji. Tak więc Bill musiałby zachować go w tajemnicy i udawać, że to on wpadł na pomysł, że może Tom osłabł bo jadł za małe porcje albo musiałby wymusić na innych obietnicę, że nie wydadzą DJ-a policji, bo mogą wsypać też Toma, że bierze prochy. Mimo wszystko mam wątpliwości co do tego planu wydarzeń, jedynie przypuszczam, że może coś takiego albo podobnego w tym być. Jak Tom za długo będzie leżał w szpitalu to zacznie mieć kłopoty z brakiem narkotyku, zacznie go bardzo boleć. Boję się, że poprosi Billa aby w tajemnicy chodził po narkotyk, żeby mógł go wstrzykiwać. No a Billy pewnie by się zgodził on zawsze ulega Tomowi, jest po jego stronie nawet na inne zdanie na ten temat. W tej niebezpiecznej dzielnicy może mu się coś stać. W takim przypadku tak czy inaczej Bill poznałby DJ-a. No a wkrótce musi go chyba poznać prawda? Mam takie wrażenie, że nie tylko Tom będzie przyjaźnił się z DJ-em, ale obaj. Ta wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna od pierwszej no chyba, że obie w jakimś stopniu się pojawią. Albo żadna bo zawsze ciężko Cię rozgryźć. xD
    Cóż, jeśli chodzi o twincest to będzie ciężko, bo chociaż coraz więcej spraw się rozjaśnia to ja mam coraz więcej problemów z wymyśleniem jak to się ma potoczyć. Więc w rezultacie wszystkiego idzie na Twoją korzyść, skubana jesteś. ;D
    Ale jeśli coś wymyślę to na pewno się z Tobą podzielę pomysłem, więc nie zacieraj już rączek ze szczęścia, ja to wszystko widzę. ;D
    No i znowu tak późno komentarz. :/
    Nie wiem co ostatnio ze mną, ale jakoś tak wychodzi i nie potrafię nic na to poradzić. Chyba po prostu tak namieszałaś nam ostatnio, że nie mogę sobie tego tak szybko jak wcześniej poukładać w głowie. :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :*
    Fanka Twych zagadkowych opowiadań
    ~GlamKinia <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu ale narobiłam błędów w komentarzu, mam nadzieję, że to rozczytasz i zrozumiesz. Przepraszam, ale śpieszyłam się i nie sprawdziłam go dobrze.
    Pozdrawiam
    ~GlamKinia <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozczytałam się bez problemu :) Ale powiem Ci, że poleciałaś całkiem nie w tą ścieżkę :) Po dzisiejszym kolejnym odcinku, może złapiesz trop : )
      Buziaczki. :*

      Usuń
    2. A około której można się go spodziewać? :D

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*