Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 14 lutego 2015
Odcinek 31





Cały kolejny tydzień siedziałem w domu. Jedyny kontakt, jaki miałem z DJ’em, to telefon i smsy i to na chwilę obecną musiało nam wystarczyć.
Znowu nastał piątek i ta pieprzona wizyta u psycholożki.
Zjedliśmy z Billem obiad i bez zbędnych słów wyruszyliśmy pod eskortą Sakiego do gabinetu.
Zanim jednak weszliśmy na piętro, gdzie znajdował się jej gabinet, złapałem brata za ramię, zatrzymując go.
- Zaczekaj. Musimy obrać jakąś taktykę – powiedziałem. -  Nie zamierzam się z tobą kłócić przed tą babą.
- Wystarczy, że przestaniesz rzucać jakimiś niedorzecznymi aluzjami – odparł.
- Ja rzucam? – Zaskoczył mnie.
- Odkąd zacząłem wypytywać cię o DJ’a, zrobiłeś się dla mnie nieuprzejmy. Jeśli nie chcesz mnie z nim poznać, to okej, rozumiem, nie musisz mi tego aż w taki sposób okazywać. Toleruję to i staram się być wyrozumiały, bo wiem, że jest ci teraz ciężko. Chcę cię wspierać i pomóc ci przejść przez odwyk, ale ja też mam uczucia, Tom, a ostatnio jeździsz po mnie, jak po burej suce i to nie jest miłe.
- Przepraszam. Masz rację. Sam już jestem na siebie zły – przyznałem.
- Dobra, nie ważne, chodźmy na tę terapię i postarajmy się nie skakać sobie nawzajem do oczu.
Kiwnąłem mu głową na zgodę.
Bill miał rację, znosił cierpliwie moje przygrywki i inne nie przyjemne rzeczy z mojej strony, a ja nie żałowałem sobie. Powinienem dziękować mu i całować go po stopach za wszystko, co dla mnie robił. Za zdobycie narkotyku. Za to, że mi go sam wstrzykiwał. Za wsparcie i krycie na każdym kroku. Za pomoc w korekcie piosenek DJ’a i za to, że chciał przy mnie być, kiedy poddam się w końcu odwykowi. W poniedziałek mam kolejne badania. Tak się objadałem słodyczami, że w końcu dobiłem już do swojej normalnej wagi. Fizycznie też czułem się już dobrze, tak że dzień, w którym miałem zdecydować o odstawieniu pochodnej, zbliżał się wielkimi krokami. Czułem, że może to są ostatnie dni mojej, a raczej Billa męczarni ze mną i strasznie się bałem. Nie wiedziałem jak to będzie. Czy dam radę, czy wytrzymam? Przerażała mnie sama myśl, a czas pędził na przód nieubłaganie i coraz bliżej byłem wytyczonego przez samego siebie celu.  Z drugiej strony frustrowałem się, bo ciągle nie byłem panem swojego życia, doskonale o tym wiedziałem, wiele kwestii pozostała w tym momencie w zawieszeniu i strasznie mnie to drażniło. Na przykład nasz dom w Hamburgu, z którym jeszcze nie postanowiliśmy, co zrobimy. Fani, którzy już zdążyli wyniuchać, że przebywamy u rodziców i coraz częściej ochrona musiała interweniować i prosić ich o odejście sprzed domu. No i ograniczenie swobodnego wychodzenia z domu, to chyba najbardziej mnie denerwowało. Chciałem, jak kiedyś po prostu spotkać się z przyjaciółmi, pójść do klubu napić się, zabawić, a aktualnie bez dziesięciu ochroniarzy było to niemożliwe. Gdyby nie Bill nie miałbym nawet, do kogo otworzyć gęby, a co ja robiłem? Jeszcze wyładowywałem na nim swoje lęki. Wiem, że on to rozumie i wiem, że nie ma mi tego za złe, ale ostatnio zaczynałem przesadzać i to zrozumiałe, że w końcu powiedział mi to wprost.
- Dobra, dziś nie dam się jej sprowokować – powiedziałem i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry, miło was widzieć. – Przywitała nas, zapraszając do swojego gabinetu. -  Wejdźcie i usiądźcie.
Weszliśmy. Na stole stała salaterka pełna słodyczy i dwie szklanki, a obok duża butelka wody mineralnej. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc to.
- Gdybyś miał ochotę, Tom – powiedziała, wskazując gestem ręki na stolik.
- Dziękuję – odparłem, zauważając minę Billa. Obawiał się, że znowu z czymś wyskoczę.
- Jak wam minął tydzień? – zapytała, spoglądając to na mnie, to na Billa.
- W porządku - odparłem.
- A tobie, Bill?
- Też w porządku.
- Czy po ostatnim naszym spotkaniu rozmawialiście ze sobą, o relacji, jaka was łączy?
- Rozmawialiśmy – odparł Bill, a ja tylko kiwnąłem głową, potwierdzając.
- I do jakich wniosków doszliście?
- Tych samych – powiedział, a ja znowu skinąłem głową, potwierdzając.
- A jak wygląda sprawa tego, że rzekomo pożądasz brata? – Tym razem pytanie skierowała do mnie.
- Nie pożądam. Bill źle to zinterpretował – odparłem i tym razem dla odmiany, to on przytaknął gestem głowy.
- Widzę, że doszliście do porozumienia i ustaliliście, że nie będziecie poruszać tego tematu – powiedziała. Cóż, można się było tego spodziewać, że jako psycholog rozpracuje naszą strategię, ale nie sądziłem, że tak szybko.
- Nie, to nie tak – zaczął Bill, zerkając na mnie.
Położyłem mu rękę na nodze, powstrzymując przed kompromitowaniem się. Popatrzył na mnie, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
- Nie chcemy rozmawiać na ten temat – powiedziałem, wyjaśniając tym zdaniem wszystko.
- Rozumiem, ale to jest właśnie istota całej terapii.
- Nie będziemy rozmawiać o tym, co robiliśmy. Przez te rozmowy tylko się kłócimy. Chcemy o tym w końcu zapomnieć i żyć dalej.
- Obawiam się, że nigdy o tym nie zapomnicie. Nadal mi nie ufacie i sądzicie, że chcę wam zaszkodzić. – Na parę chwil zamilkła, przyglądając się nam uważnie. Obaj z Bilem wlepiliśmy w nią wzrok, czekając co będzie się działo dalej. -  Powiem wam, jak ja to widzę. Uważam, że to, co się stało, zburzyło waszą bliźniaczą więź, ale zbudowało coś znacznie silniejszego i obaj się przed tym bronicie. Myślę, że obaj zdajecie sobie już sprawę i czujecie, że nie reagujecie na siebie jak kiedyś. Sądzę, że gdyby nie zasady moralne pociągnęlibyście to dalej. I myślę, że dopóki nie zdecydujecie się ze mną rozmawiać szczerze, te wizyty nie mają najmniejszego sensu.
- Też tak uważam – odparłem natychmiast, czując, jak zalała mnie już fala gorąca. Bardziej dobitnie nie mogła tego ująć. Przez te jej teksty i tak już zdecydowanie za wiele myślałem o tym, co mnie z Billem łączyło. Zaczynałem dopuszczać do siebie myśl, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko bratem, a to zdecydowanie nie wróżyło nic dobrego. Spojrzałem na Billa, na jego policzkach wykwitły pokaźne rumieńce, co oznaczało, że czuje się tak samo zdekonspirowany, jak ja.
- A co z Jostem? – zapytałem, bo przecież głównie przez niego tu przychodziliśmy.
- Nie martwcie się. Powiem, że terapia zakończona. Jednak, jeśli zechcecie ze mną szczerze porozmawiać, możecie przyjść w każdej chwili. W pojedynkę albo razem jak wam wygodnie.
Spuściłem głowę, wlepiając wzrok w swoje ręce, Bill cały czas na nią patrzył. W gabinecie zrobiło się tak cicho, że po raz pierwszy dosłyszałem dźwięk telefonu z recepcji, a przecież drzwi były grubo obite i wydawało się, że żaden dźwięk z zewnątrz ani na zewnątrz się nie wydobywa, a jednak.
Nasza wizyta zakończyła się po niespełna dwudziestu minutach. Obaj wsiedliśmy do samochodu i całą drogę do domu milczeliśmy. Nie wiem jak Bill, ale ja czułem się jakoś podle.
- Co tak szybko wróciliście? – zapytała mama, kiedy weszliśmy do domu.
- Koniec terapii – powiedział Bill.
- Tak szybko?
- Od samego początku i tak była zbędna – sprostowałem.
- A co powiedziała psycholog? – dopytywała mama.
- Właściwie… - zaczął Bill, zerkając na mnie.
- Powiedziała, że dzięki temu, że mamy siebie i się wspieraliśmy to… - utknąłem.
- Nie miało to większego wpływu na nasze życie – dokończył Bill.
- Właśnie – potwierdziłem.
- To dobrze, cieszę się. Tak bardzo się o was martwiłam.
- Wszystko w porządku, już nie musisz się martwić – powiedziałem i porywając po drodze butelkę Coli, uciekłem do swojego pokoju.
Po kolacji, jak co wieczór, z fiolką narkotyku poszedłem do pokoju Billa.
Zapukałem, a po tym, jak usłyszałem – proszę, po prostu wszedłem, zamykając na zamek drzwi jego pokoju. Rzecz jasna zauważył to, ale nie zapytał, po co to zrobiłem.
Prawda była taka, że było dokładnie tak, jak powiedziała psycholożka, coś między nami się działo i dopóki obaj nie ustalimy, co to dokładnie jest, będziemy się z tym męczyć i przy każdej kolejnej podobnej sytuacji znowu się kłócić. Nie mogło tak być. Często się kłóciliśmy, ale ten konkretny temat nie mógł być powodem.
Podszedłem do biurka, stawiając na nim fiolkę.
- Możesz? – zapytałem.
- Jasne. Umyję tylko ręce – powiedział i poszedł do łazienki.
Ja tymczasem usiadłem na łóżku i czekałem. Kiedy wrócił, czułem, że doskonale wie, co chcę jeszcze zrobić. Dziwnie mi się przyglądał, ale nic nie mówił.
Kiedy zrobił mi zastrzyk, chwilę jeszcze siedziałem czekając, aż substancja rozejdzie się po moim organizmie. Nie czułem niczego szczególnego, no może oprócz spokoju. Bill poszedł jeszcze do łazienki, wyrzucając strzykawkę, a ja ruszyłem za nim, stając w drzwiach łazienki. Spojrzał na mnie.
- Źle się czujesz? – zapytał, chyba lekko zaniepokojony.
- Nie, wszystko w porządku. – Uspokoiłem go. – Wiesz? Cały czas myślę nad tym, co powiedziała nam psycholożka.
- Też nad tym myślę.
- Ostatnio oskarżamy się nawzajem, że każdy z nas coś do drugiego czuje.  - Kiwnął mi głową, potwierdzając. – No właśnie… Właściwie to ja sam nie wiem, co czuję. Nie będę kłamał, że jest jak dawniej, bo nie jest. W jakiś sposób reaguję na ciebie, ale sam nie wiem, czy to dlatego, że… no wiesz, czy może przez samą świadomość tego, co robiliśmy. Przez to rodzą się między nami jakieś durne insynuacje i konflikty. Myślę, że powinniśmy szczerze porozmawiać o tym, co się wtedy działo i co w związku z tym czujemy. Może nawet powinniśmy spróbować, wiesz… żeby mieć jasny obraz sytuacji.
Kiwnął głową.

*

Nigdy nie sądziłem, że Tom posunie się do czegoś takiego. Sam już nad tym jakiś czas myślałem, ale byłem teraz ogromnie zaskoczony, kiedy stał przede mną i patrzył cały czas na moje usta.
Dziwnie się czułem, serce waliło mi w klatce piersiowej jak opętane, zupełnie nie wiem dlaczego. Zgodziłem się, ale tak naprawdę nawet nie wiem na co. Nie miałem zielonego pojęcia, jak daleko Tom chce się posunąć - pocałunek, pieszczoty, a może seks? Musiał być naprawdę zdesperowany, jeśli sam z tym do mnie przyszedł. Musiał się czuć rozdarty i zastanawiać się, czy to, co do mnie czuje, to już miłość, czy może zwyczajna ciekawość. Ja do miłości platonicznej miałem już wprawę, potrafiłem tkwić w tym stanie miesiącami, wzdychać i marzyć choćby o jakimkolwiek geście ze strony osoby, którą obdarowałem uczuciem. Tak, ja w przeciwieństwie do Toma, wiedziałem już, że go kocham. Nie wiele potrzebowałem na to czasu, by to zrozumieć. Jakkolwiek było to niedorzeczne i niemoralne zakochałem się we własnym bracie.
- W takim razie – zaczął, podchodząc do mnie bliżej. – Pocałujemy się, a później się zobaczy – powiedział, bardziej narzucając mi w tej chwili to, co mieliśmy zrobić, niż proponując, byśmy spróbowali.
- Okej – wydusiłem z siebie, czując, jak moje nogi robią się jak z waty.
Kiedy przysunął się do mnie jeszcze bliżej i nachylił do moich ust, a ja poczułem jego ciepły oddech na twarzy, moje zmysły oszalały. Poczułem, jak nagle przyspieszyło mi serce. Podparłem się o szafkę, żeby nie upaść, a Tom nie czekając dłużej, musnął moje usta i odsunął się, patrząc mi w oczy. Nie odzywałem się, wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Myślałem, że tylko ja tak emocjonalnie reaguję na tę sytuację, ale jego przyspieszony oddech i rozbiegany wzrok oznaczał, że ta sytuacja jest dla niego tak samo emocjonująca, co dla mnie.
W końcu chwycił mnie oburącz za twarz, jakby obawiał się, że mu tam ucieknę i zaczął mnie całować. W jednej sekundzie po całym moim kręgosłupie przeszedł prąd, rozchodząc się impulsem na całe ciało i kumulując się w moim podbrzuszu. Jego język wdarł się do moich ust, prowokując mnie do reakcji. Odpowiedziałem tym samym. Słyszałem nasze przyspieszone oddechy i czułem smak jego śliny, choć dobrze go już znałem. Jego wargi obejmowały moje, rozniecając moje zmysły do czerwoności. Przepadłem w tym momencie. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Wiele razy sądziłem, że wiem, co znaczy prawdziwy pocałunek, jednak dopiero teraz mogłem tak naprawdę stwierdzić, że to był mój pierwszy prawdziwy pocałunek, gdzie obaj oddawaliśmy sobie każde muśnięcie. Boże, mógłbym tak trwać w tej upojnej chwili już na wieczność. Zrozumiałem właśnie, jak bardzo brakuje mi bliskości drugiej osoby. I nie chodziło mi o przebywanie z kimś, rozmowę czy wspólne wypady na miasto, chodziło mi o kontakt fizyczny. Byłem niemiłosiernie spragniony tych wszystkich cielesnych doznań i każdy najdrobniejszy gest ze strony Toma, chociażby jak ten pocałunek, który wywoływał we mnie takie odczucia, że całe moje ciało płonęło z pożądania, a wszystko wokół przestało istnieć. Nie wiem, ile tak się całowaliśmy, ale kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, Toma źrenice były maksymalnie rozszerzone. Patrzyłem mu w oczy i wiedziałem że, nawet jeśli powie mi, że to dla niego nic nie znaczyło, nie uwierzę w to. Jego ciało mówiło co innego i wiedziałem, że ja nie byłem mu obojętny.
- I jak?- zapytał, zabierając w końcu dłonie z mojej twarzy.
Zlizałem powoli z ust resztkę naszej śliny.
- Przyjemnie – odparłem zgodnie z prawdą.
- A co czujesz?
Zastanowiłem się, a on przyglądał mi się w skupieniu.
- Szczerze mówiąc, dla mnie to niczego nie zmienia. A dla ciebie?
Uciekł spojrzeniem w bok, kiedy zadałem mu to pytanie.
- Właściwie, to nie wiem. Chociaż myślę, że spokojnie mógłbym posunąć się dalej, ale to chyba dlatego, że już od dwóch miesięcy nie byłem z żadną dziewczyną. - Kiwnąłem mu głową. - To chyba jednak nie był najlepszy pomysł – stwierdził.
- Ja uważam inaczej. Myślę, że to zbyt szybko, żeby każdy z nas stwierdził czy zmieniły się nasze relacje względem siebie, czy nie. - Choć ja i tak już wiedziałem, że moje zmieniły się z całą pewnością.
- Nie wiem, być może. W każdym razie sądziłem, że poczuję coś wyjątkowego, no wiesz… A w sumie… W sumie było przyjemnie, ale… Chyba jednak u mnie nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o te sprawy. A u ciebie, Bill?
Nabrałem do płuc powietrza, wstrzymując go w sobie przez chwilę i zastanawiając się jak mu odpowiedzieć, żeby nie powiedzieć wprost - kocham cię Tom, a tym samym sprawić, że będzie czuł się odpowiedzialny za to, że wzbudził we mnie takie uczucia. Z kolei z drugiej strony dać mu znak, że dla mnie sprawa jest nadal otwarta i jeśli on tylko zechce…
- Myślę, że jest zbyt wcześnie, żeby jednoznacznie stwierdzić czy coś się między nami zmieniło. Ja w każdym razie nie jestem w stanie ci na to pytanie odpowiedzieć szczerze. – Wybrnąłem z sytuacji.
- Może masz rację – przyznał i zamilkł na chwilę. Po czym przetarł twarz rękami i spojrzał znowu na mnie. – Kurde, ale się porobiło. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będziemy się całować w łazience i to z własnej woli – zaśmiał się, ale ja wiedziałem, że próbuje tym ukryć swoje zdenerwowanie. Nie byłem mu obojętny, a on, jeśli nawet jeszcze nie był tego do końca świadomy, to czuł, że coś się z nim dziwnego dzieje.
- No – przyznałem. - Ale my zawsze odwalaliśmy różne dziwne rzeczy, więc w sumie…
- Dzięki, Bill, że się zgodziłeś spróbować.
- Żaden problem.
- Pójdę już do siebie – rzucił. Był zdenerwowany, choć starał się to ukryć, maskując zmieszanie uśmiechem.
- Jeśli chcesz, możesz zostać.
- Wiesz co… Nie. Pójdę lepiej do siebie. Dziwnie się czuję mimo wszystko. Muszę to sobie przemyśleć w samotności.
- Jasne.
Tom objął mnie jeszcze mocno, przytulając do siebie. Poddałem się mu, chłonąc każdy rodzaj czułości, jakim mnie obdarowywał. W końcu wyszedł.
Kiedy zostałem sam, usiadłem przy biurku przed rysunkiem, który męczyłem od dobrych kilku dni i pogrążyłem się całkowicie w zadumie. Trzymałem w ręku ołówek i patrzyłem na rysunek, ale nie widziałem na nim nic prócz twarzy Toma, choć to nie Toma rysowałem, tylko architekturę wymyślonej przez siebie starówki.  Dotknąłem opuszkami palców swoich ust, obrysowując ich kształt, badając ich fakturę i czując, że z minuty na minutę coraz bardziej kocham Toma. Ta chwila, kiedy Muna po raz pierwszy kazała nam ze sobą współżyć, zamiast wspominać ją z obrzydzeniem, odtwarzałem w głowie, jak najlepsze chwile w moim życiu. Doskonale pamiętałem, nasz pierwszy raz - bolało i chociaż to było chore, a wtedy chciałem umrzeć, to teraz byłem gotowy zaznać tego znowu. To, co było piekłem, teraz wydawało się upragnionym rajem. Jak miałem przekonać do tego Toma? Nawet jeśli, dla niego też się coś zmieniło, widziałem, że stara się powrócić do relacji, jaka łączyła nas przed porwaniem. A ja już wiedziałem, że to niemożliwe. On walczył ze sobą, najbardziej krzywdząc tym siebie. Z drugiej strony, nie wolno mi było go do niczego zmuszać czy namawiać. Moje pragnienie jego osoby nie mogło stać się dla niego zadość uczynieniem, bo tak właśnie mógłbym wyegzekwować od niego to, co chciałem. Mogłem powiedzieć mu, że za to, jak cierpiałem, chcę, żeby kochał się ze mną i wiem, że zrobiłby to. Tylko że, ja nie potrafiłbym żyć ze świadomością, że każdy jego pocałunek i dotyk są wymuszone. Odłożyłem ołówek i ukryłem twarz w dłoniach. Boże, Tom, kocham Cię. Tak bardzo cię kocham. Jak mam uświadomić ci, że ty też czujesz do mnie dokładnie to samo? 


19 komentarzy:

  1. Boże czekałam tyle czasu na ten odcinek. Dzięki Ci po prostu dzięki tyle czekałam. Dzięki temu tekstowi i moim przyjaciółkom te walentynki nie były takie beznadziejne. Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko przedsmak, bo najpierw pewne rzeczy muszą znikać ze życia przedrzymskim Toma, żeby mogło się zadziać coś więcej. :)

      Usuń
  2. Billy się nakręcił! Słodko.
    Szczerze to nie wiem, jak Bill ma przekonać brata, że ten coś do niego n8ebraterskiego czuje. Wiem, że pewnie wymyślisz coś szalonego.
    widac ewidentnie, że Tom się boi uczuć do brata i ten pocałunek wcale nie był u taki obojętny. On tymi podchodami chyba usiłuje sobie udowodnic, że Bill jest dalej dla niego tylko bratem, chociaż im dalej to idzie tym mniej rzeczy na to wskazuje.
    Żal mi Bill. Biedak się strasznie męczy, a Tom niczego mu nie ułatwia takim spróbowaniem. Daje bliźniakowi tylko złudną nadziueję, a to może się różnie, nawet katastrofalnie, skończyć.
    Wybacz chaotyczny komentarz, ale jestem dzisiaj kompletnie nie do zdzierżenia.
    Weny życzę
    KOTEK
    Ps. Przepraszam, że z anonima, ale nie chce mi się logować.
    Ps2. U mnie new

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnym odcinku dowiesz się co myślał i czuł Tom, więc to wiele wyjaśni, ale masz rację, Tom już przepadł :)

      Usuń
  3. Wchodzę tu codziennie i zaskoczyło mnie, że tylko tyle komentarzy (no chyba, że mi się coś nie zaktualizowało) Btw. Twoje opowiadania są do tej pory najlepsze z wszystkich, które przeczytałam. Z ręką na sercu. Jesteś genialna i dziwnie się czuję, gdy nie ma notki na początku :( Zawsze lubiłam czytać to co masz do powiedzenia albo co przeżyłaś w owym dniu. A teraz wróćmy do opowiadania.
    No nareszcie jest coś pomiędzy bliźniakami! Jestem pewna (no może troszeczkę), ale mam przeczucie, że Tom tez coś poczuł, lecz nie chciał się przyznać Billowi. No bo Bill się nie przyznał no to dlaczego on niby miał to zrobić? Jestem też ciekawa czy Muna się jeszcze pojawi. Nie złapali jej (albo mi coś umknęło idk) i no, ta dziewczyna jest chora psychicznie, wiec się nie zdziwię jak wymyśli coś szalonego.
    Biedny Bill jak on mu niby teraz powie o tym co czuje kiedy teraz jest najważniejszy (wobec mnie) moment? Tom będzie przechodził ciężkie chwile, wyjście z nałogu nie jest łatwe i Bill żeby nie zamieszać bardziej w jego głowie będzie siedział cicho, ugh. Tyle pomysłów, ale tylko ty wiesz jak to się dalej wszystko potoczy:-).
    Czekam na dalsze rozdziały z niecierpliwością. Uwierz, trzy dni to dla mnie katorga. Ale lepiej tak niż żeby wgl nie było wiadomo co, jak i gdzie.
    Podziwiam Cię za twoją systematyczność i pracowitość. Postaram się i ja systematycznie komentować, ale jeśli mi się nie uda to i tak na pewno rozdział przeczytałam.
    #483
    *piszę z anonima, żeby mnie znajomi nie znaleźli o.o
    **za błędy przepraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ostatnio coraz mniej tych komentarzy, cóż... pewnie się nie podoba, ale jakoś dociągane to opowiadanie do końca, zgodnie z planem, będzie w nim krok po kroku, to co ma być, bez pchania ich na siłę i w pośpiechu sobie w ramiona, o to się nie martw. Piszesz, że nie ma ostatnio przedmów, o tym napiszę jutro, dlaczego przez ostatni tydzień ich nie było, no i co się z tym wiąże też nie odpisywałam na wasze komentarze. No dobrze, to biorę się za kończenie jutrzejszego odcinka, bo nadal jest w totalnym proszku. :*

      Usuń
    2. NIE PODOBA? dziewczyno ty piszesz genialnie! także proszę wypluć te słowa, a tfu!

      Usuń
    3. Jest SESJA. Ja sama nie komentuję z tego wlaśnie powodu, więc takich duszyczek jest na pewno więcej:)

      Usuń
    4. Tak, tak ja wiem, odnośnie tych nieszczęsnych komentarzy obszerniej napisałam w odpowiedzi do GlamKini.

      Usuń
    5. A i jest sporo tych, którzy komentować nie lubią ;-; ja sama do takich należę... Ale twoje opowiadania uwielbiam, dawno nie czytałam równie dobrych, które by aż tak mnie wciągnęły. Bo jak ma być danego dnia rozdział to zaglądam na bloga już chwilę po północy, choć wiem, że jeszcze nic nie ma ;-; Dawno przy niczym się aż tak niecierpliwiłam </3
      Nieve

      Usuń
    6. Wiem kochana, ja widzę, że wchodzicie i że czekacie na kolejne odcinki, dlatego nie mam do nikogo pretensji o te komentarze. Co do godziny publikacji, to jeśli nie jest podana pod datą, to zwykle wrzucam wieczorem. Dzisiaj tę wrzutce wam dopiero po 21, jestem teraz poza domem i dopiero wrócę koło 21 także wtedy pojawi się odcinek.

      Usuń
  4. Trafiłam na Twojego bloga jakiś miesiąc temu i przeczytałam już wszystkie wcześniejsze opowiadania i teraz codziennie czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek najnowszego! To co tworzysz to jak czytanie najlepszej książki! Tak świetnie dozujesz napięcie! Jesteś po prostu genialna!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię powitać w wśród naszej wielkiej rodziny twicestowców. :*

      Usuń
  5. O matko, tak Cię przepraszam! Tak bardzo chciałam komentować twoje odcinki, ale zwyczajnie nie dałam rady. Jestem chora, miałam jeszcze chwilę temu gorączkę 39.3, ale już mi spadła bo tabletkę wzięłam. Tak strasznie przepraszam! Nawet nie śmiej myśleć, że komuś się coś nie podoba! Chociaż nie miałam siły na komentarze to wszystko czytałam i powiem Ci, że to była jedna rzecz, która mnie ostatnio cieszyła i uzdrawiała. Nie wiem co ja bym zrobiła bez Twoich odcinków! Normalnie ledwo z łóżka wstaję! A dzięki Twojemu opowiadaniu miałam w ogóle jakąkolwiek siłę. Więc stwierdziłam, że dziś dam radę napisać. Nie mogłabym tego nie napisać po tym jak dzięki Tobie, w środku mam dobry humor mimo choroby. Dziękuję kochana! Ty i Twoje opowiadania, jesteście najlepszym lekarstwem na wszystko! ;* <3333
    No to teraz nadszedł czas na skomentowanie odcinka!!! :D
    Rany kochana, tak bardzo mnie cieszy, że coś się między nimi dzieje! Mam wrażenie, że obaj już nieźle wpadli po uszka! :D Tylko się cieszyć! Boże ten pocałunek! Tak pięknie ten moment opisałaś, że normalnie chwilowy brak słów! Tak magicznie, płynnie, słodko i rozkosznie! Ah, a ta namiętność! Myślałam, że spłonę w niej razem z nimi... Tyle uczucia! Rajuniu, jakie z nich głuptasy! Mieli być ze sobą szczerzy, a obaj kłamali jak z nut po tym pocałunku! Najbardziej wkurzył mnie Bill, bo sam sprawił, że Tom się wycofał! Od razu było przecież wiadomo, że gdyby nie to, Tom pewnie wyznałby, że podobało mu się i nie było by problemów. Przecież już wcześniej sam wyszedł z inicjatywą, na przykład kiedy zdradził, że kiedy musieli uprawiać seks na żądanie Muny chciał, żeby było Billowi dobrze. Także sam fakt, że to on poprosił brata o ten pocałunek daje jasno do zrozumienia, że jest mocno napalony w tej sprawie. Bill niepotrzebnie się pohamował, bo w ten sposób tylko odsunąć odsunął od siebie Toma na dystans. Sam sprawił, że Tom poczuł się nie niepewny w tej sprawie, bo pewnie Tommy myślał już, że Bill bardzo go pragnie. A tutaj Billy spierniczył sprawę i teraz załamuje się jak ma Toma do tego związku przekonać. Rozumiem, że bał się odrzucenia, ale on jak widać bardzo dobrze już zdaje sobie sprawę z uczuć brata i swoich do niego tym bardziej.
    Teraz to chyba musi do gry wkroczyć DJ. Psycholożka też się nieźle spisała, bo tak naprawdę to ona zawsze naprowadzała chłopaków na odpowiednie rozwiązania problemów. Taka jej praca, ale mimo wszystko chyba szczytem marzeń psychologa, nie jest uświadomienie jakiemuś rodzeństwu, że jest w sobie zakochane. ;D Jednak zawsze mam to absurdalne wrażenie, że ona chciała, żeby oni byli razem. ;D
    No i Muna... Mam nadzieję, że w końcu ją odnajdą, bo ciągle czuję okropny niepokój kiedy ktoś o niej wspomni. Ja myślę, że ona może chłopakom zrobić w życiu jeszcze sporą krzywdę i to mnie przeraża. Mówiłaś, że opowiadanie będzie miało trzy etapy i myślę, że pierwszy mamy za sobą, czyli pobyt chłopaków u Muny, jesteśmy w trakcie drugiego czyli rozwinięcie miłości między bliźniakami, a trzeci jest jeszcze przed nami i będzie to właśnie ponowne zetknięcie się z Muną. Nie jestem tego pewna, ale tak mniej więcej podzieliło mi się w głowie. Daj mi znać czy dobrze to rozgryzłam. :D
    No jedyne co teraz, może pomóc przekonać Toma do miłości to moim zdaniem nieświadomy niczego DJ, który pewnie palnie kiedyś jakiś mądry tekst, który ostro da Tomowi do myślenia i w końcu w pełni uświadomi go w uczuciach do Billa. Jednak ciągle zastanawiam się nad jeszcze jedną rzeczą.. Pytałam czy ktoś jeszcze w przyszłości dowie się o związku chłopaków i o tym co Muna kazała im robić. Powiedziałaś, że tak, ktoś się jeszcze dowie. I wydaje mi się, że to nie będą rodzice, ale tylko jedna osoba. I myślę, że to może być DJ. Możliwość jest taka, że Tom będzie chciał mu podziękować za to, że to on choć nieświadomie, go z Billym zeswatał. ;D
    Jeszcze raz przepraszam za nie komentowanie.
    Weny życzy
    Uzdrawiana przez siłę Twojego talentu
    ~GlamKinia~ <3

    OdpowiedzUsuń
  6. P.S. Też proszę o wyplucie tych Twoich niedorzecznych słów dotyczących opowiadania. Nie pozwalam Ci myśleć, że z opowiadaniem jest coś nie tak bo jest idealne. :'D
    Całuski ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ja się wcale na Ciebie czy innych nie gniewam, że nie komentują, po prostu stwierdziłam, że jeśli komentuje 3 osoby, a wchodzi na dany rozdział ponad 400, to może być tak, że się po prostu rozdział nie podoba i nikt nie ma w tym temacie nic więcej do powiedzenia. Mówi się trudno. Wiele piszących o tych komentarzach już pisało, posuwało się już nawet do "szantażu" że jeśli nie będzie dana minimalna liczba komentarzy, nie będzie następnego odcinka, ja takich rzeczy nie będę robić, to bez sensu, bo mnie w waszych komentarzach nie zależy na tym, żeby czytać "jesteś wspaniała", "cudownie piszesz" nie o to chodzi, dla mnie ważne są wasze przemyślenia odnośnie danego odcinka, jak to wyczuwacie, co myślicie, itd. No ale, jak już pisałam ja tu do nikogo o nic nie mam pretensji, żeby nie było, opowiadanie i tak skończę nawet jeśli miałoby już nie dostać ani jednego komentarza :) Tak że myślę, że kwestię komentarzy mamy już za sobą.
      Jeśli chodzi o Twoje pytania, to etapy w opowiadaniu wyczuwasz idealnie, to jest właśnie 2 etap tego opowiadania, a właściwie, to już bardziej jego końcówka. Cóż, myślę, że na razie jeszcze nie będę zdradzać, która z osób będzie miała to szczęście i pozna sekret bliźniaków. Możliwości jest wiele, począwszy od rodziców, poprzez członków zespołu i przyjaciół, a skończywszy na DJ'u. Tak że pozostaje tylko odrobinę poczekać i wszystkiego się dowiesz.

      Usuń
  7. Oczywiście wiem, że nikogo nie zmuszasz do pisania komentarzy, ale ja lubię to robić i sprawiać ci przyjemność przemyśleniami, a dodatkowo powychwalać jeszcze Twój wspaniały talent, dlatego smucę się gdy Ci owego nie napiszę. A dodatkowo, nie sądzę aby komuś odcinki się nie podobały bo właśnie zaczyna się historia z twincestem, a wiadomo, że wszyscy tylko na to czekali. :D Pewnie to po prostu brak czasu, bo jestem na 100% pewna, że opowiadanie jest przez wszystkich wielbione. :)
    Fajnie, że już niedługo okaże się kto będzie nowym nosicielem sekretu bliźniaków. Nie mogę się doczekać, ja osobiście stawiam na DJ, ale pewnie znów mnie zaskoczysz kochana. Jedynie szkoda mi trochę, że zbliżamy się do końca drugiego etapu opowiadania, bo to uświadomia mnie, że jesteśmy coraz bliżej wielkiej katastrofy z Muną w roli głównej. Coś tak czuję, że nie dasz chłopakom tak od razu nacieszyć się miłością...:/
    No cóż czytać, czekać, mniej narzekać. ;D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*