Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 21 lutego 2015


Witajcie kochani moi
Jest już dość późno, więc dzisiaj króciutko napiszę, żeby nie przynudzać.  Akcja nabiera rumieńców i mam nadzieję, że dzisiaj na waszych twarzyczkach pojawi się uśmiech zwłaszcza na końcu odcinka.
Zapraszam.
Wasza Niki.



Odcinek 33




Wróciłem do domu. Na szczęście Jost po prostu chciał się dowiedzieć, jak się czujemy, więc ulżyło mi, że nie będzie marudzenia.
W poniedziałek rano gotowy i cholernie zdenerwowany czekałem na Billa. Zgodził się pojechać ze mną na badanie, a właściwie, to ja zgodziłem się, żeby mi towarzyszył, bo wiem, jak cholernie nienawidzi szpitali i ile kosztuje go ta wyprawa. Odniosłem nawet wrażenie, że on się denerwuje bardziej niż ja.
Jak tylko dotarliśmy do kliniki, pobrano mi krew, zważono i zmierzono, a po kolejnych dwóch godzinach czekania na wyniki w końcu zaproszono do gabinetu na konsultację.
- Siadajcie – powiedział doktor, rozkładając na biurku wszystkie moje wyniki badań.
- Złe czy dobre? – zapytałem, przechodząc od razu do rzeczy.
- A jak się czujesz?
- Dobrze.
- Wszystkie wyniki też są dobre – powiedział.
- Czyli mogę poddać się odwykowi?
- A jesteś na niego gotowy?
- Czy od mojej odpowiedzi zależy to, czy podda mnie pan detoksykacji?
- Nie.
- Boję się, jeśli to chce pan wiedzieć – przygnałem szczerze.
- Nie wątpię, ale to oznacza, że jesteś świadomy tego, co cię czeka.
- Wiem, że będzie bolało.
- I właśnie o tym chcę porozmawiać. Tak naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć ci, jak dokładnie przebiegnie odtruwanie. Nigdy nie miałem do czynienia z pochodną. Próbka, którą otrzymałem, niewiele mi wyjaśniła. Zwykle narkotyki zażywa się, żeby się odurzyć. Ten narkotyk ma odwrotne działanie, uzależnia, ale nie daje żadnych innych objawów. Może być ciężko, Tom. Muszę być z tobą szczery. To może być ponad twoje siły.
W ogóle nie chciałem o tym słyszeć. Myślałem już o tym tyle, że byłem zdecydowany na odstawienie, bez względu na ból.
- Jak długo coś takiego potrwa? – zapytał Bill.
- Krytyczny moment, około doby.
- A cały proces? – dopytywał.
- Jakieś dwa dni.
Spojrzeliśmy na siebie. Widziałem jego powątpiewanie, a zwykle potrafił dość precyzyjnie określić moją wytrzymałość. Nie spodobało mi się to, co zobaczyłem w jego oczach.
- Jakie mam szanse?
- Pół na pół.
Uśmiechnąłem się.
- To nie tak źle – stwierdziłem.
- Co potem, jak już to przetrwam? – W ogóle nie brałem pod uwagę innej opcji. Widziałem się już oczami wyobraźni wolnym od tego główna.
- Po tych dwóch dniach męczarni pewnie przez dwa następne, będziesz cały czas spał. A przez kolejne dwa, dochodził do siebie. Będziesz się czuł, jakbyś miał grypę, będziesz obolały i bardzo osłabiony.
- Ale to minie?
- Tak.
- No to nie ma nad czym dumać. Kiedy to robimy? – Zapaliłem się do tego, że byłem gotowy nawet zacząć dzisiaj.
- Możemy przyjąć cię na przykład do szpitala pojutrze. Przygotuję sale i sprzęt.
- Sprzęt? – zdziwił się Bill.
- Tak, podłączymy Tomowi specjalne EKG, takie bezprzewodowe, to na razie prototyp, ale przynajmniej będziemy wiedzieć, co się z nim dzieje.
- No spoko. W takim razie proszę na środę wszystko przygotować – rzuciłem.

*

Tom pchał się odstawić narkotyk, jak najszybciej, a ja miałem złe przeczucia. Nie potrafię tego opisać słowami, ale czułem, że coś się stanie i to coś bardzo złego.
Wróciliśmy do domu. Rodzice ucieszyli się z wiadomości o środowym planie, a ja po zjedzeniu kolacji zamknąłem się swoim pokoju i kładąc się na łóżku, gapiłem się w ciemności na sufit. Myślałem. Usłyszałem nagle pukanie do drzwi.
- Proszę - odezwałem się i przyglądałem, jak otwierają się drzwi, a w nich staje Tom.
- Mogę? – zapytał.
- Jasne.
- Co tak tu ciemno u ciebie? – Zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka.
- Myślę, a lepiej mi się myśli po ciemku – powiedziałem, a on położył się koło mnie na łóżku.
- Martwisz się o mnie.
- Tak.
- Nie zamierzam się poddać. Wytrzymam każdy ból, a potem będę wolny i zamkniemy ten rozdział życia raz na zawsze.  – Przekręcił się na bok i wyraźnie widziałem, że patrzył na moje usta.
- A ty się nie boisz? – zapytałem.
- Nie. Już nie. Co ma być, to będzie. A kiedy wyjdę ze szpitala, kupię nowy samochód i koniecznie musimy postanowić w końcu, co z naszym domem w Hamburgu.
Kiwnąłem głową, zgadzając się.
- Tom?
- Hm?
- Mogę się do ciebie przytulić? – zapytałem niepewnie.
- Jasne, dlaczego w ogóle o to pytasz?
- Nie chcę, żebyś sobie pomyślał… no wiesz.
- Przestań i chodź tu do mnie – wyciągnął ręce w moją stronę, zachęcając mnie, bym dosłownie utonął w jego ramionach. Nawet sekundy się nie zastanawiałem i miałem teraz w dupie, jak to z boku wygląda i co on tak naprawdę o tym pomyśli. Tuliłem się tak mocno, jak tylko mogłem, a Tom obejmował mnie i czule gładził po plecach i ramionach. Było mi tak dobrze, że w końcu przysnąłem.
Z wtorku na środę nie zmrużyłem oka, to znaczy oczy miałem zamknięte przez całą noc, ale o śnie, nie było mowy. Kiedy zobaczyłem Toma, wiedziałem, że on także tej nocy kiepsko spał albo może nawet w ogóle.
- Hej – odezwał się, wchodząc do kuchni. – Wyglądasz… - nie dokończył, bo podniosłem rękę w geście, żeby nie kończył tego zdania.
- Ty też, więc może zachowajmy te spostrzeżenia dla siebie – stwierdziłem.
- Dobra – odparł i usiadł przy stole.
Mama postawiła mu kubek kawy i talerz z naleśnikami.
- Dziękuję – uśmiechnął się na ich widok.
- Jedz, musisz mieć siłę, przed tobą ciężkie dni – powiedziała, głaszcząc go po ramionach i całując na koniec w głowę.
- Dam radę.
- Wiem. A ty Bill, co się tak modlisz, zjadłeś tylko jednego, a tak mnie męczyłeś, żebym zrobiła naleśniki z serem.
Męczyłem ją, bo wiedziałem, że Tom je bardzo lubi.
- Zjadłem dwa – skłamałem.
- Myślisz, że ja jestem ślepa?
- Mamo…
Do kuchni wszedł Gordon.
- Zabrałem już twoją torbę do samochodu – powiedział do Toma.
- Dzięki.
- Coś jeszcze ci będzie potrzebne?
- Pistolet – rzucił, a mnie puściły nerwy.
- Tom! – stęknąłem.
Spojrzał na mnie, dokładnie wiedząc, o co mi chodzi. Po co robił te durne aluzje. Wiem, że kiedy jest zdenerwowany, to albo trzymają się go głupie żarty, albo ironiczne teksty, ale ten wybitnie nie był na miejscu.
- Przepraszam – powiedział, widząc moją minę. – No przecież żartowałem.
- To wcale nie jest zabawne.
- Wiem – przyznał i spuścił głowę.
- Głowy do góry. To będzie jak wyrwanie zęba, raz-dwa i po krzyku.
- Chyba bez znieczulenia – rzucił Tom, a ja nie wytrzymałem i wstałem od stołu, uciekając do swojego pokoju.

*

Kurwa, znowu musiałem coś chlapnąć. Bill tak się denerwował, że już sam nie wiedziałem, czy ten lęk, który odczuwałem, to mój własny, czy jego.
- Zaraz wracam – powiedziałem do mamy, wstając od stołu.
Poszedłem do pokoju Billa. Zapukałem, ale nie odezwał się, więc otwarłem powoli drzwi, zaglądając do środka. Nie było go, ale słyszałem w łazience szum wody, więc zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się za źródłem dźwięku.
Wzdrygnął się, kiedy mnie zobaczył. Spojrzał na mnie przelotnie, ale to wystarczyło, żebym zauważył jego czerwone oczy – płakał. A teraz najwyraźniej próbował, jak najszybciej pozbyć się opuchlizny i czerwonych oczu, obmywając twarz zimną wodą.
- Billy… – Zacząłem łagodnie. – Dlaczego płaczesz?
- Boję się, rozumiesz? Ten doktorek, który się nami opiekował w Turcji, powiedział, że od tego nie da się uwolnić, że nigdy nie będziesz żył normalnie.
Zmarszczyłem brwi. O czym on mówił? Doktorek?
- Kto ci tak powiedział?
- On.
- Kiedy?
Spuścił głowę.
- Bill?
- Pojechałem do niego do więzienia, żeby zdobyć formułę na pochodną.
Aż wciągnąłem gwałtownie powietrze.
- Po co to zrobiłeś?
- Bo umierałeś, po to! Powiedział, że to niczego nie zmieni, bo nawet jeśli przez długi czas będziesz mógł normalnie żyć, to wytwarzanie tego jest tak drogie, że zabraknie nam pieniędzy. A o odwyku nie ma co marzyć, bo ty się od tego nigdy nie uwolnisz.
- On ci tak powiedział?
Kiwnął głową.
- To mało mnie zna.
- Nie Tom. To ty przeceniasz swoje siły.
- To tak teraz zamierzasz mnie wspierać?
- Nie chcę, żebyś szedł na ten odwyk. Nie chcę cię stracić.
Zapanowała cisza. Zwątpiłem. Nie tego oczekiwałem od Billa. Potrzebowałem jego wsparcia i motywacji, a tymczasem on mi mówił, żebym nie poddawał się odwykowi.
- Bill…
- Nie Tom! Nie idź, proszę cię, to się źle skończy, czuję to.
- Billy… – Patrzyłem, jak łzy spływają mu po policzkach. – Nic mi nie będzie – zacząłem spokojnie. – Po prostu za dużo o tym myślałeś, a ten doktorek pewnie powiedział ci tak, bo miał w tym jakiś interes.
- Nie sądzę. Proszę, nie idź na ten odwyk.
- I co, nadal będziesz mnie codziennie szprycował?
- Będę! – Pokręciłem głową. Bill był już tak roztrzęsiony, że co bym w tej chwili mu nie powiedział i tak byłoby to na nic.
- Bill, ja chcę z tym skończyć. Tyle przeszedłem i ty razem ze mną. Ja muszę chociaż spróbować.
- Nie chcę cię stracić! Nie zniosę tego, rozumiesz? - Chwycił mnie oburącz za twarz. – Kocham cię, Tom – powiedział i wpił się w moje usta, przyciskając ciałem do ściany. Kiedy poczułem jego język w ustach, przez moje ciało przetoczyła się taka fala podniecenia, że aż zabrakło mi tchu i kompletnie znieruchomiałem. Nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Całował mnie tak namiętnie, jak nigdy wcześniej. Zatraciłem się w tej chwili całkowicie. Marzyłem, żeby nigdy się nie skończyła. Miałem taki chaos w głowie, że nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje, gdzie jestem i czy czasem nie śnie.  A może ja już dawno nie żyłem i byłem w raju?
- Tom, Bill, gdzie jesteście? Pora już jechać – usłyszeliśmy nagle głos mamy dochodzący z pokoju. Oderwaliśmy się od siebie, jak dwa spłoszone zwierzęta w tej właśnie chwili, gdy mama pojawiła się w drzwiach łazienki. – A tu jesteście. Chcesz się spóźnić, Tom? Miałeś być tam o dwunastej, a zanim dojedziecie… Są korki chłopcy, na litość Boską. Jeszcze się nie nagadaliście? Bill zaczął intensywnie przemywać twarz, a ja razem z mamą wyszedłem z jego pokoju na nogach jak z waty.
Nie było odwrotu, teraz miałem dodatkową motywację. Już wiedziałem, że nie jestem mu obojętny, a wszystko, co robił do tej pory, te wykręty, udawanie, bezsensowne kręcenie, to tylko dlatego, że obawiał się mojej reakcji. Musiał być naprawdę zdesperowany, że teraz to zrobił. I dobrze, że zrobił, bo to wiele zmieniało, właściwie zmieniało wszystko. Wytrwam, choćbym miał się tam skręcać z bólu i wyrzygać własny żołądek, wytrwam dla niego, a potem sam mu wyznam, że czuję do niego dokładnie to samo.

13 komentarzy:

  1. Taaaaak. Uśmiech pojawił się jak najbardziej, nawet bardzo duży. :) Chciałabym tylko żeby Tom na prawdę wytrwał, tak jak to sobie postanowił i potem wyznał Billowi, że go kocha. To by było takie piękne! :) Czekam na next! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma motywacje, tylko czy to będzie takie proste, jak się nam wszystkim wydaje?

      Usuń
  2. Zaskoczyła mnie reakcja Billa, tak bardzo chciał, żeby Tom szedł na odwyk a teraz co błaga żeby został (i jeszcze ten pocałunek, ah <3) Dręczy mnie to co powiedział doktorek, czy faktycznie będzie tak, że Toma nie da sie wyleczyć? Być może faktycznie z tym odwykiem nie wyjdzie, no ale co potem? Błagam nie uśmiercaj mi Toma :( Hm a co do tej Muny, tak myślę myślę, że jak już sie pojawi w najmniej spodziewanym momencie to czy koniecznie musi im znowu coś zrobić? Może jeśli nie odwyk, ona jakoś znajdzie sposób na wyleczenie Toma, kurczę nie wiem :D ale jednego jestem pewna, na 100 % nas zaskoczysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doktorek szczerze Billowi powiedział. Będzie ciężko tyle powiem i decyzję co z tym zrobić będzie musiał podjąć Bill. A Muna... cóż, złe postacie zawsze mają to do siebie, że poajwiają się w najmniej oczekiwanych momentach :)

      Usuń
  3. Wiedziałam, że to będzie Bill! Jak sie pocałowali to ja w pisk.
    Szczerze to już sama nie wiem, co z tym DJ'em, chociaz mi facet spokoju nie daje. Najlepsze bedzie, jak się okaże, że on Munę zna.
    Teraz Tom będzie miał jeszcze większą motywację, żeby wytrzymac odwyk. I nie wierzę w to, co powiedział ton doktorek. To jest nierealne, żeby nie dał rady. Nie z taka motywacją i nastawieniem.
    Teraz zostaje tylko czekać na next.
    Przepraszam za chaotyczny komentarz, ale myśli pozbierać jakoś dzisiaj nie mogę.
    Weny życze
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z DJ'em będzie ciekawie i to już niedługo. A Toma odwyk, ciężka sprawa, zresztą poczekasz, to się przekonasz.

      Usuń
  4. aaa ciekawa jestem jak bliźniacy przetrwają bez siebie tą rozłąkę, czy faktycznie nie wypali ten odwyk? Ah i co z DJ? Może Bill podczas nieobecności Toma jakoś sie z nim spotka? Kurczę, pisz szybko bo jestem cholernie ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny odcinek :) Wiadomo dlaczego Bill tak bardzo się denerwuje. Łatwo na pewno nie będzie, ale ja wierzę, że Tomowi się uda ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bill ma przeczucie, które wkrótce się sprawdzi i od niego tylko będzie zależało dalsze życie Toma.

      Usuń
  6. Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip, boskie, boskie i jeszcze raz boskie.
    Pozdrawiam.
    Dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to możliwe, że nie napisałam komentarza?! Zawsze się spóźniam, ale nieważne.
    FANGIRLING FANGIRLING!
    Ta końcówka taka ach! Tylko ciekawa jestem jak się czuje teraz Bill, bo on przecież nie wie dokładnie co do niego czuje Tom. A co do odwyku... Szczerze to i ja się boję. Ten doktor nieźle mnie wystraszył. No bo szczerze powiedziawszy co by mu dało oklamanie bliźniaków jak juz i tak siedzi w więzieniu? Tom pewnie też się nie spodziewa jak to będzie ciężko. Myśli, że przetrwa wszystko, a to nie jest łatwa sprawa. Mam nadzieję że będzie okej.
    #483
    *za błędy przepraszam

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*