Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 27 lutego 2015

Witajcie moi kochani.
Dzisiaj czeka was bardzo ciężki odcinek, tylko nie zlinczujcie mnie, a wrażliwi, może lepiej, żeby go sobie podarowali. Zresztą jak chcecie. Długo myślałam, jak go wam podzielić i za ten podział też mnie pewnie zabijecie, ale trudno. W każdym razie ci, którzy są ze mną od początku albo prawie od początku, będą wiedzieli, bo już trochę mnie znają i będą wiedzieli, co się stanie dalej, a przynajmniej będą się domyślać, a reszcie, której popsuje tym odcinkiem humor, mogę powiedzieć tylko jedno - Gomen'nasai.
Zapraszam na odcinek.
Wasza Niki.



Odcinek 35




*

Tom chłonął mój dotyk, tak jakby w tym momencie pragnął czegoś więcej niż tylko tej odrobiny czułości. Już sam nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Do głowy przychodziły mi skrajnie różne myśli, od takich, że Tom też coś do mnie czuje, do takich, że on coś złego przeczuwa i chce mi dać na koniec, choć namiastkę uczuć, na tyle, na, ile było go stać, nie przekraczając własnych granic.
Starałem się nie myśleć o tym, co mu wyznałem, przynajmniej nie teraz. Nie żałowałem tego, chociaż liczyłem na trochę inną reakcję. Cóż, to nie pierwszy raz, kiedy powiedziałem mu coś naprawdę powalającego. Zawsze przyjmował wszystko z wyrozumiałością i nie robił z tego nigdy problemu ani karty przetargowej, i za to byłem mu wdzięczny. Jednak, to wyznanie, było dla mnie czymś wielkim i, nawet jeśli, Tom potraktował je jak zwykle, ja będę musiał z tym żyć, a co gorsze spróbować się w nim odkochać. Będzie ciężko, zwłaszcza że, przebywamy ze sobą prawie 24 godziny na dobę.  
Tuż przed szóstą, już nie był w stanie uleżeć. Twierdził, że ma wrażenie, jakby coś świdrowało jego kości i mięśnie od środka, i nie może spokojnie uleżeć. Oczywiście ja doskonale wiedziałem, że to tylko subiektywne odczucie, bo tak naprawdę nic się z jego kośćmi ani mięśniami nie działo, ale chodził po całym pokoju, bo tylko w ten sposób był w stanie rozchodzić to. Przed siódmą przyszedł lekarz, a kilka minut wcześniej pielęgniarka pobrała mu kolejny raz krew.
- Jak się czujesz? – zapytał, uważnie się mu przyglądając.
- Dziwnie. Zaczynam się denerwować.
- Narkotyk prawie został wydalony z twojego organizmu. Teraz zacznie się najgorszy etap. Twoje ciało będzie manifestować, by dostarczyć mu narkotyk. Zabierzemy cię do innego pokoju, tu możesz zrobić sobie krzywdę.
Spojrzeliśmy z Tomem na siebie. Dla mnie oczywiste było, że co by się nie działo, wejdę do tego specjalnego pokoju razem z bratem.
- Za chwilę po was przyjdę – powiedział, zostawiając nas samych. Widziałem, że Tom się denerwuje, bał się, a kiedy rozdzwonił się jego telefon, spojrzeliśmy znowu na siebie.
- Kurwa, to David – syknął, zaglądając na wyświetlacz.
- Odbierz, bo będzie się dobijał – powiedziałem, doskonale znając naszego managera.
- Masz, ty z nim pogadaj. Ja pójdę jeszcze do ubikacji – rzucił i wcisnął mi telefon do ręki.
- Halo? – odebrałem.
- To ty Bill? – David najwyraźniej nie był pewny, z kim rozmawia.
- Tak, to ja.
- A gdzie Tom?
- W łazience. Jesteśmy w szpitalu.
- Co się stało?
- Nic, nie denerwuj się. Tom zdecydował się na odwyk.
- Ach – Zaskoczyłem go. - I jak mu idzie?
- Na razie chyba nieźle. Trzyma się, ale to dopiero początek.
- Rozumiem. Mogliście powiedzieć.
- To była spontaniczna decyzja i nie chcieliśmy tego wszystkim rozgłaszać. Martwiliby się tylko na darmo.
- No tak, masz rację.  Kiedy będzie po wszystkim?
- Najdalej za dobę, tak mi się wydaje, ale później raczej z Tomem też nie porozmawiasz, bo będzie odpoczywał. Lekarz mówił, że może spać nawet dwa dni.
- Cholera, to nie dobrze – powiedział wyraźnie czymś zmartwiony.
- A co się stało?
- Chodzi o tego przyjaciela Toma, DJ’a – zaczął, a ja aż się cały spiąłem.
- O co chodzi?
- Miał mieć przesłuchanie w poniedziałek, a nastąpiła zmiana planów i będzie w piątek o siedemnastej. Nie mam się jak z nim skontaktować. W sumie Tom nie dał mi nawet namiarów do tego chłopaka.
Zmarszczyłem brwi, słysząc, jak Tom spuścił wodę w toalecie.
- Kiedy to przesłuchanie? – zapytałem jeszcze raz, bo mi jakoś umknęła ta informacja.
- W piątek o siedemnastej.
- W tym samym miejscu?
- Tak. Dobrze by było, żeby ktoś go wprowadził. Myślałem, że zrobi to Tom, dlatego też między innymi dzwonie. Ja niestety nie mogę tego zrobić. Nie będzie mnie. Lecę do stanów na kilka dni. W piątek rano mam wylot. – Tłumaczył mi Jost, a ja nie miałem teraz głowy do takich spraw.
- Przyjdę z nim – powiedziałem.
- Na pewno? A co z Tomem?
- Będzie odpoczywał, moje towarzystwo w niczym mu nie pomoże.
- No dobrze. Daj znać, jak już będzie po wszystkim. Powiedz Tomowi, że trzymam za niego kciuki i ma być silny tak jak zawsze. Wierze w niego.
- Przekaże.
- To trzymajcie się. Ty też bądź dzielny, on cię teraz naprawdę potrzebuje.
- Wiem, David – spojrzałem na drzwi łazienki, jak się otwierają i Tom z niej wychodzi tylko w samej koszulce i spodniach dresowych, a w ręce trzyma bluzę, którą rzucił na łóżko.
- To na razie.
- Na razie. – Rozłączyłem się.
- Co tak patrzysz? – spytał.
- Co się tak porozbierałeś?
- Gorąco mi.
Mnie tam wcale ciepło nie było. Byłem niewyspany i przez to ciągle było mi zimno, do tego stopnia, że patrząc na nagie ramiona Toma, zasunąłem zamek w swojej bluzie pod samą szyję.
- Czego chciał? – zapytał, kiedy oddałem mu jego komórkę.
- Dowiedział się o odwyku – trochę skłamałem, nie chciałem mu teraz mówić o DJ’u. Tom zawsze dziwnie reagował, jak nawet padało jego imię, a jeśli bym mu powiedział o zmianie terminu przesłuchania, zdenerwowałby się jeszcze bardziej. Ten drobny problem rozwiązałem sam, nie zawracając już tym głowy Tomowi. Teraz musiał się skupić na odtruciu, bo to dla niego było najważniejsze. -  Pytał, jak ci idzie. Kazał przekazać, że wierzy w ciebie i masz się trzymać.
Tom prychnął.
- Ciekawe, od kogo się dowiedział?
- Może od rodziców. Ostatnio często wydzwania do domu – powiedziałem.
- Skąd wiesz?
- Słyszałem kilka razy. Wypytuje mamę i Gordona, jak się czujemy? Czy gdzieś chodzimy? Jak wizyt u psychologa?
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś?
- A po co? Jakie to ma znaczenie?
Wzruszył ramionami. Zanim zaczęliśmy dyskutować, rozkładając jak zwykle każdy problem na czynniki pierwsze, przyszedł po nas lekarz, przerywając nam.
Kiedy szliśmy tak korytarzem do windy, miałem totalną pustkę w głowie. Nie wiem, który z nas w tym momencie stresował się bardziej, ale ostatni raz bałem się tak chyba…, kiedy nas porwali? W każdym razie to, co czułem w tej chwili, przypominało tamto uczucie i wcale nie było mi lżej. Znając ten rodzaj lęku. Wiedziałem, że nie zwiastuje nic dobrego i cholernie bałem się o Toma.
Weszliśmy w końcu do jakiegoś pomieszczenia, w którym był jeszcze jeden pokój z szybą na pół ściany.
- To lustro weneckie - powiedział lekarz. - Będziemy cię obserwować. Pod sufitem są zamontowane jeszcze dwie kamery. No i tu, jak widzisz monitorujemy prace twojego serca. Masz podwyższone tętno od kilku godzin.
- Zawsze tak mam, kiedy nie zażyję kolejnej dawki – wyjaśnił Tom, choć wydaje mi się, że lekarz doskonale o tym wiedział.
- Tak, wiemy o tym. Poza tym wszystko na razie jest w normie.
- Czego mam się spodziewać? – zapytał.
- Bólu – odparł krótko lekarz.
- Jak wielkiego? – Tym razem ja zapytałem.
- Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. To indywidualna kwestia, ale nie będzie lekko, zwłaszcza że, to co brałeś jest substancją, o kompletnie nieznanym mi podłożu działania.
- Ale on uwolni się od tego, prawda? - Patrzyłem natrętnie lekarzowi w oczy. Jeśli skłamie, będę wiedział i przerwę to, póki był jeszcze czas.
- Ze wszystkich uzależniających środków można się odtruć, ten nie różni się niczym wyjątkowym. Jedyne, czego nie jestem w stanie przewidzieć, to sposób, w jakim się to odbędzie.
Tom wypuścił ze świstem powietrze.
- Co ma być, to będzie – powiedział. – Tam mam iść? – zapytał, wskazując na pokój za nami.
- Tak – potwierdził lekarz.
Ruszył pierwszy, a ja, ostatni raz zerkając na lekarza za nim.
Kiedy wszedłem, pierwsze, co od razu rzuciło mi się w oczy, to, że podłoga i ściany były obite gąbką przykrytą jakimś skurzanym białym materiałem. Boże, po co to? Wyglądało zupełnie jak pomieszczenie dla wariatów, w których zamyka się ich, żeby nie zrobili sobie krzywdy.  Nie było tam kompletnie niczego ani krzesła, ani łóżka, żadnych mebli.
- Czy to naprawdę konieczne? – zapytałem, zanim zamknięto nas w środku.
- Ja wiem, że Tom będzie się starał nad sobą panować, ale przyjdzie taki krytyczny moment, że…
- Że? – zapytał Tom.
- Miejmy nadzieję, że nie…
- Zrobię Billowi krzywdę? To chce pan powiedzieć? – Drążył.
Lekarz zamilkł, patrząc raz na mnie raz na Toma.
- Nie zostawię cię tu samego, nawet o tym nie myśl – zaparłem się, kiedy Tom na mnie spojrzał.
- Jeśli będzie źle, niech mi pan doktorze obieca, że zabierze stąd Billa.
- Nie ma mowy, Tom! – Nie chciałem nawet tego słuchać.
- Zamknij się! – Wrzasnął na mnie. – Nie będziesz ryzykował dla mnie życiem.
- Właśnie, że będę. To moje życie i mogę z nim zrobić, co mi się podoba.
- Billy – zaczął spokojnie. – Wiem, że chcesz dobrze, ale ja bym sobie do końca życia nie wybaczył, jeśli bym cię skrzywdził. Zresztą i tak już cię skrzywdziłem, mało ci było? – dodał, a ja doskonale wiedziałem, że chodzi mu o seks w Turcji.
- Zmusili nas, to nie był świadomy, a już na pewno przyjemny wybór.
- Obiecuję ci, Tom, że zabiorę stąd twojego brata, jeśli zrobisz się nieobliczalny – odezwał się lekarz.
- Zaraz! Ja się nie zgadzam – zaprotestowałem, ale najwyraźniej mojego zdania nikt już nie brał pod uwagę.
- Dziękuję – powiedział Tom, chyba tylko dlatego, godząc się, żebym był tu z nim. Tylko ta świadomość pozwalała mu wierzyć, że w ten sposób mnie chroni przed samym sobą.
Drzwi zamknęły się. Nie było odwrotu. Śnieżnobiałe obicie aż dźgało w oczy. Wysoko pod sufitem wisiał wiatrak, który cały czas chodził, dając przyjemny podmuch świeżego powietrza. W dwóch rogach pod sufitem wisiały kamery, a szyba, która była weneckim lustrem, odbijała nas tu w środku, stwarzając iluzję intymności, pomimo że, do tego było nam bardzo daleko. Brak okien, jedynie jasne, wręcz zbyt jasne halogenowe światła oświetlały całe pomieszczenie, kompletnie dezorientując, jaka jest pora dnia lub nocy.
Nie wiem, ile tu już byliśmy, Tom obszedł pokój już chyba z tysięczny raz, a mały nie był.  Strasznie się pocił, a ja siedziałem pod jedną ze ścian z podkulonymi pod brodę nogami i obserwowałem go. Co jakiś czas, wymieniałem z nim jakieś nic nieznaczące zdania, choć głównie interesowało mnie, jak się czuje.
Kiedy zaczął zaciskać ręce w pięści i chodząc, co jakiś czas uderzał nimi w ścianę, widziałem, że robi się coraz ciężej.
- Tom, bardzo cię boli? Może mogę ci jakoś pomóc?
- Poradzę sobie – odparł krótko, jakby nie chcąc wdawać się w dyskusję, a jedynie skoncentrować się na sobie i na swoim bólu, z którym zaczął już walczyć.
Wstałem i podszedłem do niego, zatrzymując go na chwilę. Wyrwał się nerwowo.
- Zostaw mnie - syknął.
- Jeśli powiesz mi co cię boli, może spróbuję ci to rozmasować – zaproponowałem. Widziałem, że od czasu do czasu rozcierał mięśnie rąk lub nóg, mogłem mu przecież w tym pomoc. Po to też z nim tu byłem.
- Nie trzeba. Usiądź lepiej i się nie odzywaj. Dekoncentrujesz mnie – odparł chłodno.
Nie przejmowałem się tonem tych słów. Wiedziałem, że tak mówi, bo cierpi. Liczyłem się z tym nawet, że będzie jeszcze gorzej, byłem na to gotowy i nie zamierzałem w ogóle brać sobie tego do serca.
Po upływie kilku kolejnych godzin, choć tak naprawdę nie wiem, ile ich minęło, bo tu wszystko wydawało się trwać wieki, sytuacja się pogorszyła. Tom zaczął dobijać się do drzwi, żądając, by go wypuścili.
- Przestań i uspokój się. Nikt cię stąd nie wypuści – tłumaczyłem mu.
- Chcę stąd wyjść. Mam dosyć, słyszysz? Każ im otworzyć te drzwi!
- Nie – odparłem twardo, a on chwycił mnie za nadgarstek, zaciskając tak mocno rękę, że miałem wrażenie, iż za chwilę zmiażdży mi kość.  Nie miałem pojęcia, skąd było w nim tyle siły.
- To boli, Tom. Proszę, puść mnie – jęknąłem i złapałem go za rękę, próbując się uwolnić, a on pchnął mnie z całej siły na ścianę, aż się od niej odbiłem. Dobrze, że wszystko było wyłożone gąbką, bo takie zderzenie z gołą ścianą zakończyłoby się dla mnie fatalnie. Mimo tego i tak mnie na chwilę zamroczyło, a zanim zareagowałem, Tom chwycił mnie za bluzę, odciągając od ściany i znowu, próbując rzucić mnie na nią.
- Przestań! - złapałem się jego koszulki, szarpiąc się z nim.
- Każ im otworzyć te pierdolone drzwi, bo cię zabije, rozumiesz?! – Zaczął na mnie krzyczeć.
- To będziesz miał mnie na sumieniu, bo nie zamierzam ani jednym słowem o tym wspomnieć.
Zamachnął się na mnie, gdybym w porę nie zasłonił się ręką, dostałbym w twarz. Tom zrobił się agresywny i najwyraźniej ja byłem teraz jego celem. Pierwszy raz zobaczyłem, co mogą zrobić z człowieka narkotyki. To było straszne, wszystkie złe cechy, jakie Tom nosił w sobie, wyszły na wierzch. Nie mogłem uwierzyć, nie byłem pewny czy on postradał zmysły, czy nie wiedział już, kim jestem, ale jedna myśl mi tylko krążyła po głowie, niech mnie bije i maltretuje, jeśli to pomaga mu znieść ból, byle tylko lekarz, który nas obserwował, nie pękł i mnie stąd nie zabrał. Tylko o to prosiłem w myślach, kiedy kolejny raz zaciskał rękę na moim nadgarstku, szarpiąc mnie i popychając do drzwi, każąc mi powiedzieć im, żeby go wypuścili.
- Nie – odparłem hardo.
Zostawił mnie, krzycząc i dając upust złości. Tak się darł, że zasłoniłem uszy rękami. Krzyczał i uderzał pięściami w ścianę. Zrobił wokół pokoju znowu kilka rund, omijając mnie, a kiedy trochę się uspokoił, znowu skupił uwagę na mnie. Chwycił mnie za bluzę i podnosząc z podłogi, przycisnął twarzą do drzwi.
- Gadaj – wysyczał mi do ucha. - Albo zaczniesz za chwilę żałować, że tu ze mną wlazłeś i wtedy sam zaczniesz ich błagać, żeby otwarli te jebane drzwi.
- Nie - odparłem, a on odciągnął mnie od drzwi i z impetem uderzył mną o nie kolejny raz, wykręcając mi rękę do tyłu. Tym razem zacząłem już krzyczeć. Byłem prawie pewny, że mi ją zaraz złamie. Nie miałem pojęcia skąd w nim tyle siły. Ciskał mną jak szmacianą lalką. Pewnie, gdybym tylko poprosił o otwarcie drzwi skończyłaby się moja męka, ale obiecałem mu, obiecałem, że choćby nie wiem co, nie pozwolę mu zażyć więcej tego narkotyku, bez względu na to, co będzie mówił i robił.
Przywarł do mnie całym ciałem. Czułem, jak się trzęsie i jaki jest spocony. Ocierał się policzkiem o mój, wycierając we mnie cały pot. Wsunął kolano między moje nogi.
- Lubisz to uczucie? – zapytał, szepcząc mi do ucha.
Milczałem. Czułem, jak szybko bije jego serce, był zmęczony. Ciekawe, ile czasu trzeba było, żeby to świństwo całkiem z niego zeszło. Szczerze mówiąc, miałem już dosyć. Zachowanie Toma przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nie wiedziałem, jak daleko się może jeszcze posunąć. Gwałtu, co prawda się nie obawiałem, wystarczyło moje jedno słowo, żeby mi pomogli, ale nie to było moim celem. Chciałem, żeby nie czuł się tu samotnie i żeby wiedział, że ja też przechodzę to razem z nim. Może nie cierpię aż tak jak on, ale jego ból w jakiś sposób ja też odczuwam.
- No dalej, powiedz, żeby otwarli.
- Nie mogę. Obiecałem ci. Pamiętasz?
- Daj spokój, zapomnij o tamtym. Sądziłem, że to będzie mniej bolesne. Masz pojęcie, co ja w tym momencie czuję?
- Nie – odpowiedziałem szczerze.
- No właśnie. Wolę umierać latami niż znosić to, choćby minutę dłużej. Dlatego powiedz im, że koniec z tym.
- Nie mogę, Tom.
- Gadaj!
- Złamiesz mi rękę, Tom – wyjęczałem.
Kiedy drugą ręką objął mnie za szyję i zaczął dusić, spanikowałem. Ręka, którą mi wykręcał, potwornie mnie bolała, a drugą nie potrafiłem się uwolnić z jego uścisku. Jezu, udusi mnie albo złamie mi rękę – pomyślałem. A już na pewno za chwilę wpadną tu pielęgniarze i wszystko pójdzie na marne.
- Kocham cię, Tom. Dla ciebie nawet umrę, żeby ci pomóc – wyszeptałem na tyle, na ile zdołałem, nawet nie licząc, że to coś pomoże, ale on nagle oderwał się ode mnie jak poparzony i odskoczył w tył. Odwróciłem głowę, patrząc, co robi, a przy tym rozmasowując swoją szyję. Druga ręka potwornie mnie rwała, nie mogłem nią w ogóle poruszać, czując jakiś dziwne mrowienie, a on stał i patrzył na mnie, jakby miał się za chwilę rozpłakać.
- Zabierzcie go stąd! – krzyknął. - Zabierzcie stąd Billa.
- Jesteś tego pewien? – usłyszeliśmy przez interkom.
- Tak. Natychmiast!
- Nie, nie ma mowy! – Zaparłem się, a kiedy drzwi się otwarły i w nich zobaczyłem dwóch pielęgniarzy, wpadłem w histerię. – Nie, nie możecie! Doktorze, ja nie mogę. Ja muszę tu zostać, Tom mnie potrzebuje.
- Nie potrzebuję cię! Zabierajcie go! - Darł się na pielęgniarzy.
Chociaż słowa, które mówił raniły, widziałem po jego minie, że robi to ostatkiem sił, zanim pozwoli się całkowicie opanować furii. Pielęgniarze wyprowadzili mnie, choć szarpałem się i krzyczałem. Kiedy zamknęli drzwi na zamek, puścili mnie, pozwalając jedynie obserwować go za szyby weneckiego lustra.
- Tom! – uderzyłem pięścią w szybę. Spojrzał na nią, słyszał moje stukanie, patrzył dokładnie w miejsce, w którym stałem, choć mnie nie widział.
- Doktorze, co się z nim dzieje? – zacząłem dopytywać się gorączkowo.
- Nie mam pojęcia. Tak gwałtownego procesu nie widziałem jeszcze nigdy.
Spojrzałem niepewnie na lekarza, przypominając sobie jednocześnie słowa doktora z więzienia. Powiedział mi wtedy, że Tom nigdy się już od tego nie uwolni. Zaczynałem dopuszczać powoli do siebie myśl, że to może być prawda, a przez mój upór, jedyne, co zyskam, to martwego brata. Tak, bo to ja mu marudziłem od miesiąca o odwyku. Właśnie przeze mnie tu był. Gdyby nie ja, nadal by brał i żył. A tymczasem, może właśnie stał jedną nogą w grobie. Zastanawiałem się, czy nie przerwać tego.
Po kolejnej godzinie jego furia sięgnęła zenitu. Od kilku minut dobijał się do szyby, próbując ją rozbić.  Jego kostki na rękach były pokrwawione, a on wydawał się w ogóle tego nie czuć.  Wyzywał wszystko i wszystkich, i ciągle krzyczał. Co jakiś czas upadał na podłogę i wił się w jakiś dziwnych konwulsjach.
- Co się z nim dzieje? – zapytałem przerażony tym, co widziałem.
- Ma skurcze mięśni, to normalne. Nie panuje nad tym, to nic groźnego. Jednak martwię się o jego serce. Tętno coraz bardziej wzrasta, miał już kilka mini epizodów migotania przedsionków.
- Co to znaczy?
- Serce, to też mięsień, jeśli się zatrzyma, już nic nie będziemy mogli zrobić, nawet podać mu adrenaliny. To będzie koniec, Bill.
Zdrętwiałem cały, kiedy to usłyszałem. Patrzyłem na monitor i nagle dostrzegałem same nierówne uderzenia jego serca i ciągle rosnący puls. Spojrzałem znowu na niego, jak kolejny raz upada i znowu wije się na podłodze, krzycząc przeraźliwie z bólu. Nie mogłem już tego dłużej znieść. Na białych ścianach wszędzie, gdzie sięgnął, widniały ślady rozmazanej krwi z jego poranionych rąk. Boże, daj mu siłę, zacząłem się modlić i w tym samym momencie włączył się alarm na jednym z urządzeń, a krzyk Toma nagle ucichł i osunął się bezwładnie na podłogę.
- Tom! – Uderzyłem pięściami w szybę. – Tom! - Nie ruszał się. - TOM! TOM! NIE! TOM! – Krzyczałem, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Wiedziałem, że to się źle skończy. Wiedziałem, że on tego nie przeżyje. Czułem to! Nic już do mnie nie docierało. Nic już nie miało sensu. Patrzyłem tylko na jego ciało, leżące tam w samotności. - Wpuście mnie tam! Chwyciłem za klamkę, ale jeden z pielęgniarzy próbował mnie powstrzymać. – Puszczaj mnie! Chcę tam wejść!
- Bill, uspokój się, nie pomożesz mu – zaczął tłumaczyć mi lekarz.
- A co ty możesz wiedzieć… Co wy wszyscy możecie wiedzieć! – Rozpłakałem się. – To mój brat – powiedziałem szeptem.
- Wpuście go – powiedział lekarz, a ja słysząc to, rzuciłem się do drzwi, wbiegając do środka, dopadając do Toma. Odwróciłem go na wznak, był taki ciepły.
- Tommy. O Boże, Tommy… – przytuliłem go do siebie. Nie tak to miało być. Miało się udać, sam tak mówił.
Do pomieszczenia wszedł lekarz. Kucając przy mnie i podwijając Tomowi koszulkę, przyłożył stetoskop do jego klatki piersiowej.
- Po co pan to robi? – zapytałem, wycierając łzy. Nic nie rozumiałem. Urządzenie w sąsiednim pokoju wyło, oznajmiając, że Tom nie żyje, a on musiał to jeszcze sprawdzić? Jakiego dowodu jeszcze potrzebował? Cholerne konowały, hieny, nawet po śmierci nie dadzą nikomu spokoju. Dla nich życie ludzkie, jego ciało, to tylko mięso, które można kroić i badać. Nie mają żadnego szacunku ani dla żywych ani dla umarłych. Nie potrafią uszanować nawet tego, że straciłem najcenniejszą osobę w moim całym popieprzonym życiu. 


69 komentarzy:

  1. Uduszę Cię! Rozpłakałam się jak głupia i do tej pory płacze. Tom nie może umrzeć! Czemu skończyłaś w takim momencie?! Czułam wszystko to co czuł Bill. Matko boska, naprawdę świetnie piszesz. Chcę już następny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz sie przez ciebie poryczę. Wiem, wiem, że ostrzegałaś, ale jha musiałam to przeczytać.
    Jak Tom wpadł w szał i zaczął robić bratu krzywde, to byłam przerażona. A moją pierwsza myslą było, żeby go jeszcze wział i zgwałcił.
    Ale Tom przeżyje, tak? Bedzie kolejnym przypadkiem przeżytej smierci klinicznej, czy jak to sie tam zwie. Przecież on musi zyć!
    szczerze, to wolę nie myślec, jak beznadziejnie dziwny komentarz mi wyszedł, ale to wszystko od tego płaczu, który próbuję powstrzymac.
    Weny życzę
    KOTEK
    Ps. dałam notkę na bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale żadnej śmierci klinicznej czy śpiączki tu nie będzie.

      Usuń
  3. nie wiem co powiedzieć, łzy mi ciekną ciurkiem...
    jak mogłaś zabić nam Toma...

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Miał mieć przesłuchanie w poniedziałek, a nastąpiła zmiana planów i będzie w SOBOTĘ o siedemnastej. Nie mam się jak z nim skontaktować. W sumie Tom nie dał mi nawet namiarów do tego chłopaka.
    Zmarszczyłem brwi, słysząc jak Tom spuścił wodę w toalecie.
    - Kiedy to przesłuchanie? – zapytałem jeszcze raz, bo mi jakoś umknęła ta informacja.
    - W PIĄTEK o siedemnastej."
    chyba małe zaćmienie co? :D:D:D:D:D:D
    ~Karla

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mogłaś ?!?!?? :'( :'(
    FOCH 4 EVER :O
    Kiruś (która właśnie przestała cię lubić)
    Ps Nadal przez ciebie rycze :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!!! tego sie nie spodziewalam, jak to Tom niezyje ? tak nie moze byc, co bedzie z Billem? No chyba mi nie powiesz, ze DJ bedzie pocieszal Billa i cosik z tego wyjdzie ?.... No, ale dlaczego Tom musial odejsc? nie przeboleje tego buuu ;(;(;(;( Gdzie jest Happy End ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasmucil mnie ten rozdzial, nawet bardzo ;( ale czuje tez niedosyt i ekstytacjie co dalej bedzie. Potrafisz wzbudzic w czlowieku skrajne emocje, uklony i szacynek dla Ciebie ....
      Sorli za bledy, prawie spie .... a no i duzo weny, czasu i inspiracji zycze:)
      Jestes The Best !!<3

      Usuń
  7. Chora jestem, głowa mnie boli, a tu jeszcze taki rozdział! No nie mogę no. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Inni czują to co czuł Bill, a ja czułam wszystko co Tom (ał ał oko mnie zaczęło szczypac idk dlaczego), ale mam nadzieje, ze ten stetoskop pomoże. No bo co to, by był za twc jeśli tom, by umarł, a przecież jeszcze się Muna nie pojawiła. A co z Simone? Gordonem?! Omg GUSTAV I GEORG!! No co ty halo halo. Ja tu się troszkę opanowałam, ale pewnie będę myśleć nad dalszym losem całą noc.
    Jeśli go ukatrupisz to ja ciebie ukatrupie, a mieszkam blisko Katowic, wiec uważaj.
    Ugh ty.
    #483
    *za błędy przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. skoro śmierci klinicznej ani śpiączki nie będzie to może przeszczep serca? tonący brzytwy się łapie :D Nie wyobrażam sobie dalszych części bez Toma...

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże! Jedni czuli to co Bill, inni to co Tom, a ja to co obaj! Mam teraz takie rozwichrowanie emocjonalne, czuję się jakbym miała jakieś rozdwojenie jaźni! Tak beczałam przez połowę odcinka, że ledwie widziałam litery. Jestem bardzo wrażliwa, ale w życiu bym nie pozwoliła sobie na opuszczenie chociażby jednego odcinka Twojego opowiadania! Chyba mam jakieś odruchy masochistyczne ale ten ból mi się podobał, już zdążyłam się opanować ale było ze mną cholernie źle. Takie rzeczy doprowadzają moją wrażliwość do granicy! Ja... Umarłam razem z Tomem, przez chwilę.. czułam to, potem moje uczucia przeniosły się automatycznie na Billa i zmieniłam się od razu w dziurawą butlę wody... Nie żebym nie płakała już wcześniej ale po tym to już była masakra. Najbardziej na moje łzy działają takie rzeczy jak: " -Tom! - Uderzałem pięściami w szybę. - Tom! - Nie ruszał się. - TOM! TOM! NIE! TOM!"
    Matko kochana takie krzyki rozpaczy związane z utratą ukochanej osoby zawsze po prostu przełamują tą granicę i łzy po prostu ciemną ze mnie ciurkiem! Ale i tak nie potrafię być na cb zła. Tak samo bardzo chcę dalszej części, teraz będzie mnie ta sytuacja męczyć dzień i noc.. To będzie katastrofa co mi się będzie śniło i tak już mi się ostatnio jakieś kataklizmy z Billym i Tommym śnią po nocach, jestem raz Billem raz Tomem na zmianę!
    No kochana załatwiłaś mnie tym odcinkiem, poważnie.. Ja nawet nie wiem przez to co mam napisać, a co dopiero sklecić jakieś konkretne wypowiedzi! Po prostu mnie zniszczyłaś tymczasowo...
    Co teraz z Tomem? On musi jeszcze jakoś żyć.. Tylko co może go uratować? Jeśli chodzi o przeszczep serca ..to.no.. możliwe, ale kto to miałby być? 100% że Bill by to zrobił, ale to już chyba zbyt późno. Bill prędzej zabije się, żeby być z Tomem. Co natomiast będzie z Muną? Może znajdzie Billa i razem z tym doktorkiem opracują jakieś antidotum do ożywienia zmarłych? Cholera, teraz to już same szalone pomysły mam w głowie, teraz to już dla mnie wszystko jest możliwe.. A co z DJ-em? Bo on miał nieświadomie pchnąć Toma w ramiona Billa, ale czy on już to zrobił? No bo Tom sam chciał już być z Billem..nie wiem jakoś rozjechał mi się ten moment. Może z tym pchnięciem w ramiona to miało być jakoś inaczej? Może ona ma martwego Toma pchnąć w ramiona brata jakimiś swoimi voodoo zdolnościami i w sensie że przywrócić go do życia? Rany, ja już poważnie świruję, ale wiesz chyba chwilowo straciłam poczucie rzeczywistości.. Chyba jeszcze nigdy nie wymyśliłam aż takich teorii i szczerze, przegrzewa mi się właśnie mózg.
    Mamuniu, co ty potrafisz zrobić z człowiekiem kochana.
    No dobra, czekam na kolejny odcinek, bo chyba bardzo źle ze mną..Sorry ale w takim stanie to ja nie dam rady dzisiaj nic więcej w tym komentarzu napisać, po prostu... zmiotło mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny, a i proszę o przytulaska od ciebie bo inaczej dziś nie usnę, czekam :*
    ~GlamKinia~
    <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Muna odda mu swoje serce czy coś xDDDD

      Usuń
    2. Heh. Jesteście wszyscy bardziej zdesperowani niż sam Bill. Przeszczep serca nie wchodzi w grę, vooodoo także. Myślę, że na tym etapie i to z perspektywy Billa on sam nie wie co zrobić. Trzyma w ramionach ukochaną osobę i jedyna myśl jaka chodzi mu po głowie to, że on bez niego nie chce żyć. Ale od razu wam powiem, że żadne cuda się tu nie zadzieją. Najbliżej prawdy jest #483 i to właśnie to, powinno wam dać do myślenia. Kochani, przecież to takie oczywiste.

      Usuń
    3. Maszyna nawaliła, a stetoskop jednak pokaże prawde, że Tom żyje tylko serce ma słabe.. :D

      Usuń
    4. Chwilowe zatrzymanie akcji serca..? *z nadzieją*

      Usuń
    5. Boże, jak ja was kocham za te wasze domysły :) Ale nie, to nie jesteś chwilowe zatrzymanie akcji serca.

      Usuń
    6. czyli co, definitywny koniec Toma? nie ma już nadziei?

      Usuń
    7. Cóż... Podobno nadzieja zawsze umiera ostatnia, więc...

      Usuń
    8. haha, uwielbiam Cię za to, że tak nam mieszasz w głowach! :D

      Usuń
    9. To mieszanie wam w głowach... Ja się nie mogę po prostu powstrzymać. :D

      Usuń
    10. Tom zmartwychwstanie!! xD

      Usuń
  10. Ps. Spróbuj czytając właśnie ten z Twoich odcinków, łącząc
    go z piosenką Placebo - Running Up That Hill. Normalnie masz efekt jakbyś wsłuchiwała się bicie serc naszych bliźniaków. Normalnie dla mnie totalna psychdeliczna schiza, polecam. ;D
    No i czekam na tego przytulaska pamiętaj! :*
    ~GlamKinia~ <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boska jest ta nuta *o*

      Usuń
    2. O tak, utwór idealnie pasujący do odcinka. Znam tą piosenkę i kocham ją. :*

      Usuń
  11. Nie wierzę w to ze Tom umrze. Jezeli umrze to Bill sobie nie poradzi. W pierwszym momencie pomyslalam ze ten caly sprzet sie odkleil albo przestal dzialac bo to prototyp. Przeszczep serca nic nie da w tym przypadku bo nie ma wady serca. Moze jak mu podadza narkotyk to zacznie bić. Mysle ze ich wieź może zadziałać na nich, ale nie wiem jak. Tego bym sie spodziewala.
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś jest w tym Twoim domyśle. Ale żadne podanie narkotyku, to by i tak nic nie dało. Zresztą Bill mu obiecał, że choćby błagał, płakał i wyzywał nie pozwoli mu go podać. Pamiętacie?
      Jedno czym mogę was trochę naprowadzić to, żebyście spróbowali nie patrzeć na to zdarzenie oczami Billa.

      Usuń
  12. Wrażliwość, Serio?Obwiam się, że nie trafiłaś, ale naprawdę mocno mnie rozbawilaś!
    Co do odcinka, to jakos zupelnie mnie nie martwi. Oczami Toma, powiadasz? Cóż Ja zapewne, zrobiłam to co zawsze- wzięła sobie to czego chce, za wszelką cenę. W tym wypadku, stawiam więc na symulacje. Bill niczego tak nie boi się jak śmierci, Toma. Nastraszmy go że nie żyje, i zrobi wszystko czego tylko Tom, od niego zarząda. Tym bardzej, że juz wcześniej pokazał, że asertywności nie jest jego mocną stroną.
    Co do rozważanego, wątku medycznego, to nie bardzo rozumiem, po co przwszczepiać serce denatowi... Ale jak to mówią fikcja, rządzi się swoimi prawami...
    A Ja po sześciu godzinach w prosektorium, z lekarzem idiotą, jestem dziś sklona uwierzyć, nawet we wroźke zembszke, ewentualnie koszmar, który jest częstym elementem wprawiani czytelnika w stan przedzawalowy. Tak czy siak, czekam na twoją kreatywność.
    Pozdrawiam N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodziło mi, żeby patrzeć oczami Toma, bo raczej ciężko, by było na to teraz spojrzeć jego oczami, ale nie patrzeć na cały odcinek oczami Billa. W każdym razie Tom nie udaje.

      Usuń
  13. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Chociaż i tak wiem, że Tom przeżyje.
    Cudny rozdział.
    Dużo weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. W poniedziałek wszystkiego się dowiecie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No i całe szczęście bo ja już tutaj umieram. :D
    Hah, Jezu jak to wygląda: ja już tutaj umieram ":D".
    Ale z czego tu się cieszyć? XD Chyba mi odbija. ( ale nowość)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak myślę, może musi się tutaj pojawić taki pocałunek w stylu Śpiącej Królewny? Może Billy pocałuje brata, więź zadziała i bum! Tom ożywiony? :D

      Usuń
    2. ahahah made my day <3 :D

      Usuń
    3. Hahaha. Nie, nie, nie żadnego pocałunku nie będzie. Boże, im dłużnej kombinujecie tym bardziej ekstremalne pomysły do głowy wam przychodzą.

      Usuń
    4. Wiesz, Bill i tak sobie nie będzie żałował :P

      Usuń
    5. Jej :D och, to już niedługo, na pewno, wierzę w to ;)

      Usuń
  16. Może Muna mu jakoś pomoże? Skoro ma się pojawić w nieoczekiwanym momencie, to bardziej nieoczekiwanego już być chyba nie może :P
    Cóż, wiemy już, że Tom nie umrze i to jest najważniejsze. Na dalszy rozwój akcji jakoś wytrzymam do jutra.
    Pozdrawiam!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja kumpela miała pewien pomysł: czy Tom ma zawał?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, to nie zawał. Boże, przecież to takie proste, że też nie możecie na to wpaść. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli to proste, to może Tom udaje, ale to nie miałoby sensu. Jeżeli ma jakąś zapaść, cokolwiek to mogą go odratować jeszcze, te elektrowstrząsy i wgl. Ale to też mało prawdopodobne... Hmmmm. Bill mógłby się zabić i żyliby szczęśliwie po drugiej stronie, ale wiem, że to nie jest to. A tak w ogóle... Może to nie przez odstawienie narkotyku jego serce ma zawał... Czyżby umierał z miłości do Billa...? A może zapadł w śpiączkę? A może ten gościu co stworzył narkotyk stworzy jakąś odtrutkę? Albo Tom kazał wyprowadzić Billa bo wiedział że coś się stanie... Ale wtedy musiałby się otruć czy coś... Jedyne o czy myślę to jakieś dziwne nieporozumienie i to jak Oliwer Queen z serialu Arrow umiał zrobić tak żeby człowiek wydawał się martwy, a wcale nie był...
      Jesteś okrutna pisząc takie rzeczy. Jedyna z czego się cieszę to fakt że rozdział pojawi się w poniedziałek, a nie później. Bosz... Jestem taka ciekawa, co tam wymyśliłaś!
      Tracheotomie

      Usuń
    2. To nie zawał, nie śpiączka, nie udawanie umarłego, yyy... co tam się jeszcze przewinęło? Nie pomoże tu też żadna odtrutka ani elektrowstrząsy, ani pocałunek, ani więź czy miłość. Wrzucę wam odcinek jutro o 18.00, więc jak ktoś ciekawy, to zapraszam o 18.

      Usuń
  19. Cholera no xD niby takie proste a tak cholernie trudne :D

    OdpowiedzUsuń
  20. To może Tom niby chwilowo umarł z braku Billa w pobliżu a kiedy Bill pojawi się, Tom z powrotem ożyje, będzie jego jedynym istniejącym lekiem. Tylko najpierw musi odsunąć tego cholernego lekarza od naszego trupka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nah... Bill był przy Tomie pierwszy, już by zadziałało. Tak poza tym to nierealne nawet jak na opowiadanie :P

      Usuń
    2. Nie kochane, to nie ta ścieżka. Będziecie się wszyscy śmiać z prostoty tego. Odcinek na jutro napisałam, jeszcze tylko muszę poprawić go i jutro się dowiecie WTF :)

      Usuń
    3. Nie każ nam czekać aż do 18! :( Nikt przez Ciebie nie będzie mógł spać :P
      obsesja

      Usuń
    4. Czy on po prostu zemdlał?
      obsesja

      Usuń
    5. Jezuuuu noooo...! Umieram tutaj z ciekawości!!! Wykończysz nas dziewczyno!!! I wiem że zaprzeczam sama sobie, ale co mam poradzić na to że właśnie za to Cię ubóstwiam? :D

      Usuń
    6. Wcześniej nie dam rady wrzucić. Musicie się uzbroić w cierpliwość :)

      Usuń
    7. Moja kochana Obsesjo widzę, że pomyślałaś nie oczami Billa :P

      Usuń
  21. Może te elektrody które kontrolowały prace serca się odkleiły albo sam Tom je odpioł co by wyjaśniało "zachowanie" maszyny, a Tommy po prostu stracił przytomność z wycieńczenia czy coś. Widzę że Obsesja wpadła na podobny pomysł:)
    Setsuna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nic prostrzego do głowy mi nie przychodzi. Może opadł z sił albo się potknął? Ewentualnie nagłe wpadł na pomysł żeby pójść spać; ) Jak ja wytrzymam do 18...

      Usuń
    2. A może oderwał te elektrody i opadł zwyczajnie z sił albo udawał bo na pewno oderwał je aby dali mu wreszcie narkotyk. Jeśli udawał to lekarz go nieźle przyszpili. xD

      Usuń
    3. Elektrody są na swoim miejscu :) Tom też nie udaje.

      Usuń
  22. WOW !! weszła tu tylko na chwilę, tak dla oderwania się od pracy, a tu taka wrzawa, aż nie mogłam i przeczytałam rozdział kolejny raz .... te wszystkie domysły i przypuszczenia dają do myślenia, oczywiście też mam swoją ..... Przecież ten sprzent, który monitorował funkcje życiowe Toma był eksperymentalny, to może być tak, że nie wychwytuje wolnego i słabego bicia serca Toma. Każda elektronika zawodzi, nieprawdaż ? I doktorek ze swoim "magicznym" stetoskopem usłyszy, że Tom jednak żyje!
    Przecież, Oni nawet nie stali się kochankami!
    I jak tu wytrzymać do wieczora, no jak ? Wierze tylko, że nasz Tommy z tego wyjdzie, i z Billem będą mieli chwile szczęścia, zanim nie pojawi się ta wredna, mała wiedźma Muna wrrrr...!!!
    Pozdrawiam serdecznie, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:D i wracam do pracy hi hi :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak będziesz prywatyzować bloga, to prosiłabym zaproszenie. ( masakra że każdy musi prywatyzować blogi o treści +18)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*