Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 12 marca 2015
20:11
Witajcie kochani
Więc tak, nadal mój nastrój wisi pod psem. Pomińmy to jednak
milczeniem. Zapewne znowu zapałacie
chęcią mordu, ale z pretensjami nie do mnie. Bliźniaki po prostu się nie
dogadały, chyba pierwszy raz w swoim dotychczasowym życiu, ale obaj pragną dla
siebie to, co najlepsze. Szkoda tylko, że obaj nie uwzględnili, że najlepiej
będzie im ze sobą. No, ale sami przeczytacie. Powiem wam tylko tyle, że
zbliżamy się właśnie do końca drugiego etapu opowiadania J A co za tym idzie
zacznie być gorąco.
Odcinek 39
*
Obudziłem się gdzieś w środku nocy. Bill spał wtulony mocno
we mnie, obejmując mnie w pasie. Miałem szczęście, bo była chyba pełnia i
poświata z księżyca oświetlała cały pokój, i twarz Billa, na którą mogłem teraz
bezkarnie patrzeć. Zresztą, nie tylko patrzeć, bo odważyłem się nawet dotknąć jego
ust, choć muszę przyznać, że podniesienie ręki i niesyknięcie z bólu było dla
mnie nie lada wyzwaniem, ale nie mogłem się powstrzymać, a już na pewno
zmarnować takiej okazji. Nie poczuł tego. Jego usta były tak blisko moich, że
naszła mnie ochota pocałowania go. I zrobiłem to, musnąłem jego wargi, a on
poruszył się, ale na szczęście nie obudził się.
Kiedy wyjdę ze szpitala, powiem mu, co do niego czuję. Teraz
gdy wiem, że on mnie kocha, to będzie łatwe, przynajmniej nie zwyzywa mnie od
zboczeńców. Myślę, że na początku może mi nawet nie uwierzy. A kiedy porwę go w
ramiona, to już nie wypuszczę i spalimy się razem w tym piekielnym ogniu namiętności.
Widocznie los tak chciał. Być może pojawienie się Muny miało jakiś głębszy
sens. Obaj ciągle miotaliśmy się. Ja, co okazja, to inna dziewczyna. On, chyba
tylko ze względu na mnie, żebym mu nie gadał, umawiał się z tymi wszystkimi
dziewczynami. Poniekąd przeze mnie,
kilka razy przeżył zawód miłosny. Zawsze doszukiwał się prawdziwych uczuć, mimo
że tyle razy mu mówiłem, żeby korzystał z życia, że na miłość przyjdzie jeszcze
czas, ale on zawsze w tych sprawach postępował inaczej. Tak, czy inaczej obaj
nie osiągnęliśmy tym niczego. Teraz wydaje się to oczywiste, tylko w swoim
towarzystwie czuliśmy się dobrze. Od początku pisane było nam być razem,
chociaż nigdy bym nie przypuszczał, że kiedyś zapragnę go w taki sposób. Cóż,
nawet jeśli, trudno to w ogóle ogarnąć, dla mnie teraz ma to sens. Jeszcze
jakiś czas przyglądałem mu się, wsłuchiwałem w jego miarowy oddech, aż w końcu
zasnąłem.
Kolejnego dnia, czułem się już znacznie lepiej, choć
zauważyłem, że trzęsą mi się ręce. Wiedziałem, że to skutek uboczny odstawienia
i że potrwa jakiś czas, więc się tym nie przejmowałem, ale o zagraniu na
gitarze czy innym instrumencie nie było mowy. Miałem idealną wymówkę dla Josta,
który już dawno zastrzegł sobie, że jak tylko przejdę odwyk, bierzemy się do
pracy nad nową płytą, a z tymi trzęsącymi rękami nie było mowy, żebym coś
zagrał. Po wizycie lekarza dowiedziałem się, że w poniedziałek będę mógł wrócić
do domu. Ja byłem gotowy wrócić nawet teraz, ale mina brata, kiedy to
powiedziałem lekarzowi, mówiła sama za siebie.
Po południu odwiedził mnie DJ i wcale nie krył zdenerwowania
przed niedzielnym obiadem, na który został zaproszony przez naszą mamę. Musiałem
się nieźle nagadać, bo już zaczął rozważać niepójście. Jednak mój argument, że
mama się obrazi, a poza tym Kaulitzom się nie odmawia, pomógł. Reakcja DJ’a
wcale mnie nie dziwiła. Natomiast ekscytacja Billa jego osobą zaniepokoiła. Bardzo
lubiłem tego chłopaka, ale Billa nastawienie zwiastowało tylko kłopoty i nie chodziło
mi o to, że DJ miał go w jakiś sposób zranić, ale teraz, gdy podpisał kontrakt,
nie będzie miał czasu na spotykanie się ze mną czy z Billem. Czułem, że to się
może źle skończyć, zwłaszcza że Bill jakoś dziwnie na niego patrzył. Znałem
doskonale to zachowanie. Szczebiotał, jak zakochana nastolatka i nie potrafił
się powstrzymać, żeby nie szturchnąć czy w jakikolwiek inny sposób dotknąć
DJ’a. Miałem nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, bo zakochany człowiek
zawsze zbyt wiele widzi, ale jeśli to, co mi się wydaje, jest prawdą, to nie stanę
bratu na drodze do szczęścia. To będzie dla mnie bolesne, ale z DJ’em będzie miał
większe szanse na szczęście niż ze mną.
- Tom? – zawołał mnie. – Dobrze
się czujesz?
- Tak. Czemu pytasz?
- Wydajesz się jakiś nieobecny – rzucił,
na co DJ mu zawtórował.
- Zamyśliłem się. Denerwuje mnie,
że muszę tu siedzieć aż do poniedziałku. Nienawidzę szpitali.
- Nie żartuj, ten tu nawet
szpitala nie przypomina – powiedział DJ.
- Chcę już wrócić do domu,
nienawidzę bezczynności.
- Przecież w domu też nic nie
robisz – powiedział Bill i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Jesteście niesamowici – stwierdził
DJ.
- Szkoda, że nie słyszysz, jak się
kłócimy – odparł Bill.
- Ja z moją siostrą też mam dobry
kontakt, ale to, co was łączy jest zupełnie czymś innym. – Spojrzeliśmy z
Billem na siebie, obaj pomyśleliśmy zapewne o tym samym.
- Jesteśmy bliźniakami, to
dlatego – powiedział Bill.
- To coś więcej niż tylko
bliźniacza więź. Jak się na was patrzy z boku, to jakbyście byli w sobie
zakochani. Tylko nie krzyczcie, po prostu mówię, co widzę i wiem, że to głupie.
- Wiele osób nam to mówi. Niektórzy
już się tak przyzwyczaili do tych naszych dziwnych zachowań, że nie zwracają
uwagi, ale uwierz mi, prócz braterskiej miłości nic między nami nie ma i nie
będzie – powiedziałem, zerkając na Billa, jak na to zareaguje. Uciekł
spojrzeniem w bok. Miałem nadzieję, że zrozumiał to, co robiłem. Pozory to była
jedyna nasza kurtyna i gwarancja na przetrwanie tego rodzącego się między nami
uczucia.
*
Kiedy Tom powiedział, że między nami nic nie będzie, aż ukuło
mnie w piersi. Miałem zamiar walczyć o jego uczucia, ale jeśli jego stanowisko
było tak oczywiste, to nie pozostało mi nic innego jak odpuścić sobie.
Spojrzałem na DJ’a, przykuwał moją uwagę tak samo, jak Tom. Co prawda łączyło
mnie z nim o wiele mniej niż z bratem, ale to naturalne, Toma znam od zawsze.
Może dobrze się stało, że pojawił się DJ, Tom jakoś specjalnie nie oponował,
żebym trzymał się od niego z daleka, a zwykle słyszałem „daj sobie spokój”, więc
chyba ufał mu.
Pomimo że, po tym, co usłyszałem, zrobiło mi się przykro, starałem
się udawać, że nic się nie stało.
Tej nocy spaliśmy na oddzielnych łóżkach, choć w tej samej sali.
Od wyjścia DJ’a nie poruszyliśmy ani jednym słowem tematu jego osoby, co było
dość dziwne jak na Toma. Sam już nie wiedziałem, co o tym myśleć. Zwykle, kiedy
był przeciwny, wywalał się z milionami argumentów albo zwyczajnie starał się mi
kogoś obrzydzić, tym razem jednak nie mówił nic. Czyżby akceptował to i właśnie
tego dla mnie chciał? Nie wiedziałem już, co mam o tym myśleć.
Tej nocy źle spałem, budziłem się kilka razy dręczony
jakimiś dziwnymi pozbawionymi głębszego sensu snami, z których nie rozumiałem
kompletnie nic.
Przed południem wróciłem do domu, obiecując Tomowi, że wieczorem
będę u niego z powrotem. Zresztą nie chciałem, żeby tę ostatnią noc w szpitalu
spędził sam.
Już na godzinę przed wizytą DJ’a byłem gotowy i zdenerwowany.
Jego przybycie całkowicie odsunęło moje myśli od Toma. Musiałem się jakoś
pozbierać i jeśli Tom tego właśnie chciał wybadać, jakie mam szanse u DJ’a. Nie
zamierzałem się mu od razu rzucać w ramiona. Właściwie w ogóle go nie znałem, widziałem
zaledwie kilka razy, a to, że już na pierwszym spotkaniu wywiązała się między
nami silna nić przyjaźni, nie oznaczało, że przerodzi się to w coś głębszego, zwłaszcza
że, nie wiedziałem, jakiej orientacji jest ten chłopak. Co prawda nie unikał
mojego kontaktu, ale to wcale nie oznaczało, że gustuje w mężczyznach.
Kilka minut przed umówioną godziną tak się denerwowałem, że wypaliłem
trzy papierosy jeden po drugim. Siedziałem w pokoju Toma na parapecie
uchylonego okna i obserwowałem czy jedzie. Saki miał podjechać po niego pod
starą fabrykę. Nie chciałem, żeby nasi fani, którzy już się niestety zdążyli
zorientować, że przebywamy w rodzinnym domu, dopadli go, chcąc przez niego
dostać się do nas. Saki miał go przywieść i wypuścić z samochodu dopiero za zamkniętą
bramą posesji, tak by nikt nie wiedział, kim jest. No a przy okazji palenia okno
pokoju brata wychodziło na front, więc widok stąd był doskonały na całą
okolice. Kiedy dostrzegłem zbliżający się samochód, aż odetchnąłem. Zależało mi
na tym, żeby zacieśnić tę znajomość najbardziej, jak to było tylko możliwe.
Dziwne, było to, że denerwowałem się, jakby był dla mnie kimś
więcej niż tylko znajomym, czyżbym jednak moje uczucie do niego było głębsze,
niż sądziłem na początku?
Zgasiłem peta w popielniczce i zamykając okno, zbiegłem po schodach
na dół.
- Bill? - Zawołała mnie mama.
- Już przyjechał – powiedziałem.
- Tak? To dobrze, bo obiad już
gotowy.
Wyszedłem przed dom. Wysiadł z samochodu z kapturem na
głowie i w ciemnych okularach.
- Hej – przywitał się z tak serdecznym
uśmiechem, że się mu odpłaciłem tym samym.
- Hej.
- Mam nadzieję, że nie
przesadziłem.
- Może trochę. Przepraszam za tą konspirację,
ale to dla twojego, nie naszego bezpieczeństwa.
- Wiesz, trochę mnie przeraża
myśl, że jeśli stanę się, choć w połowie taki sławny jak wy, to stanie się
nieodzowną częścią.
- Taka jest cena sławy, zawsze
możesz się jeszcze rozmyślić – rzuciłem.
- Nie ma mowy – odparł stanowczo.
Kiedy zjedliśmy obiad,
zaprosiłem go do swojego pokoju.
- Rany, jestem w pokoju gwiazdy
muzycznej – powiedział, rozglądając się uważnie, a ja parsknąłem śmiechem.
- Przestań, to zwykły pokój, do
tego zagracony, bo przez te kilkanaście lat zebrało się trochę tych rzeczy i
nic się już tu nie mieści.
- Czuję się jakbym śnił.
- Wiem. Też na początku miałem takie
uczucie. Przyzwyczaisz się. Chcesz zobaczyć pokój Toma?
- Pewnie.
Kiedy otwarłem drzwi do królestwa brata, stał w drzwiach
przez dobrą chwilę, przyglądając się wszystkiemu, jakby był w jakimś muzeum, a
nie w zwykłym domu.
- Wejdź dalej, Tom się nie obrazi.
Zresztą sam mi pozwolił pokazać ci jego pokój.
- Rany, ile gitar.
- Tylko cztery, to zaledwie namiastka
tego, co posiada.
- To ile on ma tych gitar?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, koło trzydziestu, chyba.
-
Na wszystkich gra?
- Wiesz, nasze piosenki mają różne
tonacje. Gitarę stroi się pod tonację, więc ciężko by było przed każdą piosenką
zmienić tonację gitary. Poza tym każda z nich ma też inne struny. Jeśli cię to
dokładnie interesuje, to zapytaj Toma, bo ja się na tym kompletnie nie znam. A
na tych najczęściej gra. No i wiesz, jak to jest, wena do napisania muzyki czy
tekstu potrafi przyjść znienacka, nawet w środku nocy.
- Wiem, nie raz obudziłem się w
nocy i słowa do piosenki same mi się układały, choć siedziałem nad nimi od
wielu dni i marnie mi szło.
Nagle zauważył na biurku fiolkę z narkotykiem i paczkę
strzykawek.
- To ta pochodna? - zapytał.
- Tak.
Spojrzał też na pasek przewieszony na oparciu krzesła,
doskonale wiedział, do czego służył.
- To już przeszłość –
powiedziałem.
- Wiesz Bill, nie chciałem tego
mówić przy Tomie, ale dla niego ten koszmar nigdy się nie skończy, mam na myśli
narkotyki. Do końca życia będzie musiał trzymać się od tego z daleka. Wystarczy
jedna dawka, żeby wszystko wróciło.
- Wiem.
- Więc wyrzuć to. Ja wiem, co on
czuje. Nawet jeśli, nie odczuwa już bólu, to sam odruch może go pokonać, a to aż
się prosi, żeby zażyć.
- Mówisz to z własnego
doświadczenia? – zapytałem.
Popatrzył na mnie.
- Myślisz, że zostałem dilerem tylko
dlatego, że potrzebowałem kasy? To akurat ostatni powód na mojej liście.
- A co było pierwszym?
- Pierwszym, to hard ducha. Nawet
nie wiesz, ile mnie kosztowało trzymanie w ręku prochów i niewzięcie ich. Druga
sprawa to dostępność i cena. Jako diler miałem dostęp do najlepszego towaru i
mogłem go mieć o wiele taniej. Dla mnie to był idealny układ. Gdyby nie Cor,
może nadal bym ćpał.
- Musisz mi pokazać swojego psa.
- Lubisz psy?
- Uwielbiam. Mogłeś go przyprowadzić.
- No co ty, on nie potrafi usiedzieć
w jednym miejscu, zwłaszcza kiedy nie jest u siebie. No i to dość duży pies.
- Jak duży?
- Pitt Bull. Czempion. Mówił ci
Tom?
- Nie.
- Startuje w zawodach pulldog. Wiesz,
co to takiego?
Pokręciłem głową.
- To psy, które ciągną ciężary. Taki
strong dog. Jest w tym dobry. Nawet bardzo dobry – Był z niego ogromnie dumny.
- Koniecznie musisz mi go pokazać.
Wróciliśmy do mojego pokoju. Tym razem jego uwagę przykuł
stos zeszytów na moim biurku.
- Uczysz się czegoś?
Powędrowałem wzrokiem na miejsce, na które patrzył.
- A nie, nie żartuj. Nigdy więcej
nie wrócę do szkoły, niezbyt miło ją wspominam.
- Czytałem.
- No właśnie. To moje teksty i
rysunki.
- Rysujesz?
- Yhym – chwyciłem jeden z
zeszytów, pokazując mu.
- Niezły jesteś. Ja do rysunku w
ogóle nie mam talentu. Myślałem, że do tekstów mam, ale po tym, jak ty mi je poprawiłeś,
chyba jednak muszę zmienić zdanie.
- To nie o to chodzi. Kiedy
zaczniesz więcej tworzyć, to zrozumiesz, w czym problem. Twoje teksty były dobre,
lepsze od mojej propozycji, tylko że w piosence nikt nie pisze wszystkiego dosłownie.
Znaczy, zwykle nikt tego nie robi.
- Wiesz, ja bym chciał, żeby mnie
każdy zrozumiał tak, jak ja tego chcę.
Pokręciłem głową.
- Słuchacz i tak zrozumie to, jak
będzie chciał. Odniesie to do sytuacji z własnego życia. Do niektórych dotrze ona
bardziej, a do innych mniej.
Pokiwał głową, przekartkowując kolejne strony zeszytu,
natrafiając także na kawałek swojego tekstu i zaznaczonego w kółku fragmentu,
który przykuł moją uwagę.
- O, to chyba mój tekst – powiedział.
- Tak – przyznałem. – Musiałem trochę
pomyśleć, jak go przerobić, żeby nie zmieniać kontekstu tego, o czym pisałeś, a
skrócić go.
- „ I nie chcę tylko czuć się
szczęśliwy, ja chcę być w końcu szczęśliwy” - przeczytał fragment, który zaznaczyłem.
– Co cię tu ujęło?
- A ty, o czym pisałeś?
- Jak widziałeś cały tekst, to
picie, palenie i ćpanie, byle nie czuć tego, co cię otacza. Ja już nie chcę się
znieczulać, a tym były dla mnie narkotyki. Czułem się po nich szczęśliwy, ale
tak naprawdę nigdy nie byłem szczęśliwy.
A dla ciebie, co znaczy ten fragment? – drążył.
Westchnąłem.
- Dobra, nie mów. Widzę, że to
dość ciężki temat dla ciebie.
- Przepraszam, ale są sprawy, o
których nie potrafię jeszcze mówić.
- Chodzi o to, że Tom zaczął brać?
- To bardziej skomplikowane. Tom
nie zaczął brać, bo tak sobie nagle wymyślił. Przepraszam, nie pytaj o więcej.
- W porządku. To chyba musiało
być coś okropnego, bo on zareagował na to pytanie dokładnie tak samo.
- Powiedz mi, jeśli to nie
tajemnica – zmieniłem temat. – Masz kogoś?
- Chodzi ci o dziewczynę?
- Dziewczynę, chłopaka? – To był
dobry sposób, by dowiedzieć się, jakie są jego preferencje.
- Nie, nikogo takiego nie mam.
- Dlaczego, kandydatek albo
kandydatów zabrakło?
- Czy ja wiem – wzruszył
ramionami. – Trochę się zmieniło po tym, jak przestałem brać. Wyszedłem z pewnych
kręgów. Znajomi się zawęzili, przyjaźnie wykruszyły. Cor absorbuje tyle mojego
czasu, że na razie jest moją jedyną prawdziwą miłością.
- Nie pragniesz nikogo? No wiesz…
- A ty? – odbił pytanie.
Uniosłem brwi, wstrzymując w sobie przez chwilę powietrze.
- Wiesz, nie było za bardzo
czasu. Niedawno wróciliśmy z trasy. Przygodnych romansów nie będę liczył, ale
chciałbym być z kimś w związku na stałe. Wszystko jedno, z kim – rzuciłem, mając
na myśli, że jest mi obojętne czy będzie to dziewczyna, czy chłopak. Chciałem
go trochę wybadać, jak zareaguje, a jeśli będzie dziwnie na mnie patrzył, to wybrnę
z tego, mówiąc mu, że źle mnie zrozumiał. Zawsze byłe mistrzem w manipulowaniu,
więc taka gra słów nie była dla mnie jakimś wielkim wyzwaniem.
- I tak jesteś w tej lepszej
sytuacji, bo masz przy sobie brata.
- Co w tym lepszego?
- To osoba, która cię kocha i
zawsze będzie przy tobie niezależnie, co się stanie.
- Ale nie da mi tego, czego
pragnę, bliskości, fizyczności. Wiesz, co mam na myśli?
- Problem tkwi w tym, że to mężczyzna
czy, że to brat?
Zamilkłem na moment.
- To chyba oczywiste – odparłem,
nie udzielając mu właściwie żadnej konkretnej odpowiedzi.
- Uczucia, to dość skomplikowana
sprawa. Ja myślę, że nie ważne, kim jest osoba, którą kochasz i kocha ciebie,
jeśli to uczucie jest odwzajemnione, to Carpe Diem.
Zaśmiałem się.
- Żeby to było takie proste – powiedziałem.
Co z tego, że powiedziałem Tomowi, że go kocham, on moich uczuć nigdy nie
odwzajemni, choć daje mi tyle czułości i bliskości, ile może w takiej sytuacji.
- Ja tam jestem otwarty na wszystko
– powiedział.
Czyli gdybym zaproponował mu związek, mogłem sądzić, że
przynajmniej rozważyłby moją propozycje. Świetnie. Jeśli dobrze to rozegram,
między nami może zrodzić się coś niezwykłego.
DJ mi się podobał, był mojego wzrostu, był rok starszy, no i
był cholernie przystojny. Wiedziałem, co mniej więcej gra w jego duszy. Teksty,
nawet jeśli wydawało mu się, że nie pisze wprost i tak wiele mi o nim powiedziały.
No i miał najważniejszą cechę spośród wszystkich pozostałych, nie był moim
bratem.
Długo jeszcze siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Choć na początku
czuł się nieco skrępowany w mojej obecności i nowym miejscem, to po trzech godzinach
wylądowaliśmy obaj na moim łóżku, leżąc na boku twarzami do siebie, żartując i śmiejąc
się ze wszystkiego. Opowiadałem mu różne śmieszne sytuacje z trasy. Tak czy
owak, on także zacznie dawać koncerty na żywo, więc przynajmniej niech wie, co
go czeka.
Siedzieliśmy do późnego popołudnia. Sielankową rozmowę
przerwał mi sms od Toma.
- Przepraszam, zerknę tylko, od
kogo.
- Nie krępuj się.
- Ach, to od Toma - powiedziałem.
- Pewnie się już stęsknił.
- Pewnie tak, ale chce, żebym mu przywiózł
kilka rzeczy do przebrania.
- O której jedziesz do szpitala?
- Niedługo.
- Jezu – poderwał się, zerkając
na zegarek. – Zrobiło się późno, będę się zbierał.
- Zaczekaj, odwiozę cię i tak jadę
do szpitala, to żaden problem podrzucić cię kawałek.
- Dzięki.
- To poczekaj tu chwilkę, pójdę
tylko poszukać dla Toma te rzeczy i jedziemy.
- Okej.
Odwieźliśmy go z Sakim, wysadzając pod bramą starej fabryki.
Kiedy dotarłem do kliniki, dochodziła prawie dwudziesta.
*
Po tym, jak Bill milczał całe południe, miałem złe
przeczucia. Wiedziałem, że na obiad miał przyjść DJ, ale nie sądziłem, że Bill
nie będzie się do mnie odzywał przez resztę dnia, a to oznaczało tylko jedno:
że ten chłopak był u nas przez cały ten czas, a Bill świetnie się bawił i czuł
w jego towarzystwie.
Widziałem, jaki był podekscytowany, kiedy był tu DJ i wiedziałem,
że ten chłopak może mu przypaść do gustu, bo miał tak samo, jak on tysiące pomysłów.
Jedyną rzeczą, jaką się obawiałem to, że Bill pokocha go albo, co gorsze DJ go
wykorzysta. Bill tak łatwo każdego obdarowywał uczuciem, był ufny zupełnie jak
dziecko. Miałem z nim porozmawiać, jak wrócę do domu, ale w sumie czy zrobię to
jutro, pojutrze, czy dzisiaj nie ma większego znaczenia. Wiem, że nasze uczucie
nie ma racji bytu, ale ja też go kocham i nie chcę rezygnować, tylko dlatego,
że tak będzie lepiej dla ogółu. To my mamy być szczęśliwi, a nie reszta świata.
Tak się zamyśliłem, że nawet nie zauważyłem, kiedy wszedł do
pokoju, bo raczej usłyszeć nie mogłem, mając w uszach słuchawki i grzebiąc
zawzięcie w komórce.
- Hej, już jestem – powiedział, kładąc
dużą reklamówkę z ubraniami na moim łóżku. – Wyciągnąłem nerwowo słuchawki z
uszu. Przestraszyłem się. – Coś się stało? – zapytał, widząc, jak zareagowałem.
- Nie, nie, zamyśliłem się i nie
zauważyłem, kiedy wszedłeś. – Jak tam obiad z DJ’em?
- Co? – zapytał. On także był
jakiś rozkojarzony.
- Pytam o DJ’a, był na obiedzie?
- A, tak.
- Jakiś problem?
- Nie. Dlaczego?
- Bo jesteś jakiś zamyślony.
Westchnął.
- Bo, widzisz Tom, chyba musimy
poważnie porozmawiać.
- Też tak uważam. Muszę ci coś powiedzieć.
– Byłem zdecydowany powiedzieć mu prawdę.
- Tak?
Skinąłem głową.
- To, kto pierwszy zaczyna? – zapytał.
- Mogę zacząć.
- Okej.
Tym razem ja odetchnąłem głęboko, cholerynie się denerwowałem.
W sumie nigdy nie byłem zakochany tak na poważnie, nie wiedziałem, że
powiedzenie komuś, że się go kocha, może być takie trudne.
- Pamiętasz, jak mnie pocałowałeś
w łazience i powiedziałeś, że mnie kochasz?
Zawstydził się.
- Tak - odparł, marszcząc brwi. Pewnie
sądził, że zacznę mu teraz robić wywody.
- Wiesz, że to uczucie nie
powinno mieć w ogóle miejsca? – zapytałem, skupiając jego całą uwagę na sobie.
- Wiem.
- Gdybym był dla ciebie obcą
osobą, jak DJ, nie byłoby w ogóle tego tematu, a jako twój starszy brat czuję
się w obowiązku upewnienia się, że zdajesz sobie sprawę z tego, co do mnie
czujesz.
- Zaczekaj Tom.
Zamilkłem.
- Powiedziałem ci, że cię kocham,
ale nie musisz się czuć zobowiązany do odwzajemnienia tego uczucia. Chciałem,
żebyś wiedział. Oczywiście, nadal cię kocham, ale wiem, że ty mnie nigdy nie pokochasz
w ten sposób.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze, chcąc mu przerwać i powiedzieć,
wyznać mu, że to nie prawda, ale zaprotestował.
- Nie, nic nie mów, daj mi dokończyć. Nie martw się o mnie, Tom. Myślę, że znalazłem
kogoś, kto odwzajemni moje uczucia.
Mało nie spadłem z łóżka, kiedy to usłyszałem.
- Kogo?
- DJ’a.
- Bill, on nie…
- Właśnie, że nie robi mu to
różnicy, jest biseksualny.
- Skąd wiesz?
- Dyskretnie wypytałem.
- Bill.
- No co?
- Tego właśnie chcesz? –
zapytałem. Byłem w szoku.
- Chcę być kochany, tak trudno ci
to zrozumieć?
Spuściłem głowę.
- A co chciałeś mi powiedzieć? –
zapytał.
- Już nic. Takie tam głupoty – odparłem.
Nawet nie będę starał się opisać tego, jak się w tym momencie czułem. Już kilka
razy widziałem, jak Bill był zraniony i odrzucony, ale przez głowę mi nawet nie
przeszło, kiedy mówiłem mu, żeby się nie przejmował, że to tak boli. Ależ byłem
ignorantem. Poczułem, że zaczynają szczypać mnie oczy, jeszcze chwilę, a
zdradzę się przed Billem, jeśli zobaczy moje łzy. Nie mam prawa kazać mu wybierać.
Z DJ’em będzie szczęśliwszy niż ze mną, takie były realia.
- Myślałem, że to coś ważnego. -
Zdążył zauważyć moje zmieszanie.
- Nie. Chciałem się zapytać o
DJ’a, ale już mi powiedziałeś – skłamałem.
Mój świat właśnie rozpadał się na tysiące nie do posklejania
kawałeczków. Straciłem go. Za długo się zastanawiałem i zwlekałem. Tak już jest
z uczuciami, nie można czekać w nieskończoność i myśleć, że ktoś będzie
cierpliwie oczekiwał na twoją decyzję. Mogłem mu powiedzieć wtedy w łazience,
że ja czuję do niego to samo. Zdecydowałem się poczekać, bałem się, że jeśli
nie przeżyję odwyku, on się załamie, ale, tak czy owak, byłoby mu ciężko. Źle
to rozegrałem i przepadło. Nie na darmo się mówi, że trzeba kuć żelazo, póki
gorące. W tej chwili uparcie krążyła mi tylko jedna myśl: Szkoda, że przeżyłem,
wszystkim byłoby łatwiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
kurde, czytając ostatnią linijkę tekstu tak strasznie zabolało mnie serce. mam nadzieje, że Tom jednak zmieni zdanie i powie Billowi ze go kocha, zanim ten popełni błąd i zwiąże się z DJ. i trochę się boję że Tom znowu może zacząć brać albo coś. Oby nie.
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział i życzę wenyy ♥♥
Tom będzie miał teraz ciężki orzech do zgryzienia.
Usuń"Szkoda, że przeżyłem, wszystkim byłoby łatwiej."
OdpowiedzUsuńMam nadzięję, że Tom nie będzie chciał czegoś sobie zrobić (np wrócić do narkotyków po takiej walce)
Nie dziwię się Bilowi, że szuka czułości. Tom, swoim zachowaniem pokazuje mu, że nic do niego nie czuje, a teraz ma wyrzuty sumienia...
Cudny rozdział. Zmusza do refleksji.
Tak, można się zastanawiać po czyjej stronie leży wina. Niby Tom jest sam sobie winien, ale znowu Billa niezdecydowanie też wydaje się dziwne. Obaj za bardzo się miotają, ale to tez wydaje się zrozumiałe, obaj mają świadomość, że to co do siebie czują nie powinno mieć racji bytu.
UsuńMatkooo ale mi szkoda Toma. Nawet nie wiem co napisać. Koniec mnie zdolowal. Mam nadzieję że Bill jednak bardziej kocha bliźniaka niż DJ'a. Myślę że każdy po końcówce odczuje skutek Toma i ty musisz coś z tym zrobić.
OdpowiedzUsuńBill jest dla mnie nielogiczny bo z Toma przerzucił się na tego chłopaka. Widać że nadal czuje coś do Toma lecz ubzdural sobie że go brat nie kocha i papa. Jak tak można?
I kiedy pojawi się ta Muna co?
Kiruś <3
Bill na pewno nie kocha DJ'a. Jest nim zafascynowany, zwłaszcza, że to ktoś nowy, pełen energii, nowych pomysłów, no i z tego co się już dopowiedział jest biseksualny. Tak naprawdę Bill sam nie wie do końca co w tym chłopaku przyciąga jego uwagę. Kiedy to odkryje zrozumie co czuje i czego tak naprawdę chce :)
UsuńZnowu chlapie jęzorem ehhh...
A kiedy Muna się zjawi, co?? Proszeeee powiedz ...
UsuńPojawi się w najmniej oczekiwanym momencie.
UsuńAle odpowiedź. U ciebie najmniej spodziewany moment to może być za 10 odcinków wiesz? A ja chce teraz :(
UsuńChcesz już Muny?
UsuńTakkkk choć reszta pewnie nie ale ja jestem jak najbardziej na TAK!!!!!
UsuńPojawi się, choć ciężko mi powiedzieć za ile odcinków. Mogę powiedzieć tylko, że życie Toma i Billa będzie w wielkim niebezpieczeństwie.
UsuńTy to lubisz wrzucać ich w gigantyczne tarapaty, co??
UsuńSadystka :P
Będę czekać na to z niecierpliwością :)
Pewnie, że lubię :)
UsuńBiedny Tommy :< Aż i mi smutno... Bill Ty ciulu!
OdpowiedzUsuńHeh :) Ktoś się tu chyba sfrustrował na Billa :)
UsuńWiedziałam, ze będą kręcić z DJ'em, żeby wzbudzić w bracie zazdrość. Współczuję tylko chłoipakowi, bo, mimo że najprawdopodobniej jest bi, nie będzie wiedział, co się właściwie dzieje. ma bliźniaków za przyjaciół, może jakis wzór, a po takiej akcji ze strony Billa bedzie sie czuł wykorzystany, co właściwie nie mija sie z prawda, bo to, co chce zrobic Bill jest nie fair. Okłamuje siebie, Toma i DJ'a. aż sie boje, co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńCo do Muny, to jestem pewna, ze ja wprowadzisz w takim momencie, ze wszyscy beda chcieli Ci głowę urwac. Możliwe, ze pojawi sie w życiu blixniaków i DJ'a, aby trochę dopomóc ich miłosci. W końcu jako fanka twc wszelakiego rodzaju nie bedzie za szczęsliwa, że Bill jest z DJ'em. Oczywiście pod warunkiem, ze bedą razem.
Osobiscie nie wierzę w przetrwanie zwiazku młodszego brata i DJ'a, aler wszystko jest mozliwe. Zastanawiam sie tylko, jak szybko do Billa dotrze, ze to bez sensu.
A Toma to mam ochote za to jego głupie myślenie trzasnąc patelnią w łeb i to porzadnie.
Weny życzę i czekam na nexta.
KOTEK
P.S. U mnie notka.
P.S.2 przepraszam, jeśli kom jest niezrozumiały, ale padam juz. Jutro go poprawię, jak cos.
Cały ten ambaras przez Billa, to on sobie coś ubzdurał. Co do Muny, to pewnie tak będzie, że wszyscy zapałają chęcią mordu na mojej osobie. DJ tak naprawdę niewiele może pomóc w zbliżeniu się Billa i Toma do siebie, bo nie ma kompletnie pojęcia, że oni coś do siebie czują no i nie wie też co się w ich życiu wydarzyło. Wszystko co mówi, to wynik przypadkowych obserwacji i tylko to, w jakiś sposób upewnia bliźniaków, że nie zachowają się względem siebie, tylko jak bracia. Niedługo DJ zostanie postawiany w najgorszej możliwiej sytuacji jaka mógłby mu się przydarzyć. Będziecie dumać jak postąpi, bo zamierzam znowu w kluczowym momencie urwać odcinek :D
UsuńKurcze napisałam taki długi komentarz i go straciłam. :'( No cóż nie mam siły pisać takiego długiego jak wcześniej, przepraszam. Szkoda mi wszytkich chłopaków. I Tom i Bill zrobili coś nie tak i to jest pewne. Mimo wszystko tym razem wina leży bardziej po stronie Billa. Pierwszy raz tak bardzo mnie zdenerwował swoją gadaniną. Bardzo lubię jak dużo mówi ale tym razem mógł się przymknąć i biednemu Tomowi nie przerywać!
OdpowiedzUsuńTom to powinien myśleć też trochę o swoim szczęściu a nie tylko o innych. Zasady są po to, żeby je łamać. :D Może puść mu "Ewakuację" Ewy Farny to może zrozumie przesłanie i się ogarnie. ;D
Mam taki pewien pomysł. Może pojawi się teraz Muna i Tom ją przeprosi, przyzna jej rację co do swoich relacji z bratem i poprosi ją o pomoc. Powinna się zgodzić bo jest fanką twincestu w końcu. No i może zacznie podrywa podrywać DJ-a i wszystko mu wyjawi o chłopakach? I DJ nie będzie chciał się z nim nimi zadawać? I Tom jakoś odzyska Billa? I obiecają nie wsadzić Muny do więzienia? A ona będzie z DJ-em i wszyscy będą happy, bliźniaki będą jej wdzięczne? ;D
Wiem, wiem teoria szalona, ale u Ciebie wszystko możliwe kochana. ;D
Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, jesteś tak niesamowita jak bliźniaki :*
~GlamKinia~
<333
Sorry, że komentarz trochę nieskładny ale nie mam czasu, a ten usunięty komentarz wyprowadził mnie z równowagi. :/
UsuńCoś tam węszysz i łapiesz trop, ale nie do końca. W każdym razie Muna nigdy w tym opowiadaniu nie będzie po stronie bliźniaków, do końca będzie próbowała ich zniszczyć i pozbyć się, dosłownie.
Usuń