Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 26 marca 2015
21:31
Witajcie kochani
Dziś ciąg dalszy idylli i więcej seksu. Oczywiście teraz będziecie
czuwać, kiedy wpakuje Munę. Już niedługo kochani i skończy się idylla chłopaków. :)
Zapraszam.
Wasza Niki.
Odcinek 43
- Bill?
- Hm?
- Skąd wiedziałeś, że ja też cię
kocham?
Przekręcił się na bok, podpierając głowę na ręce.
- Parę razy zbiłeś mnie z tropu,
jednak ciągle trzymałem się tego pocałunku w łazience.
Zmarszczyłem brwi.
- Zrobiłem coś nie tak? – spytałem.
Uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Przeciwnie. Tom, ja doskonale wiem,
jakim homofobem jesteś.
- Nie prawda, wcale nie jestem.
Kiedy usłyszałeś, że krytykuję jakichś homoseksualistów?
- Ich nie, ale przypomnij sobie,
ile razy się krzywiłeś, gdy pokazywałem ci zdjęcia naszych fanów, na których
jesteśmy razem. Co wtedy mówiłeś? Że to jest chore i prędzej byś umarł, niż
mnie pocałował, pamiętasz?
Mruknąłem. Ten argument był poniżej pasa. Ale wtedy naprawdę
mnie to obrzydzało.
- Chodziło mi głównie o nas. Sam przyznaj,
że to nie jest moralne.
- I tylko o moralność ci chodzi?
- Znaczy, ja nie mam nic do homoseksualistów,
przecież wiesz. Chodziło mi tylko o to, żeby żaden facet do mnie nie startował.
- Och! – jęknął. Najwyraźniej nie
spodobały się mu moje słowa, ale tak uważałem i w tej kwestii nadal tak czułem,
i nic się nie zmieniło. Oprócz Billa. On nagle stał się wyjątkiem i był poza
tym. Zresztą, jego w ogóle nie rozpatrywałem w żadnej kategorii.
- Oprócz ciebie. Ty możesz –
rzuciłem.
Prychnął.
- Nie zamierzam się narzucać – powiedział,
udając naburmuszonego.
- Ach tak?
- Skoro mam w tym związku robić
za dziewczynę – zarysował w powietrzu palcami znak cudzysłowów. – To ty się o
mnie staraj.
- Więc tak to sobie wymyśliłeś.
Pokazał mi język.
- A co z DJ’em? Myślałem, że na
niego lecisz.
- Co? – pisnął, co mnie trochę
zaskoczyło. Byłem pewny, że mu na nim zależy.
- A to, ślepy nie jestem.
Pokręcił głową.
- Powiedzmy, że DJ nie jest mną
zainteresowany.
- Powiedzmy? Jak mam to rozumieć?
- Dokładnie tak jak powiedziałem.
On nie jest gejem.
- Ja też nie jestem!
- I ja też nie! – zaznaczył z tą
samą stanowczością co ja. – To, co nas łączy jest czymś zupełnie innym – sprostował.
– Nie umiem nadać temu jakiejś nazwy.
- Może użyj tej, która już
istnieje – podsunąłem mu, a on uniósł brwi, oczekując, czym go powale. – Kazirodztwo
– powiedziałem. – Znasz takie określenie?
Prychnął.
- Ty zawsze wszystko musisz sprowadzić
do takich beznadziejnych określeń?
- Prawdziwych.
- Głupich, niemających absolutnie
żadnego odbicia w rzeczywistości. No, może z wyjątkiem tych związków
kazirodczych, gdzie jedna ze stron jest zmuszana, to wtedy mogę się zgodzić z
tą obrzydliwą nazwą. Nas jednak łączy coś zupełnie innego.
- Miłość - wtrąciłem.
- Dokładnie.
- No dobrze, a jak to się ma do
DJ’a? – Zszedłem z powrotem na interesujący mnie temat, bo nadal się nie
dowiedziałem, jakie jest stanowisko Billa, jeśli chodzi o tego chłopaka.
- Ale co?
- Podobał ci się i nie
zaprzeczaj, bo wiem, co widziałem – drążyłem.
- Podobał, owszem. Właściwie ująłbym
to tak, że mnie zauroczył.
- Jasne – bąknąłem pod nosem.
- Nie, naprawdę. Może to śmiesznie
zabrzmi, ale on ma coś z ciebie.
- Przestań, bo teraz wciskasz mi już
farmazony.
- Nie wciskam i wiem, że ty też
to w nim zobaczyłeś, dlatego tak dobrze czułeś się w jego towarzystwie.
- Daj spokój – zaśmiałem się.
- A może on i tobie się spodobał,
co?
Poderwałem się do siadu jak poparzony.
- Chyba masz coś z głową! - Spojrzał
na mnie ze zdziwieniem w oczach. - Nigdy nie będę gejem.
- Obawiam się, że to - nigdy -
ciebie już raczej nie dotyczy.
- Bo co?
Przejechał palcem po moim brzuchu, rozmazując nadal niezaschnięte
ślady naszej spermy.
- Wiesz, co to jest? – zapytał,
podtykając mi palec prawie przed same oczy.
- I co z tego? – odepchnąłem jego
rękę.
- A to, że ja nie jestem dziewczyną,
a uprawiałeś ze mną seks.
Wstałem nerwowo z łóżka i kompletnie nagi ruszyłem w stronę
łazienki. Musiałem się umyć, bo nie dość, że znowu się spociłem, co było nawet zrozumiałe
po tym, co wyprawialiśmy, to sperma na moim brzuchu zaczęła przysychać i ściągać
mi skórę, co okropnie swędziało. Chociaż, to może te miniaturowe plemniki tak
kursowały po moim ciele. Boże! Chyba mi już odbijało.
- Tom? – zawołał mnie, ale zignorowałem
go, wchodząc do kabiny i odkręcając strumień wody, który objął mnie swoim
ciepłem, spłukując z mojego ciała ślady grzechu. Tyle że, ja wcale nie uważałem
to za grzech. Podobało mi się, to co się między nami właśnie rodziło i chciałem
więcej, a ręce Billa, którymi właśnie mnie objął od tyłu w pasie, przytulając
się do mnie całym ciałem, tylko mnie rozochociły do kolejnej rundy. - Tom?
Odwróciłem się do niego przodem. Wyglądał tak śmiesznie, z tymi
przyklapniętymi od wody włosami, nie mogłem się powstrzymać i przeczesałem mu
je do góry, zaciskając dłonie na jego głowie i mocno odchylając do tyłu, aż jęknął.
Teraz jego szyja aż się prosiła, by się nią zająć, choć nie wiele zostało na
niej miejsca na zrobienie kolejnych malinek.
- Ty jesteś inny Bill, rozumiesz?
– odpowiedziałem mu.
- Inny?
- Inny… - powtórzyłem i
przyssałem się do jego szyi. Znowu cały świat zaczął wirować, a czas przestał
istnieć, liczył się tylko on i obecna chwila. Jego usta, język i wargi, które przygryzałem,
sprawiając, że stawały się nabrzmiałe i jeszcze bardziej czerwone. Poddawał się
każdemu mojemu ruchowi, a kiedy odwróciłem go tyłem do siebie, przywarł niemal całym
ciałem do szklanej ściany kabiny, wypinając dla zachęty tyłek. Doskonale obaj
się zgraliśmy. Mieliśmy te same potrzeby w tej samej chwili, jakbyśmy byli
naprawdę jedną duszą w dwóch ciałach, która chciała się w końcu stać jednością.
Przejechałem członkiem przez środek jego pośladków, drażniąc w dość perfidny sposób
jego wejście. Był napalony, jego członek sterczał, a on oparł się rękami o
szybę kabiny, zaciskając je w pięści. Zacząłem go pieścić ręką, co zaowocowało dodatkowymi
westchnięciami, które jeszcze bardziej mnie rozpalały.
*
Toma dłoń dawała mi tak nieziemską przyjemność. Rzadko
miałem okazję, żeby ktoś mnie dotykał w taki sposób i to w tym konkretnym
miejscu. W tej kwestii byłem daleko w tyle za Tomem, który nie stronił do tej
pory od kobiecego towarzystwa i czerpał pełnymi garściami z każdej cielesnej przyjemności.
Jednak teraz sytuacja się zmieniła i zamierzałem odbić sobie to wszystko z nawiązką.
Wypiąłem się, ocierając się o męskość Toma. W odpowiedzi zacisnął mocniej rękę
na moim członku i ugryzł mnie w ramię, aż syknąłem.
- Nie prowokuj mnie – wyszeptał
mi do ucha, drażniąc swoim oddechem wszystkie moje zmysły.
- Bo co?
- Bo ci za chwilę przerżnę dupę,
że nie usiądziesz na niej przez tydzień.
Prychnąłem. Podobała mi się ta gra.
- Bo się boję. – Prowokowałem go
dalej.
- Myślisz, że tego nie zrobię?
Już prawie w tobie jestem. Czujesz go? – Czułem, jak raz za razem napierał członkiem
na moje wejście.
- Nic nie czuję. Jesteś tam z
tyłu w ogóle? – Podsyciłem atmosferę, a Tom pchnął, wchodząc we mnie chyba w całości,
bo aż krzyknąłem, tak zabolało.
- Chyba poczułeś, co?
- Nie żartuj. I to nazywasz
dobrym rżnięciem?
- Ostrzegam cię.
- A ja czekam na to, co mi
obiecałeś.
Kiedy jednak pchnął po raz drugi, już wiedziałem, że wcześniej
nie wszedł we mnie cały. Zrobiło mi się przez chwilę czarno przed oczami, a
nogi ugięły się pode mną. Gdyby mnie Tom nie przytrzymał, upadłbym pewnie na
kolana.
- No i widzisz, co narobiłeś –
warknął.
- Nic mi nie jest – odparłem
szeptem.
- Po co mnie prowokujesz? –
rozzłościł się na mnie. - Rozluźnij się – powiedział już nieco łagodniej. Łatwo
mu było mówić. Sam doskonale czułem, że się cały spiąłem. Jednak Tom zaczął składać
pocałunki na moich ramionach i karku, stopniowo przesuwając się w kierunku
ucha, a kiedy przejechał językiem tuż za nim, aż przeszły mnie ciarki i
momentalnie się rozluźniłem. Już go więcej nie prowokowałem. Potrzebowałem jego
czułości. Wiedziałem, że potrafi być brutalny i pewnie nie raz sprowokuje go,
by mnie trochę pomęczył, ale w tej chwili chciałem czegoś innego i on doskonale
to odczytywał. Jego uścisk na moim członku zelżał i zmienił całkowicie tempo,
wynosząc mnie na wyżyny podniecenia. Zaczął się też powoli we mnie poruszać, samemu
wzdychając z każdym pchnięciem.
- Boże, Tom… - jęknąłem, zsuwając
dłońmi po szybie, aż zapiszczała, a on jeszcze bardziej przyspieszył. Nie miałem
już siły walczyć z tym uczuciem. Doszedłem w jego dłoń, ciężko dysząc i opierając
się głową o ścianę kabiny. Poczułem, jak Tom wysuwa się ze mnie i kończy na
moich pośladkach, po czym przylega do mnie, oplatając mnie ciasno ramionami. On
też dyszał.
- Ale maraton - skomentował i wypuszczając
mnie ze swoich ramion zmusił, bym się odwrócił do niego przodem. Zrobiłem to, zarzucając
mu ręce na szyję, a on chwycił moją twarz w dłonie i zaczął mnie całować.
- Kocham cię, Bill i dziękuję.
- Za co?
- Za to, co mi dajesz. Za to, że
jesteś. Za wszystko.
- Tommy… Ja też cię kocham, nawet
nie wiesz jak bardzo. – Zaczęliśmy się całować i znowu walczyć o dominację,
było cudownie. Tom był po prostu idealnym kochankiem, miał spore doświadczenie
we wszystkim, co robił i to się wyczuwało w każdym momencie. Doskonale wiedział,
kiedy podkręcić tempo, a kiedy zwolnić. Gdzie dotknąć, w jaki sposób pocałować,
w tej kwestii nie dorównywał mu nikt, z kim byłem wcześniej. Miałem tylko nadzieje,
że nie wyśmieje mnie, że w niektórych momentach jestem trochę nieporadny.
Jeszcze długo się pieściliśmy pod
prysznicem, na tyle długo, że zmarszczyły mi się opuszki palców, a Tomowi
zaburczało tak głośno w brzuchu, że aż obaj parsknęliśmy śmiechem.
- Jestem głodny – stwierdził,
jakby to, co usłyszeliśmy, było mało wymowne.
- Ja też, ale chyba nie tak jak
ty.
- Bo ty przez całą drogę ze
sklepu podjadałeś, a ja nie.
- To wychodzimy. Nawet jeśli, trochę
coś wcześniej zjadłem, to też czuję głód. Seks z pewnością spala mnóstwo
kalorii.
- Nawet nie wiesz ile.
Tom wyszedł pierwszy z kabiny, okręcając się tylko ręcznikiem
w biodrach i zrobił namiar na kuchnię. Ja rozanielony, jeszcze chwilę stałem
pod strumieniem wody. Kiedy jednak zakręciłem wodę i wyszedłem, z kabiny,
zerkając odruchowo na siebie w lustro, od razu krew mi odpłynęła, gdy
zobaczyłem swoją szyję. Zresztą nie tylko szyję, moje ramiona także.
- TOM! – wrzasnąłem na całe
gardło, czując jak ze złości krew w żyłach zaczyna mi się gotować. Nie mogłem w
to uwierzyć, przecież ja teraz przez niego, nie wyjdę z domu. Usłyszałem, jak
wbiega po schodach na górę.
- Co się stało? – wparował do łazienki
nadal z ręcznikiem na biodrach.
- Czy ciebie do reszty
popierdoliło? Coś ty mi zrobił?
Uśmiechnął się. Jego naprawdę to bawiło, a ja miałem ochotę
go zabić.
- Podobało ci się – stwierdził zupełnie na
luzie.
- Podobało? Kurwa, kiedy twoim
zdaniem mi się podobało?
- Jak to kiedy? Wtedy, gdy ci je
robiłem. Mruczałeś i sam się nastawiałeś.
- Nie wierze! Normalnie… No
kurwa… - Obracałem głową we wszystkie strony i gdzie nie spojrzałem była
masakra.
- Billy, przecież to zejdzie.
- I co z tego? Przez ciebie nigdzie
teraz nie wyjdę.
- To założysz apaszkę.
- Co jeszcze, może szalik?
- Dam ci moją arafatkę.
- W dupę se ją wsadź. – Wściekałem
się, a im bardziej moja złość rosła, tym bardziej bawiło to Toma.
- I z czego się kurwa śmiejesz
kretynie?!
- Śmieję się, bo i tak siedzimy cały
czas w domu, a ty się ciskasz, chociaż piałeś z zachwytu, kiedy ci je robiłem.
- Z zachwytu? Nie miałem pojęcia,
że robisz mi malinki. Zresztą to nie są malinki, tylko siniaki.
Podszedł do mnie.
- Daj już spokój. Przepraszam,
nie gniewaj się. To nie wygląda tak źle - pocałował mnie w ramie. Musiałem cię
jakoś zaznaczyć, żeby nikt inny nie miał wątpliwości, że jesteś mój. – Nie wiem,
jak on to robił, że złość mi nagle przeszła, a teraz, jedynie udając dalej
obrażonego, próbowałem ugrać coś dla siebie.
- Jestem na ciebie wściekły.
- No wiem. To w zadość uczynieniu
zrobię, co zechcesz.
- Nie przekupisz mnie.
- To nie jest forma przekupstwa, chcę
się jakoś zrehabilitować.
Nerwy mi już przeszły całkowicie, jednak nie zmieniało to faktu,
w jakim stanie była moja szyja.
- Za karę będziesz mi robił przez
tydzień loda i to kiedy sobie zażyczę.
Prychnął.
- Chyba sobie żartujesz?
- Nie – spojrzałem mu prosto w
oczy. Chwilę milczał, a ja zrobiłem grymas nadal obrażonego i czekałem.
- Dobra – odparł krótko, a ja aż
uniosłem brwi ze zdziwienia. – Kiedy mam zacząć? Teraz?
Zaskoczył mnie, nie sądziłem, że się zgodzi. Właściwie wcale
nie musiał mi nic robić, chociaż ta wizja, jego klęczącego przede mną cholernie
mi się spodobała.
- Może później, teraz jestem
głodny.
- Ach tak – przytaknął, więc twój
służący idzie zrobić coś do jedzenia. – Skradł mi całusa i zwinął się raz-dwa z
łazienki.
Westchnąłem i znowu spojrzałem na siebie w lustro.
Przypomniała mi się mina Toma i zacząłem się uśmiechać sam do siebie. Boże, jak
ja go kochałem. Co tam malinki, oczywiście, że je zakryję. W mojej kosmetyczce
znajdzie się taki korektor, który idealnie je zamaskuje, ale Tom, kiedy poczuwał
się do odpowiedzialności, robił się taki cholernie macho, że naprawdę nabrałem
ochoty na tego loda. Może trzeba było zacząć od teraz?
Związek z bratem bliźniakiem, z którym do tego od zawsze się
dobrze rozumiałem, zaczynał mieć dodatkowe zalety. Kiedy poznaje się dwoje
ludzi i decydują się być w związku, na początku uczą się siebie nawzajem. My z
Tomem mieliśmy ten etap z głowy, bo znaliśmy się na wylot. Wiedziałem jak daleko
Tom jest w stanie się posunąć w seksie i czego na pewno nie zrobi za żadne
skarby. Zrobienie mi loda nie było dla niego jakimś wyzwaniem, ale nigdy bym go
nie namówił na zamianę ról. On mi się nigdy nie odda i choć nie zależało mi na
tym, to przeleciała mi przez głowę i taka myśl.
- Gotowe! – usłyszałem z dołu. –
Długo tam jeszcze będziesz siedział?!
- Już idę! – odkrzyknąłem i tak
jak Tom, zawijając ręcznik na biodra, zszedłem na dół.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Dzisiaj cudowny rozdział. Jesteś moim guru, naprawdę ^^ Dzisiaj rozdział, jutro koncert... JESTEM W NIEBIE
OdpowiedzUsuń:D
UsuńBoskie ;)
OdpowiedzUsuńOdleciałam. To było zarąbiste. I ta akcja pod prysznicem, aż mi wyobraźnia ostro ruszyła.
OdpowiedzUsuńA Billy cwaniaczek. ciekawe, czy Topm dałby mu być na górze. wątpie, ale tym opowiadaniem mie tak zaskakujesz, ze juz wolę nie spekulować, bo sie tylko pograżam.
Czekam na next
Weny życze
KOTEK
Każda spekulacja dobra jeśli prowadzi do rozwiązania zagadki.
UsuńAz zaluje, ze nie moglam byc dzis na ich koncercie, a bylam na niedlugo przed nim w poradni w rownoleglej uliczce D: Rozdzial cudowny, jak zawsze ♡ Ale chyba stresuje mnie akcja z Muna i najchetniej bym nigdy nie przerywala ich idylli. C:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny zycze,
Nieve
Ja niestety też nie mogłam być na ich koncercie, szkoda, ale może innym razem.
UsuńNa sławną Munę czekają już chyba wszyscy. W sumie, to na dwie rzeczy czekaliście: seks i Muna. Jedna z nich już w końcu jest, teraz czas trochę zamieszać w kotle :D