Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 21 kwietnia 2015


Witajcie kochani.
Dziś zapraszam was na pierwszy odcinek nowego powiadania. Nie będzie on długi, chcę wam zrobić przedsmak tego co wymyśliła moja głowencja.
Mam nadzieję, że chodź w opowiadaniu nie pojawi się wątek Tokio Hotelowy, zyska ono waszą sympatię. No, bo jakżeż tu nie kochać naszych słodzików? Oni przecież w każdej sytuacji wnoszą tyle radości i mają tyle uroku, że normalnie chce się ich żywcem schrupać.
Dobra, tyle tytułem wstępu, a teraz zapraszam.
Wasza Niki



Odcinek 1



Bodyguard – żywa tarcza.
Wbrew pozorom, żadnemu z zamachowców nie zależy na zabiciu ochroniarza i rzadko zdarza się, by jakikolwiek zginął. Często zostają ranni, ale rzadko zastrzeleni z premedytacją. Ochrona wysoko postawionych osób, celebrytów czy cennych świadków, wiąże się z dużym profitem, bo nikt nie pcha się w oblicza śmierci, jeśli nie jest sowicie za to wynagrodzony. Dlatego właśnie zdecydowałem się zostać osobistym ochroniarzem, jednym z najlepszych w kraju.
Co czyni człowieka dobrym w tym fachu?
To, jak bardzo jest on zaangażowany w swoją pracę.
A kiedy ochroniarz jest najbardziej efektywny?
Kiedy nie ma nic do stracenia.
To zasady, jakie wpajano mi podczas szkolenia.
Byłem najmłodszy w swojej grupie i zarazem najlepszy, bo posiadałem wszystkie cechy, które czyniły mnie doskonałym materiałem na osobistego ochroniarza. Byłem młody, wysportowany, pełen energii i byłem na tym świecie sam. Nie miałem już nikogo, dla kogo cokolwiek bym znaczył. Dla kogo miałbym po co żyć i do kogo wracać. Mój ojciec zginał w wypadku podczas jednej z tras, miałem wtedy czternaście lat. Był kierowcą, jeździł po całym świecie ogromnymi tirami. Ale nigdy nie byłem jakoś mocno z nim związany. Rzadko też bywał w domu. W sumie, mogę śmiało powiedzieć, że wychowywała mnie ulica i nasi sąsiedzi. U nich spędzałem więcej czasu niż z własnym ojcem. Nie był złym rodzicem, starał się zapewnić mi dach nad głową, jedzenie i pieniądze na naukę. Zawsze mi mówił, że mam się uczyć, żebym kiedyś nie siedział za kółkiem 24 godziny na dobę, przez 365 dni w roku, tak jak on, ale nigdy się nie dowiedziałem, dlaczego mając do dyspozycji mnóstwo innych ofert pracy, wybrał właśnie tę. Za wszelką cenę chciał mnie jednak uchronić przed takim losem. Matki nie znałem. Wiem, że umarła kilka lat temu, ale nigdy jej nawet nie poznałem. Miałem też dziewczynę, prawie narzeczoną, poznałem ją na ostatnim roku liceum. To była wielka i szalona miłość. Mając zaledwie osiemnaście lat byłem bliski oświadczenia się jej, ale rozstaliśmy się, tak samo burzliwie, jak się poznaliśmy.  I właśnie wtedy postanowiłem, że zostanę ochroniarzem. Tuż po swoich dziewiętnastych urodzinach wstąpiłem do akademii i przeszedłem roczne, bardzo intensywne szkolenie. Zaczynaliśmy jako dwudziestopięcioosobowa grupa, a na końcu zostało nas tylko troje. Trójka najlepszych.
Przez ostatnie cztery lata chroniłem wiele znanych osób, głównie kobiety. One chętnie widziały mnie u swojego boku. Moim wielkim atutem było to, że byłem bardzo przystojny, a to przyciągało do mnie kobiety, niezależnie czy je chroniłem, czy się z nimi zabawiałem.
Można powiedzieć, że żyło mi się całkiem dobrze. Nie narzekałem na brak pieniędzy i mogłem sobie pozwolić na dość wysoki standard życia. I chociaż nie miałem własnego domu czy chociażby mieszkania, to nie posiadałem tych dóbr, tylko dlatego, że miałem zlecenia w całym kraju i sprzedaż oraz zakup nowego lokum byłoby po prostu czasochłonne i dość kłopotliwe. Za to pozwoliłem sobie na drogi luksusowy samochód.
Oczywiście fakt, że nie posiadałem już rodziny nie oznaczał, iż nie miałem przyjaciół. Jednym z nich był Andreas. Był mi bliski jak brat, bo to głównie u niego spędzałem czas, kiedy ojciec jeździł w trasę. Po śmierci ojca jego mama została moim prawnym opiekunem i przygarnęła mnie, wychowując i troszcząc się o mnie jak o własnego syna. Traktuję ją właściwie jak mamę, której nigdy nie miałem i chociaż rzadko się ostatnio widujemy, to często do niej dzwonię. Na przestrzeni lat poznałem jeszcze kilka innych osób, które zyskały miano moich najlepszych przyjaciół. Obowiązkowo spotykamy się co roku na święta u Andreasa w domku w górach, to taka nasza wielka tradycja. Rzecz jasna nie jestem tradycjonalistą i to pod żadnym względem, ale to chyba jedyna rzecz, której się trzymam, to chęć zobaczenia ich wszystkich razem raz do roku, i przez jeden szalony tydzień bycia po prostu zwariowanym, wciąż niedojrzałym Tomem Kaulitzem.
Ten dzień, kiedy go poznałem, mojego nowego podopiecznego, nie różnił się od tych, w których poznawałem innych, których chroniłem. Stałem w gigantycznym korku w swoim czarnym BMW X6 w godzinie szczytu, na głównej ulicy Berlina, próbując oszacować przybliżony czas dojechania na miejsce. Znałem to miasto bardzo dobrze, dwa lata temu mieszkałem tu jakiś czas. Poza tym, na tutejszym cmentarzu pochowany był mój ojciec i brat bliźniak. Tak, miałem brata, niestety nawet go nie pamiętam, bo zmarł tuż po operacji, rozdzielenia nas. Niewiele o nim wiem, ojciec unikał tego tematu. Jedyna pamiątka, jaka mi po nim została, to niewielka blizna na żebrach, ale to już zupełnie inna historia.
W każdym razie, stojąc w Berlińskim korku pewnego popołudniowego dnia, spojrzałem na zegarek na ręce. Byłem umówiony na czternastą. Było siedem minut po trzynastej, a ja mogłoby się wydawać, utknąłem tu na dobre. Byłem może setną osobą w samochodzie, czekającą na zielone światło. Obliczyłem, że każda zmiana świateł trwająca tu dziewięćdziesiąt sekund, plus czas, w którym dopuszczony zostaje ruch poprzeczny i czas, w jakim pomniejszy się korek, skazuje mnie na tkwienie tu jeszcze przez około pół godziny, ale wiedziałem, że mimo to, spokojnie zdążę. To była jedna z moich codziennych kalkulacji. Liczenie i planowanie. Uważna obserwacja. Dostrzeganie rzeczy, na które normalny człowiek nie zwraca uwagi, a wszystko tylko po to, by zapobiegać niechcianym sytuacjom, a także, by osoba, która powierzy mi swoje życie, czuła się przy mnie bezpieczna. Taką miałem właśnie pracę i choć byłem młody, to w tym co robiłem, byłem naprawdę dobry.
Zajechałem na parking pod siedzibę firmy i zaparkowałem na pierwszym wolnym miejscu.  Wysoki, trzydziestopiętrowy budynek wydawał się tonąć w chmurach, które tamtego dnia sunęły wyjątkowo nisko, zwiastując zmianę pogody. W takie dni wiele ludzi jest drażliwa i łatwo podejmuje pochopne decyzje. Pogoda, wbrew pozorom, to jeden z czynników, który decyduje, jakie kroki podejmuje dany człowiek, często daleko idące i bez możliwości ich odwrócenia. Sprawdziłem znowu godzinę i wszedłem do środka budynku. Na parterze zostałem zatrzymany przez ochronę i dokładnie sprawdzony. Miałem broń służbową, ale kiedy akurat nikogo nie chroniłem, nie nosiłem jej przy sobie, dlatego sprawdzony dostałem tymczasową przepustkę i ruszyłem korytarzem prosto do windy, po chwili, wjeżdżając nią na samą górę budynku.
Sekretarka, jak tylko się pojawiłem poinformowała prezesa, że przyszedłem, a mnie poprosiła, żebym sobie usiadł i poczekał.
Siedziałem na czarnej skórzanej sofie, oczekując na rozmowę w sprawie pracy. Duża pozłacana czcionka dość dokładnie informowała, kto znajduję się za tymi dębowymi drzwiami. Gordon Trumper, prezes i założyciel obecnie największej wytwórni fonograficznej w Niemczech, ale to nie jego miałem chronić. Z nim miałem się tylko spotkać i podjąć decyzję czy piszę się na ochronę jego pasierba, czy nie. Gdybym wtedy wiedział, to, co wiem dzisiaj, nigdy nie odebrałbym tego telefonu od Johna Wolfa - mojego przełożonego ze szkolenia, z prośbą bym wziął to zlecenie. Ten telefon sprawił, że moje życie wywróciło się do góry nogami i wszystko przestało, a zarazem zaczęło mieć sens. Zmieniły się wszystkie moje priorytety i cele, ale… Może zacznę wszystko od początku.
 

19 komentarzy:

  1. No, no poczatek ciekawy :) bedzie to z perspektywy Toma, bardzo fajnie.... widze, ze pojawia sie historie z przeszlosci, zapewne ich obu.... krotkie i przyjmne, zostawiajace mily niedosyt, co bedzie dalej:)
    Milego wieczoru i weny Kochana zycze <3 XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinek krótki, bo to bardziej taki Epilog, ale kolejny będzie już normalnej długości.

      Usuń
  2. Rannnyyy....!!! Boskie! *.* Nawet nie wiem co powiedzieć...od razu czuję, że to opowiadanie bardzo przypadnie mi do gustu :D Jejuniu no! Tak mnie zaciekawiłaś i skończyłaś! No jak tak mogłaś! ;D
    A tak w ogóle to chyba mi się przegrzał mózg, bo pierwsze co mi się ukazało w głowie po przeczytaniu odcinka to wyobrażenia gorących scenek między Billem i Tomem! Jezuuu...jestem totelnie niewyżyta! Aż wstyd no! Ale co tu poradzić, właśnie tak działają na mnie Twoje twincesty.. :)
    Już nie mogę doczekać się następnego i tylko tyle Ci powiem: wszystko co robisz wynosi Cię na sam szczyt mojej listy ulubionych opowiadań <3
    Życzę weny :D
    Całuski kochana!!! <3 :*
    ~GlamKinia~ <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się ta wizja czegoś nowego (poza tematyką zespołu) i ciekawi mnie, jak to wszystko pociągniesz:) No i Tom-ochroniarz, brzmi ciekawie.
    Czekam z niecierpliwością na następną część!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaufaj mi czasami warto coś zmienić i może z tego wyjść coś naprawdę ekstra. Mam nadzieję, że spodoba się wszystkim to opowiadanie.

      Usuń
  4. To chyba bardziej należy do kategorii Prologu, prawda?
    Zbyt krótkie jak na rozdział, jednak zawiera dużo potrzebnych informacji.
    Cóż mogę dodać? Zaciekawiłaś mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny ~

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Zapowiada się ekstra.
    Bedzie chronił Billa, mogę się założyć.
    Szczerze? Trochę dziwnie się czuje, jak czytam jakieś opowiadania poza zespołem. No nic, można przywyknąć.
    Tom pracuje jako ochroniarz chłopaka, który okaże sie jego nieżyjacym bratem blixniakiem. Tak banalne i proste do przewidzenia, ze aż absuradlnościa jest to, że chce jeszcze. Naprawdę, niby to jest do przewidzenia, a jednak zostaje ta niepewność, jak to się wszystko potoczy.
    Czekam na następny i życzę weny
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się zaczyna :) Fajna odmiana z taką fabułą i jestem pewna, że ciekawie to wszystko napiszesz. Czekam na następny odcinek ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawił mnie początek,lekko napisany,świetnie się czyta.Fabuła niebanalna,ochroniarz,bez rodziny,tylko przyjaciele.Ciekawi mnie postać ochranianego pasierba .Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  8. W kolejnym odcinku dowiesz się o nim więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. O której godzinie odcinek wstawiasz kochana? :D <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo to będzie coś innego niż dotychczasowe opowiadania. Tom jaki poukładany heh jak nie on ;p wiedziałam ,że to będą blizniaki ale syjamski jeżeli dobrze zrozumiałam , to ciekawe :) miałam zacząć czytać już będą wszystkie części ale nie mogę się powstrzymać więc lecę czytać dalej ;)
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie wszystkie zdania pasują do Toma xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Super się zapowiada, bardzo zaintrygowala mnie ta czecc ze zmarłym blizniakiem, kto mu takie coś wcisnął i dlaczego? Zabieram sie!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*