Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
piątek, 3 kwietnia 2015
21:10
Witajcie mordeczki
Na wstępie chcę Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, mokrego
jajka i smacznego dyngusa… ups! chyba coś nie tak z tymi życzeniami :D Żartuję oczywiście :D Tak serio, to chcę Wam życzyć Kochani, aby te
święta wielkanocne wniosły do Waszych serc wiosenną radość i świeżość, pogodę
ducha, spokój, ciepło i nadzieję.
Odnośnie opowiadania, za koniec proszę
mnie nie zabijać, ale nie mogłam się powstrzymać, a to też da wam czas na
posnucie domysłów, co może wydarzyć się dalej.
Zapraszam na wyczekiwany odcinek. :D
Wasza Niki.
Odcinek 45
- Uwielbiam patrzeć na twoją
twarz, kiedy dochodzisz.
- A co w niej takiego
fascynującego? – zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Wyglądasz, jakbyś był w niebie.
Uśmiechnął się.
- Bo jestem w niebie. Mam
nadzieję, że i tobie, choć w połowie jest tak dobrze, jak mnie.
- A ja mam nadzieję, że tobie.
Znowu się zaśmiał, kręcąc przy tym głową.
- Uwierz mi, nie zamieniłbym cię
na nikogo innego. Bardziej obawiam się, że ty mnie zostawisz.
- Nie żartuj, a niby dlaczego
miałbym to zrobić?
- Kiedyś ci się w końcu znudzi
ten seks. Ja będę cię naciskał, ty się wkurzysz i poślesz mnie w cholerę.
Roześmiałem się na głos, wyobraźnia Toma zawsze mnie
zaskakiwała.
- Jestem tak spragniony tego
seksu, że to raczej ja mam obawę czy ty w końcu nie będziesz miał dość.
Tym razem on się zaśmiał.
- Ja? Ja miałbym powiedzieć dość?
- Nigdy nic nie wiadomo –
wyjaśniłem.
- Musiałbym być chyba umierająco
chory, żeby zrezygnować z seksu z tobą.
Ujął moją twarz w dłonie i przyciągnął do siebie, całując
mnie w usta.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Tom. – Oddałem
pocałunek.
Wydawało się, że to zbliżenie trwało chwilę, ale kiedy zmęczony
przytuliłem się do niego, a on z czułością obejmował mnie i gładził po plecach,
zdałem sobie sprawę, że na dworze już dawno zrobiło się ciemno, i pewnie
trwałbym tak jeszcze jakiś czas, gdyby mój żołądek nie przypomniał sobie, że
pora na kolację.
- Uh, ktoś tu jest chyba bardziej
głodny ode mnie – skomentował moje burczenie w brzuchu.
- Nie wiem, czemu zawsze po seksie
jestem taki głodny.
- Bo seks spala masę kalorii.
- Zjadłbym konia z kopytami.
- Za dużo roboty – zażartował. – Proponuję
zjeść tą mrożoną pizzę, którą kupiliśmy.
- Też może być.
Zwlekliśmy się w końcu z tej kanapy. Tom nawet się nie
ubrał, chodził po domu tak, jak go pan Bóg stworzył i nie mogłem oderwać od niego
oczu.
- Tom, mógłbyś się czymś zakryć?
– Nie wytrzymałem w końcu.
Odwrócił się do mnie, jeszcze bardziej mnie prowokując.
- Dlaczego?
- Bo to mnie rozprasza.
- Sam siedzisz nago.
- No właśnie, siedzę i praktycznie
niczego nie widać, a ty… - nie dokończyłem, widząc jak jego uśmiech poszerza
się.
- Co, mój Tommy nie daje ci
spokoju?
- Taaa.
- A może chcesz się nim zająć? –
Poruszył brwiami.
- Przestań! Robisz to specjalnie.
– Poderwałem się z krzesła i sięgnąłem do wieszaka, zdejmując jeden z fartuchów
kuchennych. Gdy podszedłem do niego, nawet się nie cofnął, cały czas ze mną
pogrywał, kusił i do tego perfidnie się jeszcze uśmiechał. Postanowiłem jednak
zignorować to, choć nie było łatwo pozostać biernym na widok jego języka,
którym tak lubieżnie oblizał wargi. Przełożyłem mu przez głowę fartuch i zawiązałem
z tyłu. Co prawda tyłek nadal miał goły, ale przynajmniej to i owo było zakryte.
On chyba nie zdawał sobie sprawy, jak mnie to nakręcało. Cały czas miałem
ochotę go tam dotykać. Chociaż, kiedy spuścił wzrok, gapiąc się na moje krocze,
zacząłem mieć wątpliwości, czy on aby na pewno nie zdaje sobie sprawy, jak jego
ciało na mnie działa.
- I uważasz, że ten kawałek materiału
sprawi, że przestaniesz o nim myśleć?
- Myśleć raczej nie, ale może nie
będzie tak ściągać mojej uwagi.
- Jak mi stanie, to dopiero zacznie
ściągać twoją uwagę.
- Tom! – Zbuntowałem się, a on
parsknął śmiechem.
- Dobra, przepraszam. Zjedzmy w
spokoju, bo naprawdę za chwilę padniemy z głodu. Odkąd wyjechali rodzice, schudłem
dwa kilo – powiedział.
- Ja też – przyznałem się.
- Nieźle.
- Pewnie od seksu. Sam powiedziałeś,
że spala masę kalorii.
- Sam seks by nam nie zaszkodził.
Tyle że, przez ostatnie kilka dni jesteśmy nim tak zaabsorbowani, że nie mamy
czasu nawet porządnie zjeść.
- Jezu – jęknąłem. Otrzeźwienie
przyszło, jak kubeł lodowatej wody, ale to wcale nie był argument, dla którego
mielibyśmy przestać się kochać. Obu dawało nam to takie szczęście, że nie było
mowy o zaprzestaniu ani nawet o zwolnieniu tempa.
- Musimy znaleźć czas na
regularne posiłki – stwierdził, otwierając piekarnik i znowu wypiął się do mnie
gołym tyłkiem.
- Tom, mógłbyś… - zwróciłem mu
uwagę. Nadaremnie, on to robił specjalnie, a kiedy zobaczyłem, jak próbuje się
powstrzymać przed w wybuchem śmiechu, nie miałem już absolutnie żadnych
wątpliwości.
- O co ci chodzi? – zapytał, udając
niewiniątko i wyłożył pizzę na stół.
- Dobrze wiesz, o czym mówię – powiedziałem
z wyrzutem, patrząc mu prosto w oczy.
- Później, słonko – rzucił,
oblizując palce z ketchupu. – Później dopieszczę każdy kawałeczek tego
powabnego ciałka. A teraz jedz.
- Tom! – Miałem ochotę go udusić.
Byłem tak cholernie głodny, ale gdyby powiedział mi teraz, rozsuwaj nogi, zrobiłbym
to bez zastanowienia. Nie wiem, czego byłem w tym momencie bardziej spragniony,
jedzenia czy seksu z Tomem, ale jedno było oczywiste, byłem tak zakochany, jak
nigdy wcześniej. Odwzajemnione uczucie to najpiękniejsza rzecz na świecie. Im
mocniej okazywałem swoją miłość Tomowi, tym mocniej on mi ją oddawał i nie było
temu końca.
- Jedz. Od teraz będę pilnował naszych
posiłków. Musimy o siebie dbać.
- Wiesz, że ta kupiona pizza nie
jest najzdrowszym posiłkiem.
- Lepsza kupna niż żadna. Musimy
mieć siłę, a jeśli w przeciągu zaledwie tygodnia obaj straciliśmy po dwa kilo,
boję się pomyśleć, co będzie po miesiącu, jeśli nie zaczniemy regularnie jadać.
- A kto będzie nam gotował?
- Będziemy wychodzić na miasto.
To też dobrze wpłynie na naszą psychikę. Wyjechaliśmy tu głównie po to, by
uciec od sławy i normalnie żyć, a normalni ludzie nie siedzą całymi dniami w
domu.
- Racja – przyznałem.
- No to wcinaj – powiedział i
usiadł naprzeciwko mnie.
- Smacznego, Tom.
- Nawzajem.
Zjedliśmy tę pizzę w takim tempie, jakbyśmy naprawdę nie
jedli kompletnie niczego przez ostatni tydzień. Kolejnym przystankiem okazała
się łazienka i prysznic. Nie wziąłem go jednak sam. Co prawda nie uprawialiśmy seksu,
ale to głównie, dlatego, że obaj padaliśmy już ze zmęczenia.
Dziś położyliśmy się spać w moim łóżku. Odkąd zostaliśmy tu
sami, sypialiśmy razem.
Uwielbiałem, kiedy Tom kazał mi się odwrócić do siebie tyłem
i przytulał mnie mocno do siebie.
*
Od trzech dni
z Billem jadamy obiady na mieście. Znaleźliśmy świetną restaurację, gdzie
serwują wegetariańskie jedzenie. Tu każdy stawiał na zdrowy tryb życia i o wiele
łatwiej można było znaleźć zdrową żywność niż w Niemczech, a to znacznie ułatwiło
nam życie. Jak tylko wróciliśmy do domu rozdzwonił się mój telefon, to DJ. Był
już w Stanach i koniecznie chciał się z nami spotkać, jeśli to możliwe dziś
wieczorem w jednym z klubów.
Szykowaliśmy się z Billem w takim
pośpiechu, jakbyśmy go nie widzieli całe wieki. Byłem ciekawy, jakie są jego wrażenia.
Wkroczył w zupełnie nieznany mu świat. Pamiętam, jak my byliśmy oczarowani dosłownie
wszystkim, co się wokół nas działo. Nawet nie ważne było, co inni mówią, byle
mówili. Mieliśmy pokazać tym wszystkim, co zawsze nas gnębili, że jesteśmy
uparci i osiągniemy, to, o czym marzyliśmy. Oczywiście DJ prawdopodobnie widział
to nieco inaczej i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: tkwił w tym
sam. A po drugie: był starszy niż my, kiedy zaczynaliśmy.
- Jesteś
gotowy? – zapytałem, wchodząc do pokoju brata. Na jego łóżku leżała chyba cała
zawartość szafy.
- Nie wiem, w
co się ubrać.
- Słucham?
- Ubrałbym tą
czarną siatkowaną bluzkę, którą mierzyłem, no wiesz…, ale przez ciebie jej nie kupiłem.
- I dobrze,
nikt nie będzie oglądał twojego ciała z wyjątkiem mnie.
- Jesteś o mnie
zazdrosny, Tom?
- Jestem. Wiem,
że DJ ci się podobał. Kto wie, może znowu wzbudzi w tobie jakieś uśpione
uczucia.
- Chyba oszalałeś.
- Wcale nie – powiedziałem
i wyłożyłem się na fotelu.
- To ciebie
kocham, nie jego. Zresztą, on ma już kogoś, słyszałeś?
- Słyszałem,
że to na razie tylko luźna znajomość, żadne love story.
- Ciekawe, kim
jest ta dziewczyna?
- A jednak
jesteś o niego zazdrosny – rzuciłem.
- Nie, no co
ty. Po prostu jestem ciekawy. – Rzucił kolejną bluzkę na łóżko i podszedł do
mnie, pakując mi się na kolana. – To ciebie kocham i nie chcę nikogo innego.
- Tak? – Zacząłem
go prowokować. Wierzyłem mu, że nic nie czuje do DJ’a, ale to jego poczucie
winy było tak urocze, że nie potrafiłem się powstrzymać. No, a fakt, że siedział
na moich kolanach okrakiem, w dodatku tylko w samych bokserkach, które ciasno
przylegały do jego tyłka i pokaźnie odznaczyły się w tym konkretnym miejscu, aż
się prosił, by się nim zająć. Bez zbędnych ceregieli położyłem tam dłoń i potarłem.
- Tom. – Jęknął,
wzdychając z przyjemności.
- Co?
- Nie mamy
czasu.
- A ja myślałem,
że właśnie po to tu do mnie przyszedłeś. – Wsunąłem mu dłoń pod gumkę,
wyciągając jego penisa z majtek.
- Tom, nie. Proszę.
Jego członek tak szybko stwardniał
w mojej dłoni, że gdybym go teraz odepchnął i kazał się mu szybko ubierać, nie
wybaczyłby mi tego do końca życia.
- Jeśli dobrze
to rozegramy, pięć minut powinno nam wystarczyć.
- Nie, nie wystarczy.
– Protestował, ale mnie nie odpychał. A potrafił wyraźnie pokazać, kiedy czegoś
nie chciał. Więc złapałem go za pośladki i podniosłem, wstając razem z nim z
fotela i rzuciłem go na łóżko i stertę ubrań. Wystarczył jeden zwinny ruch,
żeby pozbawić go bielizny. Był piękny. Nawet nie wiem, jak opisać fakt, że podniecał
mnie widok napalonego na mnie faceta, bo już pominę to, że ten facet był moim
bratem.
Seks z Billem różnił się też tym,
że on nie mógł mnie oszukać. Albo był, albo nie był podniecony. Nie potrafił też
udawać orgazmu, bo albo go miał, albo nie i to było w tym wszystkim najlepsze.
Kiedy kochałem się z dziewczynami, ciężko mi było wyczuć czy udają, czy nie. Na
początku trochę mnie to gnębiło. Chciałem, żeby miały mnie za ogiera, ale z
czasem stwierdziłem, że nie będę sobie o to zawracał głowy, jeśli udają, ich
strata.
- Rozsuń nogi
– zwróciłem się do niego, a on, patrząc mi natrętnie w oczy, zrobił to. Do tego
przejechał dłonią po swoim pobudzonym członku, wzdychając. – Przeginasz –
stwierdziłem.
- A ty tracisz
czas. Masz już tylko trzy minuty.
- Um – mruknąłem
pod nosem z dezaprobatą i szarpnąłem za pasek swoich spodni, pozwalając się im
zsunąć aż do kostek. Dopadłem go, tak jakbyśmy nie robili tego dziś rano, ani
po południu, tuż po tym, jak wróciliśmy z obiadu, ale jemu to nie
przeszkadzało. Wygiął plecy w łuk i wypchnął biodra ku górze, wychodząc
naprzeciw moim ruchom. Trzy minuty, dokładnie tyle to trwało. – I jak,
zadowolony? – zapytałem, próbując wyrównać oddech po przebytym orgazmie.
- Można tak powiedzieć.
- Co takiego?
Mało ci jeszcze?
- Być może,
ale to nie zmienia faktu, że nie mam się w co ubrać.
Westchnąłem.
- Przed kim chcesz
zrobić takie wrażenie? Przed DJ’em czy tą laską?
- Chcę dobrze wyglądać.
Pomóż mi coś wybrać.
Wstałem i podciągnąłem spodnie,
zapinając pasek.
- W tym fajnie
wyglądasz. – Wygrzebałem jedną z bluzek, która leżała na łóżku. I w tych spodniach
też jest ci dobrze. Może być? – zapytałem.
- No, w sumie.
- No to
pospiesz się. – Zostawiłem go samego, schodząc jeszcze do kuchni skubnąć co nieco
z lodówki.
Po jakiejś godzinie w końcu
byliśmy w klubie. Dojrzeliśmy DJ’a, siedział przy barze, ale był sam.
Podeszliśmy do niego, witając się.
- No, kopę lat
DJ – rzuciłem, klepiąc go w ramie.
- Tom – objął
mnie na przywitanie, a potem Billa.
- A co to, sam
jesteś? – zapytał Bill, rozglądając się. Tyle nam gadał o tej lasce, a teraz
siedziałby tu sam?
- Nie. Poszła
do łazienki. Wiesz, jakie są kobiety – zaśmiał się. Doskonale wiedziałem, pół godziny
z głowy.
- Może w końcu
powiesz nam o niej coś więcej? Jak ją poznałeś? No i kiedy ślub? – Bill
zasypywał go kolejnymi pytaniami.
- Ślub? Nie
wygłupiaj się.
- Kochasz ją?
– Bill wiercił mu dziurę w brzuchu.
- Yyy, to
znaczy…
- To proste pytanie
albo tak, albo nie – wtrąciłem się.
- Podoba mi
się, coś iskrzy, ale nie znamy się aż tak długo, żeby planować ślub.
- Coś podać? –
zapytał nagle barman.
- Piwo –
rzuciłem.
- Dla mnie też
– odezwał się Bill.
- Już podaję.
- No, więc, mów
wreszcie. – Bill nadal go naciskał.
- Rany.
Poznałem ją w Niemczech na jednym z bankietów. Nie miałem ochoty na niego iść,
ale… - spojrzał znacząco na Billa. - Sam mi powiedziałeś, żebym szedł, bo to
bardzo ważne dla mojej kariery.
- I to tam ją poznałeś?
– zapytałem.
- Tak.
- To jakaś piosenkarka?
- Nie. Córka
wytwórcy.
- A jak wygląda?
– zaczął drążyć Bill.
- No cóż… sami
zobaczycie, ale jest ładna, nawet bardzo.
Kelner postawił na ladzie nasze
piwa. Chwyciłem swoje, natychmiast upijając prawie do połowy.
- A jak idzie promocja?
– zapytałem.
- A właśnie! Słuchajcie,
tak będzie już zawsze?
- Co masz na
myśli?
- Notoryczny
brak czasu.
- Nie, nie. Chyba
że zaczniesz dawać koncerty, wtedy może zrobić się trochę ciasno z czasem, ale
promocja trwa krótko.
- Uff –
odetchnął. – Szczerze mówiąc, jestem już tym wszystkim trochę zmęczony. Wolałbym
skupić się na pisaniu nowych piosenek, a nie udzielać tych wszystkich wywiadów.
Do tego wiecie, że ciągle boję się, że
ktoś zacznie grzebać w mojej przeszłości.
- Powiedziałeś
o tym Jostowi, jak ci mówiłem?
- Tak. Nie był
zachwycony.
- On nigdy
niczym nie jest zachwycony. I co ci powiedział?
- No, że się tym
zajmie.
Doskonale znałem ten tekst, ale o
to akurat byłem spokojny, bo kiedy Jost tak mówił, tak było.
- Możesz mu zaufać,
to w porządku gość.
- Jezu, ja tak
o sobie, a co u was? Jak się wam mieszka w Kalifornii?
- Cóż… oswajamy
się – zaczął elokwentnie Bill. - Wiesz, jest nam trochę ciężko, bo teraz
zostaliśmy sami, rodzina nie mogła tu z nami siedzieć cały czas. Oczywiście przyjadą
znowu, ale na jakiś czas musieli wrócić do Niemiec.
- Widziałem
waszą mamę w zeszłym tygodniu. Od razu było widać, że jest wypoczęta.
- Wszystkim
dobrze zrobił ten wyjazd – stwierdziłem.
- A co poza tym?
Chodzicie na jakieś imprezy, co robicie, kiedy nie tworzycie muzyki?
- Nic – powiedział
Bill.
- Kompletnie
nic?
- Kompletnie –
potwierdziłem, choć miałem ochotę dodać: oprócz tego, że uprawiamy ze sobą seks
tyle, ile razy najdzie nas ochota, a bywają dni, że dość często. - Śpimy do
popołudnia. – No tak, trzeba w końcu się zregenerować. Po dobrym seksie śpi się
jak niemowlę. - Łazimy po sklepach. – W których w przebieralni też uprawiamy
seks. – A wieczorami wychodzimy do klubów i po prostu cieszymy się swobodą.
– I sobą oraz tym, że możemy to robić w
domu, gdzie tylko najdzie nas ochota. Spojrzałem na Billa, miał jakiś
rozmarzone wyraz twarzy, prawdopodobnie myślał o tym samym, co ja. To był jedyny
minus naszego związku, nikt nie mógł się o nim dowiedzieć.
- To musi być
dla was ciekawe doświadczenie.
- Dziwne – sprostowałem.
– Przez pięć lat nasze życie obracało się non stop wokół zespołu. Teraz nagle zespół
poszedł w odstawkę i okazuje się, że my poza muzyką nie mamy innych zainteresowań.
- Żartujecie?
Bill pokręcił głową.
- I co teraz?
- Próbujemy
normalnie żyć, to w końcu nie może być takie trudne – zaśmiał się Bill. - Wiesz,
przed pięciu laty nie byliśmy jeszcze sławni, chodziliśmy do szkoły,
rywalizowaliśmy z rówieśnikami, sprawialiśmy mnóstwo kłopotów rodzicom i po prostu
żyliśmy, marząc o sławie.
- Co za ironia.
Jak widać, wszystko w nadmiarze się przeje – stwierdził DJ.
- Zgadza się –
potwierdziłem, upijając kolejny łyk piwa.
- O! I jest moja
piękność. Poznajcie się – powiedział, patrząc w stronę zbliżającej się dziewczyny.
Obaj z Billem siedzieliśmy akurat
tyłem do niej, ale kiedy podeszła, a my spojrzeliśmy na nią poczułem, jak oblewa
mnie fala zimna i całe moje ciało drętwieję, a z ręki wyślizguje mi się szklanka
z piwem, rozbijając się na tysiące kawałków.
– Spokojnie,
Tom, wiem, że podobają ci się ładne dziewczyny, ale Selena jest już moja –powiedział,
a ja gapiłem się na nią, nie mogąc oderwać od niej wzroku.
Patrzyłem jednak na nią nie
dlatego, że powalała swoją urodą, choć zawsze była ładna, tylko dlatego, że owa
Selena była nikim innym jak Muną - turecką dziwką, która porwała nas i więziła,
zmuszając do seksu z sobą. Zacząłem mrugać, mając nadzieję, że to jakieś przywidzenia.
- Witajcie
chłopaki - odezwała się, rozwiewając wszelkie moje wątpliwości. Tego głosu nigdy
bym nie zapomniał. Zerknąłem na Billa, był blady jak ściana, patrzył na nią tak
samo z niedowierzaniem, jak ja. I tylko jedna myśl krążyła mi w tej chwili po
głowie. To się nie mogło dziać naprawdę! Bo jeśli tak, to właśnie trafiliśmy do
piekła i to po raz kolejny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Boję się cholernie, co będzie dalej. Matko... Czy powiedzą o niej DJ? Ostrzegą go? W końcu on też jest teraz sławny, więc... ona ma za hobby niszczenie życia sławnym osobom czy jak? Moze tez chce wlasnie wywlec jego przeszlosc na swiatlo dzienne, a DJ jest niczego nieświadomy... Bo nie sądzę, zeby on też był w to zamieszany.
OdpowiedzUsuńAlbo po prostu Muna chciała przez niego dotrzeć znów do chłopaków, odnaleźć ich. Skoro ona - wlaściwie jej ojciec - siedzi w branży muzycznej, to wie, że managerem DJ'a również jest Jost i mogła też jakoś się dowiedzieć, że DJ przyjaźni się z chłopakami.
Na miejscu Billa i Toma zadzwoniłabym na policję. Od razu. Ulotniła się jak najszybciej z klubu (chociaz kto wie, czy nie czyhają tam na nich te jej przydupasy).
Cholera. Zaskakujesz caly czas. Twoje opowiadania są jednymi z tych, które cholernie mocno przeżywam, z niecierpliwością oczekuję i odliczam do kolejnych rozdziałów i często do nich wracam.
Weny, kochana no i Wesołych Świąt, haha! :D
Wracaj prędko!
OMG to sie na robilo .... jestem bardz, ale to bardzo ciekawa jak z tego wyjda nasze blizniaki. Ta cala Muna musiala wiedziec, ze Tom i BIll sie wyprowadzili z niemiec. To ich spotkanie nie moze byc zbiegiem okolicznosci. Co czuje, ze ciagle miala ich na oku, wkoncu ma kase i moze spokojnie kupic informacje lub wynajac jakas osobe do obserwacji. Ona jest totalnie psychiczna. Zeby tylko slodziakom nic sie nie stalo, no i oczywiscie DJ, biedny jest niewinny i nie moze mu sie stac krzywda.
OdpowiedzUsuńWszystkim czytelnikom/czkom, a w szczegolnosci Tobie droga Niki zycze bardzo cieplych, radosnych, pelen przysznych potraw, (ktorw pozniej niepojda w biodra) swiat. Zycze wam tez odpoczynku w gronie najblizszych i kochajacych Was osob. Niech ten dzien wypelni Was pozytywna energia, szczesciem i miloscia. Badzcie pozytywnie zakreceni i zarazajcie tym innych. WESOLYCH SWIAT I MOKREGO SMINGUSA DYNGUSA !!!!!;-* <3:-*<3
Ej... Nie dałoby się jej zabić?
OdpowiedzUsuńStany to duży kraj, myślę, że daliby radę ukryć tam ciało, bez wzbudzania większych podejrzeń.
Tak tylko piszę.
Yay !!! W końcu Muna wkracza do akcji!! Jak ją cię kocham :* Mam nadzieję, że teraz to się wszystko rozkręci :) Czekam do jutra :) Kocham cię za tą Mune i jej zagrywki z chłopakami. Ciekawe tylko czy ona wiedziała że spotka bliźniaków czy to nieplanowane hymmm.
OdpowiedzUsuńKiruś <3
Niech ta idiotka Muna zostanie zabita albo niech zginie w wypadku samochodowym, lub żeby trafiła do więzienia
OdpowiedzUsuńWięc tak kochani moi. Ja wiem, że chętnie wdzielibyście Munę martwą albo za kratkami. Co się z nią stanie dowiecie się w swoim czasie. Zrodziło się wam mnóstwo pytań: Jak znalazła chłopaków? Czego od nich chce? Kim jest dla niej DJ? itd. Jutro poznacie odpowiedzi na wiele z tych pytań, cierpliwości :)
OdpowiedzUsuń