Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 3 kwietnia 2015


Witajcie mordeczki

Na wstępie chcę Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, mokrego jajka i smacznego dyngusa… ups! chyba coś nie tak z tymi życzeniami :D Żartuję oczywiście :D Tak serio, to chcę Wam życzyć Kochani, aby te święta wielkanocne wniosły do Waszych serc wiosenną radość i świeżość, pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.

Odnośnie opowiadania, za koniec proszę mnie nie zabijać, ale nie mogłam się powstrzymać, a to też da wam czas na posnucie domysłów, co może wydarzyć się dalej.

Zapraszam na wyczekiwany odcinek. :D
 Wasza Niki.




Odcinek 45




- Uwielbiam patrzeć na twoją twarz, kiedy dochodzisz.
- A co w niej takiego fascynującego? – zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Wyglądasz, jakbyś był w niebie.
Uśmiechnął się.
- Bo jestem w niebie. Mam nadzieję, że i tobie, choć w połowie jest tak dobrze, jak mnie.
- A ja mam nadzieję, że tobie.
Znowu się zaśmiał, kręcąc przy tym głową.
- Uwierz mi, nie zamieniłbym cię na nikogo innego. Bardziej obawiam się, że ty mnie zostawisz.
- Nie żartuj, a niby dlaczego miałbym to zrobić?
- Kiedyś ci się w końcu znudzi ten seks. Ja będę cię naciskał, ty się wkurzysz i poślesz mnie w cholerę.
Roześmiałem się na głos, wyobraźnia Toma zawsze mnie zaskakiwała.
- Jestem tak spragniony tego seksu, że to raczej ja mam obawę czy ty w końcu nie będziesz miał dość.
Tym razem on się zaśmiał.
- Ja? Ja miałbym powiedzieć dość?
- Nigdy nic nie wiadomo – wyjaśniłem.
- Musiałbym być chyba umierająco chory, żeby zrezygnować z seksu z tobą.
Ujął moją twarz w dłonie i przyciągnął do siebie, całując mnie w usta.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Tom. – Oddałem pocałunek.
Wydawało się, że to zbliżenie trwało chwilę, ale kiedy zmęczony przytuliłem się do niego, a on z czułością obejmował mnie i gładził po plecach, zdałem sobie sprawę, że na dworze już dawno zrobiło się ciemno, i pewnie trwałbym tak jeszcze jakiś czas, gdyby mój żołądek nie przypomniał sobie, że pora na kolację.
- Uh, ktoś tu jest chyba bardziej głodny ode mnie – skomentował moje burczenie w brzuchu.
- Nie wiem, czemu zawsze po seksie jestem taki głodny.
- Bo seks spala masę kalorii.
- Zjadłbym konia z kopytami.
- Za dużo roboty – zażartował. – Proponuję zjeść tą mrożoną pizzę, którą kupiliśmy.
- Też może być.
Zwlekliśmy się w końcu z tej kanapy. Tom nawet się nie ubrał, chodził po domu tak, jak go pan Bóg stworzył i nie mogłem oderwać od niego oczu.
- Tom, mógłbyś się czymś zakryć? – Nie wytrzymałem w końcu.
Odwrócił się do mnie, jeszcze bardziej mnie prowokując.
- Dlaczego?
- Bo to mnie rozprasza.
- Sam siedzisz nago.
- No właśnie, siedzę i praktycznie niczego nie widać, a ty… - nie dokończyłem, widząc jak jego uśmiech poszerza się.
- Co, mój Tommy nie daje ci spokoju?
- Taaa.
- A może chcesz się nim zająć? – Poruszył brwiami.
- Przestań! Robisz to specjalnie. – Poderwałem się z krzesła i sięgnąłem do wieszaka, zdejmując jeden z fartuchów kuchennych. Gdy podszedłem do niego, nawet się nie cofnął, cały czas ze mną pogrywał, kusił i do tego perfidnie się jeszcze uśmiechał. Postanowiłem jednak zignorować to, choć nie było łatwo pozostać biernym na widok jego języka, którym tak lubieżnie oblizał wargi. Przełożyłem mu przez głowę fartuch i zawiązałem z tyłu. Co prawda tyłek nadal miał goły, ale przynajmniej to i owo było zakryte. On chyba nie zdawał sobie sprawy, jak mnie to nakręcało. Cały czas miałem ochotę go tam dotykać. Chociaż, kiedy spuścił wzrok, gapiąc się na moje krocze, zacząłem mieć wątpliwości, czy on aby na pewno nie zdaje sobie sprawy, jak jego ciało na mnie działa.
- I uważasz, że ten kawałek materiału sprawi, że przestaniesz o nim myśleć?
- Myśleć raczej nie, ale może nie będzie tak ściągać mojej uwagi.
- Jak mi stanie, to dopiero zacznie ściągać twoją uwagę.
- Tom! – Zbuntowałem się, a on parsknął śmiechem.
- Dobra, przepraszam. Zjedzmy w spokoju, bo naprawdę za chwilę padniemy z głodu. Odkąd wyjechali rodzice, schudłem dwa kilo – powiedział.
- Ja też – przyznałem się.
- Nieźle. 
- Pewnie od seksu. Sam powiedziałeś, że spala masę kalorii.
- Sam seks by nam nie zaszkodził. Tyle że, przez ostatnie kilka dni jesteśmy nim tak zaabsorbowani, że nie mamy czasu nawet porządnie zjeść.
- Jezu – jęknąłem. Otrzeźwienie przyszło, jak kubeł lodowatej wody, ale to wcale nie był argument, dla którego mielibyśmy przestać się kochać. Obu dawało nam to takie szczęście, że nie było mowy o zaprzestaniu ani nawet o zwolnieniu tempa.
- Musimy znaleźć czas na regularne posiłki – stwierdził, otwierając piekarnik i znowu wypiął się do mnie gołym tyłkiem.
- Tom, mógłbyś… - zwróciłem mu uwagę. Nadaremnie, on to robił specjalnie, a kiedy zobaczyłem, jak próbuje się powstrzymać przed w wybuchem śmiechu, nie miałem już absolutnie żadnych wątpliwości.
- O co ci chodzi? – zapytał, udając niewiniątko i wyłożył pizzę na stół.
- Dobrze wiesz, o czym mówię – powiedziałem z wyrzutem, patrząc mu prosto w oczy.
- Później, słonko – rzucił, oblizując palce z ketchupu. – Później dopieszczę każdy kawałeczek tego powabnego ciałka. A teraz jedz.
- Tom! – Miałem ochotę go udusić. Byłem tak cholernie głodny, ale gdyby powiedział mi teraz, rozsuwaj nogi, zrobiłbym to bez zastanowienia. Nie wiem, czego byłem w tym momencie bardziej spragniony, jedzenia czy seksu z Tomem, ale jedno było oczywiste, byłem tak zakochany, jak nigdy wcześniej. Odwzajemnione uczucie to najpiękniejsza rzecz na świecie. Im mocniej okazywałem swoją miłość Tomowi, tym mocniej on mi ją oddawał i nie było temu końca.
- Jedz. Od teraz będę pilnował naszych posiłków. Musimy o siebie dbać.
- Wiesz, że ta kupiona pizza nie jest najzdrowszym posiłkiem.
- Lepsza kupna niż żadna. Musimy mieć siłę, a jeśli w przeciągu zaledwie tygodnia obaj straciliśmy po dwa kilo, boję się pomyśleć, co będzie po miesiącu, jeśli nie zaczniemy regularnie jadać.
- A kto będzie nam gotował?
- Będziemy wychodzić na miasto. To też dobrze wpłynie na naszą psychikę. Wyjechaliśmy tu głównie po to, by uciec od sławy i normalnie żyć, a normalni ludzie nie siedzą całymi dniami w domu.
- Racja – przyznałem.
- No to wcinaj – powiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
- Smacznego, Tom.
- Nawzajem.
Zjedliśmy tę pizzę w takim tempie, jakbyśmy naprawdę nie jedli kompletnie niczego przez ostatni tydzień. Kolejnym przystankiem okazała się łazienka i prysznic. Nie wziąłem go jednak sam. Co prawda nie uprawialiśmy seksu, ale to głównie, dlatego, że obaj padaliśmy już ze zmęczenia.
Dziś położyliśmy się spać w moim łóżku. Odkąd zostaliśmy tu sami, sypialiśmy razem.
Uwielbiałem, kiedy Tom kazał mi się odwrócić do siebie tyłem i przytulał mnie mocno do siebie.

*
Od trzech dni z Billem jadamy obiady na mieście. Znaleźliśmy świetną restaurację, gdzie serwują wegetariańskie jedzenie. Tu każdy stawiał na zdrowy tryb życia i o wiele łatwiej można było znaleźć zdrową żywność niż w Niemczech, a to znacznie ułatwiło nam życie. Jak tylko wróciliśmy do domu rozdzwonił się mój telefon, to DJ. Był już w Stanach i koniecznie chciał się z nami spotkać, jeśli to możliwe dziś wieczorem w jednym z klubów.
Szykowaliśmy się z Billem w takim pośpiechu, jakbyśmy go nie widzieli całe wieki. Byłem ciekawy, jakie są jego wrażenia. Wkroczył w zupełnie nieznany mu świat. Pamiętam, jak my byliśmy oczarowani dosłownie wszystkim, co się wokół nas działo. Nawet nie ważne było, co inni mówią, byle mówili. Mieliśmy pokazać tym wszystkim, co zawsze nas gnębili, że jesteśmy uparci i osiągniemy, to, o czym marzyliśmy. Oczywiście DJ prawdopodobnie widział to nieco inaczej i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: tkwił w tym sam. A po drugie: był starszy niż my, kiedy zaczynaliśmy.
- Jesteś gotowy? – zapytałem, wchodząc do pokoju brata. Na jego łóżku leżała chyba cała zawartość szafy.
- Nie wiem, w co się ubrać.
- Słucham?
- Ubrałbym tą czarną siatkowaną bluzkę, którą mierzyłem, no wiesz…, ale przez ciebie jej nie kupiłem.
- I dobrze, nikt nie będzie oglądał twojego ciała z wyjątkiem mnie.
- Jesteś o mnie zazdrosny, Tom?
- Jestem. Wiem, że DJ ci się podobał. Kto wie, może znowu wzbudzi w tobie jakieś uśpione uczucia.
- Chyba oszalałeś.
- Wcale nie – powiedziałem i wyłożyłem się na fotelu.
- To ciebie kocham, nie jego. Zresztą, on ma już kogoś, słyszałeś?
- Słyszałem, że to na razie tylko luźna znajomość, żadne love story.
- Ciekawe, kim jest ta dziewczyna?
- A jednak jesteś o niego zazdrosny – rzuciłem.
- Nie, no co ty. Po prostu jestem ciekawy. – Rzucił kolejną bluzkę na łóżko i podszedł do mnie, pakując mi się na kolana. – To ciebie kocham i nie chcę nikogo innego.
- Tak? – Zacząłem go prowokować. Wierzyłem mu, że nic nie czuje do DJ’a, ale to jego poczucie winy było tak urocze, że nie potrafiłem się powstrzymać. No, a fakt, że siedział na moich kolanach okrakiem, w dodatku tylko w samych bokserkach, które ciasno przylegały do jego tyłka i pokaźnie odznaczyły się w tym konkretnym miejscu, aż się prosił, by się nim zająć. Bez zbędnych ceregieli położyłem tam dłoń i potarłem.
- Tom. – Jęknął, wzdychając z przyjemności.
- Co?
- Nie mamy czasu.
- A ja myślałem, że właśnie po to tu do mnie przyszedłeś. – Wsunąłem mu dłoń pod gumkę, wyciągając jego penisa z majtek.
- Tom, nie. Proszę.
Jego członek tak szybko stwardniał w mojej dłoni, że gdybym go teraz odepchnął i kazał się mu szybko ubierać, nie wybaczyłby mi tego do końca życia.
- Jeśli dobrze to rozegramy, pięć minut powinno nam wystarczyć.
- Nie, nie wystarczy. – Protestował, ale mnie nie odpychał. A potrafił wyraźnie pokazać, kiedy czegoś nie chciał. Więc złapałem go za pośladki i podniosłem, wstając razem z nim z fotela i rzuciłem go na łóżko i stertę ubrań. Wystarczył jeden zwinny ruch, żeby pozbawić go bielizny. Był piękny. Nawet nie wiem, jak opisać fakt, że podniecał mnie widok napalonego na mnie faceta, bo już pominę to, że ten facet był moim bratem.
Seks z Billem różnił się też tym, że on nie mógł mnie oszukać. Albo był, albo nie był podniecony. Nie potrafił też udawać orgazmu, bo albo go miał, albo nie i to było w tym wszystkim najlepsze. Kiedy kochałem się z dziewczynami, ciężko mi było wyczuć czy udają, czy nie. Na początku trochę mnie to gnębiło. Chciałem, żeby miały mnie za ogiera, ale z czasem stwierdziłem, że nie będę sobie o to zawracał głowy, jeśli udają, ich strata.
- Rozsuń nogi – zwróciłem się do niego, a on, patrząc mi natrętnie w oczy, zrobił to. Do tego przejechał dłonią po swoim pobudzonym członku, wzdychając. – Przeginasz – stwierdziłem.
- A ty tracisz czas. Masz już tylko trzy minuty.
- Um – mruknąłem pod nosem z dezaprobatą i szarpnąłem za pasek swoich spodni, pozwalając się im zsunąć aż do kostek. Dopadłem go, tak jakbyśmy nie robili tego dziś rano, ani po południu, tuż po tym, jak wróciliśmy z obiadu, ale jemu to nie przeszkadzało. Wygiął plecy w łuk i wypchnął biodra ku górze, wychodząc naprzeciw moim ruchom. Trzy minuty, dokładnie tyle to trwało. – I jak, zadowolony? – zapytałem, próbując wyrównać oddech po przebytym orgazmie.
- Można tak powiedzieć.
- Co takiego? Mało ci jeszcze?
- Być może, ale to nie zmienia faktu, że nie mam się w co ubrać.
Westchnąłem.
- Przed kim chcesz zrobić takie wrażenie? Przed DJ’em czy tą laską?
- Chcę dobrze wyglądać. Pomóż mi coś wybrać.
Wstałem i podciągnąłem spodnie, zapinając pasek.
- W tym fajnie wyglądasz. – Wygrzebałem jedną z bluzek, która leżała na łóżku. I w tych spodniach też jest ci dobrze. Może być? – zapytałem.
- No, w sumie.
- No to pospiesz się. – Zostawiłem go samego, schodząc jeszcze do kuchni skubnąć co nieco z lodówki.
Po jakiejś godzinie w końcu byliśmy w klubie. Dojrzeliśmy DJ’a, siedział przy barze, ale był sam.
Podeszliśmy do niego, witając się.
- No, kopę lat DJ – rzuciłem, klepiąc go w ramie.
- Tom – objął mnie na przywitanie, a potem Billa.
- A co to, sam jesteś? – zapytał Bill, rozglądając się. Tyle nam gadał o tej lasce, a teraz siedziałby tu sam?
- Nie. Poszła do łazienki. Wiesz, jakie są kobiety – zaśmiał się. Doskonale wiedziałem, pół godziny z głowy.
- Może w końcu powiesz nam o niej coś więcej? Jak ją poznałeś? No i kiedy ślub? – Bill zasypywał go kolejnymi pytaniami.
- Ślub? Nie wygłupiaj się.
- Kochasz ją? – Bill wiercił mu dziurę w brzuchu.
- Yyy, to znaczy…
- To proste pytanie albo tak, albo nie – wtrąciłem się.
- Podoba mi się, coś iskrzy, ale nie znamy się aż tak długo, żeby planować ślub.
- Coś podać? – zapytał nagle barman.
- Piwo – rzuciłem.
- Dla mnie też – odezwał się Bill.
- Już podaję.
- No, więc, mów wreszcie. – Bill nadal go naciskał.
- Rany. Poznałem ją w Niemczech na jednym z bankietów. Nie miałem ochoty na niego iść, ale… - spojrzał znacząco na Billa. - Sam mi powiedziałeś, żebym szedł, bo to bardzo ważne dla mojej kariery.
- I to tam ją poznałeś? – zapytałem.
- Tak.
- To jakaś piosenkarka?
- Nie. Córka wytwórcy.
- A jak wygląda? – zaczął drążyć Bill.
- No cóż… sami zobaczycie, ale jest ładna, nawet bardzo.
Kelner postawił na ladzie nasze piwa. Chwyciłem swoje, natychmiast upijając prawie do połowy.
- A jak idzie promocja? – zapytałem.
- A właśnie! Słuchajcie, tak będzie już zawsze?
- Co masz na myśli?
- Notoryczny brak czasu.
- Nie, nie. Chyba że zaczniesz dawać koncerty, wtedy może zrobić się trochę ciasno z czasem, ale promocja trwa krótko.
- Uff – odetchnął. – Szczerze mówiąc, jestem już tym wszystkim trochę zmęczony. Wolałbym skupić się na pisaniu nowych piosenek, a nie udzielać tych wszystkich wywiadów. Do tego wiecie, że  ciągle boję się, że ktoś zacznie grzebać w mojej przeszłości.
- Powiedziałeś o tym Jostowi, jak ci mówiłem?
- Tak. Nie był zachwycony.
- On nigdy niczym nie jest zachwycony. I co ci powiedział?
- No, że się tym zajmie.
Doskonale znałem ten tekst, ale o to akurat byłem spokojny, bo kiedy Jost tak mówił, tak było.
- Możesz mu zaufać, to w porządku gość.
- Jezu, ja tak o sobie, a co u was? Jak się wam mieszka w Kalifornii?
- Cóż… oswajamy się – zaczął elokwentnie Bill. - Wiesz, jest nam trochę ciężko, bo teraz zostaliśmy sami, rodzina nie mogła tu z nami siedzieć cały czas. Oczywiście przyjadą znowu, ale na jakiś czas musieli wrócić do Niemiec.
- Widziałem waszą mamę w zeszłym tygodniu. Od razu było widać, że jest wypoczęta.
- Wszystkim dobrze zrobił ten wyjazd – stwierdziłem.
- A co poza tym? Chodzicie na jakieś imprezy, co robicie, kiedy nie tworzycie muzyki?
- Nic – powiedział Bill.
- Kompletnie nic?
- Kompletnie – potwierdziłem, choć miałem ochotę dodać: oprócz tego, że uprawiamy ze sobą seks tyle, ile razy najdzie nas ochota, a bywają dni, że dość często. - Śpimy do popołudnia. – No tak, trzeba w końcu się zregenerować. Po dobrym seksie śpi się jak niemowlę. - Łazimy po sklepach. – W których w przebieralni też uprawiamy seks. – A wieczorami wychodzimy do klubów i po prostu cieszymy się swobodą. –  I sobą oraz tym, że możemy to robić w domu, gdzie tylko najdzie nas ochota. Spojrzałem na Billa, miał jakiś rozmarzone wyraz twarzy, prawdopodobnie myślał o tym samym, co ja. To był jedyny minus naszego związku, nikt nie mógł się o nim dowiedzieć.
- To musi być dla was ciekawe doświadczenie.
- Dziwne – sprostowałem. – Przez pięć lat nasze życie obracało się non stop wokół zespołu. Teraz nagle zespół poszedł w odstawkę i okazuje się, że my poza muzyką nie mamy innych zainteresowań.
- Żartujecie?
Bill pokręcił głową.
- I co teraz?
- Próbujemy normalnie żyć, to w końcu nie może być takie trudne – zaśmiał się Bill. - Wiesz, przed pięciu laty nie byliśmy jeszcze sławni, chodziliśmy do szkoły, rywalizowaliśmy z rówieśnikami, sprawialiśmy mnóstwo kłopotów rodzicom i po prostu żyliśmy, marząc o sławie.
- Co za ironia. Jak widać, wszystko w nadmiarze się przeje – stwierdził DJ.
- Zgadza się – potwierdziłem, upijając kolejny łyk piwa.
- O! I jest moja piękność. Poznajcie się – powiedział, patrząc w stronę zbliżającej się dziewczyny.
Obaj z Billem siedzieliśmy akurat tyłem do niej, ale kiedy podeszła, a my spojrzeliśmy na nią poczułem, jak oblewa mnie fala zimna i całe moje ciało drętwieję, a z ręki wyślizguje mi się szklanka z piwem, rozbijając się na tysiące kawałków.
– Spokojnie, Tom, wiem, że podobają ci się ładne dziewczyny, ale Selena jest już moja –powiedział, a ja gapiłem się na nią, nie mogąc oderwać od niej wzroku.
Patrzyłem jednak na nią nie dlatego, że powalała swoją urodą, choć zawsze była ładna, tylko dlatego, że owa Selena była nikim innym jak Muną - turecką dziwką, która porwała nas i więziła, zmuszając do seksu z sobą. Zacząłem mrugać, mając nadzieję, że to jakieś przywidzenia.
- Witajcie chłopaki - odezwała się, rozwiewając wszelkie moje wątpliwości. Tego głosu nigdy bym nie zapomniał. Zerknąłem na Billa, był blady jak ściana, patrzył na nią tak samo z niedowierzaniem, jak ja. I tylko jedna myśl krążyła mi w tej chwili po głowie. To się nie mogło dziać naprawdę! Bo jeśli tak, to właśnie trafiliśmy do piekła i to po raz kolejny.

6 komentarzy:

  1. Boję się cholernie, co będzie dalej. Matko... Czy powiedzą o niej DJ? Ostrzegą go? W końcu on też jest teraz sławny, więc... ona ma za hobby niszczenie życia sławnym osobom czy jak? Moze tez chce wlasnie wywlec jego przeszlosc na swiatlo dzienne, a DJ jest niczego nieświadomy... Bo nie sądzę, zeby on też był w to zamieszany.
    Albo po prostu Muna chciała przez niego dotrzeć znów do chłopaków, odnaleźć ich. Skoro ona - wlaściwie jej ojciec - siedzi w branży muzycznej, to wie, że managerem DJ'a również jest Jost i mogła też jakoś się dowiedzieć, że DJ przyjaźni się z chłopakami.
    Na miejscu Billa i Toma zadzwoniłabym na policję. Od razu. Ulotniła się jak najszybciej z klubu (chociaz kto wie, czy nie czyhają tam na nich te jej przydupasy).
    Cholera. Zaskakujesz caly czas. Twoje opowiadania są jednymi z tych, które cholernie mocno przeżywam, z niecierpliwością oczekuję i odliczam do kolejnych rozdziałów i często do nich wracam.
    Weny, kochana no i Wesołych Świąt, haha! :D
    Wracaj prędko!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG to sie na robilo .... jestem bardz, ale to bardzo ciekawa jak z tego wyjda nasze blizniaki. Ta cala Muna musiala wiedziec, ze Tom i BIll sie wyprowadzili z niemiec. To ich spotkanie nie moze byc zbiegiem okolicznosci. Co czuje, ze ciagle miala ich na oku, wkoncu ma kase i moze spokojnie kupic informacje lub wynajac jakas osobe do obserwacji. Ona jest totalnie psychiczna. Zeby tylko slodziakom nic sie nie stalo, no i oczywiscie DJ, biedny jest niewinny i nie moze mu sie stac krzywda.
    Wszystkim czytelnikom/czkom, a w szczegolnosci Tobie droga Niki zycze bardzo cieplych, radosnych, pelen przysznych potraw, (ktorw pozniej niepojda w biodra) swiat. Zycze wam tez odpoczynku w gronie najblizszych i kochajacych Was osob. Niech ten dzien wypelni Was pozytywna energia, szczesciem i miloscia. Badzcie pozytywnie zakreceni i zarazajcie tym innych. WESOLYCH SWIAT I MOKREGO SMINGUSA DYNGUSA !!!!!;-* <3:-*<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej... Nie dałoby się jej zabić?
    Stany to duży kraj, myślę, że daliby radę ukryć tam ciało, bez wzbudzania większych podejrzeń.
    Tak tylko piszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yay !!! W końcu Muna wkracza do akcji!! Jak ją cię kocham :* Mam nadzieję, że teraz to się wszystko rozkręci :) Czekam do jutra :) Kocham cię za tą Mune i jej zagrywki z chłopakami. Ciekawe tylko czy ona wiedziała że spotka bliźniaków czy to nieplanowane hymmm.
    Kiruś <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech ta idiotka Muna zostanie zabita albo niech zginie w wypadku samochodowym, lub żeby trafiła do więzienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc tak kochani moi. Ja wiem, że chętnie wdzielibyście Munę martwą albo za kratkami. Co się z nią stanie dowiecie się w swoim czasie. Zrodziło się wam mnóstwo pytań: Jak znalazła chłopaków? Czego od nich chce? Kim jest dla niej DJ? itd. Jutro poznacie odpowiedzi na wiele z tych pytań, cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*