Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 11 kwietnia 2015

Witajcie mordeczki.
Dziś Kaulitze przystępują do akcji. Jak sądzicie ich plan się powiedzie? A przeczucia Billa sprawdzą się?
A co z DJ’em, jak myślicie, poznając tylko część historii uwierzy w nią? Uważacie, że Tom powinien mu powiedzieć wszystko? A może dobrze zrobił, że nie wspomniał o tym ważnym, ale nie istotnym w tym momencie szczególe? No i co z Tomem?
Znowu mnie za końcówkę zabijecie, ale przyznam się, że tym razem wybitnie zrobiłam to specjalnie. Miałam dać trochę dalej, ale tak sobie pomyślałam, że skoro złapała mnie kobieca choroba, i boli mnie brzuch, jak jasna cholera, to chcę, żebyście pocierpieli ze mną, przynajmniej w ten sposób. :D

Zapraszam.Wasza Niki.


Odcinek 47




Odebrałem.
- Cześć – przywitałem się.
- Co porabiacie?
- A nic szczególnego – odparłem, czując, jak Tom przykłada ucho do telefonu, chcąc słyszeć, co mówi.
- Macie czas się spotkać? Selena poszła buszować po sklepach, a ja nie specjalnie przepadam za tymi zakupami i się zerwałem.
To był idealny moment.
- Jasne, że możemy. Gdzie?
- W sumie, to nie wiem nawet, gdzie jestem. Znaczy, gdzieś w centrum, ale nie znam tego miasta, więc wy coś zaproponujcie.
- Wiesz, my też go prawie w ogóle nie znamy. Nie jesteśmy tu aż tak długo, ale może podjedziemy po ciebie i gdzieś razem pojedziemy?
- Świetny pomysł – zgodził się.
- Gdzie teraz jesteś?
- Yyy… poczekaj, rozejrzę się, gdzieś tu przed chwilą mijałem znak. O jest! Del Amo Plaza.
- Wiem, gdzie to jest. W porządku, do godziny będziemy.
- Okej. To czekam.
Rozłączyłem się.
- Jest przy Del Amo Plaza, bez Muny.  Ona poszła na zakupy.
- Kawałek drogi - stwierdził Tom.
- To, co robimy? - zapytałem.
- Ja pojadę. – Tom wyrwał się pierwszy.
- Tom!
- Nie możemy jechać razem. Dobrze wiesz dlaczego.
- A co ja mam robić? Siedzieć w domu i się denerwować?
- Będę do ciebie dzwonił. - Nie podobało mi się to, ale wiedziałem, że Tom ma rację. - Idę się przebrać.

*

Zostawiłem Billa w domu. Strasznie się o niego bałem. Wolałem załatwić to sam, chociaż muszę przyznać, że miałem kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziałem, co i jak powiedzieć DJ’owi. Przede wszystkim musiałem wybadać, jak bardzo mu na niej zależy. Miąłem dzwonić do Billa, ale to on już drugi razy do mnie dzwonił, nie dając mi się nawet zastanowić, jak przeprowadzić tę rozmowę z DJ’em.
- Bill, jak sądzisz, gdzie jestem?
- W połowie drogi – odpowiedział. Śledził na mapie moje położenie, a raczej położenie nadajnika, który miałem pod skórą. - Strasznie się denerwuję – Powiedział. Mam jakieś złe przeczucia.
- Przestań się nakręcać, to środek miasta, biały dzień, pełno ludzi. Sądzisz, że coś mi grozi?
Nie odpowiedział, zmieniając temat.
- Powiedz mu może o tym porwaniu. Przecież nie musisz zaraz mu mówić całej prawdy.
- Zobaczę. Muszę się zorientować, co ich łączy. Kurwa! – przekląłem siarczyście. – Znowu korek.
- Spokojnie, jest południe, to normalne, że jest korek. Było jechać bocznymi drogami – powiedział.
- A myślisz, że co ja robię. Patrzysz w ogóle w tę mapę?
- To nie wygląda jak boczna droga.
- A którędy twoim zdaniem miałem jechać?
- Zanim się wpieprzyłeś, tu gdzie jesteś, było skręcić w prawo.
- Myślisz, że nie chciałem?
- To czemuś tego nie zrobił?
- Bo był jebany zakaz! – westchnąłem. - Dobra ruszyło się. Może już nie utknę.  – Ruszyłem dalej. – Bill? Tylko mi nie wydzwaniaj, jak się z nim spotkam.
- Ale…
- Bez, ale, bo wyłączę komórkę.
- Ani się waż! Jeśli nie będziesz się odzywał albo wyłączysz telefon, natychmiast biorę taksówkę i jadę cię szukać.
- Nie!
- Tak! Więc miej to na uwadze, zanim zrobisz coś głupiego. Dobrze wiesz, że tę wariatkę stać na wszystko. Wiesz, czego boję się najbardziej?
- Czego?
- Że jeśli zostanie przyparta do muru, nie zawaha się nas zabić.
- Oszalałeś?!
- Nie, ona nie jest normalna. Myślę, że może się do tego posunąć. Uważaj Tom, proszę cię.
Odetchnąłem głęboko.
- Będę uważał. Dojeżdżam. Widzę DJ’a, siedzi na ławce. Jest sam – powiedziałem.
- Zauważył cię?
- Nie. Za duży ruch tutaj. Podjadę na parking i idę do niego. Rozłączam się. Później się odezwę, więc wstrzymaj się z dzwonieniem.
- Tom, uważaj na siebie, błagam cię.
- Nie martw się, będę uważał.
Rozumiałem doskonale zdenerwowanie Billa. Gdyby to on pojechał, a ja został w domu, z całą pewnością martwiłbym się tak samo, jak on. Zaparkowałem i wyszedłem z auta, przebiegając przez ulice. Jak tylko DJ mnie zauważył, wstał z ławki, wychodząc mi naprzeciw.
- Sorki, że tak długo, ale przebicie się o tej godzinie przez miasto, to masakra.
- Nie szkodzi. Sam jesteś?
- Tak. Bill dostał w międzyczasie telefon od naszego znajomego i ktoś musiał zostać.
- Coś się stało?
- Nie, nie. Takie tam sprawy organizacyjne, ale to ważne, więc jestem tylko ja. Mam nadzieję, że moje towarzystwo ci wystarczy.
- Nie żartuj. Idziemy gdzieś?
Normalnie wywiózłbym go gdzieś za miasto, ale teraz musiałem na siebie uważać i jeśli to było możliwe kręcić się w pobliżu ludzi, tylko to gwarantowało mi, jako takie bezpieczeństwo, chociaż może wydawało się trochę śmieszne.
- Tam jest Starbucks, może zajdziemy? – zaproponowałem.
- Jasne.
Usiedliśmy w środku przy jednym ze stolików, zamawiając po kawie. Rozejrzałem się uważnie po sali, nie była pełna, ale zawsze ktoś tu był. Do tego dużo ludzi zamawiało coś na wynos i co chwilę ktoś wchodził i wychodził, dlatego czułem się tu dość bezpiecznie.
- Jak tam Jost? – zapytałem, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
- Ten gościu zawsze taki w gorącej wodzie kąpany?
Zaśmiałem się. Mieliśmy z Billem trochę inne określenie na jego dość dynamiczną naturę, ale to też do niego idealnie pasowało.
- Tak. Przywykniesz.
- On mi czasami tak na nerwy działa, że mam ochotę mu jebnąć.
- Nam też, ale jak mówię, przywykniesz. Mogę zadać ci osobiste pytanie?
- No jasne, wal śmiało.
- Chodzi mi o tę dziewczynę.
- Selene? - Od razu się domyślił.
- Tak.
- Wpadła ci w oko?
- Nie, nie, bez obaw. – Pomachałem nerwowo rękami. Nie chciałbym jej, nawet gdyby była ostatnią kobietą na ziemi. – Zależy ci na niej? - zapytałem wprost.
- Jakby ci to powiedzieć. – Podrapał się po czole. -  Chciałbym, żeby coś z tego wyszło. – Zamilkłem. Będzie ciężej niż sądziłem. - Czemu pytasz?
- Ona nie jest rodowitą Niemką.
- Nie. Jest Turczynką.
Czyżby mu powiedziała? A to ciekawe, że się przyznała. Albo jest tak zdesperowana, by się do nas dostać, albo tak pewna siebie.
- Co się dzieje, Tom? Mów śmiało.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, żebyś mnie dobrze zrozumiał. 
- Najlepiej prosto z mostu. Trochę się już znamy i wiesz, że wolę konkrety niż mydlenie oczu.
Nabrałem powietrza do płuc, po czym ciężko je wypuściłem.
- Ona nic ode mnie nie chce, Tom. Ma pieniądze, to nie chodzi o kasę.
- Wiem, że je ma. I ma ich tyle, że może robić bezkarnie, co chce. – Zaskoczyłem go tymi słowami.
- Znasz ją? – Zapytał wprost.
Patrzyłem na niego, wahałem się, czy mu powiedzieć.
- Powiedz coś człowieku! – naciskał mnie.
- Znam. Obaj z Billem ją znamy.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście?
- Ona też nas zna – dodałem, na co oczywiście zamilkł. Nie wiem, co mu mówiła, ale widać było, że był zaskoczony.
- Zna? – zapytał niepewnie.
- Twoja Selena tak naprawdę ma na imię Muna.
Chwilę mi się przyglądał, po czym zaczął się śmiać.
- Świetny dowcip, Tom. Trzeba przyznać, że taki przekonujący jesteś, aż już zacząłem mieć wątpliwości.
- To nie jest żaden dowcip. Ta dziewczyna cię zniszczy. Zerwij z nią kontakt, póki jeszcze możesz, bo zginiesz.
- Odbiło ci?
- Nie. – Pokręciłem głową.
- To piękna i inteligentna dziewczyna.
- Nie zaprzeczam. Dodałbym tylko jeszcze, że chora psychicznie. Ile ty o niej wiesz? Widziałeś jej rodziców?
- Widziałem. Przylecieli do Niemiec na kilka dni i byłem u nich na obiedzie.
Niezła była, nawet to zorganizowała, żeby być dla DJ’a wiarygodna.
- Założę się, że ci ludzie byli podstawieni.
- Wiesz co, Tom? Nie podoba mi się ta rozmowa. Nie wiem, co chcesz tym osiągnąć, ale jeśli myślisz, że w ten sposób zrazisz mnie do Seleny i ją zostawię, to tracisz czas.
- Nie zamierzam się do niej zbliżać nawet na metr. Nie zapomnę jej nigdy. Ani tego, jakie piekło nam zgotowała.
- O czym ty mówisz?
- DJ, byłeś jej potrzebny tylko po to, byś ją doprowadził do nas.
Wybuchł kolejny raz śmiechem.
- Ten upał ci chyba zaszkodził. To ja zawsze mówiłem o tym, że chcę się z wami spotkać, a nie ona. Nawet jednym słowem o was nie wspomniała.
- Bo to przebiegła lisica. Musiałeś jej powiedzieć wystarczająco dużo istotnych informacji, że o nic więcej cię nie pytała.
- Nie wierzę. To jakaś bajka. Wybacz Tom, lubię cię i mam cię za przyjaciela, ale zaczynam wątpić w twoją poczytalność.
Upiłem kawy i odstawiając kubek na bok, nachyliłem się do niego bliżej.
- Ufasz jej bardziej niż mnie, choć tle ci pomogłem?
Doskonale zdawałem sobie sprawę, co mówię, to było nie fair z mojej strony, wyciągać tego typu argumenty, ale tu chodziło teraz o jego życie. 
- Trochę się już znamy i będzie mi przykro, jeśli dołączysz do elity moich pseudo przyjaciół, z którymi zerwałem kontakt, ale jakoś to przeżyję. Jednak zanim zdecydujesz, komu wierzysz bardziej, wysłuchaj tego, co ci opowiem, a potem zrobisz z tym, co zechcesz.
Poprawił się na krześle.
- No to słucham.
- Historię, którą ci opowiem, bardzo łatwo możesz sprawdzić, pytając Josta.
Selena, znaczy Muna, choć teraz to już nie wiem, które jej imię jest prawdziwe. Dla nas, mnie i Billa pozostanie na zawsze Muną. Była jedną z tych psychofanek, które obsesyjnie jeździły za nami na każdy koncert. Możesz to sobie wyobrazić? Te tysiące przebytych kilometrów? Miasto za miastem, kraj za krajem. Była nawet wtedy, gdy lataliśmy do Stanów czy Japonii. Była dosłownie na każdym naszym koncercie. Jesteś w stanie to sobie wyobrazić? Nie była sama. Było ich kilkanaście. Upierdliwych i na dobrą sprawę, to nie wiem, czego chcących od nas wariatek. Po powrocie z trasy organizowaliśmy z Billem nasze urodziny. Nawet tu nie dały nam spokoju. Śledziły nas do miejsca, gdzie zamierzaliśmy urządzić imprezę. Przydybały nas i musieliśmy wzywać ochronę, żebyśmy mogli wrócić do domu.
Na tym jednak się nie skończyło. W nasze urodziny pojawiły się znowu. Wyciągnęły nas na zewnątrz, nawet nie spodziewaliśmy się, że to mogą być one. Obaj z Billem byliśmy już nieźle wstawieni, ja ledwo trzymałem się na nogach, a one zwyczajnie zaczęły wpraszać się na naszą imprezę, oferując się nam w prezencie. Wiesz, co mam na myśli? –  DJ zmarszczył brwi. – Żebyś sobie nie pomyślał, że jestem jakiś dziwny. Muna, to piękna dziewczyna i gdyby nie była szalona, zakręciłbym się koło niej już wcześniej. Może nawet zaproponował jej chodzenie, gdyby była normalna, ale… W każdym razie byłem wściekły, że się narzucały, ona w szczególności. Puściły mi nerwy i ją zwyzywałem od najgorszych, nie przebierając w słowach. Zrobiło się zamieszanie i do akcji wkroczyła nasza ochrona, wywożąc je stamtąd. Jednak ona w odwecie przysięgła, że się zemści i że zapłacimy jej za wszystko łącznie z czasem, który poświęciła, jeżdżąc za nami i będąc na każdym naszym koncercie. Sądziliśmy z Billem, że tylko blefuje, ale po godzinie dostaliśmy telefon, że włamano się do naszego domu. Nie będę już mówił, jak się czuliśmy, kiedy zobaczyliśmy, jak wygląda nasz dom. Splądrowano doszczętnie wszystko, od parteru po poddasze. Z początku obstawiliśmy, że to jej sprawka, ale okazało się, że w tym czasie były odstawione przez naszą ochronę na tyle daleko, że fizycznie nie byłyby w stanie pojechać do naszego domu i włamać się tam, w tak krótkim czasie. Uznaliśmy, że musimy się pogodzić, że reszta naszych fanów nie wytrzymała i musiała dowiedzieć się, jak wygląda nasze prywatne życie. Minęło kilka dni i dostaliśmy telefon od Muny, Seleny jak wolisz. Możesz sobie wyobrazić, jakie było moje zaskoczenie, skąd ma mój numer? Powiedziała wprost, że to włamanie to jej sprawka, że to zemsta i że ma kilka naszych fantów, i jeśli nie chcemy, żeby to się dostało do prasy, mamy się z nią spotkać. Zrobiliśmy z Billem największą głupotę, jaką można zrobić: pojechaliśmy w umówione miejsce, sami bez ochrony, nikomu nawet nie mówiąc, że w ogóle mieliśmy taki telefon, a ona nas uprowadziła.
- Uprowadziła? – zapytał z niedowierzaniem.
- Wiem, jak to brzmi. Ona nie działa nigdy sama, ma do tego ludzi. Obaj z Billem zostaliśmy wywiezieni do Turcji i byliśmy tam przetrzymywanie przez miesiąc, zanim Jost nas nie znalazł.
- Co tam robiliście?
- Tę część historii wolałbym pominąć. Pamiętasz, jak zapytałeś mnie, dlaczego biorę? - Kiwnął głową. - Powiedziałem ci wtedy, że to dość skomplikowane. Teraz ci powiem, jak to było. Jestem osobą z natury upartą i żeby mnie do czegoś zmusić trzeba użyć odpowiednich argumentów albo siły. Tylko Bill wie, jak na mnie wpłynąć, żeby mnie do czegoś nakłonić. Muna chciała mną manipulować, chciała, żebym robił wszystko, co rozkaże, a kiedy się postawiłem, uzależniła mnie od narkotyku, tylko po to, żebym był posłuszny. Doskonale wiedziała, że dla kolejnej działki zrobię wszystko.
- Cóż… - odezwał się. - Gdyby ta historia była prawdziwa, współczułbym ci, wam – powiedział, a ja nie przejąłem się tym, że mi nie wierzy i ciągnąłem opowieść dalej.
- Miesiąc, czekaliśmy z Billem na pomoc, aż w końcu nadeszła. Jost nas znalazł. Staną na głowie, żeby nas odnaleźć i zrobić wszystko, by nikt się nie dowiedział, że zostaliśmy uprowadzeni przez jedną z fanek. Dlatego w telewizji ani w prasie, nie było o tym nawet wzmianki. Ci, którzy pracowali dla niej, ponieśli karę, ale jej udało się uciec. Sądziłem, że nigdy więcej już o niej nie usłyszę, a z pewnością jej nie zobaczę, dlatego wtedy w klubie tak zareagowałem.
DJ, przyjacielu, musisz zerwać kontakt z tą dziewczyną, bo zginiesz. – Powiedziałem mu wprost.  – Ona chce nas. Chce, żeby to, co zaczęła w Turcji, ciągnęło się dalej.
- Ale co takiego?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- No daj spokój! Opowiadasz mi taką historie, a takiego szczegółu nie możesz?
- Nie mogę. Przepraszam. O wszystko możesz zapytać Josta, on ci potwierdzi, jeśli mi nie wierzysz. Martwimy się o ciebie z Billem.
Jego mina nagle spoważniała. Widać było, że nie wie, co o tym wszystkim myśleć.
- Jeśli chcesz żyć, nie możesz się zdradzić, że ci powiedziałem, że znasz tę historię. Jesteś dla niej nikim, DJ. Ona sama nam to powiedziała wtedy w klubie, gdy wyszedłeś porozmawiać z Jostem. On zresztą też jest na jej liście osób do likwidacji. Nie chcę, żeby coś ci zrobiła, bo czuję się za to odpowiedzialny.
- Masz pojęcie, o czym ty mi mówisz? – zapytał z powagą.
- Mam. Nawet nie wiesz, ile nad tym myśleliśmy z Billem, czy ci w ogóle powiedzieć. Jednak ufamy ci, a sytuacja jest taka, że jeśli cię nie ostrzeżemy, zginiesz.
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Może to nie jest ta sama osoba. – Nie mógł uwierzyć.
- Przykro mi, sam przez chwilę, kiedy ją zobaczyłem w klubie, miałem nadzieję, że to jej sobowtór.
- To jakieś szaleństwo. – Przeczesał dłonią włosy.
- Zakończ tę znajomość, nim będzie za późno.
- A co z wami?
- Nie martw się o nas, poradzimy sobie. Drugi raz nas nie porwie. – Nagle jego telefon rozdzwonił się. Wyciągnął go, zerkając na wyświetlacz.
- To ona. Co mam zrobić?
- Odbierz i staraj się zachowywać naturalnie.
- Ona wie, że się miałem z wami spotkać.
-  W porządku. Powiedz jej, gdzie jesteś. Niech myśli, że nadal o niczym nie wiesz.
Odebrał.
- Co tam piękna? Już? Kupiłaś coś ładnego? Kaulitze? – Spojrzał na mnie, a ja mu tylko kiwnąłem głową. – Są, znaczy tylko Tom. Billowi coś wypadło. No, pewnie. Jesteśmy w Starbucksie tym koło centrum. Dobrze. To czekamy. Pa. – Rozłączył się. - Nie podoba mi się to.
- Dobrze ci idzie.
- Wiesz co? Mam wrażenie, że któreś z was kłamie i oby się nie okazało, że to ty, bo ten twój sekret…
Wiedziałem, że tak powie, był kompletnie zdezorientowany. Muna jednak znaczyła dla niego o wiele więcej niż chciał, żebym sądził.
Po kilku minutach przyszła. Nasze spojrzenia znowu się spotkały i doskonale wiedziałem, co chce mi przekazać tym wzrokiem. Byłem spokojny, chociaż przebywanie tak blisko jej i możliwość spełnienia swojego ukrytego pragnienia, a mianowicie skręcenie jej karku, była niezwykle kusząca. Miałem ją na wyciągnięcie ręki, a mimo wszystko potrafiłem się powstrzymać i chociaż czułem się na straconej pozycji, hardo patrzyłem jej w oczy, na przekór wszystkiemu, i jej na złość.
- Napijesz się kawy? – zapytał się jej.
- Chętnie.
- Pójdę ci kupić. Zaraz wracam.
- Dziękuję – odparła uprzejmie, siadając na miejscu DJ’a. Zostaliśmy sami.
- Gdzie Bill? – zapytała od razu.
- Ja ci już nie wystarczę?
Prychnęła.
- Co mu powiedziałeś? – Kiwnęła głową, mając na myśli DJ’a.
- Nic.
- To, czemu tak dziwnie się zachowuje?
- Dziwnie? Jak dla mnie zupełnie naturalnie. Może zapomniałaś zażyć leki i wydaje ci się – odparłem spokojnie, ale złośliwie.
Uśmiechnęła się.
- A jak twoje prochy? Słyszałam, że Bill wyżebrał recepturę na pochodną, od mojego doktorka. Macie jeszcze kasę na jej wytworzenie? – zapytała złośliwie.
Uśmiechnąłem się.
- Nie biorę już.
- Nie możliwe. Kłamiesz. Od tego nie można się odtruć.
Wzruszyłem ramionami. Naprawdę miałem to w dupie czy mi wierzy, czy nie.
- Proszę – DJ postawił kubek z kawą i usiadł koło niej.
- Dobrze się czujesz? – zapytała, a on spojrzał na mnie.
- Tak, czemu pytasz? - odparł.
- Dziwnie wyglądasz.
- Czemu?
- Wydajesz się zdenerwowany. – Blefowała, ale DJ o tym nie wiedział i teraz naprawdę zaczął się już denerwować, a ja nie mogłem mu już nic więcej powiedzieć. Bałem się, że zrobi mu krzywdę, jeśli się nie opanuje.
- Wyluzuj – rzuciłem do niego. – Jostem naprawdę nie musisz się przejmować. Jeśli za bardzo naciska, to mu się postaw. On dużo gada, ale tak naprawdę nie może cię do niczego zmusić. - Mina DJ’a była zabójcza. Przez pierwsze sekundy pewnie zastanawiał się, co ja bredzę, ale załapał w końcu.
- Jesteś tego pewien?
Kiwnąłem głową.
- Właściwie, to jestem na każde jego zawołanie.
- On chce dobrze, ale potrafi przesadzić. Nie przejmuj się i jeśli na prawdę nie dajesz rady, to mu powiedz - nie, i tyle. Pozrzędzi, ale ustąpi.
- Wiesz? – Zwrócił się do niej. – Wiedziałem, że jak pogadam z bliźniakami, to mi od razu doradzą.
- Mówiłam ci, że niepotrzebnie się przejmujesz.
Odetchnął w dość teatralny sposób, pokazując tym, że właśnie to było przyczyną jego dziwnego zachowania.
-  A jak twoje zakupy? – zapytał, zmieniając temat.
- Kupiłam kilka drobiazgów, ale nie znalazłam tego, czego szukałam. No i stęskniłam się za tobą. – Pocałowała go w policzek, aż zacisnąłem zęby. Suka! Biedny DJ.
- No nic, na mnie już chyba pora – stwierdziłem. - Pójdę jeszcze tylko do toalety i wracam do domu. Może wpadniecie do nas? – zapytałem. To był idealny moment do wcielenia naszego plany.
- Nie wiem, czy damy radę. Niedługo wracamy do Niemiec – odezwała się, patrząc mi zjadliwie w oczy. Jednak, nie da się zwabić w pułapkę, ani nie wypuści teraz DJ’a. Nasz plan nie wypali, tak jak to sobie obmyśliliśmy z Billem. Ona była bardziej przebiegła, niż sądziłem.
- Szkoda. To może następnym razem.
- Może – powiedział DJ.
- No to się zwijam. Trzymaj się, jesteśmy w kontakcie. – Pożegnałem się z nim, ale zanim wstałem, starałem się patrzeć mu na tyle natrętnie w oczy, żeby zrozumiał, że ma uważać. Ruszyłem jeszcze do toalety.
Kiedy wszedłem do środka, nikogo nie było. Byłem cały spocony. Zachowanie pozorów, kiedy miałem ochotę doskoczyć do niej i udusić ją gołymi rękami, wcale nie było proste. Gdyby nie osoba DJ’a nie zawahałbym się ją tam zabić, najwyżej poszedłbym siedzieć do więzienia. Gdybym ją dopadł i zacisnął dłonie na jej chudej szyi, dusiłbym ją dotąd, aż miałbym pewność, że nie żyje. Nawet gdyby mnie tam okładali pałami i starali się od niej odciągnąć siłą, nie zwolniłbym ani odrobinę uścisku. I robiłbym to dotąd aż bym miał pewność, że ta wariatka nie żyje i nikogo więcej już nie skrzywdzi. Odkręciłem wodę i przemyłem twarz, zerkając na siebie w lustrze.
Kiedy powiem o wszystkim Billowi, wścieknie się. Nie tak to miało być. Tylko jak miałem go zwabić do domu? Zwłaszcza ich razem. Nie było szansy. Ona nie jest głupia. Tacy ludzie, jak Muna, potrafią planować i działać według schematów, które się sprawdzają. Miała nad nami przewagę taktyczną. Nie było co się oszukiwać, my działaliśmy w tej chwili na wariackich papierach i wszystko, co miało nie wypalić, właśnie nie wypaliło. Wyciągnąłem papierowy ręcznik i wytarłem twarz. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka, odwróciłem się i aż mnie cofnęło, kiedy zobaczyłem, że to Muna.
- Co mu powiedziałeś? – zapytała, mrużąc w złości oczy.
- Nic. Jeszcze nic. On nie jest głupi i tak się zorientuje.
- Nie kłam, Kaulitz! Wiesz, że ja doskonale potrafię rozpoznać, kiedy ktoś zachowuje się nie naturalnie, a on coś wie. Gadaj, co mu powiedziałeś!
- Nic. – Trzymałem się swojej wersji.
- Nie wierzę ci. Może język ci się rozwiąże, jak posmakujesz tego. – I zanim zdążyłem się zorientować, o co jej chodzi, zamachnęła się i wbiła mi igłę w ramię. To było odruch, kiedy odepchnąłem ją i wyciągnąłem z ręki strzykawkę. Nie była pusta, ale poczułem, jak zaczyna mi się kręcić w głowie, więc z całą pewnością część tego trafiła do mojego organizmu.
- Ty suko! – wyszeptałem, łapiąc się umywalki. Czułem, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa i upadam na podłogę, uderzając głową o kant umywalki. Zamroczyło mnie, ale nie na tyle, żebym nie usłyszał, jak ktoś jeszcze tu wchodzi.
- O Jezu, co się stało?  – zapytała owa osoba.
- Chodźmy stąd, to jakiś narkoman – powiedziała do dziewczyny i obie zniknęły, zostawiając mnie tam samego, na pastwę losu. Było źle. Przed oczami zrobiło mi się czarno i już wiedziałem, że nie dam rady nawet doczołgać się do drzwi i wezwać pomocy.  Nie doceniłem jej, kolejny raz. Źle zrobiłem, nie biorąc ze sobą Billa. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, to smak krwi i to, że ból, który pulsował w mojej głowie, nagle zniknął. Tak samo, jak cała reszta, która mnie otaczała.


15 komentarzy:

  1. Nie, nie, nie! Niemożliwe... Jak ona mogła? Suka jebana... Nienawidzę jej.
    Przecież Tom ledwo co przeżył odwyk i nie może nigdy więcej próbować narkotyków... Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Stety albo niestety... Nadal Cię kocham za to co piszesz, mimo takiego zakończenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt się nie spodziewał, że tak się to potoczy, a Tom już w ogolę. Zawsze musi się pojawić w opowiadaniu czarny charakter, padło na nią. Trochę to też irytujące, bo w gruncie rzeczy Muna się wszystkim wokoło podoba. Jest śliczną i bardzo inteligentną dziewczyną, niestety niezrównoważoną psychicznie, a przez to, że ma pieniądze, może wszystkie chore fantazje realizować w rzeczywistości. Kaulitzowie mieli po prostu pecha, że padło na nich. Ale wiesz, jak to mówi takie stare polskie albo i nie polskie przysłowie. "Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka" :D

      Usuń
  2. Nie!!!! NIEEEEE!!!!!!!!! Boże, nie!!!!!!!! Jak mogłaś!!!!! Biedny Tommy! Znowu ma jakieś świństwo w organiźmie i to znowu przez tą turecką s**ę!!!!!! Jestem tak wściekła, że ujawniają się moje sadystyczne zmysły i cała lista śmiertelnych tortur! Dla Muny oczywiście! Broń Boże dla Ciebie, bo gdyby nie ty to ja bym umarła z powodu okropnego samopoczucia. Mam uczucie, że na nic już nie mam siły ani ochoty... To mnie wykańcza i ja już nie wiem co mi jest, wciąż brak mi wolnego czasu bo nauka, ale na dobrą sprawę jak już jest czas to nie bardzo wiem jak go wykorzystać... Czuję się potwornie rozbita, ale jak tu wytłumaczyć komuś coś czego samemu totalnie się nie rozumie? Uhh..., jestem zmęczona sobą, naprawdę. Już nie wiem co robić bo tylko Tokio Hotel jest ostatnio moim życiem...twoje opowiadania, ich muzyka, koncerty, wywiady, nowe sesje fotograficzne, odcinki Tokio Hotel TV...to ostatnio całe moje życie...pfff...jestem naprawdę beznadziejna...
    Ale dobra ja tu tak o sobie a ostatnio daję dupy po całości, nawet przestałam praktycznie pisać komentarze i nie masz pojęcia jak dusi mnie poczucie winy...ale czasem po prostu nie daję rady..mam teraz fazę totalnej beznadzieji i tak rzadko mam siłę żeby sklecić coś sensownego...przepraszam i robię to bo czuję się naprawdę z tym źle i chyba potrzebna jest mi świadomość, że te przeprosiny ode mnie uzyskałaś..więc jeszcze raz przepraszam.
    Powracając do tematu odcinka...Tak jest mi żal Toma! On zawsze najbardziej obrywa i mam wrażenie, że robisz to umyślnie..!! ;D Oczywiście lepiej (chociaż wcale nie dobrze!!!) że to Tom obrywa, bo jakoś tak Billy taki słodziak i malutki pysiaczek mój kochany, że nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak okropne byłoby krzywdzenie go tak jak Toma. Tommy to twardziel i siłacz, a Billy..no..taki słabiutki w porównaniu z nim i ja nie wiem jak on by to miał znieść..Więc najwidocznej jak ktoś ma bardziej cierpieć to musi być Tommy...no cóż xD
    Tak wiem moje wypowiedzi są nieskładne, a humor to mi się ciągle zmienia z ponurego na wesoły ,ale jak już tłumaczyłam nie mam zwyczajnie na to wpływu ostatnio..
    Mam już dość tej Muny! Wszystkim namiesza w życiu, że nie ma z nią spokoju! Nie potrafię nawet wyrazić jakie to dziwne uczucie nienawidzić tak bardzo osoby, która tak naprawdę nie istnieje, to w pewnym sensie jest dość zabawne... ;) A tak w ogóle to już wyobrażam sobie tą panikę Billa..i powiem tak: aż strach się bać xD
    Mam nadzieję, że DJ uwierzy Tomowi i każe tej podrabianej Niemce spadać na drzewo prostować cholera banany! Bo kto jak kto ale Sruna to potrafi ostro wnerwić, żeby nie powiedzieć dosadniej. A DJ? Cóż..szczerze to trochę go rozumiem, zabujał się, o niczym nie wiedział i bardzo chce wierzyć w to że Tom nie mówi prawdy, dla miłości po prostu traci się głowę i jak widać DJ już troszkę wpadł, ale może zachowa jeszcze trochę rozumu i uwierzy przyjacielowi, któremu juz tak wiele zawdzięcza.
    To chyba tyle ode mnie w tym temacie..jestem niesamowicie ciekawa kolejnego odcinka i mam 100% pewności, że wrażenia zapewnisz nam znowu nie do przebicia, bo kto jak kto ale Ty jesteś prawdziwą mistrzynią zaskakiwania i utrzymywania w napięciu :D Jestem Twoja fanką kochana! ;*
    Teraz to o co planowałam już na samym początku się zapytać. Jak się czujesz, Niki? Czy u ciebie już w porządku? Mam nadzieję, że tak bo martwię się, kochana. Życzę Ci jak najwięcej uśmiechu, dobrego humoru, no i oczywiście co najważniejsze: jak najwięcej radosnych odpałów! ;D
    Serdecznie Cię ściskam, całuję i życzę dużo, dużo weny! ;*
    ~GlamKinia~ <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednym z poprzednich opowiadań, gdzie pojawiła się dziewczyna, Angela mailiście mieszane uczucia, ale ona akurat okazała się tą dobrą postacią, a tu, Muna jest typowym czarnym charakterem i wszystkim działa na nerwy, no i o to mi właśnie chodziło :D
      DJ jest zauroczony, ale to mądry chłopak, swoje w życiu też już przeszedł i ma wątpliwości. Muna ma tą przewagę, że jest cały czas przy nim i może kontrolować jego sposób myślenia. Domyśla się, że DJ coś wie, więc będzie musiała nieźle się namęczyć, żeby namieszać mu w głowie i to jej uwierzył, a nie Bliźniakom, a szczerze mówiąc laska ma wybitny talent do kłamstwa i robi to tak przekonywująco, że sami zobaczycie.
      Co do mojego samopoczucia, to fizycznie wiadomo, jak każdy. O moim psychicznym stanie umysłu nie ma się już nawet co wypowiadać. Ty piszesz, że sama nie wiesz o co ci chodzi i się miotasz, a ja akurat u siebie doskonale wiem co jest powodem mojego stanu, a nie potrafię tego zmienić, nie mam kompletnie koncepcji, jak to zrobić, staram się kombinuje i zawsze wychodzą z tego nici, czas leci i im więcej czasu mija tym bardziej się tym wszystkim irytuję. Dochodzą do tego jeszcze różne inne czynniki, bo się widzi, jak twoi rówieśnicy się rozwijają, podróżują, zakładają rodziny, zamieniają pracę, kupują mieszkanie, itd, a ty ciągle stoisz w miejscu. Porażka za porażką, nic mi nie wychodzi, niby głupia nie jestem, wiele potrafię, a nie umiem się "sprzedać", każdy mnie "wyrucha" i zostaję na lodzie. To tak ogólnie pisząc, bo już nie chcę się rozwodzić i psuć Tobie oraz innym humoru. Nie wiem co robię źle, może za mało się staram, może za mało mi zależy, nie wiem. Kombinuję na wszystkie sposoby i jedyne wnioski jakie mi się na razie nasuwają, to takie, że im więcej się staram, tym gorzej wychodzi, więc już sama nie wiem.
      Mam nadzieję, że Ty nie dojdziesz do podobnych wniosków co ja, bo jeśli nie daj Boże tak, to jedynie co pozostanie zrobić, to usiąść nam razem i się rozpłakać.
      Dziękuję Ci bardzo za każdy Twój komentarz, zwłaszcza kiedy piszesz tak osobiście, doceniam to. Dorosłym się wydaje, że tylko dorośli mają problemy, a prawda jest taka, że ma je każdy: od dziecka po starszą osobę, tylko każdego dręczy coś innego.
      No dobra, bo się rozpisałam, a miałam ruszyć dupę i iść pobiegać. Już 18, a ja dalej siedzę, ehhh.
      Ściskam Cię mocno :*

      Usuń
  3. NIEEEEEE NIENAWIDZĘ CIE ;_; Toć było, że Tom jak weźmie teraz kolejny raz to NIGDY się nie wywinie... Kuźwa nie lubie Cie! zdechne do następnej noty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś wytrzymasz i tak szybciej będzie :)

      Usuń
    2. Dobra, ochłonęłam. Ale dalej mną szarpie... Boże biedny Tom ;_; A tą Munę bym wyszarpała jak teraz mam ochotę wyszarpać Ryję za lizanie się z Tomem! ;_;
      Billu przybądź! Albo! DJ sie zdziwi, że i Muna nagle chciała iść do łazienki... Zacznie coś podejrzewać i w sumie przypomni sobie historię Toma.. i poleci sprawdzić.. i znajdzie go!

      Usuń
    3. Już niedługo dowiesz się co z Tomem :)
      Też widziałam te zdjęcia, nie będę mówić co sobie pomyślałem. Chyba nie mamy sobie co robić nadziei, że Ria zniknie z życia Toma. Tylko patrzeć jak ogłoszą swoje zaręczyny i ślub. :(

      Usuń
    4. o boże jakie zdjęcia ? ;O
      a jeśli chodzi o Munę to chyba muszę się ustawić w kolejce, o juz masa osób chce ja zabić xD mam nadzieje, że z Tomem będzie wszystko ok i jestem ciekawa jak Bill na to zareaguje ;/ nic tylko im współczuć

      Usuń
    5. Dołączam się do pytania. Jakie zdjecia? :O

      Usuń
  4. Denerwuje mnie już te wstawki z Muną. Sama bym ją najchętniej udusiła i w zupełności nie rozumiem, że w tej łazience nie mógł poradzić sobie z kobietką taki ktoś jak Tom. To aż śmieszne, że znów próbuje go naćpać. (Tak przypuszczam,ale mogę się mylić). Mam tylko nadzieje, że ona sobie pójdzie, wejdzie DJ i razem z braćmi i Jostem obmyślą baaardzooooo inteligenty plan pozbycia się Muny raz, a porządnie.
    Chyba, że Jost.... ma coś wspólnego z Muną.
    Teraz jestem podejrzliwa na wszystkich haha
    W każdym razie notka jak zwykle = bez zarzutów tylko okropnie mnie już irytuje ten stuknięty babsztyl.

    Pozdrawiam i łącze się z tobą w bólu, haha <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyła go, dlatego jej się udało. No i muszę cię zmartwić. Dla Muny bliźniacy stali się teraz priorytetem i nie spocznie dopóki nie osiągnie zamierzonego celu.

      Usuń
  5. OMFG!
    Ja sie nie zgadzam na kończenie w takich momentach. Znając zycie, to pewnie cały nastepny bedzie z perspektywy Billa i znowu nas przetrzymasz.
    Muna, ty turecka dziwko! Normalnie mam ochotę ją rozszarpać!
    Ciekawe, jak DJ zachowa sie teraz, bo jakby nie patrzeć jest w sytuacji podbramkowej.
    Czekam na next i weny życze
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*