Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 11 kwietnia 2015
21:05
Witajcie mordeczki.
Dziś Kaulitze
przystępują do akcji. Jak sądzicie ich plan się powiedzie? A przeczucia Billa
sprawdzą się?
A co z DJ’em, jak
myślicie, poznając tylko część historii uwierzy w nią? Uważacie, że Tom
powinien mu powiedzieć wszystko? A może dobrze zrobił, że nie wspomniał o tym
ważnym, ale nie istotnym w tym momencie szczególe? No i co z Tomem?
Znowu mnie za końcówkę
zabijecie, ale przyznam się, że tym razem wybitnie zrobiłam to specjalnie. Miałam
dać trochę dalej, ale tak sobie pomyślałam, że skoro złapała mnie kobieca
choroba, i boli mnie brzuch, jak jasna cholera, to chcę, żebyście pocierpieli ze
mną, przynajmniej w ten sposób. :D
Odcinek 47
Odebrałem.
- Cześć – przywitałem
się.
- Co
porabiacie?
- A nic
szczególnego – odparłem, czując, jak Tom przykłada ucho do telefonu, chcąc słyszeć,
co mówi.
- Macie czas
się spotkać? Selena poszła buszować po sklepach, a ja nie specjalnie przepadam
za tymi zakupami i się zerwałem.
To był idealny moment.
- Jasne, że
możemy. Gdzie?
- W sumie, to
nie wiem nawet, gdzie jestem. Znaczy, gdzieś w centrum, ale nie znam tego
miasta, więc wy coś zaproponujcie.
- Wiesz, my też
go prawie w ogóle nie znamy. Nie jesteśmy tu aż tak długo, ale może podjedziemy
po ciebie i gdzieś razem pojedziemy?
- Świetny
pomysł – zgodził się.
- Gdzie teraz
jesteś?
- Yyy…
poczekaj, rozejrzę się, gdzieś tu przed chwilą mijałem znak. O jest! Del Amo
Plaza.
- Wiem, gdzie
to jest. W porządku, do godziny będziemy.
- Okej. To
czekam.
Rozłączyłem się.
- Jest przy
Del Amo Plaza, bez Muny. Ona poszła na
zakupy.
- Kawałek
drogi - stwierdził Tom.
- To, co
robimy? - zapytałem.
- Ja pojadę. –
Tom wyrwał się pierwszy.
- Tom!
- Nie możemy
jechać razem. Dobrze wiesz dlaczego.
- A co ja mam
robić? Siedzieć w domu i się denerwować?
- Będę do
ciebie dzwonił. - Nie podobało mi się to, ale wiedziałem, że Tom ma rację. - Idę
się przebrać.
*
Zostawiłem Billa w domu.
Strasznie się o niego bałem. Wolałem załatwić to sam, chociaż muszę przyznać,
że miałem kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziałem, co i jak powiedzieć DJ’owi.
Przede wszystkim musiałem wybadać, jak bardzo mu na niej zależy. Miąłem dzwonić
do Billa, ale to on już drugi razy do mnie dzwonił, nie dając mi się nawet zastanowić,
jak przeprowadzić tę rozmowę z DJ’em.
- Bill, jak sądzisz,
gdzie jestem?
- W połowie drogi
– odpowiedział. Śledził na mapie moje położenie, a raczej położenie nadajnika, który
miałem pod skórą. - Strasznie się denerwuję – Powiedział. Mam jakieś złe
przeczucia.
- Przestań się
nakręcać, to środek miasta, biały dzień, pełno ludzi. Sądzisz, że coś mi grozi?
Nie odpowiedział, zmieniając
temat.
- Powiedz mu
może o tym porwaniu. Przecież nie musisz zaraz mu mówić całej prawdy.
- Zobaczę.
Muszę się zorientować, co ich łączy. Kurwa! – przekląłem siarczyście. – Znowu
korek.
- Spokojnie,
jest południe, to normalne, że jest korek. Było jechać bocznymi drogami –
powiedział.
- A myślisz, że
co ja robię. Patrzysz w ogóle w tę mapę?
- To nie wygląda
jak boczna droga.
- A którędy
twoim zdaniem miałem jechać?
- Zanim się wpieprzyłeś,
tu gdzie jesteś, było skręcić w prawo.
- Myślisz, że nie
chciałem?
- To czemuś
tego nie zrobił?
- Bo był jebany
zakaz! – westchnąłem. - Dobra ruszyło się. Może już nie utknę. – Ruszyłem dalej. – Bill? Tylko mi nie wydzwaniaj,
jak się z nim spotkam.
- Ale…
- Bez, ale, bo
wyłączę komórkę.
- Ani się waż!
Jeśli nie będziesz się odzywał albo wyłączysz telefon, natychmiast biorę taksówkę
i jadę cię szukać.
- Nie!
- Tak! Więc
miej to na uwadze, zanim zrobisz coś głupiego. Dobrze wiesz, że tę wariatkę
stać na wszystko. Wiesz, czego boję się najbardziej?
- Czego?
- Że jeśli zostanie
przyparta do muru, nie zawaha się nas zabić.
- Oszalałeś?!
- Nie, ona nie
jest normalna. Myślę, że może się do tego posunąć. Uważaj Tom, proszę cię.
Odetchnąłem głęboko.
- Będę uważał.
Dojeżdżam. Widzę DJ’a, siedzi na ławce. Jest sam – powiedziałem.
- Zauważył cię?
- Nie. Za duży
ruch tutaj. Podjadę na parking i idę do niego. Rozłączam się. Później się
odezwę, więc wstrzymaj się z dzwonieniem.
- Tom, uważaj
na siebie, błagam cię.
- Nie martw
się, będę uważał.
Rozumiałem doskonale
zdenerwowanie Billa. Gdyby to on pojechał, a ja został w domu, z całą pewnością
martwiłbym się tak samo, jak on. Zaparkowałem i wyszedłem z auta, przebiegając
przez ulice. Jak tylko DJ mnie zauważył, wstał z ławki, wychodząc mi naprzeciw.
- Sorki, że
tak długo, ale przebicie się o tej godzinie przez miasto, to masakra.
- Nie szkodzi.
Sam jesteś?
- Tak. Bill
dostał w międzyczasie telefon od naszego znajomego i ktoś musiał zostać.
- Coś się stało?
- Nie, nie.
Takie tam sprawy organizacyjne, ale to ważne, więc jestem tylko ja. Mam nadzieję,
że moje towarzystwo ci wystarczy.
- Nie żartuj. Idziemy
gdzieś?
Normalnie wywiózłbym go gdzieś za
miasto, ale teraz musiałem na siebie uważać i jeśli to było możliwe kręcić się
w pobliżu ludzi, tylko to gwarantowało mi, jako takie bezpieczeństwo, chociaż
może wydawało się trochę śmieszne.
- Tam jest Starbucks,
może zajdziemy? – zaproponowałem.
- Jasne.
Usiedliśmy w środku przy jednym
ze stolików, zamawiając po kawie. Rozejrzałem się uważnie po sali, nie była pełna,
ale zawsze ktoś tu był. Do tego dużo ludzi zamawiało coś na wynos i co chwilę
ktoś wchodził i wychodził, dlatego czułem się tu dość bezpiecznie.
- Jak tam
Jost? – zapytałem, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
- Ten gościu
zawsze taki w gorącej wodzie kąpany?
Zaśmiałem się. Mieliśmy z Billem
trochę inne określenie na jego dość dynamiczną naturę, ale to też do niego
idealnie pasowało.
- Tak.
Przywykniesz.
- On mi
czasami tak na nerwy działa, że mam ochotę mu jebnąć.
- Nam też, ale
jak mówię, przywykniesz. Mogę zadać ci osobiste pytanie?
- No jasne, wal
śmiało.
- Chodzi mi o
tę dziewczynę.
- Selene? - Od
razu się domyślił.
- Tak.
- Wpadła ci w
oko?
- Nie, nie, bez
obaw. – Pomachałem nerwowo rękami. Nie chciałbym jej, nawet gdyby była ostatnią
kobietą na ziemi. – Zależy ci na niej? - zapytałem wprost.
- Jakby ci to powiedzieć.
– Podrapał się po czole. - Chciałbym, żeby
coś z tego wyszło. – Zamilkłem. Będzie ciężej niż sądziłem. - Czemu pytasz?
- Ona nie jest
rodowitą Niemką.
- Nie. Jest
Turczynką.
Czyżby mu powiedziała? A to
ciekawe, że się przyznała. Albo jest tak zdesperowana, by się do nas dostać,
albo tak pewna siebie.
- Co się
dzieje, Tom? Mów śmiało.
- Nie wiem jak
ci to powiedzieć, żebyś mnie dobrze zrozumiał.
- Najlepiej
prosto z mostu. Trochę się już znamy i wiesz, że wolę konkrety niż mydlenie
oczu.
Nabrałem powietrza do płuc, po
czym ciężko je wypuściłem.
- Ona nic ode
mnie nie chce, Tom. Ma pieniądze, to nie chodzi o kasę.
- Wiem, że je
ma. I ma ich tyle, że może robić bezkarnie, co chce. – Zaskoczyłem go tymi
słowami.
- Znasz ją? – Zapytał
wprost.
Patrzyłem na niego, wahałem się,
czy mu powiedzieć.
- Powiedz coś człowieku!
– naciskał mnie.
- Znam. Obaj z
Billem ją znamy.
- Dlaczego mi
nie powiedzieliście?
- Ona też nas
zna – dodałem, na co oczywiście zamilkł. Nie wiem, co mu mówiła, ale widać było,
że był zaskoczony.
- Zna? – zapytał
niepewnie.
- Twoja Selena
tak naprawdę ma na imię Muna.
Chwilę mi się przyglądał, po czym
zaczął się śmiać.
- Świetny
dowcip, Tom. Trzeba przyznać, że taki przekonujący jesteś, aż już zacząłem mieć
wątpliwości.
- To nie jest
żaden dowcip. Ta dziewczyna cię zniszczy. Zerwij z nią kontakt, póki jeszcze
możesz, bo zginiesz.
- Odbiło ci?
- Nie. – Pokręciłem
głową.
- To piękna i
inteligentna dziewczyna.
- Nie
zaprzeczam. Dodałbym tylko jeszcze, że chora psychicznie. Ile ty o niej wiesz? Widziałeś
jej rodziców?
- Widziałem.
Przylecieli do Niemiec na kilka dni i byłem u nich na obiedzie.
Niezła była, nawet to
zorganizowała, żeby być dla DJ’a wiarygodna.
- Założę się, że
ci ludzie byli podstawieni.
- Wiesz co,
Tom? Nie podoba mi się ta rozmowa. Nie wiem, co chcesz tym osiągnąć, ale jeśli myślisz,
że w ten sposób zrazisz mnie do Seleny i ją zostawię, to tracisz czas.
- Nie
zamierzam się do niej zbliżać nawet na metr. Nie zapomnę jej nigdy. Ani tego,
jakie piekło nam zgotowała.
- O czym ty mówisz?
- DJ, byłeś jej
potrzebny tylko po to, byś ją doprowadził do nas.
Wybuchł kolejny raz śmiechem.
- Ten upał ci
chyba zaszkodził. To ja zawsze mówiłem o tym, że chcę się z wami spotkać, a nie
ona. Nawet jednym słowem o was nie wspomniała.
- Bo to przebiegła
lisica. Musiałeś jej powiedzieć wystarczająco dużo istotnych informacji, że o
nic więcej cię nie pytała.
- Nie wierzę.
To jakaś bajka. Wybacz Tom, lubię cię i mam cię za przyjaciela, ale zaczynam
wątpić w twoją poczytalność.
Upiłem kawy i odstawiając kubek
na bok, nachyliłem się do niego bliżej.
- Ufasz jej bardziej
niż mnie, choć tle ci pomogłem?
Doskonale zdawałem sobie sprawę,
co mówię, to było nie fair z mojej strony, wyciągać tego typu argumenty, ale tu
chodziło teraz o jego życie.
- Trochę się
już znamy i będzie mi przykro, jeśli dołączysz do elity moich pseudo przyjaciół,
z którymi zerwałem kontakt, ale jakoś to przeżyję. Jednak zanim zdecydujesz,
komu wierzysz bardziej, wysłuchaj tego, co ci opowiem, a potem zrobisz z tym,
co zechcesz.
Poprawił się na krześle.
- No to słucham.
- Historię,
którą ci opowiem, bardzo łatwo możesz sprawdzić, pytając Josta.
Selena, znaczy Muna, choć teraz
to już nie wiem, które jej imię jest prawdziwe. Dla nas, mnie i Billa
pozostanie na zawsze Muną. Była jedną z tych psychofanek, które obsesyjnie jeździły
za nami na każdy koncert. Możesz to sobie wyobrazić? Te tysiące przebytych kilometrów?
Miasto za miastem, kraj za krajem. Była nawet wtedy, gdy lataliśmy do Stanów
czy Japonii. Była dosłownie na każdym naszym koncercie. Jesteś w stanie to sobie
wyobrazić? Nie była sama. Było ich kilkanaście. Upierdliwych i na dobrą sprawę,
to nie wiem, czego chcących od nas wariatek. Po powrocie z trasy
organizowaliśmy z Billem nasze urodziny. Nawet tu nie dały nam spokoju. Śledziły
nas do miejsca, gdzie zamierzaliśmy urządzić imprezę. Przydybały nas i
musieliśmy wzywać ochronę, żebyśmy mogli wrócić do domu.
Na tym jednak się nie skończyło. W
nasze urodziny pojawiły się znowu. Wyciągnęły nas na zewnątrz, nawet nie spodziewaliśmy
się, że to mogą być one. Obaj z Billem byliśmy już nieźle wstawieni, ja ledwo
trzymałem się na nogach, a one zwyczajnie zaczęły wpraszać się na naszą
imprezę, oferując się nam w prezencie. Wiesz, co mam na myśli? – DJ zmarszczył brwi. – Żebyś sobie nie pomyślał,
że jestem jakiś dziwny. Muna, to piękna dziewczyna i gdyby nie była szalona, zakręciłbym
się koło niej już wcześniej. Może nawet zaproponował jej chodzenie, gdyby była
normalna, ale… W każdym razie byłem wściekły, że się narzucały, ona w
szczególności. Puściły mi nerwy i ją zwyzywałem od najgorszych, nie przebierając
w słowach. Zrobiło się zamieszanie i do akcji wkroczyła nasza ochrona, wywożąc
je stamtąd. Jednak ona w odwecie przysięgła, że się zemści i że zapłacimy jej za
wszystko łącznie z czasem, który poświęciła, jeżdżąc za nami i będąc na każdym naszym
koncercie. Sądziliśmy z Billem, że tylko blefuje, ale po godzinie dostaliśmy
telefon, że włamano się do naszego domu. Nie będę już mówił, jak się czuliśmy,
kiedy zobaczyliśmy, jak wygląda nasz dom. Splądrowano doszczętnie wszystko, od parteru
po poddasze. Z początku obstawiliśmy, że to jej sprawka, ale okazało się, że w
tym czasie były odstawione przez naszą ochronę na tyle daleko, że fizycznie nie
byłyby w stanie pojechać do naszego domu i włamać się tam, w tak krótkim czasie.
Uznaliśmy, że musimy się pogodzić, że reszta naszych fanów nie wytrzymała i musiała
dowiedzieć się, jak wygląda nasze prywatne życie. Minęło kilka dni i dostaliśmy
telefon od Muny, Seleny jak wolisz. Możesz sobie wyobrazić, jakie było moje
zaskoczenie, skąd ma mój numer? Powiedziała wprost, że to włamanie to jej sprawka,
że to zemsta i że ma kilka naszych fantów, i jeśli nie chcemy, żeby to się
dostało do prasy, mamy się z nią spotkać. Zrobiliśmy z Billem największą
głupotę, jaką można zrobić: pojechaliśmy w umówione miejsce, sami bez ochrony,
nikomu nawet nie mówiąc, że w ogóle mieliśmy taki telefon, a ona nas
uprowadziła.
- Uprowadziła?
– zapytał z niedowierzaniem.
- Wiem, jak to
brzmi. Ona nie działa nigdy sama, ma do tego ludzi. Obaj z Billem zostaliśmy
wywiezieni do Turcji i byliśmy tam przetrzymywanie przez miesiąc, zanim Jost
nas nie znalazł.
- Co tam robiliście?
- Tę część
historii wolałbym pominąć. Pamiętasz, jak zapytałeś mnie, dlaczego biorę? - Kiwnął
głową. - Powiedziałem ci wtedy, że to dość skomplikowane. Teraz ci powiem, jak
to było. Jestem osobą z natury upartą i żeby mnie do czegoś zmusić trzeba użyć
odpowiednich argumentów albo siły. Tylko Bill wie, jak na mnie wpłynąć, żeby
mnie do czegoś nakłonić. Muna chciała mną manipulować, chciała, żebym robił wszystko,
co rozkaże, a kiedy się postawiłem, uzależniła mnie od narkotyku, tylko po to,
żebym był posłuszny. Doskonale wiedziała, że dla kolejnej działki zrobię wszystko.
- Cóż… -
odezwał się. - Gdyby ta historia była prawdziwa, współczułbym ci, wam – powiedział,
a ja nie przejąłem się tym, że mi nie wierzy i ciągnąłem opowieść dalej.
- Miesiąc,
czekaliśmy z Billem na pomoc, aż w końcu nadeszła. Jost nas znalazł. Staną na głowie,
żeby nas odnaleźć i zrobić wszystko, by nikt się nie dowiedział, że zostaliśmy uprowadzeni
przez jedną z fanek. Dlatego w telewizji ani w prasie, nie było o tym nawet wzmianki.
Ci, którzy pracowali dla niej, ponieśli karę, ale jej udało się uciec. Sądziłem,
że nigdy więcej już o niej nie usłyszę, a z pewnością jej nie zobaczę, dlatego
wtedy w klubie tak zareagowałem.
DJ, przyjacielu, musisz zerwać
kontakt z tą dziewczyną, bo zginiesz. – Powiedziałem mu wprost. – Ona chce nas. Chce, żeby to, co zaczęła w
Turcji, ciągnęło się dalej.
- Ale co
takiego?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- No daj spokój!
Opowiadasz mi taką historie, a takiego szczegółu nie możesz?
- Nie mogę.
Przepraszam. O wszystko możesz zapytać Josta, on ci potwierdzi, jeśli mi nie wierzysz.
Martwimy się o ciebie z Billem.
Jego mina nagle spoważniała. Widać
było, że nie wie, co o tym wszystkim myśleć.
- Jeśli chcesz
żyć, nie możesz się zdradzić, że ci powiedziałem, że znasz tę historię. Jesteś
dla niej nikim, DJ. Ona sama nam to powiedziała wtedy w klubie, gdy wyszedłeś
porozmawiać z Jostem. On zresztą też jest na jej liście osób do likwidacji. Nie
chcę, żeby coś ci zrobiła, bo czuję się za to odpowiedzialny.
- Masz pojęcie,
o czym ty mi mówisz? – zapytał z powagą.
- Mam. Nawet
nie wiesz, ile nad tym myśleliśmy z Billem, czy ci w ogóle powiedzieć. Jednak
ufamy ci, a sytuacja jest taka, że jeśli cię nie ostrzeżemy, zginiesz.
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Może to nie
jest ta sama osoba. – Nie mógł uwierzyć.
- Przykro mi,
sam przez chwilę, kiedy ją zobaczyłem w klubie, miałem nadzieję, że to jej
sobowtór.
- To jakieś szaleństwo.
– Przeczesał dłonią włosy.
- Zakończ tę znajomość,
nim będzie za późno.
- A co z wami?
- Nie martw
się o nas, poradzimy sobie. Drugi raz nas nie porwie. – Nagle jego telefon rozdzwonił
się. Wyciągnął go, zerkając na wyświetlacz.
- To ona. Co
mam zrobić?
- Odbierz i
staraj się zachowywać naturalnie.
- Ona wie, że
się miałem z wami spotkać.
- W porządku. Powiedz jej, gdzie jesteś. Niech
myśli, że nadal o niczym nie wiesz.
Odebrał.
- Co tam piękna?
Już? Kupiłaś coś ładnego? Kaulitze? – Spojrzał na mnie, a ja mu tylko kiwnąłem
głową. – Są, znaczy tylko Tom. Billowi coś wypadło. No, pewnie. Jesteśmy w Starbucksie
tym koło centrum. Dobrze. To czekamy. Pa. – Rozłączył się. - Nie podoba mi się to.
- Dobrze ci
idzie.
- Wiesz co? Mam
wrażenie, że któreś z was kłamie i oby się nie okazało, że to ty, bo ten twój
sekret…
Wiedziałem, że tak powie, był kompletnie
zdezorientowany. Muna jednak znaczyła dla niego o wiele więcej niż chciał, żebym
sądził.
Po kilku minutach przyszła. Nasze
spojrzenia znowu się spotkały i doskonale wiedziałem, co chce mi przekazać tym
wzrokiem. Byłem spokojny, chociaż przebywanie tak blisko jej i możliwość
spełnienia swojego ukrytego pragnienia, a mianowicie skręcenie jej karku, była
niezwykle kusząca. Miałem ją na wyciągnięcie ręki, a mimo wszystko potrafiłem
się powstrzymać i chociaż czułem się na straconej pozycji, hardo patrzyłem jej
w oczy, na przekór wszystkiemu, i jej na złość.
- Napijesz się
kawy? – zapytał się jej.
- Chętnie.
- Pójdę ci
kupić. Zaraz wracam.
- Dziękuję –
odparła uprzejmie, siadając na miejscu DJ’a. Zostaliśmy sami.
- Gdzie Bill?
– zapytała od razu.
- Ja ci już
nie wystarczę?
Prychnęła.
- Co mu powiedziałeś?
– Kiwnęła głową, mając na myśli DJ’a.
- Nic.
- To, czemu
tak dziwnie się zachowuje?
- Dziwnie? Jak
dla mnie zupełnie naturalnie. Może zapomniałaś zażyć leki i wydaje ci się –
odparłem spokojnie, ale złośliwie.
Uśmiechnęła się.
- A jak twoje prochy?
Słyszałam, że Bill wyżebrał recepturę na pochodną, od mojego doktorka. Macie
jeszcze kasę na jej wytworzenie? – zapytała złośliwie.
Uśmiechnąłem się.
- Nie biorę
już.
- Nie możliwe.
Kłamiesz. Od tego nie można się odtruć.
Wzruszyłem ramionami. Naprawdę
miałem to w dupie czy mi wierzy, czy nie.
- Proszę – DJ postawił
kubek z kawą i usiadł koło niej.
- Dobrze się
czujesz? – zapytała, a on spojrzał na mnie.
- Tak, czemu
pytasz? - odparł.
- Dziwnie wyglądasz.
- Czemu?
- Wydajesz się
zdenerwowany. – Blefowała, ale DJ o tym nie wiedział i teraz naprawdę zaczął się
już denerwować, a ja nie mogłem mu już nic więcej powiedzieć. Bałem się, że zrobi
mu krzywdę, jeśli się nie opanuje.
- Wyluzuj –
rzuciłem do niego. – Jostem naprawdę nie musisz się przejmować. Jeśli za bardzo
naciska, to mu się postaw. On dużo gada, ale tak naprawdę nie może cię do
niczego zmusić. - Mina DJ’a była zabójcza. Przez pierwsze sekundy pewnie
zastanawiał się, co ja bredzę, ale załapał w końcu.
- Jesteś tego pewien?
Kiwnąłem głową.
- Właściwie,
to jestem na każde jego zawołanie.
- On chce
dobrze, ale potrafi przesadzić. Nie przejmuj się i jeśli na prawdę nie dajesz
rady, to mu powiedz - nie, i tyle. Pozrzędzi, ale ustąpi.
- Wiesz? – Zwrócił
się do niej. – Wiedziałem, że jak pogadam z bliźniakami, to mi od razu doradzą.
- Mówiłam ci,
że niepotrzebnie się przejmujesz.
Odetchnął w dość teatralny
sposób, pokazując tym, że właśnie to było przyczyną jego dziwnego zachowania.
- A jak twoje zakupy? – zapytał, zmieniając
temat.
- Kupiłam
kilka drobiazgów, ale nie znalazłam tego, czego szukałam. No i stęskniłam się za
tobą. – Pocałowała go w policzek, aż zacisnąłem zęby. Suka! Biedny DJ.
- No nic, na mnie
już chyba pora – stwierdziłem. - Pójdę jeszcze tylko do toalety i wracam do
domu. Może wpadniecie do nas? – zapytałem. To był idealny moment do wcielenia
naszego plany.
- Nie wiem,
czy damy radę. Niedługo wracamy do Niemiec – odezwała się, patrząc mi zjadliwie
w oczy. Jednak, nie da się zwabić w pułapkę, ani nie wypuści teraz DJ’a. Nasz
plan nie wypali, tak jak to sobie obmyśliliśmy z Billem. Ona była bardziej przebiegła,
niż sądziłem.
- Szkoda. To może
następnym razem.
- Może – powiedział
DJ.
- No to się
zwijam. Trzymaj się, jesteśmy w kontakcie. – Pożegnałem się z nim, ale zanim
wstałem, starałem się patrzeć mu na tyle natrętnie w oczy, żeby zrozumiał, że
ma uważać. Ruszyłem jeszcze do toalety.
Kiedy wszedłem do środka, nikogo
nie było. Byłem cały spocony. Zachowanie pozorów, kiedy miałem ochotę doskoczyć
do niej i udusić ją gołymi rękami, wcale nie było proste. Gdyby nie osoba DJ’a
nie zawahałbym się ją tam zabić, najwyżej poszedłbym siedzieć do więzienia.
Gdybym ją dopadł i zacisnął dłonie na jej chudej szyi, dusiłbym ją dotąd, aż miałbym
pewność, że nie żyje. Nawet gdyby mnie tam okładali pałami i starali się od
niej odciągnąć siłą, nie zwolniłbym ani odrobinę uścisku. I robiłbym to dotąd
aż bym miał pewność, że ta wariatka nie żyje i nikogo więcej już nie skrzywdzi.
Odkręciłem wodę i przemyłem twarz, zerkając na siebie w lustrze.
Kiedy powiem o wszystkim Billowi,
wścieknie się. Nie tak to miało być. Tylko jak miałem go zwabić do domu? Zwłaszcza
ich razem. Nie było szansy. Ona nie jest głupia. Tacy ludzie, jak Muna, potrafią
planować i działać według schematów, które się sprawdzają. Miała nad nami
przewagę taktyczną. Nie było co się oszukiwać, my działaliśmy w tej chwili na
wariackich papierach i wszystko, co miało nie wypalić, właśnie nie wypaliło. Wyciągnąłem
papierowy ręcznik i wytarłem twarz. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka,
odwróciłem się i aż mnie cofnęło, kiedy zobaczyłem, że to Muna.
- Co mu powiedziałeś?
– zapytała, mrużąc w złości oczy.
- Nic. Jeszcze
nic. On nie jest głupi i tak się zorientuje.
- Nie kłam,
Kaulitz! Wiesz, że ja doskonale potrafię rozpoznać, kiedy ktoś zachowuje się nie
naturalnie, a on coś wie. Gadaj, co mu powiedziałeś!
- Nic. – Trzymałem
się swojej wersji.
- Nie wierzę
ci. Może język ci się rozwiąże, jak posmakujesz tego. – I zanim zdążyłem się zorientować,
o co jej chodzi, zamachnęła się i wbiła mi igłę w ramię. To było odruch, kiedy odepchnąłem
ją i wyciągnąłem z ręki strzykawkę. Nie była pusta, ale poczułem, jak zaczyna
mi się kręcić w głowie, więc z całą pewnością część tego trafiła do mojego
organizmu.
- Ty suko! – wyszeptałem,
łapiąc się umywalki. Czułem, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa i upadam
na podłogę, uderzając głową o kant umywalki. Zamroczyło mnie, ale nie na tyle,
żebym nie usłyszał, jak ktoś jeszcze tu wchodzi.
- O Jezu, co
się stało? – zapytała owa osoba.
- Chodźmy stąd,
to jakiś narkoman – powiedziała do dziewczyny i obie zniknęły, zostawiając mnie
tam samego, na pastwę losu. Było źle. Przed oczami zrobiło mi się czarno i już
wiedziałem, że nie dam rady nawet doczołgać się do drzwi i wezwać pomocy. Nie doceniłem jej, kolejny raz. Źle zrobiłem,
nie biorąc ze sobą Billa. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, to smak krwi i to, że
ból, który pulsował w mojej głowie, nagle zniknął. Tak samo, jak cała reszta,
która mnie otaczała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Nie, nie, nie! Niemożliwe... Jak ona mogła? Suka jebana... Nienawidzę jej.
OdpowiedzUsuńPrzecież Tom ledwo co przeżył odwyk i nie może nigdy więcej próbować narkotyków... Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Stety albo niestety... Nadal Cię kocham za to co piszesz, mimo takiego zakończenia
Nikt się nie spodziewał, że tak się to potoczy, a Tom już w ogolę. Zawsze musi się pojawić w opowiadaniu czarny charakter, padło na nią. Trochę to też irytujące, bo w gruncie rzeczy Muna się wszystkim wokoło podoba. Jest śliczną i bardzo inteligentną dziewczyną, niestety niezrównoważoną psychicznie, a przez to, że ma pieniądze, może wszystkie chore fantazje realizować w rzeczywistości. Kaulitzowie mieli po prostu pecha, że padło na nich. Ale wiesz, jak to mówi takie stare polskie albo i nie polskie przysłowie. "Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka" :D
UsuńNie!!!! NIEEEEE!!!!!!!!! Boże, nie!!!!!!!! Jak mogłaś!!!!! Biedny Tommy! Znowu ma jakieś świństwo w organiźmie i to znowu przez tą turecką s**ę!!!!!! Jestem tak wściekła, że ujawniają się moje sadystyczne zmysły i cała lista śmiertelnych tortur! Dla Muny oczywiście! Broń Boże dla Ciebie, bo gdyby nie ty to ja bym umarła z powodu okropnego samopoczucia. Mam uczucie, że na nic już nie mam siły ani ochoty... To mnie wykańcza i ja już nie wiem co mi jest, wciąż brak mi wolnego czasu bo nauka, ale na dobrą sprawę jak już jest czas to nie bardzo wiem jak go wykorzystać... Czuję się potwornie rozbita, ale jak tu wytłumaczyć komuś coś czego samemu totalnie się nie rozumie? Uhh..., jestem zmęczona sobą, naprawdę. Już nie wiem co robić bo tylko Tokio Hotel jest ostatnio moim życiem...twoje opowiadania, ich muzyka, koncerty, wywiady, nowe sesje fotograficzne, odcinki Tokio Hotel TV...to ostatnio całe moje życie...pfff...jestem naprawdę beznadziejna...
OdpowiedzUsuńAle dobra ja tu tak o sobie a ostatnio daję dupy po całości, nawet przestałam praktycznie pisać komentarze i nie masz pojęcia jak dusi mnie poczucie winy...ale czasem po prostu nie daję rady..mam teraz fazę totalnej beznadzieji i tak rzadko mam siłę żeby sklecić coś sensownego...przepraszam i robię to bo czuję się naprawdę z tym źle i chyba potrzebna jest mi świadomość, że te przeprosiny ode mnie uzyskałaś..więc jeszcze raz przepraszam.
Powracając do tematu odcinka...Tak jest mi żal Toma! On zawsze najbardziej obrywa i mam wrażenie, że robisz to umyślnie..!! ;D Oczywiście lepiej (chociaż wcale nie dobrze!!!) że to Tom obrywa, bo jakoś tak Billy taki słodziak i malutki pysiaczek mój kochany, że nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak okropne byłoby krzywdzenie go tak jak Toma. Tommy to twardziel i siłacz, a Billy..no..taki słabiutki w porównaniu z nim i ja nie wiem jak on by to miał znieść..Więc najwidocznej jak ktoś ma bardziej cierpieć to musi być Tommy...no cóż xD
Tak wiem moje wypowiedzi są nieskładne, a humor to mi się ciągle zmienia z ponurego na wesoły ,ale jak już tłumaczyłam nie mam zwyczajnie na to wpływu ostatnio..
Mam już dość tej Muny! Wszystkim namiesza w życiu, że nie ma z nią spokoju! Nie potrafię nawet wyrazić jakie to dziwne uczucie nienawidzić tak bardzo osoby, która tak naprawdę nie istnieje, to w pewnym sensie jest dość zabawne... ;) A tak w ogóle to już wyobrażam sobie tą panikę Billa..i powiem tak: aż strach się bać xD
Mam nadzieję, że DJ uwierzy Tomowi i każe tej podrabianej Niemce spadać na drzewo prostować cholera banany! Bo kto jak kto ale Sruna to potrafi ostro wnerwić, żeby nie powiedzieć dosadniej. A DJ? Cóż..szczerze to trochę go rozumiem, zabujał się, o niczym nie wiedział i bardzo chce wierzyć w to że Tom nie mówi prawdy, dla miłości po prostu traci się głowę i jak widać DJ już troszkę wpadł, ale może zachowa jeszcze trochę rozumu i uwierzy przyjacielowi, któremu juz tak wiele zawdzięcza.
To chyba tyle ode mnie w tym temacie..jestem niesamowicie ciekawa kolejnego odcinka i mam 100% pewności, że wrażenia zapewnisz nam znowu nie do przebicia, bo kto jak kto ale Ty jesteś prawdziwą mistrzynią zaskakiwania i utrzymywania w napięciu :D Jestem Twoja fanką kochana! ;*
Teraz to o co planowałam już na samym początku się zapytać. Jak się czujesz, Niki? Czy u ciebie już w porządku? Mam nadzieję, że tak bo martwię się, kochana. Życzę Ci jak najwięcej uśmiechu, dobrego humoru, no i oczywiście co najważniejsze: jak najwięcej radosnych odpałów! ;D
Serdecznie Cię ściskam, całuję i życzę dużo, dużo weny! ;*
~GlamKinia~ <33333
W jednym z poprzednich opowiadań, gdzie pojawiła się dziewczyna, Angela mailiście mieszane uczucia, ale ona akurat okazała się tą dobrą postacią, a tu, Muna jest typowym czarnym charakterem i wszystkim działa na nerwy, no i o to mi właśnie chodziło :D
UsuńDJ jest zauroczony, ale to mądry chłopak, swoje w życiu też już przeszedł i ma wątpliwości. Muna ma tą przewagę, że jest cały czas przy nim i może kontrolować jego sposób myślenia. Domyśla się, że DJ coś wie, więc będzie musiała nieźle się namęczyć, żeby namieszać mu w głowie i to jej uwierzył, a nie Bliźniakom, a szczerze mówiąc laska ma wybitny talent do kłamstwa i robi to tak przekonywująco, że sami zobaczycie.
Co do mojego samopoczucia, to fizycznie wiadomo, jak każdy. O moim psychicznym stanie umysłu nie ma się już nawet co wypowiadać. Ty piszesz, że sama nie wiesz o co ci chodzi i się miotasz, a ja akurat u siebie doskonale wiem co jest powodem mojego stanu, a nie potrafię tego zmienić, nie mam kompletnie koncepcji, jak to zrobić, staram się kombinuje i zawsze wychodzą z tego nici, czas leci i im więcej czasu mija tym bardziej się tym wszystkim irytuję. Dochodzą do tego jeszcze różne inne czynniki, bo się widzi, jak twoi rówieśnicy się rozwijają, podróżują, zakładają rodziny, zamieniają pracę, kupują mieszkanie, itd, a ty ciągle stoisz w miejscu. Porażka za porażką, nic mi nie wychodzi, niby głupia nie jestem, wiele potrafię, a nie umiem się "sprzedać", każdy mnie "wyrucha" i zostaję na lodzie. To tak ogólnie pisząc, bo już nie chcę się rozwodzić i psuć Tobie oraz innym humoru. Nie wiem co robię źle, może za mało się staram, może za mało mi zależy, nie wiem. Kombinuję na wszystkie sposoby i jedyne wnioski jakie mi się na razie nasuwają, to takie, że im więcej się staram, tym gorzej wychodzi, więc już sama nie wiem.
Mam nadzieję, że Ty nie dojdziesz do podobnych wniosków co ja, bo jeśli nie daj Boże tak, to jedynie co pozostanie zrobić, to usiąść nam razem i się rozpłakać.
Dziękuję Ci bardzo za każdy Twój komentarz, zwłaszcza kiedy piszesz tak osobiście, doceniam to. Dorosłym się wydaje, że tylko dorośli mają problemy, a prawda jest taka, że ma je każdy: od dziecka po starszą osobę, tylko każdego dręczy coś innego.
No dobra, bo się rozpisałam, a miałam ruszyć dupę i iść pobiegać. Już 18, a ja dalej siedzę, ehhh.
Ściskam Cię mocno :*
NIEEEEEE NIENAWIDZĘ CIE ;_; Toć było, że Tom jak weźmie teraz kolejny raz to NIGDY się nie wywinie... Kuźwa nie lubie Cie! zdechne do następnej noty...
OdpowiedzUsuńJakoś wytrzymasz i tak szybciej będzie :)
UsuńDobra, ochłonęłam. Ale dalej mną szarpie... Boże biedny Tom ;_; A tą Munę bym wyszarpała jak teraz mam ochotę wyszarpać Ryję za lizanie się z Tomem! ;_;
UsuńBillu przybądź! Albo! DJ sie zdziwi, że i Muna nagle chciała iść do łazienki... Zacznie coś podejrzewać i w sumie przypomni sobie historię Toma.. i poleci sprawdzić.. i znajdzie go!
Już niedługo dowiesz się co z Tomem :)
UsuńTeż widziałam te zdjęcia, nie będę mówić co sobie pomyślałem. Chyba nie mamy sobie co robić nadziei, że Ria zniknie z życia Toma. Tylko patrzeć jak ogłoszą swoje zaręczyny i ślub. :(
o boże jakie zdjęcia ? ;O
Usuńa jeśli chodzi o Munę to chyba muszę się ustawić w kolejce, o juz masa osób chce ja zabić xD mam nadzieje, że z Tomem będzie wszystko ok i jestem ciekawa jak Bill na to zareaguje ;/ nic tylko im współczuć
Dołączam się do pytania. Jakie zdjecia? :O
Usuńhttp://imgur.com/EWIXejM
UsuńDenerwuje mnie już te wstawki z Muną. Sama bym ją najchętniej udusiła i w zupełności nie rozumiem, że w tej łazience nie mógł poradzić sobie z kobietką taki ktoś jak Tom. To aż śmieszne, że znów próbuje go naćpać. (Tak przypuszczam,ale mogę się mylić). Mam tylko nadzieje, że ona sobie pójdzie, wejdzie DJ i razem z braćmi i Jostem obmyślą baaardzooooo inteligenty plan pozbycia się Muny raz, a porządnie.
OdpowiedzUsuńChyba, że Jost.... ma coś wspólnego z Muną.
Teraz jestem podejrzliwa na wszystkich haha
W każdym razie notka jak zwykle = bez zarzutów tylko okropnie mnie już irytuje ten stuknięty babsztyl.
Pozdrawiam i łącze się z tobą w bólu, haha <3
Zaskoczyła go, dlatego jej się udało. No i muszę cię zmartwić. Dla Muny bliźniacy stali się teraz priorytetem i nie spocznie dopóki nie osiągnie zamierzonego celu.
UsuńOMFG!
OdpowiedzUsuńJa sie nie zgadzam na kończenie w takich momentach. Znając zycie, to pewnie cały nastepny bedzie z perspektywy Billa i znowu nas przetrzymasz.
Muna, ty turecka dziwko! Normalnie mam ochotę ją rozszarpać!
Ciekawe, jak DJ zachowa sie teraz, bo jakby nie patrzeć jest w sytuacji podbramkowej.
Czekam na next i weny życze
KOTEK
DJ'a czekaj ciężkie dni, nic więcej nie powiem. :)
Usuń