Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 17 kwietnia 2015


Witajcie kochani.
Ostatnio padłam i nie byłam wstanie wam napisać w przedmowie tego, co chciałam. A chcę wam powiedzieć, że dzisiejszy odcinek jest przedostatnim odcinkiem tego opowiadania. Może wydaje się wam, że tych odcinków było mniej niż w poprzednich opowiadaniach, ale to tylko dlatego, że były dłuższe. Ostatni odcinek wrzucę wam w niedziele tak na koniec tygodnia, więc dość szybko i zamykamy to opowiadanko. Mam nadzieję, że komuś przypadło do gustu. Jak je ogarnę do kupy wrzucę wam do ściągnięcia. Znajdziecie je, tam gdzie pozostałe.
Co do dzisiejszego odcinka, spełni się niektórych marzenie. I jestem ciekawa czy się rozczarujcie zachowaniem DJ’a, a może ktoś znajdzie jakieś racjonalne wytłumaczenie jego zachowania?
No to tyle na dzisiaj, zapraszam na odcinek.
Wasza Niki


Odcinek 49


- Okej – zgodziłem się. Właściwie nie miałem nic do ukrycia, oprócz tego, że uprawiałem seks z bratem. – Gdzie i kiedy? – zapytałem.
- Wiesz gdzie jest punkt widokowy na Abalone?
- Wiem.
- To tam za godzinę. Dacie radę dojechać?
Spojrzałem na zegarek, dochodziła siódma, korków na ulicy raczej jeszcze nie będzie.
- Damy radę.
- To narka – powiedział i rozłączył się. Był zdenerwowany. Wszedłem z powrotem do pokoju brata, kucając przy łóżku. Spał bardzo głęboko, nawet nie poczuł, kiedy go nakryłem.
- Kocham cię – szepnąłem i pocałowałem delikatnie w usta. Starając się go nie obudzić, wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi.
Nie zbudzę go, nawet mu nie powiem o tym telefonie. Sam to załatwię. Nie narażę go na niebezpieczeństwo, wczoraj prawie udało się jej go zabić, bo gdyby musiał się poddać odwykowi kolejny raz, byłem prawie pewny, że mógłby tego nie przeżyć.
Ubrałem się i zabierając kluczyki do auta, wymknąłem się cichaczem z domu.
Ruszyłem w drogę. Na drodze tak jak się spodziewałem, nie było wielkiego ruchu. Dojechałem na miejsce w niecałe pół godziny. Już, kiedy wyjechałem na ostatnią prostą, zauważyłem DJ’a i Munę. Zaparkowałem i wysiadłem z auta. DJ palił papierosa, nie pierwszego sądząc po ilości petów pod jego stopami, a ona siedziała na balustradzie ochronnej.
- Gdzie Tom? – zapytał, kiedy się zorientował, że jestem sam.
- Jej się zapytaj, niech ci powie, co mu wczoraj zrobiła – powiedziałem, a on spojrzał na nią.
- Nie wiem, o czym on mówi. – Oczywiście udawała, można się było tego po niej spodziewać, nawet mnie to bardzo nie zdziwiło.
- Nie udawaj, chciałaś go zabić.
- O czym ty mówisz? - zapytał.
- No powiedz mu. – Naciskałem ją, ale to i tak na nic. Ona była już tak przesiąknięta kłamstwem, że chyba już nie rozróżniała, co jest prawdą a co nie.
- Naprawdę nie wiem, o czym mówisz.
- Do cholery! Mam tego dość! – wrzasnął. - Które z was kłamie?
- Ja nie mam powodu kłamać – powiedziałem.
- Ja też nie – odezwała się.
- Tak? Świetnie! Mam nadzieję, że macie mnóstwo czasu, bo nie odjedziecie stąd, zanim nie dowiem się prawdy.
- Naszą wersję już znasz – powiedziałem.
- Oni twierdzą, że ich porwałaś. A jaka jest twoja wersja? – zapytał jej.
- Prawda jest taka, że oni obaj są chorzy i zboczeni. Sprowadzają sobie panienki do domu i kręcą z nimi filmiki bez zgody dziewczyn. Ze mną też chcieli to zrobić. Zorientowałam się i powiedziałam nie, to się zaczęło.
DJ spojrzał na mnie. Cóż… jeśli chodzi o filmiki, nie mogłem zaprzeczyć.
- Nigdy cię nie zapraszaliśmy do naszego domu.
- Tom mnie zaprosił. - Prychnąłem. - Twój brat to erotoman. Jedna czy pięć na raz, dla niego to bez różnicy. Byle były. Zaprzecz, Kaulitz.
Przemilczałem to. Wiedziałem, mówiłem tyle razy Tomowi, że ktoś w końcu o tym zacznie mówić, to mnie nie słuchał. Ale ona nie mogła o niczym wiedzieć, bo nigdy jej tam nie było. Opierała się tylko na domysłach i to, co wywnioskowała z filmików, które nam ukradła.
- Kazałaś się włamać do naszego domu i splądrowaliście go doszczętnie, kradnąc nasze prywatne materiały, które były tylko naszą sprawą. Nie zaprzeczam, że to, co zrobiliśmy, było w porządku wobec dziewczyn, ale one same zdecydowały się do nas przyjść i uczestniczyć w zabawie. Zgodziły się i nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Natomiast ty, porwałaś nas bez naszej zgody i przetrzymywałaś bez możliwości kontaktu z rodziną, która się o nas martwiła.
Muna zaczęła się śmiać. DJ spojrzał na nią.
- Do prawdy? Ciekawe, jak niby miałabym to zrobić? Jestem od ciebie prawie połowę mniejsza, nie mówiąc już o Tomie. Nie ośmieszałbyś się, że porwała was drobniutka dziewczyna. Dwóch dorosłych, silnych facetów. – Zaniosła się śmiechem, a ja ze złości zacisnąłem tylko pięści. Suka. Tom miał racje, to jest Turecka dziwka.
- Zapytaj Josta, to on nas znalazł – odezwałem się do DJ’a.
- Pytałem. Powiedział, że nie wie, o czym mówię.
W tym momencie mnie zatkało. Dlaczego Jost mu tego nie potwierdził? Czyżby Muna była w zmowie z Jostem?
- DJ posłuchaj, nie wiem, czemu Jost nie potwierdził ci tego, ale to można wyjaśnić. Zadzwonię do niego i…
- Żadnego dzwonienia! – wrzasnął. Był zdenerwowany. Widać było, że ma już tej sytuacji dość. Czuł się oszukany, bo każdemu z nas zaufał, a teraz nie potrafił wywnioskować, które z nas miałoby większą korzyść, okłamując go.
- Musisz mi uwierzyć, jesteś dla niej nikim, pozbędzie się ciebie bez skrupułów. Jej tylko zależy na nas, chce dokończyć to, co zaczęła.
- Nie rozumiem jednej rzeczy. Dlaczego niby miała was porwać?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Świetnie. Właśnie teraz kiedy ważą się wasze losy, ty mi mówisz, że nie możesz mi powiedzieć?
- Przepraszam – wydusiłem z siebie. Tak bardzo chciałem mu powiedzieć, ale czułem, że to nie jest dobry moment na tego typu wyznania.
- A ty? – zwrócił się do Muny. – Co ty mi powiesz na ten temat?
- Chcesz znać tajemnicę Kaulitzów? Oni mnie nienawidzą, bo ją poznałam. Chcieli mnie przekupić, zapłacić za milczenie, ale ja mam pieniądze i ich ohydna kasa nie jest mi potrzebna. Nie udało się im, to wymyślili sobie tę bajeczkę o porwaniu.
- Tajemnica? – Zdziwił się, a ja już wiedziałem, co chce mu powiedzieć.
- Tak, to są kazirodcze pedały - powiedziała z takim tryumfem w głosie, że miałem ochotę ją zabić. DJ spojrzał na mnie. Nie odezwałem się, a ona wyciągnęła komórkę i podała mu ją. – Proszę, to jest dowód, o który cała ta afera. DJ włączył filmik, na którym uprawialiśmy ze sobą seks, kiedy byliśmy w Turcji. Zamknąłem na chwilę oczy, nie mając odwagi teraz spojrzeć na niego. Tym argumentem nas pokonała. Czułem to.
- Powiedz, że to tylko fotomontaż – odezwał się do mnie. - Pokręciłem głową. - Pieprzycie się ze sobą? – Był zszokowany, aż wyzierało to z jego twarzy. Od razu pomyślałem, że niepowiedzenie mu całej prawdy było jednak dobrym posunięciem. On nie rozumiał tego, że nas zmuszono, a jak miałby zrozumieć, że my się kochamy.
- Zmusiła nas. Uzależniła Toma od narkotyków, żeby go zmusić do współżycia ze mną – powiedziałem.
- I tak się na to po prostu zgodziłeś?
- A co miałem zrobić, kiedy mnie trzymali siłą? Wydaje ci się, że czerpałem z tego przyjemność? Że Tom miał z tego przyjemność? Po uwolnieniu prawie się znienawidziliśmy.
Muna wybuchła śmiechem.
- Ale bajeczki opowiadasz – stwierdziła. – Nie wierz im. Oni są już nauczeni zmyślania historyjek, na poczekaniu. Kaulitzowie, to nie takie aniołki, za jakie chcą uchodzić. Ci, którzy się na nich poznali, zostali uciszeni odpowiednią sumą pieniędzy.
- Prawie ci się udało zniszczyć naszą braterską więź – powiedziałem, tym razem do niej.
- Kochanie, czy musimy tego naprawdę słuchać? Przecież to stek kłamstw.
- To nie są kłamstwa. DJ, możesz nas za to potępiać, trudno, przebolejemy, to jeśli odwrócisz się od nas, ale traktujemy cię jak przyjaciela i leży nam na sercu twoje dobro. Daj sobie spokój z tą dziewczyną, bo zginiesz.
- Czy ty się słyszysz, Bill? – zapytał.

*

Kiedy się ocknąłem, natychmiast odwróciłem się, chcąc przytulić się do Billa. Zawsze spał zwinięty w kulkę, a kiedy poczuł moją oplatającą go rękę, rozwijał się jak kwiat w słońcu. To było fascynujące. Jednak zdziwiłem się, kiedy go nie zastałem w łóżku. Co gorsze, miejsce po nim całkowicie już wystygło, co oznaczało, że nie było go tu od dłuższego czasu.
- Bill? – zawołałem go, ale odpowiedziała mi tylko cisza.
Usiadłem, rozglądając się po pokoju za swoimi bokserkami. Nie mogąc ich jednak znaleźć, naciągnąłem na tyłek tylko dresowe spodnie i wyszedłem z pokoju.
- Bill, gdzie jesteś? – zawołałem go kolejny raz, ale i tym razem nie odpowiedział.
Zszedłem do kuchni, tam też go nie było. Zerknąłem przez okno, zauważając, że nie ma samochodu. Co jest do cholery? Na pewno nie pojechał na zakupy po bułeczki, bo to nie w jego stylu. To zawsze ja po nie ganiałem, robiąc sobie przy okazji poranny, często z uwagi na to, że dość długo spaliśmy, to popołudniowy jogging. Wróciłem do pokoju i chwyciłem za telefon, od razu wybierając do niego połączenie.  Sygnał za sygnałem czekałem aż odbierze, ale nadaremnie. Tak długo dzwoniłem, że włączyła się jego poczta głosowa.
Co to miało znaczyć, do cholery?! Gdzie on się podziewał? Czemu nie odbierał? Zszedłem na dół do salonu i włączyłem laptopa, natychmiast wpisując kod nadajnika Billa. Zlokalizowałem go. Tylko, co on robił na Abalone? Jeszcze raz wybrałam do niego połączenie, ale tym razem po dwóch sygnałach odrzucił mnie. Coś było nie tak.
Wstałem i poszedłem do kuchni łyknąć tabletkę, bo czułem, że znowu ból rozsadza mi głowę. Coś mi jednak nie dawało spokoju. Dlaczego nie chciał ze mną rozmawiać? Zwykle nawet kiedy nie mógł, to odbierał i mówił, że oddzwoni. Gdyby był w miejscu, gdzie nie mógłby rozmawiać, po prostu wyłączyłby telefon. Nic już nie rozumiałem. Po co tam w ogóle pojechał i czemu mnie nie zbudził ani nie zostawił żadnej wiadomości? Coś nagle mnie tknęło. Usiadłem do komputera i wszedłem na stronę operatora komórkowego, logując się na Billa konto. Często mnie prosił, żebym mu sprawdził biling, więc znałem te dane już na pamięć. Zerknąłem w połączenia wychodzące, ale ostatnie, jakie wykonał były wczoraj i to do mnie oraz mamy. Kliknąłem w przychodzące i oprócz moich dwóch był jakiś numer, którego nie znałem. Kto to mógł być? Czy to przez tego kogoś Bill gdzieś pojechał? Wklepałem ten numer do komórki, chcąc zadzwonić do tej osoby i sprawdzić, ale jak tylko miałem wcisnąć zieloną słuchawkę okazało się, że ten numer wcale nie jest mi obcy i że doskonale go znam, i nawet sam posiadam, bo należy do DJ’a. W jednej sekundzie poskładałem wszystko w jedną całość. Pojechał spotkać się z DJ’em. Nieważne nawet dla mnie było, po co. Czułem, że jest w niebezpieczeństwie. Jeszcze nigdy tak szybko się nie ubierałem. Przebiegłem chyba dwa kilometry sprintem do domu Shiro i wparowałem do środka, ładując się mu do sypialni i zastając go z żoną w trakcie stosunku.
- Ja pierdole, Kaulitz! Wypierdalaj stąd!
- Shiro, przepraszam, to pilne. Potrzebuję twojego auta.
- Kurwa, nie masz swojego?! – Darł się na mnie, co było zrozumiałe, ale nawet w tym momencie nie było mi do śmiechu.
- Bill zabrał. Błagam, później ci wszystko wyjaśnię – Mówiłem tak szybko i nieskładnie, że mój angielski był dla niego w tym momencie już kompletnie niezrozumiały, nawet nie wiem, czy nie zacząłem mówić po niemiecku.
- Uspokój się, bo nie rozumiem, co do mnie mówisz.
- Auto. Proszę. Potrzebuję. Pilnie.– Powiedziałem powoli, starając się opanować. Shiro przyjrzał mi się uważnie.
- Co ci się stało?
Machnąłem ręką.
- Powiem ci innym razem.
- Bill ci to zrobił? Pokłóciliście się?
- Nie, nie. Proszę cię Shiro, trochę mi się spieszy.
Pokręcił tylko głową, nakładając na tyłek majtki.
- Możesz stąd w końcu wyjść? Krępujesz moją żonę.
- Przepraszam Shay – rzuciłem, wychodząc z ich sypialni i podążając za Shiro do kuchni.
- Mówił ci ktoś, że się puka, zanim wpierdoli się komuś do sypialni?
- Przepraszam.
- A poza tym, jak wszedłeś do domu?
- Przez taras, masz niezamknięte drzwi – wyjaśniłem.
Zmarszczył tylko brwi. Widocznie to już nie pierwszy raz, kiedy zapomniał o ich zamknięciu.
- To, co chciałeś?
- Samochód.
Rzucił mi kluczyki i dokumenty.
- Dzięki. Niedługo oddam. Nawet nie wiem, co do mnie jeszcze mówił, bo wybiegłem i ruszyłem z piskiem opon.

*

- Mówię ci prawdę, DJ. To wariatka. Omamiła cię. Każdego mami.
Nagle rozdzwonił się mój telefon, nie wyciągałem go z kieszeni, ale czułem, że to pewnie Tom.
Kiedy zadzwonił po chwili po raz drugi, wyciągnąłem aparat i odrzuciłem połączenie. Już wiedziałem, że zlokalizuje mnie dzięki nadajnikowi. Ile miałem czasu, zanim się tu pojawi? Co najwyżej z pół godziny, uwzględniając czas na skołowanie samochodu i przebicie się przez zaczynający się tworzyć ruch na drodze.
- Czemu nie odbierzesz? – zapytał.
- To nie jest ważne. DJ, tyle nas już znasz, pomogliśmy ci. Czy przez ten czas któryś z nas cię okłamał?
Spojrzał na Munę, zaczynał mieć wątpliwości.
- A czy ja cię okłamałam? Poznałeś moich rodziców, polubili cię. Pamiętasz, co ci powiedzieli? Zorganizują ci taką reklamę, że będziesz sławny na cały świat.
- Sława to piętno, które nie każdy jest w stanie udźwignąć, mówię ci to z własnego doświadczenia – powiedziałem. – Poza tym podobno chciałeś, żeby to twoja muzyka była sławna, a nie ty.
- Marzyłeś o tym – ciągnęła dalej. - Wyrwać się z tej wiochy w Niemczech.
- Pieniądze to nie wszystko, jeśli nie masz wokół siebie ani jednej osoby, za którą jesteś pewien, że skoczyłaby za tobą w ogień. Być może postąpiliśmy źle, nie mówiąc ci całej prawdy, ale postaw się na naszym miejscu, czy ty chciałbyś, by ktoś wiedział o czymś takim? My sami musieliśmy zaakceptować to, co się stało i zacząć z tym normalnie żyć.
- Tyle że to nie koniec tej historii – powiedział. – Wy nadal to robicie, prawda? – zapytał, a mnie oblała fala gorąca.
Skąd wiedział? Jak się domyślił? I co miałem mu odpowiedzieć? Chciałem być szczery, ale szczerość mogła oznaczać zbyt daleko idące konsekwencje. Sądziłem, że kiedy pozna prawdę o tym, do czego nas zmusiła, zachowa się inaczej. Tymczasem, widziałem wyraźnie, że go to obrzydziło. Więc jaki był sens mówić mu o pięknym i czystym uczuciu, które rozkwitło na takim dramacie?
Nagle usłyszałem za sobą kroki, które zatrzymały się tuż za mną.
- Tak, robimy to – odezwał się Tom, kładąc mi rękę na ramieniu. – Jeszcze raz odrzucisz połączenie, kiedy do ciebie dzwonie, a pożałujesz. – Zwrócił się do mnie.
- A nie mówiłam, że to kazirodcze pedały – wtrąciła się Muna. – Sami się do tego przyznali.
- Co ci się stało? – zapytał się Toma, ignorując jej słowa.
- Twoja ukochana ci nie powiedziała?  - DJ spojrzał na nią. - I tak jestem pod wrażeniem, że jeszcze żyjesz – powiedział Tom. – Policja musi jej stąpać po piętach, że zrobiła się taka ostrożna. Mam rację? - Tym razem Tom spojrzał na Munę. – Twoja Selena wczoraj w kawiarni postanowiła się mnie pozbyć. Najpierw zaatakowała mnie strzykawką z narkotykiem, a potem, kiedy upadłem na podłogę, zalewając się krwią uciekła, licząc na to, że się wykrwawię na śmierć. Teraz już wiesz, co mi się stało.
- Masz kocie życie czy co? – zapytała najwyraźniej lekko już podenerwowana.
- Nie. Po prostu nie jestem taki zły, za jakiego chcesz, żebym uchodził – powiedział.
- Zawsze możemy zacząć od początku – rzuciła, na co Tom od razu pokręcił głową.
- Są rzeczy, których nie da się już naprawić. Nie jestem bez winy, przyznaję. Wtedy na naszych urodzinach powiedziałem za dużo i może to cię zdziwi, ale wcale tak nie myślałem. Naruszyłaś moją prywatną przestrzeń. Osaczyłaś mnie i mojego brata, doprowadzając mnie tym do furii. Odwdzięczyłaś się, włamując się do naszego domu, byliśmy kwita, ale tobie to jednak nie wystarczało, musiałaś zrobić coś więcej.  A wiesz dlaczego?
- Oświeć mnie. –  Nie mogłem uwierzyć, że tak nagle, po prostu zaczęła rozmawiać z Tomem, odkrywając się z całą prawdą przed DJ’em. Nigdy nie zapomnę, jego wyrazu twarzy, był w szoku.
- Bo jesteś niezrównoważona psychicznie. Nie rozróżniasz dobra od zła. Nie masz żadnych moralnych granic.
- To wy się pieprzycie ze sobą.
- Dzięki tobie. To ty nas wepchnęłaś w swoje ramiona. Tego, jak kazałaś mi gwałcić brata, nigdy ci nie zapomnę. I wiesz, co ci powiem? Dziwie się mu, że po tym wszystkim potrafił mnie pokochać i chciał mi się oddać z własnej woli.
- To chore i obrzydliwe – rzuciła.
- Jeśli tak na to patrzysz, to tak. Jesteśmy chorzy i może nawet obrzydliwi, ale nikomu przy tym nie wyrządzamy krzywdy. Jest to tylko i wyłącznie nasza obopólna decyzja i chęć bycia ze sobą.
Nikogo już więcej nie skrzywdzisz. Żałuję tylko, że stanęłaś na drodze DJ’owi, bo on zasłużył na normalną dziewczynę.
Nagle zauważyłem, że zbliża się do DJ’a, coś mnie tknęło i rzuciłem się w jego kierunku, odpychając go na bok, aż upadł. A ona spojrzała na mnie z nienawiścią i pchnęła mnie z całej siły na barierkę, która złamała się pod moim ciężarem, a ja zacząłem się osuwać po urwisku.
- Bill! – Słyszałem przeraźliwy krzyk Toma. Ona jednak nie zważyła na to. Z całej siły nadepnęła na moją dłoń, robiąc wszystko, żebym się puścił. DJ, który był bliżej, zaczął się z nią szarpać i odciągać ją ode mnie. Wszystko rozegrało się tak szybko, że ledwo co, uchwyciłem jakieś pojedyncze momenty. Jednak doskonale pamiętam chwilę, w którym kawałek urwiska pod ciężarem ich obojga odpadł i oboje zaczęli zsuwać się w dół. Jej przeraźliwy pisk rozszedł się po całej okolicy. A ja zamknąłem oczy, nie chcąc patrzeć jak oboje spadają w dół. Jednak pisk nie ustawał, a kiedy otwarłem oczy, zobaczyłem, jak Tom trzyma ją i DJ’a za rękę.
- Bill, utrzymasz się? – zapytał mnie.
Wymacałem pod nogami kawałek wystającej skały. Wydawała się dość stabilna.
- Jeśli skała się nie oberwie, to tak.
- Przestańcie się szarpać, bo was nie utrzymam - krzyknął do DJ’a i Muny. DJ zaczął się chwytać drugą ręką skały, próbując się wdrapać na górę, Muna jednak cały czas krzyczała i wiła się, a ręka Toma coraz bardziej ześlizgiwała się z jej nadgarstka.
- Przestań krzyczeć i podciągnij się. – Cały czas do niej mówił. W oddali słychać było zbliżające się syreny policyjne. Najwyraźniej ktoś albo nawet sam Tom musiał ich wezwać jeszcze zanim do mnie podszedł.
*

Czułem, że już dłużej jej nie utrzymam. Miałem spocone dłonie, byłem osłabiony, a ból głowy znowu się nasilił. DJ powoli zaczął się wdrapywać na górę, ale ona walczyła, jakby nie chciała, żebym ją uratował.
Nigdy nie zapomnę jej spojrzenia, było w nim coś na kształt żalu.
W pewnym momencie uspokoiła się, sądziłem, że chwyci mnie drugą ręką, ale ona zrobiła coś, czego się nie spodziewałem.
- Nigdy nie pójdę do więzienia – powiedziała.
- Chwyć mnie drugą ręką, bo cię nie utrzymam. – Chociaż ją prosiłem, wydawała się w ogóle mnie nie słuchać.
- Teraz będziecie już wolni - mówiąc to, podważyła moje palce.
- Muna, nie! Nie rób tego! – Walczyłem z nią. Starałem się zaciskać dłoń z całej siły. Miałem wrażenie, że za chwilę zmiażdżę jej nadgarstek. Krzyczałem, kiedy wbijała mi paznokcie do krwi, próbując rozgiąć moje palce i się uwolnić. To było irracjonalne. Jak do tej pory marzyłem, by mieć okazję zacisnąć palce na jej szyi i udusić ją, nie mając krzty żalu ani współczucia, tak teraz chciałem ją uratować za wszelką cenę. Muna jednak osiągnęła swój cel. Nie byłem w stanie dłużej z nią walczyć. Gdybym drugą ręką nie trzymał DJ’a, chwyciłbym ją, nie pozwalając spaść, ale nie dałem rady jej ocalić. Ona sama nie chciała tego ocalenia. Sama wybrała właśnie takie zakończenie tej historii, swojej historii.
Patrzyłem jak spada w dół i choć powinienem odczuć ulgę, poczułem żal. Nie chciałem, żeby zginęła. Zasługiwała na karę za to, co zrobiła, ale nie na śmierć, nie taką.
Czasami czuję się winny, że założyliśmy ten cholerny zespół. Gdyby nie on, nie poznałaby nas, nie miałaby obsesji na naszym punkcie, nie zginęłaby teraz. Myślę też jednak, że gdyby nie my, nie nasz zespół, porwałaby kogoś innego. Jej psychoza pogłębiała się z dnia na dzień, a ona przestała odróżniać dobro od zła, czuła się bezkarna, wiedziała, kogo i za ile przekupić, ale są rzeczy i wartości, które nie mają ceny.
DJ wdrapał się na górę, pomagając po chwili wydostać się Billowi. Ja nadal leżałem na brzuchu, wpatrując się na jej ciało obmywane falami.
Trzy radiowozy zatrzymały się tuż przy nas. Zrobiło się zamieszanie, ściągnęli prokuratora i dwie karetki oraz koronera.  Tkwiliśmy tam jeszcze chyba ze trzy godziny.
W końcu zabrali DJ’a na komisariat. A my zostaliśmy tu sami. Usiadłem na piasku i odpaliłem papierosa. Bill usiadł koło mnie, zapalił razem ze mną.
- To nie twoja wina – powiedział.
- Wiem.
- O czym myślisz? – zapytał po chwili milczenia.
- Myślę o tym, jak jedno pozornie niewinne zdarzenie, może tak fatalnie się skończyć.
- Wtedy w Berlinie na rozdaniu nagród pierwszy raz nas zaczepiła – przypomniał.
- Tak, wydawała się zwykłą fanką.
- Tom?
- Hm?
- Co z DJ’em? - Wzruszyłem ramionami. - A jeśli komuś zdradzi naszą tajemnice?
- Nie zdradzi.
- Skąd wiesz?
- Nic mu nie zrobiliśmy, po co miałby to robić?
- Ufasz mu?
- To coś innego.
- Co?
- On jest inny.
- Nawet się z nami nie pożegnał. W ogóle od momentu, w którym go trzymałeś, nie powiedział ani słowa, zauważyłeś? - Pokręciłem głową, nie miałem czasu zwracać uwagi na takie szczegóły, za dużo się działo. - Boję się. Boję się, że coś złego się stanie – powiedział.
- Niepotrzebnie. Jesteśmy kwita. My znamy jego tajemnice, jego narkotykową przeszłość, a on zna naszą. Mam mówić dalej?
- I tobie wydaje się to takie proste?
- To jest proste. Przestań już o tym myśleć. Wracajmy do domu. Muszę oddać Shiro samochód. Powiedziałem, że niedługo mu zwrócę, a nie ma mnie już pół dnia. – Wyciągnąłem telefon z kieszeni, widząc cztery nieodebrane połączenia i to wszystkie od niego już czułem, jaki będzie dym. – No, a nie mówiłem. Teraz będę się jeszcze musiał tłumaczyć, poniekąd z twojej winy.
- Dlaczego z mojej?
- A dlaczego mnie nie obudziłeś? W ogóle, jak mogłeś być tak lekkomyślny i pojechać sam!? Wiesz, co by się stało, gdyby mnie tu nie było?
- Mieliśmy się nigdzie nie pokazywać razem.
- Tak było do wczoraj. Myślałem, że zrozumiałeś, że ten plan był do dupy. Boże, Bill, wolę nie myśleć, co by się mogło stać, gdybym nie przyjechał. Obaj z DJ’em mogliście leżeć tam na dole – kiwnąłem głową w stronę urwiska. – Nadal to jeszcze do mnie nie dotarło. Wydawało mi się jakimś nierealnym zjawiskiem. Czułem się zupełnie tak, jakbym obejrzał film w kinie i wyszedł właśnie z seansu, będąc jeszcze pod wpływem ogromnych wrażani. Ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Musiałem to przetrawić i w jakiś sposób pogodzić się, że nie udało mi się jej uratować.
W końcu ruszyliśmy się.
Kazałem Billowi jechać do domu, a sam pojechałem do Shiro oddać mu samochód i wysłuchać przy okazji, jakim niedojrzałym gówniarzem wciąż jestem i że nie można mi kompletnie wierzyć na słowo. Ale zniosłem to dzielnie, trzymając się myśli, że za chwilę będę w domu, zażyję leki, bo jeszcze trochę a wścieknę się z bólu głowy. Naleję sobie całą szklankę whisky, chociaż pewnie po tych lekach nie powinienem, zresztą nie ważne. Wezmę do tego jeszcze paczkę papierosów i pójdę za dom na naszą huśtawkę i będę tam siedział aż do nocy, próbując odzyskać równowagę i spokój ducha. Taki był obecnie mój plan. No, może jeszcze uwzględniłem w nim Billa, który pewnie dołączy do mnie z drugą szklaneczką whisky i razem będziemy siedzieć w ciszy, sącząc alkohol i próbując się pogodzić z tym, co się stało.


14 komentarzy:

  1. Wow! Nie spodziewałam się takiego zakończenia z Muną, wszystko tylko nie TO! Jednak, przyznam Ci rację, że inne zakończenie (np. angst :() nie wchodziło w rachubę skoro już chciałaś skończyć to opowiadanie. Kolejne problemy bliźniaków bezsensu przedłużałyby je (kolejne porwanie, więzienie, śmierć chłopców brrrrrrr, coś kolwiek). Co dalej? Czy DJ ich zrozumie?
    Reasumując - przeczytałam wszystkie Twoje opka, każdy jest za....jefajny, uczucia przedstawiane w dialogach i myślach to dokładnie tak , jakby się było w głowie bohatera, krótko - PODOBA mi się to co piszesz :)
    Co i kiedy będzie następne ?
    Pozdrawiam i życzę weny.
    fankayaoi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to dla was zaskoczenie, ale wszystko co miało być w tym opowiadaniu, już było. Czas się z nim pożegnać i pozwolić wam posnuć domysły co mogłoby się wydarzyć dalej. :)

      Usuń
  2. Jedno słowo
    OMFG!!
    Szczerze, to sie nigdy nie spodziewałam, ze Muna umrze, a przynajmniej nie, że w taki sposób.
    W pierwszej chwili myślałam, że Bill naprawdę spadnie.
    Niepokoi mnie DJ. Chociaż się nie dziwię jego reakcji, to coś mi mówi, że już nie będzie tak samo. Najlepsze bedzie, jak się okaże, że on sie w którymś bliźniaku zakochał, ewentualnie w obydwu, ale już nie przesadzajmy.
    Szkoda, ze już koniec, bo sie świetnie czytało, dawało do myślenia.
    Na pewno bedę do tego opowiadania wracać wiele razy, tak jak do Poza granicami umysłu.
    Czekam na następne wspaniałe opowiadanie o bliźniakach.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę
    KOTEK
    Ps. U mnie nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było nie nieuniknione, ona balansował na granicy życia i śmierci już od czasu, kiedy zdecydowała się ich porwać, to by się nigdy nie skończyło. Nawet gdyby poniosła karę, wisiało by to w powietrzu. A tak nie zagraża już nikomu ani bliźniakom, ani DJ'owi oraz reszcie, o której nikt nawet nie wie.

      Usuń
  3. Takiego obrotu spraw się na pewno nie spodziewałam, szczególnie, jeśli chodzi o Munę. Cieszę się, że zniknęła już z życia bliźniaków :) Jestem jeszcze tylko ciekawa co z DJ'em.
    Czekam niecierpliwie na ostatni odcinek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że zabijesz Munę, a już na pewno że w taki sposób, ale w sumie racja - to jedyna możliwość, żeby nigdy więcej nie próbowała ich skrzywdzić.
    Co do DJ'a to myślę, że on potrzebuje po prostu trochę czasu, żeby się z tym wszystkim oswoić i prędzej czy później znowu będzie między nimi jak dawniej.
    Czekam więc na zakończenie. Nie spodziewałam się, że tak nagle wyskoczysz z tym, ze to już sama końcówka, no ale Twoje prawo:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie ma co przeciągać i na siłę wymyślać jak to żyli sobie długo i szczęśliwie. Są w końcu razem i już nikt nie dybie na ich życie, więc czego chcieć więcej? No może jeszcze tylko wyjaśnienia sytuacji z DJ'em.

      Usuń
  5. No kochana, wow! Szczerze mówiąc, od początku podejrzewałam, że Muna będzie musiała zginąć, ale zdecydowanie nie spodziewałam się, że to ona sama zadecyduje o swojej śmierci. Tym mnie naprawdę zaskoczyłaś. ;D
    Ciekawa jestem, ile czasu zajmie DJ-owi oswojenie się ze związkiem bliźniaków, ale gdzieś tam w środku mam jakby pewność, że to dobry i prawdziwy przyjaciel, który nie odwróci się od nich tak po prostu, a tym bardziej nikomu nic nie zdradzi. Jego reakcja jest wywołana zapewne szokiem, bo chyba każdy na taką informację zareagowałby w ten sposób. W dodatku musiał czuć się głupio, bo dał się oszukać i nie zaufał przyjaciołom, a kolejną traumą musiała być śmierć dziewczyny, w której poniekąd się zakochał, na jego oczach. Szczerze, mnie samej zrobiło się dość głupio i może też troszkę przykro kiedy Muna umarła, bo chociaż przez długi czas żywiłam do niej czystą nienawiść, to jestem osobą bardzo wrażliwą, kochliwą, naiwną i dodatkowo może aż nadmiernie litościwą.
    Odkąd powiedziałaś, że to koniec opowiadania wciąż myślę nad tym kolejnym...Mówiłaś w końcu że to będzie coś innego niż reszta. Zważając na to że jestem wielką fanką istot nadnaturalnych przewinęło mi się przez głowę kilka rzeczy typu historie o wampirach, wilkołakach, ale z jednej to się uśmiejesz!!! :D
    Nie mam pojęcia dlaczego, chyba udzieliła mi się atmosfera nadchodzących wakacji, plaży i morza...Mmm...,ale przez chwilę przez głowę przewinęła mi się myśl... O Billu jako syrenie!!! XD Wiesz tak z tymi biało-czarnymi dredami! XD W sumie to by się nawet zgadzało, bo Billowi urody, żeby być syrenką nie brakuje, a pijąc do tego, że ma cudowny głosik, spokojnie może wabić nim żeglarzy...hehe ;D Ja już to widzę.... Tom Kaulitz, młody i przystojny syn kapitana statku, daje się zwabić pięknej syrenie, która w rzeczywistości jest syrenem, ale innej orientacji i zdecydowanie większej urodzie niż wszystkie syreny rodzaju damskiego, Billowi. XD
    Te pomysły z mojej głowy...chętnie poznam Twoją opinię hah ;D
    Pozdrawiam i życzę weny na przyszłe opowiadanie, bo naprawdę już wariuję myśląc o kolejnym cudzie Twojego autorstwa, praktycznie dzień i noc! :D
    Całuski :***
    ~GlamKinia~
    <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak zawsze mówiłam, że u mnie nikt nie umiera, a tu takie coś. Przyznam, że długo myślałam co z nią zrobić, jak się jej pozbyć, ale od początku w moim założeniu miała zginąć, zastanawiałam się tylko w jaki sposób ją uśmiercić.
      Co do DJ'a to dobrze myślisz i o tym też będzie w ostatnim odcinku, zresztą w sumie musi być, wiele osób go polubiło i łeb by mi urwało, gdybym nie doprowadziła tej dziwnej sytuacji między nim a bliźniakami do końca, a raczej do pozytywnego zakończenia.
      Jeśli chodzi o nowe opowiadanie, to hmm... nie będzie aż takie fantasty, w sumie będzie zupełnie zwyczajne i nie będzie miało w ogóle związku z zespołem. Już mi się temat Tokio Hotel przejadł. Bardzo mi się podobają opowiadania Czokoladki, bo ona właśnie pominęła ten Tokio Hotelowy wątek i osadziła ich w zupełnie innych realiach, pomyślałam, że to świetny pomysł, zwłaszcza że już nie raz ktoś mi napisał, że nie jest fanem zespołu, ale lubi twincest, dlatego czyta. Więc puściłam wodze fantazji, bez mini ratki :) poszłam na całego i zaczęłam tworzyć. Co i jak to będzie, zobaczysz, myślę, że hmm we wtorek. To chyba dobry dzień na rozpoczęcie nowego opowiadania, nie sądzisz?
      Buziaczki kochana :*

      Usuń
    2. Tak wtorek to zdecytowanie dobry dzień na nowe opko! Także zerkam od czasu do czasu na stronę Czoko ale jak na razie zajęłam się tylko jednym opowiadaniem, reszty aż boję się zaczynac bo jest tego potwornie dużo, a ja mam za mało na to czasu. No coż może kiedyś...wakacje? No nie wiem zobaczy się. Jak na razie planuję skupić się głównie na Twoim nowym opowiadaniu i czerpać z niego jak najwięcej przyjemności - wkońcu jesteś na mojej liście numerem jeden! :* <3
      No to dziś ostatni odcinek! Już nie mogę się doczekać! :D
      Buziaczki :*

      Usuń
  6. Wiesz co, Niko? Aż ci coś powiem, tak zaaferowana jestem.
    Wczoraj zupełnie z dupy naszło mnie na słuchanie Tokio Hotel, a że od lat borykam się z uzależnieniem od slashów, to prędzej czy później musiałam wpaść na pomysł, by poszukać ficków z pairingiem przewodnim tego zespołu - Tomem i Billem. Przełamałam moje wewnętrzne obrzydzenie do jakiejkolwiek fizyczności pomiędzy rodzeństwem, zwłaszcza że z drugiej strony kazirodcza miłość między bliźniakami jest zjawiskiem na tyle zjebanym i jednocześnie fascynującym, bym zaczęła się nim jarać. W każdym razie poszło szybko - google poszło w ruch, pootwierałam kilka mniej lub bardziej sensownie wyglądających stron, w tym twojego bloga. Ponieważ zawierał najbardziej sprecyzowaną treść, padło na niego. Ponieważ siedzę w blogosferze ficków-dicków już kawał czasu, nie miałam złudzeń, że trafię na opowiadania dobrej jakości. Nie pomyliłam się rzecz jasna i w tym przypadku. Zaczęłam wczoraj około 20 czytać "Kochanków" i doprawdy, to opowiadanie było tak beznadziejne pod praktycznie każdym względem, że aż siedziałam do 4 w nocy, by przeczytać wszystkie 49 rozdziałów (a wierz mi, nocnym markiem nie jestem). Jakby tego było mało, obudziłam się z samego rana, po 7, tylko po to, by sięgnąć po laptopa i zacząć czytać kolejne twoje opowiadanie, tym razem "Alter ego". O dziwo odniosłam wrażenie, że było nieco lepiej napisane, ale to może po prostu moje oczy zdążyły przywyknąć do tych wszystkich błędów logicznych, interpunkcyjnych i ortograficznych. I stylistycznych. I powiem ci więcej - zamiast uczyć się na jutrzejszą matmę, zamierzam zająć się czytaniem "Przeznaczonych sobie". Mówię ci to wszystko, bo chciałabym, żebyś zrozumiała fenomen tej nieprawdopodobnej sytuacji. Te opowiadania naprawdę nie są zbyt dobre (chociaż tragiczne też raczej nie, nie aż tak), ale są złe w zupełnie inny sposób, niż większość dicków, jakie dotąd przeczytałam. Są kiepskie w nieszablonowy sposób, w zupełnie innych sferach (pomijając rzecz jasna błędy) i to naprawdę mnie fascynuje.
    |
    |
    V

    OdpowiedzUsuń
  7. Historie, które piszesz są strasznie banalne, ale podziwiam to, z jaką konsekwencją je realizujesz ( każde opowiadanie po około 50 wcale niekrótkich rozdziałów, to naprawdę robi wrażenie! Szacun, naprawdę, wiem, co mówię) i mimo wszystko są na tyle wciągające, by chcieć je czytać. Pewnie zastanawiasz się, do czego zmierzam. Otóż zmierzam do tego, że w pewien pokręcony i niezrozumiały sposób podobają mi się twoje opowiadania, one... mają p o t e n c j a ł. Serio. Dlatego chciałabym cię prosić, żebyś się przyłożyła i popracowała nad swoim warsztatem pisarskim. Douczyła się ortografii, interpunkcji, pod merytorycznym kątem poszukała informacji na temat, jak w rzeczywistości wygląda gejowski seks (polecam jakieś fora, anime i porno odradzam), przeanalizowała i zastanowiła się, w jaki sposób rozwijać fabułę i narrację. Naprawdę, gdyby poprawić chociaż same błędy w tekście, to zrobiłoby różnicę jak między niebem a ziemią, bo naprawdę kwiatki w stylu "ode chciało mi się", albo przecinki w miejscach tak arcynielogicznych, że mózg wysiada, strasznie psują wrażenie. Nie zrozum mnie źle, to nie jest hejt. Potraktuj moje słowa wraz z całą bezpardonową szczerością jako wyrazy uznania i szacunku do twojej pasji, bo widać, że ją posiadasz. To się ceni; cenię to zwłaszcza ja, bo jakkolwiek bardzo nie kochałabym literatury i jakkolwiek bardzo sama nie chciałabym napisać czegoś własnego, każda próba wcielenia moich pomysłów w życie spaliła na panewce przez mój słomiany zapał. Miewałam niezłe pomysły i wiedziałam, jak je realizować, ale nigdy nie napisałam więcej niż trzech, może czterech rozdziałów. Dlatego przykro mi patrzeć jak się marnujesz ograniczona przez brak dostatecznej wiedzy. Przemyśl sobie to, co ci powiedziałam, bo mam nadzieję, że potraktujesz moje słowa osobiście i weźmiesz je sobie do serca. Jeżeli zdecydujesz się popracować nad swoimi umiejętnościami, byłabym nawet skłonna wspierać cię w jakiś sposób, na przykład pomagając przy edycji nowych rozdziałów (oczywiście jeżeli zechcesz). Możesz się ze mną skontaktować poprzez numer gg podany na moim bloggerowskim profilu pod avatarem.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc, dziękuję za tą konstruktywną " krytykę" - Uwagę. Zdaję sobie sprawę z niedociągnięć i cóż mi pozostaje powiedzieć? Chyba jedynie przeprosić wszystkich czytelników, że czasami pozostaje im załamać ręce nad moim pisaniem i obiecać, że postaram się popracować nad swoim warsztatem.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*