Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 24 maja 2015
21:06
Odcinek 12
Kolejne dwa dni wyglądały podobnie. Zaglądałem do Billa,
chociażby po to, by sprawdzić, czy jeszcze żyje, bo choć nie obawiałem się, że
ktoś go może uśmiercić w jego własnym królestwie, to bałem się, że padnie z przemęczenia.
Wyglądał z dnia na dzień coraz gorzej. Przestał się już nawet przejmować swoją
fryzurą, bo jego włosy przybrały formę artystycznego nieładu.
– Hej – przywitałem się,
przynosząc mu przy okazji śniadanie.
– Cześć, Tom – odparł i
spojrzał na mnie. – O, śniadanie, jak dobrze, bo umieram już z głodu. – Powiedział,
zbierając kartki ze stolika i robiąc mi miejsce na tacę.
– Znowu siedziałeś całą noc? –
zapytałem, wykładając się na fotelu.
– Trochę się zdrzemnąłem, ale
ja nie mogę spać, kiedy mam mnóstwo pracy – mówiąc to, nalał sobie do filiżanki
kawy i zaczął smarować grzanki czekoladowym kremem.
– Może odpocząłbyś trochę?
Pojechalibyśmy gdzieś.
– Na przykład gdzie? – zapytał,
robiąc pierwszego gryza. Jakoś wybitnie nie mogłem oderwać oczu od jego warg, zwłaszcza,
kiedy oblizał usta, aż przełknąłem ślinę.
– Nie wiem, gdzie chcesz. Może
do lasu, przydałoby ci się świeże powietrze i trochę ciszy.
– Ciszy? – Zdziwił się. – Czy
ty tu słyszysz jakiś hałas?
– Nie o taką ciszę mi chodzi. Mam
na myśli śpiew ptaków, szum drzew. Zaczyna robić się już jesień, liście spadają
z drzew, jest pięknie.
– Lubisz takie widoczki?
– Szczerze mówiąc, nie przepadam
za zimą, a te widoczki przypominają mi, że niedługo się zacznie, ale jest dość
ciepło i naprawdę to wszystko wygląda bajecznie.
– Chętnie bym pojechał, ale
najpierw muszę to skończyć.
Westchnąłem.
– Dużo ci jeszcze zostało?
– Nie. Jak dobrze pójdzie,
dzisiaj skończę.
– Nareszcie – skomentowałem.
– No nie mów mi, że tak ci przeszkadza
to, że masz wolne.
– Nie przywykłem do tylu dni
wolnego. Nudzę się.
– Zawsze możesz iść na
siłownię.
– Już byłem. Zresztą ostatnie
trzy dni dość dużo czasu na niej spędzam. Z nudów – dodałem na koniec.
– Zapewniam cię, że kiedy
zaniosę rysunki do agencji i zacznie się tworzenie tego wszystkiego, będziesz marzył
o choćby godzinie odpoczynku.
– Mam nadzieję, że mnie tylko
straszysz.
Pokręcił głową.
– Zawsze mogę cię porwać i gdzieś
wywieść – rzuciłem.
Uśmiechnął się.
– Gdybyś tylko… nawet bym się
nie stawiał. – Znowu mnie prowokował.
– Uważaj, żebyś tego nie
żałował – stwierdziłem.
– To ma być groźba, obietnica
czy żart?
– A co byś chciał?
Uśmiechnął się znowu.
– Obawiam się, że nie zechcesz
mi dać tego, czego bym chciał.
Wiedziałem, do czego pije. Nie przeszkadzały mi jego
dwuznaczne teksty, więc postanowiłem pociągnąć tę dyskusję dalej.
– Nigdy nic nie wiadomo.
– Jak mam to rozumieć?
– Może niewłaściwie
podchodzisz do sprawy, dlatego osiągasz tak marne rezultaty.
– A jak powinienem?
Tym razem ja się uśmiechnąłem.
– To byłoby zbyt proste, Bill.
Sam musisz na to wpaść.
– Boję się tylko, że przegnę i
mój ojczym będzie musiał kolejny raz podwyższyć ci pensję.
– Niewykluczone – przyznałem.
– A uwierz mi na słowo, nie chciałbyś
słyszeć jego kazań.
A więc jednak było kazanie. Ciekawy byłem, co powiedział
mu Gordon. To musiało być coś naprawdę niezłego, skoro mnie przeprosił.
– Powiedzmy, że odrobina żartów
nikomu nie zaszkodzi. Byle nie przekroczyły dobrego smaku.
– Nie wybaczysz mi tego masażu,
co Tom?
– To nie jest kwestia
wybaczenia. Po prostu nie rozumiem, co chciałeś tym osiągnąć.
– Może w to nie uwierzysz, ale
nic. Naprawdę chciałem, żebyś się także zrelaksował. Tak właściwie miałem zapytać o to wcześniej,
ale jakoś nie było okazji.
– O co?
– Jeśli tak cię zniesmaczyło,
że musiałeś się patrzeć na to, co mi robiła Inez, dlaczego nie wyszedłeś?
– Miałem cię pilnować –
odparłem krótko, zresztą zgodnie z prawdą, chociaż już nie sprostowałem faktu,
że byłem w takim szoku, iż nie byłem w stanie stamtąd wyjść. I nadal nie rozumiałem,
dlaczego on sam nie kazał mi tego zrobić? Wystarczyłoby tylko jego jedno słowo
i wyszedłbym. Nigdy nie zapomnę jego wzroku, kiedy dochodził i patrzył mi
prosto w oczy, delektując się tym, że się mu przyglądam. To było jakieś chore i
zarazem świetne.
Bill z pewnością był niezłym kochankiem. To jedno już wiedziałem.
A na czym jak na czym, to na tych sprawach dobrze się znam. Widać było, że
lubił dobrą zabawę. Prowokował mnie i choć do tamtego razu robił to tylko
słownie, to ten jeden raz posunął się za daleko, sądząc, że jakoś zareaguję. I
zareagowałem. Przez niego dawno nie miałem takiej gonitwy myśli jak wtedy.
Gdybym go nie chronił, moglibyśmy stworzyć niezły duet, czułem to. Niestety,
Bill był poza moim zasięgiem. I nawet gdybym przestał dla niego pracować, między
nami nie mogłoby się nic więcej wydarzyć, bo tak jak wspominałem, nie wiążę się
uczuciowo. A Billa polubiłem, choć mnie tak niemiłosiernie wtedy wkurzył albo właśnie,
dlatego, że tak mnie wkurzył.
Uśmiechnął się.
– Co cię tak bawi? –
zapytałem. Jak zwykle uśmiechał się, pozostawiając wiele rzeczy w
niedomówieniu. Denerwowało mnie to, bo nie wiedziałem, co mu chodzi po głowie.
Musiałem się mieć też na baczności, żeby go zbytnio nie prowokować. Już kilka
razy sam dałem mu do zrozumienia, że mam ochotę z nim poflirtować i chociaż dla
mnie to były niewinne żarty, to dla niego najwidoczniej nie, i skończyło się to
prawie moim odejściem.
– Niech ci będzie. Wiesz, w
weekend pojedziemy do SPA i tym razem nie wykręcisz się od masażu.
– Nie potrzebuję…
– Przestań! – Przerwał mi. –
Teraz będziesz się zapierał rękami i nogami, żeby nie dopuścić do takiej
sytuacji jak w Paryżu, ale nie obawiaj się, tam gdzie pojedziemy, nie świadczą
tak rozszerzonych usług.
– Myślisz, że czegoś się boję?
– Myślę, że chcesz, żebym miał
cię za kogoś innego niż jesteś. W porządku, uszanuję to. Poza tym obiecałem ci,
że każdy pomysł przedyskutuję z tobą, więc od razu ci mówię, że mam ochotę
skorzystać z masażu, sauny i dżakuzi. No i poddać się wszystkim kosmetycznym
zabiegom, ale do nich nie będę cię już namawiał. Jednak liczę na to, że
dotrzymasz mi towarzystwa.
Pokręciłem ze zdumienia głową.
– Nie traktuj tego, jako formy
przekupstwa. Chcę ci po prostu pokazać swój świat – dodał.
– Świat bogaczy? Myślisz, że
go nie znam?
– Nie wątpię, że znasz, ale zza
szyby. Posłuchaj, Tom. Traktuję cię jak przyjaciela i chcę ze swoim
przyjacielem spędzić weekend, korzystając ze wszelkich możliwych przyjemności.
– Zapomniałeś dodać, cholernie
drogich przyjemności – wtrąciłem. – Ile kosztuje taki dwudniowy wypad?
– Mam gdzieś pieniądze. Tobie
się wydaje, że po co ja to wszystko robię? – Skinął głową na projekty. – Bawię
się w to, żeby mieć z tego pieniądze, za które choć przez chwilę zapomnę, że… -
zamilkł. Zdenerwował się, tylko nie wiedziałem dlaczego. Teraz to było dla mnie
oczywiste, bogacze mają pieniądze, ale nie są szczęśliwi. Oni wydają masę kasy,
żeby stworzyć sobie iluzję szczęścia, ale to tylko namiastka i wydaje mi się,
że Bill o tym doskonale wiedział. Zrobiło mi się go żal.
– Że co? – pociągnąłem go za
język.
– Nie ważne. Więc proszę cię,
uczyń mi ten zaszczyt i zapomnij na te dwa dni, że jesteś moim ochroniarzem i zrelaksuj
się ze mną.
Czułem się dziwnie, bo pierwszy raz byłem w takiej
sytuacji. Bill oczekiwał ode mnie, żebym prowadził podwójne życie. W ciągu
tygodnia był jego ochroniarzem a w weekendy i święta jego przyjacielem, a ja
nie potrafiłem tak. Jednak tak jak on złożył mi obietnicę, że nie postawi mnie
więcej w jakieś dziwnej sytuacji, tak ja zobowiązałem się, że bez względu na to,
z czym nietypowym mi wyskoczy, rozważę to i jeśli to będzie rozsądne, dam się
nawet namówić. Teraz gdy tak bardzo obstawiał za tym wyjazdem, miałem pewne
obawy. Byłem już w SPA, więc nie bałem się czegoś nietypowego, ale nie wiedziałem,
czy Billowi nie odwali i znowu z czymś mi nie wyskoczy.
I tak jak czekałem, kiedy w końcu skończy te swoje projekty,
tak teraz wiedząc, że do weekendu zostało zaledwie dwa dni, chciałem, żeby siedział
nad nimi aż do poniedziałku.
– Dobrze – zgodziłem się
jednak.
– Dziękuję. I nie obawiaj się,
to będzie tylko relaks, nic poza tym.
– Mam nadzieję, bo uroczyście
ci oświadczam, że jeśli zrobisz coś głupiego, nawet dziesięciokrotna podwyżka,
nie przekona mnie do pozostania tu.
Bill podniósł prawą rękę do góry, a lewą położył na
sercu.
– Przysięgam.
To był świr. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem miałem o
nim zupełnie inne zdanie. Pomijając jego wygląd, to najbardziej przykuwały
uwagę jego maniery. Wydawał się taki grzeczny, ułożony, dystyngowany i zbyt dojrzały
jak na swój wiek, ale zaczynałem teraz dostrzegać, że Bill potrafił też być dziecinny,
i wcale się z tym nie krył.
Zostawiłem go w końcu samego. Musiał się skupić, a z
doświadczenia wiem, że najlepiej człowiek koncentruje się w samotności.
Kolejny dzień z rzędu wylądowałem na siłowni, a potem na
basenie. Zaczynałem się zastanawiać, co będzie, kiedy przejdę na tę swoją „emeryturę”.
Zanudzę się na śmierć. Ja nie potrafię siedzieć bezczynnie. Będę musiał znaleźć
sobie jakieś zajęcie albo i to było najbardziej prawdopodobne w ogóle nieprzestane
pracować. Stałem się pracoholikiem, a tak się kiedyś zapierałem przed każdą
pracą. Większego kombinatora niż ja nie było. Nawet nie jestem w stanie
wymienić, jakiego typu miałem wymówki, żeby tylko czegoś nie zrobić. Potrafiłem
się migać nawet od wyniesienia śmieci. Teraz jak o tym myślę, sam nie mogę
uwierzyć, jak zmieniło się moje podejście do pracy.
Wczesnym
rankiem w sobotę, pakowałem do samochodu moją i Billa walizkę. Byłem pełen podziwu
jak fakt, że się zgodziłem jechać, sprawił, iż tygodniowa praca nad projektami
i brak snu w ogóle nie były widoczne na jego twarzy. Jeszcze wczorajszego
wieczora, kiedy zaglądałem do niego, żeby ustalić z nim, o której godzinie
planuje wyjazd do tego SPA, widziałem worki pod jego oczami. Teraz patrzyłem na
niego i nie wierzyłem własnym oczom.
– Wyspałeś się? – zapytałem.
– Nie – odparł krótko, na potwierdzenie,
czego ziewnął, zasłaniając dłonią usta. – Ale to kawałek drogi, więc zamierzam przespać
się w samochodzie.
Świetnie. To ja będę jechał, Bóg wie gdzie i ile i
oczywiście nie będę miał nawet, do kogo otworzyć gęby, bo książę będzie sobie
spał.
– To, po co jedziemy tak
wcześnie? Przecież gdybyśmy pojechali po południu, nic by się nie stało.
Jednak nie doczekałem się odpowiedzi. Podał mi tylko wizytówkę
z adresem kurortu.
– Jezu, nie można było dalej?
– jęknąłem z ironią, orientując się, że to ponad 400 kilometrów.
– Można było, ale lubię tamto
miejsce.
– I pewnie tak jak w Paryżu,
wszyscy cię tam już znają.
– Może nie wszyscy, ale z pewnością
ktoś znajomy będzie.
– Super – bąknąłem pod nosem.
– Wsiadaj – powiedziałem, otwierając mu drzwi. Kiedy zamknąłem je za nim sam wsiadłem
i wklepałem jeszcze adres do GPS’u. – Około czterech godzin drogi przed nami – powiedziałem.
– Mniej więcej – odparł w
ogóle, niewzruszony.
Odetchnąłem tylko i odpaliłem silnik. Momentalnie z
głośników popłynęła muzyka. Ostatnio, kiedy jeździłem, byłem sam, więc w drodze
zawsze słuchałem sobie muzyki. Od razu ją wyłączyłem.
– Nie. Włącz ją – zaprotestował.
– Podobno miałeś spać.
– Nie przeszkadza mi muzyka,
jeśli ją tylko trochę ściszysz może sobie grać.
– Okej – zgodziłem się. Włączyłem
jeszcze nawiew ciepłego powietrza. Niestety ranki były już dość chłodne i w
aucie było cholernie zimno, a Billowi przez to, że był niewyspany, było jeszcze
zimniej i siedział skulony na siedzeniu, wyglądając jak sierota.
– Dzięki – odparł, rozcierając
dłonie.
– Zaraz się zagrzeje – powiedziałem,
zbliżając się do bramy i zatrzymując przed nią w oczekiwaniu aż dwie żelazne
konstrukcje, rozsuną się. – Może dać ci koc?
– Nie trzeba – odparł. –
Jestem niewyspany, dlatego jest mi trochę zimno, ale zaraz się rozgrzeję, nie
przejmuj się. Włączyłeś nawiew i już czuć, że zaczyna robić się cieplej, za
parę minut…
– Będzie tu gorąco jak w
saunie, ale zanim to nastąpi minie trochę czasu, silnik jest zimny, to trochę
potrwa. No i nadal uważam, że powinieneś się wyspać a dopiero wybierać się w
podróż.
– Chcę jak najszybciej wyjść z
domu. Siedziałem w nim przez tydzień jak niewolnik. Mam mówić dalej? – zapytał.
Westchnąłem i zaciągając ręczny hamulec, odpiąłem pas i
wysiadłem z auta, wyciągając po chwili z bagażnika koc i jasiek.
– Masz – podałem mu, wsiadając
z powrotem i ruszyłem w drogę.
– Nie musiałeś.
– Jeszcze się rozchorujesz.
– Martwisz się o mnie?
– O ciebie? – prychnąłem. –
Martwię się o siebie – odparłem, a on spojrzał na mnie, marszcząc brwi. – Jeśli
się rozchorujesz, to mnie zarazisz, a kiedy jestem przeziębiony, nie mówiąc już
o chorobie, jestem strasznie wkurzający.
– Jak każdy facet – odparł z
uśmiechem. – Ale zaopiekowałbym się tobą, gdybyś był chory.
– Och, jak miło z twojej
strony. Jednak, jeśli miałbym wybierać, wolałbym, żeby to była jakaś cycata
pielęgniarka.
– Dlaczego?
– Widziałeś te ich uniformy? –
zapytałem.
– Widziałem i co?
– No jak to, co? Te fartuszki
chyba specjalnie mają takie ciasne. Wiesz, jak się nad tobą nachyli, to widać
jej walory. – Zrobiłem gest rękami imitujący kobiece piersi. – Na takie widoki,
każdemu facetowi zrobi się lepiej.
– Ach. No cóż, ja może nie
posiadam tych atrybutów, za to jestem bardzo kreatywny i żadna kobieta nie
dorówna mi w tym, nawet te z wielkimi walorami.
– Naprawdę? – spojrzałem na
niego uważnie.
– Chcesz się przekonać?
– Jak zacznę się źle czuć,
rozważę to, okej?
Uśmiechnął się.
– Jasne – przytaknął i nakrył
się kocem, a ja mu jeszcze włączyłem podgrzewanie siedzenia. Miałem nadzieję,
że zrobi mu się tak gorąco, iż odechce się mu wycieczek raz na zawsze.
Kiedy jednak na niego spojrzałem nakrytego pod samą szyję
i wtulonego w poduszkę miałem wrażenie, że jemu jak najbardziej odpowiada taki
stan rzeczy i wcale nawet nie wspomni jednym słowem o tym, że jest mu za gorąco.
W każdym razie jak tylko wyjechaliśmy na autostradę, ściągnąłem z siebie bluzę,
jednak nie wyłączałem ogrzewania. Zerknąłem na Billa, nie wiem, czy spał, czy
miał tylko zamknięte oczy, w każdym razie jemu najwyraźniej ciepło absolutnie
nie przeszkadzało.
Dosłownie jakieś dwadzieścia minut przed celem obudził
się, przeciągając się i odrzucając natychmiast koc.
– Gdzie jesteśmy? – zapytał, rozpinając
w pośpiechu kurtkę.
– Dojeżdżamy. Jeszcze trzydzieści
osiem kilometrów i jesteśmy na miejscu.
Uśmiechnął się, przyglądając mi się.
– Mogłeś wyłączyć ogrzewanie.
– Jest okej, ale zastanawiam
się, jak ty mogłeś wytrzymać w tej kurtce i pod kocem.
– Trochę się spociłem, ale
czuję się pełen energii. Chyba potrzebowałem tego ciepła.
– Ja bym raczej obstawiał, że
snu, ale niech ci będzie.
– Miałem piękny sen – powiedział.
– Jaki? Albo nie mów. Domyślam
się.
– Nie, nie, to nie to, co
myślisz – zaprzeczył.
– A skąd wiesz, o czym
pomyślałem?
– Wiem. Widzę po twojej minie.
Śniła mi się mama. I… – urwał na chwilę, jakby się zastanawiał nad tym snem.
– I? – ponagliłem go.
– Nie wiem jak to opisać. To
było takie dziwne. Ty też tam byłeś.
– Wiedziałem – zironizowałem.
– Nie. To nie to. Byliśmy we
trójkę. Siedziała między nami i obejmowała nas jakbyśmy byli dla niej
najdroższym skarbem. Dziwne – powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
– Co w tym dziwnego?
– Nie ważne – uciął, pogrążając
się w jakieś dziwnej zadumie.
– No, chyba jesteśmy. To tu? –
zapytałem go, choć według GPS’u dotarliśmy właśnie na miejsce.
– Tak, to tu. Nareszcie! Boże,
jak tylko się zakwaterujemy do pokoju, idziemy od razu do sauny.
– Do sauny? Mało ci było sauny
w samochodzie?
Jezu, on mnie zadziwiał. Podjechałem pod ośrodek,
parkując na pierwszym wolnym miejscu.
– Zaczekaj – powstrzymałem go,
kiedy chciał już wysiadać.
– Chyba nie sądzisz, że tu
mnie ktoś zechce zabić?
Spojrzałem mu bardzo wymownie w oczy.
– W porządku, rozumiem.
– Mam nadzieję.
Wysiadłem z auta, rozglądając się uważnie po okolicy. Totalne
pustkowie, jak okiem sięgnąć, nawet nie było żadnych samochodów na parkingu, co
też było dziwne. Taki kurort z własnym hotelem i zero gości?
Obszedłem samochód, podchodząc do drzwi od strony Billa i
otwarłem je.
– Tu zawsze takie pustki? – zapytałem,
nie pozwalając mu jednak wysiąść z auta.
– Nie. Zapłaciłem, żeby przez dwa
dni było tylko do naszej dyspozycji.
Patrzyłem na niego jak na wariata.
– Oszalałeś?
– Dlaczego? Takie są korzyści
z posiadania dużej ilości pieniędzy.
Na ogół miałem to gdzieś, co robi ze swoją kasą. Wiele
razy w przeszłości widziałem takie sytuacje, ale pierwszy raz miałem uczestniczyć
w czymś takim i czułem się niezręcznie.
– Ile za to zapłaciłeś?
– A co cię to obchodzi?
– Bill?
– Zapłaciłbym dziesięciokrotnie
więcej, żeby tu odpocząć i mieć ten kurort przez dwa dni wyłącznie do własnej dyspozycji.
Jakbym słyszał Gordona. Nawet jeśli nie był jego rodzonym
synem, nauka nie poszła w las, zachowywał się dokładnie tak samo, jak jego
ojczym. – Będziemy się teraz o to kłócić? – zapytał.
– Nie.
– I dobrze. Mogę wysiąść?
– Możesz – odsunąłem się, pozwalając
mu w końcu wyjść z auta.
– Ach, uwielbiam ten zapach. Czujesz
go, Tom?
Spojrzałem na niego znad bagażnika, z którego wyciągałem
nasze bagaże.
– To las.
– Tak, ale ten las pachnie
inaczej niż inne.
– Bo to las świerkowy.
– Uwielbiam ten zapach, zawsze
kojarzy mi się ze świętami Bożonarodzeniowymi.
– Niedługo będą. Jeszcze jakieś
trzy miesiące.
– Tom? – podszedł do mnie.
– Hm?
– Gdzie spędzasz święta? Świętujesz
w ogóle?
– Oczywiście, że świętuję. Czekam
na te święta cały rok. Zawsze jeżdżę do Andreasa, to mój przyjaciel. Zbieramy
się u niego całą paczką i tam szalejemy przez cały tydzień.
– Zazdroszczę ci.
– Czego? – postawiłem przed
nim jego walizkę.
– Że masz takie święta.
– Twoje z pewnością są lepsze.
Uśmiechnął się, skupiając uwagę na swojej walizce, a ja zamknąłem
bagażnik i spojrzałem na niego.
– No co? – zapytałem, nie
rozumiejąc, nad czym tak rozmyśla. – Bierz tę walizkę i idziemy.
– Myślałem, że… - nie
dokończył, bo mu wszedłem w słowa, orientując się, o co mu chodzi.
– Jestem twoim ochroniarzem, a
nie tragarzem.
– Sądziłem, że na ten weekend
przyjacielem.
– Przyjacielem? No, tak – przyznałem.
– To tym bardziej nie oczekuję się od przyjaciela tego, żeby taskał jego rzeczy.
– Ta walizka jest ciężka –
stwierdził, nie ustępując.
– Zapewne, dlatego ma kółka.
Poradzisz sobie, jesteś silnym mężczyzną – rzuciłem, patrząc, jak jego brwi ściągają
się w ten charakterystyczny sposób, kiedy nie jest z czegoś zadowolony. – No
dalej, prowadź, ja tu jestem pierwszy raz.
Odetchnął głęboko i wyciągnął rączkę w walizce, ciągnąc
ją za sobą. Tak jak mówiłem, to silny facet, poradził sobie z nią bez problemu,
jednak dziękowałem w duchu, że idę za nim, bo nie mogłem się powstrzymać od śmiechu,
a gdyby Bill to zobaczył, zacząłby się wściekać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Jeeeeeeeeeeeeeeeeee Ostatnie dwa dni strasznie mnie nosiło o nowy odcinek! i się doczekałam :) Jak ja kocham te ich dyskusje "Który z nas bardziej leci na tego drugiego" XD
OdpowiedzUsuńJeszcze nie raz i nie dwa będzie ich pełno :)
UsuńO jejku, ten odcinek Ci się stanowczo udał. :D Już tu widzę jakieś początki układanki, poza tym już jest tu jakaś bardziej przyjacielska relacja i wgl. :D
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że w moim wieku z takim utęsknieniem czekam na następny odcinek jakiegoś (Twojego) opowiadania! :D
No nie mogą być przecież między nimi wieczne utarczki, to dorośli faceci i potrafią dojść do sensownego porozumienia, aczkolwiek jeszcze wiele razy Bill postawi Toma w sytuacji podbramkowej i wystawi jego cierpliwość na próbę.
UsuńJeju ten czas tak się dłużył. Nie mogłam się doczekać kiedy wstawisz kolejną część. Jestem ciekawa co będzie działo się w tym Spa, ale też zastanawiają mnie słowa Billa ,, Bawię się w to, żeby mieć z tego pieniądze, za które choć przez chwilę zapomnę, że…,, właśnie o czym on miał by zapomnieć? To musiało być coś strasznego dla niego. Jednak Tom też musi być ciekawy o co mu chodziło przecież chciał pociągnąć to za język, gdy urwał w połowie zdania. No a potem kolejnie słowa Billa, które dają do namysłu ,, Obawiam się, że nie zechcesz mi dać tego, czego bym chciał.,, może tu chodzi o miłość, której oczekuje od niego Bill. A Tom chyba tych słów nie załapał. Ale też podobnych słów użyłaś w Alter ego kiedy to Bill powiedział do Toma, że może mu dać wszystko czego zapragnie (tu chyba chodziło o to sado maso, ale już nie pamiętam dawno temu czytałam) i kolejne spostrzeżenie ten sen Billa, w którym był Tom. Ale jak powiedział Bill śniła mu się jego matka i Tom jak ich oboje tulila do siebie. Może TU właśnie zaczyna się ta akcja, gdzie ktoś w najbliższych rozdziałach powie o ich pokrewienstwie? Jestem ciekawa w jakiej sytuacji się o tym dowiedzą czy to będzie po tym jak wyznają sobie miłość czy przed. No cóż będę musiała poczekać na kolejne części.
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie już to chyba mówiłam, ale tak jest. Zdecydowanie ten odcinek był dłuższy.
Więc tak weny, weny, dużooooo weny. I tego jakże potrzebnego dla każdego z nas czasu. Pozdrawiam AlieNKa.
Z kilka odcinków dowiesz się jaką bolesną historię ukrywa Bill, co między innymi sprawiło, że się zmienił diametralnie.
UsuńKolejna zagadka, to kiedy się dowiedzą o swoim pokrewieństwie? Tak, coraz częściej będą uwiadamiani, że są do siebie podobni. Jak będą na to reagować? Na razie uśmiechem, ale wydarzy się w końcu coś, co będzie na tyle dziwne, że w końcu opadnie kurtyna i prawda wyjdzie na jaw. Co i jak to będzie zobaczycie, musicie wykazać się na razie cierpliwością i może sami pokombinować.
W każdym razie obaj mają jakieś dziwne przebłyski, wiedzą, że są dla siebie kimś wyjątkowym, tylko nie rozumieją jeszcze tego. Sen Billa, to właśnie jedne z takich przebłysków.
Co do Billa stwierdzenia, że jest mu w stanie dać więcej niż nie jednak kobieta ,nie chodziło mu o sado maso, tylko to, że jest bardzo kreatywny w łóżko i z pewnością Tom nie pożałowałby, gdyby go wybrał na swojego partnera.
Kiedy się w końcu chociaż pocałują? Długo jeszcze im z tym zejdzie? ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie :)
UsuńDzięki za odcinek,uwielbiam te ich rozmowy,to taka gra wstępna,albo podchody.Sprawdzają ile moga sobie pozwolić ,zanim dojdzie do wybuchu .Sen Billa to przebłysk,przeczucie-zaczyna się coś dziać.Jestem ciekawa jak Tom przeżyje ten weekend w kurorcie.Tylko oni i obsługa.Życzę weny.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńBędzie "ciężko", zwłaszcza, że Bill nie będzie mu oszczędzał wrażeń.
UsuńCzy w tym hotelu będą sexy? Czy mi się tylko wydaje? I kiedy wreszcie dowiedzą się, że są rodzeństwem? Tyle pytań.
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Musisz poczekać i sama się przekonać. To byłoby zbyt proste i przestałoby być wciągające, gdybym napisał co i kiedy się wydarzy. :D
Usuń♡♡♡
OdpowiedzUsuń